Mam otwarte trzy zamowienia w sklepach internetowych, wiec wiadomo, ze czekam na przesylki. Z firmami kurierskimi mam tak umowione, ze przysylaja mi maila dzien lub dwa wczesniej, z informacja, ze paczka w drodze i bedzie dostarczona tego-a-tego dnia. Gdyby mnie nie bylo, moge zmienic date lub przekierowac np. do sasiadki albo paczkomatu. Do tej pory wszystko ukladalo sie znakomicie i mam na mysli uslugi w Niemczech, bo jak sie ukladalo z dostarczaniem moich paczek w Polsce, to juz Wam pisalam, wiec nie bede bila piany po proznicy. DHL pisze tylko, jakiego dnia, ale w tym dniu, jakis kwadrans przed dostarczeniem przesylki, wysyla kolejnego maila, ze bedzie za 15 minut. Hermes dodatkowo wyznacza w mailu czas, w ktorym planuje do mnie dojechac, ale jest to spora rozpietosc, np. miedzy godzina 8.00 a 13.00 i sa na ogol dosc punktualni, znaczy mieszcza sie w wyznaczonym przez siebie czasie. To dosc istotne informacje dla nas, bo ja jestem w tym czasie na ogol w pracy, a slubny duzo spaceruje z Toyka, wiec tez przez caly czas nie siedzi w domu. Teraz jest wygodniej, bo zawsze jest mama, ale musze pamietac, zeby ja poinformowac i wskazac firme kurierska, zeby mogla sobie zobaczyc przez okno, ze to oni. Przydlugi ten wstep, ale chcialam z lekka nakreslic, jak to sie tu odbywa, pewnie tak samo jak w Polsce.
Do rzeczy jednak. W srode dostalam maila z DHL, ze w piatek dostarcza mi paczke, wiec najpierw sie ucieszylam, a pozniej spostrzeglam w mailu cos niepokojacego. Teraz juz nie pamietam, czy w kazdym mailu o terminie dostarczenia paczki jest nazwany jej nadawca, w kazdym razie w tej bylo, ze przesylka jest od firma XXX GmbH. Nic mi ta nazwa nie mowila, ale pomyslalam sobie, ze moze sklep, gdzie cos zamawialam, jest tylko posrednikiem, a wysyla firma produkujaca to cos, co niby zamowilam. Niby niespotykane, ale nie niemozliwe, wiec wrzucilam na gugla, zeby zobaczyc, co maja w sprzedazy, co ewentualnie moglabym od nich chciec, czy raczej, czego oni chca ode mnie. Niewiele maja i nic, co by mnie interesowalo, szukalam wiec dalej. A dalej byly ostrzezenia przed ta firma, pytania klientow, ktorzy dostali od niej paczki, a nic nie zamawiali, opinie centrali konsumenckiej, co robic w przypadku otrzymania artykulow, ktorych sie nie zamawialo - no i juz wiedzialam, ze ktos sprzedal moje dane zlodziejom, ktorzy chca mnie okrasc. Co prawda centrala konsumencka dokladnie objasnia, ze nie placic, nie zwracac, chyba ze jest dolaczona naklejka na przesylke zwrotna, ale pod zadnym pozorem nie placic za odeslanie, trzymac na wszelki wypadek przez pol roku, bo moze sie ktos po to zglosic, a potem mozna to sobie przywlaszczyc albo wyrzucic i pies z kulawa noga nie ma prawa zadac za to pieniedzy.
Tyle tylko, ze ja nie mialam zamiaru bujac sie z oszustami, dostawac od nich ponaglenia platnosci czy grozby oddania moich dlugow do firmy inkaso, wiec odpowiedzialam od razu na maila DHL, ze odmawiam przyjecia tej przesylki i niech sie z nia do mnie w ogole nie fatyguja, tylko od razu odesla do nadawcy. Tak sobie mysle, ze pewnie DHL mial juz doswiadczenia z ta firma i dlatego w mailu napisal nadawce, zebym mogla od razu odmowic, zamiast potem sie z nimi bujac. Bede musiala przyjrzec sie nastepnym mailom, czy za kazdym razem pisza nadawce, nie mam teraz gdzie sprawdzic, bo juz pokasowalam te ich starsze maile, ale nigdy wczesniej nie zwrocilam na to uwagi.
Zobaczymy, jak to zadziala, bo wprawdzie w mailu potwierdzili moja odmowe, ale nigdy nie wiadomo.
EDIT
No coz, wszystko sie niestety tak pokomplikowalo, ze glowa mala. Kilka dni pozniej znow dostalam powiadomienie z DHL o przesylce od firmy XXX GmbH, ale bez opcji odmowienia jej przyjecia. Caly dom postawilam na bacznosc, ze gdyby mnie akurat nie bylo, maja sprawdzac nadawce i w razie czego odmawiac przyjecia. Ale w dniu zapowiedzianym przez DHL przyszla jedynie paczka, na ktora czekalam. Pomyslalam sobie wiec, ze oszusci odpuscili. Czekalam jednak na te trzecia paczke, bo druga tez w miedzyczasie dotarla, ale nagle zniknela mi, rozplynela sie i powiadomienia przestaly przychodzic. Weszlam na strone, gdzie zamawialam, a tam stoi, ze sa jakies problemy z dostarczeniem i przesylka wrocila do nadawcy. W tym momencie zaczelam cos glupio podejrzewac, jeszcze raz zaglebilam sie w gugle i tym razem nie poprzestalam na pierwszej stronie. Jak zapewne sie domyslacie, firma XXX GmbH byla posrednikiem tamtych na Niemcy i odmawiajac przyjecia, odmowilam wlasna paczke.
A taka bylam cwana i mundra, taka amerykanska i sprytna, ze nie dalam sie podejsc oszustom! Co innego, ze pierwszy raz w zyciu zdarzylo mi sie, ze paczka przyszla od kogos innego niz ten, u ktorego zamawialam, a ten ostatni nawet o tym nie powiadomil. Na swoje usprawiedliwienie mam jeszcze to, ze w guglu rzeczywiscie bylo sporo zlego na temat firmy i opinie, ze przysylaja rzeczy, ktorych sie nie zamawialo (pewnie dokladnie tak samo, jak w moim przypadku). No teraz juz wiem, ze najpierw trzeba paczke obejrzec, kiedy dostarczy ja kurier, a potem ewentualnie odmowic jej przyjecia. Czlowiek cale zycie sie uczy.
Zamowilam jeszcze raz i bede szla w zaparte oraz udawala, ze nie mam z tym nic wspolnego.
A juz najsmieszniejsze jest, ze zarobilam na tym 5 euro, bowiem firma, w ktorej zamawialam dba o to, zeby klient byl zadowolony i jesli klient nie dostanie tego, co zamowil do okreslonego przez firme dnia (u mnie byl to 2 czerwca), to nalezy mu sie 5 euro odszkodowania. Dobre, co nie?