Moj najukochanszy miesiac zbliza sie do konca. Narzekac? Nie narzekac? Temperaturowo i pogodowo pozostawial wiele do zyczenia, byl chyba najzimniejszym majem od kilkudziesieciu lat. Z drugiej zas strony dobrze, ze byl tak deszczowy, choc i tak nie uzupelnil w pelni deficytow wod gruntowych powstalych podczas kilkuletnich susz. Poprzez te chlody okres wegetacyjny przesunal sie w czasie, kasztanowce zrobily figla maturzystom i nie zakwitly na czas, wszystko przedluzylo sie w czasie o jakies 2-3 tygodnie. Fejsbuczek przypominal mi juz dawno kwitnace mniszki, rzepaki czy lilaki, a one w tym roku byly jeszcze daleko w pakach (ponkach). I z jednej strony czlowiek nie mogl sie doczekac tej pieknej majowej pogody, z drugiej byl szczesliwy, ze jeszcze nie ma tych meczacych upalow.
Koniec maja to rowniez daleko idace poluzowania obostrzen pandemicznych, na
ktore czlowiek cieszy sie jak lysy na widok grzebienia, wszyscy sa juz pomeczeni izolacjami, trzymaniem odleglosci, niemoznoscia zrobienia normalnych zakupow, ot tak, z biegu, bez pisania zyciorysow z rozmiarem biustonosza wlacznie, ze nie wspomne o numerach telefonow i adresach mailowych. Troche straszno pomyslec, co z tymi wszystkimi danymi mogloby sie stac. Niby mozna wiecej, a mnie jakos nie spieszy sie w te tlumy na starowke, chocby po to, zeby zezrec sobie pucharek lodowy. Czyzbym juz sie przyzwyczaila do tych szykan na tyle, ze ich cofniecie nic w moim zyciu nie zmienia?
Zdjecie robione wczoraj 30.05. |
Zdecydowalam, ze nad morze pojade dopiero wtedy, kiedy mina dwa tygodnie od ostatniej dawki szczepienia, to jest gdzies ok. 20 lipca. Wtedy moga mnie wszyscy w zadek pocalowac, zadne obostrzenia nie beda mnie dotyczyly. We wrzesniu chcialabym pojechac w koncu do mamy i mam nadzieje, ze mi sie to uda, ze do tego czasu nic sie nie zmieni i zadna czwarta fala nie nastapi.
Budowa przed moim kuchennym oknem postepuje szybciej niz bym sie
spodziewala, teraz juz stawiane sa sciany domu. Najwiecej czasu zabralo przygotowywanie podstawy. Swoja droga ciekawe te obserwacje, poczawszy od burzenia domow, ktore tu staly, po techniki budowlane stosowane przy stawianiu nowego budynku. Niektore czynnosci szczerze nas zadziwiaja, no ale nie musimy sie na tym znac. Nawet glupi beton rozlewany byl na kilka sposobow, albo z betoniarki przelewany do takiego wielkiego metalowego lejka, ktory dzwigiem dostarczany byl nad miejsce betonowania, wtedy temu lejku otwieralo sie denko i beton ukladal sie na miejscu. Inna metoda to lanie prosto z betoniarki za pomoca rury dluzszej od ramienia dzwigu, co praktycznie wystarczalo na cala powierzchnie placu budowy. Mowie Wam, to jest naprawde bardziej zajmujace niz telewizja. Ciekawe, jak szybko osiagna stan surowy, ale sadzac po tempie, w jakim sie uwijaja, to w czerwcu powinny stanac wszystkie sciany.
Narzekac czy nie narzekac, oj to dobre, zawsze znajdziemy powod do narzekania, w tamtym roku kiedy mielismy powazny lockdown mielismy smieszna historie z “Karen from Brighton” kobieta z bardzo pieknej I bogatej dzielnicy przy zatoce, piekne plaze, pokazala sie narzekajac ze ma juz dosyc chodzenia po Brighton, niektorych tylko rozsmieszyla ale co inni zezloscili sie na nia ze ma tak ladnie i narzeka.
OdpowiedzUsuńTak szczerze? Jednak gorzej znosze upaly niz deszcze, zwlaszcza ze deszcze bardzo byly naturze potrzebne. W sumie ja nie za bardzo mam na co narzekac, pandemie przeszlam prawie bezbolesnie, wychodzilam jak chcialam, do fryzjerow i restauracji w ogole nie chodze, wiec nie odczulam ich braku. Deszczowy maj tez mnie specjalnie nie dotknal, i tak musialam pracowac, wiec pogoda byla mi obojetna, choc oczywiscie wychodzenie z psem nie bylo specjalnie przyjemnie dla psa i dla nas. :)
UsuńZawsze lubiłam obserwować różne budowy- jako dziecko pamiętam gdy budowali dom przylegający do kamienicy, w której mieszkałam- był z cegieł, cegły wnosili robotnicy na własnych plecach, potem oczywiście sami je kładli i spajali zaprawą. Najbardziej zaawansowanym urządzeniem był kołowrót na każdym kolejnym piętrze który pozwalał na wwiezienie na piętro odpowiedniej ilości zaprawy, a na dole - gruszka-betoniarka.
OdpowiedzUsuńPamietasz z pewnoscia, jeszcze na starym blogu, sprawozdania z manewrow policyjnych w opuszczonych domach, a potem ich rozbiorke. Po tym wszystkim mialam ponad rok spokoju i panoramiczny widok z okna, teraz... coz, wszystko dobre sie kiedys konczy, wiec i widok z okna zostanie zasloniety. Z jednej strony fajnie mieszkac na parterze, bo czlowiek coraz starszy i trudniej wchodzi sie po schodach, a z drugiej lepsze widoki sa bez watpienia wyzej.
UsuńPierwsze zdjecie czerwonych kwiatow piekne, kwitnace kasztanowce obudzily we mnie wspomnienia lat licealnych, szkola byla przy parku z aleja kasztanowych drzew, niestety nie lubie placow budowlanych, az wstyd sie przyznac ze jestem budowlancem.
OdpowiedzUsuńTe czerwone to rododendrony, tak pieknie zakwitly w tym roku u mojej znajomej, ze nie moglam sie powstrzymac przed zrobieniem kilku zdjec. Kasztanowce spoznione, w ogole cala wegetacja jest w tym roku gdzies tak ze trzy tygodnie opozniona.
UsuńGdyby nie zabudowywali mi widoku, to byl bardziej lubila ten plac budowy, a tak...
Ostatnio moim jedynym marzeniem jest po prostu wyjść do parku na spacer. Jak nie zmienię pracy, to mogę o morzach i górach zapomnieć.
OdpowiedzUsuńNo nie gadaj! Urlopow nie daja? Jesli tak, to zmieniaj robote jak najszybciej, bo sie wykonczysz.
UsuńDają, ale jak jest się drugą osobą w firmie, to pracujesz codziennie z jedną dziewczyną na zmiany i wolne widzisz co drugi tydzień jeden dzień. Dzisiaj się zwolniłam.
UsuńSlusznie! Nie ma takiej pracy, dla ktorej warto poswiecac zdrowie.
UsuńOstatnio w sobotę, jak byłam na rynku po warzywa, to patrzono się na mnie, jak na wariatkę, bo jak tylko wysiadłam z auta, to maska wyszła z pudełeczna na dzioba i pilnowałam dystansu do ludzi. Po tej chorobie jeszcze bardziej się pilnuję, szczególnie w sklepch i na rynku. Lodziarnie i inne knajpki mnie nievruszają. Dobrze, że otworzyli fryzjerów.
OdpowiedzUsuńMnie z kolei na fryzjerach zupelnie nie zalezy. Na knajpkach rowniez nie. Czekam jak na zmilowanie na te druga szczepionke, zebym mogla zaczac w miare normalnie zyc, jezdzic sobie, dokad chce i zrec lody. :))
UsuńWolałabym, żeby maj był nieco cieplejszy, ale i tak było nieźle- temperatury całkiem do przyjęcia. Całe lato zapowiada się chłodniejsze niż poprzednie, ale też mnie to nie martwi, bo źle znoszę upały.
OdpowiedzUsuńA że kolory trochę się spóźniły? Ale już są! :)
Przybij zatem piatke, ja tez zle znosze upaly i oby sie Twoje proroctwo spelnilo z tym chlodniejszym latem. Szczegolnie kiedy trzeba pracowac, upal daje sie mocno we znaki. Nawet z psem nie chodze na dalekie spacery, podjezdzamy klimatyzowanym autem na psie kapielisko i tam sie Toyka wylata, wchodzac co rusz do wody.
UsuńLato chlodniejsze ? A co na to globalne ocieplenie i Greta?
UsuńTy mi nie wspominaj o tej dziwie! Jest bezrefleksyjna i powierzchowna, choc ma moze dobre intencje.
UsuńWokół mojego domu jest od kilku lata plac budowy i mam takie przemyślenia: nie ma takiego okna, które uchroni przed hałasem i przed kurzem z budowy ;-)
OdpowiedzUsuńNo niestety, licze sie z wiekszym balaganem i kurzem w domu, ale nie potrwa to az tak dlugo, ma byc gotowe na przyszly rok, wiec moge sie pomeczyc. Nigdy wczesniej nie mialam okazji ogladac budowy z tak bliska, wiec jest to dosc ciekawe doswiadczenie. :))
UsuńMnie się podoba taki chłodny maj; rośliny co prawda ruszyły później, ale i kwitły dłużej, szczególnie te wczesnowiosenne. Wczoraj w lesie widziałam jeszcze kilka zawilców, już takich zmęczonych, ale jednak. Przylaszczki też były dłużej, niż zwykle, i fiołki, te malutkie, pachnące. Z drugiej strony w poprzednich latach już kwitły pierwsze lipy, a w tym roku jeszcze nic.
OdpowiedzUsuńJa też nie lubię upałów i tego przeskakiwania z zimowych ciuchów prawie od razu w letnie. W tym roku mogłam przynajmniej ponosić wiosenne kurtki i żakiety:)
U nas po wszystkich tych kwiatkach dawno nie ma sladu, ale to normalne, bo tutaj, choc w tym roku spozniona, wegetacja jest odrobine wczesniejsza niz w Polsce, zwlaszczy polnocno-wschodniej.
UsuńNo masz racje z tymi ciuchami, ja tez pochodzilam dluzej w przejsciowych kurtkach, takie temperatury sa idealne do spacerowania z psem, o ile oczywiscie deszcz nie pada.
Wiesz co, z przerażeniem stwierdzam, ze z obojętnościa patrzę na kawiarniane ogródki a przeca tak bardzo sobie chwaliłam tam siedzenie i podczytywanie prasy...jakos odwykłam, nawet od prasy. Nauczyłam sie robić sobie kawe do kubka -termosu i chodzic z nm po mieście... Za jakies kilka dni wybiorę się z kolezusią do ogrodu botanicznego i tamze w kawiarni na kawe, moze odzyskam przyjemność...
OdpowiedzUsuńMaj dla mnie byl jednym z najpiekniejszych od dawien dawna, lubie chlody, dobrze ,ze popadało, bo wszytko jest niesamowicie intensywne w kolorach..szkoda, ze sie kończy.!
Ja nie moge pis kawy przed/podczas spacerow, bo musialabym targac ze soba mobilny kibelek, strasznie mnie bowiem kawa moczopedzi. Kiedy mam zamiar isc na spacer, to w ogole malo pije, zeby nie musiec. W kawiarnianych ogrodkach pochlanialam sobie czasem lody, a teraz kupuje i pochlaniam w domu. Tyz dobrze!
UsuńTak, szkoda, ze maj dobiega konca, to moj najukochanszy miesiac w roku.
Faktycznie zimny był maj, ale można było zaobserwować przyrodę budzącą się powoli do życia. Przy upałach, wszystko buch, buch i po ptokach, nawet się nie zauważy.
OdpowiedzUsuńMasz rację, oglądanie budowy jest bardzo interesujące. Mój zaokienny pałac remontowali bardzo długo, ze 3-4 lata. Potem układali kostkę na parkingu, na końcu postawili mur pod moim blokiem. Budowa muru, polegała na laniu betonu z gruszki z takim długim wysięgnikiem, pomiędzy szalunek z płyt. Kiedy beton w onej się kończył, czekała druga gruszka i przepompowywali beton do tej pierwszej z wysięgnikiem. Co się napatrzyłam, to moje, bo tuż pod oknami mymi.
Czerwiec obiecują ciepły, zobaczymy.
PS. Za ogródkami, czy kawiarniami, wcale mi nie tęskno.
Widze, ze trafilam na bratnia dusze jesli chodzi o podgladanie budowy, sama powiedz, czy nie jest to zajmujace. Podobnie zreszta jak podgladanie przyrody, zwlaszcza w tym roku, kiedy tak leniwie brala sie za kwitnienie. Miala tym razem sporo wody do dyspozycji, wiec odwdzieczala sie jak umiala wprawdzie pozniejsza, za to dluzsza wegetacja.
UsuńAle mnie to podgladanie budowy z laniem betonu podkrecilo, jak ja nie lubie betonu, cegla moze byc, tak jak odbudowywali Warszawe po wojnie, milo bylo popatrzec na robote i jeszcze spiewali.
UsuńNie wszystko da sie zbudowac z cegly, np. stropy i podlogi to wylewki betonowe, nawet ceglane domy maja w sobie elementy betonowe. Najgorsza jest ta tzw. wielka plyta, z ktorej budowane byly bloki.
UsuńKiedys byly stropy drewniane i mysle ze nawet przy obecnym remoncie starej kamienicy mozna deski wymienic I miec dalej strop drewniany i piekna drewniana podloge.
UsuńKiedys tak, ale kto teraz buduje drewniane stropy?
UsuńOj tak Anusia. Patrzyłam na ten mur, jak zaczarowana, bo to tuż pod blokiem. Wisiałam w oknie, razem z Kizią-Mizią, a wieczorami szłyśmy na spacer za owy mur, bo są wejścia z osiedla.
UsuńDlatego tez czasem dziele sie nowinkami, najpierw z placu rozbiorkowego, teraz z placu budowy.
Usuń