Coraz jesienniej sie robi, po kilku dniach upalow, ktore zdazyly mnie wymeczyc, bo i zdrowym daly sie we znaki, a co dopiero mnie, ktora i tak nadmiernie dyszy i bez goraca. Ale zawzielam sie i nawet w te dni chodzilam z Toya na spacery, tyle ze wylacznie w cieniu, a ten dawala tylko alejka parkowa, a wiec blisko i nieatrakcyjnie dla Toyi, bo tam nie moge jej spuszczac ze smyczy, za duzo rowerow i innych psow. Dlatego zawsze chodzimy tam, gdzie nie ma takiego ruchu, ale tam nie ma drzew, za duzo otwartej przestrzeni, wiec w upaly odpada.
Na szczescie od poniedzialku temperatury opadly i zrobilo sie normalniej, czyli bezslonecznie i ok. 20-23°C. Ta optymalna dla mnie normalnosc swietnie zbiegla sie z badaniem holterem ekg. Rano w srode zameldowalam sie w centrum sercowo-naczyniowym po odbior urzadzenia. W sumie to male takie i w niczym mi nie przeszkadza, chociaz o prysznicu moglam tylko pomarzyc, musialam sie wycierac myjka jak kot. Bedac przy okazji w poblizu medycyny nuklearnej, wstapilam tam po wyniki, ktore wprawdzie dzien wczesniej chcialam odebrac od rodzinnej, ale niestety zastalam zamkniety gabinet i kartke informacyjna, ze do konca miesiaca maja urlop. Z moja tarczyca jest na szczescie wszystko w porzadku, wiec i ten ewentualny powod zaklocen pracy serca i za wysokiego cisnienia, mozna odhaczyc.
Najbardziej upierdliwe w tym holterze jest protokolowanie kazdego kroku w takcie polgodzinnym. Trzeba stale o tym pamietac, bo lekarz bedzie pozniej porownywal ewentualne zaklocenia z tym, co w danej chwili robilam, czy siedzialam, jadlam, spacerowalam z psem, odpoczywalam na lezaco, ogladalam TV, sprzatalam czy w nocy wreszcie spalam, wszystko musi byc notowane od - do. Dlatego w tym dniu postanowilam tez powspinac sie na jakies schody czy gorki, zeby byl obraz moich zadyszek, braku powietrza i slabosci, moze to pomoze w koncu dojsc do przyczyny tych wszystkich zaklocen i nieprawidlowosci.
Jak wspomnialam w pierwszym zdaniu tego posta, robi sie juz widocznie coraz jesienniej, choc przeciez lato trwa w pelni i bedzie jeszcze trwac do 23 wrzesnia. Ale niektore drzewa zaczynaja zolknac, polki w sklepach i stragany uginaja sie od jesiennych owocow, na drzewach dojrzewaja orzechy wloskie i laskowe, nawloc pokrywa coraz wieksze obszary, na polach wszedzie leza te wielkie bele slomy lub siana, ale do zniw kukurydzy jeszcze daleko, kolby sa male i niedojrzale. Za to temperatury w nocy i wczesnie rano, zgodnie z przyslowiem, ze od swietej Anki..., zaczynaja sie robic jednocyfrowe i czlowiek coraz czesniej posilkuje sie kubraczkiem, a sa dni, ze wlaczam rano ogrzewanie w aucie, co nie przeszkadza, ze po pracy przelaczam na klimatyzacje, bo jest wewnatrz goraco jak w saunie. Slonce bowiem dobrze daje po karoserii. Ale kiedy jade do pracy na wczesniejsza godzine, slonce swieci mi bezlitosnie w oczy, calkiem poziomo i nawet blenda malo pomaga. Bardzo nie lubie takich porankow, kiedy mnie oslepia, boje sie, ze czegos czy kogos nie zauwaze.
Ogolnie nie moge narzekac na tegoroczne lato, nie dalo mi sie za bardzo we znaki, bylo kilka dni naprawde upalnych, ale ogolnie do wytrzymania.
Ciekawy dzień miałaś z Holterem i taki bez tajemnic, że musiałaś wszystko powiedzieć (napisać) Trochę ten dzień zorganizowałaś pod Holtera, że wybrałaś chodzenie po górkach. Ciekawe czy inni badani są tacy otwarci w tych sprawozdaniach, szczególnie o nocy.
OdpowiedzUsuńNo wlasnie! W nocy musialam calkiem obcego Holtera wpuscic ze soba do lozka, podczas gdy na drugiej czesci loza malzenskiego drzemal slubny. Tak sobie w trojke spedzilismy noc, a nawet w czworke, bo przeciez nie policzylam Toyki. A to juz zakrawa na orgie.
UsuńTak, zgadzam się z Tobą - tegoroczne lato łaskawe było. Ale mnie nic nie kazali zapisywać przy holterze. Chociaż i tak nic nie wykazał. Z nadciśnieniem już tak jest - ma swoje fanaberie. Ja mam pół szafy leków, które odstawiłam, bo nagle po nich ciśnienie zaczęło mi spadać poniżej 100... :) Żyćko ;)
OdpowiedzUsuń