01 listopada 2022

Zycie jest...

 ... jak pudelko czekoladek, nigdy nie wiesz, co ci sie trafi. Forrest Gump


Trudno uwierzyc, ze od premiery tego genialnego filmu minelo juz 28 lat, a mojego ulubionego aktora kreujacego glowna role, czas nie oszczedzil, choc nie odebral mu wrodzonego charmu.
Ale ja wlasciwie nie o tym chcialam...
Bo tu pisze o zyciu i jego niespodziankach, a dzisiejszy dzien stoi pod znakiem smierci, tych bliskich i dalszych, ktorzy odeszli, pozostawiajac w naszym zyciu niegojace sie rany. No moze z wyjatkami, bo sa zgony, na ktore czeka sie z niecierpliwoscia i ktore w rodzinie czy spoleczenstwie budza jedynie ulge. 
W zyciu wiele zalezy od nas samych, ale nie bez znaczenia jest miejsce, srodowisko i rodzina, w ktorej przychodzi sie na swiat. Zeby z dziecka wyrosl czlowiek, wplywaja na to liczne i roznorodne czynniki, nawet slepy los ma w procesie swoj udzial. Ale wszyscy, bogaci i biedni, chorzy i zdrowi, madrzy i glupi - wszyscy musza umrzec. Za to wiekszosc z tych pozostalych w nieutulonym zalu idzie dzisiaj odswietnie na cmentarz(e). Ja nie. I do mnie tez nikt nie bedzie chodzil, bo tego nie chce, nie chce obciazac dzieci wydatkami, pachtami, nagrobkami, kwiatami czy zniczami, niech sobie najwyzej ze mnie diament zrobia, jesli beda chcialy, a jak nie, to anonimowo i ma nie byc sladu na ziemi. Jak beda mnie nosily w sercach, to juz bedzie dobrze, nie musza na pokaz latac po cmentarzach. Ja tez nie bede oplacac grobow w Polsce, jak minie termin oplaconego pachtu, niech sobie ktos to miejsce bierze. I tak nie mam zamiaru tam jezdzic i dbac o groby, bo uwazam ten cyrk za sztuczny i niepotrzebny.
Lubie czekoladki, powiedzialabym nawet, ze nadmiernie je lubie (moja dupa tez "lubi to" i rosnie radosnie), ale bywaja pudelka czekoladek, w ktorych sa same niedobre pralinki i w takim przypadku nie lubimy ich obie, a praliny laduja w smieciach. Ehhh, zle mnie ten dzien nastraja i wqrwia tymi sztucznie napedzanymi ceremonialami cmentarnymi. Zaraz komentarze zapelnia sie tlumaczeniami, ze ja to wcale, a ja trzy dni przed, ale 99% jednak da sie poniesc fali, a potem beda plakac, jakie to wszystko drogie.

62 komentarze:

  1. Juz nawet nie jestem pewna czy to nazywa sie Dzien Zmarlych czy inaczej, ale to jest swieto ze idzie sie na groby dla katolikow. Tutaj tego nie ma, przynajmniej nic mi nie wiadomo, ale nigdy zadne dzienniki, gazety nie mowily o tym. W Melbourne wszyscy zyja dzisiaj najwazniejszym wyscigiem konnym, bo mamy swieto z tego powodu nazywa sie Melbourne Cup Day, ale ja dawno temu ochrzcilam je ‘Swieto Konia’ jest wesolo, panie i panowie pieknie wystrojeni, szampan i pyszne jedzenie, no i wygrane pieniadze, bo wszyscy graja oprocz mnie, jedna grzeczna co nie gambluje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, te Australijczyki! Swietokradztwo i porubstwo, zeby w takie wazne katolickie swieto organizowac wyscigi konne, no cos podobnego!!! :))))) Mnie tez niewiele obchodza wyscigi konne, bo ani nie lubie sie przebierac, ani bywac, ani tym bardziej hazardowac.

      Usuń
    2. Troche widzialam w TV zeby sie posmiac, bo zimno jest i deszczowo a kobietki wystrojone jak na upalne lato, szpileczki zapadaja sie, szampan miesza sie z deszczem, a ja sie ciesze, za grosz nie ma we mnie solidarnosci jajnikow.

      Usuń
    3. Mnie tylko koni zal... Musza wkladac tyle wysilku, zeby banda nierobow miala rozrywke, bo nie czarujmy sie, nie jest to rozrywka dla biednych.

      Usuń
  2. Pantero, niech każdy robi jak chce, byleby tylko innych do niczego nie zmuszał. Tak byłoby najpiękniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O zmuszaniu nie ma mowy, ale pijane szwagry za kierownica sa juz dla Ciebie, Twoich bliskich realnym zagrozeniem. No i co roku mam beke, bo wiekszosc zachowuje sie tak, jakby cmentarze byly otwierane tego jednego dnia.

      Usuń
  3. Jak Kalina pisze, niech każdy robi tak chce.
    Rzadko bywam w Polsce w tym terminie ale kilka lat temu pojechałam, obleciałam kilka cmentarzy spotkałam dużo rodziny, była cudna pogoda. Mam fantastyczne wspomnienia. Mały kwiatek czy wkład do znicza nie kosztuje dużo.

    A dzisiaj pojedziemy na wojenny cmentarz niemiecki. I być może tradycyjnie znajdziemy trochę grzybów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież ja nikomu nie odmawiam prawa do pójścia sobie raz w roku na cmentarz, akurat 1 listopada, jakby nie istniało 364 innych dni, bo co by ludzie powiedzieli. Pechowo ciepło w tym roku, więc nie sposób zabłysnąć futerkiem i nowymi kozaczkami. A potem z głowy na następny rok. No i ciekawią mnie statystyki, iluż to ludzi zginie niewinnie, bo do tradycji należy zamoczyć paszcze ze szwagrem.
      Ja chodze czasem na spacery z Toyką na tutejsze cmentarze, w tym na cmentarz dla domowych zwierząt. Ale tu przynajmniej nie ma tych tłumów oszalałych żałobników z tonami plastikowego śmiecia.

      Usuń
    2. Właśnie 1go jest fajnie bo można spotkać znajomych dawno nie widzianą rodzinę. Ja nigdy nie przywiązuję wagi do tego, co ubieram na cmentarz bo ma być mi wygodnie i ciepło.
      No i po Warszawie tylko komunikacją miejską to byłam bezpieczna;)

      Jedyne czego nie lubię ale to przez cały rok to tego plastiku. Tych sztucznych kwiatów. Brrrrr

      Usuń
    3. A jak fajnie mozna sie covidem zarazic! Jako ze w tamtejszym kraju wiekszosc to koronasceptycy i antymaseczkowcy, to bedzie sie dzialo w najblizszych tygodniach.

      Usuń
  4. Lubię chodzić na cmentarz i robie to często, bo mam taką potrzebę. A co będzie po mojej śmierci, to mi będzie latać i powiewać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale chyba nie lubisz na rozkaz, bo jest akurat 1 listopada, a potem przez caly rok masz groby bliskich z tylu?

      Usuń
    2. Myślałam, że to się rozumie samo przez się - skoro lubię, to znaczy, że bywam tam często. Nawet bardzo często. Cmentarze mnie wyciszają i uspokajają. A na rozkaz już dawno niczego nie robię. Życie to nie wojsko.

      Usuń
    3. Otoz wlasnie! Wytlumacz to tym milionom oszolomow, ktorzy poszli dzisiaj zarazac sie covidem na cmentarzach.

      Usuń
  5. P. S. Znowu tekst na czerwono jest gigantyczny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Też wychodzę z założenia, że tak długo ktoś żyje jak długo się o nim pamięta. A strojenie grobu,zraszanie go publicznie łzami to tylko teatr. Być może komuś ( z tych żywych) to pomaga, mnie nie. A to, że wszyscy umieramy - jest jedyną sprawiedliwością na tym świecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na grobie dziadkow nie bylam cale wieki, bo na warszawskie Powazki bardzo mi nie po drodze, ale nie ma dnia, zebym o babci nie myslala, nie wspominala, nie tesknila. I mysle, ze gdyby ja spytac, wolalaby to niz pierwszolistopadowa pokazowke.
      O ojcu tez czesto mysle, a rzadko bywam, w tym NIGDY 1 listopada.

      Usuń
  7. mam tak jak Ty Pantero. nie chodzę, wolę się spotkać ze znajomymi w knajpie, niż na cmentarzu. tyle. a ci najebani wujkowie za kierownicą, też mnie wkurzają i akcja znicz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otoz wlasnie! Jak juz mam sie spotkac z dawno niewidziana rodzina czy znajomymi, to wybieram przyjemniejsze miejsca. A gdyby nie bylo akcji znicz, jeszcze wiecej pijanych szwagrow petaloby sie po drogach, akcja jest w porzadku.

      Usuń
    2. Naczynia powiązane...nie ma chlania i masowego wtargniecia na ulice, nie akcji znicz.

      Usuń
  8. To jest po prostu zwyczaj. Kolejny. Jak choinka. Jak malowanie jajek na Wielkanoc. Jak dożynki czy wianki albo na przykład Dzień Kota. Każdy świętuje jak chce i jak uważa za stosowne. Ja lubię to święto i nie ma dla mnie znaczenia, że ono jest katolickie. Zawsze najważniejsze dla mnie było, że to jest dzień wolny od szkoły, a potem od pracy i że spotykam się z rodziną. Spacer na cmentarz to się zrobił przyjemny dopiero w ostatnich latach, kiedy zwykle jest ciepło i rzadko pada. Pamiętam dawne czasy, kiedy zmarznięcie albo przynajmniej zmoknięcie, jak nie jedno i drugie jednocześnie, było nieodłączną częścią tego dnia. Ale jak potem było przyjemnie wrócić do ciepłego domu, wypić gorącą herbatę i zjeść to, co babcia i mama wcześniej przygotowały. Teraz to ja przygotowuję tradycyjną już tartę z gruszkami. Wstawiam do piekarnika przed wyjściem, nastawiam czas, żeby piekarnik się wyłączył i po przyjściu jemy gorące jeszcze ciasto. A co do spotkań, to ludzie na ogół mają tak mało czasu, że to święto bywa jedyną okazją, żeby się zobaczyć.
    Nie lubię tego blichtru, stawiania tylu zniczy, że się nie mieszczą i nie znoszę sztucznych kwiatów. Ale zawsze chodzę na cmentarz po raz drugi wieczorem, kiedy jest już ciemno, bo wtedy cmentarz wygląda pięknie. I zawsze wrzucam coś do puszki na renowację starych, zabytkowych cmentarzy.
    Nie twierdzę, że to co ja robię, jest lepsze czy bardziej właściwe - napisałam po prostu, jak to u mnie wygląda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafilas w sedno; "jak choinka". Przypominasz sobie moj wierszyk o konsumpcjonizmie okologwiazdkowym? Wszyscy dostaja hyzia, robia zakupy, z ktorych polowa wyladuje po swietach na smietniku, obdarowuja niepotrzebnymi prezentami, zdobia wszystko chinszczyzna, a ten ich Jezusek gdzies sie zapodzial i stal czyms drugo lub trzeciorzednym i nawet spiewanie koled nie pomaga odnalezc sensu tych swiat. Podobnie jest z dzisiejszymi, bo tradycja, bo costam, bo fajnie sie spotkac (dlaczego nie w innym terminie gdzie indziej? ludzie czas maja, ale ochoty brakuje), wypic, obrobic nieobecnym tylki. Bo jest 1 listopada, a potem caly rok miec na to wszystko wywalone.

      Usuń
  9. A. Zapomniałam dodać, że nie znoszę Forresta Gumpa :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja zapomniałam napisać, że też mam duże, czerwone litery.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja córka mówi, że serwery bloggera nie zawsze prawidłowo odczytują kody.

      Usuń
    2. Wszystko tandetne, ze bardziej byc nie moze, niedawno fejsbuk mial przecieki, awarie i dotad nie dziala prawidlowo. Blogger to samo, dzislal bez zarzutu, to tak poprawili, ze rece opadaja.

      Usuń
  11. Tych zmarlych, którzy byli mi drodzy, zachowuje w pamieci, a branie udzialu w tych pokazówkach na cmentarzach wrecz brzydzi. Przez cale dosc juz dlugie zycie bylam prawie dwa razy na cmentarzu (prawie, bo nie moglam sie wymigac od pogrzebu tesciowej, a krematorium przylega do cmentarza, wiec chyba liczy sie, ze bylam). Tubylcze cmentarze, a przynajmniej te, które widzialm, rodaków by o zgroze przyprawily - zadnej opulencji, blichtru i innych wspanialosci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tesciowa Ci przeniosla sie w zaswiaty? Nie wiedzialam.
      Niech jej ziemia...

      Usuń
  12. E tam...ha tam nie mam nikogo na Powązkach, no dobra, małżeństwo , moi przyjaciele...siedziałam w domu i patrzyłam za okno, była mgła, która ja lubię i nagle sobie wyobraziłam cmentarz w taka pogodę i ku zdumieniu mego męża wyparowałam na Powązki...i było tak jak sobie wyobraziłam, kupiłam znicz i przyjaciołom zapaliłam, powiedziałam hej..mam nadzieję, że tam gdzieś Wam dobrze...potem posnułam się po scieżynkach mniej uczęszczanych, natknęłam się na Krzysztofa Daukszewicza, kwestującego i wrzuciłam mu do skarbonki a on mi uścisnął rękę....popstrykałam zdjęcia bo jest co podziwiać na Powązkach, zgłodniałam i kupiłam sobie obwarzanki i je chrupałam w tramwaju, naprzeciw mnie usiadła pani w moim wieku tez chrupała. w domu dostałam wiadomośc od mego brata z Hawajów, gdzie zapytał czy byłam na jakimś cmentarzu bo on na tych Hawajach zatęsknił za takim spacerem a wie, że w Polsce całkiem ładna pogoda...Aniu, w sumie bardzo fajny dzień...zgadzam się z Rybeńką

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym byla na Hawajach, to na pewno nie tesknilabym, co najmniej za listopadowa pogoda w Polsce ;) No a przeciez na Hawajach tez musza byc jakies cmentarze, w koncu wszedzie ludzie umieraja, wiec zawsze i wszedzie mozna pojsc sobie na spacer. Ja tutaj tez spaceruje po cmentarzach, ale nie poszlabym dobrowolnie w Polsce na cmentarz 1 listopada, w te nieprzebrane tlumy, kaszlace covidem.
      Nigdy nie bylam na starych Powazkach, dziadkowie leza na wojskowych.

      Usuń
  13. Nie biorę udziału w cmentarnych pielgrzymkach. Nie lubię tego zadusznego czasu z powodu jego "sztucznego nadęcia". Na grób Babci chodzę, gdy jest pusty cmentarz i nie w czas, że wszyscy idą. Ogólnie lubię cmentarze. Dlaczego...? Nigdy nie zastanawiałam się, o po co.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba wszyscy lubia te cmentarna atmosfere, spokoj tam panujacy (pod warunkiem, ze nie jest przelom pazdziernika i listopada). Mozna sobie spokojnie porozmyslac, powloczyc sie, powdychac swieze powietrze. Niby miejsce do spacerowania jak kazde inne, a jednak ma w sobie jakas magie.

      Usuń
    2. Ja tam zawsze lubilam i lubie cmentarze - czytam sobie o ludziach, czasem jakies dziwne zdjecia sa, we Wroclawiu bylismy 14 pazdziernika i poszlismy na groby rodzicow i Babci - pogadac. I, juz tradycyjnie, poszlam zapalic swieczke (tak, swieczke) na grobie przyjaciolki, ktora znam/znalam od wieku 8 lat i nawygrazac jej, ze TEGO sie przyjaciolce nie robi!! I powspominac przy grobie profesora Steinausa, ktory byl naszym sasiadem i lubil ze mna rozmawiac (dzieckiem bylam, a jednak !), na grobie kolegi mojego brata i powspominac z w/w bratem o naszym dziecinstwie wsrod ludzi, z ktorych czesc zyje juz tylko we wspomnieniach, ale na tym cmentarzu posmialismy sie, bo wspomnienia zawsze byly wesole. A teraz umarla nasza ukochana sasiadka ze starego domu. Uczestniczylismy w pogrzebie w krematorium za pomoca video. Miala piekna trumne albo z trawy morskiej albo wikliny. Ani jednej piesni koscielnej, ani zawodzenia, za to grala Abba. Ani jednego wienca, kwiatka. Nie zyczyla sobie. Za to mozna dac pieniadza na wybrana przez nia instytucje charytatywna. Poplakalam sobie, bo fajna byla a zawinela sie w +/- 10 tygodni....a najpiekniejszy cmentarz, jaki widzialam, jest w Loreto, na wschodnim wybrzezu Wloch (ladowanie w Anconie) - groby zolnierzy sa na stoku, z widokiem na morze. Wszedzie kwitly i pachnialy male rozowe roze na gestych krzakach, cmentarz otoczony bialym murem (ale tak, zeby nie zaslanial morza), co jeszcze bardziej potegowalo upojny zapach.

      Usuń
    3. Wchodzimy powoli w wiek, kiedy coraz wiecej znajomych z naszej pólki opuszcza ten padól. Po tym czlowiek poznaje, ze zaczyna sie starosc, bo gdyby nie to, caly czas czulybysmy sie bardzo mlodo.
      Coraz wiecej ludzi zyczy sobie swieckich pogrzebow, cale szczescie, ze moi rodzice rowniez, przynajmniej oszczedzili mi kontaktow z klechami. Tato mial naprawde ladny pogrzeb z mistrzem ceremonii.

      Usuń
  14. Hołdowanie tzw.tradycji moze byc głupotą i czesto jest, jesli się jej ulega ślepo,bezmyślnie, nie używając rozumu.To tak jak jedzenie tortu na urodzinach.. mimo nadwagi:)) bo taka tradycja ,no i wszyscy jedzą:))Tudzież żarcie "tradycyjnych" wigilijnych kapust z grzybami,smażonych,pieczonych..mimo problemow żoładkowo-wątrobowych.Tradycja może byc żrodlem stresu,dyskomfortu,ale może być też fajnie spędzonym czasem,relaksem,milymi spotkaniami ze znajomymi.,rodziną.Wszystko zależy od naszej woli,zdrowego rozsądku,dbania o swoj komfort..Zamiast 15 plastikowych zniczy,mogę postawic jeden w glinianej miseczce do wykorzystania na przyszły rok. Nie muszę dokladać "cegiełki" do ogolnoświatowej, pochłaniajacej ziemię ". plastikozy".Pamiętam z dzieciństwa,że na groby zanosiło się parę gałązek świerczyny,może jakąś chryzantemę z wlasnego ogrodka,wstawioną do słoika po ogorkach.. I zapalało świeczkę.Do tego raczej juz nie ma powrotu,ale pomału się przebija nowy trend - ograniczanie wystroju grobow,rezygnacja ze sztucznych kwiatow,"wiecznych" zniczy na baterie..itp.Oby to poszło w tym kierunku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wlasnie, szkoda wielka, ze nie ma powrotu do kilku galazek jedliny i glinianej czarki z knotem jak za czasow mojego dziecinstwa. Wszystko teraz tak sie skomercjalizowalo, ze budzi moj bunt i obrzydzenie. Wez te pierwsze komunie, chrzestni musza dawac tysiace, limuzyny, krynoliny, quady i tylko sens tej uroczystosci gdzies sie w tej chinszczyznie zapodzial. Podobnie ze wszystkimi swietymi czy bozym narodzeniem. Mam wrazenie, ze nie chodzi wcale o zadume nad nieboszczykiem, a o pokazanie sie ze strojem wlasnym i tym na grobie. No i nachlac tez sie trzeba. Dlatego wlasnie corocznie wykpiwam ten owczy (raczej barani) ped na cmentarze, jakby od tego zycie zalezalo.

      Usuń
  15. Ja na cmentarzu bywam nie tylko przed 1 listopada, ale raczej co miesiąc. Wiązanki i kwiaty sztuczne w wazonie zmieniam dwa racy do roku, bo żywe kwiaty i wiązanki wytrzymują tydzień. Kupuję podkłady do wiązanek i kwiaty i sama je układam.
    Dawniej stawiałam donice z żywymi kwiatami, ale zdarzało się tak, że jak przyjechałam je posprzątać, to okazało się, że nie ma po nich śladu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Polsce nienawidzilam cmentarzy z racji ciasnoty, betonozy, lastrikozy, i plastikowego kiczu na grobach, tu mam przynajmniej zielen i miejsce miedzy grobami. Tam nie moglabym sie skupic na wlasnych myslach. Chodzilam do ojca, bo inaczej nie wypadalo, ale to juz sie skonczylo, nie bede jezdzila "na groby", a jak minie pacht, niech klecha udlawi sie tymi grobami.

      Usuń
  16. A ja, dzisiaj skoro swit, poszlam w internety ogladac zdjecia z wczorajszych cmentarzy polskich a nie oferty na Hawaje. A co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez widzialam ze zdjecia z dronow. No owszem, sa spektakularne, ale ja "widze" rowniez zasyfianie srodowiska, co dosadnie pokazala mapka emisji trujacych gownien z dnia wczorajszego. Polska przoduje, jakby za malo im bylo trucizny w powietrzu. Nie bez znaczenia sa setki tysiecy ton plastikowego smiecia, ktore narod naniosl na cmentarze. Czy to warte jest tych szkod dla srodowiska?

      Usuń
    2. Mam ochote posluchac Krzysztofa Krawczyka i jego "Nie żałuj róż, kiedy płonie las ". Nie pamietam juz tekstu. Ide poszukac choc moge sie rozczarowac.

      Usuń
    3. Nie lubie Krywczyka, a tej piosenki nie znam.

      Usuń
    4. To z cytatu wieszcza: "Nie czas żałować róż, gdy płoną lasy".
      Juliusz Słowacki, Lilla Weneda a w przyslowiu polskim znaczy mniej wiecej tak: trzeba zajmować się sprawami w kolejności ich znaczenia, hierarchii; nie należy żałować czegoś mniej istotnego, gdy większa sprawa jest zagrożona.
      Posluchalam piosenki, nie rozczarowal mnie tekst choc bardziej subiektywny, nie wiem czy lubie Krawczyka, sluchalam kiedys jak inne sczeniaki w podstawowce...

      Usuń
    5. Skad ten cytat to ja wiedzialam, ale piosenke znam inna, bodaj w wykonaniu Waweli "Nie trzeba roz, gdy plonie las", tej Krawczyka nie znalam.

      Usuń
  17. Odpowiedzi
    1. A takich koniunkturalistow jak Krawczyk czy Zelnik to ja mam w bardzo plytkim powazaniu. Zacie przebimbali, a potem nagle sie nawrocili, kiedy zmienily sie ekipy rzadzace.

      Usuń
    2. Nie chce wiedziec o tym, to juz nie moje czasy. Doznawalam wczesniej takiej "szczerbatej milosci" pewnie.
      Dzieki za przypomnienie Waweli! Posluchalam i zrobilo mi sie tak ... przebaczajaco. :)

      Usuń
    3. Lubilam ten zespol.
      W ogole czas okolozaduszkowy sklania do rozmyslan nad ulotnoscia bytu, wspomnien, przebaczen i zalowaniem niewykorzystanych okazji.

      Usuń
  18. Kiedyś lubiłam cmentarze. Wyciszały mnie. Teraz już nie bardzo. Może dlatego, że i mnie coraz bliżej?...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie moglabym sie wyciszyc w takim tlumie, jaki panuje na cmentarzach w Polace na wszystkich swietych, raczej przeciwnie. Ale tutejsze cmentarze wyciszaja.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Post poza planem specjalnie dla Agniechy

  Agniecha, no czego ja dla Ciebie nie zrobie! Bo trzeba Wam wiedziec, drodzy Czytelnicy, ze Agniecha wyrazila wczoraj zal, ze na moim blogu...