17 września 2024

Powolutku

 Ostatnie tygodnie, miesiace wlasciwie byly pelne stresu, nerwow, chorob i przykrych wydarzen, niesprzyjajacej pogody, bo albo saczyl sie z nieba zar nie do wytrzymania, albo lalo i pizdzilo. Fejsbukowe przypominajki wywolywaly we mnie ciezkie wyrzuty sumienia, bo ubiegloroczny wrzesien stal pod znakiem codziennych wedrowek z Toya, podczas gdy tegoroczny opanowal wielki niechciej. Glupio mi bylo, kiedy Toya patrzyla na mnie proszaco, zebym z nia poszla na spacer, ale albo wlasnie bylo za goraco, albo ja za slaba, albo wymyslalam jakies z du*y wziete usprawiedliwienia, zeby tylko nigdzie nie pojsc. Zaniedbalam mieszkanie, siebie, psa i wlasciwie wszystko, bylo mi bardzo obojetnie. Nie bylo nikogo, kto by podszedl, objal, zapytal czy pocieszyl. I z jednej strony wiedzialam, ze spacer dobrze by mi zrobil, bo zawsze dziala na mnie kojaco i przywraca rownowage, ale nie bylo takiej sily, ktora zmusilaby mnie do aktywnosci.
 Az do dnia, kiedy corka poprosila mnie, zebym pouwazala na Zoske, bo ona z Juniorem ida do dentysty. Pomyslalam sobie, ze mala dobrze bedzie spala na spacerze, na swiezym powietrzu i poszlam z nia trasa przez cmentarz, wzdluz Leine i dokola jeziorka, nasza czesta trasa z Toyka. Szlam tak sobie i rozmyslalam, dlaczego wlasciwie zarzucilam te spacery, skoro tak dobrze dzialaja na moja skolatana dusze. A moze wlasnie potrzebowalam takiej przerwy od zycia i spacerow? Moze tak musialo byc, zebym od nowa za tym zatesknila? Bo wrocila mi nagle chec do walesania sie po okolicy z psem.
 Nastroj poprawil mi tez pewien zakup. Nasza stara szafka lazienkowa juz od dluzszego czasu nie wygladala dobrze, a i warunki, w jakich przyszlo jej przebywac od blisko 30 lat, nie posluzyly jej wygladowi, bo wilgoc nie sluzy nikomu i niczemu. Ale wciaz byly jakies wazniejsze wydatki. Jednak kiedy ktoregos dnia dostrzeglam, ze szafka sie rozlazi, uznalam, ze nadeszla pora na nowa, zanim ta spadnie wraz z zawartoscia na umywalke, wtedy wydatki beda o wiele wieksze. No to zamowilam, przyslali, ale wiadomo, ze slubny nie dotknie sie do montazu, zreszta nie chcialam wysluchiwac jego mendzenia. Poprosilam zatem corke, ktora wraz z jej "dochodzacym" wpadli ktoregos popoludnia, poodlaczali pradowo stara szafke, szybciutko zmontowali te nowa, przylaczyli do pradu i nareszcie nie tylko w lazience wyglada lepiej, ale drzwiczki otwieraja sie normalnie, bo w tej starej bardzo sie juz haczyly. Do tego mam dodatkowa powierzchnie do przechowywania, bo stara szafka dysponowala tylko dwoma schowkami, czesc srodkowa to bylo samo lustro, ta nowa ma trzy schowki, wiec czesc klamotow, ktore zdobily pralke, jest juz pochowana, co tez cieszy i mniej sie kurzy. No to sie pochwale.


 To okragle male lusterko przyklejone (przyssane) do drzwiczek szafki, jest 10krotnie powiekszajace, w nim moge sie swobodnie pindrowac bez okularow. Gorzej, ze w nim kazda najmniejsza zmarszczka wyglada jak row marianski.
 Powolutku wracam wiec do zywych, boje sie tylko, ze w tej nielatwej podrozy cos mi zastapi droge i znow wpadne na dno dna, skad nielatwo bedzie wypelznac. "Dochodzacy" bardzo u mnie zapunktowal, nie tylko sympatyczny i dobrze wychowany, ale tez utalentowany majsterklepkowo, a na koniec polecil sie na przyszlosc, gdybym czegos potrzebowala. Juz go lubie. 😏
 Znacie zapewne powiedzonko "rzucic sie jak szczerbaty na suchary"? No wiec sie rzucilam po dluzszym czasie biernosci ruchowej. Wystarczyl jeden dzien 10-kilometrowki z Zoska i nastepny z Toyka, zebym wieczorem miala dwa razy wieksze objetosciowo kolano, to, w ktorym zdiagnozowano mi artroze. No i caly misterny plan aktywnosci i uszczesliwiania Toyki poszedl sie bujac. Musze przystopowac, bo boli przy kazdym kroku, a kiedy opuchlizna zejdzie, zaczne od krotszych dystansow i bede je powoli zwiekszac, zeby znow nie zrobic sobie krzywdy nadmierna nachalnoscia.

24 komentarze:

  1. Wcale nie powolutku, tylko na pełnym gazie, przecież ciągle coś załatwiałaś, poza tym pracujesz i nie wierzę że dom zaniedbałaś, tylko Toya nie miała spacerów z Tobą.
    A to zdanie “Nie było nikogo, kto by podszedł, objął, zapytał czy pocieszył.” to jeszcze przemyśle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz co przemyslac, to zdanie trzeba brac doslownie: "podszedl, objal, przytulil", bo owszem, mialam pocieszajki wirtualne, ale to nie to samo, tu nie bylo nikogo. No moze oprocz zwierzat, one sie przytulaly, glownie Toya.

      Usuń
    2. Jeśli mąż nie pasuje do tego, to wyraźnie kochanek spełniłby to.

      Usuń
    3. Maz, dzieci, matka pewnie by wystarczyly. Mialabym jeszcze sobie kochanka na leb sprowadzac, jakbym za malo miala zajec? :))) Zreszta kochanek niespecjalnie jest od przytulania i pocieszania, ma inne zadania.

      Usuń
  2. Szafka wyglada na pojemna wiec nic dziwnego ze w polaczeniu z ladnym wygladem sprawia Ci wielka przyjemnosc. Ciesze sie ze dochodzacy ma wiele zalet - osobistych i praktycznych.
    Pantero - ja mam podobnie - co robie to pomalu, z rozwaga, odpowiednia pozycja, bez zabierania sie za to co moze zaszkodzic krzyzom czy kolanom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bede musiala sie nauczyc robic wszystko wolniej i ostrozniej, bo do tej pory caly czas mi sie wydaje, ze moge tak jak 20 lat temu :))) Tylko wciaz zapominam wlasnego roku produkcji.

      Usuń
  3. Też mam takie "przestoje" od spacerów. Wtedy nic mi się nie chce robić. Więc żeby czas nie był całkiem zmarnowany, czytam. Ale... gdy już spaceruję, sama sobie wyrzucam, że byłam taka leniwa. Przecież na spacerze jest tak fajnie.
    Pozdrawiam Pantero serdecznie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przestoje u mnie spowodowane byly nadmiarem zajec, dwukrotnym pobytem mamy w szpitalu, smiercia dobrego znajomego, chorobami w rodzinie, organizowaniem zycia pooperacyjnego od nowa, zalatwianiem mamie podwyzszenia stopnia niepelnosprawnosci i tysiacem innych mniejszych lub wiekszych wyzwan. Do tego te nieprawdopodobne upaly, no nie chcialo sie wychodzic i efekt mam, kolano sie zastalo i odmowilo wspolpracy.

      Usuń
    2. Ech Pantero... Ty to się masz... jak nie z jednej to z drugiej Mańki...

      Usuń
  4. Piękna szafka :) Podoba mi się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tez. Sobie wchodze do lazienki i sie przygladam i sie ciesze, ze ja mam. A przede wszystkim, ze tak szybko, sprawnie i bez gadania zostala zmontowana, zawieszona i przylaczona do prundu.

      Usuń
  5. U mnie w łazience (1,5 m na 1,7 m) ŻADNA szafka się nie mieści. NIGDZIE. Czuj się więc szczęśliwą posiadaczką!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuje sie, naprawde. Bo moja lazienka tez do najwiekszych nie nalezy, ale przynajmniej zmiescily sie trzy szafki, z ktorych tylko jedna zaczela sie rozpadac, dwie jeszcze maja sie dobrze.

      Usuń
    2. O, widzisz. A ja jeszcze pralkę muszę mieć w kuchni. Obłęd.

      Usuń
    3. U mnie sie zmiescila w lazience, bardzo utrudnia dostep do wanny, ale nie musze miec jej w kuchni.

      Usuń
  6. Fajnista ta szafka, wygląda na pojemną. Nauczysz się zwalniać gdy znów Cię kolanko rozboli. Ja już ze 40 lat po operacji jednego kolana (potrzaskana łąkotka była), teraz odzywa się drugie kolano i tylko sobie pomyślałam, że szczęściem w nieszczęściu mam tylko dwie nogi a nie cztery. Na razie czekam, wzmacniam mięsień czworogłowy tej nogi i człapię w adidasach i nie szlajam się kilometrami, poza tym- zgodnie z wytycznymi unikam jak ognia schodów- nic tak nie niszczy kolan jak schody - niezależnie czy w dół czy w górę. Wszędzie gdzie tylko się da korzystam z wind lub ruchomych schodów. Rodzina też już uczulona i gdy z nimi gdzieś bywam to zawsze któreś z nich mnie "chroni" wypatrując windy lub ruchomych schodów. Gdy córka szukała dla nas mieszkania w Berlinie to też miała na uwadze to moje małe "kalectwo". Polowała na parter, ale te partery, które były blisko ich domu nie były w nawet najmniejszym stopniu atrakcyjne, bo szalenie niskie. Dobry jest taki "przydatny dochodzący". Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasz parter ma kilka schodkow do pokonania. I pomyslec, ze za zadne skarby nie chcialam mieszkac na parterze, teraz zas bardzo go sobie cenie. Kiedy bywakam u Boguski, ledwie moglam sie doczolgac na to jej 3 pietro bez windy, no tragedia. Sama juz zauwazylam, ze schody bywaja bolesne i rowniez staram sie je omijac, ale zdaje sobie sprawe, ze w koncu nadejdzie czas wymiany stawu kolanowego na tytanowy, to nie do unikniecia, ale poki co odwlekam, jak dlugo jeszcze moge chodzic.

      Usuń
  7. Podoba mi się ta Twoja nowa szafka. Ja jeszcze się nie dorobiłam nowej szafki do łazienki. Przedobrzyłaś z tymi spacerami i kolano się zbuntowało. Ja też ograniczyłam spacery z Gutkiem, bo jak nie było za gorąco, to znów lało i do tego ta kula, ale muszę od nowa zacząć więcej łazić. Dobrze, że Dochodzący Ci się spodobał i że potrafił założyć szafkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dochodzacy wyglada mi na dosc utalentowanego, juz powoli szykuje na niego dwa nastepne zamachy. Chlopak ma pecha, ze trafil na taka tesciowa. ;)))

      Usuń
  8. No to masz szafke! Przypomnialas mi o tym powiekszajacym lusterku choc ja sie nigdy nie maluje... Czy w srodku tez masz na dzwiczkach lustra?
    Kolano. Wspolczuje. Schody. Ja na drabine wspielam sie, szybko w gore i w dol, prawie w pionie drabiny bo chcialam zagladnac czy rynny oby nie wymagaja przeczyszczenia (pana oko konia tuczy choc kolana druzgocze). Wymagaja ale niech sie mlodsi o to martwia. Ja na drugi dzien bylam tak obolala i nie tylko w kolanach... po tym jednym razie. Dobrze , ze nie mamy jabloni i jablkowej obfitosci tegorocznej, bo jablka lubie bardziej niz boje sie bolu kolan i reszty. Drabine mamy. Zaczynam wierzyc, ze w pewnym wieku wiele rzeczy "nie wypada robic" tylko dla wlasnego dobra a nie opinii innych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, w srodku nie mam luster, tylko na zewnetrznej powierzchni drzwiczek.
      Ty nie szalej z drabinami, zatrudnij jakiegos malolata, niech on za Ciebie sie wspina. Niedawno moja znajoma z nachalnosci na czeresnie spadla z drabiny i choc szczesliwie sie nie zabila, to zlamala sobie biodro. Teraz juz sie nie wspina.

      Usuń
  9. na ja nie mogę Pantero Ty specjalistka tak się wyłozyłas? znaczy po przerwie 10 tysi ? no weź. Ale cieszy mnie ta otwarta postawa. i pogoda piękna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie 10 tysi, ino 10 km, tysi bylo 14. :))) Pogoda jest tak optymalna , ze grzec h w domu siedziec, dlatego latam jak opetana. Dzisiaj ostroznie ze stabilizujacym kulanko kondomem zrobilam 11 tysi (8,5 km).

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Umknelo

  Przez czas, kiedy nie chodzilam na spacery, natura nie proznowala i nie przejmujac sie moja nieobecnoscia, realizowala swoje wegetacyjne p...