... wlasnoreczne wykonczenie sie w bozom niedziele.
To juz prawie tydzien, bo wydarzylo sie w ubiegla niedziele. Juz od piatku chodzilo za mna ciasto ze sliwkami, chodzilo, wabilo, robilo apetyt, wiec poprosilam slubnego w sobote, zeby kupil sliwki. Jak ja mowie "sliwki", to mam na mysli wegierki, przeciez to jest tak oczywiste, jak to, ze slonce wschodzi i zachodzi, prawda? Zwlaszcza ze czesto robie jesienia to ciasto ze sliwkami, a slubny na ogol te sliwki odpestkowywuje dla mnie. Naiwnie myslalam wiec, ze wie, co za sliwki ma kupic. Na jego usprawiedliwienie, nie bylo wegierek, wiec kupil... i tu mam problem z nazwaniem tych owocow. Bo wygladaja jak zmutowane wegierki, sa wielkie, ale maja klasyczna pestke. No nic, to sliwka i tamto sliwka, wiec szybko je obralam, ukrecilam ciasto i wrazilam do piekarnika. Niestety okazalo sie, ze te sliwki mialy w sobie duzo cieczy, wiec podczas pieczenia wykipialy mi do piekarnika i to wykipiale zdazylo sie dobrze przysmazyc. Zamiast wiec wyruszyc zaraz po wyjeciu ciasta z piekarnika, z psem na spacer, zaczelam ratowac, co sie da.
Jak wiecie, kuchnie mam niewielka, wiec kiedy otworzy sie drzwiczki od piekarnika, nie zostaje miejsca dla czlowieka, a czyszczenie mialo byc gruntowne, niewiele wiec myslac, wyjelam te drzwiczki, zeby mi nie przeszkadzaly, a przy okazji wyczyscilam przestrzen pomiedzy szybami. Kiedys juz to robilam, wiec zaden problem, a tym sposobem uzyskalam wolny dostep do wnetrza. Zeby miec jeszcze lepszy, odsunelam stol, ktory na codzien stoi pod oknem, czym odslonilam kaloryfer, ktory okazal sie niezbyt czysty. Uzyskalam tez dostep do kawalkow pustego miejsca za szafkami, wiec po kolei zaczelam te odsloniete katy szorowac, bo skoro juz tam bylam... nieprawdaz. Piekarnik musialam kilkukrotnie spryskiwac tym zajzajerem do mycia piekarnikow i za kazdym razem dobrze szorowac. W miedzyczasie, kiedy zajzajer mial dzialac, odkrywalam nowe miejsca, ktore trzeba bylo przetrzec. Znacie to, jest do wykonania jedna mala czynnosc, ale przy jej wykonywaniu spojrzy sie w bok i zauwaza nastepna... i nastepna... i nastepna... bo skoro ma sie juz te szmate w reku... Sama bylam zla na siebie, ze zamiast lezec do gory brzuchem i zbierac sily na przyszlotygodniowe wyzwania albo rzucac gdzies patyczek dla Toyki na spacerze, ja robie generalne porzadki, jakby co najmnie miala nadejsc wielkanoc.
Najlepszy jednak numer odwalilam na sam koniec, bo nie umialam wsadzic drzwiczek od piekarnika z powrotem na miejsce. Zamiast bowiem zostawic zawiasy "otwarte", ja je zlozylam i nie moglam z powrotem otworzyc, a tylko otwarte wchodza z powrotem na miejsce. Zawezwalam do pomocy slubnego, ale i on nie dal rady. Juz mialam w oczach perspektywe targania tych drzwiczek do sklepu meblowego, zeby pomogli, ale potem zawzielam sie i udalo mi sie zawiasy odgiac. Oczywiscie slubny wieszczyl, ze sie nie da, skoro jemu sie nie udalo, ale dalo sie. Skwitowal to tak:
- No, jakims cudem sie udalo!
Calkiem jak polski katolik, ktorego lekarze odratowali od smierci, a ten gada, ze to cud, modlitwa i wola boska. Zwrocilam mu wiec grzecznie uwage, ze to nie cud, tylko moj spryt, inteligencja i umiejetnosci. Tylko reka machnal.
Zeszlo mi to wszystko od 8.00 do 13.00, nawet obiadu nie mozna bylo ugotowac, bo cala kuchnia byla w rozsypce. Ale ciasto wyszlo znakomicie, bylo pyszne, a z Toyka poszlam na spacer po obiedzie, bo na szczescie mialam w zamrazarce dyzurne pizze na takie okolicznosci.
A poszlabym rano do kosciolka, to by mnie to wszystko ominelo.
Nawet bylam ciekawa dzisiejszego Twojego postu (posta) zeby sie czyms pocieszyc po tych dojrzalych a ciagle mlodych kobietach, ale zeby az tak sie dobrze bawic Twoimi niedzielnymi porzadkami to w zyciu bym sie nie spodziewala. Musze Ci oddac nie tylko talent pisarski ale i talent sprzatania.
OdpowiedzUsuńU mnie posty najczesciej ukazuja sie z opoznieniem, bo mam juz inne przygotowane, kiedy wydarzy sie cos godnego opisania, wiec najpierw musza "zejsc" te juz napisane, a aktualny czeka w kolejce.
UsuńNarobilam sie jak opetana, jakbym za malo miala roboty w tygodniu, to jeszcze niedziele spedzilam na szorowaniu kuchennych zakamarkow.
Twoj wybor ze sie narobilas, sama tego chcialas, a zaczelo sie wszystko ze zachcialo Ci sie ciasta ze sliwkami, znowu Twoj pomysl. Moze to sprzatanie to kara za zachcianke ciastowa, Bog widzi, chyba rzeczywiscie lepiej bylo pojsc do kosciola, chociaz jednak nie, bo nie byloby tak wesolo czytac Ciebie.
UsuńMasz racje, to kara boska za lakomstwo! I nie miej zludzen, ze moje raporty z kosciola nie bylyby takie smieszne jak te z kuchni. Bylyby znacznie smieszniejsze.
UsuńSerio ? Moze byc smiesznie w kosciele, to moze jednak dasz sie namowic i jutro pojdziesz na nabozenstwo poranne, ciekawe czy by Toyke wpuscili.
UsuńToyki to pewnie by nie wpuscili, no i tutaj nie ma takich bezmozgich eksponatow koscielnych jak w Polsce, ale pamietam, ze kiedy jeszcze bywalam w kosciele podczas przygotowan dzieckow do pierwszej komunii, to widywalam smiesznych ludzi. Albo smiesznie odzianych, byla taka, ktorej odzienie bardziej nadawaloby sie do wyczekiwania przy szosie na TIRy i ich kierowcow, niz na msze.
Usuń:))))) Tos myslala, ze tirowki do kosciola nie chodza? Kto im zabroni?
UsuńAle, qrna! Nie w stroju sluzbowym!!!
UsuńSlusznie, nie szata zdobi czlowieka. :)
UsuńKler nalega, zeby do swiatyni chodzic skromnie ubranym, a dotyczy to szczegolnie wodzacych na pokuszenie (rowniez ksiezy, ktorzy nie sa pedofilami) kobiet, w tym tirowek. Ament
UsuńNie chcialam tego tematu poruszac, bo kiedys niechcacy wodzilam ksiedza na pokuszenie, bylam wieczorem w poblizu kosciola o ciekawej architekturze, wiec zachcialo mi sie zobaczyc wnetrze, praktycznie bylo pusto w kosciele, tak bardzo skoncentrowalam sie na podziwianiu kosciola ze nie zauwazylam ze zaczyna sie robic tloczna, bylam prawie przy oltarzu kiedy i ksiadz sie pojawil do wieczornego nabozenstwa, szybko grzecznie usiadlam w pierwszej lawce, niestety bylam w t-shirt’cie i bez podwieszaka.
UsuńNo ladnych rzeczy dowiaduje sie o Tobie, Tereso. :)))))
UsuńNo i po raz pierwszy w zyciu slysze okreslenie PODWIESZAK, trafne skadinad. ;)
Cos mi sie ubzduralo ze dzisiaj bedzie nowy post, wiec pomyslalam ze jak dodam ten moj komentarz taki pasujacy, to nie bedzie na widoku, a tu jednak caly dzien jeszcze bede swiecic gola (prawie) klatka piersiowa. Nie wiem skad ja wytrzasnelam ten podwieszak.
Usuń:))))))))))) A tak nawiasem zrobilas mi tym podwieszakiem dzien, dawno sie tak nie usmialam.
UsuńJa weszlam turystycznie do cerkwi (na Ukrainie zreszta) w krotkich spodniach i nagle czuje, ze mnie cos po nogach gilgoce. Ogladam sie, a tam taka babuszka oklada mnie po nogach chusta zdarta z glowy i fredzle tejze chustki mnie mizialy. Obydwie zostalysmy wyproszone (grzecznie i cicho) z tego przybytku: ja za gole nogi, ona za odkryta glowe. :))))) Podwieszak jednak mialam na swoim miejscu :)))) Hehehehe!
UsuńNo wlasnie, babuszki i w moim kosciele moglyby byc. Dlatego wybralam nabozenstwo w pierwszej lawce, przypilnowana wzrokiem ksiedza, a nie droge do wyjscia uslana moze wlasnie takimi babuszkami jak Twoja, moglo mi sie tez oberwac za nie kompletna garderobe.
UsuńTe większe "węgierki"to pewnie miały nazwę dwu wyrazową np."węgierki lubuskie" i jest jeszcze drugi rodzaj z innym,drugim wyrazem.Obie odmiany są znacznie większe od typowych węgierek.Musisz chyba kłaść na ciasto mniej tych śliwek co by wypuszczany przez nie sok mógł wejść w ciasto a nie spływać po nim.Przed laty często właśnie z tych dużych węgierek robiłam właśnie takie "błyskawiczne"powidła.Pychota ale były dosyć rzadkie co mi nie przeszkadzało w zjadaniu ich prosto ze słoika.Klasyczne węgierki są ciut późniejsze. :)
OdpowiedzUsuńNa szczescie (a moze wlasnie nieszczescie?) sok nie splynal w ciasto, bo bylby piekny zakalec. Za to mialam pol dnia roboty, ale warto bylo, bo ciasto wyszlo przepyszne. Wegierki tez juz widzialam w sklepach, ale tydzien temu nie bylo.
UsuńObierasz śliwki???!
OdpowiedzUsuńCzepiasz sie, chodzi o pestki.
UsuńJa zawsze obieram ze skorki tak samo jak pomidory, to norma. Te duze sliwki to latwo; bierzesz takiego sliwkowego prezydenta w lapy i po obrobce termicznej obdzierasz ze skorki i wlasne wnetrze w okolicach ponizej pasa sa ci wdzieczne, a watroba daje spac nawet na prawym boku :) Juhuuuu!
UsuńGdybym robila powidla to tak, obralabym ze skorki, ale gdybym polozyla je bez skorki na ciescie, caly sok wsiaklby w ciasto, wiec do wypiekow sie nie obiera, a ino pesteczkie wyjmuje.
UsuńCudne!!!! Skad ja to znam? Z praktyki oczywiscie. Odpusc slubnemu, bo w tym roku CUDEM jest kupic wegierki w sklepie (przynajmniej u nas), a jak juz sie kupi to sa bez smaku, plone albo zielone i twarde, albo juz odlezale, ze prosto do kosza bio wedruja. Chlop kupil ci najlepsze z mozliwych, u nas nasywaja je "Prezydent" i o tej porze pochodza z Wegier, choc polskie tez beda pozniej. Albo ich nie bedzie po tych gradach. Sliwki w ciescie powinno sie klasc na blaszke "dupkami" polowek do gory, wtedy sok splynie na blaszke i sie skaramelizuje. Wtedy piecyka nie trzeba "prac". Co do reszty to tylko usmiech na twarz, choc zalozenie drzwiczek do piecyka to prawdziwy CUD nr 2, moj chlop tez tak uwaza! I od kilku lat odmawia tego manewru. Ja nawet sama nie mam odwagi, ani cierpliwosci, ani sily, ani sprytu, ani ... ani! I ja juz nawet z tym cudowaniem nie musze na msze do konca swego.
OdpowiedzUsuńNie no, wlasnie na ciescie kladzie sie sliwki dupkami do dolu, zeby sok nie splywal do ciasta i nie robil z niego zakalca, zawsze tak pieke, ale wegierki nie maja w sobie tyle soku co te prezydenty czy jak je zwal.
UsuńA Ty wiesz, jaka ja bylam z siebie dumna, kiedy pierwszy raz udalo mi sie zdjac drzwiczki, rozkrecic je i umyc miedzy szybkami. Doktor Gugiel udzielil mi instrukcji na filmiku pogladowym. Bo niby te tafle szkla sa uszczelnione, a jednak cos sie miedzy nie dostalo i straszylo. Kazde drzwiczki da sie wyjac i wyczyscic.
No wlasnie "mowie", ze sliwki na dnie nie mocza ciasta, dla dekoracji mozesz jeszcze rzucic jakies kawalki sliwek na wierzch, choc ciasto mozna przewrocic do gory nogami po wyjeciu i masz sliwki ladnie przyrumienione na wierzchu ciasta. Gdzies to wyczytalam i tak robie i sie ciesze, ze przeczytalam. Tak samo robie z gruszkami czy jablkami jesli nie robie szarotki. Aaaa , na dno sypie jeszcze cynamon.
UsuńWiem, ze drzwiczki da sie wyjac i wyglancowac bo to robilismy (akcent na my) i nawet szybki sie odczyscily na 100 % i na drugi dzien moj chlop gotowal kaszke owsiana (gotowal i gotowal) i szybki byly w paski (miedzy szybkami) :)))) Zima wygladaly jak dekoracyjne sopelki. Oczyscilam patyczkiem z papierem ale nie calkiem wiec wieszam sciereczke.... choc oczywiscie ... przy swiatecznym sprzataniu znow oczyszcze wszystkie usterki estetyczne.
Nie wpadlabym na to, ja zawsze owoce klade na gore, ale jakos nigdy nie spowodowalam tym dzialaniem zakalca, nawet nie kipialo wczesniej, dopiero po tych prezydenckich. :)))
UsuńJa juz traktuje wyjmowanie drzwiczek jak odsuniecie krzesla, zeby pod nim zamiesc podloge. Jestem w ogole nadwornym wyjmowaczem drzwiczek od piekarnika wsrod znajomych, ktorzy maja obawy :)))
Tez bym nie wpadla ale to odzieranie ze skorki spowodowalo zmiany w dzialaniach piekarniczych.
UsuńJa nie odzieram, wiec dalej pieke klasycznie.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńKomentarz przenioslam wyzej.
UsuńPrzepraszam- ale uśmiałam się niesamowicie! Z pół roku temu musiałam doszorować piekarnik bo zachciało mi się pieczonych kartofli i jako rasowa debilka włączyłam opcję z nawiewem, a kartofelki były skropione olejem. No ciężko było z tym szorowaniem, ale przezornie nie odłączyłam drzwiczek, bo bałam się, że potem będę musiała wzywać na pomoc zięcia. Przy okazji "odkryłam", że dobrze się czyści owo wnętrze tabletką do zmywarki umieszczoną w gąbce do mycia naczyń. Unikam wszelkich "zajzajerów" w aerozolu, mam za delikatne śluzówki w nosie i gardle.
OdpowiedzUsuńJa tam lece zajzajerem po calosci i metalowym drapakiem, na inne srodki mam za malo cierpliwosci. No fakt, zajzajer cuchnie i wdziera sie do pluc, za kazdym razem o malo sie nie udusze, ale dzielnie kaszle i skrobie dalej.
UsuńNo a poza tym nie ma tu nic do smiania, prosze Pani, tu nalezy sie wspolczucie dla glupoty i ciezkiej pracy.
Poprawiłaś mi humor tymi zmaganiami z piekarnikiem. Ja bałabym się wyjąć drzwiczki, bo potem nie wiem, kto by musiał mi je zakładać. 😘 Mamcia dalej nie ma telefonu, bo poszła linia telefoniczna między centralką, a blokiem. Mają kończyć naprawę w poniedziałek, a ja uwiązana z fonem przy uchu. 😘
OdpowiedzUsuńCzyli nie brat zepsul telefon, a wystapila awaria?
UsuńJa bym tych drzwiczek od piekarnika nigdy nie ruszala, ale cos tam sie wlalo miedzy szyby i wku*wialo mnie za kazdym spojrzeniem. Zapytalam wiec gugla i on mnie oswiecil. Od tego czasu nie boje sie wyjmowac drzwiczek od zadnego piekarnika, juz nawet znajomym czynilam grzecznosc, bo sami sie bali.
achacha no to masz wytłumaczenie, dlaczego sie chodzi do kościółka.
OdpowiedzUsuńi ja uznaje jedynie węgierki, ciast nie piekę ale smażę powidła z orzechami. i dzis lub jutro będziemy rwać. nasze drzewko małe i mało śliwek ale sąsiedzi mają całe drzewa. no i mam tak samo, to jest ciąg od którego nie można się oderwać. zaczniesz jedno pociągnie drugie, trzecie i za nim się obejrzysz cała chałupa rozgrzebana...staram sie z tym walczyć ))))
Na szczescie takie zrywy rewolucyjne zdarzaja mi sie niezmiernie rzadko, tamtego dnia to byl przypadek, a wszystkiemu winne byly te sliwki, a moze slubny razem z nimi. Owszem, sa dni, kiedy z premedytacja zaczynam generalne porzadki, to co innego, ale zeby robic nieplanowane swiateczne porzadki, bo ciasto wykipialo, to nie.
UsuńA, ja wczoraj ostatnie okno w dużym pokoju umyłam po pracy. I przy okazji przemeblowałam pokój. Tak więc wiem, jak to działa :) W życiu nie obierałam ze skórki śliwek, pomidory bardzo rzadko. Ja je po prostu blenduję do przetworów.
OdpowiedzUsuńJa tez wciagam wszystko ze skorkami, ponoc w skorkach jablek jest najwiecej dobra, wiec grzechem jest obieranie. Uznalam, ze inne skorki tez sa zdrowe. :))) No i nie robie przetworow.
UsuńCo za zbieg okolicznosci - my tez tyle co mielismy placek ze sliwkami! Kupny, z polskiego sklepu online.
OdpowiedzUsuńBylismy nim bardzo rozczarowani bo sliwki byle kwasne, dodanie cukru niewiele pomoglo ale glownie dlatego ze mial bardzo malo ciasta ktore tez nie bylo zachwycajace jak u mojej Mamy. Oboje z mezem - i dziecmi - lubimy tak 2/3 ciasta, sliwki jako dodatek a nie dominujacy skladnik. Dawniej pieklam w domu, teraz jestem na to zbyt leniwa. U mnie nie znajdziesz wegierek wiec uzywalam innych sliwek.
O piekarnik dbam na biezaco wiedzac ze jak sie wycieki nazbieraja i przyschna to ciezej czyscic. Troche pomaga mi to ze dno wyscielilam folia aluminiowa i ta ochrania przynajmniej ta czesc piekarnika zostawiajac mi jedynie boki do czyszczenia a moja corka zmalpowala ten pomysl i tez go chwali bo pomocny. Gdy opryski swieze to nawet nie musze uzywac tego specyficznego srodka do czyszczenia tylko plyn do mycia naczyn.
Moja kuchenka jest przystosowana do samoczyszczenia (odziedziczylismy ja z kupnem domu) - problem z tym ze brakuje jej podlaczenia do wody i scieku. Wtedy mozna by bylo prysnac troche plynu do mycia naczyn, wlaczyc samoczyszczenie i samo by sie zrobilo. Bardzo zaluje ze poprzedni wlasciciele tego nie zrobili. Podobnie postepuje z mikrofalowka w pierwszym rzedzie nie odgrzewajac niczego bez pokrywki a gdy sie zdarzy to czyszcze od reki, gdy swieze, nie przyschniete na dobre.
Tym niedzielnym sprzataniem przypomnialas mi wydarzenie jeszcze z Polski gdy i gdzie to niedziela byla niezmiernie wielkim swietem - mieszkalam w bloku na pierwszym pietrze wiec mialam nad soba innych sasiadow. Czesto ze wzgledu na mala pojemnosc owczesnych lodowek niektore produkty wystawialo sie na zewnetrzny parapet okien, sama tak czasem robilam. Wtedy moja gorna sasiadka wystawila czerwony barszcz i pewnie jakos nieuwaznie bo sie jej troche wylalo i pocieklo w dol, prosto na moje kuchenne okno/szyby. Ja, wielka czyscioszka nie moglam strawic tego , czekac poniedzialku, tylko wzielam i okno oczyscilam przy okazji myjac framugi tez. Oj, ile sie pozniej nasluchalam uwag na ten temat - ba, wrecz zrobilam sie slawna na osiedlu jako ta bezbozna bo nie tylko nie chodze do kosciola to jeszcze w niedziele myje okna. Ale przezylam i mialam sie zupelnie dobrze :)
Mialam pytac czy wyciek nie rozmamlal Ci ciasta ale wyjasnilas to. Wazne ze placek wyszedl smacznie a przy okazji katy dostaly czyszczenie czyli takie dwa w jednym.
Dobrego weekendu, tym razem bez czyszczen tylko wypoczynkowego.
Ja tez nie zostawiam w piekarniku czegos wykipianego, zawsze czyszcze na biezaco i tez dno mam wylozone folia. Niestety ciasto wykipialo tak niefortunnie, ze wycieklo poza folie i przykleilo sie do bokow piekarnika. Nie moglam przerwac procesu pieczenia, wiec to, co wykipialo, pieknie przywarlo i przypalilo sie, stad tyle mialam roboty.
UsuńMikrofalowke sprzedalam, rzadko z niej korzystalismy, prawie w ogole, wiec tylko stala i sie kurzyla, ale byla jak nowa, bo tez podgrzewalam wylacznie pod przykrywka i czesto mylam.
No i obiecalam sobie, ze gdyby przypadkiem naszlo mnie na jakies glupie czyszczenie chalupy, to jednak wybiore sie predzej do kosciola. :)))
Placek ze śliwkami własnej roboty jest zawsze najlepszy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
A ten jest wyjatkowo latwy i szybki, bo ja z wrodzonego lenistwa nie lubie ciast skomplikowanych, czasochlonnych i pracochlonnych.
UsuńCiekawe,czy wszystkie piekarniki na świecie mają taki sam mechanizm wyjmowania szyby? 😊 Miłej niedzieli!
OdpowiedzUsuńMysle, ze u wszystkich jest podobny. Wyjmowalam juz drzwiczki trzech roznych firm i wszystkie mialy podobny.
Usuń