07 maja 2022

Czy mi sie kiedys znudzi?

 Od ponad 60 lat dostaje swira o tej porze roku, choc wielokrotnie wydawalo mi sie, ze kiedys w koncu powinna mi sie znudzic ta powtarzalnosc. Ale nie, nadchodzi poczatek maja, a mnie wystarczy zobaczyc te zóltosci albo przez okno samochodu, albo gdzies z wyzej polozonego miejsca - i juz mnie nosi. Toyke oczywiscie tez nosi, ale ja nosi o kazdej porze roku, szczegolnie kiedy ma isc ze mna. Wtedy zaczynaja sie glosne spazmy, ktorymi oznajmia calemu swiatu, ze oto idzie z mamusia na spacer. Nigdy nie robi takiej dramy, kiedy wychodzi z tatusiem.
No wiec, jak co roku, mignelo mi cos zoltego na wzgorzach, wiec capnelam aparat i pognalam na memlon natury napawac sie zóltosciami wczesnomajowymi. Bo traf chce, ze nie tylko rzepaki swiat na zólto upiekszaja, trwa rowniez festiwal mniszkow, jaskrów polnych, prymulek i inszych nieznanych mi z nazwy leluj. 
Nie wiem, moze Was zanudze kolejna seria zdjec, ale co tam, i tak Wam pokaze. Zaluje tylko, ze technika nie jest jeszcze na tyle zaawansowana i nie mozna zamiescic na blogach zapachow, a pachnialo tam obezwladniajaco!







































 

Chyba juz wiem, skad sie wziela flaga Ukrainy.

28 komentarzy:

  1. Nie tylko Tobie wiosenny świr się odzywa, ale również mnie duży ogarnia, gdy poszukuję kwitnących magnolii, które w tym roku bardzo późno rozkwitały. Od czterech lat mam świra na punkcie kwitnącej glicynii, ale znalazłam ją tylko w jednym miejscu i co najśmieszniejsze, to rośnie przy płocie, przy drugim bloku. Ale wiosna kiedyś, na dobre, dla mnie zaczynała się, gdy Lechu przynosił bukiet bzu i oachniało obłędnie w całym mieszkaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tesknie tutaj za konwaliami, bo w Polsce bylo ich duzo, szczegolnie na imieniny mojej mamy, czesto dostawala bukieciki od gosci i pachnialo w calym domu. Tutaj nie widzialam prawie w ogole konwalii, rzadko rosna gdzies w ogrodkach, a w sprzedazy nie spotkalam nigdy.
      Cala wiosna jest piekna, ale mnie wlasnie czaruja szczegolnie rzepaki i mniszki.

      Usuń
  2. Kiedy wracałam z Portugalii do Polski to zbliżając się do Frankfurtu pokazały się pola niemieckie i przepięknie z góry wyglądały połacie rzepaku, wśród innych zielonych pól. Nad Polską jeszcze tych żółtych prostokątów nie było.
    Tez się zastanawiam, kiedy mi się znudzi ta powtarzalność w przyrodzie.. Wiosna chyba jest najpiękniejsza. Ale potem będzie lato i też się będę zachwycała, potem jesień też to samo no i zima śniegowa też!
    Sliczne nadzwyczaj zdjęcia, rzepakowe ale masz tam jeszcze czosnaczka, gwiazdnicę, czeremchę...i Toykę..kwiatuszka nad kwiatuszkami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czeremche to akurat znam, ale pozostalych nie. Zreszta wszystko jedno, i tak nie spamietam tych nazw, a bede tylko zazdrosnie sie zachwycac, ze Ty czy Ninka, ZAWSZE wiecie, co w trawie piszczy i rosnie oraz jak sie nazywa.
      Toyka to moj kwiatuszek caloroczny.
      I wiem, ze kazda pora roku ma swoje uroki, ale zadna mnie tak nie jara jak wiosna i to wlasnie na poczatku maja :)))

      Usuń
  3. Też mam corocznego pierdalca, a do tego cierpi mój budżet, bo zawsze mało mi badyli wszędzie, a, szkoda gadać. Ale to taki fajny bzik. I widoki jednak wyciągają człowieka z zimowej chandry i otępienia :) Pięknie wszystko sfociłaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja spoko, przezimowalam sobie troche kwiatkow na klatce schodowej i wlasciwie moglabym miec wiecej, ale jak sobie pomysle o tych tlumach w OBI czy innym sklepie ogrodniczym, to mi przechodzi chec na dokwiecenie. Zamiaruje kupic pomidory, ale nie wiem, czy mnie zaniesie w poblize, choc jestem zmotoryzowana i nie byloby przeszkod.

      Usuń
  4. i u nas pola rzepaku w rozkwicie... ale przyroda tu na Pomorzu dopiero się zaczyna budzić. W Szwecji szliśmy przez piękny las do plaży, dokładnie traktem jakiejś księżniczki, przy letniej rezydencji królewskiej, i dokoła był dywan z zawilców, coś pięknego. Aktualnie planuję nasadzenia w donicach, skrzynkach i skrzyniach i koszenie trawy i ogarniam taras. Wiosna jest rzeczywiście piękna, zwłaszcza po tym braku koloru i zapachu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby wiosna trwa juz jakis czas, byly przebisniegi, krokusy, narcyze, zonkile i forsycje, kwitly tez drzewa wisniowe na centralnym kampusie uniwersytetu getynskiego, ale dla mnie prawdziwa uczta zaczyna sie wlasnie teraz, kiedy swiat zolknie, a niezliczone sloneczka zasiedlaja trawniki (niby chwast i to bardzo upierdliwy, ale jaki piekny!).

      Usuń
    2. I jaki zdrowy. Bardzo lubię chwasty wszystkie mają funkcje lecznicze i oszałamiające ilości witamin żelaza...etcetera

      Usuń
    3. Doszly mnie sluchy, z kwiatkow robi sie miod, a korzenie to juz w ogole sa panaceum na wszystko.

      Usuń
  5. Rzepak w Rzeszowie nie rośnie, ale trzeba przyznać, że mam tak jak Ty. Trzaskam te zdjęcia kwiatków i kwiateczków, a potem... nic z nimi nie robię. To dopiero geniusz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja to chociaz Wam pokaze, a i sama czesto wracam do tych zdjec, szczegolnie w zimie, kiedy mi smutno, szaro i zle. Na chwile poprawiaja mi nastroj. A poza tym kto mi zabroni trzaskac pierdyliardy zdjec, skoro lubie :p

      Usuń
    2. Otóż to. Ja też jestem znana z trzaskania pierdyliardów.

      Usuń
    3. Ale niewiele pokazujesz, moze bys tak na fejsbuniu pochwalila sie, co pstrykasz.

      Usuń
    4. Własnie o tym mówiłam. Robię, robię, a potem ich do niczego nie wykorzystuję.

      Usuń
    5. To zacznij, naucz sie robic te zdjecia po cos, komus pokazac, pochwalic sie. Najtrudniejszy pierwszy krok.

      Usuń
  6. Tez by mnie taka zóltosc radowala. Tutaj tego raczej ze swieca szukac. Miniszki pojedyncze i przekwitaja blyskawicznie, a rzepak to wrecz wyjatkowe zjawisko. W tym klimacie wiosna przemija blyskawicznie, a ze mamy nastepna ciezka susze, to nawet czesc z tutejszych chwastów nie wybila. Nawet osty sobie slabo radza :(.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za to w zimie macie fajniej, bo kiedy my slizgamy sie na lodzie i brodzimy w sniegowym blocie, u Was jest wiosenno-jesiennie, a przynajmniej cieplo. Lata Wam nie zazdroszcze.

      Usuń
    2. Hmmm, nie bardzo masz czego zazdroscic. Klasyczna grajdolkowa zima to raczej koszmar (przynajmniej dla mnie) - cos jak trzymiesieczny listopad. Temperatura nieraz spada ponizej zera, co przy zwyczajowym braku ogrzewania ostro daje w kosc, a przy obecnych cenach wiekszosci na ogrzewanie po prostu nie bedzie stac.

      Usuń
    3. No to rzeczywiscie nie ma czego zazdroscic.

      Usuń
  7. Jak pięknie!
    Na zdjęciu 1 masz czosnaczka pospolitego, na 4 dzika stokrotka,, ale to chyba wiesz, na 14, 15, 16 - gwiazdnica wielkokwiatowa, na 18, 19 i 20 - pierwiosnek lekarski, strasznie je lubię, na szczęście ktoś posadził na kwietniku przed sąsiednim blokiem kilka lat temu i razem z niezapominajkami rozsiały się po całym trawniku - w tym roku jest ich mnóstwo! A na zdjęciach 21 i 22 jest samiczka kosa.
    Zazdroszczę Ci, nie mam w pobliżu takich terenów, a tak lubię spacery wśród pól.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedzialam! Kto jak nie Ty? Bylo ich wiecej, ale tym razem, choc z niewielkimi wyjatkami, skupilam sie na zoltosciach. Bardzo sobie chwale lokalizacje, choc niestety miasto sie rozrasta i zabiera mi tereny spacerowe, ale najwyzej powedrujemy troche dalej, co to dla nas z Toyka.

      Usuń
  8. To się chyba nazywa zew ziemi😊 Sporo czasu spędziłam na wsi, wiem jak pachnie wiosenna łąka, zboże latem, skoszona trawa.. , sciernisko. Też mnie nosi, zwłaszcza o tej porze roku..w pola i lasy. Potrafię krążyć i wracać rowerem w miejsce przy stawach, bo akurat kosza trawe.. nie mogę się nasycic tym zapachem. Widzialam na Zachodzie Europy tzw. monokulturę rolnicza - tysiące hektarów pszenicy, kukurydzy, rzepaku.. Setki kilometrów tego samego gatunku trawy, która się karmi krowy tej samej rasy. Brak nieuzytkow, chwastów.. pestycydy dają radę. Biorąc pod uwagę fatalny stan wód gruntowych,wymarcie wielu gatunków ptaków, gryzoni i owadów, to chyba przyszłość ma jednak rolnictwo bio, nieuzytki, chwasty , obecność owadów i gryzoni, jak w czasach naszego dzieciństwa. Piękne zdjęcia, Tobie nie groza bóle czy jakieś sztywnosci stawów, skoro tyle kilometrów trzaskasz regularnie na nogach, Super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trzaskanie mam Toyce do zawdzieczenia, bo bez niej pewnie by mi sie nie chcialo, a poza tym troche strach latac po beludziu, a pitbull jednak odstrasza. Wczoraj musialam pojsc do tzw. miasta (bo ja tez niby w miescie, ale peryferyjnie) i tak mnie to zmeczylo, ci ludzie, pelno autobusow, ruch, maseczki - ze po powrocie do domu musialam sie zdrzemnac. Nie wracam tak zmordowana po pokonaniu z psem 10 kilometrow po polach. No ale na mojej wiosce akurat nie ma takiego sklepu, a z internetow tez nie wszystko da sie zamowic, wiec czasem musze, choc nie chce.

      Usuń
    2. Podobno najskuteczniej można uciec przed choroba/chorobami tylko na własnych nogach😊Też w to wierzę.

      Usuń
    3. Totez uciekamy ile sil w nogach i lapach :)))

      Usuń
  9. Naturą chyba ciężko się znudzić. Zawsze można znaleźć jakieś nowe miejsca, nowe zwierzaki, rośliny itp. do oglądania.

    Spacery z psem to rzecz, od której nie ma wymówek. I w sumie jest to dobry trening, regularny i w dość zbliżonych (choć pewnie nie zawsze) ilościach kilometrów.

    Pozdrawiam!
    Mozaika Rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie Toya, to pewnie by mi sie samej nie chcialo lazic, ale wiedzac, jak bardzo ona sie cieszy, kiedy moze ze mna spacerowac, tym chetniej wychodze z domu.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Maja nas za idiotow?

  Polska swietuje rocznice przystapienia do unii, no ja mysle, skoro ma same korzysci z tego przystapienia, gorzej z tym u nas, ja wolalabym...