Ktoregos dnia w polowie miesiaca slubny pokazuje mi wyciagi z konta, z pustego konta, a jest 17 maja. Konto mamy wspolne. Troche sie zaniepokoilam, bo do konca miesiaca jeszcze kawal drogi, a tu juz zieje pustka. No cos niespotykanego. Zaglebilam sie wiec i dalej analizowac, co sie dzieje. No okazuje sie, ze slubny ciagnal z konta jak dojna krowe za wymiona, duzo wzial, bardzo duzo, a zakupy, jakie robil pochlonelyby moze cwierc tego, co wyplacil. No i oczywiscie nie wiadomo, co stalo sie z pieniedzmi, on nic nie wie, ja tym bardziej. Mam za to fajna perspektywe, ze ta niezreczna sytuacja bedzie sie powtarzac, bedzie bral nie wiadomo na co, bo moze, bo konto jest na niego, bo nie jest ubezwlasnowolniony, bo, bo, bo. Oplata za konto kosztuje, wiec z dwoch przeszlismy na jedno i cale lata to jakos dzialalo. Facet nie da sobie odebrac karty, podobnie jak nie zrezygnuje z prowadzenia samochodu, choc juz dawno powinien, ale coz, jeszcze nikogo nie zabil ani nie wjechal przez szybe wystawowa do sklepu, wiec nikt mu nic nie zrobi. Bedzie jezdzil, bo tak i juz.
Przegladajac wyciagi z konta, natknelam sie na kwote, ktora sobie zabral w maju nasz dostawca pradu. O tej drastycznej podwyzce pisalam TUTAJ, jak rowniez o tym, ze dogadalam zmiane taryfy i zamiast 125 euro miesiecznie bedziemy placic 64. Tymczasem na wyciagu czarno na bialym stoi 125, wiec do jednego zmartwienia doszlo mi nastepne. Poryczalam sie z tej bezsilnosci, bo znow zalatwianie wszystkiego, odkrecanie i naprawianie spada na mnie, a ja mam akurat taki nastroj, ze najchetniej bym z lozka nie wychodzila, wszystko mnie przerasta. Naprawde! Ze slubnym mam zwiazane rece, nic nie moge zrobic, za to moge sie spodziewac, ze takie ekscesy beda sie powtarzac, a wiem rownie dobrze, ze nikt mu niczego nie zabroni, do niczego nie zmusi, dopoki nie zacznie byc niebezpieczny dla siebie albo otoczenia, wtedy ewentualnie bedzie mozna zaczac myslec o ubezwlasnowolnieniu albo o domu opieki.
Na szczescie u dostawcy pradu poszlo sprawniej, ale musiano mnie polaczyc z kims wyzej stojacym, bo pani na pierwszej linii zupelnie nie wiedziala, jak to ugryzc, nawet sugerowala mi, ze nie odeslalam do nich podpisanych papierow, ktore przyslano mi po tamtej rozmowie. Juz w pewnej chwili sama nie bylam niczego pewna, mam tyle na glowie, ze moglam to odlozyc na bok, zeby wyslac pozniej i calkiem zapomnialam, ale znajac siebie, ja z takimi rzeczami nie czekam, zalatwiam szybko, zeby miec z glowy, wiec na 99,9% wyslalam. Dopiero ta osoba wyzej doszukala sie bledu, przyznala do tego bledu z ich strony, bardzo przeprosila i obiecala, ze pobrana za maj nadwyzka zostanie mi niezwlocznie zwrocona na konto. Trzeba bedzie sledzic, bo jak powiadaja Niemcy Vertrauen ist gut, Kontrolle ist besser*) (no ja tez w koncu moge sie posnobowac na taka, ktora zna jezyki obce). I tak, qrna, ze wszystkim. Swoja droga, gdyby nie ten rabunek na koncie, pewnie dlugo bym nie zauwazyla, ze mi biora dwa razy tyle co powinni za prad. Rzadko sprawdzam wyciagi z konta, nie chce mi sie.
Ale zauwazam u siebie coraz wieksze zmeczenie ta odpowiedzialnoscia za wszystkich dokola, to mi odbiera sen, nawet melatonina nie pomaga. Mam coraz wieksze problemy ze wstaniem rano z lozka, wszystko mnie boli, ale juz nawet do lekarza mi sie nie chce, bo co mnie ktory bada, to wychodzi, ze jestem zdrowa jak ryba i pewnie kazdy mysli, zem histeryczka czy inna hipochondryczka. Ja juz naprawde nie mam sily na to zycie.
*) Zaufanie jest dobre, kontrola lepsza.
No to zaraz czy na zapłacona nadwyżka za prąd wyjaśnia trochę że Ślubny ogołocił konto ? Może to jednak nie wina Ślubnego że konto gołe, a bym sprawdziła dokładniej wyciąg z banku, co każdy z Was kupował, może i Ty coś ekstra kupiłaś ?
OdpowiedzUsuńA z prowadzeniem samochodu trudno rozstać się, moje ręce, nogi szybko męczą się, wiec tylko ograniczyłam się w odległości. Każdy mówi mi że przecież są taksówki, po co mi auto, a na taxi mam taka zniżkę że place grosze, ale ja naprawdę nie lubię taksówek, taksówkarzy i tylko na dalekie odleglosci jeżdżę z nimi. Uwielbiam sama prowadzić samochód, sama jeździć.
No i różne literki, błędy są. Jestem dzisiaj tak zmęczona, że nawet komentarz nie potrafię skleić ładnie, składnie. Wybacz.
UsuńNiestety nie wyjasnia ta wplacona nadwyzka ogolocenia konta. Wyciagi pokazuja, ze to on bral z bankomatu, jego karta. Wzial w tym miesiacu znacznie wiecej, niz bral do tej pory, a nie wie, na co wydal. Zreszta on nawet nie ma swiadomosci (albo klamie), ze wzial tak duzo. Ja biore wieksza sume raz na poczatku miesiaca i pozniej juz place zawsze gotowka. Wiem, ile moge wydac, a przy placeniu karta nie mam kontroli, wiec nie place karta nigdy. Poza tym nikt mnie nie skontroluje, na co wydaje, a karta zawsze zostawia slad.
UsuńCo Ty znow wymyslasz, jakie bledy?
Jesli zas chodzi o auto, to nie zapominaj, ze do prowadzenia potrzebna jest rowniez, o ile nie przede wszystkim - glowa, z tym u Ciebie nie ma problemu, a u slubnego jest. Ja naprawde czekam, az wywali jakis gruby numer, bo to MUSI sie tak skonczyc.
UsuńNo to teraz kiedy Ślubny ogołocił kartę, a Ty masz gotówkę, on ma do końca miesiąca spokój z robieniem zakupów, no i wyraźnie żyje na Twój koszt, no i jakie kary dla niego.
UsuńTo wszystko jest bardziej skomplikowane, niz by sie wydawalo.
UsuńI dlatego ja nie pozwalam ściągać opłat, z mojego konta. ja jestem, tak roztargniona i zawalony mam łeb, że mnie mogliby latami oszukiwać... sama robię opłaty za prund, telefon, wodę i ścieki. za śmieci wpłaciłam jednorazowo. i mam z głowy. Jedynie raty kredytu, mamy ustawione, na sztywno, opłaty do gminy - podatek, też na sztywno. Wszystkie faktury, które mogą uleć zmianie, chcę widzieć. Bardzo mi sie hasło po niemiecku podoba z tym zaufaniem i kontrolą :-) ja przede wszystkim sobie nie do końca wierzę...i ufam.
OdpowiedzUsuńAniu, współczuje bardzo. nie wiem jakie wyjście masz, może ktoś jest w podobnej sytuacji i ci podpowie? ja widzę jedno - dwa konta. serio. wiem, że opłaty, ale pomyśl co sie może zdarzyć i ile cie to kosztuje nerwów i zdrowia.
Przytulam :-*
Od poczatku pobytu tutaj wszyscy sobie sciagaja z konta, a ja mam swiety spokoj i nie musze pamietac o comiesiecznych oplatach. Zdarzaja sie pomylki jak ta, ale wystarczy telefon i sprawa zalatwiona. Trzeba tylko patrzec czesciej na wyciagi. Mnie sciagaja czynsz, prad, telefon stacjonarny z internetem, komorke, wszystkie ubezpieczenia, antywirus, no doslownie wszystko. Nie musze sie martwic, jesli zmieni sie wysokosc czynszu czy czegokolwiek, sami sobie biora, a przez te ponad 35 lat to chyba pierwszy raz, ze sie pomylili. Ty wiesz, o ile to mnie roboty dla mnie, nie zapomne przez roztrzepanie o niczym. A o zmianach powiadamiaja listownie i wiem przed czasem. A to, co zostaje, bierzemy sobie z bankomatu albo w okienku w banku. No i slubny pojechal po bandzie bez trzymanki.
UsuńZobaczymy, czy to bedzie sie powtarzac, na wszelki wypadek bede teraz wyplacac wiecej i trzymac w ukryciu. Na szczescie konto mam ustawione wylacznie na to, co tam jest, zadnych debetow, wiec gdyby chcial przeciagnac, to mo odmowi wyplaty.
Z tego co pamiętam, to Twój jest w moim wieku, chyba nawet z tego samego rocznika. I z przerażeniem zauważyłam, że chwilami ni diabła nie wiem po co przywlokłam się do kuchni oraz zapominam sporo polskich słów a, co gorsze- w ich miejsce nie wchodzą mi do łba ich niemieckie odpowiedniki, albo co nieco zabawne, pamiętam tylko niemiecką wersję danego słowa. I wpadam w coraz większą frustrację z tego powodu. Popytaj w aptece o jakieś preparaty z miłorzębu japońskiego- regularne branie poprawia ukrwienie naczyń mózgowych i tym samym pamięć- wiem, bo brałam w Polsce po narkozach. I wiesz- zauważyłam, że na starość zaczynają w nas dominować te nasze najmniej pożądane cechy dotąd starannie jakoś ukryte. A teraz napiszę coś wrednego- rozpaczałam po śmierci ślubnego te niemal 5 lat temu, ale gdy włączę zdroworozsądkowe myślenie to stwierdzam, że miał facet farta - odszedł gdy jeszcze był, w pewnym sensie, moją ostoją a nie zmartwieniem. Teraz już nie rozpaczam i tylko zwyczajnie mi smutno. A konta to mieliśmy dwa i wzajemne upoważnienia do pobierania i dwie karty w związku z tym. I też był uparty, jak każdy facet, ale dawało się z nim w końcu dogadać.
OdpowiedzUsuńPrzytulam Anusiu;)
Aniu, takie "nie wiem po co przyszlam do kuchni" to i mnie sie zdarza i z wiekiem nie ma nic wspolnego. Jest ogolna zasada, o mozg trzeba rownie dbac jak o cialo. Dla ciala spacerujemy czy chodzimy na silownie, mozg trzeba trenowac czytaniem, rozwiazywaniem lamiglowek czy nowymi wyzwaniami. On nie robi nic, my juz nawet nie rozmawiamy, bo z nim nie da sie porozmawiac. Nie przyjmuje zadnych uwag czy porad, jest niereformowalny i zlosliwy przy tym.
UsuńNo wez z tym zapominaniem polskich slow po kilku latach pobytu, duzo czytasz po polsku i nie obracasz sie jedynie w gronie obcojezycznym, wiec nie ma mowy o zapominaniu.
Ten moj nie odejdzie za szybko, zdrowy jest jak ryba, predzej mnie do grobu wpedzi, to ten typ co moja matka, oni sie karmia krzywda innych.
Nie wiem jak to dziala po niemiecku ale wiem jak po amerykansku - nawet jesli maz nie zatrzymal kwitkow to w bankowym sprawozdaniu bo przeciez mozna "wejsc" do banku i widziec kazda transakcje, powinno by nazwane ile i gdzie zostalo wydane. Karta zostawia slady, bank kazda transakcje notuje i odlicza. Wedlug mnie latwo sprawdzic na co wydal. Chyba masz dostep do banku na komputerze?
OdpowiedzUsuńJa wiekszosc oplat, wlasciwie prawie wszystkie, mam ustawione na automatyke - same sie placa, ja tylko odpisuje co jest czestsze niz dopisywanie otrzymywanego :) , spojrze na sprawozdanie elektroniczne i widze co sie z dnia na dzien dzieje.
Przykro slyszec o Twoim zmeczeniu i problemach. Akurat te o ktorych piszesz, glownie z mezem, sa trudne do rozwiazanie a tym bardziej ze on nie wspolpracuje by sytuacje poprawic.
Moze weekend bedziesz miala spokojny, wolny od przykrych wydarzen czego zycze.
Na wyciagach z konta widac jedynie, ile i kiedy zostalo pobrane z konta, a nie kiedy i na co wydal pobrana gotowke, bo my nie placimy kartami, nie lubie kart bankowych, a poza tym mam poczucie inwigilacji, gdzie chodze i na co wydaje, wiec placimy gotowka.
UsuńOraz nie mam dostepu do konta na komputerze, bo rowniez nie chcialam konta online, za duzo oszustw i kradziezy sie dzieje, wiec wole po staremu, a na wydruku z konta moge widziec operacje. My tez mamy ustawione tak, ze czynsz, ubezpieczenia i stale oplaty sa brane z konta automatycznie. Reszte bierzemy w gotowce i tak robimy zakupy. Teraz to musialam brac z mamy konta, bo na naszym wiatr hula.
Jesli maz placi gotowka a nie zatrzymuje kwitkow to rzeczywiscie nie ma sposobu na sprawdzenie gdzie poszly pieniadze.
OdpowiedzUsuńz innej beczki - pomalu zapominam jak gotowka wyglada ! Wszedzie place karta. Niby trzymam w portfelu pare drobnych banknotow w sensie "od wypadku" ale nie mialam potrzeby jej zuzyc wiec siedza sobie od kilku miesiecy.
Obie metody placenia maja zalety i wady - ja nie mam lekow inwigilacji bo chocby istniala co mi ona przeszkadza? I bez kart moje dochody i wydatki sa gdzies rejestrowane, na komputerach wszystko mozna odnalesc.
Moze musisz mezowi przydzielic okreslone kieszonkowe by Ci ulatwilo kontrole nad budzetem?
Gdyby mnie przyszlo zaplacic karta, to nie wiem, czy pamietalabym jej pin, tak rzadko uzywam. A ze slubnym ostatnio nie da sie w ogole rozmawiac i z pewnoscia nie da sobie odebrac karty bankowej, a majac karte, bedzie robil co chcial.
UsuńWiem, ze jestesmy inwigilowani na kazdym kroku, wiec jesli moge zachowac dla siebie chociaz swoje wlasne zakupy, to zachowam jak dlugo sie da, bo juz Niemcy kombinuja wprowadzenie wylacznie platnosci kartami.
Gdy sie operuje karta to zapamietanie PIN samo przychodzi.
UsuńWydaje mi sie ze jesli sytuacja z tym drenowaniem pieniedzy przez meza bedzie sie powtarzac to jednak musisz z tym cos zrobic, podoba Ci sie czy nie.
Rozpatrz swoje opcje, wybierz najwygodniejsza i bedzie po problemie.
Przyjdzie mi zalozyc wlasne konto, przejsc te droge przez meke ze wszystkimi, ktorzy wplacaja i biora z jego konta, a to straszna robota, no i na koniec nie upowazniac go do korzystania, a upowaznienie dac na corke. Ale poniewaz to naprawde wielkie wyzwanie, wolalabym tego uniknac. Na razie bede bardziej pilnowac ruchu na jego koncie.
UsuńDobrze, że udało Ci się odkręcić to zamieszanie, jeden problem z głowy mniej.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się tam dzielnie, przesyłam Ci dużo pozytywnych myśli, Pantero.
Z dostawca pradu to byla bagatelna smieszna pomylka, pewnie mieli wielu takich klientow, ktorzy zmieniali taryfe po podwyzkach cen i niejednego karteluszki musialy sie gdzies zawieruszyc. Dobrze chociaz, ze dalo sie odkrecic telefonicznie.
UsuńI dziekuje.
Nie mam pomysłu co można zrobić w takiej sytuacji. Bo nawet zmniejszenie limitów na karcie (tylko jak to zrobić poza Twoim mężem?) nic nie da, jeśli dzień w dzień wybierane będą pieniądze.
OdpowiedzUsuńDawno nie widziałem zdjęć Twojej psiej kreweteczki, ani kotów. :) A lubię na zwierzaki patrzeć, nawet na zdjęciach takie tylko.
Pozdrawiam!
Mozaika Rzeczywistości.
Byly niedawno koty na FB story, dzisiaj jest Toyka, czesto wstawiam na story nasze futra.
UsuńO rety. Nie za często siedzę na FB to i zdjęcia mi umykają chyba. @_@
UsuńSiedziec nie musisz, ale wejsc i zajrzec to by sie przydalo :)))
UsuńZwłaszcza lubię patrzeć na Toyę. Jest dla mnie psią krewetką chwilami. ^_^.
UsuńKrewetka byla wczoraj na torturach, miala szczepienie, dostala tabletke na kleszcze. Ona bardzo boi sie weta.
UsuńO kurczaki. Ale w sumie jak mus to mus, nie przeskoczy się tego. Teraz pewnie dochodzi do siebie po tym.
UsuńTak jest, dzisiaj bedzie tez troche torturowana, bo musi przyjac tabletke na odrobaczanie. Wpadnij na dzisiejsze fb-stories.
UsuńMogę Ci tylko współczuć, bo sama jestem też potwornie zmęczona, tym wszystkim, co muszę codziennie zrobić. Na szczęście Mama nie jest uparta i daje sobie pewne rzeczy przetłumaczyć. Do tego jeszcze teraz doszła rehabilitacja, po której jestem zmęczona, a zakupy same się nie zrobią. Teoretycznie mogłabym zamówić przez internet wszystko, ale jedzenia nie potrafię. Opłaty nauczyłam się robić zawsze 10, przez internet, bo już miałam przykład Mamy siostry, że stałe zlecenie zakończyło się grubą nadpłatą i był problem ze zwrotem pieniędzy. Na szczęście, udało się odkręcić sprawę, ale ja miałam już dość.
OdpowiedzUsuńTu nie ma problemow ze zwrotami ewentualnych nadplat, rzadko zdarzaja sie pomylki. Ale w Polsce rzeczywiscie nielatwo wyrwac nadplacone pieniadze. Kiedy tato byl juz bardzo chory, sprzedal samochod i zameldowal ubezpieczycielowi (PZU), ze nie ma juz auta i prosi o zwrot nadplaconych skladek. PZU odpowiedzial, ze nie zgasza sie numer konta, a ten numer sprawdzaly trzy osoby. Rodzice machneli reka na te pieniadze, bo z kim i o czym rozmawiac. Moge oficjalnie tu napisac, ze PZU to zlodzieje.,
Usuń