Translate

11 sierpnia 2025

Ehhh...

 Toczy sie to moje zycie do przodu, ale zeby tak jego jakosc zechciala sie poprawiac, to nie. Cisnienie robi, co mu sie w danej chwili wymysli, po kilku pomiarach bliskich normalnosci nagle wyskakuje do gory jak diabel z pudelka. Po tabletkach systoliczne spada, za to diastoliczne sobie podskoczy, jakby usiadlo na pinezce. A puls to juz w ogole zachowuje sie, jakby go z wariatkowa na przepustke wypuscili, w przewadze jest bardzo za niski i oscyluje w okolicach 40, ale czasem cos mu odbije i walnie 80-tka. Od czasu do czasu jego wynik pokazuje sie w trojkaciku, a to znak niechybny, ze podryguje sobie arytmicznie. 
 Ja jednak postanowilam za wszelka cene wracac do zdrowia i do pracy, bo w domu wali mi naglowe z nadmiaru zlych emocji, slubny powoli, ale systematycznie wpedza mnie do grobu, nie majac o tym pojecia, a ja zastanawiam sie, jak dlugo jeszcze to wytrzymam, zwazywszy, ze jego stan bedzie sie tylko pogarszal. Zbyt zdrowy jest fizycznie, a psychicznie jeszcze nie osiagnal poziomu, ktory uprawnialby go do pobytu w domu opieki. Bo ja sie nie pisze na opieke, dosc mam problemow z wlasnym zdrowiem, dosc stresu w zyciu. Nie nadaje sie do takiej roboty. Mozecie mnie linczowac i zarzucac, ze jestem zla zona, ja juz niewiele do niego czuje, za bardzo zalazl mi za skore w ostatnich latach, jeszcze zanim zachorowal. 
 Tak wiec chcialabym wrocic do pracy, ale nie jestem pewna swoich sil, bo z tym kiepsko. Na spacerach sapie jak lokomotywa, musze czesto przystawac, zeby oddech sie uspokoil, okrutnie sie poce przy tym, no nie jest dobrze. 
 W zeszlym tygodniu dziadek i jego corka zaprosili mnie na ciacho i herbatke (kawy nie pije, od przyjecia do szpitala, okrutnie mi sie chce napic, ale sie bojam, ze mi cisnienie podniesie. I nie, nie moge pic kawy bezkofeinowej, bo mamy jeden automat i za kazdym razem, kiedy przyszlaby mi ochota na kawe, musialabym oprozniac zasobnik z kawy normalnej, uzyc go z bezkofeinowa, a potem odwrocic proces).   Chetnie przyjelam zaproszenie, bo naprawde lubie dziadka, Marit tez chyba sie obciela, ze chciala naduzyc mojej pomocy, bo byla cala w podziekach za pomoc przy organizacji przeprowadzki, nie mogla wyjsc z podziwu, zreszta nawet panowie z firmy przeprowadzkowej chwalili nas, jak dobrze przygotowalysmy logistycznie cala przeprowadzke, znaczy ja przygotowalam, ale oni o tym nie wiedzieli. Mam naprawde ogromne doswiadczenie, bo tyle przeprowadzek mam za soba, naszych i naszych dzieci, ze moglabym pisac podreczniki "Jak bezstresowo i bezpiecznie organizowac przeprowadzki". Dziadek zachwycony mieszkaniem, bedzie sie musial troche od nowa uczyc, gdzie co ma, ale to drobiazg, trzeba jeszcze poprosic lokalnego nadzorce budynku, to taki czlowiek od wszystkiego, rowniez od malych reperacji, zeby powiercil dziury, zawiesil szafki w lazience, obraz i lustro w przedpokoju. Normalnie robi to firma przeprowadzkowa i czesciowo wszystkie rzeczy mamy porozwieszane, ale czesc scian jest z kartongipsu i wymaga innych dybli, a tych firma nie miala. 
 Marit zalatwila ojcu 10-dniowa opieke, tyle ze nie w Getyndze, ale nie ma dramy, zawiezie go tam, a wnuczka potem odbierze i odwiezie do sanatorium. Tak wiec ponownie spotkamy sie dopiero za jakies 5 tygodni. Mam klucz od jego mieszkania, wiec w razie potrzeby tez moge jakos pomóc, ale przynajmniej nie jestem zobowiazana latac tam codziennie.
 No i tak to sie plecie, troche bez nadziei na poprawe, ale czy mam inne wyjscie? Musze na razie zyc, na ile pozwalaja mi okolicznosci.
 

2 komentarze:

  1. Ty ehhh…a ja hmmm…bo uważam że wszystko jest na dobrej drodze, nabierasz sił, ciśnienie też się w końcu uspokoi, chcesz wracać do pracy to też coś mówi, zresztą jesteś aktywna od pierwszego dnia po opuszczeniu szpitala, pamiętam że już pierwszego dnia zrobiłaś pranie a może nawet dwa, dźwigałaś mokre, ciężkie do suszarni która jest w piwnicy.
    A dziadek tak bal się iść na nowe a teraz jest zadowolony. No i dobrze że jesteście wszyscy w dobrej relacji, tak powinno być, a nie jak widzę w narodzie polskim skłócenie, nienawiść i wyzywanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do pracy sie rwe z dwoch przyczyn: finansowej i celem wyrwania sie wreszcie z domu, dzisiaj bedzie ten pierwszy dzien po trzytygodniowej przerwie i sama jestem ciekawa, jak mi pojdzie.
      Moja odmowa pomocy byla grzeczna i, jak widac, zostala przyjeta ze zrozumieniem i bez focha. Choc na pewno rozczarowala. Ale dalej sie "kolegujemy". :)))

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Ehhh...

  Toczy sie to moje zycie do przodu, ale zeby tak jego jakosc zechciala sie poprawiac, to nie. Cisnienie robi, co mu sie w danej chwili wymy...