04 kwietnia 2024

Jaki macie...

 ... stosunek do czystosci? Mam tu na mysli czestotliwosc mycia podlogi, odkurzania dywanow sprzetem i mebli szmatka do kurzu, ubierania gosci w dyzurne gosciowe kapcie, zmiane poscieli, mycie okien itd. 
 Ja osobiscie nie bardzo trawie mieszkania, ktore wygladaja jak z magazynu i zurnala, z koniecznie bialymi dywanami i tapicerka. Strach w takim lokalu sie poruszac, a napic sie czegokolwiek to ryzyko, ze cos chlusnie. Na sam ich widok  czlowiek na wszelki wypadek wyskakuje z butow, chocby bylo to przyjecie w strojach wieczorowych. U nas w domu nie obowiazuje zzuwanie obuwia, ale jesli goscie chca, to dyzurne kapcie na nich czekaja. U moich corek jest prosba do gosci o sciaganie butow, bo dzieci chetnie bawia sie na podlodze, goscie maja zrozumienie i respektuja.
 Odkad mamy w domu zwierzeta, z ta czystoscia bywa roznie, bo jednak gubia siersc, a ze nie ma dla nich zakazu wlazenia na meble, to i meble, a wlasciwie lezace na nich pledy, pelne sa psio- i kociowlosow. Na gosci czekaja w lazience rolki do czyszczenia ubran, kiedy opuszczaja nasze progi, zeby porzadnie wygladali na ulicy, a nie z tonami siersci na tylku. Ja po domu wkladam takie sliskie spodnie od dresu, klaki sie ich nie czepiaja, inaczej musialabym zycie spedzic na odklaczaniu. Powiecie, ze mozna codziennie odkurzac dywany i kanapy, ale ja nie urodzilam sie do sprzatania, zreszta pracuje, robie zakupy, a zdrowia na loterii tez nie wygralam, zeby je poswiecac na latanie z mopem i szmata, raz w tygodniu wystarczy. No i kto za mnie pojdzie z Toyka na spacer, kiedy bede oddawac sie nierownej walce z sierscia w domu. Nie ma tak, mnie to nie przeszkadza, a jak sie komus nie podoba, nie musi u nas bywac.
 Dbam natomiast bardzo, zeby mi sie po chalupie nie walaly niepotrzebne rzeczy jak ubrania czy papierzyska. Boszszsz... jak ja nie cierpie chaosu, u mnie wszystko musi byc pochowane i to od razu natychmiast, bo jak cos odloze na pozniej, to wala sie i psuje mi optyke. No a poza tym papiery zawsze mam w odpowiednich segregatorach i nie musze ich szukac. Jedna z moich corek ma irytujacy zwyczaj wkladania pism urzedowych z powrotem do koperty i kladzenia tejze gdzies na boku, a jak zbierze sie odpowiednia kupa, to wtedy porzadkuje i wklada do segregatorow, podwojna robota, ale jak kto lubi...
 Przypomnialo mi sie cos z mlodosci. Po wojnie wielu mieszkancow wsi ciagnelo do miast za praca, a ze Lodz miala do zaoferowania wiele miejsc pracy, tosmy mieli tez sporo tej ludnosci naplywowej. Budownictwo mieszkaniowe preznie sie rozwijalo, wielkie osiedla powstawaly i tam ci ludzie dostawali mieszkania. Ale wiadomo, czlowiek ze wsi wyjdzie, ale wies z czlowieka raczej trudno i niechetnie. W lazienkach niektorzy  hodowali kury albo kroliki, ale byli tacy, ktorzy bardzo chcieli sie odciac od korzeni, wiec urzadzali sie po miejsku, ale... Kiedys zostalam zaproszona przez kolezanke z klasy do niej do domu. Na podlodze lezal wypasiony dywan, ale zakryty gruba folia, podobnie meble tapicerowane, kanapa i krzesla, na siedzeniach byla folia, zeby nie pobrudzic i zeby sie nie zepsulo. Nie powiem, zeby sie wygodnie siedzialo na tym szeleszczacym czyms, ale ja zastanawialam sie, czy oni na tym spia, czy zdejmuja przed spaniem, czy baraszkuja na szeleszczacej folii. Jak szybko tam weszlam, tak jeszcze szybciej opuscilam z ulga ten lokal. 
 Tak ze tak, nie jestem jakas fascynatka szmaty i odkurzacza, ale porzadek musi byc, bo bajzel sprawia, ze jestem chora. No i lazienka z kuchnia musza zawsze swiecic, w tych pomieszczeniach sprzatam czesniej, tak mimochodem podczas codziennych czynnosci. A od kurzu i klakow milszy mi jest dobrostan moich futer.

40 komentarzy:

  1. Takie duże sprzątanie,jak odkurzanie i mycie podłóg, za trudne dla mnie, to co dwa tygodnie, bo wtedy przychodzi pani do sprzątania. Ona też solidnie sprząta łazienkę i WC które jest oddzielnie. A jako pierwsza robotę to zmienia pościel, ja tylko poduszki dam radę ubrać. Umywalkę mam zawsze czysta, bo codziennie dbam o nią, tak, dla mnie łazienka musi być czysta, mam w niej dużo kwiatów-doniczek, bo cały ten murek przy wannie co kiedyś był zawalony kosmetykami teraz jest dla doniczek.
    Bardzo nie lubię bałaganu, wiec ciuchy nigdy nie walają się, ale mam różne kosze, koszyki wypełnione lnianymi szmatami, ładnymi kocykami i poduszeczkami, no i na krzesłach, fotelach podobnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic bardziej mnie nie doluje jak wlasnie balagan, walajace sie ciuchy, papiery, zastawiony do granic stol rzeczami, ktore spokojnie mozna pochowac do szafek, lazienka pelna nieuzywanych od dawna kosmetykow, ze nie ma gdzie odlozyc szczoteczki do zebow itd, itd. Po tygodniu w takim chaosie nadawalabym sie do czubkow na oddzial zamkniety. U mnie wszystko musi byc pochowane do szaf i szafek.

      Usuń
    2. U mnie stół to maja radość, ozdoba, bo jest duży a ja teraz jedna, wiec jest zawsze bukiet, najczęściej tylko zielony, są dwie piękne doniczki, doniczki przepiękne i to co rośnie też. Uwielbiam mój stół, teraz patrzę, bo jest też piękny antyczny kielich i przecudny talerz.

      Usuń
    3. U mnie na stole stoi swiecznik i ozdobny metalowy koszyczek i to wystarczy. Nawet na stoliku bocznym przy sofie nie ma balaganu, choc to taki stolik roboczo-pomocniczy.

      Usuń
  2. U mnie nie ma zdejmowania butów przez osoby wizytujące. Osoby które przychodzą do sprzątania butów przecież nie zdejmują, ale kiedyś miałam Muzułmankę i ona buty z własnej nieprzymuszonej woli zdjęła przed wejściem i sprzątała na bosaka, to dziwnie czułam się że taka nierówność, sama chciałam zdjąć kapcie, ale niestety zimno mi by było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muzulmanie tak maja, przy ich mieszkaniach zawsze na klatce schodowej walaja sie setki butow, szczegolnie jak maja gosci, tam nikt nie wejdzie do kogos do mieszkania w butach z ulicy, ale tez nie daje sie gosciom kapci.

      Usuń
    2. Tak to jest ich zwyczaj zdejmować buty i ja to rozumiem. Tylko mi dziwnie że ja u siebie siedzę w kapciach a ona biega na bosaka, wiec tak się zastanawiam jak ona wtedy to czuje, ale nie pytałam, wiadomo że jak bym ja odwiedzała to bym u niej buty zdjęła.

      Usuń
    3. Jeszcze latem moglabym popylac po domu boso, ale w innych porach roku stopy by mi zamarzly albo musialabym wkladac kilka par skarpet. Idac do dzieci, zabieramy zawsze wlasne kapcie, bo nie lubie tych "gosciowych", za duzo ludzi je uzywa.

      Usuń
  3. Mogłabym mieć kogoś do sprzątania, a że nie mam, żyję w brudzie ;) Często odkładam rzeczy i mi się kumulują (zauważam, że posprzątanie takich skumulowanych przydasiów robi mi dobrze, ale mam kłopot z motywacją, bo jest tyle ciekawszych spraw niż sprzątanie). Inni mogą sobie mieć jak chcą, i tak najwięcej czasu spędzam u siebie, nie mam więc jakichś wielkich emocjonalnych przeżyć w związku z tym, że u kogoś mi się nie podoba. Ściąganie butów w gościach mnie bawi - raz, że zdradza chłopskie korzenie, dwa, zawsze jestem przygotowana, zazwyczaj mam najbardziej nietypowe skarpetki z wszystkich gości :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez niespecjalnie urodzilam sie do sprzatania i dlatego wlasnie sobie ulatwiam, odkladajac od razu wszystko na miejsce, zeby sie nie kumulowalo, bo podobnie jak Ty, mam znacznie ciekawsze rzeczy do robienia niz sprzatanie kupy odlozonych na pozniej ciuchow/papierzysk/czy czego tam jeszcze. Raz na jakis czas puszczam robota, zeby odkurzyl mi dywan albo umyl kuchnie, musze tylko przedtem polozyc wyzej krzesla, poslania dla futer i inne male przedmioty, ktore normalnie leza na podlodze, a ja oddaje sie w tym czasie przyjemniejszym czynnosciom.
      Toleruje sciaganie butow tam, gdzie dzieci raczkuja po podlodze.

      Usuń
  4. Nie lubię sprzątać, a przebierać pościeli to już w ogóle. Raz w tygodniu ogarniam lokal i wystarczy. Zazdroszczę moim babkom i prababkom, że miały służące i kucharki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kto lubi? Ja tez nie mialabym nic przeciwko temu, zeby mnie bylo stac na pania do pomocy w gospodarstwie. I tez ograniczam sie do jednego razu w tygodniu, nikomu nie uczynilam krzywdy, zeby musiec robic to czesciej.

      Usuń
    2. Otóż to. Całe to sprzątanie to kara boska jak nic!

      Usuń
    3. Dlatego nadziwic sie nie moge osobom latajacym ze szmata i odkurzaczem codziennie. Tak, sa tacy.

      Usuń
    4. Wiem, że są i znam takie, które co sobotę wywalają wszystko z szuflad, żeby je umyć i wysprzątać. Ciekawe, czy to ma już oznaczenie jako jednostka chorobowa.

      Usuń
  5. Mam bardzo podobnie z czystoscia w domu - zawsze na biezaco i systematycznie, nic sie nie peleta po stolikach, nigdy na podlodze. Czy mielismy wiekszy czy mniejszy dom zawsze dbalam o jego czystosc i przyuczalam dzieci do tego. Nawet mieszkajac w Polsce, w bloku, tak mialam wiec wiem ze sie da, zadna wymowka jest posiadanie dzieci czy pracy. Podobnie samochod - zawsze czysty. Bardzo dbam o porzadek w lazienkach, lacznie z tym ze kazdy wizytujacy nas/mnie ma swoje reczniki a toalety myje co drugi dzien, posciel zmieniam co dwa tygodnie ale poszewki poduszek na ktorych sie spi, co tydzien. Dzieki temu ze moj dom ma ogromna ilosc szafek i szuflad kazdy rodzaj "czegos" ma swa szuflade/szafke wiec co potrzebne do uzytku tylko siegnac reka do odpowiedniej i juz sie to cos ma a gdy niepotrzebne momentalnie wedruje na swe miejsce. Zawsze sie przechwalalam ze gdyby braklo pradu i nastaly ciemnosci to nie problem bo mimo to na slepo znajde to co potrzebne wiedzac ze lezy tam a nie gdzie indziej. Tak lubie i czuje sie w tym dobrze a prawdopodobnie wynioslam z rodzinnego domu bo rodzice tak postepowali. Natomiast gdy przyjada do mnie wnuki to inna historia.....ale pare dni z nimi i ich balaganem moge przezyc.
    Nigdy nie spotkalam rodzin i przypadku jaki opisalas - o tym trzymaniu kur czy krolikow w mieszkaniu.
    Obecnie mam Belle wiec klaki tez :) mimo iz czyszcze i czyszcze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, czasami widze jakies zdjecia czy filmiki z gigantycznym syfem i balaganem w kuchni, okraszone durnym tlumaczeniem, ze przy dzieciach tak bywa. Ja mialam troje i nigdy nie dopuscilam do powstania takich hald naczyn na blacie, a nie od zawsze mialam zmywarke.
      Z czystoscia samochodu nie przesadzam, woze nim psa i zakupy, nawet meble podczas przeprowadzek, on ma mi sluzyc, a nie wygladac jak spod igly.
      My mamy malenkie mieszkanie, zawsze jest deficyt szafek i schowkow, wiec tym bardziej dbam o porzadek, bo latwo zagracic. Za podreczny magazynek sluzy nam piwnica, tam trzymamy zapasy jedzenia czy karmy dla futer, a w mieszkaniu jest porzadek.
      U mnie najgorzej z klakami Toyi, ma wprawdzie krotkie, ale sztywne i niestety gubi w ilosciach przemyslowych, szczegolnie teraz i jesienia, ale ja nie przesadzam z czyszczeniem i odkurzaniem, nie po to zyje.

      Usuń
  6. My home is my castle. Moją teściową zawsze wkurzało, że u mnie wszędzie leżą książki i gazety, ale byliśmy czytającą rodziną, więc cóż... U niej zaś wchodząc, leciałam po odkurzacz... Jak dzieci były małe, co dzień odkurzałam i myłam podłogę, chociaż sierści nie mieliśmy. Jedna plamka na ubranku i ubranko szło do prania. Dziś już tak nie szaleję, bo sama jestem, to nie ma po kim sprzątać, ogarniam na bieżąco. A żeby kurzu nie było widać, bo kurz jest zawsze - zdejmuję okulary. Jest u mnie czysto na moją miarę i potrzeby, czasem robię sobie Dzień Dziecka zamiast dnia gospodarczego, sprzątam wtedy tydzień później. Nie żądam od gości zdejmowania butów - podłoga jest dla ludzi, nie ludzie dla podłogi. Kiedyś okna myłam co miesiąc, teraz myję, jak są brudne. No i mam badyle, mnóstwo badyli, są wszędzie. Z papierzyskami i dokumentami mam na bakier od zawsze i nic nie pomaga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy Kira umarla, a Toya jeszcze nie nastala, to w mieszkaniu bylo znacznie czysciej i duzo mniej siersci, bo to glownie psie klaki robia balagan i czepiaja sie ubran, ale mnie to zupelnie nie rusza, raz w tygodniu wystarczy odkurzac, mnie nie przeszkadza, a goscie czyszcza sie rolkami kiedy wchodza.
      Dzieci tez nauczylam ogarniac chaos i nie narzekam, kiedy u nich goszcze, nic sie po chalupach nie wala, a na krzeslach nie wisza ciuchy.

      Usuń
    2. I dlatego mam na pieńku z rodziną najstarszego syna. Ich wizyta u mnie zamieniała moje mieszkanie w wysypisko śmieci. Na stole lądował nawet pampers z zawartością. I dlatego nie bywam u nich, bo oni ciągle sprzątają, a to nie na moje nerwy. U drugiego syna jest jak jest w rodzinie z dwoma kotami i dwójką dzieci - ale nie ma syfu, jest życie. Co nie zmienia faktu, że uwielbiam swój artystyczny nieład, bo jest mój :)

      Usuń
    3. Jak to, ciagle sprzataja, a efektow nie widac? :))) Znam takich. Niby wciaz lataja ze szmata, a w chalupie ani troche czysciej. Wciaz piora, a wygladaja jakby brudne nosili. No i wiecej gadaja i chwala sie niz rzeczywiscie robia.

      Usuń
    4. "My home is my castle"! U mnie tak nie mozna do konca powiedziec To "castle" rowna sie "linna" co z kolei znaczy "zamek " jak i "więzienie". I nie wiadomo czy ten dom jest.

      Usuń
    5. A ten moj home to klitka i gdybym nie pilnowala porzadku, szybko bym go zagracila. I tak chyba mam wiecej niz powinnam. ;) A czuje sie jak w wiezieniu, wiec tego...

      Usuń
    6. :)))) Moglabys mieszkac tutaj. Choc "home" znaczy "plesn" :))))) a nie kudly czy cos innego. Wolne tlumaczenie powiedzenia: Moja plesn jest moim wiezieniem! Hehehe :)))) i hahaha! Albo : Moja plesn jest moim zamkiem. A zamek tez ma w polskim jezyku inne znaczenia. (Wiec zamykam sie w zamku zamkiem.)

      Usuń
    7. Boszszsz... co za jezyk! Plesn jest wiezieniem... gorzej juz byc nie moze. A moze moze?

      Usuń
    8. Jak Pomorze nie pomoze, to pomoze moze morze, a jak morze nie pomoze, to pomoze moze las.

      Usuń
    9. Kazdy jezyk pewnie ma swoje ciekawe zdania. Tak i tu jest: "– Kokko, kokoa kokoon koko kokko. – Koko kokkoko? – Koko kokko.". Kto zgadnie co moze znaczyc. Jest calkiem sensowne. Nie jest o kurach ani kogutach choc przy tych swietach moze sie kojarzyc. Jest to "najlatwiejsze" zdanie w tym jezyku :))))

      Usuń
    10. Poszlam na skroty i spytalam wujka gugla, a on mi na to:
      Ognisko, zmontuj całe ognisko. – Całe ognisko? - Całe ognisko.

      Bylo cos jeszcze po angielsku, ze ktos zamawial herbate dla dwojga do numeru dwa w hotelu i cale zdanie bylo tutututututu :)))))

      Usuń
    11. :)))) Wujek gugiel niezawodny! Zamontowal to ognisko. :))))

      Usuń
    12. Pewnie powinno byc rozpal ognisko czy jakos tak, bo zmontowanie ogniska kupy sie nie trzyma.

      Usuń
    13. Czasownik, mniej wiecej oznaczajacy "tworzenie calosci" np skladac meble z Ikei w domu :))), ognisko kilkumetrowe tez nalezy skladac, montowac, budowac, szczegolnie jesli robi sie to dla bezpieczenstwa nie na brzegu nawet ale na wodzie 24 czerwca na czesc beznocnej nocy.

      Usuń
    14. No mowilam, ze to dziwny jezyk, w innych jezykach ogniska sie rozpala, a nie tworzy czy montuje. :)))))))))))

      Usuń
  7. Halleluja! Znowu udało mi się zalogować! A może to dlatego, że akurat w Pl jestem? Bo z UK ni czorta... To tak tytułem wstępu i wyjaśnienia, że czytam wszystkie posty, często coś bym dopisała, ale się nie da :-/ A co do sprzątania, to uważam, że lepszy swój bałagan niż czyjś porządek ;-) Ale tak na poważnie, mam tak samo jak Ty - jak coś biorę z szuflady, półki itp., to po skończeniu odkładam od razu na to samo miejsce. Tak mam od dziecka, tak mają moi rodzice i tak już mi zostanie, a może nawet się nasili, bo z wiekiem pewne fobie/nawyki się pogłębiają :-) W dokumentach mam taki porządek, że raz jak mnie odwiedziła kobita z urzędu, bo zaszła taka potrzeba, i zobaczyła wszystko ułożone w segregatorach, tematycznie, chronologicznie itp., to aż się zapowietrzyła z wrażenie, zapominając po co przyszła :-D Ale to nawyk jeszcze z czasów pracy w biurze i ten nawyk też bardzo lubię :-) Co do ściągania obuwia - tak, jestem za. Ulice są brudne i nie widzę powodu dla którego goście mają mi wnosić do mieszkania syf w postaci plwocin, oleju samochodowego, psich odchodów, gum do żucia i czort wie czego jeszcze. I nie uznaję tłumaczenia, że dywan jest dla ludzi, a nie ludzie dla dywanu, bo najczęściej takie osoby jako pierwsze podtykają nam pod nos wszelkiego rodzaju serwetki, kostery, talerzyki, spodeczki i co tam jeszcze mają kiedy tylko poczęstują nas kawą czy herbatą. A przecież stół też jest dla ludzi, więc o co tyle hałasu? Że plama? Odcisk? Laminat na stole uszkodzony? 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez mam w papierach taki porzadek, ze z zamknietymi oczami wiem, gdzie jaki dokument jest do znalezienia. Ale tez od razu po wyjeciu go z koperty trafia do segregatora, do odpowiedniej folii. Podobnie mam z instrukcjami obslugi domowych urzadzen i kiedy czasem zdarza sie je sprzedawac, bo sa jeszcze ok, a zostaly kupione nowe, to do nowych wlascicieli wedruja w komplecie z instrukcja.
      Nie rozumiem ludzi, ktorzy wciaz czegos szukaja, ja po prostu nie moglabym zyc w balaganie, robie sie chora w balaganie, dziala na mnie destrukcyjnie.

      Usuń
  8. Jakoś przeżyłaś wizyty u mnie i nocowanie 😁. Papiery układam, wtedy, gdy najdzie mnie ochota i najczęściej wiem, gdzie leżą. W swoim chaosie czuję się dobrze. Mieszkanie odkurzam przynajmniej co dwa tygodnie, to samo z pościelą, ale toaletę, łazienkę i kuchnię sprzątam na bieżąco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co mialam nie przezyc, moglam byc jedynie wdzieczna, ze mnie przytulilas i ugoscilas. :)))

      Usuń
  9. no więc...nienawidzę sprzątać. strata czasu. nooo ale trzeba, niestety. z czasem już w ramach sił i racjonalnie. W naszym domu koty i psy od zawsze więc goście na otwartym dole chałupy, gdzie kominkowy z kuchnią, stół taras łazienka, nic nie ściągają, chyba, że sami chcą, na górkę jednak ich w butach nie wpuszczam, do sypialni i górnej łazienki. Odkurzam, i dbam o górę chałupy, a Naczelnik o dół. A mycie podłóg dla mnie to jest złoooo w czystej postaci. bo mam kręgosłup. kiedyś gdy mi sie jeszcze nie popsuł, myłam podłogi raz w tygodniu obowiązkowo,,,teraz niekoniecznie. i mamy Paprocha, który nieco odciąża. Pościel, ręczniki owszem bardzo często zmieniane. Raz w tygodniu pranie kap i kocyków. bo zwierzęta. Gdy przychodzą goście dokładnie odkurzamy kanapy, krzesła i zmieniamy zawsze poduchy, koce, kapy na nowe, nawet, gdy są czyste. mamy przyjaciół alergików. i takich co to nie znoszą kłaków ....i zapachów.
    Sterylnie może i lubię, ale nie umiem ))))) i walają się u mnie papiery i książki i formy do gliny i glina ;-)))) i w ogóle. wiadomo. Bardzo dbamy o czystość takich miejsc strategicznych jak łazienki i sypialnia owszem, reszta...phi. przed gościami robimy błysk.
    MJ miała fazę na pilota we folii i generalnie ona lubiła czysto i sterylnie ale już teraz niedowidzi i nie ma siły i ogólnie w temacie zmądrzała :-))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boszszszsz... pilot w folii!!!! :)))))))) No ale dobrze chociaz, ze na kanapach folii nie bylo, bo latem to sie tylek klei.
      Automat odkurzajacy jest naprawde fajny, moj nawet myje podloge w kuchni, ale szybciej mi idzie samemu mopem umyc podloge, za to odkurzanie czesto powierzam jemu, a on naprawde dobrze wywiazuje sie z powierzonego zadania. Jedyny jego feler to ze nie miesci sie w katach i stamtad musze wyciagac kurz albo recznie, albo koncowka normalnego odkurzacza.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Maja nas za idiotow?

  Polska swietuje rocznice przystapienia do unii, no ja mysle, skoro ma same korzysci z tego przystapienia, gorzej z tym u nas, ja wolalabym...