19 listopada 2022

Jak to drzewiej bywalo

 Pisalam juz kiedys na blogu o moim dziadku, ktory byl bawidamkiem, lubial ten sport i mojej nieletniej babci zawrocil calkiem w glowie. Babcia skonczyla juz wprawdzie 20 lat, ale domyslam sie, ze pelnoletniosc osiagalo sie w wieku 21 lat i zgode na slub musial wydac jej ojciec, a moj pradziadek. Pradziadek byl raczej przeciwny temu malzenstwu, bo jako czlowiek doswiadczony zyciowo, od razu rozgryzl, jakiego bedzie mial ziecia. Niewiele wiec myslac, uwarunkowal malzenstwo spisaniem intercyzy. A bylo co chronic w razie rozpadu malzenstwa, bo posag, jaki podarowal corce, mial wartosc 15 tysiecy zlotych. Stosujac przyblizony przelicznik, ze jeden przedwojenny zloty to ok. 10 zlotych obecnych, wartosc posagu byla dosc wysoka, nawet na dzisiejsze czasy. Trzeba pamietac, ze pradziadek mial trzy corki i kazdej przypadala mniej wiecej podobna czesc, wychodzi mi, ze byl czlowiekiem dosc zamoznym. Kazda z nich otrzymala staranne wyksztalcenie, z matura wlacznie, a szkoly tez nie byly tanie. 
Przy porzadkowaniu dokumentow u mamy, natknelam sie na babcina intercyze malzenska. Kiedys juz dawno temu, babcia sama mi ja pokazywala, ale myslalam, ze przy przeprowadzce z Warszawy nie brala jej ze soba. Postanowilam zachowac ten notarialny dokument jako pamiatke i ciekawostke.
Dalsze losy calego tego kramu posagowego byly takie, ze dziadek zostal sluzbowo skierowany do KOPu (Korpusu Ochrony Pogranicza) w Wilejce, tam zyli z babcia kilka lat, poki przed kampania wrzesniowa nie zostal skierowany gdzies indziej, nie wiem dokladnie dokad. Babcia zostala w garnizonie razem z moim wowczas 7-letnim tata. Kiedy Zwiazek Sowiecki uderzyl na Polske, niewiele sie zastanawiala. Jak to bylo w zwyczaju, zaszyla pieniadze i bizuterie w faldach plaszcza czy futra i uciekala do rodziny w Polsce. Jak sie pozniej okazalo, decyzja byla wlasciwa, bo inne kobiety pozostawione w garnizonie, zostaly wywiezione przez Rosjan na Syberie i nie wszystkim udalo sie po wojnie powrocic. Caly majatek zostal w KOPie w Wilejce, ten debowy pokoj stolowy, ta sypialnia z brzozy, serwisy na 12 osob, platery i inne dobra. Tego pradziadek nie mogl przewidziec.
Poczytajcie sobie. Format tego aktu notarialnego jest nietypowy, nie moglam go zeskanowac na jedno posiedzenie. Na drugim skanie musicie sobie znalezc miejsce, w ktorym pierwsza kartka sie konczy. Nie mam mozliwosci zrobic innego formatu, wiec albo powiekszcie sobie sami na ekranie, albo czytajcie przez lupe.





21 komentarzy:

  1. Taki stary dokument rok 1931, to jest wzruszajace patrzec, czytac, nawet jak jest to tylko na ekranie mojego IPada.
    Masz bardzo ciekawa pamiatke po babci. Wczytalam sie, oj chcialabym miec te wszystkie meble, uwielbiam stare krzesla, nawet jedno krzeslo ucieszylo by mnie. A w spisie sa rzeczy, ktorych z nazwy nie znam, usmiechnely mnie statki kuchenne, chociaz musialam to slyszec wczesniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieliemy w Lodzi piekne stare meble, antyczne krzesla na lwich nogach, stol na 12 osob i wiele innych, poszly za bezcen, kiedy wyjechalismy do Niemiec. Wtedy nie bylo mozliwe wziac ich ze soba, nie bylo firm transportowych, trzeba bylo starac sie o pozwolenie u konserwatora zabytkow, trwala komuna. Teraz na pewno zorganizowalabym transport, ale juz nie ma czego przewozic.
      A u mnie w domu jeszcze dlugo mowilo sie "umyc statki po obiedzie". Jakiej nazwy mebla nie znasz, moze moge pomoc?

      Usuń
    2. Nie wiem na pewno co to jest “gondolka” a potem byly takie trzy ze moze przekrecam “lodownia, wegielka, rana”cos gorzej widze ostatnio nawet w okularach do czytania wiec moglam przekrecic.

      Usuń
    3. Gondolka to taki tapicerowany prostokatny taborecik do siedzenia przed toaletka. Niektore mialy jeszcze drewniane rzezbione podlokietniki, ale bez oparcia. Weglarka to skrzynka do przechowywania zapasu wegla, lodownia to prehistoryczna lodowka, taka izolowana szafka do chlodzenia, do ktorej wkladalo sie lod i chlodzil dopoki nie stopnial. Ta rama to sama nie wiem, co to takiego i czemu mialo sluzyc.

      Usuń
    4. Gondolka w zyciu bym sie nie domyslila, a jest tam patefon domyslam sie ze do sluchania plyt.
      Ciekawa bym byla obrazow i zyrandolii. Oj bogata byla Twoja babcia.

      Usuń
    5. Nie, to pradziadek byl dosc zamoznym czlowiekiem, a po wojnie zostal razem z prababcia z niczym. Wywlaszczono go z kamienicy, ktora wybudowal, odebrano piekarnie i zabroniono nawet mieszkac. Ze nie wspomne o jakiejkolwiek emeryturze. Gdyby nie to, ze babcia wziela ich do siebie i zyli wszyscy z tego, co zarobil dziadek jako oficer, ten sam, do ktorego pradziadek mial tak male zaufanie.

      Usuń
    6. Wszystko, co sie babci udalo uratowac w czasie wojny poszlo na lapówki, zeby wydostac dziadka z obozu pracy na sibirze i tez zostali z niczym, a ze nalezeli do niewlasciwej klasy spolecznej dlugo mieli przechlapane. Dopiero kiedy mialam piec lat udalo im sie w koncu wyjsc z koszmaru.

      Usuń
    7. Wszystko jest takie ulotne, dobra traca znaczenie, kiedy ratuje sie zycie czy zdrowie. Albo sie wszystko zostawia i ucieka, jak zrobila moja babcia, albo sprzedaje, zeby ratowac czyjes zycie. Pradziadek po wojnie zostal nie tylko wywlaszczony z kamienicy i dobrze prosperujacej piekarni, ale nie mogl nawet zostac w domu, ktory wybudowal. Dopiero w latach 90-tych kuzynka odzyskala kamienice, moj tato zrzekl sie na jej korzysc swojej czesci. I dobrze, bo ja mialabym teraz tylko klopoty.

      Usuń
    8. Ta rama to do kuchenki kaflowej, rama wystawala lub okalala kichenke. Byla czesto ozdobna, wieszalo sie na niej sciereczki, inne lapki do garnkow.

      Usuń
    9. Ano widzisz, nie wiedzialam tego. Czlowiek cale zycie sie uczy.

      Usuń
  2. Fiu, fiu, fiu, to niezły majątek wnosiła Twoja Babcia w małżeństwo. Trochę mało go wyceniłaś, bo sama maszyna do szycia z motorem, to już był niezły posag, a do tego jeszcze wyposażenie łazienki, kuchni i stołowego. Czyta się świetnie i czasami szkoda jest tej epoki, choć, nie wiem, czy tak fajnie by było wtedy nam żyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak kto mial, to zylo sie nienajgorzej, samo wyksztalcenie dzieci kosztowalo sporo, a pozniej trzeba je bylo wyposazyc, wspierac i pomagac. Gorzej mieli ci z nizszych warstw spolecznych, praca byla ciezsza, bezrobocie wysokie, a o zasilkach nikt nie marzyl. Jak w domu bylo kilka twarzy do wyzywienia, nie bylo tak rozowo. Ale ja sama jestem zaskoczona wysokoscia posagu i w ogole majetnoscia pradziadka.

      Usuń
  3. Poruszyłaś moje wspomnienia, Pantero, aż się w głos zaśmiałam:Babka Antonina, z Warszawy i "umyć statki" w moim domu funkcjonowało całe moje dzieciństwo )))) do jej śmierci. Uwielbiam historie rodzinne i uratowane dokumenty, zdjęcia, dobytek....ech tyle pięknych rzeczy, tyle domów, tyle pamiątek dobra wszelkiego zabrała ta wojna i poprzednia... moja babka z kompletnie niczym przyjechała na ziemie odzyskane, wszystko spłonęło podczas powstania... ja aktualnie mam po niej: szafę, dwa krzesła, stół ale wszystko to powojennne czyli lata 40,50te. I jedna bluzka się ostała na szydełku robiona, śliczna. Miałam więcej rzeczy ale w teatrze robiły za rekwizyty i ...nie ma. W mieszkaniu po babce Antoninie zostawiłam dwa piękne w welurowym obiciu drewniane fotele z dużymi wygiętymi podłokietnikami (dziś byłby szał), kredens, westfalkę z dwudziestolecia w kuchni...mieszkanie było z międzywojnia po Niemcach. ech. smutno mi jak sobie pomyślę, że człowiek nie ma wyboru i musi zostawiać , bo życie go zmusza do wyjazdu. Z drugiej strony babka Antonina nauczona smutnym życiowym doświadczeniem, nie przyzwyczajała się do rzeczy...jedynie syna zawsze miała na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Latwiej mi jest zrozumiec dzisiaj Ukraincow, ktorzy biora co pod reka i uciekaja przed okrucienstwami wojny, przed Rosjanami. Wtedy moja nanbcia tez wlasnie przed nimi uciekala, historia zatoczyla kolo, oni pozostali okrutni i bezwzgledni, taka natura swoloczy.
      Mnie zachwyci przy okazji jezyk tego aktu notarialnego, bo w ogole akty notarialne pisane sa dziwnym i smiesznym jezykiem, ale te przedwojenne sa szczegolnie udziwnione, ta Kancelarja, Leokadja - no uwielbiam.
      U mnie w domu tez mylo sie statki.

      Usuń
  4. Warto ocalać takie pamiątki. Toż to czysta historia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak duzo pamiatek poszlo do makulatury, nie mialam nad tym kontroli, mama sama sortowala rzeczy do wziecia. Troche udalo mi sie wyrwac z niszczarki, ale duzo poszlo na przemial.

      Usuń
  5. Wiek 21 lat by wstąpić w związek małżeński był wymagany również wtedy, gdy ja się wydawałam za mąż. Na ślub młodszej osoby musiała być zgoda sądu. Intercyza to moim zdaniem była zawsze dobrym pomysłem i nadal jest, bo w razie rozpadu związku ma kobieta zabezpieczenie. I znam sporo małżeństw, które mają spisaną intercyzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To byla dla mnie nowosc, ze dopiero po ukonczeniu 21 lat mozna bylo zawierac zwiazek malzenski, przeciez kiedys bardzo mlodo wydawano corki za maz, w wieku kilkunastu lat, szczegolnie na wsiach.
      A babci to zabezpieczenie nie zdalo sie na nic, wszystko i tak stracila uciekajac.

      Usuń
  6. Tylko gdzie Ty byś te meble postawiła, przecież w małym mieszkaniu raczej nie pomieściłyby się i ogólnie średnio by się komponowały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, gdzies bym upchnela, zostawiajac waska sciezyne, zeby moc dojsc do okna i drzwi. A antyki sa zawsze modne i sie komponuja, no!

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Po skandynawsku

  Ha, nawet nie myslalam, jaka ja jestem nowoczesna. No tak bardzo, ze moglyby sie uczyc ode mnie topowe influencerki, tiktokerki, jutuberki...