08 lipca 2022

To byly piekne dni...

 ... ale pewnie przez tydzien bede dochodzic do siebie i odpuszczac napinke oraz luzowac poslady. No bo czlowiek chcial, zeby wszystko wypadlo perfekcyjnie - to po pierwsze, w naszym niewielkim mieszkaniu panowal przez trzy dni tlok i harmider - to dwa, upal byl nieziemski oraz duchota - to trzy, a teraz jeszcze tyle dobra zostalo i to mimo, ze goscie odjezdzali zaopatrzeni w pudelka jedzenia - to po czwarte. Jednak ja, mimo tak dlugiego tu pobytu, nie zgermanizowalam sie ani troche i robie imprezy po polsku, oby tylko nie zabraklo, zamiast pomyslec, ze komu bedzie sie chcialo jesc w taki skwar. Nasza lodowka zapelniona tak, ze szpilki nie wetkniesz, a czesc jest w lodowce u corki. W koncu zje sie, nie ma obawy 😁 Moi goscie z Polski dziwili sie, ze po tak dlugim pobycie nie mowie z akcentem, ani nie wtracam germanizmow. Wyjasnilam, ze nie jestem snobka-idiotka, ktora po polrocznym pobycie zapomniala po polsku, jak to niektorzy maja w zwyczaju. W koncu ponad 30 lat tam zylam, pobieralam nauki, wiec bez przesady, ze moglam zapomniec, po prostu bardziej uwazam na to, co mowie, zeby osoby nie znajace niemieckiego mogla mnie normalnie zrozumiec. Tutaj wsrod Polakow mniej sie zwraca uwage, bo nawet, gdy wtraci sie jakies niemieckie slowo, to i tak wszyscy zrozumieja. Gorzej jest z moimi dziecmi, one maja juz problem z mowieniem po polsku, choc naprawde duzo rozumieja, ale one albo przyjechaly tu jako malenskie dzieci, albo tu sie rodzily.
Plan obchodow 90-tych urodzin mamy juz znacie, wiec nie bede sie powtarzac, wszystko odbylo sie bez zaklocen. Mialysmy jednak szczescie trafic podczas zwiedzania starowki na rzadkie wydarzenie, ktorego ja nigdy jeszcze nie bylam swiadkiem, choc zyje tu ponad 30 lat. Pisalam kiedys, ze symbolem mojego miasta jest Gesiarka, ktorej rzezba stoi na rynku staromiejskim przed starym ratuszem. Jako znane miasto uniwersyteckie i kuznia noblistow, miasto jest rowniez kuznia doktorantow, ktorzy po pomyslnej obronie pracy, wiezieni sa w smiesznym wozku, ozdobionym balonami, na rynek i kazdy swiezy doktor musi wspiac sie do Gesiarki i ja pocalowac. Uchodzi ona za najczesciej calowana dziewczyne w calych Niemczech. Trafilysmy na swieza doktorantke Carolin, wiec mialysmy rzadka okazje przyjrzec sie ceremonialowi calowania Gesiarki.






W zimie w fontannie nie ma wody i z Gesiarki tez nic nie sika, latem jest gorzej dla doktorow, nasza biedna Carolin zostala dobrze zmoczona. Ale przynajmniej mialam okazje zobaczyc na wlasne oczy to, o czym od dawna wiedzialam, a znalam tylko z przekazow, ustnych lub drukowanych. 
 Jeszcze tylko  ciekawostka, Gesiarka w oryginale z 1901 roku, rzezba w brazie autorstwa Paula Nisse, stoi w Muzeum Miejskim, natomiast na rynku mamy kopie, rowniez w brazie.
Zdjecie autorstwa Soenke Rahn, ze strony Wikipedii.
Wszystkie zdjecia mozna oczywiscie powiekszyc sobie kliknieciem. 
 W niedziele nie obylo sie bez przykrego zgrzytu, bo kiedy dotarlismy do restauracji, nagle sie okazalo, ze nie ma rezerwacji, a przeciez bylam calkiem osobiscie, nawet nie telefonicznie i pracownica brala ode mnie nazwisko i numer telefonu. Ustalony byl taras, dostalismy miejsce wewnatrz, co przy panujacych upalach bylo nie do wytrzymania. Wlasciwie powinnam zrobic w tyl zwrot i wyjsc, ale w tych warunkach szukac czegos innego z mama na wozku, dziecmi, czesciowo na piechote - nie bylo sensu. Zacisnelam wiec zeby i przystalam na ich warunki, ale to byl ostatni moj pobyt w tym lokalu. Takie traktowanie gosci, ktorzy zostawiaja blisko 500 euro, nie godzi sie. Najmlodsza corka przygotowala cyfrowy tort, a restauracja policzyla sobie po 2,50 od twarzy za to tylko, ze podano nam talerzyki i moglismy na miejscu zjesc przyniesiony wlasny tort. Slyszeliscie o podobnej bezczelnosci?

Moze troche niewyraznie widac, ale czekoladowa jest 9, a zero cytrynowe

Ale nasze towarzystwo i tak bylo zadowolone, jedzenie smakowalo, tylko lokal stracil potencjalnych klientow w nas wszystkich, choc wczesniej bywalismy tam czesto i chetnie, ale wszyscy przy stole stwierdzili, ze pewne granice zostaly przez personel przekroczone, a jeden tlusty facet z obslugi zachowal sie w stosunku do nas arogancko.
Ogolnie bylo mimo wszystko bardzo fajnie, goscie z Polski i nie tylko byli zadowoleni, my w sumie tez. 


Kiedy wiezlismy mame na wozku, z przywiazanymi do niego balonami, obcy ludzie na ulicy zaczepiali nas i skladali mamie zyczenia urodzinowe, pozniej w restauracji podchodzili od innych stolikow i tez skladali jej zyczenia. Mama bardzo byla zaskoczona, ale tutaj tak jest, ludzie sa bezinteresownie serdeczni, nawet wobec obcych.

44 komentarze:

  1. Piekny dzien, cudna impreza urodzinowa, dodatkowo mieliscie urozmaicenie, tak jakby rozszerzenie urodzin mamy, poprzez ta tradycje z Gesiarka, ach jaka ona piekna i Carolin tez. Moze bylo za cieplo, ale na zdjeciach jest piekny kolorowy dzien, i taki spacer w klimacie ogolnej radosci moze byc tylko udany. Mama ma dzien nie do zapomnienia, zreszta wszyscy. Beda piekne wspomnienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy spacerowalysmy po starowce, bylo jeszcze do wytrzymania, goraco zaczelo sie robic w drodze do domu przez nasz piekny cmentarz. Kiedy w niedziele szlismy do restauracji, juz bylo okropnie upalnie.

      Usuń
    2. Acha czyli w niedziele bylo najgorecej, a nie bylo tak ze na tarasie bylo bardziej goraco niz wewnatrz?

      Usuń
    3. No nie, bo taras jest zadaszony i przewiewny, tam byloby lepiej, a tak dusilismy sie wewnatrz.

      Usuń
  2. Widze 9 widze 0, jak powiekszylam zobaczylam wyraznie, bardzo ladnie i pomyslowo wykonany tort (torty) przez corke, piekny tort, wole nie myslec o smaku zeby nie zazdroscic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem zdumiona umiejetnosciami mojego dziecka, ja chyba nie umialabym upiec takiego tortu, jej wyszedl po mistrzowsku.

      Usuń
  3. Ale piękna celebracja! a córka czyli wnuczka jubilatki spisała się na medal, świetny pomysł z tym tortem! jak dobrze, że zorganizowałaś te urodziny ( to twierdzę ja, która ma opory na organizowanie fiest), mama będzie sobie je rozpamiętywać a reakcja ludzi na ulicach bezcenna.
    no i reportaż - doktorantka i gęsiarka- super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byly drogie i, jak napisalam, nie do konca udane, ale nie zaluje ani centa wydanego na ich organizacje. Mielismy rzadka okazje spotkac sie w komplecie, a wizyta psiapsiolek z Polski bardzo mame ucieszyla, bo teskni za swoim poprzednim zyciem.

      Usuń
    2. wzruszasz...wiesz, to bardzo dobre uczucie kiedy zdajesz sobie sprawę,że zrobiłas tyle by umilić mamie końcówkę życia. tak piszę z własnego doświadczenia, mam do siebie trochę pretensji... dużo zrobiłam ale nie wystarczająco. tak teraz myslę

      Usuń
    3. Ja pewnie tez, gdyby tak poszukac, ale co najmniej urodziny wypadly perfekcyjnie.

      Usuń
    4. MAsz jeszcze czas ja już nie

      Usuń
    5. Tak, mam szczescie miec jeszcze mame w moim wieku.

      Usuń
  4. Piękna uroczystość, a tort bardzo ciekawy i na pewno smaczny. Mama została wspaniale uhonorowana, a w waszej pamięci pozostaną cudne chwile rodzinnej wspólnoty!
    Fajowski zwyczaj z tą gęsiarką, Niemcy mają duży dystans do siebie, lubią i potrafią się bawić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obie cyfry byly smaczne, choc ja wole czekoladowa. Zdjec mamy tyle, ze bedzie co wspominac przez nastepne lata.
      Mnie tez bardzo podoba sie zwyczaj calowania Gesiarki, bez wzgledu na wiek i tusze. Niemcy rzeczywiscie nie maja kija w tylkach.

      Usuń
  5. Gratulacje dla mamy i gratulacje dla Ciebie, że tak to pięknie zorganizowałaś.
    Taką gęsiarkę chętnie postawiłabym sobie w ogrodzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nawet nie wiem, czy mozna sobie kupic taka w skali 1:1, bo miniaturki widywalam. Z pewnoscia mozna zamowic, wszystko jest kwestia ceny, wiec kiedy dojrzejesz, daj znac, to Ci zamowie :)))))

      Usuń
    2. Dzięki za szczere chęci, ale najpierw muszę w totka wygrać:) Teraz to mnie stać jedynie na pisklę gęsie.

      Te torty są super- super, pięknie dekorowane. Klasa mistrzów:)

      Usuń
    3. Mloda robila takie torty po raz pierwszy w zyciu, dwa dni wczesniej zrobila tylko jedna cyfre na probe. Sama jestem zdziwiona jej umiejetnosciami.
      Z ta Gesiarka poczekam, moze w miedzyczasie uda mnie sie wygrac, to Ci zafunduje.

      Usuń
  6. Gratulacje dla mamy i pelen podziw za taka organizacje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, bylo z tym roboty, ale oplacalo sie. W koncu takie urodziny to rzadkosc.

      Usuń
  7. Super! Chociaż ta restauracja to się raczej nie popisała. Za to Ty - tak, i córka z tortami :)
    Ale czemu pierwsza część wpisu (do słów " tu się rodziły") jest zapisana wielkimi, czerwonymi "wołami"? A może to tylko ja tak widzę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie tylko Ty, choc ja tak nie mam, ale inne Czytelniczki tez sie na to skarzyly. Nie wiem, od czego to zalezy, moze od przegladarki?

      Usuń
    2. Duzo duzego i czerwonego tekstu ale to pewnie pasuje do tematu swiatecznego. Odpuscilam sobie czytanie i zaczelam przy normalnej czcionce. Stracilam cos? Zwykle tutuly w gazetach sa przeklamane w stosunku do tresci lub tylko przereklamowane.

      Usuń
    3. Ja naprawde nie wiem, dlaczego Wy to widzicie, a ja nie. Juz wiem, to wina przegladarki, bo kiedy zajrzalam na swoj blog z Chrome, to tez wyswietlilo mi sie pol tekstu takimi gigantycznymi czerwonymi literami. Przejdzcie na firefoxa, to nie bedzie sie tak glupio wyswietlac.

      Usuń
    4. Ja chromole. Masz racje, Chrome tak pokazuje. Doczytalam i przyznaje, ze mowisz (i piszesz) ladna polszczyzna i do tego masz bardzo mlody glos!

      Usuń
    5. A to nowina! Przynajmniej przez telefon moge uchodzic za mlodke, kiedy mnie nie widac :)))))

      Usuń
  8. oj, f a j o w s k o, faaajowsko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, bardzo fajowsko i nawet ten gupi kelner mi dnia nie zepsul.

      Usuń
  9. Gratulacje dla ... wszystkich pan od 1 do 91 letnich. Dla Mamy sto lat... i jeszcze raz, i jeszcze raz. Tort pomyslowy i ladny, i smaczny. Spotkanie super zorganizowane, wielopokoleniowe, miedzynarodowe. Ja tam przyjelam z ulga, ze nie na tarasie, nie macie objawow zawiania (choc tego nie jestem pewna co pilyscie), nie boli gardlo ani nie ma kataru i poczucie bliskosci w zamknietej przestrzeni tez raczej mozna zaliczyc to plusow. Podobaja mi sie rowniez spontaniczne zyczenia od nieznajomych. A gbur kelner to dla przeciwwagi aby bylo wyposrodkowanie. Duzo zdrowia Solenizantce!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pilismy bezalkoholowo, bo nie tylko bylo z nami kilkoro kierowcow, ale pic procenta w taki upal to samobojstwo masochisty. :))) Jednak taras by sie przydal, na tymze tarasie swietowalismy urodziny najmlodszej i dalo sie, nie zawialo nas, bylo przyjemnie i nawet kiedy mlody zwymiotowal, nie bylo dramatu, splukalo sie.
      Dziekujemy!

      Usuń
  10. Super, że się wszystko udało. Lepiej, że było ciepło niż by miało być zimno:)) Jeszcze raz zdrowia dla mamy🌹

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bylo troche ZA cieplo, gdyby bylo chlodniej, lepiej by sie wewnatrz siedzialo, a tak wciaz uzywalam karty dan do wachlowania sie intensywnie :)))

      Usuń
  11. Wszystko super zorganizowane, fantastycznectowarzystwo, to i impreza mimo przeszkód się udała. Pozdrawiam
    Ps. Czy te czerwone litery muszą mnie czasami prześladować???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba tylko na chrome pokazuja sie te gigantyczne czerwone litery. Zmien przegladarke na firefoxa, to znikna.

      Usuń
  12. To świetnie, że się wszystko mimo wszelakich przeszkód udało. No a ci w tej restauracji to prawdziwe świntuchy. Co do języka- moja wyjechała z kraju zaraz po studiach, ale już wcześniej bywała sporo w Niemczech i Austrii. A w Polsce całe liceum miała cztery razy w tygodniu niemiecki + jeszcze kursy w Austrii +prywatne konwersacje. I coraz częściej zapomina polskich nazw. Ostatnio zapomniała nazwy "sroka" i tak mi na okrągło tłumaczyła, że nie mogłam trafić o co jej biega.Jest tu już 22 lata, ale bywała często wcześniej.No i zapewne ma znaczenie fakt, że ma męża Niemca.Doktorat też tu pisała, ale żeby było śmieszniej, to pisała po angielsku, ale broniła po niemiecku. A najważniejsze, że Twojej Mamie wszystko się podobało.
    Serdeczności dla Was obu;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tu jestem ponad 33 lata, czasem tez brakuje mi slowa, ale co najmniej w domu rozmawiam po polsku, a pisanie bloga bardzo mi pomaga, zeby nie zapomniec. No i staram sie jak moge. :)))

      Usuń
  13. Nie mam cierpliwosci do pisania w telefonie. Czytam.

    OdpowiedzUsuń
  14. No i gitara, macie z głowy.
    Urzekła mnie Gęsiarka i to misterne coś wokół niej. Zwyczaj śmieszny, ale sympatyczny, z przyjemnością obejrzałam "doktorską" relację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To naprawde fajny zwyczaj ze swietowaniem swojego doktoratu, w zasadzie jest to zabronione, ale wladze przymykaja oko.

      Usuń
  15. P. S. Znowu czerwnone litery popadły w gigantomanię. Zajmują cały monitor i jeszcze dużo w dół.

    OdpowiedzUsuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Post poza planem specjalnie dla Agniechy

  Agniecha, no czego ja dla Ciebie nie zrobie! Bo trzeba Wam wiedziec, drodzy Czytelnicy, ze Agniecha wyrazila wczoraj zal, ze na moim blogu...