Kilka dni temu wpadla do mnie, zapowiedziana wczesniej telefonicznie, ciotka od garnkow. Znacie na pewno rozniaste produkty z tzw. sprzedazy bezposredniej. Produktow, ktorych nie uswiadczy sie w zadnym sklepie, nawet (do niedawna) onlajnowym, a sprzedawanych wylacznie podczas prezentacji w prywatnych domach. Taka prezentacja garnkow AMC TUTAJ macie linke po polsku na temat, odbyla sie u mnie w domu zaraz na poczatku naszego pobytu w Niemczech. Tak mnie gary zachwycily, ze odplakalam ponad 3 tysie mareczkow i kupilam je sobie, czego nigdy pozniej nie zalowalam. Nie bede tu kryptoreklamic, jak chcecie, to sobie o nich poczytajcie na ich stronie. Dla mnie jedyna ich wada sa ceny, ale tak to juz jest z produktami sprzedazy bezposrednich, jest jakosc, to i ceny moga wystraszyc. Kusila rowniez 30-letnia gwarancja, ale ani sie obejrzalam, jak te 30 lat przelecialo, razem z gwarancja rzecz jasna. A tu nagle dzwoni przedstawicielka, wypytuje o calosc i czy nie potrzebuje czesci zamiennych, na co ja, ze juz i tak jest po czasie, a ona, ze nie szkodzi. Wlasciwie to nie potrzebowalam zadnych czesci zamiennych, jedyne, co sie kupy nie trzymalo, to ten termometr w jednej z pokrywek na garnek, bo ja wrzucalam pokrywke razem z tym termometrem do zmywarki i sie troche spral przez te lata. Ale ok, niech sobie ktos przyjdzie, bede miala rozrywke. Wpadla fajna korpulentna ciotka od garnkow, oznajmila mi, ze jej wizyta to wlasciwie prezentacja, a z racji pandemii mozna robic takie prezentacje jedynie bardzo kameralnie w dwie osoby i wreczyla prezenty, sciereczke do naczyn z logo AMC i malenki garnek. Najpierw myslalam, ze to zabawka, a to byla skarbonka, wiec zaraz zapytalam o drugi egzemplarz, jako ze mam dwoje do obdarowania. Obiecala, ze przyniesie za drugim razem, razem z czesciami zamiennymi. Tyz dobrze! Ogolnie jednak to sobie pogadalysmy na tematy ogolne, glownie o psach i kotach, bo moje dwie adoptowane z Polski nie odstepowaly nas na krok, a Toya prawie nie wyjmowala nosa z walizki tej ciotki. I nie bylo tam nic do jedzenia, same gary tylko. Miecka jak zwykle miala na goscia wywalone i zalegla w swoim bezpiecznym azylu pod lozkiem.
Pro forma przedstawila mi nowosci. Nooo... pozmienialo sie sporo przez te ponad 30 lat, ale nie namowila mnie juz na kupno i to nawet nie z racji cen, ale ja juz naprawde niczego wiecej nie potrzebuje, te garnki wystarcza mi do smierci, a potem jeszcze pewnie dzieci beda mialy z nich pozytek. Gary sa nie do zdarcia, a potem jeszcze przychodza do domu i po uplywie gwarancji rozdaja czesci zamienne.
No dobra, troche kryptoreklamowalam... Ale zrobilam to w czynie spolecznym 😏
Przeczytalam , mily i optymistyczny tekst, popatrz jakie porzadne sa jeszcze firmy na swiecie! I oczywiscie zaraz sobie przypomnialam podobne zdarzenie, po wyladowaniu w Wenezueli i kiedy juz zamieszkalismy w swoim domu, tez wpadla do nas sprzedawczyni garnkow "Rena Ware"... sprzedaz tez byla tylko domowa, kosztowaly fortune ale wtedy bylo nas stac na nie, do dzisiaj sie maja dobrze, a maja okolo 45 lat. I tez czesci zamienne byly donoszone do domu. Pewnie teraz gdzies sie te garnki walaja w wenezuelskim domu..
OdpowiedzUsuńZajrzalam do internetu i firma dalej sprzedaje te garnki...maja inna linie i sa piekne..
Aniu, wczoraj zostalam zaszczepiona covidowa szczepionka Phizera, czuje sie dobrze tylko reka troche pobolewa
UsuńStrasznie Ci zazdroszcze, nie tylko ze zostalas zaszczepiona, ale ze Pfizerem, ale co tam zaryzykuje Astre, bo mi sie spieszy, choc obawa zostaje, ale lepiej umrzec na zator mozgowy niz dalej czekac;)
UsuńA powiedz, bo zawsze sie zastanawialam, co jest z Waszym domem tam? Mam wrazenie, ze nie wyjezdzaliscie stamtad na stale, a tylko przypadek i uwarunkowania polityczne sprawily, ze zostaliscie w Polsce. Czy sie myle?
Dokladnie tak... wyjechalismy i nie wrocilismy..taka sytuacja nastapila. W domu mieszka goralka. andyjka, ktora odseparowala sie od swego meza...jest szczesliwa a my tez, bo ktos musi go zamieszkiwac, inaczej juz nic by nie bylo z niego.
UsuńMysleliscie kiedykolwiek o powrocie tam czy juz raczej zostaniecie tu na stale?
UsuńNAdzieje mamy, ale nikla. Dom andyjski jest naprawde pieknie polozony i ladny...ale nie zanosi sie na poprawe tam sytuacji, Nie wiem....
UsuńSzkoda, na pewno maz bardzo teskni.
UsuńA ja ciągle na garach z supermarkietu. Ech....
OdpowiedzUsuńJak sa dobre i spelniaja swoje zadanie, to dlaczego nie? Nie wiem, czy teraz zdecydowalabym sie na zakup tak drogich garnkow, podobnie jak nie kupilabym odkurzacza Vorwerk, bo uwazam, ze odkurzacze Miele sa niezastapione, tez nie tanie, za to bardzo dobre. Przypuszczam, ze podobnej jakosci garnki znalazlabym w sklepie taniej, ale wtedy jeszcze nie znalam tych trikow marketingowych i wydawalo mi sie, ze lepszych nigdzie nie kupie. :)
UsuńMatkajadwiga nam dała gary tego typu, to nasze ulubione ale zapłaciła jak za zboże...i dostała jakies wełnine kołdry, i inne ustrojstwa w prezencie. ale masz racje one są nie do zdarcia i wystarczy kupić raz.
OdpowiedzUsuńNawet bym nie przypuszczala, kiedy je kupowalam, ze beda "na cale zycie", a moze nawet na nastepne pokolenie, jesli moje corki zechca je sobie wziac, gdy odpale po zaszczepieniu mnie Astra ;)
UsuńNa wyjazdy "koldrowe" nigdy nie dalam sie naciagnac, jakos od poczatku zostalam poinformowana, ze to oszustwo od poczatku do konca, ale gary, Tuppery to kupowalam. ;)
Ja nie mam zbyt dobrych doświadczeń z tego typu sprzedażą. Ale byłam młoda i naiwna- i to mnie tłumaczy. ;(
OdpowiedzUsuńPamietaj, ze ja wyjechalam z Polski jeszcze za glebokiej tzw. komuny i taka sprzedaz bezposrednia poprzedzona prezentacja, podczas ktorej facet dla nas gotowal i pokazywal cudowne wlasciwosci tych garow, gdzie mozna bylo smazyc bez tluszczu czy korzystac z szybkowarowej pokrywki i pieczen wolowa gotowa byla w pol godziny. To byla dla mnie absolutna nowosc i dlatego mnie zachwycila. Pozniej czesto chodzilam na prezentacje plastikowych cudow od Tuppera, sporo tego nakupowalam przez lata. Wygodne jest, ze mozesz praktycznie zawsze dostac czesci zamienne.
UsuńTupper byl szalenia mody w Wenezueli, tez mam jego pojemniki..w Wenezueli bylo absolutnie wszystko...a teraz nie ma nic, absolutnie nic
UsuńPodobaja mi sie ich wyroby, ale w miedzyczasie produkuje sie naprawde dobre pojemniki plastikowe za jedna trzecia ceny Tuppera, wiec po co przeplacac. Kiedys nie bylo takiego wyboru, wiec oplacalo sie kupowac od nich. Od lat juz nie bylam na prezentacji Tuppera.
UsuńTAk...one zrobily furore z trzydziesci lat temu, teraz juz jest bardzo duzo podobnych przedmiotow i tanszych
UsuńOni tez sie unowoczesniaja, ale masz racje, juz nie sa tak modni jak jeszcze nawet 10 lat temu.
UsuńJak przeczytałam,że używasz garnki 30 lat to oniemiałam.Czapki z głów dla produktu.I dla Ciebie,że o nie dbasz tyyyle lat.Ja sobie przypominam ,że byłam na pokazie termomiksu .Na pokazie było chyba z 15 osób wtedy.A było to ponad 30 lat temu.Teraz koleżanka chce sobie kupić.Widać ,że dalej jest na czasie.Potem też byłam na pokazie proszków i innych specyfików do mycia i czyszczenia.pokaz był u mojej szwagierki.Ona się w to wkręciła .Bo ponoć mozna było na tym zarobić.oczywiście jak sprzedasz lub wkręcisz w to następne osoby.kokosów nie zrobiła na tym.Ale z produktów [amwey] chyba korzystała.W wieku 40 lat byłam na pokazie [he,,,chyba najbardziej zwariowany]wszelkich mopów mniejszych i dużych do czyszczenia wszystkiego.Koszt kupna był prawie 3000.Oczywiście miałaś kupić starter i śmigać po bogatych domach sprzatać i wkręcać następne osoby.pokaz był w wielkiej sali chyba było 200 osób.Nie skorzystał z możliwości kupna i zrobienia szmalu.Gosia z J
OdpowiedzUsuńOj, patrz, przypomnialas mi o Amwayu, tez z jego produktow korzystalam. Kokosow sie na tych pokazach nie zrobi, moze na poczatku, kiedy robisz prezentacje w gronie znajomych, przychodza z ciekawosci i dla prezentu. Potem juz nie chca, a pozyskac nowych klientow bardzo trudno, zwlaszcza ze czasy ciezkie, a koszty spore.
UsuńTym bardziej ze te rzeczy przeważnie słono kosztują.Może te piersze osoby się dorobiły.Bo to były nowości.A zresztą teraz w dobie pandemii pewnie z pokazów były by nici.
OdpowiedzUsuńNie no, teraz tylko tak jak u mnie, jeden na jeden i w maseczkach.
UsuńNiektóre z tych produktów których dystrybucja się odbywa drogą sprzedaży bezpośredniej są świetnej jakości. Moja córka jest bardzo zadowolona z Thermomixu i odkurzacza firmy Kobold.
OdpowiedzUsuńTo prawda, jakosc jest nie do przebicia i ma sie pozytek przez dziesiatki lat. A ten Kobold to nie jest od Vorwerk?
UsuńNigdy nie dałam się namówić na tego typu prezentacje, bo zawsze byłam sceptycznie nastawiona do tego typu rzeczy. Przeżyłam tyle lat na zwykłych garkach i to i pociągnę dalej.
OdpowiedzUsuńMama jedynie dostała od kogoś, na próbę płyn do mycia garów Amway i szybko się go pozbyła, bo ja miałam na niego uczulenie...
Mozna uzywac zwykle gary, choc oczywiscie nie wytrzymuja one konkurencji z tymi drogimi i w koncu kiedys sie koncza, trzeba kupowac nowe. A moje pewnie posluzom dzieciom, kiedy zejde. ;)
Usuń