W Polsce szykuje sie przewrot majowkowy, pewnie przez tydzien zalatwienie czegokolwiek bedzie graniczylo z cudem, ale kto bogatemu zabroni swietowac przez caly tydzien, przy dwoch dniach wolnych w jego srodku. Nie to, co biedne Niemcy, ktore musza pol swiata utrzymywac i kilka milionow pasozytow u siebie. A tu nadchodza kolejne miliony, bo nielatwo odkrecic fame, jaka poszla w swiat, ze tu mozna wszystko i bezkarnie, a socjal jest wysoki. Nadciagaja zatem kolejne chmary chetnych, przez co Niemcy musza poprzestac na jednym wolnym dniu w srode. Niech sie swieci dzien ludu pracujacego, by niepracujacy mial sie nadal dobrze.
Ale kto ma wolne, ten ma, ja nie mam, choc mialam miec. Ale co tam, na pochod i tak bym nie poszla, bo pochody, ktore w gruncie rzeczy sa lewackimi zadymami i zamieszkami, odbywaja sie glownie w duzych miastach. Za to przynajmniej bede miala szybki dojazd na swoj zmywak (dla przypomnienia, jedna z bylych juz na szczescie czytelniczek mojego bloga z pogarda mawiala, ze Poloki to tylko na zmywak sie nadajo albo do podcierania niemieckich dup), a wiec zmywak osiagne w blyskawicznym czasie, bo na ulicach beda pustki.
Ale ja wlasciwie nie o tym chcialam. Bylam bowiem na wspomnianym wczesniej spotkaniu z przedstawicielem Towarzystwa Alzheimera, jakkolwiek glupio to brzmi. Odbywalo sie w dzielnicowym oddziale miejskiej administracji, wiec mialam tam rzut beretem. Kiedy meldowalam sie telefonicznie u przedstawicielki naszej spoldzielni, bylam siodma na liscie i nie bylo wiadomo, czy pogadanka w ogole sie odbedzie, bo wymagane minimum sluchaczy to dziesiatka. Ale w sumie bylo nas ok. 20. Kiedy weszlysmy na sale, bo przed wejsciem spotkalam swoja sasiadke, jeszcze z poprzedniego mieszkania, ktora po rozwodzie wyniosla sie na obecne osiedle, a w dwa lata pozniej my za nia, wiec znow sasiadujemy, choc juz nie tak blisko, ze w jednym domu, teraz na dwoch roznych ulicach.
Kiedy wiec weszlysmy na sale, o malo nie padlam, bo myslalam, ze bedzie to jakis odczyt i tyle, a tam stoly pieknie nakryte, ciasto, kawa, herbata - no pelny wypas. Ciasto pyszne, herbata super (nawet mialam spytac, bo bardzo mi smakowala, ale zapomnialam), obok kazdego notes, dlugopis, broszury i dla chorych na demencje taka awaryjna legitymacja do wypelnienia danymi osob kontaktowych, ktora chory powinien nosic przy sobie, na wypadek, gdyby sie zgubil. Wszystko to do zabrania ze soba do domu, no spoldzielnia sie wystawila, nie powiem. Wszystko oczywiscie z ich nadrukiem, zeby nie bylo watpliwosci, kto fundowal.
Nie bede przytaczala tresci pogadanki, bo wszystko o chorobach demencyjnych mozecie sobie wyguglac, ale przynajmniej teraz wiem, czym sie rozni alzheimer od demencji. Demencja bowiem to termin ogolny wszystkich chorob uderzajacych w pamiec, a alzheimer to jedna z nich, wystepujaca najczesciej, w 50-70% przypadkow. Naprawde nie wiedzialam tego wczesniej. Tu poprawo macie goscia z Towarzystwa, ktory nam to wszystko dokladnie tlumaczyl i cierpliwie odpowiadal na nasze czasem glupie pytania. Mnie tez doradzil, co ewentualnie robic i do kogo sie zwracac majac slubnego przekonanego o tym, ze jest zdrow jak ryba (cieslesnie jest, to prawda, ale on mysli, ze on w calosci zdrowy) i ktory nie pojdzie dobrowolnie do psychiatry czy poradni demencyjnej na badanie. Musze pospiskowac z nasza rodzinna, ktora przy jego najblizszej wizycie, pod jakims pretekstem wysle go do neurologa. A ze faceta mam rzeczywiscie zdrowego mimo wieku, to moze potrwac zanim znajdzie powod, zeby odwiedzic lekarke rodzinna. Ale nie mam innego wyjscia, bo nic na sile, jak wiadomo. Jak chlop sie zbiesi i uprze, to przechlapane. Ale w sumie popoludnie bylo przyjemne, ciasto smaczne, spacer odhaczony. Czego chciec wiecej?