Czesto ogladam sobie programy HGTV (Haus & Garden), lubie udzielajacych sie tam architektow, ogrodnikow, maklerow od nieruchomosci. Sposrod tych ostatnich polubilam szczegolnie jednego, Macka Mindaka, arcyprzystojny gostek, kompetentny do bolu, ale wyluzowany, dowcipny, po prostu fajny. I nagle dowiaduje sie, ze ten chlopak, w wieku mojej sredniej corki, nie zyje. Zabil sie na motocyklu, niestety z wlasnej winy. Jakos nie moge przestac o tym myslec, nie wyobrazam sobie, przez co musza przechodzic jego rodzice, rodzenstwo, zona i dziecko (dzieci?). Mial 38 lat.
Mamy lato stulecia, tak zreszta wieszczyli ci, co maja siano zamiast mozgu, ktorzy nie pokonczyli zadnych szkol, ale umieja agresywnie wrzeszczec i tym sposobem dostaja sie do polityki. Nazywaja sie ekologami, a najlepszym przykladem jest ta szwedzka Gretynka. Pisalam juz, ze co roku na wiosne jest to samo, kasandryczne przepowiednie, ze czeka nas apokalipsa, bedzie upalnie, sucho, tragicznie. Po czym nastepuja lata pelne deszczu, z temperaturami daleko ponizej sredniej lipca czy sierpnia. No nie zgadza sie nic z tym, o czym straszyli ci durnie. Ale od czego nachalna propaganda. Niedawno w glownych wiadomosciach rezimowej telewizji ARD (taki program pierwszy TVP) jakas znaffczyni opowiadala, ze lipiec byl za cieply i za suchy, przy czym nie wspomniala juz, ze srednia temperatura lipca w tym roku wynosila 18,4°C, a opady byly praktycznie codziennie.
Troche zaczynam sie czuc jak za dawnych czasow, slusznie zreszta minionych, w Polsce, gdzie wszystko zalatwialo sie po znajomosciach. Zobaczcie, gdyby nie syn bylej sasiadki, do wrzesnia nie mialabym terminu do kardiologa. Gdyby nie moja rodzinna, ktora zlecila przeswietlenie na cito, mialabym je dopiero 12 sierpnia. Teraz znow zadzialaly znajomosci w innym przypadku. Dawno temu, bardzo dawno, mialam cos nie tak z tarczyca, lekka niedoczynnosc. Kilkukrotnie bylam na scyntygrafii, w koncu lekarz orzekl, ze jestem zdrowa i przestalam brac leki. Przestalam niestety rowniez sie kontrolowac, ale czulam sie dobrze, a zreszta znacie moj negatywny stosunek so lekarzy, nie chodzilam, olalam. Ale podczas wywiadu z anestezjolozka (piekna Azjatka) przed operacja, ona wspomniala, ze na te skoki cisnienia moga miec wplyw zaklocenia w tarczycy, a kiedy uslyszala, ze ja juz kiedys mialam z tym klopoty, mocno sie zdziwila, ze zaden lekarz jeszcze nie wyslal mnie na badanie tego organu. Przy zdejmowaniu szwow powiedzialam o tym rodzinnej, wypisala skierowanie i zaczelam sobie dzwonic, zeby zrobic termin w medycynie nuklearnej. Zrobilam, ale dopiero na 9 stycznia, a do tego czasu moglabym juz pare razy zejsc, gdyby sie okazalo, ze to rzeczywiscie to. Poszlam wiec raz jeszcze do rodzinnej i poprosilam, zeby oni mi ten termin zalatwili. I co powiecie? Termin byl juz nastepnego dnia, czyli wczoraj. Naprawde bez znajomosci i grzecznosci roznych znajomych osob mozna zejsc z tego swiata, nie doczekawszy sie wizyty u lekarza.
Na usg i scyntygrafii lekarz nie widzial niczego niepokojacego, zadnych powiekszen, jedynie guzek na lewym placie, ale zapewnil mnie, ze to nic groznego, ale na komplet wynikow musze poczekac jakis tydzien, bo dodatkowo pobral mi krew i wyniki przesle do rodzinnej, tam mam pytac.
No wiesz co z ta pogoda u Ciebie to ciekawe, bo przecież jest lato i powinno być ciepło. Kiedy opuszczałam Polskę, dawno temu, to pamiętam ciepłe lato 32 stopnie. A tak w ogóle to mam uczucie że macie gorące lato, mam tak od kiedy pokazałaś mapę pogodowa z płonącym czerwonym tłem. Jak Ci zimno patrz sobie na tą mapę.
OdpowiedzUsuńDla mnie to lato jest wspaniale, bo mnie jest zawsze za goraco, wiec blogoslawie niebianskie uklady pogodowe, ze z wymierna korzyscia dla mnie to lato jest chlodne. Bo ja bardzo zle znosze upaly, a teraz, kiedy nie moge dojsc ze zdrowiem do ladu, pewnie odczuwalabym je ze zdwojona moca. Nie tesknie za cieplem, lepiej tez mi sie spi.
UsuńMoże znajomości są wszędzie, moja pierwsza praca tutaj też była po znajomości, byłam dobrą studentką to mnie profesorka poleciła, niby miałam rozmowę o prace, ale cały czas czułam że jestem tam po znajomości.
OdpowiedzUsuńCos Ty! Gdybys nie byla dobra studentka, a rozmowa nie wypadla dobrze, to z pewnoscia nie dostalabys tej pracy, wiec zawdzieczasz ja jedynie sobie i przy tym zostanmy.
UsuńA ja bez znajomosci i uprzejmosci paru osob do dzuisiaj czekalabym na terminy.
Mam tę samą słabość, oglądam programy związane z domem, jego urządzaniem, z ogrodami etc..bardzo polubiłam Maćka Mindaka, przesympatyczny, przystojny, charyzmatyczny, też przeżyłam jego śmierć, bardzo przykra historia....nie mogłam w to uwierzyć a rodzina..strach pomyśleć
OdpowiedzUsuńA znajomości, sprawa stara jak świat, każdy z nas z nich kiedyś wyniósł korzyść, oby tylko nie odbyło się tu kosztem innych, zawsze mam takie myśli z tyłu głowy, w Twoim przypadku jakoś nie widzę takie załatwienie przyśpieszenie wizyt, wydaje mi się, że lekarka rodzinna nie spodziewała się tak dalekich dat i jej obowiązkiem, jeżeli widzi że to konieczne, dać Ci to cito, a Azjatka..empatyczna i dobra lekarka.
Jeżeli chodzi o lato tegoroczne to jestem nim zachwycona, jest takie jak powinno być, nie za gorące, od czasu do czasu popada..no cudo, nie wiem, czy na podstawie tego naszego lata można wysunąć jakieś daleko idące wnioski. Moja córka w Portugalii ma temperatury ponad 40 stopniowe, płoną lasy, co roku płoną ale w tym roku temperatury w pólnocnej Portugalii sa zdecydowanie wyższe...bez klimatyzacji nie daje się żyć, jest lekarką i nie może dać sobie rady z wieloma , starszymi pacjentami, których dolegliwości są bardzo dotkliwe w skutkach...
Wiesz, jak jest z terminami po znajomosciach, ktos zostanie przesuniety dalej i rzeczywiscie odbedzie sie to jego kosztem. Gdybym jednak az tak bardzo nie potrzebowala natychmiastowej pomocy, to pewnie cierpliwie bym czekala na umowiony przeze mnie telefonicznie termin. Skoro jednak tak intensywnie wzielam sie za siebie, co wymagalo badan u roznych lekarzy, chcialam je miec w krotkim czasie, a nie snuc sie chora miesiacami.
UsuńJa tez nie narzekam na tegoroczne lato, przeciwnie, dla mnie jest optymalne, nienawidze upalow, bo wystarczajaco obficie poce sie juz teraz, nie potrzeba mi bardziej. Deszczu tez mamy w normie, nic nie wysycha, roslinnosc ma sie bardzo dobrze. Ja tez mam sie pogodowo dobrze, gorzej zdrowotnie, ale tez zauwazylam, ze z wiekiem coraz mniej znosze gorac. Nasze lato przenioslo sie do Skandynawii, oni tam strasznie narzekaja na upaly. I dobrze! Nareszcie sprawiedliwosci stalo sie zadosc :)))))
Ja zaczynam skarżyć się na to lato, bo jest ciut za mokre i za chłodne. Dla mnie temperatura w lecie powinna być koło 25 stopni i w miarę ciepłe noce. Niestety, ale nie można mieć wszystkiego, tak jak się chce... Jest za to zielono. 😘
OdpowiedzUsuńJa nie narzekam, dla mnie jest optymalnie, ale niestety nadchodzi weekend z zapowiadanymi 28°C, wiec pewnie bede cierpiala z goraca.
UsuńPantero, taka jest pogoda u Was. U nas też, szczególnie w moim regionie, lato jest raczej chłodne na tle minionych. Ale ponad trzydziestostopniowe upały w Wielkiej Brytanii i Finlandii to nie jest norma. Także te nagłe ulewne i obfite deszcze, gwałtowne burze i silne wiatry nie są normalne w naszym klimacie. I zanikanie podziału na cztery pory roku. Ja też nie lubię wieszczenia apokalipsy i wrzasków, ale są analizy kompetentnych naukowców na ten temat. Pomijają zresztą te sprawy, ja się cieszę, że lato jest chłodniejsze. Na razie. Zobaczymy jak będzie z sierpniem.
OdpowiedzUsuńJuz wyzej pisalam, ze to jest SPRAWIEDLIWOSC, teraz oni sie poca, a my mamy skandynawskie lato, ktore bardzo mi pasuje. Zeby byla jasnosc, nie musisz mi tlumaczyc, ze klimat sie zmienia, bo sama to widze, ale jesli pewni idioci rok po roku na wiosne dra ryje, ze bedzie lato stulecia, susza do kilometra wglab ziemi i 40-stopniowe upaly (w Niemczech, nie w Grecji, Portugalii czy Turcji. W NIEMCZECH), to mnie juz sie uszami wylewa. I te mapy pogody, gdzie temperatura jest 25°C, ale tlo jak fotografia lawy wulkanicznej, a na koniec rezimowe wiadomosci orzekaja, ze lipiec byl za cieply i za suchy, przy sredniej temperaturze 18,4°C. O to mi chodzi i tylko o to.
UsuńDla mnie to lato jest idealne. Takie, jakie pamiętam z dzieciństwa. Było mi wtedy zimno, teraz jest OK. Cierpią wczasowicze, m.in. moi nad morzem, ale po co się tam co roku pchają? I w okolicy jest dużo fajnych rzeczy, ale nie, muszą jechać na kraniec Polski. No cóż, mnie to rybka, dobrze, że się nie zgodziłam na wyjazd z nimi (jechała druga ekipa, było miejsce), zaoszczędziłam sporo kasy i zdrowia :) No tak, ze służbą zdrowia to zawsze jest po znajomości, miałam dobrze w rodzinie Eksa, bo tam sami lekarze. A teraz albo terminy, albo prywatnie (i też terminy). Zatem nie ma opcji chorowania, jest opcja pożegnania z bronią :P Boguśko, ja ci dam za zielono. Jest przecudna, świeża, majowa zieleń i niech tak zostanie aż do zmiany barw :)
OdpowiedzUsuńMoi rodzice tez po znajomosciach zalatwiali w Polsce lekarzy, ale... no coz, lekarze tez ludzie, starzeli sie, przechodzili na emerytury i marli, a posrod nowych narybkow juz takich znajomosci nie bylo.
UsuńJedyna korzysc z Twojego pozostania w domu jest finansowa, ja tam bym pojechala, ale mnie nikt zabrac nie chce, no i domu nie moge zostawic :)))
kurcze u nas leje że zgnijemy...oraz na kole podbiegunowym jednak 31 stopni było.
OdpowiedzUsuńA dobrze im tak, niech sie gotuja, wtedy zobacza, jak to jest, kiedy jest za goraco. My zas przezywamy skandynawskie lato i to nazywam sprawiedliwoscia.
UsuńMało kto zdaje sobie sprawę z faktu, że tarczyca to niestety b. ważny kawałek naszego organizmu. A endokrynologia to jeden z bardziej pokręconych i trudniejszych działów medycyny i dobrych endokrynologów w całym świecie po prostu brak. Ja na początku miałam nadczynność, potem guz (nie guzek, bo był wielkości średniej cytryny) na lewym płacie, więc płat wyrżnęli razem z guzkiem i omal im pod nożem nie zmarłam, a na początku lat 2000 stwierdzono, że mam Hashimoto i zanika mi ten pozostały płat , który ma już tylko 1 mm, a na nim jest .....guzek. No a jestem w wieku, w którym żaden chirurg w pełni władz umysłowych nie chce mieć ze mną cokolwiek do czynienia, a z kolei ja nie dam sobie likwidować guzka radiologicznie. Nie nęci mnie napromieniowanie. Łykam L-thyroxin w dwóch różnych dawkach i czekam spokojnie na koniec przygody zwanej życiem. W Niemczech jest JEDEN pan profesor, który się ponoć super zna na chorobach tarczycy, ale jest w Monachium i podejrzewam, że przyjmuje tylko prywatnie, a mnie jakoś nie stać na prywatne wizyty u lekarzy + hotel w tymże
OdpowiedzUsuńMonachium.
A pogoda- u mnie w szkocką kratkę - jak pada to z reguły kilkanaście razy w ciągu dnia, na szczęście nie są to katastroficzne opady. Teraz mam 19 stopni i nieco przymglone słońce.