28 lutego 2023

Rocznica

 Nie do wiary, dzisiaj ostatni dzien lutego, od jutra nastaje marzec (ale, qrna, odkrywcze, co nie?), wiosna coraz blizej, przedwiosnie w pelni. Wojna trwa i zagraza, marazm mnie nie opuszcza. Po dwoch latach pandemii i jednego roku wojny prozno wypatrywac jakiejs stabilizacji, ze nie wspomne o poprawie. Nadzieja gdzies uleciala.
Najgorsze, ze te nieszczescia, jakby ich samych bylo malo, bardzo podzielily ludzi. Mam wrazenie, ze przed tym wszystkim mniej bylo wrogosci w narodzie, teraz jak nie antyszczepionkowcy, to proputinowcy, jak nie plaskoziemcy, to znow zwolennicy pisu i wyznawcy radiomaryjni. A tacy z nich katolicy od nadstawiania drugiego policzka, ze gdyby mogli, utopiliby innowiercow i ateistow w... juz nie lyzce wody, ale we wlasnym jadzie, ktory produkuja na codzien w ilosciach industrialnych.
O ile mnie pandemia az tak mocno nie dala sie we znaki, bo nie bylo u nas zakazu wychodzenia z domu, co skrzetnie wykorzystywalam i latalam z Toyka ile wlezie, tak poprzedni rok bardzo dal mi popalic. Te dwa miesiace w Polsce, koordynowanie przeprowadzki, sprzedazy mieszkania, organizowanie wszystkiego tutaj, a calosc okraszona fochami matki, ktore do dzisiaj jej nie minely i wciaz musze sluchac, jak to ona mialaby dobrze w domu opieki. I nie dociera, ze domy opieki nie czekaja na chetnych z rozlozonym czerwonym dywanem i fanfarami, a na te prywatne nie byloby jej w ogole stac, to ona by sobie zostala u siebie w mieszkaniu i jakos by sobie poradzila. No rece opadaja.
24 lutego dla swiata jest dniem wybuchu wojny na Ukrainie, dla mnie przeszlo to prawie bez echa, bo mialam naprawde wazniejsze sprawy do zalatwiania, tego bowiem dnia medycznym transportem mama jechala na kontrole i wtedy lekarz mial ewentualnie rozstrzygnac, czy moze jechac autem do Niemiec. Moj swiat krecil sie wokol matki i wszystkich okolicznosci z nia zwiazanych i uwierzcie mi, ta wojna byla gdzies tam w tle i niewiele mnie obchodzila, nie mialam na nia czasu, nie dotyczyla mnie w ogole. Dopiero kiedy wracalam i widzialam cztery pelne autokary milczacych wystraszonych smiertelnie kobiet i dzieci z Ukrainy, bardziej to do mnie dotarlo, co sie naprawde dzieje.
Za chwile bedzie rok, od kiedy mama jest w Niemczech, pewnie dostaniemy wezwanie z ZUSu, zeby udowodnic, iz mama nadal zyje, jak ostrzegla mnie Anabell, ktora rowniez co roku musi udowadniac, ze nie jest wielbladem, ze zyje. Zobaczymy, jak nam sie to uda, bo do ambasady mamy troche daleko.
Zaczal sie czwarty rok takiej swiatowej i mojej wlasnej beznadziei. 


38 komentarzy:

  1. Smutne podsumowanie, pandemia, wojna, Ty mialas trudny czas przeprowadzki wlasnie w czasie pandemii. U mnie taka przeprowadzka najprawdopodobniej nie udala by Ci sie. Moj stanowy premier prawdziwy tyran byl szczesliwy ze ma tak wielka wladze, zamykal nas bez przerwy, nawet dzieciom pozamykal place zabaw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Place zabaw to i u nas byly zamkniete, rodzicom pozostawalo chodzic z dziecmi gdzies na spacery i wysluchiwac marudzenia, bo dzieci wlasnie chcialy na hustawki. Tak miala srednia ze swoimi, brali rowerki i szli w pole.

      Usuń
    2. Teraz juz wiadomo, ze to bylo durne, na powietrzu bylo znikome ryzyko z lapania wirusa, powinnismy byc jak najwiecej na powietrzem, i znowu moj tyran dal ludziom godzine na spacery, Pamietam bylo tak ze nie wolno bylo byc nad morzem, oceanem, starszy pan ktory mial zalecane przez lekarza wdychanie powietrza morskiego zaplacil mandat.

      Usuń
    3. Dlatego wlasnie rzad niemeicki nie przesadzil z lockdownami, ja normalnie pracowalam, pozniej latalam sobie z Toyka po polach, nie odczulam tak bardzo tej pandemii. A zarazilam sie dopiero w Polsce, gdzie kazdy mial w dupie srodki ostroznosci.
      U Was byl prawdziwy terror, w Polsce tak samo, a najgorzej chyba w Chinach.

      Usuń
    4. Moj wodz byl zaprzyjazniony z Chinami, wiec zrobil nam maly Pekin.

      Usuń
    5. Teraz to i ja sie smieje, ale wtedy trzeslam portkami. Wiesz niewiele brakowalo a sprzedalby mnie ( znaczy sie nas) chinczykom, na szczescie federalny rzad w pora zatrzymal poczynania i nowym zarzadzeniem ograniczyl szalenca.

      Usuń
    6. Naszych nie ma kto zatrzymac w zapedach przyjecia w gosci calej Afryki i polowy Azji.

      Usuń
  2. jest tak beznadziejnie chujowo, że depresja murowania...murowany strzał w łeb normalnie, w dodatku zima wróciła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do nas tez na chwile wrocila, ale bez przykrych atrakcji i zaraz sobie poszla.
      A Ty, qrna, wieczorem przez okno wygladaj, zamiast Netflixy ogladac, bo u Was takie zorze polarne, ze glowa mala. Tylko pozazdroscic Wam lokalizacji.

      Usuń
    2. no i nie widziałam za bardzo, może jakieś odpryski cholera, Zarobiona byłam ;) a w nieba gapię się zawsze....serio u mnie na wsi ostatnio takie noce gwiezdne były ale zorzy nie widziałam buuuu Ale najlepsze jest to, że Naczelnik biegłą po plaży i brodził w wodzie w Ustce z poniedziałku /wtorek i też nie widział, to trzeba mieć pecha co?

      Usuń
    3. No rzeczywiscie pech Was przesladuje, a ja juz zazdroscilam Wam tego mieszkania nad morzem, gdzie zorze polarne jak w Norwegii.

      Usuń
  3. No zobacz i u mnie robia takie rocznicowe podsumowanie. Przed chwila slysze w tv pandemia, wojna i jeszcze dodali nasze powodzie. I jak tu moze byc dobrze. A ja dzisiaj w aptece odmowilam zaoszczedzenia 10 dolarow, pan aptekarz, ktory juz na wstepie rozpoznal moje nazwisko jako polskie, zaproponowal mi ten sam lek ale w innym wydaniu, a ja ze nie, a on mowi ze on by jednak wybral ta tansza opcje, a ja dalej ze nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam nazwisko takie, ze nikt tu nie rozpozna, skad jestem. Dopoki paszczy nie otworze, bo jednak obcego akcentu nielatwo sie pozbyc, zwlaszcza kiedy przyjechalo sie jako osoba dorosla.

      Usuń
  4. Własnoręczność podpisu ma potwierdzić osoba mająca takie uprawnienia, czyli można to zrobić w dzielnicowym urzędzie miasta, oczywiście po uprzednim zapisaniu się na audiencję. Teraz w Polsce nieco zmądrzeli, druki na potwierdzenie podpisu są teraz dwujęzyczne, polski/niemiecki i wydłużyli czas ich nadesłania do 2 miesięcy- kiedyś był tylko miesiąc. Ja w tym roku miałam luksus, bo załatwiłam sprawę przez e-wizytę, nie ruszając się z domu, bo mam "profil zaufany" ZUS. A załatwienie sobie terminu wizyty w którymkolwiek berlińskim ratuszu to graniczy z cudem, bo wciąż brak ludzi do pracy. Gdy tu w 2017r przyjechaliśmy w październiku,to należało się zameldować w ratuszu w ciągu dwóch tygodni a córce udało się "złapać" dla nas termin dopiero na 1 grudnia. A i tak tam odsiedzieliśmy 2 godziny, bo był jakiś "poślizg". Poza tym zauważyłam, że tu nie ma czegoś takiego, że gdy ktoś idzie na urlop, to ktoś z pracowników go zastępuje - nie ma obawy, każdy jest niezastąpiony, bo nie ma kto go zastąpić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, co ja mysle o profilach zaufanych, zwlaszcza, ze ja tym lachudrom z Polski ani troche nie ufam, a poza tym przekonaj moja 90-letnia matke do tej nowoczesnosci (i mnie tez he he he).
      Mama dostala juz z ZUSu ten dynks podatkowy, ale zadnego zaproszenia do potwierdzenia tozsamosci i funkcji zyciowych. Cierpliwie czekamy. A swoja droga to chyba tylko Polska sprawdza swoich obywateli, czy zyja i czy aby rodzina nie kasuje emerytury, nigdzie poza tym nie spotkalam sie z podobnym brakiem zaufania.

      Usuń
    2. Nie tylko Polska, w grajdolkowym królestwie tez. W zeszlym roku mi sie upieklo, ale w tym juz nie ma zmiluj :(.

      Usuń
    3. Ale ze co? Bedziesz musiala tam u siebie meldowac sie w urzedzie, ze zyjesz?
      Tu idzie automatycznie, umierasz, zawiadamiaja kase rentowa i juz nie placa.

      Usuń
    4. Nie w urzedzie, przez internet, ale skomplikowane jak cholera :(.

      Usuń
    5. Ale musisz regularnie udowadniac, ze zyjesz?

      Usuń
  5. Mnie jeszcze doszła do tego wszystkiego, co się działo i dzieje dalej, choroba i śmierć Jacka. Byłam, mimo skłonności do przejmowania się byle czym, radosna i optymistyczna i umiałam również cieszyć się byle czym. Teraz jest jakoś inaczej; pusto i trafiam czasem w dół głęboki jak Rów Mariański. Cokolwiek bym robiła, mam z tyłu głowy smutek i brak nadziei. To tkwi we mnie, takie stałe tło, choćbym na zewnątrz śmiała się albo pisała historyjki o książętach i królewnach.
    To nie jest depresja, ale coś bardzo podobnego. Myślę, że nigdy całkiem nie zniknie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie nie zniknie, bo byliscie z Jackiem bardzo zwiazani uczuciowo. Moja babcia tylko odetchnela z ulga, kiedy dziadek przeniosl sie do lepszego swiata, wreszcie mogla zaczac normalnie zyc.

      Usuń
  6. A nie można z ZuSem zalatwić przez PUE? przeciez to działa rewelecyjnie.Profil zaufany to w ogole super sprawa - jednym kliknieciem rozliczam Pit ,a ja pamietam jeszcze Pity papierowe,drukowane,wypelniane na ekranie.
    Czlowiek tak jest skonstruowany,ze szybko zapomina złe doswiadczenia..jeśli oczywiscie nie dotykają go osobiście i szczegolnie tragicznie.Nie byłam chora,nie chroniłam się jakoś szczegolnie..choć kto to wie co nam jeszcze pisane?: Trzymaj się,Ania, wiosna tuż,tuż..:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa, jesusmaria, o czym Ty do nas tu rozmawiasz? Wydaje Ci sie, ze ja zaloze mamie jakis profil zaufany, skoro nie ufam tym polskim przestepcom? To juz sobie lepiej pojdziemy do ratusza pokazac sie urzednikowi i wyslemy poczta potwierdzenie. Poza tym za kilka miesiecy bede likwidowala mamy polski abonament na smartfona, to i jej email pojdzie sie bujac, a zanim tu nowy niemiecki pozakladam, to minie troche czasu. Musialabym znow odkrecac te profile zaufane, zakladac drugie, nie chce mi sie.
      Trzymam sie, bo juz za stara jestem, zeby sie puszczac, ale latwo nie jest, zwlaszcza majac pod opieka dwie dorosle osoby, a samemu tej opieki pilnie wymagajac

      Usuń
    2. Wszystko zrobisz jednym kliknięciem,nie ruszając się z domu,zawieszenie czy zamknięcie profilu też.No ale przymusu nie ma😊

      Usuń
  7. Nic się nie przejmuj. Niech Ci będzie pocieszeniem myśl, że Twoja mama nie jest wychudzoną, pomarszczoną szkapą w przykrótkiej sukieneczce i z infantylnym, choć siwym warkoczykiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, dzidzia-piernik? Pewnie jeszcze wyznania radiomaryjnego?

      Usuń
    2. Nie pamiętasz? Pewna zapatrzona w siebie blogerka z przerostem mniemania o własnej urodzie sprzedała mi taki ideał mamusi.

      Usuń
    3. Pamietam, jasne, ze pamietam. Zreszta od razu rozpoznalam po warkoczyku.

      Usuń
  8. no właśnie wiosna tuz tuż, już może przyjść, wnuczki wyszalały sie na nartach w Zakopanem, a w Zakopanem drożyżna i tłumy...gdzie ta inflacja i skąd ludzie maja tyle pieniędzy...ja, by troche było taniej gotowałam, no ale czasem jednak chodziliśmy do restauracji i łapalam się za głowę kiedy zieć płacił za rachunki...boszsz..
    już sobie wrócili do Portugalii, a ja wczoraj przespałam cały dzień, odreagowywałam .
    a twoja Mama będzie narzekała, moja też ciągle coś wymyślała, ciagle było nie tak, ciekawe, czy my też takie, będziemy , zarzekam się, że nie.
    covid i pandemia, gdybyś widziała tlumy ścisk do kolejki i w kolejce na Gubałówkę ....tak to było ,ze nawet te sardynki w puszce maja więcej luuz, mój zięć zapytał a co z covidem? no właśnie...co z covidem, jesteśmy zdrowi na szczęście.
    u mnie przy budynku krokusiki zakwitły...wiosna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo kto to jezdzi do Zakopanego? Tylko multimilionerzy albo stracency. To juz taniej i pewnie ladniej jest w Alpach czy innych Dolomitach.
      Boszszsz... niech mi ktos powie, ze robie sie na starosc podobna do mojej matki, to sobie w leb strzele.
      A czy naprawde jestescie zdrowi, to sie okaze za tydzien-10 dni. Zobacz, tu normalnie pracowalam, mialam kontakty z ludzmi, robilam zakupy i nie zarazilam sie, a w Polsce kto by maski nosil, choc wtedy byl jeszcze obowiazek. Dlugo nie trwalo i mialam covid.

      Usuń
  9. Jeny, to już rok minął??? Kiedy to minęło, a ten post mi umknął. Jakoś nie mam siły czasami zaglądać na blogi, bo wszyćko mnie dołuje, choć dziś, momo minus cztery zobaczyłam przy drugim bloku dwa fioletowe krokusiki, a rózowy wychodzi z pączka. Chyba bedzie zaraz wiosna. 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio moj blog często Ci umyka, ale przymusu nie ma. 😜

      Usuń
    2. Nie umyka, tylko brak weny do pisania. Czasami, nie potrafię dobrać słów. 😝
      Pobolewa mnie dzisiaj. Idę teraz na przechadzkę z Gutkiem, a jutro odbieramy zamówiony laptok i myślę, że za jakiś tydzień będę miała go zainstalowanego w domu 😘😘😘

      Usuń
    3. Nooo nareszcie idziesz z postępem o bedziesz miała nowoczesny sprzęt.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Maja nas za idiotow?

  Polska swietuje rocznice przystapienia do unii, no ja mysle, skoro ma same korzysci z tego przystapienia, gorzej z tym u nas, ja wolalabym...