Translate

28 kwietnia 2025

Dynamit na kolach

 Moge Wam juz zdradzic, co to za rodzinna impreza miala miejsce wlasnie wczoraj, wprawdzie nie caly komplet bral w niej udzial, tylko meska czesc, ale bylismy z chlopakami na pokazie o nazwie jak w tytule posta. Zeby bylo wiadomo, o co chodzi, wkleje film z yt z tejze imprezy, ale w innym miescie i w innym czasie.
 

  U nas odbywala sie ona na tym samym parkingu przy centrum handlowym, na ktorym mama chocholow trzy tygodnie temu sprzedawala na pchlim targu. Bo jak wiadomo, w niedziele parking jest wolny, sklepy pozamykane. Gdzies rok temu bylysmy z corka i chocholami na pchlim targu i w tym czasie odbywaly sie tam wlasnie wystepy kaskaderskie i tych monstertruckow na gigantycznych kolach, ale jedyne, co z daleka moglysmy zobaczyc, to zrzucenie auta z wysokiego dzwigu. Wtedy postanowilysmy, ze w nastepnym roku trzeba bedzie zabrac dzieciaki na te wystepy. Ale bilety byly tak drogie, ze poprzestalysmy na chlopakach. Oczywiscie Hexa probowala protestowac, ale szybko przypomnialam jej, ze kiedy byla ze mna w Polsce, nie troszczyla sie, ze brat nie pojechal. To wystarczylo. A Zoska jest jeszcze na tyle mala, ze takie rzeczy ja nie interesuja. 

 Najwieksze zainteresowanie wykazuje Junior, tez to jest takim fanem motoryzacji, ze nie wiem, calkiem jak jego ojciec. Ma tych autek zabawkowych cale krocie, od malenkich resoraczkow po wieksze zdalnie sterowane, a u ojca ma prawdziwy dzieciecy samochod, ktorym moze sam jezdzic (sterowany zdalnie przez rodzica). Gapcio jest wprawdzie troche mniej zakrecony, ale tez. Stanelo wiec na tym, ze biore chlopakow, a z dziewczynami wybierzemy sie kiedys gdzie indziej. 

 Jako ze przedstawienie zaczynalo sie o 11.00, a parking jest zajety, to musielismy wybrac sie tam z domu pieszo, a rano zawsze jest malo czasu, bo sniadanie i inne cuda, zarzadzilam wiec, ze chlopaki beda spali u mnie, zebym nie musiala jeszcze ich zbierac po calym miescie, bo corki mieszkaja w jego dwoch przeciwleglych dzielnicach. Do tego jeszcze miejsca sa nienumerowane i kto pierwszy, ten wygrany i znajdzie sobie lepsza lokalizacje do ogladania, wiec trzeba bylo pojsc na plac znacznie wczesniej. Pokoj goscinny jest, jak wiadomo, zajety przez mame, wiec z nocowaniem kogokolwiek oprocz nas jest problem. Jeden, ten mniejszy problem spal z nami posrodku, wszyscy w czworke, a nawet momentami w piatke sie zmiescilismy i wyspalismy. Toyka bowiem spi z nami, a czasem zdarza sie, ze i Bulka przytuli do nas swoj chudy tyleczek. Gapcio zmiescil sie na sofie, choc nie jest ona chocby w najmniejszym stopniu przystosowana do spania. Jedna noc mozna sie przemeczyc. 
Kilka zdjec dla Was:
 







  A bapcia miala bardzo okolicznosciowy t-shirt:
 

 

26 kwietnia 2025

Im silniejsza dyktatura, tym mocniejsza cenzura

  

 Brytyjski magazyn informacyjny The Economist, czytany przez decydentow na calym swiecie, bije na alarm: wolnosc slowa w Niemczech jest coraz bardziej zagrozona, poprzez prawa, orzeczenia i nieradzenie sobie politykow z krytyka, co budzi uzasadnione obawy i watpliwosci liberalnej demokracji. Raz juz pisalam o glosnej akcji policyjnej w zwiazku z "obrazeniem majestatu" tego buca od zielonych, ktory byl wicekanclerzem. Bylo tez kilka innych mniejszych zdarzen, jakby policja nie miala nic lepszego do roboty jak ganianie po internetach za satyrykami, ktorzy wysmiewaja zlych politykow. Teraz jednak znow jedna z nadetych babusow z ekipy rzadzacej nie wytrzymala i ... ale od poczatku.
 

  Poszlo o to zdjecie, ktore w mediach spolecznosciowych zamiescil publicysta David Bendels (na zdjeciu po lewej). Zamazany przeze mnie napis glosil: "Nienawidze wolnosci slowa!", a kartke z tymze napisem trzyma nie kto inny jak opisywana przeze mnie niejednokrotnie ministerka spraw wewnetrznych, Faeser. No sami powiedzcie, czy taki napis w jakikolwiek sposob obraza? Umniejsza? Zwlaszcza, ze byl w pelni zgodny z prawda i chyba wlasnie dlatego ta niewiasta zglosila sprawe w prokuraturze. 

 Od dawna trwaja debaty nad usunieciem z kodeksu karnego nieslawnego paragrafu 188 - w skrocie chodzi wlasnie o obraze "majestatu", czyli obecnych niedouczonych nadetych politykow majacych cieple i dobrze platne posadki finansowane przez podatnikow. Jednak poki co takie niedorobione ale nadete do granic osobniki moga sobie nim dowolnie zonglowac. Sad rejonowy w Bambergu skazal Bendelsa na kare wiezienia w zawieszeniu, wysoka grzywne i koniecznosc przeproszenia osoby, ktorej sola w oku jest wolnosc slowa, w publicznych mediach. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny, Bendels zapowiedzial odwolania i uzycie wszystkich mozliwych srodkow, zeby mogl dalej, jak kazdy dziennikarz, uzywac satyry do publikowania swojego zdania, ktore w zaden sposob nie obraza osoby krytykowanej, za to jest rzeczowa krytyka jej braku kompetencji.
 
 The Economist wypowiedzial sie, ze tego typu zmanipulowane zdjecia sa czyms absolutnie normalnym w mediach spolecznosciowych. Oczywiscie caly ten skandal doprowadzil do szerokiego rozpowszechnienia tegoz obrazka i zainspirowal armie amatorskich satyrykow do tworzenia kolejnych, czesto niesmacznych, montazy i przerobek. Musze tu dodac, ze niemiecka konstytucja gwarantuje wolnosc wypowiedzi i rozpowszechniania pogladow (wyraznie: w tym w formie wizualnej). The Economist podkresla zly trend i krytycznie podkresla zmiany prawne, jakie nastapily w ostatnich latach w Niemczech. Porozumienie rzadowe nowej koalicji przewiduje wzmocnienie organu regulacyjnego do zwalczania "rozpowszechniania falszywych twierdzen faktycznych", co oczywiscie mozna sobie dowolnie definiowac, odpowiednio do przekonan tych, ktorzy maja wladze w reku.
 
 Czlonek Bundestagu z ramienia AfD z Dortmundu, jednoczesnie prawnik, Matthias Helferich wniosl do bamberskiej prokuratury oskarzenie wobec sedziego okregowego z Bambergu, Martina Waschnera,  pod zarzutem naginania prawa i utrudniania wymiarowi sprawiedliwosci, na podstawie art. 339 kodeksu karnego (StGB). Pewnie nic z tego nie wyniknie, bo sedziowie chronieni sa immunitetami i w zalozeniu maja byc niezawisli, wiec pewnie nikt nic mu nie zrobi, ale smrodek sie rozejdzie, co moze skloni innych sedziow do zastanowienia sie, czy wydawac wyroki niezgodne z konstytucja.
 

 

24 kwietnia 2025

Qrde no!

 W styczniu minelo juz 16 lat, odkad tu zamieszkalismy. Sila rzeczy zna sie lokalnych psiarzy, bo zawsze byl u nas jakis pies, zna sie samochodziarzy, bo albo cos sie komus pozycza, albo od kogos, gada sie podczas porannych zimowych skrobanek czy odkurzania, mycia szyb. Slubny wciaz gdzies lazi, wiec z widzenia zna wszystkich tak samo walesajacych sie jak on. Mieszka tu tez kilka polskich rodzin, wiec sila rzeczy gada sie z nimi o przyslowiowej du*ie Maryni.
 
 Jadzia mieszkala  w sasiedniej klatce schodowej, mala, szczuplutka o przyjemnej cieplej twarzy. Mieszkaly we dwie z mama, ktora Jadzia sie od wielu lat opiekowala. Mama Jadzi przed ok. 20 laty zaczela chorowac na demencje, klasyk, najpierw bylo "zapominanie", otepienie, agresja, krzyki z balkonu o pomoc, ucieczki z domu i giniecie. Potem zaczelo sie na powaznie, choroba zaatakowala uklad ruchowy, mowe, fizjologie, pozniej zaszla koniecznosc odzywiania sztucznego, bo mama nie umiala juz nawet polykac. Na szczescie tutejszy system ubezpieczen zdrowotnych ma do zaoferowania wiele mozliwosci, poczawszy od miejsca w domu opieki, a zakonczywszy na "pensji" dla opiekuna rodzinnego, plus wiele udogodnien, pieluchy, urzadzenia, srodki opatrunkowe itp. 
 
 Mama Jadzi juz tylko wegetowala, zero kontaktu, ale organizm byl tak silny, ze zyla wbrew i na przekor calemu swiatu. Jadzia miala wprawdzie wiecej oddechu, bo mogla juz mame zostawic sama, bez ryzyka ucieczki czy wzywania policji przez zatroskanych sasiadow. Nieraz rozmawialysmy, ja wciaz podziwialam jej sile i energie, optymizm i dobry humor. Sporo dowiedzialam sie od niej, kiedy nadeszla pora opieki nad moja mama. Jadzia wielokrotnie zapraszala mnie do siebie na jakas kawe, ale albo cos stalo na przeszkodzie, albo czasu nie bylo, a poza tym jakos nieswojo mi bylo, kiedy za sciana lezala jej chora mama.
 
 Jakos tak w ubieglym roku slubny mi zameldowal, ze chyba zmarla mama Jadzi, bo podejrzany pojazd odbieral stamtad podejrzany "pakunek". Od tamtego czasu polowalam na jakies kolejne przypadkowe spotkanie, zeby po pierwsze zlozyc jej kondolencje, a po drugie w koncu sie umowic na te kawe. Pechowo jednak, jak na zlosc, Jadzi nie widywalam. Pomyslalam sobie, ze moze po tym wszystkim pojechala do ktorejs z siostr, ktore czesto wspieraly ja w opiece nad mama, choc jedna mieszka w miasteczku oddalonym stad o jakies 50km, a druga w Polsce. W mieszkaniu ktos byl (bywal?), bo wciaz ktos otwieral/zamykal okna, cos sie dzialo. Ale Jadzi nie moglam spotkac.
 
 Przed wielkanoca slubny oznajmil mi, ze do mieszkania Jadzi chyba ktos sie wprowadza, ale wysmialam go, no bo jak to. Pewnie pod Jadzia, bo tam mieszkala taka bardzo chora kobieta, wiec pewnie ona poszla do domu opieki. W niedziele wielkanocna, kiedy wrocilismy od corki i zbieralismy manatki z auta, zauwazylam, ze na balkonie Jadzi siedza jacys obcy ludzie. Najpierw pomyslalam, ze moze ma gosci, ale nie dawalo mi to spokoju, wiec zadzwonilam do naszej wspolnej znajomej, ktora sie z Jadzia przyjaznila. Zanim jeszcze zadzwonilam, pomyslalam, ze moze Jadzia wrocila do Polski na zawsze albo przeniosla sie blizej tej drugiej niemieckiej siostry, zeby tu nie byc sama, a mieszkanie moze jej sie smutno kojarzyc.
 
 Informacja o Jadzi zbila mnie z nog! Zmarla 20 grudnia, przezyla swoja mame o ponad pol roku. Nigdy nic ja nie bolalo, nie brala zadnych lekow mimo swoich 72 lat. Ktoregos dnia polska siostra nie mogla sie do niej dodzwonic, poprosila wiec Jadzi syna, ktory dysponowal zapasowymi kluczami, zeby zajrzal do mamy. Znalazl ja lezaca na podlodze, wezwal karetke, ktora zawiozla Jadzie do duzej kliniki. Tam trwalo troche, zanim lekarze w ogole znalezli przyczyne utraty przytomnosci: rozlegly nowotwor z przerzutami wszedzie, bez najmniejszej szansy na wyleczenie. Dwa tygodnie byla w klinice, dwa nastepne w hospicjum. W miesiac sie zawinela, nie majac wczesniej zadnych objawow, bolu czy czegokolwiek, co mogloby wzbudzic jej niepokoj. Nie zdazylam juz wypic z Jadzia kawy w jej mieszkaniu.
 

22 kwietnia 2025

I po swietach...

 Wprawdzie juz jest po swietach, ale ja jeszcze troche w temacie, bo mnie zbulwersowalo, choc nie powinno, bo najwyzsza pora juz sie przyzwyczaic, ze polska przykoscielna nachalnosc nie ma z prawdziwa wiara wiele wspolnego, a pranie mozgow zaczyna sie od malenkosci. Otoz bowiem w przedszkolu w Kolbuszowej na Podkarpaciu (i tu juz powinnam przestac dziwic sie czemukolwiek), albo prowadzonym przez zakonnice, albo podczas religijnej indoktrynacji dzieci w placowce panstwowej, doszlo do karygodnych akcji. Zakonnice zorganizowaly misterium meki panskiej, w ktorym braly udzial dzieci. Byla Golgota, a jeden z przedszkolakow robil za Jezusa, wiec reszta z upodobaniem "mordowala" go, by w koncu "zawiesic" malego delikwenta na krzyzu. Zdjecia z tego skandalicznego przedstawienia dostaly sie do sieci, "ofiara" byla nawet pobazgrana czyms, co mialo przypominac krew, ale przypominalo cos zupelnie innego. Sami powiedzcie, czy personel tego kosciola w Polsce jest calkiem normalny?
 
 Mam dzisiaj i jutro chocholy u siebie w domu, bo w czwartek w ubieglym tygodniu rodzice przedszkolakow otrzymali wiadomosc, ze personel ma jakies szkolenie i placowka bedzie przez dwa dni zamknieta. Troche pozno ich powiadomiono, bo piatek to u nas swieto, potem sobota i kolejne dwa dni swiat, wiec rodzice, ktorzy musza wziac wolne, nie mogli nawet powiadomic pracodawcow w odpowiednim czasie. Nieladnie, ze pracownicy przedszkola czekali z ta informacja tak dlugo, musieli przeciez wiedziec wczesniej, ze beda mieli jakies szkolenie tuz po swietach. Na szczescie ja wzielam sobie wolne, zeby przedluzyc odpoczynek, juz nawet zaplanowalam sobie pewne prace na ten czas, no ale wuj bombki szczelil, jak widac, choc nie ma tego zlego, bo przydalam sie jak znalazl do nianczenia chocholow.
 
 Za piec dni, a wlasciwie to juz za cztery, mam wazny rodzinny dzien, ale o tym napisze w swoim czasie, teraz tylko sygnalizuje, albowiem poniewaz gdyz czuje wielkie podekscytowanie i jestem pewna, ze jeszcze dwie osoby z rodziny tez nie moga sie tego dnia doczekac.

 Ja chyba naprawde mam cos nie po kolei w tym siwym lebie. Porozdzielalam sobie obowiazki w zwiazku z niedzielnym grillem u najmlodszej, ale nie, ja bez roboty chyba juz zyc nie umiem, wiec wciaz sobie cos dodatkowego wynajduje, zeby przypadkiem nie posiedziec bezczynnie. W piatek upieklam dwa ciasta, to znaczy jedno - sernik, ale my lubimy duzo zawartosci w serniku, rodzynki, orzechy, skorki pomaranczowe, a dzieci chca sernik bez zawartosci, wiec ciasto dziele na dwie czesci i pieke w dwoch rynienkach, zeby kazdy mial to, co lubi. Ugotowalam tez warzywa na salatke, zeby w sobote juz tylko siekac. Ale zepsula mi sie lampka na stole w kuchni, przy ktorej korzystam z laptoka, w piatek, ktory jest u nas swietem i w zwiazku z tym wszystkie sklepy zamkniete sa na glucho, pozyczalam sobie lampke z pokoju i nosilam ja tam, gdzie akurat przebywalam z lapkiem. W sobote zas od razu rano pognalam do OBI, szybko kupilam lampke, ale podkusilo mnie polezc na dzial ogrodniczy. Tam nabylam sadzonki truskawek, bo postanowilam w tym roku hodowac na balkonie truskawki. Sadzilam te truskawki do skrzynki na dworze, na trawniku pod balkonem, bo nie chcialam robic balaganu w domu, no ale potem trzeba bylo wniesc te ciezka skrzynke razem z ziemia i truskawkami do domu i przeniesc na balkon, bo niestety kocia siatka uniemozliwiala krotsza droge. No spocilam sie jak kun po wyscigu, strasznie to bylo ciezkie, potem jeszcze mocowalam ten ciezar na bocznej sciance balkonu. A ze moje ogrodnicze zakupy nie zakonczyly sie na truskawkach, bo kiedy widze kwiaty, to ogarnia mnie szalenstwo, wiec dokupilam hortensje i cos jeszcze, jakas leluje. Musialam wiec latac miedzy mieszkaniem a piwnica w poszukiwaniu tych ceramicznych oslonek na doniczki. No i pol soboty spedzilam na dodatkowych zajeciach. Nieplanowanych wcale. Tylko dlatego, ze zepsula mi sie lampka na stole. Ale za to jaki mam sliczny balkon...

 


20 kwietnia 2025

Wielkanoc

 A ja jak zwykle troche pod prad, choc oczywiscie zycze wszystkim przyjemnie spedzonych dni, wierzacym przezyc duchowych, niewierzacym odpoczynku, mlodym mokrego dyngusa. 
 
 Niestety sytuacja polityczna wkradla sie nawet do chrzescijanskich swiat, a te poprawne politycznie gnoje tam na gorze przescigaja sie w wyscigu po sliskiej wazelinie do islamskich otworow odbytowach. Niedawno bowiem inwazorzy swietowali swoje ramadany i na wielu ulicach niemieckich miast rozblysly polksiezyce i zyczenia dobrego ramadanu, na wielu ulicach i placach odbywaly sie modly, bicie czolem w asfalt, wspolne jedzenie po zachodzie slonca. Jakby tego bylo malo, odezwaly sie glosy, ze np. w szkolach nie muzulmanskie dzieci powinny z szacunku do islamu tez zrezygnowac z jedzenia drugich sniadan, bo dzieciom muzulmanskim jest trudniej znosic post. A co, do panienki nedzy, obchodzi mnie i moje dziecko ich post? Czy oni martwia sie naszymi zwyczajami? Czy nie zra w wielki piatek dla dotrzymania towarzystwa chrzescijanom? No wiec.
 
 Fanatyczna poprawnosc polityczna przybrala juz tak karkolomne ksztalty, ze czlowiek czasem sie zastanawia, czy to jeszcze jest panstwo prawa, czy juz otwarty na razie szpital psychiatryczny. Bo co powiecie na zmiany nazewnictwa pewnych tradycji czy cyklicznych  zdarzen, byle tylko nie kluc w oczy obrazalskich muzulmanow. Teraz nielatwo znalezc Weihnachtsmarkt (jarmark bozonarodzeniowy), ktory dotad odbywal sie w kazdym miescie i miasteczku. O ile nie jest odwolany z przyczyn bezpieczenstwa, to nagle zaczyna nazywac sie Wintermarkt (jarmark zimowy) albo jakos inaczej, byle tylko nie draznic islamistow nazwa nawiazujaca do religii chrzescijanskiej. To jest naprawde chore! Nie inaczej jest z Wielkanoca, przed ktora sklepy zapelniaja sie wyrobami czekoladowymi o ksztalcie zajaca, ktory jeszcze do niedawna nazywal sie u wszystkich producentow Osterhase (zajac wielkanocny). Teraz nagle wszystkie te zajace zmienily nazwe na Sitzhase (zajac siedzacy) lub Stehhase (zajac stojacy), wzglednie Schokohase (zajac czekoladowy). Daremnie szukac teraz zajecy wielkanocnych, nie ma, a mnie coraz bardziej zbiera sie na wymioty. Zaczynam nienawidziec z calego serca tych lewacko-zielonych sqrwysynow, ktorzy w wyscigu do wiadomego celu niszcza wlasny narod, jego religie, tradycje i wszystko, co jest dla niego swiete. Zeby nie urazic nieproszonych gosci, choc trafniej byloby ich nazywac inwazorami.
 
 

 Macie tu niewielki wycinek wszystkich dostepnych w sprzedazy zajacy siedzacych, stojacych, czekoladowych, usmiechnietych (bo i takie okreslenie znalazlam), tylko nie wielkanocnych. Czekam dnia, kiedy w sklepach zaczna pojawiac sie zajace w burkach, pewnie z jakas wybuchowa zawartoscia. Nie chcialabym, zeby za kilka lat asortyment wielkanocnych zajaczkow tak sie prezentowal:
 

  Na sam koniec jeszcze taka refleksja. Kazdy, kto zamiast faktow ma w glowie tylko ideologie, zna jedna strategie: porownywanie do nazistow. Niezaleznie od tego, czy w dyskursie politycznym, w talk-show czy w mediach spolecznosciowych: przeciwnicy wolnosci slowa oskarzaja interlokutorow o nazizm, a majac w reku wymiar sprawiedliwosci, wykorzystuja go bezlitosnie. Krytyczne opinie na temat migracji? Problemy z islamem? Akty terroru? Odwolywanie imprez za sprawa zagrozenia ze strony islamistow czy tylko zwyklych nozownikow? Kpina z ktoregokolwiek polityka? Za wszystko mozna zostac oskarzonym i pociagnietym do odpowiedzialnosci karnej. Nawet krytyka turbin wiatrowych czy calej polityki energetycznej i nazywanie oponentow nazistami to jawne relatywizowanie zbrodni narodowego socjalizmu i cierpienia jego ofiar, eksterminacji milionow Zydow. Takie zachowania nie powinny miec miejsca w zadnym srodowisku politycznym czy medialnym. Zasada jest prosta: im bardziej pusta glowa, tym glosniejszy krzyk o nazizmie, bo to najlatwiejsza droga do wlasnego celu pozbycia sie opozycji, ktora na skutek blednej i szkodliwej polityki, rosnie w sile. Tyle, ze politycy nie sa gotowi schodzic z obranej przez siebie falszywej drogi, natomiast chetnie pozbyliby sie opozycji, nazywajac ja nazistowska.
 
Wesolych swiat !
 

18 kwietnia 2025

Republikflucht *)

 *) ucieczka z Republiki
 
Wynosmy sie stad! Co roku sredniej wielkosci miasto, takie jak Aachen, zostawia swoja dotychczasowa ojczyzne  i emigruje! Sztandarowe haslo buntownikow z czasow NRD swietuje swoj (nie)szczesliwy powrot: Republikflucht! Wedlug portalu Statista, w 2023 r. Niemcy opuscilo około 1,3 mln osob, w tym około 265 tys. Niemcow. Odpowiada to mniej więcej liczbie ludności średniej wielkości miasta, takiego jak Aachen w Nadrenii Polnocnej-Westfalii! Quo vadis, Niemcy? 
 
 Co roku prawie 300 000 obywateli Niemiec stawia sobie pytanie: co ja tu jeszcze robie? Powinienem juz dawno opuscic te  "najlepsze Niemcy, jakie kiedykolwiek istnialy” (tak niedawno wypowiadal sie prezydent federalny Frank-Walter Steinmeier). Istnieje wiele powodow tej formy ucieczki z republiki, ale niektore są oczywiste: podatki i cla sa zbyt wysokie – gdzie indziej  dochod netto nie jest polowa z dochodu brutto; uczucie coraz wiekszej obcosci we własnym kraju w obliczu trwającej od dziesieciu lat nielegalnej masowej imigracji, majacej niekiedy wrecz fatalne konsekwencje i inne skutki uboczne; wieksze uznanie i bardziej atrakcyjna nie tylko finansowo praca za granica. Nie bedzie juz przepelnionych klas dziecmi imigrantow, nie bedzie juz strachu, ze twoje dziecko wroci do domu z siniakami i podbitymi oczami. 
 
 Duza koalicja CDU/CSU i SPD (SchuKo*)) zajmująca się zadluzeniem prawdopodobnie przyspieszy exodus tzw. rodowitych Niemcow, w tym wielu naukowcow i wysoko wykwalifikowanych specjalistow. Zwlaszcza w obliczu zmian demograficznych, to wlasnie mlode rodziny, ktorych tak pilnie potrzeba, coraz czesciej odwracaja sie od Niemiec i wyjezdzaja tam, gdzie bedzie im nie tylko finansowo lepiej, ale gdzie znajda bezpieczenstwo dla swoich dzieci. Bilion dolarow dlugu hipotecznego, ktory beda musialy splacic przyszle pokolenia, jest zbyt duzy – biorac pod uwage, ze dzisiejsze dlugi jutro beda podatkami! „Wszedzie mozemy znalezc cos lepszego niz smierc przez zadłuzenie."
 
 Co roku srednio 210 000 wykwalifikowanych pracownikow wyjezdza do sasiednich krajow lub za morze, glownie wraz z rodzinami. Ich motto: "Możemy znalezc cos lepszego niz splacanie dlugu i podatkow (miedzy innymi dla szalenstwa zbrojeniowego) wszedzie!" Dostepne dane statystyczne wskazuja, ze trzy czwarte emigrantow ma wyksztalcenie akademickie. Szczegolnie wazna demograficznie grupa osob w wieku od 20 do 40 lat jest w kryzysie. Nie mowimy zatem o parach na emeryturze, które chcą spedzić emeryture na Majorce czy Florydzie. 
 
 Wniosek: Nowy, monstrualny dlug panstwowy w wysokosci bilionow, przeforsowany wlasnie przez stary Bundestag, najprawdopodobniej stanie się turbodoladowaniem dla masowej emigracji, ktora trwa od lat – w dodatku do exodusu przemyslowego spowodowanego niebotycznymi cenami energii! A tak na marginesie: za czasow nazistow istnial tzw. podatek od ucieczki z Rzeszy. Wymagalo to, aby towarzysze, ktorzy chcieli na dluzsza mete opuscic niemiecki obszar podatkowy, zostali opodatkowani w taki sposob, aby emigracja nie wydawala sie im juz pozadana perspektywa. O tak, potem w czasach NRD istnial tzw. Republikflucht. W przypadkach ucieczki z republiki, za czasow dyktatury SED, wywlaszczenie odbywalo sie zazwyczaj bez odszkodowania. To tylko mała pozywka dla mysli na czas trwajacych negocjacji koalicji czarno-czerwonych.
 
*) Niemcy maja zwyczaj nazywac swoje koalicje najczesciej od ulozenia ich kolorow, przed wyborami zatem mielismy koalicje sygnalizacji swietlnej - czerwona SLD, zolta FDP i zielona Zielonych. Gdyby np. stworzyc koalicje z Zielonych, FDP i czarnych CDU, bylaby to koalicja Jamajki, bo takie kolory ma jej flaga. SchuKo to skrot od Schulden Koalition - Koalicja Dlugow. 

16 kwietnia 2025

Wkurza mnie

 Duzo mnie wkurza ostatnio, bo wiadomo, polityka i politycy, ale co ja biedna pszczólka moge uczynic? Chyba tylko nabyc nielegalnie kilka sztuk rownie nielegalnych srodkow do obrony, jakies gazy pieprzowe, paralizatory, bron palna, palke teleskopowa i czekac, az ktos zechce mnie napasc. Rzad podpowiada, zeby robic zapasy spozywcze, zaopatrywac sie w plecaki wojenne, bo Putin, bo wojna, bo... Co mi po zapasach, kiedy nawet nie bede miala ich na czym podgrzac, bo jak przyjdzie co do czego, to najpierw zabiora nam prad, a bez pradu niczego nie dokonam, bo wszystko mam na prad. Pewnie powinnam nabyc butle z gazem i kuchenke turystyczna, zatkac piwnice po sufit zapasami, a potem zjadac je przez nastepne lata, bo dalam sie tak podejsc podczas pandemii, a potem dlugo wyjadalismy te zadolowane w piwnicy zapasy. Najwazniejsze, ze mam zapasy dla futer, one musza jesc, my niekoniecznie. 
 
 Czlowiek scrolluje sobie internety, zeby umysl oczyscic, chce poczytac jakies odmozdzajace newsy o celebrytach, zeby juz odpoczac od spraw powaznych, a tam... zamiast rozrywki i hajlajfów - jakies porzucone zony, ktore za nic nie moga pogodzic sie z porzuceniem i jada od wielu miesiecy czy nawet lat po eksach, bez krzty godnosci. Nikt im nie kaze przywdziewac wlosienicy i plakac, ale te nie konczace sie ataki wychodza juz bokiem. Zas niewierny maz, chyba tylko po to, zeby babe jeszcze bardziej wkurzyc i nakrecic, zarzuca media spolecznosciowe idiotycznymi filmikami ze swoja nowa flama, ktore to filmiki maja za zadanie pokazac, jaki jest teraz szczesliwy w ich nowej willi, gdzie tancza sobie w wypasionej kuchni. Inna celebrytka, rownie publicznie i glosno sygnalizuje swoje rozstania, co wczesniej oglaszala rodzaca sie milosc i poczatki nowych zwiazkow. Przy czym teraz wywleka na swiatlo dzienne jakies zenujace sekrety alkowy, oczernia swoich bylych w tak pogardliwy sposob, ze czlowiek sie zastanawia, jakim cudem mogli w ogole byc razem, skoro wszyscy oni to jakies felerne egzemplarze. A juz totalna katastrofa nastepuje, kiedy do rozstan wlaczaja sie rodzice, w tym pewna egzaltowana diva, ktora podobno zyje juz na tym swiecie piec tysiecy lat. Jest jeszcze taki koczkodan z Miami, ktory wszystkich pozywa do sadu, pieniaczka probujaca zaistniec wszedzie, milosniczka dolarsów i sponsoringu. Mozna by dlugo wymieniac wkurzajacych czlonkow tego towarzystwa wzajemnej adoracji.
 
 W ogole rozstania jasno i dotkliwie pokazuja, jaka to byla ta milosc, wszystko na pokaz, wszystko na sprzedaz, byle publika o nich nie zapomniala, byle w mediach klikano i niewazne, czy dobrze o nich pisza, czy zle, byle nazwiska nie przekrecili. Najgorzej maja dzieci, czesto uzywane jako bron czy karta przetargowa przeciwko jednemu z rodzicow, glownie ojcu, bo porzucona matka nie ma jak sie zemscic, to uniemozliwia kontakty i pierze progeniturze mozgi, zeby tak samo znienawidzily ojca, jak ona go nienawidzi. Ale alimenty ma placic regularnie, wzamian jednak nic, wtedy ta zemsta dopiero smakuje. 
 
 I kiedy tak probuje skierowac swoje mysli na tematy mniej stresujace, to wkurzam sie jeszcze bardziej. Czytanie jednak bardziej koi dusze niz internety, czytam wiec, bo co mi pozostaje, zeby calkiem nie upasc na duchu i nie zostac kobieta upadla.
 

14 kwietnia 2025

Szybko i bezbolesnie

 Jak pamietacie, choc oczywiscie najlepiej pamietaja fejsbukowicze, 30 marca pojechalysmy z corka do Northausen w polnocnej Turyngii po odbior kota-towarzysza dla Mowgliego. Krotko przypomne, on i jego czarno-bialy brat Balou zostaly adoptowane w 2023 roku z Cypru, samolotem przetransportowane do Hamburga, skad zostaly odebrane przez corke. Wszystko dobrze szlo, az maly zachorowal na FIV i mimo podjecia drogiego leczenia, niestety zmarl. 



 Niedlugo potem corka adoptowala mlodego kota, rowniez czarno-bialego. Z tym trwalo dluzej, nim sie przyzwyczail do czlowieka, bo z rudym Mowglim zaprzyjaznil sie dosc szybko, rudy bowiem jest kotem o wielkim otwartym serduszku i szybko przyjmuje do rodziny nowych braciszkow. Ledwie wiec Gizmo troche sie z corka oswoil i nabral do niej zaufania, nadszedl moment, kiedy powinien zostac poddany kastracji. Kiedy przywiozla go po operacji do domu, kot zaszyl sie w najciemniejszej dziurze i ani myslal do niej wyjsc, a na drugi czy trzeci dzien corka po powrocie z pracy znalazla jego sztywne cialko w kuwecie. Umarl jakos na wiosne 2024.
 

  Po tym corka zrezygnowala z prob adopcji, a ja sie jej nie dziwie, ale minal rok i zle czasy poszly troche w zapomnienie, zal jej sie zrobilo siedzacego samemu w domu Mowgliego, bo ona przeciez pracuje i ten bidok siedzi przez caly czas samiutki. Zaczela sie rozgladac za jakims towarzyszem dla kota, ale w Niemczech jak i w Polsce, wymagania stawiane sa takie, jakby schroniska czy fundacje nie chcialy tych bezdomnych kotow w ogole oddawac do adopcji. Albo chcieli jej wcisnac po dwa koty, albo koty mialy byc koniecznie wychodzace, co jest oczywista bzdura, bo po pierwsze koty niewychodzace sa bezpieczniejsze, a po drugie nawet te wychodzace sa w stanie przyzwyczaic sie do zycia w mieszkaniu, czego przykladem jest nasza Bulka. Corka ma mieszkanie przystosowane, balkon osiatkowany, drugi kot do towarzystwa, ale nie, tu na miejscu nie udalo jej sie znalezc zadnego, wiec zaczela przegladac internety. Ja tez dopytywalam znajomych kociarzy w Polsce, ale transport do Niemiec stanowilby spora przeszkode. Wreszcie znalazla kota, ok. 10 miesiecy i juz wykastrowany na szczescie. Pojechalysmy.
 

  Kot nieco jeszcze dzikawy, choc jak zapewniala pani od ktorej go odbieralysmy, juz pozwalajacy sie dotknac, co dwa tygodnie wczesniej bylo nie do pomyslenia, znaleziony gdzies w polu, totalny dzikusek. Zaczipowany, zaszczepiony i co dla mojej corki najwazniejsze - wykastrowany. Troche tam posiedzialysmy, corka gadala do niego, jak widac na zdjeciu, dal sie poglaskac. Pojechalysmy do domu. A tam Mowgli, w miedzyczasie calkiem dorosly kocur, ani myslal witac nowego brata czerwonym dywanem i fanfarami, pyskowaly na siebie obydwa, wiec corka pozamykala je w dwoch roznych pokojach, z pelnym wyposazeniem oczywiscie, i pojechala do pracy na nocna zmiane. Przez nastepne dwa dni pyskowaly do siebie zawzajem przez zamkniete drzwi, dom oczywiscie byl na bogato okadzany Feliway´em. Wreszcie ktoregos dnia, a byl to piaty dzien w nowym domu, pootwierala wszystkie drzwi i zostawila sprawy wlasnemu losowi. I co powiecie?
 

  Po gwaltownej wymianie zdan, po wypomnieniu sobie marnego pochodzenia (jeden przecie cypryjski, drugi NRDowski), Mowgli zaczal przybysza, ktory dostal imie Lui, oblizywac. Czasem jeszcze tam sobie cos nawtykali, zeby sie nie nazywalo, ze przybleda moze tak od razu czuc sie jak u siebie w domu, ale ogolnie corka ich juz nie separowala.
 

   Teraz juz z mniejszymi wyrzutami sumienia idzie do pracy, bo Mowgli ma nareszcie kumpla do zabawy czy przytulania sie podczas spania i odpoczynku.
 

  Wczoraj uplynely dokladnie dwa tygodnie, odkad Lui (pamietajcie, nie przez jot!) zamieszkal u corki. Kiedy pomysle, ze od adoptowania Bulczyka minelo juz 11 lat, a ta stara franca Krulova Miecka ani mysli jej zaakceptowac, to az mnie skreca z zazdrosci, ze inni maja normalne koty, ktore potrzebuja tygodnia na zaakceptowanie dokocenia.
 

12 kwietnia 2025

Kiedy brak argumentow

 Kiedy zaczyna brakowac argumentow lub ich moc sprawcza marnieje w oczach, kiedy bajanie o koniecznosci ratowania klimatu i pomocy humanitarnej dla nierobow i terrorystow majacych na celu jedynie zislamizowanie i uczynienie podleglym swiata zachodniego, nie przemawia do elektoratu, wdraza sie dzialania przemocowe. Ludzie chca pomagac, chca chronic srodowisko, ale zaczynaja dostrzegac, ze dzialania malenkiej Europy, przy wsparciu kilku innych panstw, to tzw. kropla wody na goracy kamien i regularne podnoszenie dotychczasowych podatkow czy wymyslanie nowych, ktorymi obarcza sie spoleczenstwo, a ktore i tak nigdy nic nie wniosa i swiata nie uratuja, ludzie zaczynaja myslec inaczej. Zastanawiaja sie, dlaczego odebrano im czysta, tania i pewna energie atomowa, dajac wzamian watpliwa, niepewna, bez mozliwosci magazynowania energie w pelni zalezna od pogody i generujaca nierecyklingowalne odpady. Zwlaszcza, ze teraz musza posilkowac sie kupowana droga ta sama energie atomowa od innych panstw. Wychodzi na to samo, co zostalo zniszczone i zlikwidowane, tylko wielokrotnie drozej. Juz nie wystarczaja same zapewnienia, ludzie zaczeli kalkulowac, liczyc, dziwic sie niegospodarnosci i nielogicznosci takiej polityki, ktora nie ma sily sprawczej, za to jest kosztowna, a placic za nia musza normalni obywatele. 
 
 Tymczasem AfD obiecuje przywrocenie taniej energii atomowej, ponowny rozruch wygaszonych elektrowni i budowe nowych. Ja juz patrzec nie moge na te lasy elektrowni wiatrowych, ktore nota bene rzadko dzialaja, najczesciej stoja i sie nie kreca, za to powaznie szkodza wizerunkowi naturalnego piekna krajobrazu, generuja infradzwieki, szkodza wielu gatunkom. Podobnie z hektarami fotowoltaiki, szczegolnie w naszym klimacie, kiedy to slonce zalezne jest od pory roku. Takie cos mialoby sens na Saharze, tam po pierwsze nikomu by nie przeszkadzalo i nie zawadzalo, a po drugie mialoby slonce przez caly rok. Za to wszystko placimy my, ale wzamian dostajemy niewiele, glownie drogi prad i importu. Nie wiem, komu siedza w kieszeni politycy, ktorym pensje placimy my, ale moze jest to dla nich za malo, wiec korzystaja dodatkowo z premii od lobbystow. 
 
 Ale nagle okazuje sie, ze narod juz przestal wierzyc tym politykom, ktorzy narodowi tylko szkodza, choc oczywiscie pod szyldem ochrony srodowiska czy pomocy humanitarnej, ktora wyglada tak, ze zwykly podatnik nie tylko musi na te pomoc lozyc, nie tylko jemu znacznie pogarsza sie jakosc zycia, to jeszcze musi sie obawiac o wlasne zycie czy mienie, ze strony bandziorow i terrorystow, ktorzy dodatkowo pozostaja bezkarni i sa traktowani w szczegolny sposob. Malo tego, ludzie, ktorzy ich utrzymuja (ich: politykow i migrantow) nie maja nawet prawa zabrac glosu, skrytykowac czy zaprotestowac, zeby nie zostac poczytanym o rasizm, faszyzm czy nazizm. A jesli juz znajda sie odwazni i zorganizuja marsze protestacyjne, wysyla sie na nich rzadowe bojowki, finansowane z ich wlasnych pieniedzy, jakies antify, zbiorowisko nierobow i nieukow gotowych na zadymy za rzadowe pieniadze i obietnice bezkarnosci. A zeby nie bylo, ze tylko mlodziez jest taka prorzadowa, teraz placi sie polglupim emerytkom, zeby wystepowaly jako "babcie przeciw prawicy", te idiotki nawet nie potrafia wytlumaczyc, w jakiej sprawie protestuja, wyuczyly sie "bo prawica to zlo" i nie umieja niczego uzasadnic. 
 
 Ide o zaklad, ze wszyscy ci zwolennicy lewicy, sloganow o ratowaniu srodowiska (tylko sloganow, bo w rzeczywistosci srodowiska tymi metodami sie nie uratuje, a przede wszystkim sama Europa nic nie znaczy w skali swiata, ktory w dupie ma czystosc i ochrone) i wznioslych hasel o pomaganiu i popieraniu migracji, ale tylko do czasu, kiedy ta migracja nie jest finansowana z ich wlasnej kieszeni, dopoki nie musza pracowac do 70-tki i dostawac emerytury w wysokosci 40% od netto, bac sie o wlasne zycie i mienie. Latwo bowiem jest krytykowac z bezpiecznego fotela i za cudze srodki, gorzej gdyby dotyczylo to krytykujacych, wtedy ide o zaklad, ze ich swiatopoglad uleglby drastycznym zmianom. 
 
 Malo tego, usiluje sie zdelegalizowac, zdeprecjonowac, zakazac opozycji, w niektorych panstwach to nawet sie udaje, wszystko pod szyldem ratowania demokracji, tylko ci rzekomo ratujacy  w zaslepieniu nie dostrzegaja, ze to wlasnie oni demokracje niszcza. Przyklad z Niemiec najlepiej to pokazuje, narod mial dosc socjalistow i zielonych oraz ich niszczycielskiej polityki, nie zaglosowal na nich i co dostal wzamian? Dostal chadekow, ktorzy utworzyli koalicje wlasnie z socjalistami przy wielkim wsparciu zielonych, oczywiscie nie za darmo, za to poparcie zieloni dostali ogromne dotacje, zeby dalej mogli niszczyc niemiecka gospodarke. Jaki tego efekt? Masowe opuszczanie szeregow CDU i zasilanie szeregow AfD, ktora wedlug sondazy juz przescignela partie Merza. Jesli tak dalej pojdzie, w nastepnych wyborach bedzie miala wiekszosc. O to chodzilo?

 

10 kwietnia 2025

Przerazajace statystyki

 Przestepczosc nieletnich i przemoc w szkolach stanowia w Niemczech narastajacy problem. Naleza do nich: zastraszanie napasc fizyczna, niszczenie mienia i przemoc wobec nauczycieli. Mam wrazenie, ze dzieci staly sie okrutniejsze, maja znacznie obnizony prog agresji, ich brutalnosc przeraza, bo maja swiadomosc, ze nikt im nic nie moze zrobic. Prawo bowiem jest wyjatkowo lagodne wobec nieletnich, do tego stopnia, ze do ukonczonych 14 lat dziecko jest praktycznie calkowicie bezkarne, moze zabijac, gwalcic, krasc, moze wszystko, najwyzej trafi do placowki dla osobnikow niestabilnych psychicznie, jesli stanowi zagrozenie dla spoleczenstwa, ale zadnej innej kary nie poniesie. Trwaja juz od dluzszego czasu debaty nad obnizeniem wieku pelnej bezkarnosci, szczegolnie ze wiekszosc sprawcow jest obcego pochodzenia, z krajow, gdzie dzieci szybciej dojrzewaja. No bo skoro 8-9-letnie dziewczynki wydawane sa za maz i przez tych zwyrodnialych mezow uzywane jak normalne dorosle kobiety, a kilkunastoletni chlopcy uczeni sa podrzynania gardel zwierzetom przy uboju halal, to mysle, ze i w Niemczech moga byc karani jak dorosli. Kilka lat temu media pisaly o gwalcie na 10-latku dokonanym na szkolnej wycieczce przez 12-letnich uczniow tej samej szkoly. Czyli do gwaltu byli dosc dorosli, a do ponoszenia odpowiedzialnosci juz nie?  Dla mnie to zupelnie niezrozumiale skrupuly wymiaru sprawiedliwosci. 

 Statystyki budza przerazenie, tendencja jest wzrostowa, w tym oczywiscie udzial dzieci o korzeniach migranckich wyznania wiadomego. W zastraszajacym tempie rosnie liczba dzieci poddawanych przemocy, mobbing, przemoc fizyczna, gwalty, kradzieze - to codziennosc w niemieckich szkolach. Co jeszcze bardziej przerazajace, nauczyciele czesto w ogole nie reaguja, odwracaja sie, odchodza, nie chca sie mieszac. Boja sie, ze rodzice sprawcy zarzuca im rasizm czy nierowne traktowanie uczniow niemieckich i kolorowych, za nieco gwaltowniejsza interwencje moga zostac pozwani do sadu, a po co komu takie atrakcje, ktore rownaja sie zawieszeniu w pracy, a poza tym chyba najbardziej boja sie przemocy fizycznej wobec siebie lub nastepstw w postaci niszczenia ich mienia, rysowania po lakierze auta, dziurawienia opon itp. Z jednej strony ja sie im nie dziwie, z drugiej zas oddajac dziecko pod opieke szkoly, oczekuje od personelu, ze zapewni mojemu dziecku bezpieczenstwo. Ilez mozna przenosic dziecko z klasy do klasy czy nawet do innej szkoly, bez gwarancji, ze podobne dzialania sie nie powtorza. Ponad 12% 15-latkow doswiadcza w szkolach  w Niemczech przemocy wielokrotnie w miesiacu. 

 Owszem, robi sie duzo, prowadzi wraz z policja akcje uswiadamiajace, pogadanki, odczyty, ale jak mozecie sie domyslic, na pewne grupy uczniow to zupelnie nie dziala. W domu slysza o niewiernych, ucza sie tej bezinteresownej pogardy dla goszczacych ich Niemcow, smieja sie z dobrodusznosci wymiaru sprawiedliwosci, bo naleza do spoleczenstwa, ktore stosuje polityke "oko za oko", wiec kiedy zamiast chlosty czy wiezienia lub nawet odwetu przy pomocy noza, dostaja pogrozenie paluszkiem i sa wolni, to gardza tym systemem jeszcze bardziej. I ludzmi nalezacymi do tego wlasnie systemu, w tym wspoluczniami i nauczycielami. Niemcy, z uporem godnym lepszej sprawy, usiluja zrobic z nich dotknietych przez los uchodzcow, straumatyzowanych i przez to niedostosowanych, zestresowanych biedakow, co budzi w nich jeszcze wieksza pogarde i chec poddania sobie tych europejskich idiotow, ktorym mozna bezkarnie pluc w oczy, a oni beda z radoscia spiewac o majowym deszczyku. Nastepstwem sa rosnace jak grzyby po deszczu no-go-areas, modly na ulicach, zadania (rzondania) meczetow, minaretow, kalifatow i czort wie co jeszcze. 

 Ci ludzie nie sa przyzwyczajeni do dzialan, jakie sa wobec nich stosowane, potrzebuja sily, strachu i konsekwentnej dyscypliny, zeby albo sie w pelni dostosowac, pracowac, placic podatki i podlegac prawu jak wszyscy, albo wyjechac, gdyby warunki przestaly im sie podobac. Tego zaden poprawny politycznie Niemiec nie jest w stanie zrozumiec, im sie wydaje, ze serdecznoscia, tlumaczeniem i lagodnymi karami lub ich brakiem osiagna wiecej i szybciej. No coz, bardzo sie myla, jak pokazuje rzeczywistosc.

08 kwietnia 2025

Bede dochodzila...

 ... no wiem, tytul sugestywny, a nawet wieloznaczny, ale nie o to dochodzenie chodzi, o ktorym pewnie niektorzy pomysleli. Bede dochodzila do siebie dlugo po niedzielnym zyciu rodzinnym. A bylo to tak. 
 Moje najmlodsze dziecko wymyslilo sobie, ze wezmie udzial w pchlim targu organizowanym w kazda pierwsza niedziele miesiaca na wielgachnym parkingu przy centrum handlowym. U nas bowiem niedziele sa niehandlowe i parkingi swieca pustkami. Corcia spytala mnie, czy przyjde do niej spac, bo ona musi dojechac na plac bardzo wczesnie, zeby zajac dobre strategicznie miejsce. Bo nie ma to-tamto i ze wszystko jedno gdzie kto bedzie stac i sprzedawac, sa miejsca dobre, lepsze i calkiem do niczego, gdzie malo kto sie zapedza. Musi wiec wstac o 4.00, o 5.00 juz wyjechac (nawiasem mowiac, juz o tej porze stala 40 minut w kolejce, zeby wjechac na plac), wniesc oplaty, porozkladac stoly do tapetowania, pelniace role lady sklepowej, stelaz do ubran wiszacych, nadmuchac balony, zeby sie wyrozniac i wabic kupujacych i zeby na 8.00 stac w gotowosci, bo o tej wlasnie porze zaczyna sie wlasciwa dzialalnosc pchlego targu. Dziecie ubralo sie jak na zime, dwie pary spodni, w tym jedne termiczne, futrzane buty, kurtka puchowa, czapka i rekawiczki, bo noc byla mrozna.
 
 Ja mialam zajmowac sie chocholami, pozniej pojsc z nimi na spacer do mamy, slowem luzik, ale bylo inaczej, bo na ten weekend przypadal dyzur najmlodszej do opieki nad przychowkiem sredniej, one tak sie wspomagaja, ze dwa razy w miesiacu biora dzieci tej drugiej, zeby mogla w spokoju odpoczac. Szczerze mowiac, nie zachwycil mnie ten pomysl, bo o ile dwoje to juz dla mnie nie lada wyzwanie, to czworo obudzilo we mnie ataki paniki, ktore poskutkowaly tym, ze nie moglam spac w nocy i cala niedziele bylam jak zombie. Do tego zapomnialam, ze mam nowy lapek (wzielam ze soba), ktory nie jest skonfigurowany z ruterem corki i zapomnialam zrobic to wieczorem, a rano, jeszcze po ciemku, kiedy corka juz wyszla, zauwazylam, ze w nocy przeszla do niej do salonu Zoska, wiec nie chcialam zapalac swiatla, zeby jej nie obudzic. Chylkiem po ciemku udalo mi sie zrobic telefonem jedno zdjecie tabliczki z kodem, przy uzyciu lampy blyskowej, lapek zadzialal i zanim towarzystwo sie pobudzilo, mialam chwile dla siebie. 

 Po sniadaniu i posprzataniu wzielam cale towarzystwo na spacer do mnie do domu, gdzie zjedlismy obiad, zapakowalismy obiad dla mamy i znow pieszo poszlismy do niej na plac. Moj samochod musialam zostawic u niej pod domem, przeciez nie dalabym rady zmiescic calego towarzystwa, zreszta nie mialam tych ich fotelikow. Po krotkim pobycie na pchlim targu, wrocilismy do mnie do domu. Po spakowaniu calego kramu, corka przyjechala po mnie, zebym mogla odebrac auto spod jej domu, a dzieciaki na chwile zostaly z dziadkiem i prababcia. Pomoglam corce rozpakowac i poznosic do piwnicy caly ten kram, ktorym jej samochod zapakowany byl po sufit, a z piwnicy wyniesc foteliki, zeby mogla ode mnie zabrac dzieci i juz w dwa samochody znow pojechalysmy do mnie, obydwie wykonczone i sponiewierane niedzielnymi wyzwaniami. Obie padlysmy bardzo wczesnie do lozek, ja dodatkowo w poniedzialek nie moglam sie prawie ruszyc, bo zakwasy od dzwigania, jak nie dzieci, to pudelek pelnych ich klamotow do sprzedania. Wlasciwie potrzebowalabym jeszcze jednego dnia, zeby dojsc (nomen omen) calkiem do siebie, bo w poniedzialek rano powtarzalam sobie "krolestwo za mozliwosc pozostania w cieplym przyjaznym lozku", ale nikt nie chcial krolestwa i musialam wstawac, choc cale moje wytorturowane cialo sie temu sprzeciwialo. Wprawdzie dla chocholow mialam podwojny wozek, bo one nie dalyby rady tyle chodzic, ale ten wozek tez trzeba bylo pchac razem z zawartoscia.
 
 Qrna, nigdy wiecej calej czworki!!! Niby mogloby sie wydawac, ze te starsze pomoga w opiece nad mlodszymi, ale oprocz marudzenia, ze daleko i ze musza pieszo, ciaglym pilnowaniem, zeby nie odlatywaly za daleko, zeby mialy kurtki pozapinene (zimny wiatr), zeby nie psocily i nie klocily sie zbyt intensywnie, to specjalnie pomocy nie mialam. Na sam koniec Hexa postanowila chyba pobalansowac na krawedzi kociej kuwety i wywalila cala jej zawartosc (na szczescie bez tej innej zawartosci) na lazienke, mialam wiec dodatkowa robote i z naprawde wielka i szczera ulga pozbylam sie towarzystwa z mojego pola widzenia. Co dziwne, kiedy mam w mieszkaniu tylko chocholy, Junior zawsze sprzata wszystkie swoje zabawki, ktore ma u nas w szafce, zbiera swoje autka do pudelka i chowa, a ja po nich prawie nie musze nic sprzatac. Gorzej z tymi starszymi, wszedzie narobia balaganu, biora moje rzeczy bez pytania, a potem wychodza, a ja mam robote. Pierwszy i ostatni raz dalam sie wrobic w caly komplet wnukow, za stara jestem.
 

 

06 kwietnia 2025

Uwielbiam

 No tak uwielbiam, ze lepiej nie trzeba, te unijna dwulicowosc, hipokryzje i udawanie, ze lewica to jakis lepszy twor od prawicy.  No ale tak sie zwyklo mowic, szczegolnie ze akurat w przypadku polskiej prawicy mozna by podyskutowac. Okazala sie ona bowiem tworem zlodziejskim, niedouczonym, niszczacym. Ichnia lewica tez diabla warta, najpierw rozparcelowala sie na kilka kanapowych partyjek, a potem przedstawila program, gdzie glowna role graly skrobanki, feminatywy, malzenstwa jednoplciowe i malo co poza tym. 
 
 No ale unia europejska... nooo... tutaj to juz prawica nie ma czego szukac, trzeba sie jej pozbyc za wszelka cene, probowac delegalizowac albo wyszukiwac rozne haki, stosowac naciski, karac kiedy nie chce tanczyc na unijnych sznurkach. Unia bowiem postawila sobie jasny cel zrujnowania, zislamizowania i wymieszania ras w Europie. Mam wrazenie, ze po to wlasnie powstala, choc Polacy jeszcze wierza, ze to dla ich dobra, zeby mieli autostrady, zeby ich mlodziez mogla studiowac gdzie tylko chce i zeby mogli miec paszporty w szufladach (takie wlasnie argumenty padaly). Chwilowo jeszcze Polska nie mierzy sie z krymigrantami, ktorzy niby mieli tu przyjechac, zeby pracowac na nasze emerytury. Co sie wyprawia, chyba nie musze pisac po raz enty, wszyscy wiedza i doskonale zdaja sobie sprawe, czym to sie skonczy, jesli Europa nie powstrzyma tej lawiny naszych przyszlych mordercow i panow, bo do pracy jakos sie to towarzystwo nie garnie, przeciwnie, to my bedziemy musieli pracowac do 70-tki, zeby ich wyzywic, a Polska juz lamentuje, ze chca podniesc wiek emerytalny. W unii jestescie, to trzeba po unijnemu i nie ma, ze boli.
 
 Unii jednak czasem udaja sie antyprawicowe manewry, choc prawica i jej polityka antymigracyjna rosna w sile. Zamiesza troche na Ukrainie, obieca akces i NATO, co akurat nie spodobalo sie Wolodii, ale przeciez przyjmiemy biednych Ukraincow. Oni sobie tymczasem posiedza bezpiecznie na unijnym socjalu, a obywatele unii pojada tam do nich wyzwalac ich spod buta Putina. Unia zaczela rowniez mieszac w Rumunii, Wegry chwilowo nie daja soba manipulowac, wiec trzeba bylo sprobowac zdelegalizowac prawicowa partie w Niemczech, bo jej za bardzo slupki rosly. Nie wyszlo, ale unia nie ustaje w probach zamkniecia ust AfD, zeby spoleczenstwo za wiele sie nie dowiedzialo ponad to, co prawia mainstreamowe media. Teraz kazde slowo prawdy ma uchodzic za podzeganie do nienawisci i byc karane z cala surowoscia.
 
 Udalo sie jednak udupic LePen, przynajmniej na piec lat, bo tak dlugo nie wolno jej starac sie o panstwowe stanowiska. Powiecie, ze slusznie, bo robila przekrety. Tak, to prawda, ale chodzilo o zatrudnianie asystentow parlamentarnych, ktorzy nie pracowali dla danego posla, tylko dla partii. W sumie duperela, ale ok. niezgodna z prawem, choc to we Francji powszechna praktyka stosowana we wszystkich partiach. Oczywistym jest, ze to zemsta klasy politycznej, sabotaz w stylu rumunskim, bo sondaze pokazywaly, ze wygrana w roku 2027 mialaby w kieszeni. Francja mierzy sie bowiem z jeszcze wiekszymi problemami migracyjnymi i przestepczoscia niz my tutaj, wiec na fali antymigracyjnej LePen zostalaby prezydentem z palcem w nosie. Trzeba ja bylo utrącic i tak sie stalo. I zeby nie bylo, ze jestem zwolenniczka przekretow, nie.Takie zachowania u politykow powinny byc surowo karane, ale...
 
 Dlaczego zatem nie karze sie wszystkich politykow, ktorzy kreca gdzies z boku lody, tylko pozbywa sie tych niewygodnych? Wezmy bowiem taka Ursule, jej posada w Brukseli wziela sie stad, ze w Niemczech grozilaby jej spora odsiadka, ale dzieki kolezance partyjnej, ktora wtedy byla kanclerzem (raczka raczke...) dostala fuche w unii i uniknela kary. Jako minister obrony wydawala lekka reka miliony dla tzw. firm doradczych (jej dobrych prywatnych znajomych), bo nie majac kompetencji, doprowadzila armie do ruiny. Pozniej niszczyla dowody, mataczyla, zatrudniala kolejne firmy doradcze (a jakze, dawala zarabiac swoim znajomym), ktore mialy poprawiac bledy poprzednich. Wreszcie znalazla azyl w Brukseli i sprawa chwilowo ucichla. To jednak nie koniec, bo bedac przewodniczaca Komisji Europejskiej, dopuszczala sie korupcji i znow niszczenia dokumentow publicznych dotyczacych prowadzenia negocjacji w sprawie miliardowych kontraktow na szczepionki z firma Pfizer (mozecie raz zgadywac, czy byly to obce jej osoby), za posrednictwem SMSów, ktore zostaly skrzetnie pokasowane, zeby nie bylo dowodow na jej przestepstwa. Nie wiem, jaki ta kobieta ma interes w mieszaniu sie w wojne ukrainsko-rosyjska, ale juz obiecuje, ze wezmie sie za konta oszczednosciowe Niemcow, zeby wesprzec Ukraine.
 Niech mi zatem ktos powie, dlaczego ta kochajaca praworzadnosc unia tak wybiorczo zajmuje sie egzekwowaniem prawa?
 
 

04 kwietnia 2025

Impra z pracami spolecznymi

 Zostalam zaproszona przez corke i chocholy na grilla w przedszkolu i myslalam, ze bedzie to takie nieformalne spotkanie "po pracy", zeby rodzice poznali sie blizej, a wszyscy razem integrowali. Ale nie, to bylo zupelnie cos innego. Tam otoz wszyscy spotykaja sie dwa razy do roku, na rozpoczecie i zakonczenie sezonu, jest bowiem zawsze troche do zrobienia.  A przy okazji mozna blizej poznac innych rodzicow, bo kiedy sie rano przed praca przyprowadza progeniture, to nie ma czasu na rozmowy. 
 
 Rodzice przynosza ze soba mieso na grilla, jakies salatki, pieczywo, przedszkole serwuje napoje (woda, lemoniady, soki, kompoty i co tam jeszcze). Trzeba tez wziac ze soba kubki, talerzyki i sztucce, serwetki i takie tam. Przedszkole daje do dyspozycji dwa wielkie grille, ale potrzeba do nich dwoch chetnych tatusiow, do rozpalenia i pilnowania , zeby sie nie przypalilo. Jako ze czesc dzieci to muzulmanie, jeden grill jest z miesem wieprzowym i kielbaskami z zawartoscia wieprzowiny, drugi zas jest halal, czyli drob i wolowina, choc ta malo nadaje sie na grilla. W sumie takie wspolne spedzanie czasu i poswiecanie sie czynnosciom dla dobra ogolu i wlasnych dzieci bardzo ludzi zbliza.
 
 Bo w tym spotkaniu glownie chodzilo o przygotowanie terenu do sezonu letniego. Przedszkole dalo do dyspozycji rodzicom grabie, lopaty, miotly i inny niezbedny sprzet do oczyszczenia terenu wybiegu dla dzieciakow (z jednej strony zlobka, z drugiej strony budynku - przedszkola) z opadlych lisci i galazek. Rodzice dostali tez sadzonki, ktore trzeba bylo umiescic w donicach lub bezposrednio w ziemi, zeby bylo ladnie i kolorowo. Tatusiowie mieli za zadanie porozpinac nad piaskownicami zagle przeciwsloneczne, tam juz trzeba bylo skakac po drabinach i miec sile do naciagania linek. Ogolnie atmosfera fajna, a ja bylam chyba jedynom bapciom na tej imprze. Ale udzielalam sie, pograbilam kawalek terenu z opadlych lisci.
 
 Zeby dzieci sie nie nudzily w czasie, kiedy rodzice pracowali, dostaly cynk, ze w piaskownicach pochowane sa skarby i trzeba ich poszukac. Zaznaczono rowniez, ze przewidziany jest jeden skarb na osobe, wiec gdyby sie zdarzylo, ze dziecko znajdzie dwie zabawki, to jedna ma z powrotem zakopac. Junior dosc szybko znalazl gumowa kaczuszke i przez caly czas jej pilnowal. Zoska znalazla gumowego kraba, ale jak to Zoska, zaraz gdzies go zapodziala, pewnie inne dziecko skrzetnie skorzystalo z okazji i zwinelo, a Zoska oczywiscie pozniej przez caly czas awanturowala sie, ze nie ma swojej zabawki. Dla fan klubu Zoski: niestety nie pozbyla sie jeszcze zlych nawykow smoczkowych, wtedy to byl jakis cut nad Leine, ze tak dlugo ze mna spacerowala i ani razu nie przypomnialo jej sie, ze nie ma czego mietolic w paszczy. Oczywiscie  smoczek tez gubila i dobrze, ze corka zabrala zapas z domu.
 
 Mam z tej imprezy jedno jedyne zdjecie, zrobione chylkiem i wtedy, kiedy w polu widzenia nie bylo zadnego innego dziecka, ino tylko horror-zajac. Panuje tam bowiem surowy zakaz robienia zdjec i ja to rozumiem oraz sie dostosowuje. 

 Ogolnie spotkanie bardzo mi sie spodobalo, zjadlam sobie kielbaske z grilla i bardzo smaczna salatke, troche sie poruszalam przy grabieniu lisci, a efekt tego taki, ze dzieci maja naszykowane wybiegi na sezon letni, no i wychowawczynie mogly mi sie blizej przyjrzec, zebym juz nie musiala legitymowac sie za kazdym razem, kiedy odbieram chocholy. Takie przyjemne z pozytecznym.
 

02 kwietnia 2025

Rzadko bywam...

 ... w srodmiesciu, bo nie lubie tam bywac. Jest drogo, poczawszy od oplat parkingowych, ktore ostatnio znow zdrozaly, a zakonczywszy na cenach tego wszystkiego, co tam sprzedaja. W srodmiesciu zawsze bylo drogo, bo tam czynsze sa bardzo wysokie i zeby handlarze nie tylko wyszli na swoje, ale zeby zarabiali, musza te ceny windowac. Teraz jednak, kiedy dodatkowo wzrosly ceny energii, wywozu smieci i wszystkich innych pobocznych oplat za lokal, ceny sprzedawanych artykulow sa jeszcze wyzsze. Jesli brac pod uwage, ze ceny tych samych artykulow w internecie sa o kilkanascie procent nizsze, a u Chinczykow to ulamek cen ze starowki, to nic dziwnego, ze wiele lokali stoi pustych z szyldami DO WYNAJECIA, bo ich poprzedni uzytkownicy zbankrutowali. Powiem Wam, ze bylam lekko zszokowana liczba pustych lokali handlowych, jak rowniez calkiem nowymi w miejscu tych, ktore pamietalam, ktore byly tam od zawsze, a ktore zostaly zlikwidowane. Nawet apteka, ktora zajmowala rogowy lokal przy rynku, a ktora byla tam od tysiac trzysta ktoregos roku (pozostal napis na scianie z muru pruskiego) tez zniknela, naprawde nie wiem, dlaczego, ale zal, ze nikt nie postaral sie, zeby ten zabytek zachowac.
 
 Zacznijmy jednak od tego, co mnie w ogole zanioslo do miasta, do ktorego, jak wspomnialam, nie lubie zagladac. Ano zgadalysmy sie z Terenia Australijska, ze kupila cos w TK Maxie (no kto by pomyslal, ze ta siec sklepow opanowala caly swiat, a ja naiwnie myslalam, ze oni sprzedaja tylko w Niemczech, potem widzialam ten sklep w Lodzi, a teraz okazuje sie, ze i na antypodach handluja), a ja z zalem pomyslalam, jak dawno tam nie bylam, a przeciez lubilam tam weszyc, nawet jesli nie zawsze cos kupowalam. Zatesknilo mi sie, a ze akurat musialam kupic cos specjalnego, co tam wlasnie jest w ogromnym wyborze, to postanowilam sie tam wybrac. Z przyczyn wielu (remonty ulic, za wysokie ceny parkowania, tlok) zdecydowalam pojechac autobusem, czego tez dawno nie doswiadczalam, bo wciaz woze tylek wlasnym pojazdem. W TK Maxie zanabylam, co planowalam, dlugo zastanawialam sie nad torebka, ale w efekcie doszlam do wniosku, ze nie potrzebuje.
 
 Po zakupach postanowilam przejsc sie deptakiem, co poskutkowalo zakupem kapci w Deichmanie, ciastek w Kron & Lanz (taka wykwintna cukiernia) oraz pozarciem gory lodow u Wlocha. Zamowilam dwie kulki (ceny kosmiczne, po 2 do 3 euro za kulke w zaleznosci od smaku, a ja pamietam jeszcze kulki po 20 fenigow), a sprzedawca zaladowal mi do wafelka po trzy z kazdego smaku, wiec przysiadlam na lawce niedaleko naszej Gesiarki i sluchajac koncertu ulicznego muzyka, delektowalam sie tymi szescioma kulkami. Lubie lody, ale tego bylo mi naprawde za duzo, a z drugiej strony (z chciwosci) szkoda mi bylo je wywalic, wiec zmeczylam je do konca. Do dzisiaj nie wiem, dlaczego ten mlody czlowiek od lodow tak mnie wyroznil. 
  
 A potem powedrowalam sobie znow do autobusu i nawet trafilam na tego samego kierowce, ktory wiozl mnie do miasta. I wrocilam do domu, dosc zmeczona, bo mnie zawsze mecza tlumy ludzi, na jakis czas wiec mam spokoj, poki znow nie zatesknie do TK Maxa albo poki nie bede miala tam czegos do zalatwienia, np. nowe okulary do czytania u Fielmanna, bo on swoja filie ma wlasnie na starowce. Za duzo tam sie pozmienialo, zebym lubila tam bywac. A kiedys tam nawet mieszkalismy, bylo fajnie, bezpiecznie i stac nas bylo na zakupy.
 

Niszczycielskie dzialania

  Od dluzszego juz czasu nie opuszcza mnie wrazenie, ze niemieccy politycy maja na celu calkowite zniszczenie panstwa. I nie chodzi tutaj o ...