03 grudnia 2024

Trzeba zyc mimo wszystko

 Mimo ze nawet nasza nieslawna ministerka spraw wewnetrznych, ktora wslawila sie ostra walka z krytykami obecnej polityki promigracyjnej i antyspolecznej, ostrzega calkiem powaznie przed realnym zagrozeniem terrorystycznym, szczegolnie teraz, gdy ludzie znajduja sie w szale zakupowo-adwentowym, kiedy nie tylko latwiej zapomniec o ryzyku atakow ze strony nieproszonych gosci, ale i nie brac powaznie ostrzezen, mimo tego postanowilysmy z corka zrobic dzieciom radoche i wybrac sie na jarmark swiateczny. Ministerka wprawdzie wydalila otworem gebowym ostrzezenia, ale to nie sluzby niemieckie odkryly planowane zamachy terrorystyczne, a CIA i to oni przekazali swoja wiedze Niemcom. Niemcy bowiem zdaja sie zyc w blogim przekonaniu, ze te sily fachowe przyjechaly tu pracowac, a nie zabijac. Przy czym jarmarki swiateczne sa bardzo silnie zwiazane z chrzescijanstwem i wszystkimi tradycjami wokol bozego narodzenia, sa wiec tym bardziej narazone na gniew muzulmanow. Ja i tak jestem zdziwiona, ze ta baba w ogole ostrzegla, ale chyba juz nie dalo sie dluzej ukrywac, ze zagrozenie jest realne. Jak wiec wspomnialam, na przekor wszystkiemu poszlysmy na jarmark, bo jakos zyc trzeba i nie wolno dac sie zastraszyc. Poza tym wychodze z zalozenia, ze komu by sie chcialo zamachnac na moje nic nie znaczace miasto. Bardziej spektakularnie przebiegaja zamachy w Berlinie czy innych duzych miastach, tam jest prawdopodobienstwo ubicia wiekszej liczby ofiar naraz.  Ale gdyby tak brac na powaznie ostrzezenia przed zagrozeniami, to czlowiek nawet we wlasnym domu nie czulby sie bezpiecznie, ze nie wspomne o ulicy i tlumnych imprezach typu koncert czy jarmark swiateczny. Nie moza dac sie zwariowac.
 Pamietacie nasz zeszloroczny wypad do Kassel na tamtejszy jarmark? Zoska byla jeszcze niechodzaca, wiec tkwila bezpiecznie w wozku, w swoim cieplym worku, a Junior wyjmowany byl z worka na okolicznosc przejazdzki na karuzeli. My z corka na luzie moglysmy ogladac stragany, a nawet cos kupic, ja w spokoju robilam zdjecia. I komu to przeszkadzalo??? Sie pytam? Bo juz w tym roku, mimo ze mialysmy ze soba wozek, chocholy nie chcialy za bardzo z niego korzystac. A tu nie dosc, ze nieprzebrane tlumy, to jeszcze ciemno, wiec bapcia przeszla kilka stanow przedzawalowych, bo co rusz chocholy rozplywaly sie w tlumie. I jak tu robic zdjecia? Ano albo wtedy, kiedy oba jeszcze siedzialy w wozku, albo kiedy kolowaly sie na karuzeli. Udalo mi sie utworzyc dokumentacje, wiec sie z Wami podziele. Towarzyszyla nam zaprzyjazniona Kurdyjka z trojka swoich pociech.









 Stare miasto przepieknie udekorowane swiatecznie, jarzylo sie milionami swiatelek, nawet nazwy ulic byly swiatelkowe. Niemilymi zgrzytami byly betonowe kloce, takie antyciezarowkowe, bo auta osobowe spokojnie moglyby wjezdzac i taranowac, widac zreszta radiowoz przedzierajacy sie przez tlum, bo ormo czuwalo. Tym razem nie widzialam policji w bojowych mundurach z dluga bronia, jak to mialo miejsce tuz po slynnym zamachu w Berlinie. Dziwnie sie czlowiek czul majac za plecami kogos, kto mial bron gotowa do uzycia. Nie bylo szans z ta piatka dzieciakow i w tym tlumie zrobic choc jednej rundy i poogladac stoiska, poprzestalismy wiec na zakupie frytek dla dzieciarni, a pozniej dlugo okupowalismy karuzele. Jedna pilnowala dzieci i biletow, druga wozkow i calego na nich majdanu, ja mialam szanse zrobic kilka zdjec.







 Zoska boczyla sie na Mikolaja i Mikolajke, nie chciala zapozowac blizej nich. Junior najpierw troche niepewny na karuzeli, ale pozniej trudno bylo go z niej sciagnac. Ogolnie dzieciaki zadowolone, my troche mniej, bo marzlysmy. Rece mialam jak sople lodu, wprawdzie wzielam ze soba rekawiczki, ale stale musialam je sciagac, a to zdjecie zrobic, a to podac jedzenie czy picie, a to costam jeszcze. Dobrze ze choc uszy mialam pod zimowa opaska i porzadne buty.  W koncu padlo haslo, ze idziemy dalej, do diabelskiego mlyna, ale po drodze dzieciaki zjedza crepes, to taka delikatniejsza wersja klasycznych nalesnikow, w tym przypadku podawana ze slodkim nadzieniem, Junior jadl z Nutella, Zoska z dzemem. Kiedy stalysmy i karmilysmy dzieciaki, one oczywiscie lataly dokola jak powalone i wciaz znikaly nam z pola widzenia. W wozku siedziec ani myslaly. Od tego momentu ja mialam juz dosyc tej wycieczki, zmeczona, zmarznieta, rece lepkie od Nutelli, bo karmilam Juniora, chcialam do domu, ale niestety bylam zalezna pojazdowo. Autobusy z racji jarmarku jezdzily jakos inaczej, nie chialo mi sie szukac przystankow. 






 Kiedy jednak w koncu dotarlismy pod ten diabelski mlyn, kiedy zobaczylismy kolejke do niego, wszyscy zgodnie stwierdzili, ze jedziemy do domu, bo zeszloby nam chyba dluzej niz godzine. Niestety, droga na parking wiodla obok niedawno oddanego do uzytku placu zabaw kolo Biblioteki Miejskiej, wiec dzieci oczywiscie musialy z niego skorzystac, ale tu przynajmniej nie bylo kolejek, ani takich tlumow. Szkoda tylko, ze bylo tam ciemno jak u Murzyna w dupie, nawet zdjecie z lampa blyskowa wyszlo tak sobie. Ale pewnie plac zabaw przewidziany jest tylko na dzien. Tam wlasnie, kiedy juz szlimy w kierunku parkingu, nagle zniknela nam Zoska i to tak zniknela, jakby sie pod ziemie zapadla. Wszyscy w panice, nawet jacys przypadkowi przechodnie wlaczyli sie do szukania, NIC, dziecka nie ma. Wolamy, szukamy, corka prawie placze, wreszcie znalazla sie zguba, wlazla miedzy rowery stojace rownolegle przy stojaku (widac je troche na ostatnim zdjeciu) i ani myslala wydac z siebie jakiegos dzwieku, cala zadowolona i szczesliwa, ze sie tak skutecznie schowala. Jesusmaria! To nie na moje zszargane nerwy takie zabawy w chowanego. Cale szczescie, ze dzieci naszej towarzyszki sa grzeczne i zdyscyplinowane, ale one sa juz troche starsze, bo gdyby jeszcze one robily takie ekscesy, to nie wiem. Junior juz troche slucha, ale to jeszcze nie to, czego mozna by od dziecka wymagac, moze w przyszlym roku bedzie latwiej. 
 Nie wiem, moze sie jeszcze raz wybiore, zeby obejsc wszystkie stoiska i napic sie czegos goracego, z alkoholem czy bez, ale w spokoju i bez dzieci. Kocham chocholy, ale co ja przy nich zdrowia trace, to wiem tylko ja.

01 grudnia 2024

I nastal grudzien

 Co z tego, ze nastal, skoro zamiast cieszyc sie nadchodzacymi swietami, wprowadzac w nastroj, miec nadzieje, ze szybko zleci czas ubywania dnia i rychlo zacznie go przybywac, czlowiek zastanawia sie, czy czasem nie bedziemy tych swiat spedzac w ciemnosci i w piwnicach. Widmo wojny jest tak realne, jak nigdy wczesniej przez cale moje zycie. Strasza nas nie tylko wojna, ale bardzo prawdopodobnym blackoutem, juz w styczniu moze calkowicie zabraknac w Niemczech pradu, a wine za to ponosi polityka zielonych, ktora coraz bardziej wyglada na sabotaz przeciw panstwu, jego gospodarce i narodowi. Rozumiem potrzebe wygaszenia elektrowni weglowych, nie tylko z racji zanieczyszczania srodowiska spalinami, ale zwyklego braku paliwa, kopalnie staja sie nierentowne, sa zamykane. Nie moge jednak pojac, dlaczego nie tylko zamknieto i wygaszono dobrze dzialajace czyste elektrownie atomowe, ale rowniez wysadzono je w powietrze, zamiast zostawic jako opcje awaryjna, gdyby zaszla taka potrzeba. Jakby komus zalezalo na pozostawieniu panstwa bez tak potrzebnego pradu, zwlaszcza ze elektrownie wiatrowe czy sloneczne nie sa pewne w 100%. I teraz wychodza na swiatlo dzienne takie kwiatki jak pisma wicekanclerza, tego od czarnej glowy do rzadu Francji z zapytaniem, ile moga sprzedac Niemcom energii produkowanej przez swoje elektrownie atomowe. Czaicie? Bo mnie sie juz w to wierzyc nie chce, w te super hipokryzje, ktora coraz bardziej smierdzi sabotazem.
 Trwaja przepychanki przedwyborcze, a co jeden program to lepszy i bardziej zagrazajacy bezpieczenstwu panstwa i obywateli. Kandydat chadekow juz lapy zaciera, by dawac Ukrainie niemieckie rakiety dalekiego zasiegu, w tej kwestii przynajmniej obecny kanclerz jest madrzejszy, choc w sumie tez psu o kant tylka rozbic. Chadecy nie osiagna wiekszosci parlamentarnej i mieliby do wyboru dwoch koalicjantow, alternatywe albo zielonych. Tych pierwszych nie chca na partnerow, z tymi drugimi nic sie w polityce nie zmieni, gospodarka bedzie nadal sukcesywnie niszczona, bandyci sprowadzani, obywatele wyciskani jak cytryny, cenzura zaostrzona do granic absurdu.
 We mnie i w wielu innych obywatelach rosnie strach przed konsekwencjami kozackiej polityki chadekow, ktorzy glosno wykrzykuja, ze nie dadza sie Wolodii zastraszyc. Tyle tylko, ze jak przyjdzie co do czego, to oni wlasne dupy ewakuuja w bezpieczne miejsce na ziemi, a nas zostawia na pastwe. Ktoregos dnia, kiedy bylam w pracy, nagle uslyszalam ogluszajacy huk, na tyle glosny, ze szyby sie zatrzesly. Mozecie wierzyc albo nie, ale pomyslalam o najgorszym, ze wlasnie sie zaczelo, az mi sie niedobrze zrobilo. Chwycilam za telefon, na miejskiej stronie na fb wiecej zaniepokojonych ludzi dopytywalo, co sie dzieje. Stanelo na tym, ze to musial byc mysliwiec przekraczajacy bariere dzwieku, ale cos mi nie pasuje, nie slychac bylo poza hukiem nic wiecej, a normalnie powinno byc slychac wizg lecacego odrzutowca. Kiedy jeszcze Getynga byla praktycznie granicznym miastem, jako ze do granicy z bylym DDRem mamy stad rzut beretem, i w miescie stacjonowal pancerny garnizon, zas w pobliskim Northeim znajdowalo sie lotnisko, mysliwce czesto lataly nam nad glowami i bywalo, ze przekraczaly bariere dzwieku. Ale wtedy i huk byl mniejszy, i slychac bylo lecace samoloty. Inna rzecz, ze kiedy zaczynalo je byc slychac, one juz byly w Northeim, bo dzwiek za nimi nie nadazal. Zle dziala na mnie i z pewnoscia na innych to przerzucanie nad naszymi glowami grozb i ostrzezen, prezenie muskulow przez wielkich tego swiata. Wiadomo, ze to nie oni,  a my bedziemy ponosic konsekwencje ich nietrafnych decyzji i zlej polityki. Juz ponosimy, bolesnie odczuwamy dobre serce cioteczki Angeli, ktora kasuje tlusta emeryture, a w wolnym czasie pisze memuary, za ktore skasuje jeszcze wiecej. Ja na pewno nie wespre jej i nie kupie tej cegly (tak na oko z 1000 stron), to babsko zniszczylo zycie mnie i wielu innym z moich dolow spolecznych, powinna siedziec w kryminale, a nie plawic sie w slawie i luksusach. Od niej bowiem zaczela sie ta rownia pochyla, po ktorej zjechalo na sam dol to niegdys najsilniejsze gospodarczo panstwo w Europie i jedno z silniejszych na swiecie.

Trzeba zyc mimo wszystko

  Mimo ze nawet nasza nieslawna ministerka spraw wewnetrznych, ktora wslawila sie ostra walka z krytykami obecnej polityki promigracyjnej i ...