... z mojej wewnetrznej emigracji. A sprawil to, jak zwykle to bywa - przypadek. Oczywiscie z gory zastrzegam, ze moge sie mylic, jak w wielu podobnych przypadkach, z ktorych najslynniejszym byl ten, kiedy zglosilam sie do szpitala z gotowa diagnoza postawiona mi przez wujka gugla. No fakt, ze ta kolka nerkowa spowodowana kamieniem, ktora udalo sie lekarzom wykryc dopiero po tygodniu, byla tak atypowa, ze zmylila szpitalnych urologow i mnie, weteranke kolek nerkowych i rodzenia kamieni. A wszystko wskazywalo na zapalenie trzustki. Ale ja nie o tym chcialam, a o tym, ze wujek gugiel stawia czasem bledne diagnozy, bo najczesciej tak jest, ze kiedy czlowiek poda objawy, jakie go dopadly, to wujek wynajduje mu najbardziej pasujaca chorobe. Albo inaczej, czlowiek sobie czyta opis jakiejs przypadkowej dolegliwosci czy innego syndromu i nagle doznaje objawienia: przeciez ja to mam!!! Tak wlasnie zareagowalam na wiadomosc o WWO. Co to w ogole jest, bo pierwsze slysze ten skrot czy tam inny kod, jak zwal. Biere wujka za klaki i zapytowywuje, a ten mi na to, ze to skrot "wysoko wrazliwa osoba", aha. No to draze dalej, na czym niby ta wysoka wrazliwosc ma polegac, czym sie objawia i w ogole czym to sie je. A im bardziej czytalam, tym bardziej sie utozsamialam. Taki dosc obszerny artykul o WWO znalazlam na Medonecie. Ja naprawde nigdy wczesniej nie slyszalam o tej cesze charakteru, bo nie jest to ani zaburzenie, ani choroba, to cecha osobowosci.
Ja juz wczesniej zauwazylam, ze cos ze mna nie halo, kiedy okreslenia abstrakcyjne odbieralam inaczej niz inni. Moj poniedzialek byl duzy, ale normalnego ksztaltu, ani kanciasty, ani szczegolnie okragly i mial kolor taki bury. Wtorek byl mniejszy, niebieski i prostokatny, sroda okragla i tak dalej. Zapachy albo muzyka mialy u mnie ksztalty albo kolory, albo oba naraz. Ja nawet nie bardzo umialam to opisac, tak bardzo jest to nienormalne. I tym razem wujek gugiel mnie nie zawiodl i postawil diagnoze: jestes synestetykiem. Qrde, cale zycie tak mialam, ale dopiero na starosc dowiedzialam sie, co to jest ta synestezja, o ktorej pisalam dosc dawno temu na starym blogu. No kamien spadl mi z serca, bo okazalo sie, ze nie jestem osamotniona w tym dziwactwie, do ktorego dlugo wstydzilam sie przyznac. Mam jeszcze jedno dziwactwo, ktore ujawnilo sie dosc pozno, kiedys tego nie odczuwalam, przyszlo z wiekiem. Otoz kiedy widze np. w telewizji upadki, wypadki, jakies tortury - wszystko, co w jakis sposob powoduje bol, ja ten bol odczuwam na sobie. Nie moge ogladac glupich filmikow na tiktokach, gdzie dzieciaki popisuja sie np. jazda na deskorolce, bo w chwili, kiedy upadaja, mnie boli. Albo ktos schodzi po oblodzonych schodach i wywraca sie na siedzenie, przez moje cialo przechodzi jakby impuls elektryczny i BOLI. Szukalam oczywiscie u gugla, co powoduje u mnie taka bolesna reakcje. Nie jest to do konca tzw. pain empathy, to maja matki, kiedy dziecku cos sie dzieje albo opiekunowie zwierzat, za to u personelu medycznego bylaby to cecha bardzo niepozadana i nieprofesjonalna. U mnie ten bol wywoluja nie tylko filmiki z udzialem obcych ludzi, ale nawet filmy fabularne, gdzie wiem, ze te straszne sceny to triki, ze aktorom nie dzieje sie zadna krzywda, ale mnie to boli. I nagle czytam o tym WWO i zaczynam rozumiec, ze to moje bolenie wynika wlasnie z wysokiej wrazliwosci.
Mnostwo rzeczy, ktore przeszkadzaja mi w zyciu to jest nastepstwo WWO. Okazuje sie dodatkowo, ze ja mam to od naprawde dawna, nie lubilam nigdy dyskotek, muzyki sluchalam zawsze bardzo cicho, nawet w wieku nastoletnim, kiedy inni walili na caly regulator. Unikanie konfliktow, wole sie wycofac niz miec ostatnie slowo (ale nie zawsze!). Ten glupi perfekcjonizm, przewlekly stres, obawa przed odrzuceniem, negatywne mysli, branie wszystkiego do siebie, wstydliwosc i krepowanie sie z powodu nieakceptowania siebie, niechec do wiekszych grup ludzi, poczucie beznadziei, zaburzenie codziennej rutyny, strach przed nowymi wyzwaniami, relaks z dala od ludzi (u mnie spacery z psem lub internet), unikanie osob negatywnych - wszystko to mnie akurat dotyczy. I teraz nie wiem, czy to jest tylko moje chciejstwo bycia wysoko wrazliwa osoba, czy moze rzeczywiscie jest cos na rzeczy.
Jak poczytałam o “wysoko wrażliwej osobie” to i do mnie dużo z tego pasuje. Nie mogę oglądać programów kiedy pokazują jakieś zabiegi medyczne, jak nagle coś takiego pokaże się na ekranie to zamykam oczy i wyciszam bo słuchać też nie mogę i też mam tak że moje ciało robi się wtedy obolałe. Nie oglądam filmów brutalnych, fantazyjnych. Unikam ludzi agresywnych, nawet w blogosferze. Najlepiej czuje się jak mam cicho w domu, kocham muzykę, ale muszę być w odpowiednim nastroju żeby chcieć słuchać, w innym przypadku jest to tylko hałas dla mnie, tak jak w centrach handlowych.
OdpowiedzUsuńSa ludzie, ktorzy po przyjsciu do domu musza wlaczyc od razu radio, jedni cicho, zeby tylko cos brzeczalo w tle, inni glosno. Mnie muzyka ostatnio zaczela przeszkadzac, wczesniej sluchalam, ale po cichu. Zabiegi medyczne malo mi przeszkadzaja, w tym przypadku chyba ich cel nie wywoluje we mnie bolu ani zlych emocji, najgorzej mam przy nieplanowanych upadkach.
UsuńDoczytałam końcówkę posta i nie dotyczy mnie to co piszesz. Nie zależy mi na perfekcji, stres to mogę mieć tylko czasami, dawno nie miałam, żadnej obawy przed odrzuceniem, potępieniem, wyśmianiem, dobrze czuje się w swoim ciele i duszy. Ale dawno temu było inaczej.
OdpowiedzUsuńJa mysle, ze z wiekiem ten perfekcjonizm zanika, czlowiek po prostu nie ma sily i nabiera doswiadczenia, ze swiat sie nie zawali, jesli gdzies zostanie kurz, a samochod bedzie troche ublocony. Jesli chodzi o samoakceptacje, to niestety u mnie z wiekiem jest coraz gorzej.
UsuńSerio ? samoakceptacja z wiekiem gorsza ? Zawsze myslam że to nastolatki maja ten problem, a dorośli wyrastają z tego, nawet utrata włosów w czasie chemoterapii nie zdołowała mnie, mało, odkryłam wtedy że bardzo dobrze wyglądam.
UsuńJa mialam zawsze problemy z figura, teraz rzucilam palenie, wiec sie nasilily, poza tym ja zajadam stres. Nienawidze sie! Zle wygladam i wstydze sie.
UsuńWspolczuje. Nie mogę tego poczuć żeby zrozumieć, bo dla mnie to takie oczywiste że kocha się siebie. Widzisz i teraz jak piszesz “Nienawidzę się” to aż mnie to boli, nie można tak myśleć o sobie, no nie można.
UsuńWidac mozna, skoro tak mysle. Czasem nawet mysle, ze nie zasluguje na zycie i powinnam odejsc.
Usuńmam podobnie z tymi filmikami . stresuje sie wyglądem, i tym że za mało albo za dużo ale nie myślałam, ze to objawy. i jestem tez wysoko wrażliwa. to że ktoś upadnie na dupę schodząc po schodach to jeszcze mogę sie przyzwyczaić...ale męczenie zwierząt cierpienie nawet na filmach absolutnie nie dam rady . nie oglądam nie czytam ! nie słucham. bo sie psychicznie zakatuje. i skręcę fizycznie z bólu.
OdpowiedzUsuńO zwierzetach to juz w ogole nie moge ogladac zadnych filmow, nawet tych konczacych sie happy endem, bo sceny z chudymi i panicznie bojacymi sie dotyku psami sa ponad moja wytrzymalosc, od razu sciska mnie za gardlo i moglabym wyc na podlosc ludzka. Ktos kiedys powiedzial, ze kazdy pies zasluguje na dom, ale nie kazdy dom na psa. Dlatego tak bardzo przeszkadza mi okreslenie "wlasciciel psa" czy jeszcze gorsze "pan". Jak za niewolnictwa, jakies chore leczenie wlasnych kompleksow i pokazywanie sily na slabszym.
UsuńOstatnio widzialam film, jak byk wzial na rogi sqrwiela ze szpada, wbil mu rog w krocze, a ja moglam to wielokrotnie ogladac i cieszyc sie, ze choc troche sprawiedliwosci stalo sie zadosc, tu nic mnie nie bolalo, a tylko radowalo.
jak się domyślasz mam identycznie. siostro.
UsuńNo mysle! Bo w pewnych kwestiach ta moja nadwrazliwosc w cudowny sposob zanika in budzi sie we mnie bestia i potwor.
UsuńNie cierpię dyskotek, byłam tylko jeden raz w życiu a i to wyszłam stamtąd po kwadransie, unikam konfliktów, bo nie lubię się z kimś zawzięcie kłócić, panicznie boję się tłumu, więc nie biorę udziału w demonstracjach nawet tych, które moim zdaniem są w słusznej sprawie, nie oglądam filmów z brutalnymi scenami bo zaraz mam chęć wyrzucić z siebie zawartość swego żołądka, ale jeśli muszę komuś np. rannemu udzielić pomocy to ją udzielę i nic mi w tym nie przeszkadza, nawet obfity krwotok, psa nawoływałam "chodź do pańci" lub kazałam mu iść do "pana", bo imię mego ślubnego było nieco za długie do wymówienia. No i jak mam się w tym układzie zaklasyfikować??? Nie mogę powiedzieć, że nie lubię siebie lub bardzo siebie lubię - jestem jaka jestem, na pewno mogłabym być lepsza, ale nigdy nie dążyłam do perfekcjonizmu w jakiejkolwiek dziedzinie, dość się namęczyłam mając babcię perfekcjonistkę, która mnie wychowywała od chwili gdy skończyłam 4 lata. Nie stresuj się tym jaka jesteś - pamiętaj, że i tak wszystkim pod każdym względem nie dogodzisz, bo każdy ma inne preferencje. I choć może to mało ważne, ale Cię lubię i cenię.
OdpowiedzUsuńJa ani mysle komukolwiek dogadzac, ja nie moge dogodzic SOBIE i to jest najgorsze. Ja sie sobie nie podobam, ja nie akceptuje swojego wygladu i charakteru, ja sie nie lubie. Z wiekiem niestety u mnie to sie nasila, kiedy u innych powoli zanika, ludzie zaczynaja sie sami akceptowac, coraz mniej zalezy im na zdaniu otoczenia (tu akurat tez tak mam, nie zalezy mi albo zalezy w niewielkim stopniu). Moze przyczyna jest to, ze bylam niekochana, wiec nie nauczylam sie kochac siebie.
UsuńNo wiesz - mnie rodzice też nie kochali, skoro mnie porzucili gdy miałam rok. Babcia mnie piekielnie tresowała, ale ja byłam szalenie odporna na tresurę- całe swe lata aż do pełnoletności byłam krytykowana, bo wszystko robiłam nie tak, jak sobie babcia życzyła, wciąż słyszałam, że jestem brzydka, niezgrabna, leniwa i ogólnie potwór nie dziecko. Ale to całe babcine gadanie spływało po mnie jak woda po gęsi bo gdy się porównywałam do koleżanek stwierdzałam, że nie wyróżniam się niczym od ogółu, poza tym to był jednak czas powojenny i nikt nie skupiał się na wyglądzie, w szkolnych fartuchach typu chałat każda wyglądała koszmarnie, nie wolno było chodzić w kolorowych pończochach, ani w rozczochranych włosach- między Tobą a mną jest jednak te kilkanaście lat różnicy- nie było też wtedy telewizorów w każdym nieomal domu - zaczęły być wtedy gdy już miałam 14 lat, raptem 1 program i żadnych pokazów mody, wyborów miss i tp.
UsuńNiby roznica wieku miedzy nami jest, ale i ja w szkole musialam nosic obrzydliwe fartuchy z bialym kolnierzykiem, byl odpinany i musial byc czesciej prany niz fartuch. Sprawdzali tez czystosc w szkole i nikt sie RODOmi nie przejmowal, brudasy pietnowano publicznie. I tez jeszcze wazniejsze bylo byc niz miec. Jednak mnie do dzisiaj bola slowa krytyki, ktore stale slyszalam od ojca, a ja go przez cale zycie probowalam zadowolic, nigdy jednak nie uslyszalam slowa pochwaly. Niestety zawsze zle znosilam krytyke, nic po mnie nie splywalo.
UsuńOj, rzeczywiscie Twoja wrazliwosc jest niezmiernie wysoka. Nikt nie lubi ogladac traumatycznych wydarzen na filmie tym bardziej w realu jednak znosi lagodniej niz Ty, napewno takie trywialne jak upadek z deski.
OdpowiedzUsuńZdarzalo mi sie dostawac boli sympatycznych gdy ktores dziecko cierpialo ale ten rodzaj wrazliwosci jest chyba normalka dla matki/dziecka.
Masz racje mowiac ze im wiecej sie czyta wiadomosci medycznych tym wiecej sie znajduje chorob u siebie.
Czytalam ksiazke ktorej bohater mial podobnie jak Ty a nawet gorzej bo kazdego czlowieka widzial w kolorach a doswiadczenie nauczylo co ktory kolor emitowany przez osobe oznacza - ooo, ten mial dopiero przekichane bo wyszlo ze nie ma czlowieka o neutralnym kolorze, kazdy emitowal w jakims bodaj w malym stopniu nieprzyjazny kolor.
Nieraz sie zastanawialam dlaczego czlowieka "wymyslono" tak skomplikowanego? Skoro istnialy mozliwosci by go wogole stworzyc czy nie lepiej byloby zrobic go zdrowym, prostym, pelnego dobroci a by nie przepelniac swiata dac limit zywotnosci np 80 lat? Ludzie by sie przyzwyczaili do tego ze tyle a nie wiecej.........
Pantero - wszystko jedno jak wygladasz, jestes kochana przez rodzine, przez nas i to sie liczy, nie mysl ze "lepszy" wyglad zjednal by Ci wiecej milosci. Nikt z nas nie jest idealny czy piekny, kazdy ma zalety i wady - my sami kochamy pewnych ludzi choc niejedno sie nam u nich nie podoba a kochanie nas za urode to nieprawdziwa milosc.
Nie pojmuje dlaczego drecza Cie mysli tego rodzaju - dopoki jestes dobrym czlowiekiem, matka, babcia, obywatelem - to wszystko z Toba w porzadku.
Jakie to szczescie, ze ja nie mam zdolnosci do widzenia ludzkiej aury czy niedajbuk przyszlosci, to by mnie chyba zabilo, a tak zyje sobie w calkowitej nieswiadomosci jutra i pozwalam sie losowi zaskakiwac. Ale np. chcialabym umiec leczyc emitowana energia, przynajmniej na cos bym sie temu swiatu przydala.
UsuńCzlowiek to istota potencjalnie idealna, ale tylko w zalozeniu, chyba ewolucja nie do konca poszla we wlasciwym kierunku, a juz u pewnych jednostek calkowicie zabladzila i zawedrowala na manowce. Tez bylabym za limitem wieku 80 lat, to w zupelnosci wystarczy, pozniej czlowiek, jesli go stac, kupuje sobie kilka kolejnych lat, przechodzi ktoras z kolei transplantacje serca jak pewien ciezki od majatku bankier, ktory w ten sposob dozyl bodaj 104 lat, a ja zawsze zadawalam sobie pytanie, skad bral tylu dawcow, wszyscy odpowiadali potrzebom, a lekarze nie zauwazali kolejki chorych do przeszczepow. Za pieniadze mozna wiele kupic, ale nie niesmiertelnosc, na szczescie, bo na swiecie pozostawaly by bogate kanalie.
Co? Jestes wiec normalnie nienormalna czy nienormalnie normalna? Empatia czy wrazliwosc to raczej powinna byc norma. Zdrowia!
OdpowiedzUsuńEmpatia powinna byc norma, ale juz nadwrazliwosc to przeklenstwo, nielatwo sie wpasowac w dzisiejsza rzeczywistosc.
UsuńNie jestes pierwsza, ktora cierpi za miliony... :)))) Nadwrazliwosc jest upierdliwa ale... i taka ludzka.
UsuńMnie wystarczy cierpiec za siebie, niepotrzebne mi miliony.
UsuńJa nie wiem, czy jestem nadwrażliwa, ale nie lubię też filmików, gdzie ktoś upada, robi sobie krzywdę. Muzyka głośniej grająca - nbardzo rzadko, a teraz nie włączam jej całkowicie. Filmy z operacji, medyczne nie wzruszają mnie, a nawet lubię je oglądać. Samą, siebie czasami lubię, a czasami bardzo krytykuję, za wygląd, wagę i tym podobne rzeczy
OdpowiedzUsuńCzyli chyba jak kazdy przecietny czlowiek, wrazliwosc na normalnym poziomie. Filmy o operacjach, nawet dokumentalne, nie robia na mnie wrazenia, bo wiem, ze pacjent spi i nic go nie boli, wiec i mnie nie boli.
UsuńSynestezji nie mam, ale WWO tak. Już jakiś czas temu do tego doszłam. Z filmami i filmikami mam tak jak ty. Zawsze, kiedy wracałam do domu, wyłączałam, co się dało albo przynajmniej przyciszałam. Dopiero po śmierci Jacka zaczęłam bardzo źle znosić ciszę, ale już wracam do dawnych zwyczajów. I mam to wszystko, o czym piszesz w ostatnim akapicie.
OdpowiedzUsuńCo do tłumów, mam wrażenie, że wszyscy na mnie patrzą i oceniają, ale staram się na tym nie skupiać, co jest trudne, ale osiągalne.
Przed nadmiernym perfekcjonizmem chroni mnie lenistwo, ale jeśli już coś robię, to bardzo dokładnie. I zawsze wydaje mi się, że to nie jest dość dobre.
Z konfrontacji też wolę się wycofywać. A jeśli ktoś jest bardzo pewny siebie, to ja natychmiast pewność tracę i moje ewentualne argumenty wydają mi się błędne, niewłaściwe.
Okropnie to wszystko utrudnia życie, choć taka wrażliwość jest cenna.
Czasem wolalabym byc zimna i wyrachowana suka, one chyba maja lzej w zyciu, niczym sie nie przejmuja, ida po trupach, a za soba zostawiaja zgliszcza i maja w du*ie konsekwencje. To one wykorzystuja i nie daja siebie wykorzystywac. Wrazliwosc jest moze cenna, ale niepraktyczna i upierdliwa. A nadwrazliwosc to juz w ogole.
UsuńJestem sceptyczna wobec internetowych diagnoz, testów, opisów dolegliwości i innych takich. Zwykle nie mają one nic wspólnego z prawdziwą nauką, są tylko sposobem na przyciągnięcie uwagi. Warto traktować je jako zabawę, a nie jako źródło wiedzy.
OdpowiedzUsuńTestow internetowych nie robie, to oczywiste, ale bez przesady, ze wszystkie opisy chorob mijaja sie z prawda i sluza jedynie przyciaganiu uwagi i mnozeniu wejsc. Dla mnie jest to zrodlo wiedzy, choc rzecz jasna po doswiadczeniach z kolka nerkowa jestem ostrozniejsza w braniu wszystkiego do siebie.
Usuń