Moje zycie ma sie ku koncowi, mam blizej niz dalej, ale przez caly jego przebieg nie mialam problemow ze snem, zasypialam szybko, spalam gleboko, moj sen byl odprezajacy, przynosil tak potrzebny spokoj, a spac moglam wszedzie i w kazdych warunkach, w podrozy wysypialam sie do wypeku, na siedzaco i na stojaco bez mala, na ziemi, na twardym i miekkim, w halasie i przy swietle. No ja bylam stworzona do spania, nic nie bylo w stanie zaklocic mojego snu. Nie musze wiec nikogo przekonywac, ze gdy lezalam w lozku, wygodnie, pod moja ulubiona koldra, w ciszy i ciemnosci - moj sen byl absolutnie doskonaly.
Ale, jak proroczo spiewala Ania Jantar, nic nie moze przeciez wiecznie trwac, wiec i u mnie czasami zdarzaja sie zaklocenia snu. Mam swiadomosc, ze nie jestem w tym osamotniona i wiem rowniez, ze niektorzy uwielbiaja wprost uskarzac sie na bezsennosc, robiac przy tym wszystko, zeby ich sen byl gowniany, przesiaduja w domu palac papierochy, nie wyjda, zeby zaczerpnac swiezego powietrza i rozruszac sie, a po sprobowaniu jakiegos poleconego przez innych srodka, ktory nie przyniosl NATYCHMIASTOWYCH efektow, odstawiaja go i nadal z luboscia opowiadaja dokola, jak to ich meczy bezsennosc.
Mialam w zyciu epizod lekko depresyjny, nie pracowalam, wieczorami bylo mi coraz trudniej zasnac, dlugo czytalam, zasypialam coraz pozniej, w koncu doszlo do tego, ze zasypialam nad ranem i przesypialam wieksza czesc dnia. Takie bledne kolo prowadzace prosta droga do zamienienia miejscami dnia z noca. Wreszcie sama sie kopnelam w zadek i zmeczona nad ranem nieprzespana noca, zamiast pojsc spac - wstalam z lozka. Dzien spedzilam aktywnie i juz wczesnym wieczorem bylam gotowa na normalne przespanie nocy, po czym wrocilam do normalnego cyklu, ale staram sie dbac o codzienna aktywnosc na swiezym powietrzu, w czym oczywiscie bardzo pomaga mi Toya. Ja tez naleze do gatunku, ktory nudzi sie takim bezproduktywnym spacerowaniem w pojedynke, zawsze fajniej spaceruje sie rozmawiajac z kims znajomym, ale nie zawsze ma sie kogos pod reka, kto chetnie by towarzyszyl, wiec i na to znalazlam sposob, instaluje sobie sluchawke w uchu, tylko jedna, zeby drugim wolnym uchem wylapywac dzwieki z otoczenia, chocby cwierkoty ptasie albo dzwonki rowerow, ktore mnie omijaja i chodzac slucham ksiazek albo podcastow. Zapewniam, ze ani przez chwile sie nie nudze, a czas uplywa szybko. Kiedy Toyi zabraknie, mam mocne postanowienie kontynuowac spacerowanie, ale z kijami.
Niestety, mimo roznych dzialan majacych zapewnic mi zdrowy sen, nie powstrzymam procesu starzenia sie, a ten wplywa na jakosc i dlugosc snu, im czlowiek starszy, tym podobno potrzebuje mniej snu, ale ja czuje sie najlepiej, kiedy przespie 7-8 godzin. Moj slubny jest jeszcze lepszy, on spi po 10 godzin, ale on uwielbia spacerowac i spedza na spacerach wiele godzin, robiac wiele kilometrow, wiec nic dziwnego, ze spi dluzej. A u mnie bywa roznie, czasem trudno mi zasnac wieczorem, innym razem budze sie i nie moge ponownie zasnac, czesto musze wstawac, bo duzo pije i pecherz nie wytrzymuje do rana, no roznie. Wtedy leze sobie i gapiac sie w sufit, rozmyslam. Na suficie mam wyswietlona godzine, czasem wiec zabawiam sie "odczytywaniem" roznych wyswietlajacych sie w odbiciu w lustrze "wyrazow" powstalych z odbicia cyfr. I tak 3 to E, 2 to S, a 5 to Z, 1 to I, a te inne mozna podporzadkowac literom przy odrobinie wyobrazni, np. 4 to Y. Co minute pojawia mi sie inny wyraz, w koncu przy tej zabawie zasypiam. O ile jedna taka noc, dwie czy trzy, sa do wytrzymania, to jednak wiecej juz nie, zaczelo to niewysypianie sie mocno mi przeszkadzac, bo rano wstawalam zakrecona i przymulona, mialam ochote klasc sie na popoludniowa drzemke, choc z drugiej strony wiedzialam, ze to jeszcze bardziej zakloci mi spanie w nocy, wiec rezygnowalam z drzemki.
Nigdy w zyciu nie zdarzylo mi sie brac srodkow nasennych, ale poniewaz Boguska tak bardzo wychwalala melatonine, postanowilam sprobowac. Efekty kilkudnowego przyjmowania wygladaja obiecujaco, wstawanie w nocy nie wybija mnie ze snu, zasypiam natychmiast od nowa po powrocie do lozka, a rano budze sie wyspana.
Nadal jednak jestem przekonana, ze wielu ludzi cierpi na bezsennosc na wlasne zyczenie, bo oczywiscie zdarza sie bezsennosc generowana choroba, ale to jest mniej wiecej tak samo jak z otyloscia, 99% to zwykle obzarstwo, 1% choroba.
A jak tam Wasze noce?
Roznie jest z moim spaniem. Wiem że za długo siedzę, zwykle pilnuje żeby pójść do łóżka przed północą. Chciałabym spać 8 godzin, ale niestety nie udaje się. Poza tym budzę się w połowie spania, zwykle że muszę iść do toalety, ale też zachciewa mi się pić i nie że napije się wody, nie, chce mi się herbatki, na szczęście są to ziołowe.
OdpowiedzUsuńPrzed polnoca? Boszszsz... ja ledwie wytrzymuje do 23.00, a czesto ide spac juz o 22.00, bo lece na twarz ze zmeczenia. A wczoraj corka zadzwonila do mnie, ze wpadna ludzie po cos, co mam w piwnicy (nie wpadli wbrew zapowiedziom) i z tego zapomnialam wziac melatonine, wiec kiedy wstalam do toalety, to przez dwie godziny nie moglam usnac, wreszcie wstalam, wzielam o 2.00 tabletke i poszlo, zasnelam.
UsuńTo rzeczywiście ta melatonina pracuje dla Ciebie. Ja dzisiejsza noc miałam okropna, nie mogłam zasnąć, bo cały czas miałam w głowie ta młoda kobietę z niemowlęciem, tak makabrycznie napadnięta przez nożownika i maleństwo też. Oglądałam do północy, i wszystko siedziało we mnie, w końcu zasnęłam na 2 godziny i znowu obudziłam się. No taka noc.
UsuńA sprawca jakiego byl koloru? Bo odkad o tym uslyszalam, zastanawiam sie, kim byl. Sa pewne nacje, ktore wrecz uwielbiaja poslugiwac sie nozami, u nas tez jest z tym problem. Niemieckie radio od razu podalo, ze nie chodzi o akt terroryzmu, co mogloby wskazywac, ze to nie bialy Australijczyk.
UsuńNie nie terrorysta, i raczej biały, podali nawet nazwisko dzisiaj, dla mnie włoskie, dla mnie wyglądał młodo a podobno 40, chory psychicznie, w zasadzie to nie wiadomo dlaczego nagle tak mordował, zastrzelony przez policjantkę.
UsuńA takich nożowników napadających w nocy ludzi w ich domach to mamy codziennie i są to często chłopcy wysocy i bardzo szczupli, długie nogi, mogli by być idealnymi biegaczami ale wola napady na ludzi.
Wszyscy ci "uchodzcy" preferuja latwe pieniadze zamiast pracy, im jest wszystko jedno, czy przy tym ktos zginie, bo i tak pozostana praktycznie bezkarni, w ich mniemaniu bezkarni, bo u siebie w kraju za taki napad z nozem dostaliby czape, a tu maja okolicznosci lagodzace w postaci traumy.
UsuńDzięki, że posłuchałaś mnie. Ja problemy ze snem mam od trzech lat, po pobycie w szpitalu, po covidzie. Gdy wróciłam do domu, przez pierwszy miesiąc, to nie było spanie, a czuwanie we śnie, co jeszcze może się wydarzyć koło mnie. Dzięki mojemu rodzinnemu, zaczęłam brać melatoninę i po roku już miałam nadzieję, że uda mi się obejść bez niej. Dalej ją biorę, ale teraz już w minimalnej dawce, ale niestety, zdarzają się epizody, gdy znów na tydzień, dwa wracam do większej dawki i powoli ją zmniejszam. Leków nasennych boję się jak zarazy, bo różnie na nie reaguję, a po drugie codziennie jeżdżę autem i to jest niewskazane.
OdpowiedzUsuńJa w zasadzie dopiero od niedawna mam zaklocenia snu, do tej pory obywalam sie bez wspomagaczy, wystarczala mi codzienna aktywnosc. Pewnie dopadaja mnie dolegliwosci wieku starczego :))) Poki co melatonina dziala, trzeba tylko pamietac ja przyjac wieczorem, a z ta pamiecia tez coraz gorzej. :)))))
UsuńJa już coraz lepiej, ale mam podobne okresy totalnie zj*banej higieny snu, wieczorem siedzę długo, nad ranem budzą mnie koty, nie mogę już dalej zasnąć, a kiedy dzień na dobre się rozkręca i mam milion obowiązków zasypiam na stojąco. Bez drzemki w dzień się nie obywa, a potem dochodzą wrzuty sumienia, że robota czeka, a ja zległam ;) I ja też, ja też!! chodzę z jedną słuchawką w uchu, z psem lub z kijkami :D
OdpowiedzUsuńSprobuj te melatonine, nie wiem jak w Polsce, ale u nas jest w Rossmanach i DM razem z suplementami, to mala dawka, wiec bezreceptowa. Musisz wrocic do taktu kladzenia sie spac przed polnoca, ktorys dzien musisz poswiecic i nie klasc sie na popoludniowa drzemke. Wie, ze to trudne, kiedy glowa opada, ale tylko tak wrocisz na wlasciwe tory.
UsuńJa teraz z kijami w ogole nie chodze, bo z psem niewygodnie, a bez psa sie nie da, bo kiedy szykuje sie do wyjscia, Toya zaraz tak sepi i placze, ze nie sposob jej nie wziac ze soba.
Spróbuję! I melatoniny, i kładzenia się w środku dnia roboczego, czyli przed północą ;)
UsuńNie wiem, na ile to prawdziwe, ale podobno najlepszy sen, dajacy najwiecej organizmowi, jest wlasnie przed polnoca. Kiedy zaczynam prace o 8.00, wstaje o 5.30, bo ja rano musze miec czas na prasowke, uzupelnienie komentarzy i przeczytanie nowych wpisow na zaprzyjaznionych blogach, ponadto musze zjesc sniadanie i miec czas upodobnic sie do ludzi charakteryzacja plus codzienne ablucje. Dlatego najpozniej klade sie o 23.00
UsuńCóż, ja jestem stworzona do spania, więc z wiekiem potrzebuję coraz więcej snu. Tak samo miała moja babcia (po której odziedziczyłam również zamiłowanie do blondynów). Na razie mój rekord wynosi 18 godzin ciurkiem.
OdpowiedzUsuńNie muszę chyba dodawać, że śpię jak beton...
UsuńCzym Ty mi chcesz zaimponowac? Kiedy w lutym tak mnie choroba zlozyla, spalam 36 godzin z przerwami na siusiu. No bez ciurka, ale pobilam wszelkie swoje rekordy. I jeszcze do niedawna o bezsennosci sluchalam jak o smokach, mnie to nie dotyczylo. Masz wiec wszystko przed soba, kiedy bedziesz w moim wieku, wspomnij czasem, bo mnie pewnie juz nie bedzie wsrod zywych.
UsuńCo Ty masz z tym umieraniem? Jak przeczytałam "Moje życie ma się ku końcowi", to o mało zawału nie dostałam.
UsuńBo ja nie mam zamiaru czepiac sie rozpaczliwie zycia i za wszelka cene doczekiwac poznej starosci, bo pozna starosc to najczesciej brak samodzielnosci, uzaleznienie od obcej pomocy, niesprawnosc. Jak poczuje, ze przestaje byc niezalezna, to z pewnoscia siegne po tabletki na sen, wszystkie naraz.
UsuńAle jeszcze nie? Upewniam się.
UsuńAle tabletki leza w gotowosci i pilnuje ich daty waznosci, zeby nie bylo.
UsuńPanie święty!
UsuńA co Ty nagle taka pobozna?
UsuńJa tam w klubie nocnych włóczęgów jestem, wypróbowałam już wszystko i dupa blada. Najlepiej działa na mnie wino, no ale nie można codziennie pić butelki wina :) Więc się męczę i czuję, że żyję :)
OdpowiedzUsuńJa alkoholu w ogole nie lubie, a wina szczegolnie, wiec ten srodek nasenny u mnie odpada. Chemii nie chce brac, bo srodki nasenne uzalezniaja, melatonina jak dotad - dziala pozytywnie, wiec zobaczymy, jak pojdzie dalej. Ja MUSZE spac, po prostu musze i jesli nie moge, to kicha i koniec swiata.
Usuńtez łykałam melatoninę i magnez. nie cięgiem ale okazjonalnie. bo teraz to sie pokładam w związku z aura i mieleniem.
OdpowiedzUsuńraczej zasypam spokojnie i wysypiam sie nadal, ja potrzebuje 8 godzin bezwzględnie. jeśli nie ma stresu i nie ma o czym myśleć, nie ma gonitwy, to zasypiam ... jesli jest stres, to owszem zazwyczaj zasypiam, zwłaszcza gdy padam ale budzę sie zbyt wcześnie. Melatonina jest ok. i do tego można brać środki na sen bez recepty albo uspakajające bez recepty,....Pantero można na prawde sobie radzić czyli spać z prochami dostępnymi a nawet trzeba uważać, żeby wszystkiego nie łączyć. bo można mieć kłopoty z wybudzeniem. lub przytomnościa w ciągu dnia.
Teraz sama postanowiłam brać Nervomix, przy tym moim ciśnieniu skaczącym i za wysokim.
Magnez biore od lat, jako ze wciaz lapia mnie bolesne skurcze, ale cos ten magnez slabo dziala, bo dalej sie kurcze :))) Ja jestem szczegolnie ostrozna z braniem jakichkolwiek lekow, zawsze patrze w bumage, czy po nim mozna prowadzic auto, tu jestem wyjatkowo czujna, dlatego m.in. nie chcialabym brac srodkow nasennych, bo to jednak chemia. Z zasypianiem rzadko mam problemy po takich 10-kilometrowych spacerach, ale kiedy budzi mnie pecherz, mam problem z ponownym zasnieciem i wlakuje sie dwie godziny zanim padne, a to meczy bardzo. Teraz po melatoninie wstaje i potem zaraz znow zasypiam.
UsuńNigdy nie bylam spiochem, poza tym moj osobisty zegar nie pozwalal mi spac troszke dluzej w weekendy. Wcale nie zloscilo mnie gdyz dlugie spanie, zwlaszcza w dzien, uwazalam za czas zmarnowany. 14 lat temu przezyty szok tak mna wstrzasnal ze nawet ten krotki sen mi odmienil na jeszcze krotszy, plytki i meczacy. Za bardzo nie walczylam z tym. Na tym zostalo - ide spac wczesnie i wstaje wczesnie spiac jako takim snem moze 4-5 godzin co mi pasuje bo wczesne poranki poswiecam komputerowi a to daje mi godziny dzienne wolne od tego zlodzieja czasu bo komputery za takiego uwazam.
OdpowiedzUsuńMysle ze psychika bardzo kieruje zdolnoscia snu - albo jego brakiem.
Z pewnoscia. Stres bardzo zle wplywa na sen, na jego dlugosc, glebokosc i skutecznosc. Poza tym jest pora na spanie, wiec nie moge zrozumiec ludzi, ktorzy w nocy nie spia, za to dzien marnuja na dosypianie, choc spanie w dzien z racji ruchu i halasow nie jest tak wydajne i dobre dla organizmu jak spanie w nocy.
UsuńJa nie wiem, czy moje zaklocenia snu pojawily sie z powodu ciaglego stresu czy po prostu kazda starsza osoba tak ma.
No wlasnie - osoby na codzien prowadzace samochod a takze pracujace nie powinny zazywac srodkow nasennych. Probowalam ze dwa razy a spowodowaly ogolne ocepienie, powolnosc w aktywnosci i mysleniu wiec szybko odrzucilam. Taki wymuszony, chemiczny sen to zadna korzysc.
UsuńPrzy tym nie rozumiem co sie dzieje z ludzmi - kazde kichniecie, kazde jak ja okreslam pierdniecie w zla strone powoduje lapanie sie za odpowiednia pastylke albo lecenie do psychologa. Zrobilismy sie spoleczenstwem miekczakow nie potrafiacymi radzic sobie z prostymi problemami. Bezsennosc jest dokuczliwa i meczaca ale moim zdaniem najpierw powinno sie znalezc przyczyne i wyeliminowac ja - zanim sie siegnie za chemie.
Racja - starsze osoby spia inaczej, wiele z nich nie moze dospac do rana ale jako ze sa emerytami nie muszacymi pracowac nadrabiaja dziennymi drzemkami. To przywilej wieku, inny problem niz bezsennosc mlodej osoby.
U mnie nie bylo to jednorazowe pierdniecie (usmialam sie!), ale meczace tygodnie niedosypiania, co oczywiscie tez bardzo negatywnie wplywa na koncentracje przy prowadzeniu auta, porownywalnie z przyjmowaniem tabletek nasennych. Jednak melatonina to nie chemia i nie tylko nie uzaleznia jak tabletki, ale to tzw. hormon snu. Ja co prawda jestem juz w grupie, ktora teoretycznie jest na emeryturze i teoretycznie moze dospac w dzien, ale to niestety tylko teoria. Po tej melatoninie spie znacznie lepiej, szybciej zasypiam i nastepnego dnia czuje sie lepiej.
UsuńSpie roznie: lepiej i gorzej ale tak ogolnie jestem spiochem. Ide spac z rozsadku bo wiadomo latem jasne noce a zima caly dzien ciemno. To ma mocny wplyw na potrzebe snu. Nic nie zazywam. Jak sie wybudze to, nie leze w lozku ale wstaje, czyms sie zajmuje i czekam na sennosc, zwykle taka przychodzi. Ranki sa rozne bo zwykle nalezy wstac: tez z rozsadku. Licze godziny snu tak mniej-wiecej. Owszem ale nie panikuje przy zmianach. Na zegarek nie spogladam. Nastawiam gdy sytuacja tego wymaga. W ciagu dnia przysypiam tylko w chorobie i zwykle taki sen bardziej mnie rozklada na lopatki niz pomaga.
OdpowiedzUsuńWszystkim zycze aby spali spokojnie i tyle ile sobie zycza!
Ten taki "chorobowy" sen bardzo pomaga wyzdrowiec, niby rozklada, oslabia, ale pomaga w rekonwalescencji. Ja, kiedy jestem chora, to moglabym spac bez przerwy.
UsuńPewnie w zimie u Ciebie spalabym dobrze, ale latem...? Musialabym postarac sie o pelne zaciemnienie okien.
Mam podobnie do Ciebie Pantero, czyli różnie z tym moim snem bywa, ale nie narzekam. Po prostu przy najbliższej okazji odbijam sobie dłużej śpiąc. Na razie to działa, więc nie wymyślam. Ale wiem, bardzo dobrze wiem, co znaczy bezsenna noc, co znaczy po niej takie zmęczenie, że dzień jest stracony. Z reguły przesypiam 8 godzin, budząc się na siusiu nieraz i ze trzy razy. Nigdy nie brałam jakichkolwiek środków na sen, jakoś tak wyszło. W ogóle jestem przeciwnikiem brania prochów. Wyjątkiem jest potrzeba kiedy trzeba je brać. Czytałam kiedyś o melisie, że po dłuższym piciu wieczornej herbatki działa. Ale nie próbowałam.
OdpowiedzUsuńPodzielę się swoim rytmem dnia, który stosowałam za czasów aktywności zawodowej - to 3 x 8, czyli 8 godzin na sen, 8 godzin na pracę, 8 godzin na wolny czas cokolwiek to ma być. W moim przypadku sprawdzało się. Spałam wtedy jak niemowlę.
Miewam też dni, zaznaczam że bardzo rzadko, kiedy cały czas spędzam w łóżku. Taką mam potrzebę, albo to mój organizm ma taką potrzebę.
Pozdrawiam serdecznie...
Ja nie moge sobie dluzej pospac, a po poludniu to mi szkoda dnia na spanie, wiec chodze przymulona. Gdyby to bylo jednorazowe, to mozna wytrzymac, ale jesli sie tak dzieje przez kilka kolejnych nocy, to juz zaczyna byc problematyczne, a ja jestem coraz wiekszy przymul, do tego powinnam byc fit przy jezdzie autem w porannych korkach, wiec problem jest jeszcze wiekszy. Moj przebieg dnia jest podobny, tylko pracy mam na szczescie mniej, bo tylko pol etatu, za to dzialam na niwie spacerowej. Pochwale Ci sie, ze w trzy ostatnie dni przeszlysmy z sucza ponad 30 kilometrow, tak ca po 10 dziennie.
UsuńNo tak. Dobrze chociaż, że masz mniej pracy. jest różnica między nami taka, że ja nie pracuję, więc mogę organizować sobie dni wyłącznie pod siebie. Nie powiem, to komfort. Fajnie, że tak dużo spacerujesz, a 30 km w trzy dni, nie każdy może się pochwalić. GRATULUJĘ. Widuję spacerowiczów, którzy robią jedną rundkę i wracają do domów. Nawet nie zdążą się nacieszyć tym spacerem ani porządnie dotlenić. Miałam kiedyś podopiecznego, krótko. Ten to miał "wyobraźnię". Przychodził na siłownię odstawiony jak model, pogadał ze znajomymi, trochę się pokręcił, a potem słyszałam, jak chwalił się innym znajomym, co on takiego nie wyprawia na siłowni. A nawet się nie spocił. To tak a propos tych spacerowiczów, nawet się nie spocą.
UsuńPa... dobrej nocki...
Byl czas, kiedy i ja latalam na silownie, ale wracalam zawsze sponiewierana i spocona jak kobyla po wyscigu. Jaka ja bylam wtedy zdrowa i silna. Wypisalam sie, ale wiem, ze powinnam wrocic, tylko jakos mi sie odechcialo pocic.
UsuńWażne, by cokolwiek, ale robić. Kiedyś młodzi śmiali się ze spacerów, że to żaden sport. Gdy się zestarzeli, albo gdy choroba znacząco obniżyła ich kondycję, docenili te spacery, bo wreszcie zrozumieli. Kiedyś trenowałam do zatracenia, pociłam się jak przysłowiowa mysz, a dzisiaj spacery traktuję jak trening, bo za każdym razem wymyślam jak maszerować i które mięśnie bardziej uaktywniać. Raz się pocę a raz nie. Ot taka zabawa. :)
UsuńMasz racje, te spacery staly sie dla mnie sportem wyczynowym, szczegolnie po ostatnich dziwnych przypadlosciach i chorobach.
UsuńBardzo powszechny problem,zwłaszcza w tzw.pewnym wieku.Wszystkiemu winien kortyzol czyli hormon stresu.Nigdy nie spałam dużo,jestem bardziej rannym ptaszkiem niż sowa.Czasy,gdy spało się jak kamień na twardej ławce w pociągu,z plecakiem pod głową,gdzieś w drodze na rajd w Bieszczady minęły bezpowrotnie.Dzisiaj bardzo dbam o tzw.higiene snu,rutyna w tym zakresie jest bardzo wazna.Staram się zasypiać i budzić o tej samej porze,najlepszy nawet film nie jest ważniejszy od mojego samopoczucia.Spie 7-8 godz,to mi zupełnie wystarcza.Nigdy nie śpię w dzień,no,chyba,że jestem chora,albo po całonocnej imprezie,ale jedno i drugie zdarza mi się bardzo rzadko.Wyeliminowalam przed snem niebieskie światło -nie mam w sypialni telewizora,laptopa,nie korzystam ze smartfona.Przed snem czytam książki..papierowe.Pije rumianek, wieczorem zażywam magnez.Narazie obywam się bez wspomagaczy.Podobno najwięcej melatoniny organizm wytwarza podczas spaceru,ale porannego.
OdpowiedzUsuńTy mnie tu nie strasz pewnym wiekiem i nie przypominaj, bo juz dosadnie czuje jego balast na karku. Z higiena snu mam bardzo po drodze, ale nie uchronilo mnie to przed zakloceniami, a na stres nic nie poradze, od lat zyje w ciezkim stresie i nie ma widokow na poprawe. Musze wiec ratowac sie czyms dostepnym, a nie szkodzacym. U nas w sypialni urzadzenia emitujace nie maja czego szukac, telefon lezy w kuchni, magnez spozywam, rumianku nie lubie. Spacerowac moge po pracy, co czynie, ale wlasnego tylka nie przeskocze. :)))
UsuńOd dziecka byłam i jestem nadal typem sowy - w czasach szkolnych gdy musiałam się np. uczyć do klasówki to zaczynałam naukę około godz. 22,00, choć rodzina włosy z głowy darła z rozpaczy i gniewu.. Teraz chodzę spać dość regularnie o północy, budzę się o 8 rano, więc śpię zgodnie z moim zapotrzebowaniem na sen- bo ponoć tyle powinnam spać z moim stanem metryki.. Owszem- miewam kłopoty z zaśnięciem wtedy, gdy dość nagle zmieni się i tym samym wzrośnie późno wieczorem ciśnienie atmosferyczne - jestem po prostu wrażliwa na skoki ciśnienia. Jego nagłe spadki w ciągu dnia powodują, że chodzę jak przysłowiowa błędna owca i tylko się rozglądam gdzie by tu przysnąć na trochę. Na szczęście przez wiele lat nie musiałam pracować zawodowo, co jednak nie oznaczało, że mogłam rano pospać do oporu. Ale odkąd jestem sama mam pełny luz i potrafię calutką noc czytać, bo mam ten luksus, że potem mogę to odespać. Serdeczności;)
OdpowiedzUsuńGdybym ja nie pracowala, tez na wiekszym luzie odbieralabym zaklocenia snu, majac w perspektywie ewentualne "dospanie" troche dluzej. A tu wiem, ze musze wstawac wczesnie, denerwuje sie wiec, ze nie moge zasnac i ze uciekaja mi cednne minuty, a potem godziny snu. Nie chce wstawac i czekac az sennosc sama przyjdzie, bo ludze sie, ze jak poleze, to w koncu zasne. A w dzien nie moge sobie pozwolic na bycie bledna owca, zarowno jadac samochodem, jak i pracujac.
UsuńNo a z tym odespaniem tez nie za bardzo, bo jak nie inni czlonkowie rodziny tulaja sie po chalupie, to mi moje zoo na leb wchodzi.
Zaczęłam mieć kłopoty ze snem, kiedy umarł Jacek. Kiedy chorował też, ale zdecydowanie mniejsze. Z zasypianiem mam problem bardzo rzadko, znajoma mówi, że zasypiam, jak tylko zobaczę poduszkę :D Natomiast wybudzałam się o trzeciej, czwartej i nie mogłam zasnąć. Próbowałam wymyślać różne historie, ale to nie działało tak jak zwykle, bo myśli prędzej czy później wracały do realnych problemów. No to zaczęłam liczyć. Najpierw normalnie, a potem, kiedy zauważyłam, że liczenie i myśli lecą równolegle, zaczęłam liczyć wstecz. Niestety, i w tym się wprawiłam, i już nie pomagało. Śpię już teraz dużo lepiej, ale siedem, siedem i pół godziny to naprawdę dobrze. Zdarzają się jednak co jakiś czas takie wybudzenia nad ranem, ewidentny skutek różnych stresów, ale następną noc już przesypiam, więc się tym niespecjalnie przejmuję. Jednak pilnuję godziny położenia się do łóżka, bo budzę się o szóstej ( z minutowymi odstępstwami w jedną albo druga stronę), jakbym miała budzik nastawiony i kiedy położę się zbyt późno, to jestem niewyspana. Zwykle zaczynam przysypiać między 21 a 22 i wtedy najlepiej iść spać.
OdpowiedzUsuńSlynny stres - powod wszystkich dolegliwosci psycho-somatycznych, a ze ja mam go w zyciu po kokarde, to i na spaniu zaczelo mi sie odbijac. Z tym, ze w ostatnim czasie ekstremalnie i to nie tylko bezsennosc, ale caly organizm odmowil wspolpracy. Trzeba bylo wiec troche zadbac o siebie, bo nie jestem czlowiekiem ani z marmuru, ani z zelaza.
Usuń