21 stycznia 2023

Wymarzone miejsce

 ... w ktorym chcielibyscie zamieszkac i zyc, gdyby kompletnie nic Was nie ograniczalo? I dlaczego.

Takie cos znalazlam na fejsuniu i zamiast przescrollowac dalej, zatrzymalam sie i popadlam w zadume. Gdzie chcialabym  zyc, skoro, jak glosi powiedzonko, wszedzie dobrze, gdzie nas nie ma. Ale powiedzmy, ze nie mam zadnych ograniczen, a glownie chodzi o finanse, znajomosc jezykow, opieke medyczna (co w moim wieku odgrywa niemala role), mentalnosc tubylcow, najczesciej zwiazana z wiekszoscia religijna, klimat, przestepczosc, no sporo warunkow do spelnienia. 
Ja na pewno nie chcialabym zyc dalej w Europie, unia narzuca za duzo absurdalnych przepisow i ograniczen, z poprawnoscia polityczna na czele, a poza tym klimat niespecjalnie mi odpowiada i w ogole zrobilo sie tu za ciasno. A wiec na pewno zamieszkalabym gdzies nad duzym zbiornikiem wodnym, najlepiej morzem czy zgola oceanem, ktory lagodzilby letnie upaly, woda to jest w ogole moj zywiol i zycie w jej poblizu stanowczo by mnie uszczesliwilo. 
Lubie rosliny i kwiaty, wiec ogrod z drzewami bananowca czy mango, pomaranczy i mandarynek bylby mile widziany. Wyobrazcie sobie, wstaje rano, wychodze na balkon sypialni, a tam hibiskusy, orchidee, kamelie i inne cudownosci, a miedzy nimi papugi, malpy i kolibry. Nie od rzeczy bylby niewielki wodospadzik, szemrzacy do snu i kojacy stresy. 
Moje najstarsze dziecko przebywa wlasnie na urlopie w Indonezji i codziennie czestuje nas idyllicznymi zdjeciami, ale... no coz, zagrozeniem byloby dla mnie tamtejsze wyznanie i jezyk. Nie wiem, czy chcialoby mi sie na starosc uczyc.
Australia, a nawet bardziej Nowa Zelandia, jezyk znany, szybko bym sobie przypomniala, opieka lekarska na poziomie, ale... no nie pojechalabym po lewej stronie, przez pol wieku jezdze po prawej i nie bede sie przestawiac na starosc.
Ameryka Lacinska, Karaiby, no coz za duzo tam katolicyzmu, hiszpanszczyzny i portugalszczyzny - nie. No a poza tym huragany. 
Moim najwiekszym marzeniem sa Hawaje, w koncu to dosc cywilizowany kraj te Stany Zjednoczone, ale na tyle daleko od stalego ladu, ze jest spokojniej. Jezyk znany, ruch prawostronny, opieka lekarska na poziomie, klimat znakomity, widoki przednie, roslinnosc dostatecznie egzotyczna i zadnego religijnego terroru - no zyc i nie umierac. A jak juz wulkanowi sie zachce wybuchnac pod moim tylkiem, to bylaby to piekna smierc, a co najmniej w pieknym miejscu.
A jak tam u Was? Gdzie najchetniej chcielibyscie zakotwiczyc i zyc?

58 komentarzy:

  1. Jezeli mam odpowiedziec na to pytanie, a jestem w stanie zdrowotnym jakim jestem, to juz wole siedziec tu gdzie jestem. Wokol Australii sa piekne wyspy, wieksze i mniejsze, nawet nie dawno pokazywali taka mala wyspe na sprzedaz, oczywiscie jest zupelnie pusta, bez ludzi, wiadomo pieknie tam zielono, woda czysta - ocean. Wcale niedroga, jesli dobrze pamietam, 3 miliony. Wystarczy miec lodz i masz kontakt z cywilizacja zeby wpasc po zakupy, na kawe, czy do lekarza. Tylko ze ja jestem dodatkowo taki osobnik, ktory nie lubi zmian w zyciu, dobrze ze jakims cudem bylam w stanie opuscic Polske.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pytanie w poscie jest absolutnie czysto teoretyczne i zastrzezone, ze nie ma zadnych ograniczen, ani zdrowotnych, ani finansowych, ani rodzinnych, ani innych (np. nielubienie zmian i wstret do przeprowadzek). Zapomnialam w poscie dodac, ze u Ciebie wszystko, co zyje, chce czlowieka zjesc, ugryzc, zabic, zrobic krzywde, poczawszy od pajakow, na aligatorach i rekinach skonczywszy. :)))

      Usuń
    2. To wszystko prawda z tym gryzieniem na smiec. Kilka dni temu cos mnie ugryzlo, wcale nie komar, jeszcze tylko nie wiem czy umre od tego, a bylo to w domu a moze w ogrodzie. Do wody juz nie wchodze nawet po kostki, bo potwory wodne sa szybkie.

      Usuń
    3. No wlasnie! I Australia traci swoj niepowtarzalny i niezaprzeczalny urok poprzez te bestie, niektore niezmiernie jadowite, nawet bardziej od Krychy P.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. choć nigdy tam nie byłam i nie wiem nic o służbie zdrowia, ale wiem, że pięknie i tanio. i wątpię czy dolecę...dziś wstałam o 7 z wrażenia...ku.a. mać

      Usuń
    2. Phi, jestem lepsza, bo wstalam dopiero o 7.30.
      Bali prezentuje sie pieknie w turystycznych prospektach i to w normalnej porze roku, nikt tam bowiem nie pojedzie w porze monsunow, gdzie masz deszcz przez kilka miesiecy bez przerwy. No i jest to islamska Indonezja, dziwny jezyk i niespecjalnie dobra opieka medyczna. NIE!

      Usuń
    3. Styczen jest najlepszym miesiacem zeby wybrac sie na Bali, bo najmniejsza wilgotnosc. Od maja do pazdziernika jest nie tylko goraco ale okropnie parno, tylko prawdziwy Indonezyjczyk nie poci sie.

      Usuń
    4. Szwecja mi się podoba. i Norwegia ale wiadomo drogie są i depresja ... jakaś wyspa jest dla mnie.

      Usuń
    5. Nieee, tylko nie kraje z polroczna ciemnoscia i mrozami, nie wchodzi w gre, pomijajac juz drozyzne i nadmiar kolorowych oraz chora poprawnosc polityczna.
      Teresa pisala o dosc tanich wyspach niedaleko niej, wiec wystarczy wylozyc drobne 3 miliony.

      Usuń
    6. W zyciu nie!!! Nawet za sowita doplata.

      Usuń
    7. Dla mnie super, nie musze nawet samolotem leciec jak nie chce i ... zawsze moge na zime wrocic do wlasnej zimy.

      Usuń
    8. Ty wiesz przeciez, jaki jest moj stosunek do zimy i sniegu, wiec Twoje okolice nie wchodza w gre. Nawet za bardzo sowita doplata.

      Usuń
  3. Nie, wiem sama, gdzie chciałabym teraz zamieszkać, ale pewnie tam, gdzie jest ciepło, ruch oczywiście prawostronny. Dziś w Łodzi armagedon. Śnieżyca z mokrego śniegu, ślizgawica, bo jest około minus jednego stopnia i ufo, oczywiście śpi. Dozorcy też, no bo dopiero 7,30. Ooo, mój zaczął sprzątanie. Na autach jest ponad pięć centymetrów... Nawet nie próbuję teraz wyjechać z domu, a do tego dziś Dzień Babci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu nie swietuje sie dnia babci, zreszta ja juz babci nie mam. U nas na razie na szczescie bez sniegu, ale zapowiadaja opady i juz sie boje, choc chwilowo, przez dwa dni nie musze jezdzic samochodem.

      Usuń
    2. Ale JESTEŚ Babcią. Wszystkiego najlepszego.
      Nie ma miejsc idealnych, chyba. Może Japonia byłaby dla mnie? Albo któraś część Indii? Portugalia?
      Kto wie. W przyszłym życiu może.

      Usuń
    3. Aniu, ja powinnam wyjechać, ale Mamcia powiedziała, że da sobie radę. Więc trzymam się tego, ale już widziałam tańczące auta na skrzyżowaniu, obok bloku

      Usuń
    4. @ Agniecha. Japonia? No nie wiem, po pierwsze zima jak u nas, czasem nawet gorzej, poza tym trzesienia ziemi. A najgorszy z tego wszystkiego jest jezyk i kij w tylku kazdego Japonczyka, tam nie ma luzakow z dystansem do siebie.

      Usuń
    5. @Boguska. Siedz lepiej w domu, szkoda samochodu, blacharze kosztuja.

      Usuń
    6. Blacharz, jak blacharz, ale cenię sobie własne zdrowie, bo cały czas mocno sypie. 😘

      Usuń
    7. No wieeeem... Ale cytrynki tez szkoda.

      Usuń
  4. Przebiłam Wasze wstawanie - podniosłam odwłok o 9,00, no ale poszłam spać tak jakoś po 1,00. Mogłabym mieszkać w Singapurze - szalenie mi się tam podobało. Co prawda jest tam "zamordyzm", ale tak zwanie "zamordyzm oświecony", wielce uciążliwy dla brudasów, leniuchów, palaczy. Mnie było tam naprawdę cudownie, choć nie byłam wtedy na jakimś zorganizowanym pobycie, a całkowicie prywatnie. Ciutkę tam gorąco na ulicach, ale i tak mi się tam podobało. Imponująca sterylność - po całym dniu łażenia po mieście białe skarpetki nadal były bielutkie i nie wymagały prania. Nocą można bez obaw spacerować ulicami - ciepło, cicho, spokojnie, czyściutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciasno tam jednak, choc mnie, podobnie jak Tobie, ten zamordyzm zupelnie by nie przeszkadzal, bo tez lubie czystosc, nie lubie natomiast mieszkan-klitek, a tam to niestety norma, bo niewiele maja przestrzeni do dyspozycji. No i okresowe monsuny, to akurat tez nie dla mnie.

      Usuń
    2. Byłam tam w trakcie pory deszczowej - mają rewelacyjny system odprowadzania wody- kałuża na chodniku lub jezdni- rzecz nieznana. Nie lało cały czas. W Polsce jest więcej miejsca na budownictwo mieszkaniowe, a klitki takie same.

      Usuń
    3. Polska, a co najmniej obecna jej wersja, jest jednym z ostatnich miejsc, gdzie chcialabym zyc. Moj slubny marzyl kiedys, ze na emeryturze przeniesiemy sie tam z powrotem. Ale musialabym sie z idiota na lby pozamieniac, zeby chciec wrocic.
      Nie, Singapur jest dla mnie stanowczo za tloczny, gdzie ja bym z Toyka na wybieganie latala? :)))

      Usuń
  5. Mam słabość do takich zatoczek z niewielkim portem - tzw.marina to moj ulubiony widok.Widziałam w różnych miejscach we Włoszech,na Sycylii,na Peloponezie,Krecie i w Gdyni - przepiękny port jachtowy,mogłabym patrzeć godzinami.Gdybym tak miała taki widok z okien,z tarasu - byłabym bardzo szczesliwa.:))Generalnie też bardzo lubię wodę,raczej duże akweny,ale trudno byłoby mi wskazac konkretne miejsce.Może południe Krety..te unoszace się w górę białe domki,oblepione zielenią i kwiatami..i widok rybakow rozplątujących sieci w małej zatoczce,falochron z latarnią morską,tudziez przycumowane kolyszace się niewielkie jachty,łódki..uwielbiam:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wlasnie! "Unoszace sie w gore", a ja tak bardzo nie lubie sie wspinac na chocby najmniejsze wzniesienie, wiec u mnie nie tylko gory zupelnie odpadaja (zreszta bardzo nie lubie gorali), ale nawet teren pagorkowaty, czyli Grecja na przyklad. Patrzec na zdjecia to i owszem, ale zyc tam i byc narazona na wspinaczki - never! :)))

      Usuń
    2. Narazie nie mam z tym problemu:)) ale na Czomolungmę się już raczej nie wybiorę:))

      Usuń
    3. Tam owszem, ale od gory, helikopterem.
      Czlowiek jest coraz starszy i o ile kiedys balam sie parteru, tak teraz blogoslawie, ze nie musze sie wspinac po schodach.

      Usuń
  6. Mnie jest dobrze tu, gdzie jestem. I zastanawiam się właśnie, jakiego focha strzelić, żeby te cholery do mnie dziś NIE JECHAŁY, choć mam żarcia jak dla pułku wojska, bo obiecałam obiad sama z siebie. Dziecko moje jest uparte, ma na dokładkę samochód z kierownicą z odwrotnej strony, śniegu jest po kokardę i kucyki i wciąż wali, z Łobuzami chce jechać. Niech mnie ktoś zabije. I co za idiota wymyślił Dzień Babci? Nienawidzę dni...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeprowadzaj sie do Niemiec, my tu nie mamy zadnych dni babc i dziadkow, wiec na szczescie nie bede miala najazdu Hunow i Hexs. :)))

      Usuń
    2. I nie przyjechali, dziecko zmądrzało po tym, jak ledwo do domu ze sklepu dojechało, żarło zabiorą jutro, jak odmarznie. Dziękuję, ale nie znam niemieckiego. Poza tym byłam w Niemczech w czasie stanu wojennego (w RFN) całą rodziną (tak, dostaliśmy paszporty po znajomości, ale nie za zasługi partyjne czy inne, znajomości nie nasze, rodziny) i chociaż wszyscy namawiali nas, żebyśmy zostali, nie podobało mi się życie tam, choć wszyscy byli życzliwi. Wróciliśmy i nie żałuję. Każdy ma swój kawałek podłogi w życiu. Mój może i biedny jest, ale jest mój do wypęku.

      Usuń
    3. Za to masz dzien babci, a ja nie mam.
      Moj niemiecki kawalek tez niespecjalnie bogaty, za to troche bezpieczniejszy.

      Usuń
    4. No to jesteśmy na remisie. A tak na serio: każdy ma swoje piekło...

      Usuń
    5. Ano. I, jak napisalam w poscie na poczatku, wszedzie dobrze, gdzie nas nie ma.

      Usuń
  7. Zwykle gdy przebywam w obcym miejscu, to po tygodniu zaczynam czuć się tam jak w domu, więc chyba najbardziej chciałabym się często przeprowadzać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam odwrotnie, przywiazuje sie do miejsc i bardzo niechetnie je opuszczam, choc niektore miejsca nie odpowiadaja moim oczekiwaniom, wtedy chetnie bym je zmienila, ale na takie, z ktorych znow niechetnie bym sie ruszala.

      Usuń
  8. Nowa Zelandia - fauna, flora i różnorodność krajobrazów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oraz ruch lewostronny i wszystko co zyje chce Cie zabic, a w najlepszym przypadku bolesnie ukasic albo ugryzc. Poza tym to fajne miejsce. :)))

      Usuń
    2. "wszystko co zyje chce Cie zabic" - nop, to nie Australia :). Tam praktycznie nie ma groźnych żywiołków.

      Usuń
    3. No jak to? Przeciez to od Australii rzut beretem i pewnie ta sama fauna i flora. I tan sam ruch lewostronny.

      Usuń
    4. Wprawdzie rzut beretem, ale fauna zupelnie inna :D

      Usuń
  9. Nad naszym zwykłym, polskim morzem, w miejscu, gdzie jest mało ludzi i łatwy dojazd do "cywilizacji". Okolice Niechorza i Pogorzelicy mogłyby być, tam jest pięknie. Mogłaby być też Anglia albo kraje Beneluksu, też nad morzem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A europejskie zimy? Nieee... zwlaszcza nad morzem, za bardzo tam pizdzi. :)))

      Usuń
    2. Ale ja lubię zimę, nie mogłabym żyć bez śniegu.

      Usuń
    3. Ja dla odmiany spokojnie moglabym zrezygnowac z jego widoku do konca zycia.

      Usuń
  10. Przypomnialam sobie jak dosc dawno temu, moze i 20 lat albo i wiecej, bo nie bylo w domu komputera, ale mialam do czytania mnostwo ciekawostek wydrukowanych z komputera. Najfajniejsze byly dyskusje ludzi, byla grupa Polakow, nie tylko z Polski, oni zalozyli sobie taki klub dyskusyjny, ludzie byli ciekawymi, duzo wiedzieli, dowcipni, i panowie i panie. Pamietam jedna Anie, mieszkajaca w Nowej Zelandii. Rozmawiali o wszystkim, tematy byly naprawde ciekawe. No i ktoregos dnia podjeli decyzje ze trzeba zyc w wymarzonym miejscu, oni byli juz mocno zaprzyjaznieni, wiec mieli wszyscy tam sie przeniesc. A to miejsce to wyspa MARGARiTA wyspa Wenezuelii. Wtedy Wenezuala byla piekna, bogata I szczesliwa. Pamietam ze jeden z nich polecial na wyspe szczescia, sprawdzic, ocenic. Nie wiem jak sie wszystko skonczylo, nie pamietam nawet dlaczego skoczylo sie moje czytanie, chyba ten ich klub przestal byc otwarty do czytania dla wszystkich, wiem ze zalowalam ze juz ich nie mam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli ta Nowa Zelandia nie byla co najmniej wtedy tak atrakcyjna, skoro moja imienniczka chciala sie przenosic na Margarite (czy to stamtad nazwa drinka?). Jesli spelnili tamte marzenia, dzisiaj musza bardzo zalowac, po tym, co stalo sie w Wenezueli.

      Usuń
    2. No wiec wlasnie na pewno zaluja. Wtedy Nowa Zelandia byla w porzadku ale Ania chciala jeszcze lepiej, pisali o tej Margaricie jak o raju na ziemi. To byla bardzo fajna grupa ludzi, wiekszosc z nich byla juz dobrze w swiecie urzadzona, pamietam takiego co dostatnio zyl w Hiszpanii. Nowa Zelandia zeszla na psy, jest zupelnie gospodarczo wykonczona, inflacja ogromna. Premier Jacinda zrezygnowala z bycia premierem, bo wie jak jej bardzo ostatnio nie lubia, wie ze i tak w nadchodzacych wyborach by przegrala. Ona w czasie covidu tak ich zamykala jak w Chinach. Zreszta ona byla mocno zaprzyjazniona z Chinami, .jej rzady to byl taki socjalizm komunistyczny.

      Usuń
    3. No pieknie! A mnie sie wydawalo, ze tam taki sam raj jak w Australii.
      A powiedz, czy to prawda, ze na NZ nie ma tych wszystkich jadowitych stworzen, co u Was, mimo ze tak blisko Was polozona?

      Usuń
    4. Wiesz co masz racje, nie ma tych najbardziej jadowitych wezy. Bylam w Nowej Zelandii 2 tygodnie i wcale mnie nie zauroczyla, bylo to ponad 10 lat temu moze i 15, pamietam wspinaczki po gorach i moczenie dupy w cieplych zrodlach. No wiec wlasnie tam jest gorzyscie czego nie lubisz, ale nie ma wezy groznych, wiec moze.

      Usuń
    5. A pajaki? Czy inne jadowite insekty? Zreszta te gory juz mnie odstraszaja :))) Chociaz moglabym zamieszkac z dala od gor, przy samej plazy, ale nie... ta recesja mnie odstrasza i ruch lewostronny. Jade jednak na Hawaje.

      Usuń
    6. Przeczytalam ze jedziesz w Himalaje i zrobilam wielkie oczy😳

      Usuń
    7. Nie no, w zyciu! Przeciez to same gory i to jakie! A poza tym zimno i nieprzyjaznie, bez roslin. Apage!!!

      Usuń
  11. Za stara jestem, żeby się gdziekolwiek przemieszczać- nawet w wyobraźni.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie, przenioslabym sie natychmiast tam, gdzie mogloby byc mi lepiej. Bo dlaczego nie?

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Zycie sie toczy

  Zycie toczy sie, a kostucha kosi i niespecjalnie przejmuje sie, czy ktos juz dosyc sie nazyl. Ale co znaczy dosyc? Kiedy nastepuje czas na...