Jakos pod koniec marca dostalismy pismo z naszej spoldzielni mieszkaniowej, z zaproszeniem na spotkanie Ü-65. Ten przedziwny szyfr znaczy tyle co über 65 czyli ponad 65, a chodzi o wiek. Normalnie nie biore udzialu w zadnych tego typu spotkaniach, jestem aspoleczna, nie bywam w naszym osiedlowym centrum sasiedzkim, choc ostatnio tam zajrzalam, kiedy moja najmlodsza corka miala do oddania duzo nietknietych sloiczkow z pokarmem dla dzieci, bo Zoska nagle przestala je jadac, preferujac normalne dorosle jedzenie, ktore corka gotuje dla siebie i Juniora. To centrum sasiedzkie jest bardzo pozyteczne, pomaga w wielu dziedzinach, organizuje kursy, ale i festyny, niemniej mnie tam nie po drodze. Nasza spoldzielnia tez jest w porzadku, ostatnio obdarowala slubnego kwiatami na 80-tke, czesto organizuja rozne festyny, pogadanki, ale dotychczas nic mnie tam szczegolnie nie zainteresowalo, az do teraz. Bo chodzilo o spotkanie z przedstawicielem Stowarzyszenia Alzheimera, a to interesuje mnie szczegolnie, bo jednak inaczej sie czyta u gugla, a inaczej rozmawia z zywym czlowiekiem, gdzie mozna po wykladzie o wszystko wypytac i ewentualnie nawiazac kontakt na przyszlosc. Wielokrotnie juz pisalam, ze u slubnego od dluzszego czasu zauwazylam niewielkie zaklocenia w funkcjonowaniu, niewielkie, ale mnie juz wqrwiajace. Nigdy nie bylam oaza spokoju, cierpliwosci mi brak, a juz cierpliwosci do kogos, u kogo widze zlosliwosc, to w ogole. Ja wiem, ze jesli spowodowane jest to choroba, to powinnam miec wyrozumienie, ale nie mam, za to mialabym ochote go walnac, zeby zrozumial i sie pospieszyl czy zeby w ogole cos zrobil. Jestem juz bardzo zmeczona mysleniem za wszystkich. Bo przeciez i ja nie jestem okazem zdrowia, sama potrzebowalabym wsparcia i pomocy, a nie mam, a jeszcze musze pilnowac dorosle osoby, jakby byly dziecmi, a przeciez ja juz dzieci wychowalam, pilnowania wnukow odmowilam, to teraz za kare musze zajmowac sie doroslymi.
Zapisalam sie wiec na te pogadanke we wlasnym interesie, choc szczerze mowiac zbyt wiele sobie po tej pogadance nie obiecuje. Ma odbyc sie za 5 dni, pod warunkiem, ze znajdzie sie minimum 10 sluchaczy. Kiedy sie zapisywalam, bylam siodma.
Rzeczywiscie zaszyfrowany szyfr, zanim zaczęłam czytać trochę pomyślałam co to może być i nic mnie nie tknęło. Czy wiek 65 musi być taki specjalny ? No ale niech im będzie. Też jestem aspołeczna i żadnych zebrań, zlotow nigdy nie lubiłam. Teraz mam okazje na takie różne spotkania związane z moją choroba, co jakiś czas dostaje takie zaproszenie w mailu, ale nigdy nie skorzystałam.
OdpowiedzUsuńJa mysle, ze w tym oznaczeniu wieku chodzi o taki symboliczny wiek emerytalny po prostu, bo jeszcze do niedawna byl to poczatek emerytury dla kobiet i mezczyzn, teraz jest 67, a juz kombinuja, zeby pracowac do 70-tki, bo przeciez ktos musi utrzymywac wiadomokogo.
UsuńJa tez mam gdzies takie zebrania, normalnie sie nie udzielam, ale to akurat mnie zainteresowalo, gdyz poniewaz nawet chcialam wziac udzial w organizowanych cyklicznie w duzej klinice odczytach i rozmowach rodzin ludzi chorych na demencje czy Alzheimera. A tu mi samo do domu przyszlo, wiec dlaczego nie.
Ja mam troche doswiadczenia z tym panem. Potwierdzam, ze warto sie zapoznac dokladniej bo to choroba jest bardziej odczuwana przez bliskich niz samego chorego, ktory sie nie zmienia, tylko otoczenie staje sie nienormalne. Moze dziesiatka sie zbierze?
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, bo zapisy byly do 17-go, a nikt do mnie nie zadzwonil, zeby odwolac, wiec na dzien dzisiejszy stoi.
UsuńA chłopa byś może wzięła ze sobą?
UsuńZeby mnie zabil? Przeciez on jest mlody i zdrowy, a ja sie jedynie czepiam. Pamietaj, ze chorzy nie maja najmniejszej swiadomosci wlasnej choroby, to ja jestem winna temu, ze on zapomina czy cos zle zrobi, cos schrzani. Ja juz naprawde nie mam sily, choc to sa na razie gowniane drobiazgi, ale we mniw budza chec mordu, choc wiem, ze to nie ze zlosliwosci, a przez chorobe. Tylko ze ja tez nie jestem zdrowa, a zauwazam u siebie wzrost agresji, kiedys tego nie bylo, teraz naprawde latwo mnie wqrwic.
UsuńAle przecież istnieją leki na spowolnienie procesu chorobowego. Gdyby je przyjmował, wszyscy mielibyście lżej.
UsuńIstnieja, ale najpierw trzeba, zeby chory uznal, ze jest chory. Przeciez nie zmusze go, zeby bral leki, ktore uwaza za zbedne, bo przeciez jest zdrowy. To ja powinnam brac leki.
UsuńI co zrobisz, jak nic nie zrobisz?
Zasadnicza rzecz: chory nigdy nie uzna, ze jest chory! Ta przypadlosc nalezy do tej choroby. Leki? Uspakajaja bliskich, dla samego chorego nie maja wiekszego znaczenia, moze zatrzymaja chorobe na jakisc czas w poczatkowym stadium ale ona i tak sie posuwa, przechodzi rozne etapy, zmienia osobowosc i tego nic nie zatrzyma. To jest najsmutniejsze!
UsuńTo jest mi wiadome, ale lekami mozna proces destrukcji odrobine opoznic. Ja zas coraz czesciej mysle, zeby rzucic to wszystko i uciec, nie mam tylko dokad.
UsuńA nie możesz z nim pójść do lekarza pod pretekstem ogólnych badań? I żeby lekarz mu zagaił na temat, a nie Ty? Może to by było do zorganizowania?
UsuńBede musiala porozmawiac z rodzinna, choc znajac slubnego, bedzie bral leki przez tydzien, a potem zapomni. Tak, wiem, moglabym mu przypominac, ale mi sie nie chce.
UsuńKarm swojego 3 razy w tygodniu hodowlanymi grzybami, czyli takimi co są dostępne cały rok- najlepiej pieczarkami lub boczniakami ewentualnie tymi chińskimi mun. Badania wykazały, że osoby starsze, które regularnie wsuwają np. pieczarki lepiej funkcjonują umysłowo i demencja trzyma się od nich z daleka. I chyba coś w tym jest, bo ja dość regularnie zajadam się tymi hodowlanymi grzybami, bo szalenie lubię grzyby, a poza tym mają tę zaletę, że nie tuczą. Co prawda wolałabym świeżutkie prawdziwki, no ale wiesz- na bezrybiu to i rak ryba. Serdeczności;)
OdpowiedzUsuńNie bede dla niego zmieniala jadlospisu albo gotowala specjalnie, bo i jemu sie sprzykrzy jesc bez przerwy grzyby. Moglby zazywac tabletki z gingko, ale nie chce, a ja nie zmusze do niczego.
UsuńOn ma to wszystko na wlasne zyczenie, nie cwiczy umyslu, nie czyta, nie umie bawic sie w internety, nie rozwiazuje lamiglowek, wiec i szare komorki zanikaja i nie ma takiej sily, ktora by go zmusila do zmiany zachowania. Zreszta zachowanie tez jest mocno zdziwaczale, o czym nie bede tutaj pisac. On tak mi zobojetnial, ze nie bede sie o nic starac, najwyzej oddam do domu opieki, jak juz bedzie mi za kolorowo.
Jak ja bardzo zazdroszczę Anabell że ma przyjemność jeść grzyby. Ja która od maleńkości jeździłam z ojcem na grzyby przez cały sezon i grzyby jadłam też przez cały sezon, zresztą dłużej bo były przecież suszone. Potem doszły te hodowlana pieczarki. I nagle ponad pół roku temu pojawił się u mnie okrutny strach jak jakaś fobia że nie tknę grzybów. A wszystko dlatego że było wielkie zatrucie grzybami, zmarły 4 osoby, a kilka dni temu zmarła kobieta, która była na zjeździe takich co żyją zdrowo, joga, zdrowe jedzenie, zdrowe herbatki i właśnie od takiej herbatki z jakiś grzybów umarła. Herbatka miała wprowadzić uczestników w relaksujący stan, innym udało się, jej niestety nie.
UsuńOna juz jest w najbardziej relaksujacym stanie, ale tak to jest, kiedy amatorom sie wydaje, ze pozjadali wszystkie rozumy. Ja jadam grzyby tylko te, do ktorych jestem w 1000% pewna, ze sa jadalne. Lubie grzyby, pieczarki tez, ale jadac je trzy razy w tygodniu to bym nie mogla.
UsuńDemencja i Alzheimer to okrutne schorzenia i nie umila tego fakt ze wlasciwie dotkniety najmniej w nich cierpi nie zdajac sobie sprawy ze ma.
OdpowiedzUsuńSkad wiesz ze meza dotknelo skoro nigdy nie przeszedl ewaluacji?
Ja bardzo sie boje zeby mnie nie spotkalo bo sprawiloby dzieciom niezmierny klopot czym nie chcialabym byc a przeciez nie ma sie wplywu na schorzenia.
Zycze milego weekendu - i cieplejszego!
Skad wiem? Nie wiem, tylko podejrzewam, bo wiele zmienilo sie w jego zachowaniu, a ja troche czytalam o tych chorobach. U niego to jeszcze nic zaawansowanego, jedynie poczatki i moze to jest tylko zwiazany z wiekiem proces, a nie powazna choroba. Ja tego nie wiem, ale juz sie boje, bo duzo nasluchalam sie od znajomych, kiedy ich rodzice na to zapadali. Przy czym moj slubny jest fizycznie bardzo fit, co jeszcze gorzej mi wrozy i zapowiada dlugotrwalosc.
Usuńa to mi teraz zaświtało, że dla swoich seniorów tez to powinnam zrobić. dziekuje.
OdpowiedzUsuńZnaczy takie pogadankie?
Usuńtak tak, zaprosić specjalistów i pogadanka
UsuńPomysl jest nie do przecenienia, dla samych seniorow, lub jak w moim przypadku jako dla domownikow zyjacych z czlowiekiem dotknietym choroba pod jednym dachem. Choc mysle, ze wazniejsi sa ci drudzy, bo osoby dotkniete choroba malo kiedy zdaja sobie z tego sprawe.
UsuńTrochę nie mam co napisać, bo nie miałam do czynienia w życiu z chorobami otępiennymi. Mogę się jedynie użalić nad Tobą, bo faktycznie masz pod górkę i to stromą.
OdpowiedzUsuńNo mam, niestety. Kazdy inny czlowiek pozwolilby sobie pomoc, poszedlby do lekarza, dal sie zbadac i ewentualnie zaczal przyjmowac leki opozniajace proces. Ale nie on. Nasza rodzinna zawsze mu kadzi, ze zdrowy jest jak 16-latek, bo rzeczywiscie cielesnie nic mu nie dolega i na swoj wiek jest bardzo fit. Rodzinna chyba zdaje sie zapominac, ze oprocz soma jest jeszcze psyche.
UsuńA poza wszystkim - nigdy nie wiadomo, co w życiu człowiek wylosuje. Z jaką chorobą będzie się bujał na stare lata.
UsuńJak dotad przezyl 80 lat i na dzien dzisiejszy jest zdrowszy ode mnie i mojej mamy. I Toyi.
UsuńTrochę dużo ma tych lat. Ty niedawno skończyłaś zaledwie sześćdziesiątkę... Oczywiście nie piszę tego w kontekście zdrowia, bo to nie zależy od tego, kto ile ma lat, ale tak po prostu, w związku z zauważoną różnicą wieku między Wami.
UsuńNiedawno? Mnie juz znacznie blizej do 70-tki, jeszcze 2 lata i zmieni sie cyfra na poczatku. A zdrowie niestety coraz bardziej mi szwankuje, nie ma letko.
UsuńA mnie sie wydawało, że to było ze 3 lata temu... Chyba mi wyczucie czasu szwankuje.
UsuńNooo, czas tak przyspieszyl ostatnio, ze ani sie obejrzalam. A dopiero obchodzilam 40-tke.
UsuńAnusia, mocno Cię przytulam, bo nic innego nie mogę zrobić. Bezowy, odkąd jest na emeryturze, też zrobił się pierdołą, po trzy razy gadam do niego, bo mnie nie słucha. Bezowy jest 15 lat młodszy od Twojego ślubnego.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się jakoś ♥
Wplyn na niego, zeby duzo czytal, rozwiazywal krzyzowki, slowem trenowal mozg jak sie da, bo organ nieuzywany zanika. Moj juz nic nie robi, co mogloby powstrzymac czy zahamowac proces.
UsuńAnusia on z krzyżówkami chodzi nawet do kibelka. W internetach siedzi pół dnia. Z głową jest wszystko w porządku, tylko mnie nie słucha jak do niego mówię. Jak już krzyknę, to mówi, że nie słyszał, bo mamram pod nosem.
UsuńNo to do laryngologa, moze potrzebuje aparatu sluchowego? Trzecie wyjscie jest takie, ze nie chce Cie sluchac i sie wylacza. :)))
UsuńMoże Bezowy powinien pójść do pracy? :-)
UsuńAlbo objac wolontariat.
UsuńO tym też pomyślałam.
UsuńW Niemczech to bardzo popularne, ze emeryci pozostaja aktywni, najczesciej wlasnie jako wolontariusze, miejsc do objecia jest wiecej niz chetnych, w Polsce z pewnoscia tez.
UsuńMogę Ci tylko współczuć, bo choć tylko pośrednio miałam kiedyś doczynienia z chorą na Alzheimera, bo tylko byłam pomocnikiem, od czasu do czasu, ale rodzina najbardziej na tym cierpi. Boję się tylko o Mamę, bo Jej wiek, to już niestety będą się zdarzały epizody z brakiem pamięci. Też jest uparciuchem i teraz boi się lekarzy i szpitali. Mogę tylko nad nią czuwać i wspomagać i pomagać
OdpowiedzUsuńJak bedzie trzeba,zeby Twoja mame leczono szpitalnie, to nic nie poradzisz, nie mozesz tez w kazdej kwestii ustepowac, bo jak kiedys bedzie na powaznie, to takiej dramy swiat nie widzial, trzeba tlumaczyc, byc delikatnym, ale konsekwentnym.
UsuńOminęło mnie to, o czym rozmawiacie. Ale gdy chodzi o chorą osobę w słusznym wieku, to jakakolwiek by ta choroba nie była, najgorszy w tym jest U P Ó R. Gdy się uprze, nie ma na to siły. I z tym miałam do czynienia w przypadku mojej Mamy. Nic nie pomagało, żadne tłumaczenia, jeżeli już to słuchała się tylko swojego lekarza. Wręcz garściami jadła tabletki, aż czasami myślałam, czy powinna tyle ich zażywać. A lekarz nie przebywał z Nią na co dzień i o wielu sprawach nie wiedział. Mama rządziła więc po swojemu, a ja zaciskałam zęby. W sumie to chyba wyszło na moje, bo na co innego się leczyła (zakrzepica), a i tak odeszła z powodu serca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie...
Ja naprawde boje sie przyszlosci, bo juz teraz z ledwoscia wytrzymuje, a nadziei na to, ze bedzie lepiej - nie ma. Przeciwnie, bedzie tylko gorzej i gorzej. A trwac moze bez konca, bo fizycznie jest zdrowy jak kon.
UsuńWiesz, życie czasami bywa do doopy. Bo zobacz, czy nie za dużo problemów TY jedna dźwigasz na swoich barkach? Miałam kiedyś przyjaciółkę, której czepiały się wszystkie choroby. Zaznaczam, nie mówię o hipochondrii. Biedna była z tym wszystkim. Masz się dziewczyno... aż właściwie to nie wiem co Ci powiedzieć! Wnerwia mnie, że nie ma na to rady, że musisz sama się z tym mierzyć.
UsuńŚciskam...
Ano, nie zawsze zycie tak sie uklada, jakby czlowiek chcial. Oby tylko mnie zdrowie dopisywalo, to jakos sie to przetrwa.
UsuńTo straszne, gdy na starość człowiekowi choroba odbiera całą fajną część psychiki, a zostaje tylko nieobecność...
OdpowiedzUsuńPlus zlosliwosc, upór i nadmierna agresja.
Usuń