30 czerwca 2023

Grone

 Grone to nazwa getynskiej dzielnicy, w ktorej mieszkamy od 14 lat, dzielnicy, ktora
Mapke mozna powiekszyc klikiem
byla na samym koncu mojej listy zyczen lokalizacyjnych, podobnie jak mieszkanie na parterze. Teraz bardzo sobie cenie, zarowno lokalizacje jak i parterowe mieszkanie, przynajmniej nie musze na starosc trenowac wspinaczki po schodach. No a juz w ogole szczescie z tym parterem po wprowadzce mamy do nas, nawet ona dobrze sobie radzi z tymi kilkoma stopniami. Dlaczego nie chcialam tu mieszkac? No coz, niedalekie osiedle  nie cieszy sie najlepsza slawa, zamieszkuja je w przewadze osoby slabe socjalnie i o korzeniach migracyjnych. Nie chce za duzo pisac, bo i tak tu robie za rasistke, ale Boguska widziala, jak tam "czysto i porzadnie". Na szczescie mieszkam w stosownym oddaleniu od tamtego osiedla, u nas jest spokojniej i porzadniej, ale dzielnica w calosci nie cieszy sie specjalnie dobra renoma. 
 Dzielnica jest stara, bardzo stara, bo pierwsze wzmianki o wsi pochodza z neolitu, a nazwa ma wiele wspolnego z zielenia (Grün), a do Getyngi zostala przylaczona jako dzielnica w latach 60-tych ubieglego wieku, podobnie zreszta jak pokazane na mapce dzielnice dokola. Miejsca bylo dosyc, a glod mieszkaniowy w czasach powojennych wielki, zaczeto wiec stawiac osiedle blokow. Zabudowa pochodzi glownie z lat 60-tych, niewiele dobudowano na poczatku lat 70-tych. No i, jak to najczesciej bywa, wprawdzie zmieniali sie wlasciciele tych nieruchomosci, ale wiekszosc byla nastawiona raczej na zysk niz na dbanie o stan budynkow i znajdujacych sie w nich mieszkan. Ludzie zaczeli sie stamtad wyprowadzac, a pustostany zasiedlali lokatorzy o mniejszych wymaganiach, glownie cudzoziemcy. I tak to sobie trwalo do niedawna, az nadeszlo nowe, osiedle wykupil gigant na rynku nieruchomosci i zaczely sie generalne remonty i to takie, ze lokatorzy zostali wysiedleni z wlasnych mieszkan na kilka miesiecy. Remontowane bylo WSZYSTKO, elektryka, kanalizacja, okna, drzwi, sanitariaty, sciany, podlogi, a na blokach trzypietrowych postawiono dodatkowe pietro i dobudowano windy, stare loggie dolaczono do powierzchni mieszkania, a dobudowano na zewnatrz nowe wieksze balkony. Taki remont jednego bloku trwa naprawde dlugo, na razie wiec gotowe sa trzy wiezowce i jeden blok trzy- (obecnie cztero-) pietrowy. Widze, ze jeden jest w trakcie, a za kolejny sie zabieraja. Tak wiec, zanim skoncza cale to osiedle, to moga minac dziesieciolecia. Czesc mieszkancow juz sie stamtad wyprowadzila na stale, bo nowy wlasciciel zapowiedzial drastyczne poremontowe podwyzki czynszow.
 W Niemczech wysokosc czynszu zalezy od naprawde wielu czynnikow, po pierwsze lokalizacja, rok budowy (lub generalnego remontu, bo to sie teraz liczy jak nowy budynek), wyposazenia  i wielu pomniejszych czynnikow. No i teraz mieszkancy, niezamozni, bezrobotni albo pobierajacy zasilki socjalne, ktorych bylo stac na mieszkanie w nienajlepszej dzielnicy, nierzadko zagrzybione czy z czarna plesnia na scianach, dostaja nowke-sztuke i zapowiedz co najmniej dwoch euro wiecej za metr kwadratowy mieszkania, co przy wielkosci 50m2 juz daje stowe wiecej czynszu. Przygladam sie tym remontom juz od dluzszego czasu, chodze tamtedy czesto, jak nie do lekarza czy apteki, to do osiedlowego sklepu albo po prostu z Toyka na spacer i z niejakim podziwem patrze na metamorfozy tych ponad 60-letnich blokow w nowoczesne cacuszka, naprawde piekne. 
 I wszystko byloby w porzadku, gdyby nie jakis oszalaly projektant, ktory postanowil jeszcze bardziej upiekszyc juz i tak ladnie wyremontowany wiezowiec i na jego bocznej scianie wybazgral typowo socrealistyczny malunek, jak to szczesliwa niemiecka rodzina z optymizmem patrzy w przyszlosc, mieszkajac w tym slicznym budynku w dzielnicy Grone... ament! Kiedy tamtedy przechodze, zawsze z prawdziwym obrzydzeniem patrze na to dzielo sztuki i zaraz mam przed oczami jak nie MDM w stolycy, to inne podobne bohomazy o szczesciu w socjalizmie, ktorymi nas karmiono w tamtych czasach. Kto w ogole dopuscil do podobnego wandalizmu? Jak juz chcieli miec nascienny malunek, trzeba bylo wezwac jakiegos dobrego grafficiarza, zeby wyspreyowal fajna grafike, a nie takie stalinowskie paskudztwo.

Jeden z odnowionych wiezowcow.

 Porobilam jeszcze pare zdjec, te wyremontowane bloki naprawde ladnie wygladaja.


 I jeszcze kilka migawek.

Zamiast loggi takie balkony, a zamiast trzech sa cztery pietra

W tych ciemniejszych czesciach sa dobudowane szyby windowe

Tu widac dokladniej to dobudowane pietro

A ten czeka w kolejce na remont, tez bedzie mial dobudowane pietro, windy i balkony
 
 Roboty na lata, ale osiedle bedzie pieknie wygladalo i moze z racji znacznie wyzszych cen wynajmu wprowadzi sie tam troche lepsze towarzystwo.

22 komentarze:

  1. Z jednej strony można się cieszyć, że ktoś zabrał się za remonty, ale z drugiej strony, to gdzie spółdzielnia podzieje tych ludzi, krórych nie będzie stać na opłatę czynszu. Ale powiem, że super piękne są te odnowione bloki, piękne balkony i świetny pomysł z windami. 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co to spoldzielnie obchodzi? Spoldzielnia narzuci nowe czynsze, a jak ludziom za duzo, to musza sobie sami szukac odpowiednio tanszego mieszkania, ono nie musi byc w Getyndze, ktora jest drogim miastem, moga sie przeprowadzic na wies, tam jest taniej. Jak nie pracuje, to i tak mu wszystko jedno, bo dojezdzac nie musi. :)))

      Usuń
  2. Przez większość swojego życia mieszkałam w domu wolnostojącym, kilka lat w wynajmowanym mieszkaniu, i teraz już wiem, że nie umiem w bloki, bez własnego ogrodu i z sąsiadami za ścianą, może dlatego, że nas dużo i ciężko to sobie wyobrazić. Ale znam wielu, którzy właśnie po odchowaniu dzieciaków uciekają do mieszkań, bo łatwiej, i aklimatyzują się tam zaskakująco dobrze. Moja teściowa, typowa wiochmenka (w pozytywnym znaczeniu) przez całe życie często powtarza, że teraz już by marzyło jej się malutkie mieszkanie w mieście, bo wszędzie blisko, bez martwienia się o opał, itp. Zmierzam jednakowoż do tego, że tak jak nie wyobrażam sobie mieszkania w "dziupli" (jak bloki nazywa mój szwagier), tak uwielbiam gapić się na ładne, zmodernizowane, nowoczesne pudełeczka mieszkań, zachwyca mnie estetyka i na Twoich fotkach super widać dążenie do niej. Jeśli jeszcze przy tym zieleni jest czy będzie dużo - to już w ogóle git!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Alutka, tos Ty jest burzujka! :))) Ja nie znam niczego innego, od urodzenia mieszkalam jak nie w czynszowych kamienicach, to w blokach i zawsze mialam sasiadow obok. Po wypuszczeniu dzieci w swiat musielismy tylko zmienic mieszkanie na mniejsze, bo nas po prostu nie byloby na tamto 90-metrowe stac, odkad slubny przeszedl na emeryture, zreszta po co mi takie wielkie. Teraz by sie przydalo z racji ze mama z nami mieszka, ale nie mam juz ochoty na przeprowadzki. Kiedys marzyla mi sie wies, ale teraz juz jestesmy za starzy, no i tu mamy lekarzy blisko, sklepy i wszystko, czego potrzebujemy.
      Zieleni mamy naprawde duzo, zreszta Niemcy bardzo o to dbaja, a poza tym mieszkam na perypetiach (to nie przejezyczenie, ja tak nazywam peryferie) miasta, wiec kilkaset metrow i pies moze sie po polach wybiegac, a to prawie jak na wsi, co nie? :)))

      Usuń
    2. ooo, przedmieścia, znaczy perypetie :D to zawsze zacne tereny i tam to można cudnie połączyć jedno z drugim, znaczy mieszkanie w domku ale właściwie w mieście, lub na odwrót - jak u Ciebie - w bloku, ale z zielskiem wszędzie i miejscem na łajzy wśród natury! Ja się, kurczę, właśnie w mieście źle czuję, wiocha to mój świat, z drugiej strony ta bliskość wszystkiego faktycznie dużo ułatwia. Zobaczymy, co życie przyniesie :) Dobrego łikendu dla Ciebie! :*

      Usuń
    3. Miasto jest niewielkie, jakies 120 tysiecy, wiec z jednej strony mam perypetie i pola, a z drugiej do samego srodmiescia dochodze pieszo w 40 minut, to jakies 2,5 km. Z jednego konca na drugi da sie rade w pol godziny autem, o ile oczywiscie nie ma korkow. Kocham te moja Getynge i w Lodzi, skad pochodze, juz czuje sie zle, jest za wielka, zbyt halasliwa, odleglosci sa zabojcze. Zawsze z ulga wracam na te swoja prowincje, ktora tez czasem bywa uciazliwa i za duza, wtedy marze o wsi, ale na marzeniach sie konczy.

      Usuń
  3. Mieszkam w dzielnicy z lat 50-tych - trzy- i czteropiętrowe bloki, brak balkonów. Jak widać na przedstawionym przez Ciebie przykładzie, można i dobudować windy, i dorobić balkony. No ale ja żyję w pisiarni, tutaj nie działa się dla ludzi, tylko się z nich zdziera bajońskie sumy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blok, w ktorym mieszkamy jest tez z lat 50-tych i byl budowany w czasach ogromnych potrzeb mieszkaniowych, jak w Polsce, a wiec rowniez bez balkonow, bo to fanaberia. Ale z czasem zmodernizowano nasz bloczek, zlikwidowano piece, w piwnicy mamy piec do centralnego i kaloryfery w domu, wiec wlasne grzanie i ciepla wode, a nie z miasta, a poza tym to pomieszczenie z piecem jest pod moim mieszkaniem, ergo - mam cieplej w mieszkaniu. Balkony tez zostaly dobudowane, dokladnie tak jak na zdjeciu, tyle ze moje sa juz stare i troche male. Tu sie modernizuje wszystko, co sie da zmodernizowac.

      Usuń
    2. Przynajmniej mają za co drzeć. Tutaj się nie modernizuje dla ludzi, tylko się wywala kasę na jakieś siłownie pod chmurką i inne bzdury, z których nikt nie korzysta.

      Usuń
    3. Nam podniesli dosc drastycznie czynsz, a ja przez okno przygladam sie, jak pracownicy mojej slpodzielni czesto sobie grilluja i tak mysle, ze robia sobie przyjemnosc za moje. Bo m.in. moje poszly na ich fundusz reprezentacyjny. Ty masz chociaz silownie pod chmurka, moje ida na ich pikniki.

      Usuń
  4. A zebys wiedziala ze ten malunek na scianie budynku przypomina plakaty propagandowe z lat 50’ czy 60’, moze by jeszcze dac na innej scianie “kobiety na traktory” to byl piekny plakat, z piekna kobieta, albo “plon niesiemy plon…” . Krazy plotka ze wracamy do socjalismu, wiec jakby na czasie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiscie ‘socjalizmu’

      Usuń
    2. No wlasnie, od razu mi sie ten malunek skojarzyl, przeciez my z podobnego rocznika, wiec i ja sie naogladalam tych socrealistycznych malowidel i nasluchalam piesni propagandowych. Wprawdzie na szczescie przyszlam na swiat, kiedy Stalin juz odpalil i zaczela sie odwilz gomulkowska, ale bylo tego jeszcze sporo wszedzie.

      Usuń
  5. w bloku nowym znaczy wieżowcu mieszkałam przez 3 lata w życiu. Kiedyś, to było marzenie w kraju tutejszym, bo moje koleżanki w blokach a ja w kamienicy z piecami... Dziś sobie nie wyobrażam, Teraz ale widziałam takie bloki, że klękacie narody z ogrodami i tarasami. Wiesz mi, że takie modernizacje rejczel tu nie występują. a gdyby, to sumy za czynsz byłyby bajońskie. Stare osiedla mają swój uroczy klimat. zielenina zazwyczaj dominuje, jeśli się lokatorzy nie zgodzą na przerabianie jej na parkingi. Mało dzieci, cisza, spokój. nie dziwię się, że starsi schorowani ludzie uciekają do miasta do mieszkanka ale pamiętam moją babkę Zofie czy teraz patrze na moich sasiadów toz oni by się czuli jak zwierze w klatce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wszystko przezylam, i bloki, i kamienice z piecami, teraz i tak jestem juz za stara na dom, bo to robota bez konca. W Polsce modernizuja domy, a co najmniej wszystkie ocieplaja, na reszte brak srodkow. Ja tam krzywdy nie mam, bo nigdy nie mialam zadnego domu, zawsze wynajmowalam, rodzice wynajmowali, dziadkowie wynajmowali, wiec nie tesknie za wlasnym domem. I nie czuje sie jak w klatce, choc oczywiscie jest kolosalna roznica miedzy mieszkaniem tam i tu.

      Usuń
    2. ano właśnie. kolosalna różnica. ta klatka to jeszcze symbolicznie: mójsąsiadRysiu nie ma wypasionej chałupy, skromna chałupka wiejska ale za żadne skarby świata by się do wypasionego mieszkania w mieście nie przeniósł.

      Usuń
    3. Musialabym byc bardzo bogata, zeby stac mnie bylo na sluzbe, zebym zatesknila za wlasnym domem, juz jestem za stara, zeby fizycznie pracowac w ogrodku i sprzatac wielkopowierzchniowo wlasny dom, a dodatkowo latac po schodach.

      Usuń
  6. Niewatpliwie duza roznica, lepszy i cieplejszy wyglad - i oby ludzie szanowali budynki i otoczenie.
    Doswiadczylam mieszkania we wszystkich rodzajach : u rodzicow w starym budownictwie, pozniej w bloku , tutaj w wynajmowanym apartamencie przez krotki czas, ale glownie w samodzielnym domu. Pozwala mi to powiedziec ze zawsze wybiore dom, zwlaszcza gdy stac czlowieka na kupno w dobrej dzielnicy - najmniej lubilam bloki bo za duzo ludzi dookola, bo ciasne i niskie mieszkania a takze ponure, ciemne, zero prywaty. Nawet podobienstwo tak samych blokow jak mieszkan mnie dobijalo - odwiedzalam sasiadki to ich mieszkania, majac taki sam uklad , przypominal mi moje wlasne tyle ze moze inaczej pomalowane czy troche inne meble. Powierzchnia i uklad dyktowal jak sie urzadzic nie dajac duzych mozliwosci na indywidualnosc.
    Niektorzy krytykuja wlasny dom bo wydatek i robota ale pozytywne strony goruja, tym bardziej ze nigdy zaden rodzaj nie jest w pelni idealny.
    Wciaz mowimy ze nadejdzie czas na minimalizacje - ale gdy na serio o tym rozmawiamy okazuje sie ze odwlekamy ile sie da bo po prostu nie miesci sie nam w glowie rozstanie z przestrzenia, pozbycia sie duzej czesci tego co mamy itd. Oczywiscie mozna wybrac miejsce ktore oferuje mieszkania w malych budynkach, zawierajacych np tylko dwa i gdy dojdzie do tego za takim bedziemy patrzec ale i tak nie spieszno nam.
    Murials nie lubie, uwazam ze nie powinno sie nimi "ozdabiac " budynkow bo chociaz niektore sa wielce artystyczne to zawsze jakos degraduje budynek, wedlug mnie nadajac mu, sluszne czy nie, odczucie jaki rodzaj ludzi w nim mieszka. Chyba sie nie myle bo u nas w pewnych dzielnicach by nie przeszlo, wrecz gdy jakis wlasciciel nie dba o dom i ogrod, odstaje od ogolu to otrzymuje upomnienie i nakaz by zadbal. Nawet czesto chcac dom pomalowac, zwlaszcza gdy jest stary i "zabytkowy" musi sie kolor i zmiany uzgodnic z administracja. Z kolei zle dzielnice wszystko robia po swojemu i rezultat taki ze nie robia nic a dzielnica zarosnieta, zaniedbana i niebezpieczna.
    Murial ktory pokazalas faktycznie pachnie socjalizmem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mam tesknot za domem z tej prostej przyczyny, ze nigdy domu nie mialam, nie mialam nawet ogrodka dzialkowego, odkad sie urodzilam mieszkalam w wynajmowanym i nic mnie nie obchodzilo, bo jak cos, to dzwonilam do administracji i mi to reperowali. Na duzy metraz i dobra dzielnice to mnie po prostu nie stac, przyzwyczajona jestem do malych metrazy, choc przyznac musze, ze teraz z mama jest nam nieco ciasno, ale dajemy rade.
      Grafficiarze nagminnie niszcza i bazgrza gdzie popadnie, ale ten socrealistyczny malunek jest chyba jeszcze gorszy od graffiti. Cale szczescie, ze tylko jeden blok tak ozdobili, nie wytrzymalabym upstrzenia ta niby sztuka innych domow.

      Usuń
  7. A mnie sie podobaja. Na jednym osiedlu staly trzy bloki z lat , chyba 60, tak rzedem ale troche skosnie. Zaczeto je odnawiac ze srodka jak i skorupe zewnatrzna. Powstaly trzy szarobiale odnowione bloki. Zaproszona znanego rysownika, ktory sam wymalowal na scianach bocznych trzy rysunki-malunki, olbrzymie na kilka pieter i wszystkich zachwycil. i zachwyca juz kilka lat. Kamery pilnuja, zeby jakies malolaty nie domalowaly swoich bazgrolow, dumni mieszkancy pielegnuja trawniki i zywoplot. W to lato maluja tez na bloku ilustracje z ksiazek dla dzieci niedawno zmarlej dzieciecej pisarki, takie wisienki z mysla-tekstem. Odpowiednie oswietlenie i wyglada fajnie. A te windy na zewnatrz to normalka. Pamietam siebie jako dziecko w autobusie siedzace i wjazd do duzego miasta, a tam na wszystkich frontach budynkow takie malunki socjalistyczne.... ogladalam sobie jak ksiazeczke dla dzieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Murale sa fajne, ale ten jest wyjatkowo prymitywny i za bardzo przypomina mi "sztuke" poprzedniego ustroju. A mogli wezwac artyste, ktory w miescie Uc wymalowal na wiezowcu przepiekny mural Wiedzmina:
      https://uml.lodz.pl/files/public//user_upload/wiedzmin-mural-premiera__3_.jpg

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Po skandynawsku

  Ha, nawet nie myslalam, jaka ja jestem nowoczesna. No tak bardzo, ze moglyby sie uczyc ode mnie topowe influencerki, tiktokerki, jutuberki...