12 kwietnia 2024

Ja tam sie nie znam

 Tematy okoloszkolne sa mi naprawde obce, nie jestem nauczycielka ani nawet matka dziecka w wieku szkolnym. Hexa dopiero co zaczela edukacje, a wiadomo, ze w pierwszej klasie to prawie jak w przedszkolu, zreszta do niemieckiego systemu oswiatowego mialabym tez zastrzezenia, bo za duzo w nim indoktrynacji i prania mozgow dzieciom, a za malo rzetelnej nauki. I oczywiscie mam swiadomosc, ze od czasu, kiedy sama pobieralam nauki, a nawet od czasu, kiedy nauki pobieraly moje dzieci, swiat bardzo sie zmienil i teraz wiekszy nacisk kladzie sie na opanowanie klawiatury komputera czy telefonu, niz na nauke pisania recznego, ale wielu nowosci w oswiacie nie rozumiem i nie pochwalam. 
 Na przyklad brak zadan domowych, co kilka dni temu uroczyscie oglosil premier Tusk. Moim zdaniem, zdaniem absolutnego laika, prace domowe umacnialy to, czego dziecko uczylo sie w szkole. Mysle, ze nauczyciel na lekcji nie jest w stanie nauczyc wszystkiego. Nie bez kozery krazy porzekadlo, ze to cwiczenie czyni mistrza. Nie wysluchanie lekcji, na ktore nauczyciel ma 45 minut, z tego co najmniej kwadrans na sprawy organizacyjne, a wlasnie pozniejsze wykorzystanie tej wiedzy na cwiczeniach w domu, zeby ja umocnic, zeby teorie przekuc w praktyke. Tymczasem slyszy sie, ze dzieci sa przytloczone zajeciami w szkole i w domu maja juz tylko odpoczywac. Nie jest to wylacznie moja opinia, wiec krakowskim targiem prace domowe mialyby byc DOBROWOLNE. No juz widze, jak dzieciaki dobrowolnie odrabiaja lekcje, podczas gdy ich koledzy juz dawno graja w pilke na boisku. Gdybym ja uczyla sie takim systemem, dzisiaj pewnie siedzialabym w kruchcie i klepala paciorki, a jedyna moja lektura bylaby moze ksiazeczka do nabozenstwa. 
 Pamietam, ze na poczatku kazdego roku szkolnego dostawalismy niemala liste lektur, ktora trzeba bylo sobie nie tylko zorganizowac, ale i przeczytac, najlepiej robiac przy tym notatki, zeby miec je gotowe podczas opracowania lektury. Poza tym zadawano nam bardzo duzo do uczenia sie na pamiec. Ja te wiersze do dzisiaj umiem wyrecytowac, a to swiadczy o tym, ze nauka na pamiec nie jest taka zla, zostaje w glowie. I zeby nie bylo, ja mialam tez sporo zajec pozalekcyjnych, trenowalam koszykowke, nalezalam do harcerstwa, chodzilam na dodatkowe zajecia nauki jezyka obcego, wiec co najmniej 3-4 popoludnia mialam wypelnione. Ale mimo to nie narzekalismy na przemeczenie i codziennie te zadane lekcje musielismy odrabiac. CODZIENNIE, rowniez w weekendy! A przed klasowkami dodatkowo trzeba bylo uczyc sie danych tematow, czytac lektury, uczyc sie tego dodatkowego angielskiego. I mimo takich wyzwan, mielismy jeszcze czas spotykac sie na podworku, jak mysmy to zdolali ogarniac? Nie bylismy przemeczeni, nie stekalismy, ze nie damy rady i zeby nauczyciele przestali nam zadawac do domu. 
 Co to za delikatne pokolenie nam rosnie? Czytac lektur nie musza, a prace domowe moglyby im jedynie przeszkadzac w ogladaniu tiktokow czy innego badziewia na smartfonach, ktore rodzice chetnie daja do lapy, zeby gowniak nie marudzil i nie przeszkadzal w... nie zgadniecie... przegladaniu internetow.
 Mam wielka prosbe do Czytelniczek nauczycielek, zeby wyjasnily mi, jak to jest z tymi pracami domowymi. Czy uczniowie sa w stanie nauczyc sie czegokolwiek bez cwiczenia w domu, czy uczenie sie wierszy na pamiec fachowcy uznali za szkodliwe, czy lektury staly sie niepotrzebne? Z jaka wiedza te dzieci pokoncza szkoly, bazujac wylacznie na tym, co uslysza na lekcji? Moim zdaniem jest to nie do zaakceptowania, zwlaszcza ze szkoly nie ucza rowniez rzeczy absolutnie do zycia koniecznych, potrzebnych na co dzien, jak pisanie podan o prace czy zyciorysow zwanych nie wiedziec czemu si-wi, czytania ze zrozumieniem instrukcji obslugi roznych urzadzen, czy artykulow w prasie. Slowem rzeczy praktycznych. A nie, qrna, jakichs propagandowych HiTów i bzdur mitologicznych. Gdyby to bylo chociaz religioznawstwo, ale nie, albo katolickie wybzdziny, albo etyka prowadzona najczesciej przez katechetow, czyli wiadomo. 

38 komentarzy:

  1. Tutaj edukacja jest do niczego, jak są jakieś porównania światowe to raczej Au jest bliżej końca niż początku. A zadania domowe są traktowane jako kara, bywa że nauczyciele wola nie zadawać albo minimalnie, bo rodzice podnoszą alarm. Z moich obserwacji od maleńkiego dzieci uczą się z tabletów czy innych cudów technologii. Widzę dobre strony tego ale złe też.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedys Niemcy stali dosc wysoko w rankingach, choc nie przodowali, a ja mialam zastrzezenia do poziomu ich edukacji, kiedy moje dziewczyny pobieraly nauki. Ale to, co dzieje sie teraz, przechodzi ludzkie pojecie, poziom spadl, bo musza rownac do najslabszych, tych, co nawet naszego alfabetu nie pojmuja, bo uczyli sie innego w szkolach koranicznych, zreszta juz o tym pisalam.

      Usuń
    2. Tu jest podobnie z tym opadniętym poziomem. Ale szkoły też są różne, niektóre prywatne tak drogie że naprawdę muszą trzymać poziom wysoki. Tutaj najlepsi studenci to Azjaci, oni solidnie podchodzą do nauki, kończą z tak wysokimi rezultatami że maja otwarta drogę na medycynę albo prawo.

      Usuń
    3. Azjaci maja inna mentalnosc, nie jestem pewna czy lepsza, choc do pozazdroszczenia. W Japonii nie ma w szkolach woznych, dzieci same utrzymuja porzadek i to mi sie bardzo podoba, ale ten wyscig szczurow od przedszkola, choroby psychiczne i wysoki procent samobojstw to juz jest niepokojace.

      Usuń
  2. w zasadzie to nie jest taka prosta sprawa. nadal obowiązują słówka, nadal wiersze? o pamięciowych sprawach nic w rozporządzeniu nie ma !! nadal projekty, uczenie sie na lekcje, bo odpowiedzi, to nie tak, że nic w tym domku. KLASÓWKI, sprawdziany będą się mnożyły, jak grzyby po deszczu ))))))...rozporządzenie które nam wysłano mówi, że nie wolno mi oceniać prac domowych, mogę mu napisać w zeszycie że świetna praca albo słaba . Tyle. Mam nadzieję, że jesteśmy w trakcie jakiejś przebudowy systemu, ale kto, co i jak??? w sumie rodzice ci cudofni wszechwiedzący rodzice, juz za chwilkę sie połapią :-))))) i zrobią szum, bo dziecko słabsze w żaden sposób nie może podciągnąć oceny ;-) to znaczy rodzic JUŻ nie może podciągnąć oceny, robiąc za niego pracę domową )))))))))))))...i taka sytuacja. patrze na to wszystko z coraz większym rozbawieniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja patrzylabym na Twoim miejscu z coraz wiekszym przerazeniem. Polska znana byla z naprawde wysokiego poziomu nauczania, mam na mysli moja generacje, bo pozniej to juz troche ten poziom spadl. Wyobraz sobie, ze pomagalam moim dzieciom w lekcjach, a przy okazji sama musialam sie uczyc pewnych rzeczy po niemiecku, zeby moc im wytlumaczyc matematyke (np. licznik ulamka Zähler czy mianownik Nenner) albo nazw pierwiastkow po niemiecku (tu na szczescie wiekszosc ma lacinskie nazwy, skad wziely sie symbole, ale nie wszystkie, wiec niektore nazwy musialam wkuwac). Ale uklad okresowy czy cos to pamietalam, dobrze mnie nauczyli.

      Usuń
    2. eee ja zawsze robiłam po swojemu, wiesz , żeby zmieniać oświatę, trzeba najpierw zmienić nauczycieli...bez obrazy. Uczelnie powinny z kierunku nauczyciel zrobić brylant. Od tego bym zaczęła.
      a takie szarpanie się z pracami domowymi to jest szarpanie sie z wyborcami. kupuje sie ich. a potem sie wkurwia ich. vox populi nie jest dobrym doradcą.

      Usuń
    3. Ale ci obecni absolwenci juz i tak nic nie umieja, wystarczy obejrzec kilka filmikow "Matura to bzdura", a teraz bedzie sie od uczniow wymagac jeszcze mniej, zeby byli jeszcze glupsi?

      Usuń
  3. Ja Ci dosadnie powiem, jak to nauczycielka: wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na rozpierdalanie oświaty tak, żeby zostały po niej zgliszcza. Już zaczyna być czuć swąd spalenizny. Nie żebym była zwolenniczką teorii spiskowych, ale mnie to pachnie celową robotą. Ciemnotą najłatwiej się rządzi, a poza tym będą białymi Murzynami Europy i USA. Wujek mojego eksmęża przepowiedział 30 lat temu, że niebawem nadejdą czasy, w których człowiek naprawdę wykształcony, a nie z papierkiem, będzie na wagę złota. I wygląda na to, że miał rację. To był w ogóle niesamowicie mądry człowiek, udzielający się na wielu płaszczyznach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja powoli zaczynam podejrzewac, ze do oswiaty za bardzo wtraca sie kosciol, ktoremu zalezy na glupich wyznawcach, ludzie myslacy sa dla nich zagrozeniem, wiec na sercu lezy im gremialne oglupianie dzieci, zeby za duzo nie umialy, za to zeby pozostaly wierzace, bo jak sie dobrze pomodla, to i oceny beda w porzadku.
      Tak, wujek meza mial racje, tych idiotow z papierkami jest coraz wiecej, czego najlepszym dowodem sa Wasz prezydent i kilku absolwentow pewnego kolegium,a takze doktoranci w trzy miesiace.

      Usuń
    2. Nie, mój, tylko nie mój prezydent! :-)
      To samo przyszło mi do głowy jeśli chodzi o Kościół. Jednak wszystkie te oświatowe głupoty idą, niestety, z Zachodu. I podczas gdy tam się orientują, że system się nie sprawdza, to my oczywiście popadamy w zachwyt. Jak się nie obrócić, dupa zawsze z tyłu.

      Usuń
    3. Tfu, oby mi jezor skolowacial! No wypslo sie niechcacy, juz poprawiam: ichni pisdowaty prezydent.

      Usuń
    4. Trzeba się kontrolować, bo czasem wypsnie się coś... wiesz... w towarzystwie :-)

      Usuń
    5. Staram sie nie jadac potraw powodujacych wzdecia, a juz szczegolnie, kiedy mam zaplanowane bywanie w towarzystwie :))))))))))

      Usuń
    6. I to jest słuszna koncepcja sztuki!

      Usuń
    7. W przeciwnym razie byloby jak w tym dowcipie.
      Panu rotmistrzowi wypslo sie, wiec zaczal szurac krzeslem, zeby to jakos zamaskowac. Pani hrabina z niepokojem zwrocila mu uwage:
      - Panie rotmistrzu, tonu pan nie dostroisz, a mebel zniszczysz.

      Usuń
  4. Zauważyłam, że tu (mam na myśli Berlin) szkoła szkole nie jest równa.Gdy się moja latorośl miała przeprowadzić z Monachium do Berlina to wpierw zasięgnęła informacji od swoich znajomych, która podstawówka jest dobra i dopiero wtedy zaczęła poszukiwać mieszkania w jej pobliżu . W tej podstawówce były zadawane prace domowe, tyle tylko, że w porównaniu do tego co ona, lub ja miałyśmy w podstawówce to było jak kropla w morzu. Obaj chłopcy po czwartej klasie poszli do gimnazjów- starszy do takiego o profilu matematyczno-chemicznym, drugi jest w takim, w którym wszystkie przedmioty na poziomie licealnym będą wykładane w języku francuskim- na razie ma ów francuski codziennie. I obaj mają zadawane prace domowe, ale też nie tyle co w Polsce. Młodszy to co jakiś czas usiłuje zapomnieć o tym, że ma coś w domu odrobić, ale domowe "ORMO" w postaci mamy i taty czuwa i zawsze się dopytuje. Co prawda po pandemii poziom nauczania nieco spadł, bo ubyło znowu nauczycieli - nie wiem czy przezornie poumierali czy tylko zmienili zawód. A ponieważ za rok starszy już ma maturę, to miewa lekcje często nie w swoim gimnazjum ale w innym, w którym nie brakuje nauczyciela danego przedmiotu, więc dzieciak wraz ze swoimi koleżankami i kolegami wędruje do innego, równie małego gimnazjum jak to jego. No a dodatkowo obaj mają od licha zajęć poza szkolnych- starszy to lata na Uniwerek na matematykę i informatykę, basen, a młodszy bardziej rozrywkowo bo na basen i muzykę (gitara klasyczna). Córka wściekła, bo dość często jeden idzie tylko na JEDNĄ lekcję tak około południa, a oni nie chcą by dzieciaki same były w domu po szkole.
    Podobno najlepszy poziom jest w szkołach w Monachium, no ale już tam nie mieszkają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, w dobrych dzielnicach (czytaj: w dzielnicach, na ktore stac niewielu) sa tez dobre szkoly, bo tam po prostu nie ma elementu patologicznego. Ludzie mniej zamozni nie maja specjalnie mozliwosci szukania mieszkan w lepszym miejscu, bo nawet gdyby takie znalezli, to wynajemca ich nie przyjmie ze wzgledu na zbyt niskie dochody. I dzieci tych rodzicow sa skazane chodzic do szkol o nizszym poziomie nauczania.
      Nauczycieli ubywa, bo po pierwsze zniesiono im status urzednika panstwowego wyzszego stopnia, co laczylo sie z wieloma przywilejami, a po drugie nie wszyscy chca sie uzerac z brutalnymi bachorami migracyjnymi, ktorym ani w glowie sie uczyc, bo do handlowania narkotykami nie potrzebuja wyksztalcenia.

      Usuń
  5. Nawal informacji nas rozlozy na lopatki, uczniow tez.
    Ja z innej beczki, jak jakis filozof chlopski (ja baba). Wyczytalam, ze przedmiot w liceum, ktory sie nazywal "historia i terazniejszosc" (bylam przekonana, ze to byla tylko historia) zamieniaja na "edukacje obywatelska" ??? I tu czegos nie rozumiem. Czego beda uczyc?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, o jakim "nawale" rozmawiamy? O mnogosci filmikow na tik-toku i zdjec na insta? Rzeczywiscie na nic wiecej nie zostaje juz czasu na odrabianie lekcji w domu. Trzeba bowiem wyprobowac nowo polecony przez jutuberke makijaz albo przygotowac sie do czelendzu. Bo to sa teraz zawody przyszlosci, a nie jakis tam hydrolog czy budowlaniec, ze nie wspomne o stolarzu czy krawcowej.
      Edukacja, czy to obywatelska, czy jakakolwiek inna to przezytek.

      Usuń
  6. Mnie najbardziej śmieszą akcje, gdzie reporterzy dopytują dzieciaki czy się cieszą z braku zadań domowych. I od razu, niczym wyuczona mantra, pada odpowiedź: "Jasne, będę miał/-a więcej czasu na pozaszkolne aktywności". Yeah... No po tych odpowiedziach można by się spodziewać, że w niedługim czasie będziemy mieli wysyp złotych medalistów sportowych, muzyków, artystów malarzy itp., bo wszyscy nagle będą mieli czas na siłownie, parki, muzea i inne szkoły muzyczne. A z pewnością skończy się na tym, że większość po powrocie do domu ciepnie plecak w kąt i zasiądzie przed komputerem/smartfonem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wez! Dzieci, mowiac o pozaszkolnych aktywnosciach, maja na mysli bez watpienia czas spedzony przed laptokiem, a nie w klubie sportowym. Spytaj teraz jakiekolwiek dziecko, kim chcialoby byc, wiekszosc odpowiada, ze jutuberem, tiktokerem, influencerem czy czyms w ten desen. Ich idole nie orza, nie sieja, a maja miliony. Po co sie uczyc, wystarczy miec w miare dobry telefon i krecic filmiki. Nikt jednak nie zdaje sobie sprawy, ze chetnych sa miliony, a szczesliwcow kilku.

      Usuń
  7. Jakieś kilkanaście lat temu natknęłam się na ankietę jaką przeprowadzono wśród nastolatków, już nie pamiętam gdzie, ale pytanie dotyczyło wymarzonego zawodu. I już wtedy, jeszcze przed erą instagrama, tiktoka itp. wg chłopaków był to piłkarz, a wg dziewczyn piosenkarka, względnie... żona piłkarza :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No sama widzisz, jak zmieniaja sie preferencje. Za moich prehistorycznych czasow chlopaki chcialy zostawac strazakami, a dziewczynki przedszkolankami. Wazniejsze wtedy bylo byc niz miec, a i pierwsze komunie mialy wiecej duchowosci, a mniej komercji i wymagan finansowych.

      Usuń
  8. Ten brak prac domowych, to nic innego, jak przerzucenie na ucznia obowiązku powtórzenia materiału samemu, jak również na rodzica, żeby przypilnował dziecko, aby powtórzyło. Bardzo często, kiedyś, okazywało się, że za wypracowanie pisane w domu, nie dziecko, ale rodzic dostawał ocenę. Tak samo było z matmą i innymi ćwiczeniami. Ostatnio, gdy rozmawiałam z wnuczką, to mówiła, że u niej, zadania domowe są dobrowolne, ale również, nie oceniane na stopnie. Wiem, że często to był sposób na podniesienie oceny dziecka. Za, to mam nadzie, że posypią się tzw kartkówka, aby sprawdzić, co dziecko zapamiętało z lekcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No juz widze, jak uczniowie DOBROWOLNIE powtarzaja w domach material szkolny. Rodzice ewentualnie pomoga przy zadanych lekcjach, ale bardzo watpie, ze tkna palcem cokolwiek dobrowolnie. Caly yten nowy system jest psu o kant dupy rozbic.

      Usuń
  9. Jakie si-wi. Ce-fał :) Bo to skrót od łacińskiego curriculum vitae, czyli opisu kariery, życiorysu, życiorysu zawodowego. No, ale to trzeba jeszcze znać języki, nawet te martwe. Sama uczyłam się łaciny 8 lat, co nieco w tym pustym łbie zostało. Wiersze też do dziś mogę recytować, całą dobę i ani razu nie powtórzyć tego samego. Całą Panią Twardowską do dziś wyrecytuję z pamięci, wyrwana ze snu. Czy zadania domowe są potrzebne? Tak. Ale śpię spokojnie, bo nawet własnych dzieci nie pilnowałam. Nie pomagałam w lekcjach, nie było korepetycji. Zasada była jedna: uczysz się dla siebie. Nie dla mnie, nie dla ojca, nie dla pani, czy dla stopnia. Dla siebie. Miałam na stanie egzemplarze ciekawskie, więc to, co ich interesowało, wchłaniały same. A ja podpisywałam, w przeciwieństwie do mego męża, każdą ocenę bez szemrania. Wyszli na ludzi, szkoły pokończyli, mądre egzemplarze są. Nic na siłę, wszystko młotkiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja wiem, ale polskie snoby pozujace na swiatowcow wypowiadaja litery po angielsku. Kilka lat temu bylam w empiku, bo corka prosila mnie o polskie bajki na dvd, zeby dzieci sie osluchaly i moze czegos po polsku nauczyly. Pytam zatem sprzedawczynie, gdzie sa bajki Disneya na de-fau-de, a ta mierzy mnie z pogarda od glowy po stopy i odpowiada, ze plyty di-wi-di sa tu i tu. Na co ja z pokora, ze dawno mnie w Polsce nie bylo, wiec nie wiem, ze wymowa liter sie jakos zmienila. Nie zrozumiala.
      Aha, zeby byla jasnosc, wiem, co znaczy si-wi, jak rowniez ce-fau.

      Usuń
    2. Ja wiem, że Ty wiesz. Tak się tylko śmiałam, bo dziś nawet na konserwatora powierzchni płaskich trzeba składać si-wi :) Jakby mnie ktoś zapytał parę lat temu o si-wi, zgłupiałabym, teraz już się oswoiłam :D

      Usuń
    3. Niemcy bardziej dbaja o jezyk, tu w dalszym ciagu pisze sie Lebenslauf.

      Usuń
  10. Rację masz z tym, że dzieci są teraz delikatniejsze, jaka jest tego przyczyna - trudno dociec. Trochę pewnie zmiana wzorców wychowania, ogólne zmiany obyczajowe, większa świadomość w kwestii potrzeb, które dzieci od małego uczą się dosadnie egzekwować. Ja jestem tak po środku, moje dzieci i tak robią coś tam w domu, młody ćwiczy literki, gdy widzę, że mu się to rozjeżdża szczególnie po dłuższym wolnym, młoda gdzieś tam w zabawie ogarnia tabliczkę mnożenia, itp. Czas pokaże, jak ten liberalizm w szkołach wpłynie na dzieciarnię, wpływ na to mamy średni, trza więc myśleć krytycznie i robić swoje. Choć rzeczywiście - jeśli wpływ będzie negatywny, to dotknie wszystkich i wszystkiego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Modne jest teraz wychowanie bezstresowe, ale... moim zdaniem ta bezstresowosc dotyczy rodzicow, dzieci natomiast sa wychowywane bez konkretnych granic, a w gruncie rzeczy nie sa wcale wychowywane. Nastala era madek i bombelkow, a efekty sa az nadto widoczne.
      Moim zdaniem to robienie dzieciom jeszcze wiekszej krzywdy niz dotychczas, bo one i tak nie musza niczego, madki zapisuja je do szkoly z plikiem atestow od psychologow, ze dziecie ma wszystkie rodzaje dys-ów, nie musi wiec znac ortografii, umiec dodac dwa do dwoch czy w ogole umiec cokolwiek, a dodatkowo zwalnia sie je z wuefu. Ja sie pytam, po co w ogole niektorzy rodza dzieci, skoro od poczatku wychowuja je na niepraktyczne kaleki.

      Usuń
  11. Nie wydaje mi się,że zadania domowe czy też ich brak są najistotniejszym problemem polskiej szkoły.To tak jak usunięcie kilku lektur,czy też wyrwanie kilku rozdziałów z podręcznika do biologii/historii niczego nie rozwiąże.Trzeba wymyślić po co,czemu ma służyć nauka,jakie umiejętności powinna kształtowac szkola.Bo póki co,szkoła zalewa uczniów morzem wręcz oceanem wiedzy o swiecie.Tylko po co?? Sensowniej byłoby,żeby uczyła tego,co z tej wiedzy jest w życiu potrzebne.Nie przekonuje mnie wiara w mity pt."za PRl-u było super,my wszyscy chodziliśmy do takiej szkoły i przeżyliśmy😊Ten model szkoły może się sprawdzał za Bismarcka,moja wyksztalcona babcia cytowała z pamięci Homera,bardzo dobra była z matematyki,wszystko wiedziala z pamieci.Ale nie miała w kieszeni smartfona😊Od tamtej pory swiat się zmienił,trzeba do wciąż zmieniajacego się świata dostosować programy szkolne.Bo nadal obciąża się dzieci absolutnie nieprzydatną wiedzą ,nadal obowiązuje znane od niepamiętnych czasów"zakuć,zdać,zapomnieć"Strata czasu.
    Nie piszę tego z perspektywy babci(choć trochę też),moja wnuczka dopiero w 3 klasie,świetnie sobie radzi. Jak narazie.Ale chcialcielibysmy innej szkoły dla niej ,bardziej nowoczesnej,uczącej i dyskutujacej o problemach współczesnego świata,zagrozeniach,możliwościach i ograniczeniach współczesnego czlowieka.Szkola absolutnie tego nie uwzględnia,nadal oferuje drożdżówki czy rogaliki w szkolnym sklepiku,zamiast nauczyć dzieci jak zdrowo się odżywiać,przygotowywać już w tym wieku samodzielnie pelnoodzywcze,zdrowe posiłki.Temat-rzeka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa, ja nigdzie nie napisalam, zezadania domowe sa najistotniejszym problemem polskiej szkoly, a jedynie, ze utrwalaja program nauczony w szkole podczas lekcji. To raz. Poza tym wspomnialam o zmieniajacych sie czasach, jak rowniez o braku w programie szkolnym rzeczy praktycznych. To dwa. Ponadto minister oswiaty zapowiedziala edukacje zdrowotna, seksualna i prawna, co mnie zachwycilo, a jeszcze bardziej zachwyci, kiedy wejdzie w zycie (o ile wejdzie w zycie, bo kler moglby sie nie zgodzic, zeby uczyc dzieci o "zlym dotyku").
      Niemniej jeszcze nikt nie wymyslil nic lepszego do utrwalania wiedzy jak cwiczenia samodzielnie w domu i nauki na pamiec, o czym swiadczy przyklad Twojej babci i Homera, tyle lat po skonczeniu szkoly, a w pamieci nadal tkwil. Bo to jedna z technik uczenia sie i zapamietywania. To program powinien zostac rozszerzony o rzeczy praktyczne i potrzebne na co dzien do zycia, a nie sposob nauki. Z rocznika na rocznik dzieci opuszczaja szkoly coraz glupsze, a to powinno byc dzwonkiem alarmowym do zakasania rekawow i podjecia wiekszego wysilku, a nie wiekszej taryfy ulgowej.

      Usuń
    2. Ania,tak,też jestem ciekawa tych nowych przedmiotów,bo póki co ma się wrażenie,że nie ma jakiejś spójnej koncepcji i wizji.Zobaczymy.Niech posprzątają po Czarnku,wyrzuca "dzieła"JP2.Z indoktrynacja religijna młodzież sobie nieźle radzi,tak jak nasze pokolenie radziło sobie z komuna - wszelkie indoktrynacje mają podobne techniki prania mózgu.Ocena z religii nie będzie wliczana do średniej..podobnie jak nie będzie oceniana np. umiejętnośc stawiania pasjansa 😊

      Usuń
    3. Religia powinna byc natychmiast usunieta ze szkol, niech chetni uczestnicza w tych guslach na terenie przykoscielnym. Latwo nie bedzie, bo pis jeszcze szczeka i gryzie, podobnie kosciol. Mam jesnak nadzieje, ze Tusk konsekwentnie zrealizuje wszystkie obietnice wyborcze.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Maja nas za idiotow?

  Polska swietuje rocznice przystapienia do unii, no ja mysle, skoro ma same korzysci z tego przystapienia, gorzej z tym u nas, ja wolalabym...