Pisalam juz o tym na fejsbuczku, ze ludzie w Polsce sa strasznie ponurzy, a ja... no coz, przyzwyczailam sie do pozdrawiania i bycia pozdrawiana przez zupelnie obcych ludzi napotykanych na swojej drodze. Kiedy spacerujemy z Toyka w polu czy na rampie, najczesciej pozdrawiamy sie wzajemnie z mijanymi ludzmi, choc oczywiscie i tu nie brak bucow, ktorzy patrza w przeciwna strone lub w ziemie, byle tylko nasz wzrok sie nie spotkal, jednak wiekszosc rzuca usmiechniete dzien dobry, sa tez tacy, glownie rowerzysci, ktorzy dziekuja, kiedy kaze Toyi siedziec albo przejsc na strone. W hotelu sporo jezdzilysmy winda, a ze mieszkalysmy na ostatnim pietrze, wiele osob jezdzilo z nami, dosiadalo sie lub wysiadalo na swoich pietrach. Nie zdarzylo sie ANI RAZU, doslownie ani razu, zeby wsiadajacy pozdrowil tych, ktorzy juz ta winda jechali. Natomiast kiedy ja wchodzilam do zajetej windy, moje dzien dobry wywolywalo zmieszanie, cos tam bylo burkniete z powrotem, raz zdarzylo sie, ze nikt nie zareagowal, ale ok, to mogli byc cudzoziemcy. Obsluga hotelu owszem, usmiechala sie, ale w koncu za to im placa, nie dociekalam wiec, czy byl to usmiech wymuszony, choc taki mi sie wydawal. Najfajniejsza byla ukrainska pani sprzatajaca, ona usmiechala sie calkiem szczerze, wiec na koniec kupilysmy jej praliny Merci, w ktore wsunelam banknocik.
Jednego dnia, kiedy wracalysmy do hotelu, natknelysmy sie na demonstracje popierajaca Palestynczykow i optujaca za wolna Palestyna. Juz kiedys pisalam, ze mam bardzo mieszane uczucia, jesli chodzi o tamta wojne, dla mnie winne sa obie strony, a w ogole to generalnie jestem przeciw krwawym rozwiazaniom jakichkolwiek konfliktow. Uwazam, ze wszystko da sie rozwiazac negocjacjami. A juz zupelnie nie moge zrozumiec barbarzynskich smierci dzieci, bombardowania obiektow cywilnych. Zrobilam zdjecie jako ciekawostke.
Zapowiadane od jakiegos czasu wzmozone kontrole graniczne przez niemiecka policje, dotknely i nas w drodze powrotnej. Przez caly ten dlugi czas, kiedy jezdze do Polski autobusami, zdarzyly mi sie dwie kontrole. Kiedy pokazywalam ausweis, policjant zawsze z daleka machnal, ze jest ok i nie sprawdzal nic blizej. Inaczej bylo tym razem, juz po przejechaniu mostu na Odrze, z daleka zobaczylam "dyskoteke" i najpierw pomyslalam, ze zdarzyl sie jakis wypadek. Ale nie, to byly wyrywkowe, choc zorganizowane na bardzo szeroka skale, kontrole policji granicznej. Tym razem moj ausweis zostal dokladnie przestudiowany, policjant zazadal tez dokumentu Hexy. Na szczescie jej mama byla przezorna i napisala mi upowaznienie do opieki nad dzieckiem, z kopia swojego ausweisu, co policjant tez dokladnie przestudiowal. Nie musze mowiec, jak dokladnie sprawdzane byly dokumenty Ukraincow, ale tez Polakow jadacych z nami. Jeden z nich na miejscu zostal aresztowany, bo policja od razu sprawdzala dane i wyszlo, ze facet jest winien panstwu niemieckiemu grzywne w wysokosci 5000 euro, wiec albo zaplaci tu natychmiast, albo idzie do puchy, bo zostal juz wystawiony nakaz aresztowania. Tak to jest w Niemczech. Dawno temu pewien polski cwaniaczek, ktory mieszkal w tym samym hotelu co my, olewal niewielkie mandaty za zle parkowanie czy tam za przekroczenie czasu na parkometrze. Tak sie zbieralo, przychodzily monity, rosly odsetki i koszty manipulacyjne komornikow, sadowe i czort-wie-jakie-jeszcze, cwaniaczek olewal, az w koncu przestalo go byc stac na zaplacenie, bo uroslo w tysiace. Zamiast pojsc i co najmniej poprosic o rozlozenie splaty na raty, on holdowal metodzie strusia. Az ktoregos pieknego dnia przyszlo po niego dwoch mundurowych z nakazem aresztowania. Tak wiec tu sie nie oplaca lekcewazyc malych mandatow, bo bardzo szybko staja sie duze, bardzo duze. Albo trzeba odsiedziec. Oprocz niego wywleczono z drugiego busa tej naszej firmy przewozowej cala rodzine w skladzie: matka, ojciec i dwoje dzieci, w tym jedno male na rekach. Kierowcy musieli wydac ich bagaz i nielegalni migranci zostali poprowadzeni do wielkiego namiotu, gdzie, jak sadze, bylo zorganizowane dorazne biuro na takie przypadki.
Najlepsza jest Kempa, ta Becia z tlustymi wlosami, ona twierdzi, ze te kontrole to wina Tuska, ktory jeszcze nawet nie zdazyl zaczac rzadzic, bo debil zwany prezydentem, polecil znow krzywogebnemu Pinbokiu misje tworzenia rzadu. Becia chyba nie slyszala, bo skoro nie myje kudlow, to i uszy ma pewnie pelne woskowiny, o aferze wizowej i ze daleko przed wyborami Niemcy zapowiadali wzmozone kontrole graniczne. Ale babsztyl paszkwiluje juz z przyzwyczajenia.
W czasie mojego pobytu w Polsce jakis czubek zazgal nozem dziecko, inne dziecie padlo ofiara tatusia, ktorego szukaja do dzisiaj, a niemowle zostalo przyjete do szpitala z polamanymi konczynami. Jakby co, sprawcami wcale nie byli "ciapate", a jak najbardziej polscy katolicy. Liczby molestowanych przez ksiezy nie podano. Za to stal sie CÓT i wszystkie instrybutory paliwa na orlenie zmartwychwstaly!
No i na koniec znow dobre powitanie przez slubnego. Umowilismy sie, ze jakby bus mial sie spozniac, to powiadomie, zeby niepotrzebnie nie kwitl na dworcu. Opoznienie bylo, wiec kiedy wysadzali kogos w Braunschweigu, zadzwonilam, ze w domu bedziemy dokladnie za poltorej godziny i tym samym uznalam sprawe za zamknieta. Przyjezdzamy i ja juz z autobusu widze, ze slubnego nie ma. Hexa marudzila, mnie cisnienie roslo, wypakowali nasze walizki, a jego nadal nie ma. Autobus odjechal, ludzie, ktorzy z nami wysiedli, rozeszli sie w swoja strone. Zostalysmy w dosc niebezpiecznym miejscu, po ciemku, same. A slubnego jak nie bylo, tak nie ma. Mnie juz uszami para szla, zadzwonilam. I uslyszalam, ze juz jedzie. Kiedy zajechal, dostal taki opierdol, jak malo kiedy. On czekal, az ja po niego zadzwonie, chociaz przeciez dzwonilam i dokladnie okreslilam czas przyjazdu.
Ale to jeszcze nic, najpierw mielismy odwiezc Hexe do jej domu. Co ja pacze? Ten zapierdala na czerwonym przez skrzyzowanie i tylko dzieki wczesnej porze w niedziele, obeszlo sie bez gorzkich konsekwencji. Juz raz za czerwone mial odebrane prawo jazdy na miesiac i to by mnie nie obeszlo, tym lepiej nawet, ale niestety trzeba bylo jeszcze tlusto zaplacic za nieuwage. Darlam sie tak, ze ochryplam, kazalam mu sie przesiasc i sama juz prowadzilam. On jest nie na moje nerwy!
Bardzo duzo wiadomosci, wydarzen jak na jeden post. A zaczelo sie tak dobrze od usmiechania do ludzi nieznanych, a skonczylo na tym ze Slubny oberwal, nawet zal mi go, bo przeciez nie chcial zle. A pomiedzy sprawy polityczne, oj zajezylabym sie gdybym zaczela komentowac protesy palestynczykow. Co do kontroli granicznych prowadzonych przez Niemcy to powiem nareszcie robia co juz dawno powinni.
OdpowiedzUsuńW ostatnim czasie Polska dobrowolnie znalazla sie juz prawie poza unia, a do tego wymyslila sposob nabijania kieszeni zlodziejom z rzadu Morawieckego, sprzedajac na gigantyczna skale wizy do unii tym niby uchodzcom. Nie sposob jednak sprawdzic wszystkich przekraczajacych granice, wiec i tak przedostaje sie ich za duzo do Ger-money.
UsuńCo do reszty - to polska rzeczywistosc.
To co te kontrole graniczne sa tylko na granicy z Polska ? A od poludnia to przekraczaja sobie jak chca i kto chce ?
UsuńA tego to nie wiem, ale pewnie i tam kontroluja, bo juz za duzo chetnych na niemiecki socjal przekroczylo granice.
UsuńA ten Twój to czerwonego światła nie zauważył, czy też uważa, że jego przepisy nie dotyczą?
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno pytanie (na podstawie moich doświadczeń z PL oraz DE) czy mandat nie przyjdzie post faktum? Zazwyczaj nad światłami wisi kamera, która rejestruje przejazd na czerwonym.
Juz raz zdarzylo mu sie nie zauwazyc czerwonego, ale mial pecha, bo za nim jechal cywilny samochod policyjny, wiec zaraz go zatrzymali. Oraz u nas nie ma takiej nachalnej inwigilacji i monitoringow jak w Polsce, wiec raczej nic nie przyjdzie.
UsuńWiesz, nam się i w Niemczech zdarzyło. Latający przejechał na czerwonym ( spieszył się na wizytę u doktora swego ), powiedzmy że żółte było gdy dojeżdżał, ale na czerwonym przejeżdżał niewątpliwie, i kamera go uchwyciła. Na następnym skrzyżowaniu czekała policja, zasygnalizowali, by za nimi jechać, zatrzymali nas, spisali dane, i mandat potem przyszedł. To mi była sprawna akcja, i nawet nie spóźniliśmy się na wizytę. :-D
UsuńNie wiem, moze gdzies w duzych miastach sa jakies monitoringi, u nas nie ma. W kazdym razie nie slyszalam o kamerach. Stoja w niektorych miejscach radary z aparatami fotograficznymi i one robia zdjecia albo na szybkosc, albo na czerwone swiatlo. Potem faktycznie przychodzi do domu Twoje wlasne glupie zdjecie. Czasem radar schowany jest w zwyklym cywilnym samochodzie zaparkowanym przy krawezniku, takie zdjecie i mnie zdarzylo sie dostac, bo zamiast 30, jechalam 43 kmh.
UsuńMam nadzieję, że nie będzie mandatu i odwyku od auta dla Twojego ślubnego. Dla mnie normalne jest, że gdy wsiadam do windy, to zawsze mówię dzień dobry, a gdy wysiadam di widzenia. Był momenr w Polsce, gdy kierowcy czekający na zmianę świateł, uśmiechali się do siebie, ale znów to zanikło. Nie wiem czym to jest spowodowane... Co, do kontroli na granicach, to wcale się nie dziwię, że są, tym bardziej, że afera wizowa, to tylko czubek góry lodowej i te setki ludzi, którzy je zakupili, przedostając się do Unii, traktując Polskę, jako kraj tranzytowy
OdpowiedzUsuńOdwyk to by mu sie przydal i to juz na zawsze, bo coraz gorzej sobie radzi, ale nie chce tego dostrzec, bo wciaz mu sie wydaje, ze jezdzi jak kiedys, a jezdzil bardzo dobrze.
UsuńU nas tu panuje w ogole troche inna kultura niz w Polsce, zreszta sama widzialas, swiadczenie sobie drobnych grzecznosci jest na porzadku dziennym, dlatego razi mnie ponuractwo i zawzietosc, jakie panuja w Polsce.
Mam wrażenie, że faceci szybciej się starzeją. U Was to jednak jest spora różnica wieku między Wami, u nas była zaledwie 2 lata, ale też się jakoś szybciej postarzał niż ja i wygrał wyścig w przejściu na "drugą stronę" już o 4 lata. Polacy z reguły robią się serdeczniejsi i uśmiechnięci dopiero po znieczuleniu alkoholem - tak "na żywca" to bez kija nie podchodź.
OdpowiedzUsuńSerdeczności;)
Faceci to gatunek bardzo prozny i bezkrytyczny, nie uznaja wlasnych slabosci, caly czas im sie wydaje, ze ich proces starzenia sie nie dotyczy. Podejrzewam, ze ja oddam swoje prawo jazdy w dniu, kiedy zauwaze, ze kierowanie pojazdem sprawia mi chocby najmniejsza trudnosc, nie bede czekac, az wjade do sklepu przez wystawe.
UsuńKiedy w Polsce kogos pozdrawiam, najpierw przyglada mi sie podejrzliwie "czy my sie znamy", bo jak to tak pozdrawiac nieznajomego, tam nie ma takich dziwacznych zwyczajow, a potem jakos wstydliwie burknie cos w moim kierunku.
Dawno nie bylam w Polsce, ostatni raz moze 13 lat temu - a z Twego opisu widze ze sie w niej wiele nie zmienilo. Zyjac w USA, obecnie prawie 40 lat, tak sie przyzwyczailam do pogodnych i przyjaznych ludzi, do wzajemnego pozdrawiania sie, usmiechu, czesto podziekowan i machan pomiedzy kierowcami jako podzieke za udostepnienie mozliwosci wepchania sie czy innej przyslugi - nie dalej jak wczoraj troche przekroczylam linie bo sie zagapilam regulujac klimatyzacje i o malo drugiego nie zahaczylam ale wcale nie okazal zlosci czy srodkowego palca tylko lekko zatrabil a gdy spotkalismy sie na skrzyzowaniu czekajac na zmiane swiatla to mu pomachalam i "mouthed" czyli niemymi ustami powiedzialam "przepraszam" a on z usmiechem odmachal a to nie wyjatek bo na ogol kierowcy sa grzeczni , ustapliwi - a ten usmiech i pozdrowienie spotykam na kazdym kroku wiec owszem, spolecznosc polska zrobila na mnie przygnebiajace wrazenie. Nawet gdy tylko ida to jacys zachmurzeni, z glowa w dol a to wszystko daje odwiedzajacemu Polske niemile wrazenie.
OdpowiedzUsuńEmigracja - juz Ci pisalam ze pierwszy raz czegos Niemcom zazdroszcze a to wlasnie tej zmiany zasad praw emigracyjnych co by sie bardzo przydalo memu krajowi.
Do Waszych malzenskich spraw sie nie mieszam - poza stwierdzeniem faktu ze musisz teraz zawsze brac pod uwage ze niekoniecznie sie dogadacie. Niestety niektorzy nabawiaja sie starczych problemow a to nie ich wina i tylko modlic sie by nas nie dopadly.
Ja tez przyzwyczajona jestem do wiekszej otwartosci, bezinteresownych usmiechow, swiadczenia sobie na codzien drobnych uprzejmosci, przepuszczania samochodow, dawania znaku swiatlami czy podobnych grzecznostek. W Polsce to survival i bycie narazonym na zdziwione spojrzenia, czego ta baba mowiaca dzien dobry moze ode mnie chciec :))) i czy w ogole sie znamy, bo tam pozdrawia sie wylacznie osoby znajome. A u nas wszystkich.
UsuńSzykuje caly duzy post o emigracji, niestety nie jest tak wesolo, jak sie moze wydawac z daleka.
Juz dawno przestalam sie ze slubnym dogadywac i zdaje sobie sprawe, ze bedzie juz tylko gorzej, taka jest ta choroba, a to dopiero poczatki.
na razie nie trzymaj kciuków...odwołano mi operacje. na niewiadomo kiedy. wrciłam włąsnie ze szpitala w innym mieście...ech szkoda gadać, teraz stres ze mnie paruje, jestem wchuj zmeczona. Przyjde później.
OdpowiedzUsuńQrde, to rzeczywiscie paskudnie. Czlowiek sie przygotowuje mentalnie, stresuje, jedzie kawal drogi, zeby zaraz potem wrocic z niczym. Wspolczuje.
Usuńnie ma anestezjologów, na cały szpital 2! wystarczy, że złapią grypę i plan operacji leży...
OdpowiedzUsuńNo faktycznie pech pechem pogania! Juz mialabys wszystko za soba.
Usuńtak, w kraju tutejszym od pewnych zachowan sie ludzie odzwyczaili, i tak samo robia za granica, a już zwłaszcza w kraju którego języka nie znaja niwząb na przykład Hiszpanii, jakby to był jakis problem powiedzieć Ola. juz nie musi być buenos dias czy tardes czy inne buenos. Poza tym to wszystko jednak zalezy w kraju tutejszym od lokalizacji. chyba.
UsuńNo doczytałam, że Heksa zadowolona z Babczyzny, to mi ulżyło :)))
j juz nie mam siły czytać tych wszystkich pisdzielskich wywłok...
Ja tam zajrzalam i do teraz tkwie w stuporze. Ciekawi mnie, czy one wierza w to, co pisza? Bo to takie bzdury, ze nawet Toyka by nie uwierzyla, a te pisza calkiem powaznie. No i niezastapiona Krycha, ta to juz pierniczy jak Piekarski na mekach.
UsuńTy to masz temperament! Nie wiem czy Ci zazdroscic czy cieszyc sie, ze ja takiego nie mam. Chyba i jedno i drugie :)))). Wazne, ze wychodzisz z roznych opresji bez wiekszego szwanku. Patrz, moi tutejsi znajomi po odwiedzinach Matczyzny sa zauroczeni uchmiechem i serdecznoscia naszych pobratymcow! To kwestia wlasnego nastawienia. Chyba. Ja tez sie nie odzywam w windzie ani nie czekam na reakcje innych. Po co mi to?
OdpowiedzUsuńJa tu jestem przyzwyczajona do innych reakcji, wiec troche mnie to razi, ale moze to akurat tylko w miescie Uc trafili sie tak ponurzy goscie hotelowi ?
UsuńMialas przygody, rzeczywiscie! Z tym usmiechaniem sie juz pisalam na FB, tutaj tylko dodam, ze jak jezdze do Polski to tez do rodzicow, którzy mieszkaja w wiezowcu z winda. I jeszcze sie nie zdarzylo, zeby wsiadajacy nie powiedzial Dzien Dobry, czy to dorosly czy nastolatek. Czasami jeszcze zagaduja o tym i o tamtym. Ale to moze takie wychowanie, bo pamietam, jak ojciez od zawsze pilnowal, zebysmy byly uprzejme, wcale nie poucajac ani nakazujac, ale po prostu wchodzil do domu i od progu do matki: No popatrz jaki ten-i-tamten to cham, ani dzien dobry w windzie nie odpowie ani sie nie usmiechnie. Co za ludzie!
OdpowiedzUsuńU mamy w bloku tez nie moglam narzekac, raczej wszyscy sie pozdrawiali, ale mysle, ze to byl bardziej syndrom dobrosasiedzki niz wrodzona grzecznosc, bo w hotelu nie bylo juz tak fajnie.
Usuń