08 kwietnia 2025

Bede dochodzila...

 ... no wiem, tytul sugestywny, a nawet wieloznaczny, ale nie o to dochodzenie chodzi, o ktorym pewnie niektorzy pomysleli. Bede dochodzila do siebie dlugo po niedzielnym zyciu rodzinnym. A bylo to tak. 
 Moje najmlodsze dziecko wymyslilo sobie, ze wezmie udzial w pchlim targu organizowanym w kazda pierwsza niedziele miesiaca na wielgachnym parkingu przy centrum handlowym. U nas bowiem niedziele sa niehandlowe i parkingi swieca pustkami. Corcia spytala mnie, czy przyjde do niej spac, bo ona musi dojechac na plac bardzo wczesnie, zeby zajac dobre strategicznie miejsce. Bo nie ma to-tamto i ze wszystko jedno gdzie kto bedzie stac i sprzedawac, sa miejsca dobre, lepsze i calkiem do niczego, gdzie malo kto sie zapedza. Musi wiec wstac o 4.00, o 5.00 juz wyjechac (nawiasem mowiac, juz o tej porze stala 40 minut w kolejce, zeby wjechac na plac), wniesc oplaty, porozkladac stoly do tapetowania, pelniace role lady sklepowej, stelaz do ubran wiszacych, nadmuchac balony, zeby sie wyrozniac i wabic kupujacych i zeby na 8.00 stac w gotowosci, bo o tej wlasnie porze zaczyna sie wlasciwa dzialalnosc pchlego targu. Dziecie ubralo sie jak na zime, dwie pary spodni, w tym jedne termiczne, futrzane buty, kurtka puchowa, czapka i rekawiczki, bo noc byla mrozna.
 
 Ja mialam zajmowac sie chocholami, pozniej pojsc z nimi na spacer do mamy, slowem luzik, ale bylo inaczej, bo na ten weekend przypadal dyzur najmlodszej do opieki nad przychowkiem sredniej, one tak sie wspomagaja, ze dwa razy w miesiacu biora dzieci tej drugiej, zeby mogla w spokoju odpoczac. Szczerze mowiac, nie zachwycil mnie ten pomysl, bo o ile dwoje to juz dla mnie nie lada wyzwanie, to czworo obudzilo we mnie ataki paniki, ktore poskutkowaly tym, ze nie moglam spac w nocy i cala niedziele bylam jak zombie. Do tego zapomnialam, ze mam nowy lapek (wzielam ze soba), ktory nie jest skonfigurowany z ruterem corki i zapomnialam zrobic to wieczorem, a rano, jeszcze po ciemku, kiedy corka juz wyszla, zauwazylam, ze w nocy przeszla do niej do salonu Zoska, wiec nie chcialam zapalac swiatla, zeby jej nie obudzic. Chylkiem po ciemku udalo mi sie zrobic telefonem jedno zdjecie tabliczki z kodem, przy uzyciu lampy blyskowej, lapek zadzialal i zanim towarzystwo sie pobudzilo, mialam chwile dla siebie. 

 Po sniadaniu i posprzataniu wzielam cale towarzystwo na spacer do mnie do domu, gdzie zjedlismy obiad, zapakowalismy obiad dla mamy i znow pieszo poszlismy do niej na plac. Moj samochod musialam zostawic u niej pod domem, przeciez nie dalabym rady zmiescic calego towarzystwa, zreszta nie mialam tych ich fotelikow. Po krotkim pobycie na pchlim targu, wrocilismy do mnie do domu. Po spakowaniu calego kramu, corka przyjechala po mnie, zebym mogla odebrac auto spod jej domu, a dzieciaki na chwile zostaly z dziadkiem i prababcia. Pomoglam corce rozpakowac i poznosic do piwnicy caly ten kram, ktorym jej samochod zapakowany byl po sufit, a z piwnicy wyniesc foteliki, zeby mogla ode mnie zabrac dzieci i juz w dwa samochody znow pojechalysmy do mnie, obydwie wykonczone i sponiewierane niedzielnymi wyzwaniami. Obie padlysmy bardzo wczesnie do lozek, ja dodatkowo w poniedzialek nie moglam sie prawie ruszyc, bo zakwasy od dzwigania, jak nie dzieci, to pudelek pelnych ich klamotow do sprzedania. Wlasciwie potrzebowalabym jeszcze jednego dnia, zeby dojsc (nomen omen) calkiem do siebie, bo w poniedzialek rano powtarzalam sobie "krolestwo za mozliwosc pozostania w cieplym przyjaznym lozku", ale nikt nie chcial krolestwa i musialam wstawac, choc cale moje wytorturowane cialo sie temu sprzeciwialo. Wprawdzie dla chocholow mialam podwojny wozek, bo one nie dalyby rady tyle chodzic, ale ten wozek tez trzeba bylo pchac razem z zawartoscia.
 
 Qrna, nigdy wiecej calej czworki!!! Niby mogloby sie wydawac, ze te starsze pomoga w opiece nad mlodszymi, ale oprocz marudzenia, ze daleko i ze musza pieszo, ciaglym pilnowaniem, zeby nie odlatywaly za daleko, zeby mialy kurtki pozapinene (zimny wiatr), zeby nie psocily i nie klocily sie zbyt intensywnie, to specjalnie pomocy nie mialam. Na sam koniec Hexa postanowila chyba pobalansowac na krawedzi kociej kuwety i wywalila cala jej zawartosc (na szczescie bez tej innej zawartosci) na lazienke, mialam wiec dodatkowa robote i z naprawde wielka i szczera ulga pozbylam sie towarzystwa z mojego pola widzenia. Co dziwne, kiedy mam w mieszkaniu tylko chocholy, Junior zawsze sprzata wszystkie swoje zabawki, ktore ma u nas w szafce, zbiera swoje autka do pudelka i chowa, a ja po nich prawie nie musze nic sprzatac. Gorzej z tymi starszymi, wszedzie narobia balaganu, biora moje rzeczy bez pytania, a potem wychodza, a ja mam robote. Pierwszy i ostatni raz dalam sie wrobic w caly komplet wnukow, za stara jestem.
 

 

40 komentarzy:

  1. Jesteś dla mnie najlepszą babcią - przodownicą (słownik uparł się że przez ‘b’) no po prostu wzór i wiem że dałaś z siebie wszystko, już widzę jak pociechy budzą się rano, a Ty od razu wkraczasz do akcji. No właśnie kto był pierwszy ? Chcę znać kolejności ? I co było po kolei, no takie różności, toaleta, śniadanie, marudzenie… Czy było jak w wojsku ? Ja ustawiłabym je w szeregu. Jedno wiem że zasługujesz na medal.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsza byla Zoska, ktora przyszla do mnie do lozka i tam dobre pol godziny pozwolila sie miziac, bawic ze mna w sroczke, ktora warzyla kaszke i chowanie Zoski pod koldra z pozniejszym a kuku. :))) A kiedy obie w koncu wstalysmy, to reszta towarzystwa juz siedziala przy telewizorze, wiec nie mam pojecia, w jakiej kolejnosci wstawali.
      Sniadanie bylo jeszcze normalne, a marudzenie zaczelo sie pozniej. Bylo tez przed samym wyjsciem do mnie na obiad pytanie o lody, nie pozwolilam, ale kiedy ubieralam maluchy, Hexa mimo zakazu wziela lody, odebralam i wyrzucilam do smieci, nie bedzie gowniara lekcewazyla bapcinych zakazow.

      Usuń
    2. Hexa powoli wchodzi w wiek buntu a przecież jeszcze nie jest nastolatka. No ale chyba pożałowała tego że złapała lody. Jedno jest pewne że musisz do siebie dochodzić.

      Usuń
    3. Dzisiaj tez jeszcze bardzo trudno wstawalo mi sie z lozka, dalej mecza mnie zakwasy i znow boli caly czlowiek. Hexa ma dopiero 8 lat, juz sie boje, co bedzie, kiedy naprawde zacznie wchodzic w okres dojrzewania, juz wspolczuje corce.

      Usuń
  2. Czwórka to stanowczo za dużo, no no, jesteś bohaterką. Nie dałabym rady a mam też doświadczenie teraz już historyczne w babciowaniu, ale tak trochę piknęło mi serce z zazdrości, że masz córki i cały ich nabytek tak obok siebie chociaż jestem świadoma, ze niesie to z sobą ukrócenie wolności. Dałaś sobie radę i mój podziw sięga zenitu kiedy sobie myślę, ze ta czwórka to przecież jeszcze drobiazg wiekowy.... a czy córka miała sukces finansowy? ciekawam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak! Z tych cen 2, 5, 8, 15 euro uhandlowala cos ponad 300, wiec naprawde sie oplacalo, choc jeszcze tak duzo zostalo do sprzedania. Ona tez wystawia w internecie, a i tak jeszcze pelna piwnica ich ciuszkow. Ale corka sama tez kupuje uzywane ubranka.

      Usuń
    2. ooo, to ekologicznie i z zyskiem dla niej i dla społeczności i dla Ziemi (znowu poleciałam patosem), warte było Twoje bapciowanie.

      Usuń
    3. Zeby jeszcze chocholy zechcialy przestac rznac w pampersy, to byloby juz na 100% ekologicznie, a tak produkuja na tony ukakane pieluchy, ktorych nie da sie w zaden sposob zrecyklingowac. Jednak tetrowe byly lepsze, i dla srodowiska, i dla dziecka, bo motywowaly do szybszego nocnikowania, jako ze piekly w tylek. Zoska jak Zoska, ale Junior ma juz 3,5 roku i ani mysli nocnikowac.

      Usuń
    4. O, faktycznie, to niedobrze. Szwagierki syn pampersy nosił do 7. roku życia. Mieszkali w DE. Moje dziecko - młodsze od niego o 2 miesiące nocnikowalo mając roczek. W tetrze chowane. Wnuki też dość długo pampersowały, ale mnie się już nie chciało kruszyć kopii. To pokolenie robi wszystko po swojemu, lepiej, gada o ekologii jak najęte, ale to tylko puste słowa. Szkoda nerwów.

      Usuń
    5. No wlasnie, ale oni nam zarzucaja, ze zostawiamy im swiat popsuty, a kto go najwiecej psuje? Mysmy zyli tak ekologicznie, jak oni nigdy zyc nie beda, bez plastikow, z tetra, z butelkami szklanymi na kaucje, zbieraniem zlomu i makulatury, reperowaniem butow, cerowaniem ubran, urzadzeniami elektrycznymi funkcjonujacymi po kilkadziesiat lat. Ehhh...

      Usuń
  3. Witam w Twojej bajce. Wprawdzie mam tylko dwójkę na stanie i do jutra, ale kości bolą - co rano ponad 7 tys. kroków. Jesteś moją heroiną 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie na ten tydzien zlozylo sie bardzo duzo roznych prac dodatkowych, kazda wymagajaca niemalego wysilku, wiec jestem naprawde bardzo wykonczona, a odpoczynek bedzie mozliwy dopiero w sobote, o ile oczywiscie nic niespodziewanego nie wypadnie, zeby mnie dobic.

      Usuń
  4. Naprawdę Panterko jesteś wielka, że ogarnęłaś cały drobiażdżek(czy to się tak pisze?:). Jesteś super bapcią i wnuczki pewno Cię uwielbiają. A co dopiero córki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo niespecjalnie mnie uwielbiaja, bo ja nie pozwalam sobie wchodzic na glowe. Pytaly o lody, kiedy wychodzilismy od corki z domu, zeby udac sie do mnie na obiad, wiec odmowilam, bo lody przed obiadem znacza wiadomoco. Kiedy ubieralam maluchy, Hexa wbrew zakazowi wziela lody z lodowki, wiec odebralam i wyrzucilam je do smieci. Konsekwencja przede wszystkim, nawet kosztem tego, ze mnie znielubia. :))

      Usuń
  5. A nie mówiłam? Wnuki to ZŁO!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te starsze to zuo wcielone, szatany w luckiej skurze. Mlodsze jeszcze nie zdazyly sie popsuc.

      Usuń
    2. U mnie te starsze już cywilizowane, a z młodszymi to różnie bywa - uparte jak cholera, pyskate i nieusłuchane. Ciekawe, po kim mają takie wredne charakterki 🧐🤣🤣🤣

      Usuń
  6. Nigdy opis nie odda wysilku wlozonego we wydarzenie ale i tak tylko czytajac widze ze gdyby na mnie padlo nie dalabym rady. Co najwyzej trzymalabym czworke pod jednym dachem, wziala na spacer w poblizu domu i to wszystko, bez dodatkowego lazenia, wozenia obiadu itd.
    Czyli bylabym o wiele gorsza babcia niz Ty.
    Corki i wnuki sa szczeciarzami ze Cie maja, wielkie uznanie dla Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez z ledwoscia dalam rade, ale juz corce zapowiedzialam, ze to pierwszy i ostatni raz, kiedy zgodzilam sie na cala czworke, nigdy wiecej!!! Ten dzien naprawde kosztowal mnie mnostwo sil i nerwow, a to wysypanie kuwety bylo ukoronowaniem mojej golgoty.
      Zeby te moje corki jeszcze docenic umialy, jakie maja szczescie, ale czasem odnosze wrazenie, ze one uznaja to za rzecz calkowicie normalna, taki obowiazek.

      Usuń
  7. No paaaani, cztery sztuki to już wyzwanie. I to niezłe wyzwanie!
    Kiedy miałam małe dzieci moja bliska koleżanka też je miała - obie miałyśmy po 2 sztuki. Zatem aby doświadczyć odrobiny spokoju raz na jakiś czas podrzucałyśmy sobie te dzieci, tak jak Twoje córki. Dzieci miały w tedy mniej więcej: 2, 2,5, 3 i 4 lata. Kiedy szłam z całą czeredą napotkane starsze panie bardzo mi współczuły, że to wszystkie moje :P

    A później koleżanka urodziła trzecie dziecko i dwa miesiące po porodzie zachorowała na gruźlicę o ciężkim przebiegu i na dwa miesiące wylądowała w szpitalu. Za zgodą rodziców zabrałam do siebie malucha, bo ojciec nie radził sobie z trójką drobiazgu. To była przygoda! Koleżanka wyszła za szpitala i po jakimś czasie urodziła jeszcze czwarte dziecko. Maluch oczywiście wrócił do rodziny. Dziś ojciec tych dzieci, nota bene mój rówieśnik już nie żyje, dopadł go okrutny nowotwór trzustki, a dzieci są już baaaardzo dorosłe i mają swoje dzieci.

    Ależ emocje towarzyszą mi podczas pisania tego komentarza, odtworzyły mi się dawno zapomniane wspomnienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z moja trojka tez miewalam w zyciu rozne niewykonalne na pozor wyzwania, szczegolnie kiedy jedna po drugiej wchodzily w okres buntu, a ja myslalam, ze albo pojde zywcem do nieba, albo oszaleje, albo odbiore sobie zycie. Kazda na swoj glupi sposob usilowala mnie wykonczyc i to chyba rzeczywiscie cud, ze przezylam ten ich okres dojrzewania, bo u dziewczyn to cos okropnego, histeria, egzaltacja i agresja. HORROR!
      Male dzieci sa jednak prostsze w obsludze, choc oczywiscie niezwykle upierdliwe.

      Usuń
    2. O pani, to ja widzę, żem sielskie macierzyństwo miała. Moi chłopcy się śmieją, że ich idealizuję, ale to nieprawda. Byli łatwi w obsłudze, lojalni do bólu. Nigdy nie chciałam mieć córki. Czyli miałam nosa. Teraz to jest trochę inaczej, ale jedno pacholę dalej jest (prawie) idealne 🙊

      Usuń
    3. Ja za to nie chcialam miec synow, wiec obie dostalysmy takie dzieci, jakie sobie wymarzylysmy. U mnie dwie corki sa fajne, jedna mniej udana z przyczyn wszelakich.

      Usuń
    4. Dlatego gdy myslam o wlasnym dziecku to chcialam miec chlopczyka. Mimo ze w tamtych czasach mniej sie wiedzialo o hormonach, dojrzewaniu to i tak zdawalo mi sie ze chlopcy sa latwiejsi do chowania a takze maja lzej w doroslym zyciu.
      Wydaje mi sie ze moje bardzo stare pokolenie nie przechodzilo tych hormonalnych trudnych lat, przynajmniej ani ja ani moja corka. Mysle, choc moze naiwnie, ze obie mialysmy braci co moze tworzylo rownowage? Bylam zadowolona z tego, za nic w swiecie nie chcialabym siostry ani 2-3 corek a udalo mi sie najlepsze - parka.
      Jak zawsze kazdy ma swoj punkt widzenia.

      Usuń
    5. Udalo Ci sie i to tak jednym rzutem, podczas gdy ja musialam sie trzy razy meczyc z porodem. Z jednej strony fajnie jest urodzic blizniaki, z drugiej jednak trudniej wychowywac parke jednoczesnie, czlowiek powinien sie rozdwoic. Dzieci moich corek niby nie sa bliznietami, ale roznica wieku miedzy nimi jest tak niewielka, ze wychowuje sie je prawie jak blizniaki.

      Usuń
  8. Jeny, aż mnie mój kręgosłup rozbolał od tego czytania... Niezła niedziela i niezły wyczyn dla Ciebie. Podpadłaś Bapciu Hexie i to nieźle...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No coz, nie bedzie mi dziecko nie tylko dyktowalo, co ma sie wydarzyc, ale zgola robic czegos wbrew wyraznemu zakazowi. No i ja naprawde nic nie musze, jesli dzieci moich dzieci nie beda sie odpowiednio zachowywac, to moge sobie darowac kontakty, ktore maja byc dla mnie przyjemnoscia, a nie jakims przymusem.

      Usuń
  9. Podziwiam Cię. Ja tylko raz, gdy starszy miał mniej więcej około 10 miesięcy niańczyłam go przedpołudniami w Warszawie, bo córka była wtedy dwa albo nawet trzy tygodnie służbowo w Warszawie, no ale problem był zerowy, bo po prostu woziłam go po osiedlu w wózku. Druga babcia to nawet nie dostąpiła takiego zaszczytu. No ale jakby na to nie spojrzeć to młodzi mieszkali w Monachium, teściówka córki w mieście blisko Kolonii a ja w Warszawie, więc od samego początku młodzi musieli liczyć tylko na siebie. Gdy w dwa lata po pierwszym urodziła drugiego synka to też obie babcie nie były angażowane do pomocy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez niespecjalnie moglam liczyc na pomoc babc, bo jedna zmarla zanim urodzila sie moja druga corka, a moja mama wtedy jeszcze pracowala. No a przy trzeciej to juz bylam zdana sama na siebie na obczyznie. Moje dzieci maja wiecej pomocy niz ja mialam, choc pewnie wolalyby, zebym nie pracowala i byla bardziej do dyspozycji.

      Usuń
  10. Moim pierwszym i jedynym małym dzieckiem w życiu była moja córka, obecnie sporo po 40-tce.
    I ani więcej dzieci, ani wnuków.
    Tak się jednak ułożyło, że mam 25-letniego pasierba. Wierzcie mi Miłe Przyjaciółki, to jest dopiero wyzwanie. Co prawda nie trzeba go ani nosić, ani prowadzać, ale co się psychicznie nanadwerężam (Stara Jędzo, poprawne to wyrażenie?), to tylko ja wiem. Dzięki Bogu raz do roku przyjeżdżam do Polski na sześciomiesięczny reset, bo gdyby nie ta przerwa od macochowania, pewnie dostałabym na głowę. Z drugiej strony dziękuję Bogu, że go mam.
    I jak w tym dowcipie "Co to są uczucia ambiwalentne?". Kto zna?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy tesciowa spada w przepasc Twoim nowym Mercedesem? :))))))
      Ja jestem jedynaczka, mama miala wprawdzie brata, ale nie utrzymywalismy z nimi kontaktow, tato jedynak, zadnej rodziny, wiec ja postanowilam nadrobic braki, stad troje dzieci i czworka wnukow. Ale moje dzieci zwlekaly z reprodukcja, wiec troche juz stara jestem na te wnuki.

      Usuń
    2. Panterko, pozwól, że sprostuję: Nie Ty jesteś za stara na wnuki, tylko nikt nie ma obowiązku zajmowania się wnukami. Tak samo jak nie ma obowiązku pomagania finansowego dorosłym dzieciom. Rodzic ma dać wędkę, a nie bez końca dawać rybki :).
      Z drugiej strony- gdybym wnuki miała, to pewnie bym hołubiła i "pomagała" córce w miarę możliwości.
      Dowcip o zięciu odgadłaś, brawo. No to powiem też coś o moim zięciu, ale z życia: mój zięć jest pięć lat młodszy ode mnie, i mówi do mnie "mamo". Żeby rozwiać wątpliwości, ja 66, on 61. Możesz mnie przytulić :)))))

      Usuń
    3. Nie no, nikt mnie nie zmusza do opieki, corki naprawde rzadko prosza o pomoc, wiec ta opieka sprawia mi przyjemnosc, bo jest rzadko. Ja mam za duzo na glowie, zeby jeszcze zobowiazywac sie do jakichs regularnych aktow bapcio-polkowych. Podejrzewam, ze gdybym sie nie zgodzila na cala czworke, to corka by to jakos zalatwila z siostra, przelozyla na inny weekend. Nie moge sie uskarzac, ze moje dziewczyny za duzo ode mnie wymagaja, wszystkie dostaly swoje wedki, a co z nimi dalej robia, to ich wybor.
      Moj slubny tez jest mniej mlodszy od mojej mamy (11 lat) niz ode mnie starszy (13) i tez mowi do mamy mamo, mimo ze zaproponowala mu mowienie po imieniu. U Ciebie tez jest jeszcze w porzadku, gorzej byloby, gdybys byla mlodsza od ziecia, ktory mowilby do Ciebie mamo :)))))))))

      Usuń
  11. jesoo przeczytałam będę odchodziła ... na pierwszy rzut oka.
    na drugi, no jpdr nie dałam bym rady, choć mam doświadczenie, ale dzieci stanowczo za małe. 10 latki mnie do rozpaczy doprowadzają w szkole... tracę cierpliwość. i coś co mnie śmieszyło jeszcze całkiem niedawno...w pojedynczych wypadkach, dziś mnie nie śmieszy, bo jest nagminne, stało się normą.. niezdrową.
    fizycznie bym nie udźwignęła ciężaru wnuków. to inna sprawa. także nieustająco podziwiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udzwignelabys, jestem tego pewna, bo jak trzeba, to czlowiek wydobywa z siebie jakies nadludzkie mozliwosci. Ja sama sie teraz zastanawiam, jak dalam rade temu wszystkiemu, w sumie najbardziej upierdliwe bylo marudzenie i nieposluszenstwo, reszta to luzik.

      Usuń
  12. Niby jak mozna byc babcia i nie byc starym? Dalas rade i nastepnym razem znow Cie zmoze. Dojdziesz do siebie i nastapi nastepny raz... i tak w kolo babciu. Masz fajne wnuki babciu i to leczy rany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy wiecej calej czworki naraz!!! Parami mogie brac, ale czworka to sila zlego na jednego. NEVER!

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Kiedy brak argumentow

  Kiedy zaczyna brakowac argumentow lub ich moc sprawcza marnieje w oczach, kiedy bajanie o koniecznosci ratowania klimatu i pomocy humanita...