No wiec niespecjalnie jestem tak do konca ekologiczna, powiedzmy, ze trzymam sie w granicach zdrowego rozsadku, przy czym nienawidze jak dzumy wszelkiego fanatyzmu i np. takich idiotow, ktorzy przyklejaja sie do asfaltu, wysylalabym za kare do kamieniolomow, a w razie ich braku w najblizszej okolicy, do firmy wylewajacej asfaltowe nawierzchnie, zeby tam w ramach kary popracowali. Swoimi idiotycznymi akcjami robia wiecej szkody niz pozytku, powoduja kilometrowe korki, chaos, zwiekszona emisje spalin, kosztowne akcje policji, wqrw kierowcow, ktorzy traca czas i musza liczyc sie z przykrymi konsekwencjami zawodowymi. Eko-kundle szczekaja, a karawana i tak nieporuszona jedzie dalej. Niech pojda protestowac pod kombinaty tych, ktorzy przyczyniaja sie najbardziej do zanieczyszczen, taki Bayer np. ze swoimi truciznami do zwalczania chwastow, albo niech jada protestowac do panstw, ktore najsilniej grzesza przeciwko srodowisku i ktore bez mrugniecia okiem wypuszczaja do oceanow miliony ton trucizn i plastiku.
Byl czas w moim zyciu, kiedy namietnie nosilam futra, mialam wypasiony kozuch, futro z jagniat i bodaj nutrii, juz nie pamietam, a do innych plaszczy futrzane kolnierze. Teraz byloby mi wstyd zakladac podobne rzeczy, choc nie mam nic przeciw skorzanym kurtkom czy obuwiu, bo te skory pozyskiwane sa ze zwierzat rzeznych, a nie hodowanych wlasnie na futra czy skory.
Nie zrezygnowalam tez zupelnie ze spozywania miesa, choc znacznie je ograniczylam, jednak miewam apetyt od czasu do czasu na miesny obiad i tego sobie nie odmawiam. Natomiast nie moglabym sie obejsc bez nabialu, to w zasadzie moje podstawowe jedzenie. Bez mleka ani rusz, uwielbiam mleko we wszystkich postaciach, jajkami moglabym zastapic mieso, a do kawy to juz w ogole nie wyobrazam sobie uzywac tych modnych erzacow. Zeby nie bylo, probowalam i wszystkie te "mleka" sojowe, owsiane, migdalowe nie chca mi przejsc przez gardlo, wywolujac odruch wymiotny, ohyda!
Za to pilnie segreguje smieci, zbieram psie kupy (no chyba, ze jestesmy w polu, to nie), nie smiece, nie halasuje. Jednak z pewnych przyzwyczajen nie zrezygnuje, chocby nie wiem co. Niech najpierw wielcy zaczna dawac przyklad, niech oni rezygnuja z miliardowych dochodow i pochyla sie nad srodowiskiem, moja rezygnacja z weganizmu nic nie wniesie, ani nie doprowadzi swiata na skraj przepasci. Juz i tak dosyc nas gnebia i kaza rezygnowac ze wszystkiego, co jeszcze sprawia jakas przyjemnosc. Auta nie, przeloty nie, mieso nie, zryj swierszcze i inne glizdy, pracuj do smierci, zeby jasniepanstwo juz nie miliardami operowalo, a bilionami. I nie, nie mam zadnych wyrzutow sumienia.
Zeby byc idealna to trzeba i z mleka i miodu zrezygnawac, dlatego mam to wszystko gdzies, niech sie pszczoly mecza i produkuja miod dla mnie. Miod ktory jem codziennie od rana jest od pszczol z Tasmanii, mysle ze maja tak wystarczajaco dobre zycie. I owieczki dla mojej jagnieciny biegaja po lakach tasmanskich, z tego co widzialam sa szczesliwe. Jem tylko mieso organiczne czyli od zyjacych na wolnosci, na lakach, wsrod kwiatkow, szczesliwych owieczek. Wiem wiem ze to dzieci.
OdpowiedzUsuńNie wyobrazam sobie zycia bez mleka, twarozkow, jogurtow, kefirow, zoltego sera i jajek. Nie jestem koza, zeby poprzestawac na trawie i warzywach. Na mieso organiczne mnie nie stac, jadam normalne i nie zastanawiam sie jego pochodzeniem, bo musialabym zwariowac, a dosc mam zmartwien w zyciu.
UsuńTwarog moge jesc codziennie. A jak mi dadza kobitke ktora bedzie robic dla mnie ruskie pierogi to przestanie jesc owieczki.
UsuńJa jem twarog codziennie rano na sniadanie, z rzodkiewkami i nigdy mi sie nie znudzi. Pije tez mleko, bo jestem genetycznie zagrozona osteoporoza. I nadal nie mam zadnych wyrzutow sumienia.
UsuńA ja jestem bardzo Polka do jedzenia twarogu, bo tylko lubie ten z polskiego sklepu, te rozne wyszukane nie smakuja mi, ale jak mam ten polski to moge jesc roznie, lubie tez z rzodkiewka a jak ja lubie kupowac rzodkiewka, nigdy nie wkladam do torebki, bo lubie patrzec jak dziewcze przy kasie ostroznie lapie ten peczek bo ja kluja listki.
UsuńZadnych wyszukanych, jedynie i wylacznie Philadelphia, ten jeden mi smakuje, bo nie zawsze chce mi sie latac do ruskiego sklepu, gdzie maja taki twarog jak polski domowy, rzeczywiscie rewelacyjny w smaku.
UsuńListki od rzodkiewek kluja??? Pierwsze slysze :)))))
Moze jest wsrod mlodych osob duzo “zielony” ale oni malo wiedza o zieleninie, i widocznie juz na wyglad ja kluje, czasami sa lekko klujace listki, niech sie jedna z druga cieszy ze nie sprzedaja w peczkach pokrzywy, bo codziennie latalabym z pokrzywa.
UsuńHe he he! Przeciez ja zawsze kupuje rzodkiewki w peczkach z listkami, a dopiero teraz dowiedzialam sie, ze te listki moga kogos kluc, matkobosko! A pokrzywa, zwlaszcza mloda, jest ponoc bardzo zdrowa do jedzenia, ale jakos nie mam zamiaru probowac, bo musialabym jej sama nazrywac ;)
UsuńNo widzisz ja nawet nie mam gdzie nazrywac pokrzywy. Kiedys mialam 2 peczki rzodkiewki to mnie zapytala co ja z tym robie, to jej zrobilam maly wyklad.
UsuńBoszszsz... swiat sie konczy, a mlodzi nie znajo rzodkiewek!
UsuńLiscie rzodkiewki moze nie kluja ale sie tak przyczepiaja jak jakies rzepy (rzodkiewka to mala rzepa). Ja te liscie zostawiam w sklepie. Rzodkiewka ma dla mnie tylko estetyczno-dekoracyjne wartosci.
UsuńJa zas spozywam duzo rzodkiewek, bardzo lubie, a jem na sniadania twarozek, wiec i rzodkiewki dlugo u mnie miejsca nie zagrzeja.
UsuńOch, juz od ponad 40-tu lat nie widzialam listka rzodkiewki, ale pamietam, ze lekko kluja. W grajdolku, jesli sie pojawiaja, to dokladnie obciete z zieleniny :(. A co do tematu - jesli ci wszyscy bilionerzy zrezygnuja ze swoich prywatnych samolotów i wypasionych fur, to moze pomysle o vegetarianizmie...
UsuńNo wiec o to chodzi! Niech niemiecki Bayer przestanie produkowac rundup, a koncerny samochodowe przestana falszowac dane, Musk zas latac na Marsa.
UsuńJa listki rzodkiewki zjadam, nie wszystkie oczywiście, tylko te najdelikatniejsze, ze środka. Kroję jak natkę pietruszki i dodaję do sałatek albo twarożku.
UsuńMnie tam nie kłują
Jak uwielbiam rzodkiewki, tak jeszcze nigdy nie probowalam listkow. :)))
UsuńProbowalam listki, wlasnie tak jak pisze Ninka te ze srodka, ale mialam wrazenie ze mnie lekko kluja, ale jakos zjadlam, nie probowalam listkow z mlodych marchewek a tez sie je.
UsuńW zasadzie wiekszosc mlodej zieleniny mozna spokojnie jesc.
UsuńTeresa, dzisiaj trafilam do restauracyjki weganskiej z malym sklepikiem roznych specjalow (to wszystko przy gospodarstwie ziolowym, wiec wlasne zbiory). Dania pysznie przyprawione tymi ziolami roznymi. W sklepiku rzucily mi sie torebki z mielona, sucha pokrzywa. Pomyslalam o Was. Zrobilam nawet zdjecie ale nie da sie w komentarzach zamiescic (!).
UsuńA czy ja jestem koza, zeby zywic sie zielenina? Pokrzywami? Trawa?
UsuńEcho, ja mam taki sklep ze zdrowa zywnoscia i czasami robie tam zakupy i kiedys kupilam torebke suszonej pokrzywy, nie zmielona tylko pokruszona, jeszcze nie otworzylam tej torebki, moze wlasnie nadszedl czas zeby cos z tym zrobic, sprobuje herbate, a jak nie to moze wyplucze sie w tym po kapieli.
UsuńAnia, koza tez czlowiek, koza jest piekna ale i sympatyczna.
Boje sie kóz, bo maja diabelskie oczy :)))
UsuńNiech sobie sami żrą świerszcze. Ciekawe, czy z owsików i tasiemców da się zrobić kotlety?
OdpowiedzUsuńMyslisz, ze beda je sobie wzajemnie z odbytow wyciagac i przyrzadzac z nich wymyslne potrawy?
UsuńMam nadzieję, że nie, bo jednak tasiemiec też człowiek.
UsuńTak, i swoje prawa ma!
UsuńAle swierszcze czy swierszczyki to przeciez tez mieso?!!!! Ja mam na szczescie alergie na owady. Unikam. A nogi tych swierszczy to takie same maja wlasciwosci jak liscie rzodkiewki. Drapia w gardle na sama mysl o ich polykaniu.
UsuńI owsik też mięso...
UsuńA nawet tasiemiec.
UsuńNo wiec wlasnie jak mozna zjesc taka owlosiona noge swierszcza, jak drapie w gardle. Chociaz z drugiej strony jak nas przydusi glod to nie tylko owlosiona noge zjemy, ale i fikajaca zywego swierszcza. Zawsze to jakis kawalek miesa.
UsuńNo coz, jak czlowiek glodny, to i kanibalizm mu niestraszny.
UsuńP. S. Sformułowanie "zwierzęta rzeźne" zupełnie do mnie nie przemawia, bo to wciąż zwierzęta i w dodatku hodowane w straszliwych warunkach. Czujące ból i strach, cierpiące. Proponuję zacząć hodować ludzi na mięso. Ludzi rzeźnych. Brzmi pysznie.
OdpowiedzUsuńNo coz, czlowiek tez zwierze i mozna go jesc, co znow nie jest niczym dziwnym ani rzadkim. Ale podobno mieso ludzkie nie jest smaczne, a skora nie bardzo nadaje sie na odziez.
UsuńPodobno ludzina jest bardzo smaczna, tak czytałam :-)
UsuńTrzeba bedzie sprobowac.
UsuńNiektorzy hoduja ale to sie nazywa mieso armatnie. :((((
UsuńTo niech armaty żrą :-))
UsuńArmata tez czlowiek.
UsuńOczywiście.
UsuńHe he he!
UsuńPrzy okazji: nikt chyba nie zwrócił na to uwagi, ale omsknęła Ci się jedna literka w tytule. ciągle to widze i ciągle mnie kłuje w oczy. Przepraszaaaam!
UsuńNie moglas wczesniej? Dziekuje, juz poprawilam.
Usuńrobię co mogę i już mnie przytłacza ta sytuacja....że wieści są jednak fatalne. Rezygnuję, zamieniam, nie jem mięsa, noszę buty ze skórek winogron, z ciuchami kombinuję żeby były eko i miały wszystkie certyfikaty, podpisuje wszystkie petycje apropos zwierząt, dokarmiam, płace na schroniska Musiałabym długo tu wymieniać.Ale samochodu muszę używać i kilka razy w roku latam...
OdpowiedzUsuńOgolnie rzecz biorac, mnie na zadne eko i bio nie stac, to dla mnie za drogie. Bio cytryny, bio mieso, bio jajka i wiele innych - za biedna jestem na takie fanaberie.
UsuńJa rowniez dokarmiam i wplacam na nasze schronisko i tez bede uzywac samochodu z silnikiem spalinowym, bo na elektryczny tez mnie nie stac. Trzeba byc bogatym, zeby byc eko, przynajmniej tutaj.
i tutaj też...niestety
UsuńWiec niech mozni tego swiata sa eko, ja nie musze.
UsuńNajbardziej mnie wkurzają zieloni, gdy na jakiś zlot, zamiast rowerkami, to popylają samochodami, samolotami i to jest ich tzw obłuda. Niestety, ale z mięsa nie zrezygnuję całkowicie, bo je lubię, ale na propozycję rezygnacji z nabiału, to mogę kogoś uszkodzić. Kefiry, maślanki, sery żółte, twarożki i mleko musi być obecne w moim życiu.
OdpowiedzUsuńNajwyrazniejszym przykladem obludy jest ta nawiedzona Szwedka, juz nieraz pisalam, jak bardzo wszystko jest na pokaz i jakie koszty i straty generuje jej dzialalnosc, wiec nie bede sie powtarzac.
UsuńNo i pod wzgledem jadlospisu jestesmy bardzo podobne, choc ja moglabym z miesa spokojnie zrezygnowac. Ale nie chce, bo lubie. Natomiast z nabialu NEVER!!!
Grete policja przetransportowala gdzies z placu protestu :)))) W Oslo.
OdpowiedzUsuńPowinni ja dozywotnio zamknac w szpitalu dla oblakanych, tam jest jej miejsce.
UsuńNo wlasnie, bo sie błąka po swiecie. :)))) Taka obłąkana.
UsuńJej dwie szare komorki blakaja sie po pustawej czaszce. Jedna szuka drugiej.
UsuńA jak sie znajda to sie rozmnazaja... Chyba nie chodzi o ilosc komorek ale jakosc.
UsuńBezplodne i bardzo kiepskiej jakosci, nie maja szans na rozmnozenie.
UsuńJa mam fazy jedzeniowe. Mogę długo nie jeść mięsa, a potem bach... W środku upalnego lata nachodzi mnie ochota na gorący rosołek albo na smalec. Przed okresem zjadałam zawsze pół kilo słonych, niewymoczonych śledzi - skoro organizm domaga się czegoś, to dlaczego mam mu nie dać. Segreguję śmieci, oszczędzam prąd i wodę, staram się nie marnować żywności, ale czasem jak każdy popełniam drobne grzeszki. Z mojego zawodowego punktu widzenia wiem, jak wiele szkody wyrządzają pseudoekolodzy środowisku. Co z tego, że europejskie rolnictwo ma przykręcaną śrubę? Gdy zaczyna brakować czegoś, sprowadza się to z krajów, które nasze wyśrubowane normy ekologii mają w pompie. Jak mawiała moja babcia - nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu... :)
OdpowiedzUsuńOtóz wlasnie! U mnie jest podobnie, mam fazy miesne, natomiast mleko i jego przetwory musze miec do dyspozycji na codzien, bez nich nie moglabym zyc i tyle. Oraz wiem, jak sie pozyskuje mleko, zeby nie bylo, ale mimo to nie moge sie bez niego obejsc. Nie mam nietolerancji laktozy, przeciwnie, jestem od niej uzalezniona.
UsuńKażdy fanatyzm jest zły.
OdpowiedzUsuńStaram się chronić środowisko w miarę moich skromnych możliwości i tyle.
Dokladnie jak ja, choc nie mam zamiaru z tym przesadzac i popadac wlasnie w fanatyzm.
UsuńPodobnie jak Ty staram się żyć w zgodzie z naturą bez popadania w szaleństwo I nie czuję dyskomfortu z niebycia wegetarianką. Nie dajmy się zwariować.
OdpowiedzUsuńSwiete slowa! Ament.
UsuńA mnie do szalu doprowadza krotka zywotnosc sprzetu AGD typu zmywarka, pralka i kuchenka. Jakos tak dziwnym trafem wytrzymuja one obecnie okolo 10-ciu lat, a potem niestety trzeba kupic nowe, bo koszty napraw zwyczajnie przekraczaja ich wartosc. Mozna by produkowac takie , ktore wytrzymaja przynajmniej dwa razy dluzej, jak kiedys, ale nie! wszak korporacje musza sie nachapac. Moja mama nadal ma stara, 40-letnia ruska lodowke Minsk, ktora nigdy sie nie zepsula i wciaz jest uzywana jako zapasowa chlodziarka w okresach zwiekszonego zapotrzebowania. Nie mozna by tak dalej??
OdpowiedzUsuńNie, nie mozna. A to dlatego, ze zaklady produkujace moglyby zbankrutowac. I tak te urzadzenia lepszej jakosci wytrzymuja ok. 10 lat, bo tansze przewidziane sa na 5, a niektore psuja sie tuz po okresie gwarancyjnym. Nasza pralka AEG doczekala pelnoletnosci i dopiero niedawno poszedl jej pasek klinowy, wiec w zasadzie mogla jeszcze poprac, bo to bagatelka, tania i latwa w reperacji, ale tu za samo przyjscie do domu biora 50€, za pasek drugie tyle plus robocizna, wiec rzecz nieoplacalna. W Polsce sa jeszcze malenkie zaklady, ktorym sie oplaca i reperuja, bo jest na to popyt.
Usuń