13 września 2023

Rozmyslania o szczesliwosci

 Czasem na fejsbuku puszczaja rozne uliczne sondaze, wywiady, w koncu temat goracy tuz przed wyborami. Przepytuja ludzi, glownie emerytow o, w skrocie ujmujac, stan ich szczesliwosci w dzisiejszych realiach i o oczekiwania. Ich odpowiedzi daja naprawde sporo do myslenia, ogolnie roszczeniowosc w narodzie mocno wzrosla. Kazdy chcialby miec wszystko jak najmniejszym nakladem wysilku i od zaraz. Dawno poszly w niepamiec czasy, kiedy mlode malzenstwa latami dorabialy sie wszystkiego i zadowalaly byle jakim lokalem do wlasnorecznego remontu lub wieloletnim zyciem z rodzicami pod jednym dachem. Nie wspomne juz o wyposazeniu mieszkania, bralo sie od rodziny jakis demobil i czekalo na lepsze czasy, kiedy za zaoszczedzone mozna bylo nabyc cos bardziej wypasionego. Odmawianie sobie drobnych przyjemnosci bylo na porzadku dziennym, czlowiek mial cel, oszczedzal, by wreszcie moc spelnic marzenie, jedno, potem nastepne. Dzieci w szkolach nie wyroznialy sie, kazdy mial obowiazek noszenia fartuszka, ale poza tym od dziecinstwa kladziono nam do glow, ze BYC jest znacznie wazniejsze niz MIEC. 
 Teraz jestes w szkole nikim nie noszac markowych ciuchow, nie majac wakacji zagranicznych czy quada na komunie, wyszydzanie przybralo paradoksalne formy, mobbing nadal przybiera na sile, wpedzanie innych dzieci w kompleksy, z samobojstwami wlacznie, stalo sie codziennoscia.
 Ale nie tylko mlodziez stala sie tak potwornie roszczeniowa. Ostatnio modne jest chwalenie sie celebrytow i licytowanie, kto z nich ma nizsza emeryture. I sa to osoby, ktore w poprzednim ustroju zarabialy krocie. Tlumacza sie, ze taki byl system, ze panstwo bralo od nich male skladki, to teraz oni maja glodowe emerytury i musza spiewac/wystepowac na scenie do smierci, bo nie przezyja. Dobrze, jesli jeszcze moga i zdrowie pozwala. Podobnie uskarzaja sie przecietne emerytki, wciaz im malo i malo, a przeciez one wlasnie mialy w czasach swojej mlodosci szanse uczenia sie, konczenia studiow i wykonywania lepiej platnej pracy. One nie tylko zazdroszcza lepiej uposazonym emerytom, ale juz nawet przebakuja, ze powinna nastapic urawnilowka, bo wszyscy maja jednakowe zoladki. Rilly? Kazdy bedzie mogl sobie bumelowac, nie uczyc sie, bo "przyjdzie walec i wyrowna"? A przeciez jeszcze nie tak dawno renta czy emerytura nie byla czyms zrozumialym samo przez sie. Kiedy moi pradziadkowie zostali po wojnie wywlaszczeni i panstwo odebralo im kamienice wraz z czynie dzialajaca piekarnia, nie dajac nic wzamian, zostali na lodzie, bez srodkow do zycia i bezdomni, bo nie mieli prawa pozostac we wlasnym domu. Gdyby nie dziadkowie, ktorzy wzieli ich na calkowite utrzymanie, cienko by przedli i pozostaloby im zebrac pod kosciolem. Podobnie zreszta rzecz sie miala na wsiach, dzieci przejmowaly gospodarke po rodzicach i trzymali tychze na laskawym chlebie do smierci. Jak wiadomo, roznie z tym bywalo, poki rodzice mieli sile pomagac, poki byli przydatni, mieli pewne przywileje, pozniej niejednokrotnie ladowali w oborze albo czekala ich bezdomnosc. Emerytury rolnicze wprowadzono jakos w latach 70-tych, ale trzeba bylo scedowac gospodarke na rzecz panstwa. 
 Co dziwne, wtedy ludzie chyba byli mimo wszystko szczesliwsi, nie oczekiwali wiele i cieszyli sie z tego, co mieli i na co bylo ich stac. Zarowno mlodzi jak i starzy i mowie tu o przecietnym obywatelu, bo jak wszedzie zdarzaly sie ekstrema. Dzisiaj oczekiwania sa znacznie wieksze od mozliwosci, a spoleczenstwo stalo sie bardziej roszczeniowe. Samotne madki, ktore nie zainwestowaly w pore w srodki antykoncepcyjne, a moze daly sie skusic becikowemu i pincetplusom, oczekuja specjalnego traktowania, bo sa samotne. Emeryci, ktorzy w swoim czasie olali nauke i poszli pracowac jako niewykwalifikowani, teraz msciwie sie ciesza z odbierania wypracowanych emerytur pracownikom resortu wewnetrznego, nawet tym dawno zweryfikowanym, nawet bufetowym czy sprzataczkom. I chca wiecej, bo im sie nalezy, a mogli pomyslec wczesniej, mieliby dzisiaj wiecej.
 Dawniej ludzie byli bardziej zyczliwi, przyjazniejsi dla otoczenia, nie oczekiwali wiele i cieszyli sie z tego, co mieli, byli bardziej sklonni do pomocy, mniej zawistni i nie tak roszczeniowi, kazdy musial byc kowalem swojego losu. Ja juz nie dozyje, ale kiedys te dzisiejsze madki zyjace nienajgorzej z zasilkow, dojda do wieku emerytalnego i dalej beda skazane na pomoc panstwa, bo emerytury nie bedzie zadnej, ich partnerzy/mezowie podobnie. Teraz pracuja dorywczo, najczesciej na czarno, nawet jesli zarabiaja za granica. Dziwi mnie, dlaczego nie mysla o swojej przyszlosci, jak chca zyc, kiedy nie beda juz mogli dorabiac. A nie jest takie pewne, ze panstwo bedzie jeszcze wtedy dalej stac na rozdawnictwo, moze juz bedzie totalnym bankrutem. Ogolnie obecne pokolenie jest stale niezadowolone i malo szczesliwe, jego oczekiwania mijaja sie z mozliwosciami, stad frustracje, zawisc i niechec do ludzi, ktorym sie bardziej powiodlo.

36 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Nie da sie ukryc, ze jestes dzisiaj najpierwsza z pierwszych. :)))

      Usuń
    2. huraaaaa i macham Teresie z przeciwnej strony globu

      Usuń
    3. Kiedy wroci z wojazy, to przeczyta i na pewno sie ucieszy.

      Usuń
    4. No cieszy sie i odmachuje. Cieszyc sie mozna wszystkim, takie kolezenskie machania sa bardzo fajne, lubie tak.

      Usuń
  2. Teresa..Ja jestem pierwsza dzisiaj....nonono..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Terenia ma dzisiaj wazne sprawy do zalatwienia i to akurat o naszej 5 rano, kiedy ukazuje sie post.

      Usuń
    2. A ja myślałam, że się zagapiła

      Usuń
    3. Grazyna sprawa byla pilnej wagi, nagle zrobilo sie goraco, wiec pognalam do fryzjera ogolic sie prawie na zero, zeby miec na dlugo spokoj.

      Usuń
    4. Nie smialam zdradzac tajemnic alkowy, ale skoro sama powiedzialas :)))))))

      Usuń
  3. no i komputer zjadł mi moje dywagacje a tak się wysiliłam...hrehrehre. więc napisze tylko, że zgadzam się z Tobą ale może nie we wszystkim, jak wiesz wrociłam z Portugalii zachwycona tamtejszymi ludźmi i ich solidarnością...może świat nie jest taki nieprzyjazny, może jednak nie jest tak źle... pracowałam na emeryturę solidnie bo moi rodzicie taki przykład mi dali i co? i emerytury nie mam i roszczenia do kogo ? całe szczęście, że byłam oszczędna i na razie mam z czego żyć a potem? pewnie roszczenia do dzieci....no dobrze, mam świetne córki...pozdrawiam Aniu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawdzilam na wszelki wypadek w spamie, ale tam nie ma, wiec to jednak wina komputra, ze pozarl Twoj komentarz.
      Ty na swoje zycie pracowals dlugo, podobnie ja i wielu innych z naszej generacji. Nie bylo tak, ze chcielismy / musielismy miec wszystko od razu, najlepiej nowe, wlasne i natychmiast. Dzisiaj tez nie wymagamy, zeby ci majacy wyzsza emeryture dzielili sie nia z nami, bo mamy za malo. Twoj przypadek jesz szczegolny poprzez zawirowania polityczne, nie ma wiec co porownywac.
      Dzisiejsi mlodzi nie maja cierpliwosci na oszczedzanie, nie umieja czekac, od razu biora gruby kredyt i przez cale zycie go splacaja, a ilu jest takich, ktorzy sie przeliczyli i splacac nie sa w stanie?

      Usuń
    2. wiesz..roszczenia to ja zaczynam mieć do siebie, mogłabym jeszcze zarabiać dając korepetycje np z matematyki, ale zrobiłam się okropnie leniwa a na dodatek chcę być wolna i spełniać marzenia wędrowania po świecie..brakuje mi niewiele do osiemdziesiątki...boszsz! chcę jeszcze pożyć na swój sposób.

      Usuń
    3. I slusznie! Poki Cie na to stac i poki zdrowie dopisuje, podrozuj. Czlowiek nie wie, ile mu jeszcze zostalo, wiec nie ma co odkladac na pozniej, trzeba czerpac z zycia. If not now, then when?

      Usuń
  4. Aniu, nie zawsze było tak różowo w naszej młodości i nie zawsze można było się uczyć. Często było tak, że po skończeniu podstawówki, rodzice wysyłali dziecko do zasadniczej szkoły, żeby szybciej zaczęło na siebie zarabiać. Przodowała w tym szczególnie wieś i małe miasteczka, ale i w dużych miastach był popyt na takich pracowników. Owszem, dorabialiśmy się wszystkiego po woli, ale bardziej o to dbaliśmy. My sami, częściowo popsuliśmy młodzież, bo zaczęliśmy usuwać im kłody z pod nóg. Do tej pory pokutuje w Polsce założenie, że dziadkowie, są zobowiązani do pomocy dzieciom w wychowaniu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano pokutuje, a przeciez dziadkowie pracowali przez cale zycie i zasluzyli sobie na odpoczynek, a jesli maja sily, zeby pracowac dalej, to niech chociaz dostaja za prace godziwa zaplate.
      Jesli zas chodzi o wysylanie dzieci do zawodowek, to to nie przekreslalo dalszej nauki dla chetnych, byly wieczorowki i studia zaoczne, za ktore nie trzeba bylo placic jak teraz. Kto chcial sie uczyc, mogl to robic. Nawet jednoczesnie pracujac.

      Usuń
  5. Wnuków, że ich potrzeby schodzą na dalszy plan, że mają obowiązek dokładać się finansowo do życia dzieci. Gdy tego nie robisz, lub masz swoje pasje, to jesteś wyrodną babcią, dziadkiem. Fakt, faktem, teraźniejsi dwudziestolatkowie, często byli hodowani, a nie wychowywani, bo całe otoczenie zdmuchiwało pył z pod ich nóżek. Inna rzecz, zawsze wszędzie istniał tzw margines społeczeństwa, który żył na koszt państwa, z opieki i oni, od pokoleń powielają, to, co widzieli w domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam gleboko w dupie, co kto o mnie mysli, czy jestem wyrodna czy nie. Bo to moje zycie i nkit go za mnie nie przezyje. Nie po to wychowalam troje dzieci, zeby na starosc uzerac sie z wnukami, moje corki wiedza, to sa ich dzieci i one sa za nie odpowiedzialne. Jesli bede miala ochote, to sama zaproponuje, ze zajme sie dziecmi, ale na moich warunkach, nikt niczego nie ma prawa mi narzucac. Rodzisz dzieci, musisz miec na to warunki, a nie liczyc na cud albo na babcie.

      Usuń
  6. Zgadzam sie z tym co piszesz, podziwiam ze tak dobrze to ujelas, tak duzo pisania, zdolna jestes. Cos w tym jest ze czlowiek sie cieszyl z byle czego, a jak juz udalo sie uskladac na nowe meble, a tak jak moi rodzice na pralke czy telewizor, to naprawde cieszylo niesamowicie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem, ja tutaj urzadzalismy sie praktycznie od zera, nie mielismy nic, dopiero pozniej zaczelismy sukcesywnie zwozic rzeczy z Polski. Czlowiek cieszyl sie ze znalezienia jakiegos fajnego mebla z wystawki na ulicy, bo na poczatku nie bardzo bylo za co kupic. Czlowiek mieszkal z innymi na kupie. Do pierwszego mieszkania kupilismy meble uzywane, przy trojce dzieci nielatwo bylo cos zaoszczedzic.

      Usuń
  7. Nie zawsze to bywalo tak jak piszesz. Nauka wymagala nakladow i nie zawsze gwarantowala wysoka pensje. Pamietam jak wrocilam ze studiow, dobrze, ze bez dlugow ale i z pusta kieszenia, zaczynalam od zera i spotkalam kolezanke z liceum, ktora przez okres moich studiow zdazyla wyjsc za maz, urodzic dwoje dzieci i wybudowac (w stanie surowym oprocz kuchni i pokoju) wielki dom, caly czas pracujac. Dlatego uwazam, ze lepiej mieszkac wygodnie biorac kredyt na urzadrzenie sie i w tych wygodach splacac kredyt. Znam osobe, ktora oszczedzala cale zycie budujac dom 30 lat, samochod zakupila wtedy gdy juz sama nie mogla go prowazic i zmarla w wieku lat 50, na rodzine braklo jej czasu. Byla ona bardzo, bardzo pracowita, przyjazna dla innych, skromna nad wyraz, tylko czy do konca szczesliwa?
    Ja pamietam, ze emerytura dla rolnika nie wymagala oddania gospodarstwa panstwu tylko przekazania go nastepcy, czyli wymagala zmiany pokolenia w prowadzeniu gospodarstwa. Nie pamietam tylko czy to bylo juz w latach 70 czy dopiero 80. Chyba nie ma madrych jak zyc aby na emeryturze tez byc szczesliwym. Zycie sie wydluza, w okresie 80 lat zycia zachodzi wiele zmian rowniez prawnych ale i spolecznych. Nie ma jakiegos pewnika, gwarancji, recepty na szczescie w koncowce zycia. Za to jest jak jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy wezmiesz kredyt na dom, to musisz go i tak splacac przez nastepne 30 lat albo wiecej, to jakbys zbierala oszczednosci, wychodzi na to samo. Niby splacasz mieszkajac na swoim, ale nastanie taki pis, namiesza, inflacje zrobi, podniesie stopy procentowe i juz nie mozesz dalej splacac, a wierzyciele wyrzucaja Cie na bruk. Nie wiem, co lepsze.
      Oczywiscie sa zawody malo platne nawet po studiach, np. nauczyciele, ale jak ktos chcial studiowac, to mogl, za to bezczelnoscia jest zadanie (rzondanie) obecnie wyrownania rent i emerytur, zabrania tym, ktorzy maja wiecej i obdarowywanie bumelantow.

      Usuń
  8. niczego nie dostałam od nikogo, nie byłam dzieckiem resortowym ani bananowym ...mieszkanie po Matcejadwidze dostanę znaczy moje jest już, ale ona z długowiecznej rodziny więc...wiadomo :-)). Nie żal mi w ogóle tych rodzicielek etatowych, tego, że zostaną na lodzie, pod mostem na łasce i niełasce. Dzietność marna, dług rośnie, za dwadzieścia lat szykują się emerytury głodowe albo zerowe a po zmianie rządów, mam nadzieję rozdawnictwo nieco ograniczą. skończy się życie i branie za moje pieniądze. jestem spokojna. liczenie na rodzinę, na dziadki i wnuki no cóż niczego dobrego nie wróży. liczę tylko na siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja podobnie, tyle mojego co ze sprzedanego w Polsce mieszkania, a i tak tylko mnie mozna zawdzieczac, ze w ogole zostalo kupione, bo rodzice nie mieli takiego zamiaru. Nie chcialam, zeby przepadlo wieloletnie oszczedzanie na moja ksiazeczke mieszkaniowa, bo i tak niepotrzebne mi bylo mieszkanie w Polsce, a premie gwarancyjna mozna bylo dostac po denominacji jedynie w konkretnym celu, wiec scedowalam notarialnie wklad i premie na rodzicow, a oni za to kupili mieszkanie. No i troche na tym zarobilismy.

      Usuń
    2. no to mamy podobnie. ale czy ja na tym mieszkaniu zarobię? w sumie pierniczę te pieniadze a w zamian niech Matkajadwinia zyje jak najdłużej w zdrowiu i umożliwia nam podróżowanie :-) niczego innego nie chce.

      Usuń
    3. Moja sytuacjen znasz i choc nie jest rozowo, to tez bym wolala, zeby mama zyla jak najdluzej w zdrowiu.

      Usuń
  9. Urodziłam się w czasie wojny, przećwiczyłam polską wersję socjalizmu na sobie.Wychowywali mnie rodzice mego ojca, bo moi się na mnie wypięli i nawet grosza nie dawali dziadkom na moje wychowanie, tylko(gdy już miałam ze 12 lat) mój ojciec (który ożenił się po raz drugi i wyniósł ze stolicy) brał mnie na wakacje do siebie, czego nienawidziłam. Było biednie, ale wiedziałam, że dziadkowie mnie kochają. Nie poszłam po liceum na studia, poszłam do pracy, a z czasem zrobiłam "studium ekonomiczne". Gdy wyszłam za mąż nie mieliśmy mieszkania, należeliśmy do spółdzielni i czekaliśmy na nie 9 lat, potem 3 lata stuknęły nim się całkowicie umeblowaliśmy i sprowadziliśmy na świat dziecko. I nikt nam w niczym nie pomagał - ani finansowo ani rzeczowo.Za to zadbaliśmy z mężem o to by córka w pełni wykorzystała swe zdolności i możliwości- ja od strony "psyche", mąż od strony finansowej.
    Zaobserwowałam, że zmiany w psychice narodu następowały w okresach czteroletnich- nie pokoleniowych. Znajoma pani pedagog też na to zwróciła uwagę mówiąc- co 4 lata opuszczają
    szkołę średnią coraz bardziej rozbestwione i roszczeniowe roczniki. A wśród naszych przyjaciół i znajomych jakoś nie mieliśmy "roszczeniowców". Niskie emerytury aktorów, piosenkarzy itp: nikt im nie zabraniał odkładać pieniędzy "na zaś", zwłaszcza tych zarobionych dodatkowo. Dziś żyję z tzw. "renty rodzinnej" zamiast z własnej emerytury, no ale mój mąż pracował 46 lat i był b. cenionym pracownikiem. I , jak na razie starcza mi to, córka do mnie nie dokłada. Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mama tez wybrala wersje renty rodzinnej, choc pracowala od skonczenia studiow do emerytury, ale bardziej oplacalo sie wziac po ojcu, wiec dlugo sie nie zastanawiala. Nasze emerytury sa xujowe, bo polskie przeliczono nam na eura, a tu nie pracowalismy tak dlugo, zeby sobie porzadne wypracowac, ale jakos sie ciagnie, a jak nie wystarczy, to urzad doplaci.

      Usuń
  10. My, stare pokolenie widzimy to wszystko o czym piszesz a jest nowa rzeczywistoscia. Mlodzi nie znaja starej wiec nie potrafia porownac i docenic co maja - urodzili sie w nowym wiec stalo sie dla nich normalka. Dobrobyt psuje!
    Mialam zaszczyt widziec te przemiany na wlasne oczy i wiekszosc mnie przeraza zamiast zachwycac.
    Mlodzi nawet nie widza ( i nie doceniaja) iz to wczesniejsze pokolenia, w tym nasze, torowalo im droge do zycia w dobrobycie, uwazajac nas za dinosaurow.
    Mam dla Ciebie zla wiadomosc - obecne jest i bedzie bo jest nieodwracalne - a swiat ktory znalysmy nigdy nie powroci.
    Uwazam ze mimo braku pewnych wygod i mozliwosci byl lepszym , pelen lepszych ludzi.
    Moze swiadczy to o mej samolubnosci ale juz chwile temu postanowilam sie nie przejmowac swiatem (bo i tak niczego nie zmienie), tylko spedzic ostatnie lata zycia wygodnie, bezstresowo bo zapracowalam sobie na to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wprawdzie urodzilam sie po wojnie, ale ta wojna miala naprawde spory wplyw na nasze wychowanie, dorosli wciaz przypominali o glodzie, o zagrozeniach, kladli nacisk na oszczedzanie i umiejetnosci pozwalajace dac sobie rade w zyciu, szycie, gotowanie, male reperacje. Moje dzieci juz tych cech nie posiadly, dla nich wojna to jakies odlegle walki plemienne w Afryce, no i teraz niby dosc blisko, ale nie stanawiaca bezposredniego zagrozenia. Oni stresuja sie zepsutym telefonem i tym, ze nie moga sobie kupic dizajnerskich ciuchow, bo za drogie, my mielismy inne zmartwienia. A jeszcze gorsze beda ich dzieci, ale nic czlowiek nie poradzi, tak juz ten swiat zorganizowany.

      Usuń
  11. Jeszcze raz sie odzywam obawiajac sie iz wczesniej zabrzmialam roszczeniowo :)
    Ja tak sie nie czuje - pracujac w Polsce, pozniej tutaj, przepracowalam ponad 40sci lat, maz podobnie a w dodatku nadal pracuje choc nie musi i ma 75 lat - wiec wydaje sie mi/nam iz na jakas wygode zapracowalismy. Na szczescie w USA to normalka poniekad, nie jestem jedyna, nikt mi tego nie wymawia, nie liczy bo ma podobnie a nawet wiecej. Swiata celebrystycznego nie biore pod uwage - to inny swiat i malo mnie obchodza ich problemy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pojmuje Twoich wyrzutow sumienia, obawy czy nie zabrzmialas roszczeniowo, ale taka postawa jest wlasnie charakterystyczna dla naszych rocznikow. Nasze dzieci nie przejmowalyby sie takimi drobiazgami, maja zdrowsze podejscie do wlasnej wygody.

      Usuń
  12. Hej - ja jeszcze bardziej tuz po wojnie sie urodzilam niz Ty bo w roku 1948 !
    Moczac sie rano we wannie doszlo mi do glowy wiecej rozmyslan na te tematy choc moze czesciowo luzno zwiazane a takze opartymi na tym co widze u siebie jako ze wspolczesnej Polski nie znam :
    my zwyczajnie bylismy inaczej uksztaltowani myslowo, nasze rodzinne wychowanie bylo inne, rowniez szkoly majac swa dyscypline nie byly miejscem pokazow mody i swobodnych zachowan.
    Po pierwsze kazde z nas rozumialo iz droga do powodzenia, stabilnosci finansowej jest wyksztalcenie. Drugie to nie mielismy pewnych rozrywek i wolnosci dostepnych teraz a tak krzywiacych charaktery. Obecnie dzieci wychowuje internet a dawniej rodzice, szkola czesciowo tez. Wtedy na zakaz obecnosci ucznia na ulicy po 20tej wieczorem bez doroslej osoby patrzylam krzywo a obecnie widze ze to byl dobry zakaz i bardzo by sie przydal tu , w USA.
    Nie pamietam ani w sobie ani mych rowiesnikach zazdrosci czy pogardy dla kolegi pochadzacego z ubozszej rodziny. Ja pochodzilam z takiej sredniej ktora nie muszac zyc od wyplaty do wyplaty, majac nawet troche na odkladanie, nie mogla sobie pozwolic na to co mialo kilku kolegow z mojej czy brata klasy - dzieci doktorow czy adwokatow, ktorzy mieli swe domy, samochody a wakacje spedzali za granica. Oni rowniez nie wykorzystywali swych pozycji wywyzszaniem sie, popisywaniem . Z niektorymi znalam sie blisko i widzac jak mieszkaja przelatywalo mi przez mysl ze tez tak bym chciala ale to byla blyskawiczna mysl i niewinna, bez tej trujacej zawisci. A najbardziej wiesz czego im zazdroscilam? Ze mieli swe pokoje! Od mlodosci bowiem bylam samotnikiem i pragnelam prywaty a male mieszkania na to nie pozwalaly. W mojej klasie bylo kilka grupek bardziej ze soba zzytych osob ale nie ukladaly sie wedlug bogactwa, ubiorow tylko raczej zainteresowaniami i prosta wzajemna sympatia. Dzialo sie to naturalnie bo takie zasady wynosilismy z domu, bez zadnej poprawnej polityki, na sile wpajanej. Brak komputerow powodowal ze duzo sie czytalo, duzo czasu spedzalo w gronie rodzinnym, szlo do Symfonii czy kina, poswiecalo sie czas na przerozne hobby a ta upragniona wolnosc uzyskiwalo sie dopiero po osiagnieciu 18 lat - i tylko czesciowa bo zazwyczaj musialo sie mieszkac z rodzicami i nadal przestrzegac pewnych zasad. Nigdy nie slyszalam w latach szkolnych o jakims naprawde zwyrodnialym uczniu, wymagajacym zdyscyplinowania czy interwencj policji - gdy ktos cos spsocil to byl drobiazg i czesto bardziej smieszny niz szkodliwy. Kazde z nas mialo podobna ilosc wlasnych "dobr" bo czegoz potrzebowalismy do szkoly? Duzo mniej niz dzisiejsi uczniowie , nie mowiac ze tansze. Co opisuje wydaje mi sie ze oprocz wychowania rodzicielskiego ksztaltowalo nas na ludzi ktorymi sie pozniej stalismy - a obecnie dzieci, w tym nasze wnuki, ksztaltuje blichtr, zbytnia wolnosc, brak podstaw moralnych bo sama wiesz co na kazdym kroku slysza i ogladaja, zbyt wiele zlamanych domow, slaby przyklad rodzicielski, czesto brak uwagi i czasu dla dziecka z ich strony - znowu mowie o tym co widze u siebie.
    Wydaje mi sie ze nastepuje zalamanie sie kodow i zasad wychowawczych, obywatelskich , spolecznych wiec bedzie tylko gorzej, nie mowiac ze skoro pieciolatkom wkladaja w glowe ze nie jest tym kim mysli ze jest i powinien zmienic plec to doprawdy nie wiem jak to nazwac.
    Malo, wlasciwie nic nie wiem o przepisach emerytalnych w Polsce wiec o tym zamilcze - mnie wyplacaja, nie moge miec pretensji.
    Oj - koniec gadania, czas zakasac rekawy, zrobic duze zakupy bo od jutra gosc i gotowanie - i juz dostalam menu co na jutro.......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No lepiej i trafniej bym tego nie ujela! Tak wlasnie bylo, dla nas praktycznie kazdy dorosly byl jakims autorytetem, kto z nas smialby odpysknac nauczycielowi czy nawet sasiadce, ktora zwracala uwage na nasze nie do konca wlasciwe zachowanie. Dzisiaj dorosli sa od dawania i spelniania zachcianek, nie maja autorytetu u mlodziezy, moze jeszcze u dzieci. Kiedys zawod nauczyciela byl nobilitacja, dzisiaj to popychadla bojace sie zwrocic gowniarzowi uwage, bo ten zniszczy samochod albo pobije w ciemnej ulicy.
      Dzisiaj w szkolach panuje pogarda, niechec, wywyzszanie, choc to nie uczniowie, a najwyzej ich rodzice dysponuja pieniedzmi. Teraz nie liczy sie wiedza, chec pomagania, prace na rzecz szkoly czy miasta, tylko ciuchy, gadzety i zagraniczne wakacje. Z jednej strony hopokryzja kosciola, z drugiej poprawnosci polityczne socjalistow - wszystko stoi na glowie.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Jestem ostatnio...

  ... w bardzo zlym nastroju, czesciowe powody wyjasnilam w poprzednim poscie, ale tych powodow jest znacznie wiecej. Siada mi zdrowie, ale ...