19 marca 2025

Trzy miesiace!

 Niemieccy urzednicy sa tematem wielu dowcipow i memow, to znane lenie, ciagnace z kasy panstwowej niemale pensje, nie muszacy placic skladek na ubezpieczenie od utraty pracy, majacy sie jak paczusie w masle. Pandemia spadla im jak manna z nieba, najpierw w ogole chyba w naszym ratuszu nie pracowali, ale no nie dalo sie, wiec uchwalili, ze trzeba zaklepywac sobie terminy online (swoja droga nie wiem, jak ustalaja terminy osoby nie majace komputera/smartfona lub nie umiejace sie nimi biegle poslugiwac), a oni, zeby sie czasem nie przemeczac, wyznaczyli sobie na kazdego petenta 10 minut do kwadransa i dziennie beda przyjmowac ograniczona liczbe chetnych do zalatwiania spraw urzedowych. 
 Ludzie chca zameldowac nowy samochod, bo np. stary wysiadl na ament, nowy kupili znienacka, do roboty trzeba jezdzic, a wczesniej nie zrobili sobie terminu online, bo po prostu nie mieli w planie kupna auta. Ale nie, jasniepanstwo urzedostwo nie moze sie przepracowywac. Kiedys, przed pandemia, bylo tak, ze jak czlowiek potrzebowal cos zalatwic, to szedl do ratusza, stawal w kolejce do danego dzialu i zalatwial sprawe tego dnia. No chyba, ze brakowalo zalacznikow, co w tej niemieckiej rozbuchanej biurokracji nie nalezy do rzadkosci. Czasem trzeba bylo dlugo stac w tej kolejce, a urzedas musial spinac poslady, zeby zdazyc przyjac wszystkich czekajacych, ale bylo lepiej. Teraz niby ma sie termin, ale juz w mailu ostrzegaja, ze moga wystapic poslizgi i czekanie sie wydluzy. No ja pier...!!! To po kiego grzyba kaza robic te terminy, skoro i tak trzeba czekac? Nie pojmuje. Znaczy pojmuje, oni sie po prostu nie spiesza, bo wiedza, ze maja limit dzienny i wiecej nie przyjma.
 Jak sie kupuje auto w salonie samochodowym, mozna zlecic zameldowanie ich pracownikowi, oni maja w ratuszu swoje wejscia, ale kto kupuje prywatnie, ten ma przechlapane.
 Przyszla kryska i na mnie. Konczy mi sie waznosc ausweisu, w czerwcu sie konczy. Pomyslalam wiec sobie, ze mam jeszcze duuuzo czasu, ale przypadkiem gdzies przeczytalam czy uslyszalam, juz nie pomne, ze pierwsze wolne terminy sa wlasnie w czerwcu. No to rzucilam sie szczupakiem do ustalania terminu i rzeczywiscie, pierwsze wolne okienka byly na 19 czerwca. A tu trzeba jeszcze dodac okolo czterotygodniowe oczekiwanie na wystawienie nowego ausweisu. Qrde! Zaklepalam sobie termin na piatek (bo piatki wolne mam) 20 czerwca o godzinie 10.00. Trzy miesiace czekania, zeby tylko zlozyc wniosek na nowy dokument tozsamosci i wybulic za niego 38 euro. Paszportu nie robie, bo po pierwsze po co mi, nigdzie sie nie wybieram, a po drugie po kiego mam placic ponad 100 euro i potem tylko trzymac to w szufladzie, zeby za kolejne 10 lat stracil waznosc. Ja i tak nie moge zostawic domu bez mojej opieki, wiec nawet na tydzien gdzies wyskoczyc to dla mnie niespelnione marzenie. A potem, kiedy ewentualnie kiedys, w dalekiej przyszlosci, moglabym, to nie wiem, czy mi sie bedzie jeszcze chcialo. No w kazdym razie termin mam, zdjecie mam, bo niedawno zmuszono mnie do zmiany prawa jazdy, wiec wezme to, ktore mam. Az tak bardzo sie nie zmienilam przez dwa lata, a przynajmniej oszczedze sobie stresu u fotografa.
 

32 komentarze:

  1. No rzeczywiście zapisy, czekanie, dalekie terminy. Zle to wygląda. Dobrze że jesteś zorganizowana i wcześniej pomyślałaś żeby zapisać się.
    Widzę też że jest za dużo urzędników, wtedy do jednej sprawy jest kilku, i rezultat taki że pierwszy liczy na drugiego, drugi liczy na trzeciego, no i sprawa stoi w miejscu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie to, ze przypadkiem dowiedzialam sie o tych dalekich terminach, to pewnie sama czekalabym do maja z organizowaniem terminu i dostalabym go na sierpien-wrzesien. Wspolczuje tym, ktorzy wybieraja sie za granice, gdzie potrzebne sa paszporty i nie wiedza, ze moga nie pojechac, bo o ile na ausweis czeka sie cztery tygodnie, to juz na paszport szesc albo lepiej. Wszystko to jest w informacji online.

      Usuń
    2. Dużo ludzi, dużo spraw do załatwiania a mało rąk i głów do pracy. Niemcy zaludnione gęsto, zresztą cała Europa. Może jest jakaś logika w tym że chcecie wojować.

      Usuń
    3. A do tego urzednicy znani ze swojej niecheci do pracy, im petenci przeszkadzaja w codziennej osmiogodzinnej drzemce. Kiedys musieli dawac rade wszystkiemu, a kazdy obywatel mogl zalatwic swoje sprawy, kiedy chcial, musial zostac obsluzony. Tym urzednikom juz sie w dupach poprzestawialo z dobrobytu.

      Usuń
  2. Tu chyba tak było zawsze - było ( i zapewne jest nadal), że zameldować się w mieszkaniu należy w ciągu 2 tygodni od daty przyjazdu do Niemiec, my przyjechaliśmy w październiku, termin, zamawiany jeszcze przed naszym przyjazdem dostaliśmy na grudzień i w wyznaczonym dniu czekaliśmy ponad dwie godziny. Z rejestracją samochodu też były jakieś draczne terminy i kilka godzin siedzenie w wyznaczonym dniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj kiedys tego nie bylo, zalatwialismy swoje sprawy w ratuszu z biegu, bez zadnych terminow, no chyba ze po odbior dokumentow, to wtedy nam mowiono, zeby przyjsc PO jakiejs dacie po ów dokument. Dopiero pandemia zreorganizowala wszystko, wprowadzila chaos, ktory nie skonczyl sie wraz z jej zakonczeniem, a nawet przybral na sile i terminy sa coraz bardziej odlegle.

      Usuń
  3. W Polsce urzędnicy również wsławili się nieróbstwem, a urzędy gigantycznymi kolejkami. Ostatnio jednak odnoszę wrażenie, że coś drgnęło w tej materii i urzędnicy nie są już tak opieszali, a kolejki się zminimalizowały. Miejsce gburowatych babiszonów zajęły miłe panienki. Tylko nie mogę znieść tego spoufalania się, kiedy do mnie per "pani Katarzyno" albo, co gorsze, "pani Kasiu".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To rzeczywiscie jest straszne, jakim prawem leci mi ktos polowicznie po imieniu, no bo ta pani na poczatku niby stanowi jakis dystans. Podobnie zreszta w szpitalach pielegniary leca starszym kobietom per babciu, kiedys jedna zjechalam, ze babcia to moja mama jest dla moich dzieci, a dla niej ma byc zawsze pani P., nawet nie pani Zosia.
      No a u nas, mimo ze pandemia dawno sie skonczyla, to kolejki sie wydluzyly niestety i nie ma milych panienek, tylko niezadowolone biurwy.

      Usuń
    2. Juz chyba bym wolala pania Zofie niz centralnie po nazwisku, tak jak kilka razy przytrafilo mi sie tutaj. I to tak bezposrednio, w stylu “Hello, X.”, bez zadnego tam Ms/Miss/Mrs. A na moja uwage, ze “X.” to moje nazwisko nie imie, robili wielkie oczy, ze co to za roznica? 🤷🏻‍♀️😄😄 Chociaz tutaj np. w szpitalach, przy dluzszym pobycie, nad lozkiem zawieszaja tabliczke z informacja o tym, jak chcesz zeby sie do Ciebie zwracano. Np. “Call me Bambi”, albo jakas inna Pocahontas 😉🙃

      Usuń
    3. He he he, Bambi!!! W Niemczech formalnie zawsze po nazwisku z Frau albo Herr na poczatku i to jest dla mnie katusza, bo nie mam pamieci do nazwisk. Ratuje sie mnemotechnika, ale nie zawsze to sie sprawdza, bo jedna pani Schubert (aha, niemiecki kompozytor na Sz) przy nastepnym spotkaniu pozdrowilam pani Schumann (qrna, tez niemiecki na Sz) :))) I nie masz tu jak ominac, w Polsce mowisz prosze pani/pana i tyle, a tu zawsze z nwzwiskiem, no chyba ze juz jestes po imieniu.

      Usuń
  4. Faktycznie terminy niewiarygodne, wspolczuje. Plus dochodza te do lekarzy.
    U nas jest o wiele lepiej pod tym wzgledem. Nawet jesli trzeba czekac to tydzien, 10 dni ale w wiekszosci biur zalatwia sie niemal od reki. Nie wszedzie jest tak szybko jako ze kazdy stan jest sobie krolem - u syna wszystko trwa dlugo, miewal zalatwienia na ktore dostawal odlegle terminy. O tyle dziwne ze jego stan, Massachusetts, jest jednym z najbardziej demokratycznych, postepowych i bogatych a widzac syna utarczki z systemem leczniczym wcale nie widze by bylo ustawione dla wygody ludzi - poza imigrantami oczywiscie ktorzy maja obsluge na kiwniecie palca.
    W moim dawnym stanie i tutaj jest latwo i szybko. Floryda dala mi prawo jazdy wazne do roku 2033 czego przeciez nie dozyje a zalatwilam pewnie w pol godziny jesli wlicze wpisanie sie w kolejke i czekanie w niej co trwalo moze 5 minut. A okienek z obsluga mieli ponad 20 a to byl przeciez jeden z kilku punktow jakie ma miasto. Sprawdzili wzrok, zrobili zdjecie i wyslali do innego okienka gdzie to juz nowe prawo jazdy czekalo. I to wszystko........

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jesli chodzi o jakiekolwiek terminy, to mam wrazenie, ze z uplywem czasu wszystko sie straszliwie wydluza, ale o ile terminy do lekarzy moge zrozumiec wzrostem liczby osob chetnych do leczenia, przy jednoczesnie zmniejszajacej sie liczbie placacych skladki, tak nie pojmuje kolejek po dokumenty. To bedzie moj trzeci ausweis tutaj, dwa poprzednie zalatwialam bez zadnych terminow, a i sam proces tworzenia dokumentu byl krotszy.
      Oczywiscie pewnie sa jakies boczne drogi dla sytuacji wyjatkowych, ale normalnie zalatwiajac, trzeba odkiblowac kupe czasu. U nas tez migranci maja wszystko na kiwniecie, bo kiedy maja za dlugo czekac, to sie awanturuja, czesto z uzyciem ostrych narzedzi, wiec im ustepuje sie i sciaga gwiazdki z nieba.
      Moje poprzednie prawo jazdy mialam bezterminowe, teraz to nowe dostalam do 2036 czyli do 80-tki i nie wiem, czy jak dozyje, to bede jeszcze jezdzic. Ja musialam zmienic prawo jazdy jeszcze w czasie pandemii, ale wtedy tak dlugo nie musialam czekac, jakos dosc szybko dostalam termin na zlozenie wniosku, a nowe prawo jazdy dostalam poczta do domu.

      Usuń
    2. W USA o tyle jest logiczne takie dlugie prawo jazdy ze nawet jesli kiedys w przyszlosci nie bede mogla prowadzic samochodu to ono bedzie mi sluzyc jako glowne ID ktorym czesto trzeba sie okazywac zalatwiajac sprawy. Mam wiec z tym spokoj na pare lat.

      Usuń
    3. No tak, bo Wy chyba nie macie czegos takiego jak dowod osobisty, pozostaje wiec prawo jazdy albo paszport. No a jak ktos nie ma prawka i nie wyrobil paszportu, to czym sie legitymuje?

      Usuń
    4. Nie spotkalam sie z takim zeby nie mial ktoregos z dwoch wymieninych ID a jesli istnieja to nie mam pojecia czym sie legitymuja.

      Usuń
    5. No niby tam wszyscy zmotoryzowani, ale calkiem teoretycznie rzecz biorac, moze byc tak jak napisalam. :)))

      Usuń
  5. Przypomniałaś mi że mi się i prawko kończy i dowód osobisty i że przy najbliższym fryzjerze mus zdjęcie zrobić i najpóźniej w kwietniu ruszać z załatwianiem formalności. W razie co paszport mam. W naszej gminie wszystko sie zslatwia szybciej i miłej niż w miescie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawo jazdy mam wazne do 2036 roku i nie wiem, czy dozyje, a jak dozyje, to czy bede jeszcze umiala jezdzic i czy odroznie auto od hulajnogi. Tutaj chyba tez, im mniejsza miescina, tym szybsze zalatwianie swoich spraw w urzedach. Getynga to w sumie dziura, takie ponad stutysieczne miasteczko akademickie, ale jak wszedzie te urzednicze kleszcze nie chca porzadnie pracowac.

      Usuń
  6. Wstrzelilas sie z tym postem idealnie w moje bolaczki, bo moj paszport stracil waznosc chyba dwa lata temu, a dowod dokona zywota w lipcu tego roku… I az wysypki dostaje, kiedy pomysle, ze trzeba bedzie sie zmierzyc z urzedami 🤦‍♀️ Robie podchody juz od jakiegos czasu i… na podchodach sie konczy, ale w koncu chyba trzeba bedzie. Z tym bukowaniem wizyt to faktycznie jakis horror. Kiedy jestem w Polsce to nie mam czasu czekac kilka tyg. najpierw na wizyte, a potem polejne kilka na odbior dokumentu. Moge wprawdzie zrobic tez tutaj, ale o ile w Polsce kosztuje ok. 150 zl (tyle bylo ostatnio jak sie dowiadywalam), to juz robiac tutaj musze wywalic prawie stowe, ale w funtach… No i nadal zabukowac, czekac, odebrac gdzies hen daleko w centrum miasta ;-)
    Z tego co sie ostatnio orientowalam w Polsce polepszylo sie o tyle, ze w moim miescie jest kilka punktow do skladania wnioskow, a nie jedynie urz. wojewodzki jak dotychczac, no i mozna sobie podjechac do jakiegos innego miasta nawet; w tych mniejszych miastach ponoc mniejsze kolejki, ale nadal wszystko to wymaga czasu, ktorego nie mam w nadmiarze jadac w odwiedziny.
    Ale co zrobic, trzeba chyba spiac doopke i sie za to zabrac, bo samo do domu nie przyjdzie 🤷🏻‍♀️😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To lepiej sie dowiedz, jakie sa terminy i czy kolejki sa takie dlugie jak u nas. Mam przynajmniej spokoj z polskimi urzedami, bo nie mam od dawna polskiego obywatelstwa, ale mierzylam sie niestety zalatwiajac sprawy mamy, chociaz ZUS musze pochwalic, bylo szybko, uprzejmie i kompetentnie, a nawet bylo wiecej niz urzedniczka musiala. Co mnie w Polsce smieszy, bez przerwy kaza zmieniac jak nie dowody, to prawa jazdy i daja na to dwa lata, a wszyscy czekaja i jest tlok pod koniec drugiego roku. Tu tez zmieniaja, ale kazdy dostaje nowy ausweis po uplywie waznosci poprzedniego, a wiec proces jest rozciagniety na 10 lat.

      Usuń
  7. Zdjęcie nie może być starsze niż rok, ja właśnie dostałam powiadomienie ze mogę moj Perso odebrać, czekałam 2 tygodnie , w mojej pipidowce idzie się bez terminu, pozdrawiam serdecznie z Hessen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo im mniejsza miejscowosc, tym sprawniejsza obsluga petentow, a im wieksze miasto, tym terminy odleglejsze. Prawko zmienialam jakos tak w 23 roku, ale chyba pod koniec, wiec zdjecie jeszcze wazne :)))

      Usuń
  8. A tak jeszcze odnosnie dokumentow. W UK podoba mi sie to, ze rejestracja auta jest prosta jak gwozdz - od pierwszej rej. az do zezlomowania pojazdu sa te same blachy. Nie ma biegania po urzedach itp., zmienia sie wlasciciel, a rejestracja nie. No chyba, ze ktos ma fantazje i sobie wymysli jakas wlasna nazwe, wtedy musi przerejestrowac, ale to tez chyba pocztowo. Tylko ze takie zachcianki dosc kosztowne. O paszport mozna aplikowac on-line lub droga pocztowa i poczta go tez dostarcza. Zmiany w prawie jazdy (adres, nazwisko i ew. jakies zdrowotne) tez poprzez wyslanie formularza, za darmo.
    Ja teoretycznie polskich dokumentow robic nie musze i terminy tez niespecjalnie mnie gonia, ale chce miec, bo jednak w Polsce potrzebuje poslugiwac sie DO, a i dwa paszporty lepsze niz jeden, chociaz brytyjski wazny jeszcze przez osiem lat. Ale sam fakt, ze musisz pokonac te wszystkie procedury zamawiania, umawiania, czekania itd. jest dosc denerwujacy 🤦‍♀️😄

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze, w kazdym kraju denerwujace sa kontakty z urzedami, zas zalatwianie spraw online laczy sie z pewnym ryzykiem, zreszta Niemcy sa sto lat w tyle za Murzynami jesli chodzi o ulatwianie ludziom zycia, troche drgnelo, ale nawet Musk uskarzal sie, zakladajac swoja fabryke Tesli w Niemczech, ze tu wszystko musi byc na papierze i to w kilku egzemplarzach. Ordnung muss sein!
      Z tymi samymi numerami rejestracyjnymi znajomy mial pewne nieprzyjemnosci, sprzedal samochod, nabywca nie zmienial tablic, mial takie prawo, ale tylko mieszkajac w tym samym miescie, bo tu tablice wskazuja na miejsce zamieszkania wlasciciela, choc cos mi sie o uszy obilo, ze teraz juz nie jest to wymagane, ale pewnosci nie mam. Wtedy jednak tak bylo, nabywca zdazyl auto sprzedac komus innemu i zapomniec. Po dluzszym czasie ten moj znajomy dostaje wezwanie na policje w sprawie... morderstwa. W tym pojezdzie porzuconym gdzies na pustkowiu, znaleziono zwloki. Okazalo sie, ze nabywca, a wlasciwie obaj nabywcy, nie przemeldowali auta na siebie, placili podatek i ubezpieczenie, ale jako wlasciciel tkwil caly czas ten znajomy. Trwalo troche, zanim sie z tego wyplatal.

      Usuń
  9. Przerabiam. Nie jest aż tak źle, dowód już 2 kwietnia mogę załatwiać, paszport miałam 8, ale załamałam się i jadę na wygwizdowo, więc przekładam, jeszcze nie wiem na kiedy - nie chce mi się, bo nie jest mi do niczego potrzebny, a mam ważny chyba do sierpnia. Z lekarzami też nie jest źle - nie narzekam. Trzyma za Ciebie kciuki, Aniu :) U nas lepiej się umówić przez internet na konkretną godzinę - w ZUS przyjęli mnie punktualnie na umówioną, a tak na ZUS narzekam :) I obsługa była bardzo miła, aż byłam w szoku. Co nie zmienia faktu, że nie cierpię urzędów i urzędowych spraw :) Pocieszam się, że jak kopyta wyciągnę, to nie będę musiała już nic załatwiać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas mozna sie wylacznie umowic do ratusza przez internet, ale juz przy meldowaniu masz notatke, ze moga byc poslizgi i bedziesz wezwana, masz warowac pod drzwiami i grzecznie czekac.
      ZUS pozytywnie mnie zaskoczyl, kiedy zalatwialam sprawy mamy, nie dam na nich zlego slowa powiedziec, podobnie NFZ. Natomiast bank pkobp to tacy idioci tkwiacy w sredniowieczu, aroganccy i uparci, nie uznajacy unii i jej przepisow. Z najwieksza ulga zlikwidowalam u nich konto mamy.
      Jak wyciagniemy kopyta, to juz nasze dzieci beda sie z nimi uzerac.

      Usuń
  10. Nie tylko u Ciebie są kłopoty, z urzędami. Ja czekałam cierpliwie na Mamy pit, żeby Ją rozliczyć z podatku za 2024 i okazało się, że muszę jechać do zus-u i tam wypełnić wniosek o wydanie pitu. Na sprawę w sądzie możemy czekać nawet pół roku lub dłużej. Ręce opadają... Zobaczymy, jak będzie w skarbówce, czy nie będę musiała wyznaczać terminu, na złożenie w Jej imieniu pitu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ok. to sa sprawy, ktore wszedzie potrzebuja czasu, sady sa przepelnione sprawami na calym swiecie, ale zalatwienie takiej banalnej sprawy jak nowy dokument tozsamosci to ja Cie przepraszam, powinno byc robione natychmiast, a nie zeby za trzy miesiace dawali termin na zlozenie wniosku.

      Usuń
    2. Mówisz, że za zmarłego trzeba rozliczać PIT? Nie wiedziałam o tym, być może za Eksa rozliczyła jego rodzina. Nie rozliczałam PIT jak ciocia zmarła, a byłam jej jedyną spadkobierczynią.

      Usuń
    3. Gdy osoba, która zmarła nie była w związku małżeńskim to nikt (np. spadkobiercy) nie musi za nią składać PIT-u. Urząd skarbowy wypełnia PIT na podstawie danych przesłanych od pracodawcy, ZUS-u, itp. Spadkobiercy w ciągu 14 dni od dnia doręczenia decyzji są zobowiązani do zapłaty podatku, jaki wyliczy urząd skarbowy. Tak mi mówi wujek. A że Eks miał tylko emeryturę, to dlatego nie było żadnego halo. My składaliśmy tylko jakiś PIT o nabyciu spadku.

      Usuń
    4. Ja to sie na tym nie znam, ale nie pamietam, zeby mama rozliczala pity po smierci taty.

      Usuń
    5. Teoretycznie nie musiałabym, ale wtedy każdy zwrot podatku zabiera państwo, a Mamcia, przy okazji przekazywała procent dla Monisi.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Wiosenne emocje

  Szczesliwie doczekalismy konca marca, jutro prima aprilis, wiec uwazajcie i nie dajcie sie zaskoczyc i oszukac. Mnie raz udalo sie pieknie...