17 maja 2022

Od czego sa dziadkowie?

 Niedawno obil mi sie o oczy pelen oburzenia wpis jakiejs mlodej mamy, bodaj na fejsbuku, ale glowy nie dam, ze jej wlasna matka bardzo ja rozczarowala, bo przeszedlszy na emeryture, odmowila opiekowania sie jej dziecmi, zeby ona mogla wrocic do pracy. Jakis czas temu mama mi opowiadala, ze jedna z emerytek poznanych w Wigorze, tez musiala wymowic czlonkostwo, bo corce urodzilo sie dziecko, a chciala wrocic do pracy, wiec babcia musi zajac sie wnukiem. Poznalam te kobiete, byla w Wigorze dusza towarzystwa, pisala doskonale wiersze, byla aktywna, chetna do pracy i tanca. Teraz bawi juz drugie dziecko corki. I pewnie poki sil wystarczy, bedzie te dzieci wychowywac, a kiedy sil zabraknie, corka ja zostawi samej sobie, bo dalej bedzie zajeta praca.
Dlaczego w Polsce musi byc takie oczywiste, ze po przejsciu na emeryture babcie nie moga zajac sie wlasnym zyciem, rozwijac zainteresowan, spotykac sie z innymi emerytami, wyjezdzac na wycieczki, studiowac na uniwersytecie trzeciego wieku czy chodzic na tance? Ich corki czy synowe wrecz oczekuja, ze babka poswieci sie wychowywaniu ich dzieci, bo bedzie taniej niz w zlobku czy przedszkolu. Czy emerytce juz nic sie od zycia nie nalezy? Przeciez wychowala juz wlasne dzieci, pracowala i nalezalby sie jej zasluzony odpoczynek.
Oczywiscie sa sytuacje wyjatkowe, gdzie matka dziecka MUSI niezwlocznie wracac do pracy, bo wziety byl kredyt, ona jest wlascicielka firmy i jesli nie bedzie pracowala, czeka ja bankructwo, ale... nie wolno byc tak roszczeniowym, zeby matce dawac zajecie z wlasnymi dziecmi na caly etat. Mozna prosic od czasu do czasu, zeby z doskoku popilnowala wnukow, kiedy rodzice chca wieczorem razem wyjsc.
Dla mnie to przejaw ekstremalnego egoizmu wyreczac sie matka przy wychowywaniu wlasnego potomstwa. Zdecydowalas sie na dzieci, to je wychowuj i nie oczekuj, ze inni zrobia to za ciebie. I nie uskarzaj sie po fejsbukach, ze matka ci odmowila, ona swoje dzieci juz wychowala. Jak widac, niespecjalnie dobrze, nie nauczyla ich respektowania woli drugiego czlowieka, nie wpoila, jak nie byc egoista i jak ponosic odpowiedzialnosc za wlasne decyzje,  a nie obarczac ich skutkami rodzicow. Corka zas malo, ze ma do matki zal, to jeszcze odwraca kota ogonem, zarzucajac rodzicielce egoizm i odmawiajac jej prawa do zasluzonego odpoczynku po kilkudziesieciu latach pracy.

32 komentarze:

  1. Masz absolutną rację, nie dałabym się zapędzić do roli babci na pełny etat. Od czasu do czasu? czemu nie, ale mam wrażenie, że to mój czas na który sobie zapracowałam i póki sił starczy staram się nim manewrować według mych potrzeb i zainteresowań. Mój mąż lubi osiadłe życie ja nie i też się wyzwoliłam od jego ewentualnych pretensji, robię co chcę i co jest w moich możliwościach. A moje wnuczki kocham nad życie , sa najcudowniejsze na świecie ale mają swoich rodziców.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty jestes w tej komfortowej sytuacji, ze wnuki masz daleko i nawet nie musisz szukac wymowek, dlaczego nie chcesz sie nimi opiekowac na codzien. A ja po prostu dziwie sie kobietom, ktore nie umieja czy nie chca odmowic wlasnym dzieciom pomocy przy wychowywaniu wnukow. W Polsce to nie do pomyslenia, podobnie jak oddanie niepelnosprawnych rodzicow czy innych czlonkow rodziny do domu opieki.

      Usuń
  2. Gdy urodziłam Letnią, moi rodzice jeszcze pracowali, więc i tak nie było mowy o jakimś niańczeniu. Ale nawet gdyby byli na emeryturze, to nie śmiałabym komuś (nawet jeśli to moi rodzice) wciskać swojego dziecka. Oni już mieli dzieci - mnie i Misia Mamusi. Ja z kolei w ogóle nie chciałabym mieć wnuków, na szczęście Letnia się też do rozmnażania nie pali.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie bylo podobnie, przy pierwszej rodzice pracowali, potem wyjechalam i musialam sobie sama radzic. Kiedy chcielismy wyjsc, trzeba bylo placic za opieke nad dziecmi.
      A Letnia moze kiedys dojrzeje do dzieciorobstwa. :)))

      Usuń
    2. No nie wiem. Skończyła już 25 lat i wcale nie robi wrażenia dojrzałej. To oczywiście nie oznacza, że jestem rozczarowana, bo nie jestem.

      Usuń
    3. Moje zaczęły się mnożyć po 30-tce, wiec wszystko przed Tobą.

      Usuń
  3. punkt widzenia ))) Matkajadwiga ma za złe brak wnuków. Jak by było oczywiste, że ona je będzie wychowywać )))))))))))))))) (ledwo psa i koty jej zostawiamy). Atawizm. Tradycja i kultura przykościelna. Wiesz, powszechne jest przekonanie, że nie masz nic innego do roboty, gdy jesteś babką na emeryturze. Tymczasem kobiety sobie pracują w przypadku fajnej pracy(i nie tylko) dość długo i zazwyczaj idą na wolne i chcą mieć spokój albo stan zdrowia im nie pozwala zajmować się wnukami intensywnie . Poza tym wytłumacz mi po cholere te dzeciory skoro nie ma siły i chęci, żeby się nimi zajmować ???? i zwalanie na dziadków i pretensje????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie podoba mi sie to, co napisałaś :-)

      Usuń
    2. Jesuuu, tylko nie MJ do opieki nad dziecmi, jeszcze by chylkiem Wam je ochrzcila, a potem na religie prowadzala. To juz lepiej wynajac nianie. Albo nie miec dzieci.
      Ale presja otoczenia jest wielka, wiec rodza kobity te dzieci dziadkom na ucieche, wiec niech je wychowuja, bo mamusia musi wrocic do pracy.

      Usuń
  4. Masz rację, zdecydowanie. U nas było oczywiste, że babcie nie będą zajmować się dziećmi; kiedy urodziły się dzieci (najpierw siostry, potem moje) rodzice jeszcze pracowali, mama Jacka też. Potem moja mam zachorowała, więc nie było w ogóle takiej opcji. Obie z siostrą wykorzystałyśmy nasze urlopy wychowawcze. Siostra często podrzucała swoją córeczkę dziadkom albo nam. Ja już nie, ze względu na chorobę mamy. Ale o opiece na cały etat w ogóle nie było mowy, obie z siostrą byłyśmy tego świadome.
    Ja wnuków nie mam, więc nie ma o czym mówić. Podziwiam kobiety, które decydują się na pracę opiekunek. nie chciałabym być nianią. Nawet własnych wnuków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Was, u mnie, u wielu bylo oczywistym, ze dziadkom nalezy sie odpoczynek po kilkudziesiecioletniej pracy, ale u innych oczywistym jest, ze dziecko podrzuci sie matce i dalej bedzie zylo jak za panienskich czasow. Swiete oburzenie jest, kiedy matka sie postawi i nie chce dzieci wyreczac, ale najczesciej te babcie klada uszy po sobie i pomagaja. Moze boja sie, ze kiedy same beda potrzebowaly pomocy na starosc, ich dzieci wypomna ich niechec do pomagania teraz?

      Usuń
    2. Ale taki handel się nie uda. Te dzieci tym bardziej nie będą się chciały "odwdzięczyć" opieką nad rodzicami, bo są roszczeniowo nastawione i wszystkiego chcą dla siebie. W ogóle to wszystko przecież nie na tym polega. Świat się zmienił tak bardzo, że teraz takie układy jak w dawnych, wielopokoleniowych rodzinach są niemożliwe. Choć osobiście uważam, że to było dobre rozwiązanie: duża rodzina, w której każdy miał swoje miejsce i rolę do spełnienia. Niestety, dziś niemożliwe.

      Usuń
    3. Kiedy moi rodzice oddali mnie babci na wychowanie do Krakowa, bo mieli nakaz pracy i zero mozliwosci na przedszkole, z dziadkami mieszkali wtedy jej rodzice, a moi pradziadkowie. To byl dla mnie piekny czas, czulam sie taka kochana, bylam jedyna wnuczka i prawnuczka, wiec rozpieszczali mnie na wyscigi. Fajne byly takie wielopokoleniowe rodziny pod jednym dachem.
      A wracajac do tematu, ta biedna babcia nie zdaje sobie sprawy, ze na pewno pilnowaniem dziecka nie zarobi sobie na opieke na starosc.

      Usuń
  5. Ha, ha, nawet mi przez mysl nie przeszlo choc raz odstawiac dziecie do babci / tesciowej. Zeby je w wierze doktrynowala? Po moim trupie... Druga babcia zas twierdzila, ze zobaczyc wnuka raz na dwa lata zupelnie wystarczy. Moje dziecko, mój problem :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo zdrowe podejscie ma druga babcia, mnie tez by wystarczylo, wiec ta pandemia byla mi nawet troche na reke, a teraz lobuzy sa juz bardziej komunikatywne i mniej psoca, wiec czasem moge z nimi posiedziec, ale tylko, kiedy ja bede chciala i miala czas.

      Usuń
  6. Ja to dopiero jestem wyrodną babcią. Pierwsze wnuczę było dla mnie takim szokiem, że oswajałam się z nią przez lata i na słowo babcia reagowałam jak pies na jeża. Nie niańczyłam, bo za granicą siedzieli. Potem już było łatwiej, wnuki posypały się jak z rogu obfitości, ale też nie niańczyłam, bo raz że zagraniczne były, dwa - wciąż pracowałam i pracuję. Poświęciłam tylko miesiąc na niańczenie trzeciego, bo nie mieli go z kim zostawić na obczyźnie, jak rodziło się czwarte. Moja teściowa RAZ w życiu wzięła jedno dziecko na parę godzin, a to historia na notkę na blogu, nie na komentarz. U mnie zasada - poproś, wezmę. W awaryjnych sytuacjach nawet na tydzień-dwa (z bólem serca), ale moje wnuki są już do ogarnięcia, poza dwójką najmłodszych, którym frajdę jeszcze sprawia akcja "popsujemy babcię na ile się da". :) Rozumiem - choroba, zdarzenie losowe, chęć wyrwania się na parę godzin, ale tak to nie. Może gdybyśmy mieszkali razem, jak kiedyś rodziny wielopokoleniowe to byłoby inaczej. Ale tak, skoro przez kilkanaście lat nikomu nie przeszkadzało, że jestem sama jak palec, bo dałam im wolną rękę na ich życie i marzenia, to dlaczego teraz mam zmieniać opcje? Lubię siebie i swoją samotność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje tez juz zrobily sie do ogarniecia, dawno z nimi nie obcowalam, ale bylam przyjemnie zaskoczona, ze sie jakos ucywilizowaly, a ten najmlodszy to juz sie urodzil ucywilizowany, byle mial co zrec, kiedy zrobi sie glodny, bo inaczej nie ma zartow.
      Mama tez niespecjalnie mi pomagala, bo ja tu, oni w Polsce, wiec przyjezdzala raz na dwa lata na miesiac, a poza tym musialam sobie sama radzic. Mnie rodzice oddali babci do innego miasta i zyli sobie po pansku. Musialam wrocic, kiedy szlam do szkoly, a wcale nie chcialam.

      Usuń
  7. Moja Mamcia, pomagała mnie na tyle, ile mogła, bo gdy mieszkaliśmy z Nią, to zostawała z dzieckiem. Po urodzeniu Młodej Mąż przeszedł na inny system pracy i gdy nie dostała się do przedszkola, to raz, dwa razy w tygodniu, gdy oboje pracowaliśmy Młoda jechała do Babci.
    Wnuczek nie pilnuję, bo jedne mieszkają w innej miejscowości a najmłodsza, jest rozpuszczana przez drugich dziadków. Ja jestem babcią od zadań awaryjnych i od rozpuszczania dzieci, tym bardziej, że jeszcze pracuję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli klasyka. Ciekawe, co by bylo, gdyby mama odmowila pomocy przy dzieciach, bo np. chodzilaby sobie na randki albo gdziestam. Ale Twoja mama jest jeszcze z pokolenia, ktore nie odmawialo. Teraz to te babcie takie nieuzyte. :)))

      Usuń
    2. Niestety, przez przeprowadzkę nie mieliśmy przedszkola dla Młodej i wtedy ją się woziło. Jeden rok szkolny i najczęściej to był jeden dzień w tygodniu. Tak, więc nie cały etat i jeszcze wtedy żył Tata...

      Usuń
  8. Co tu się rozpisywać, to oczywiste. Mam córkę, nie mam wnuków, ale nawet gdybym miała, nie wyobrażam sobie, że miałabym zrezygnować z własnego życia. Never.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to nie, ale pewnie na wakacje bys brala, zeby pohasalo nad jeziorem zamiast siedziec latem w murach, bo rodzice musza pracowac. Czlowiek troche glupieje, kiedy te wnuki sie rodza.

      Usuń
  9. Byłam nadopiekuńczą matką, nie chciałam być nadopiekuńczą babcią. Zbyt wiele by mnie to emocjonalnie kosztowało. Okazjonalna opieka- tak! I jakoś sobie dzieci poradziły! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W koncu to ich dzieci, wiec musialy sobie poradzic, przynajmniej nie wymagaly i nie mialy pretensji. Pomagac tak, ale nie zastepowac.

      Usuń
  10. Nie zauważyłam, żeby to (zajmowanie się wnukami na pełny etat) było oczywiste. Jeśli nawet kiedyś, to te czasy już dawno minęły. Mam znajome - babcie , teściowe, które kupują trekkingi , jeżdżą do Katmandu, w polskie i słowackie Tatry, cieszą się godna pozazdroszczenia kondycja i zainteresowaniami. I nikogo to nie dziwi. Myślę, że w ogóle nie zdarzają się sytuację, że mama lub teściowa zrezygnuje ze swojej, często nieźle płatnej pracy, by zająć się dzieckiem własnego dziecka. Nie znam ani jednego takiego przypadku, choć pomoc dzieciom tak, jak najbardziej, jeśli ktos ma warunki i chęci. Nie widzę zreszta w tym niczego niestosownego. Może to trzeba zacząć od nauczenia własnego dziecka odpowiedzialności.. za siebie, za swoje życie. Myślenia o "jeden ruch do przodu" w sensie, jeśli planujemy mieć dziecko, to pomyślmy jak damy radę z rozwojem zawodowym, czasem jeszcze studiami, czy stać nas będzie na opiekunkę, prywatny żłobek.. etc. etc. To wszystko da się przewidzieć i pogodzić, choć lekko może nie być. Mysle, że dziadkowie mogą odegrać bardzo pozytywna rolę w życiu wnuka, jesli uświadomią sobie od początku, że ich rola jest drugoplanowa, że od wychowania są rodzice. Byc moze niektórym osobom trudno pogodzić się z rola babci lub dziadka, bo to ich "postarza", ja myślę, że pewne procesy są w życiu nieuchronne, jeśli mamy serdeczne relacje z własnymi dziećmi, czujemy się spełnieni jako rodzice - z radością przyjmiemy i po kochamy wnuki. Ja bardzo chętnie przebywam z moja wnuczka, cudowne uczucie, gdy jeździmy razem na rowerach(każda na swoim), bardzo ja kocham, ale nie wiem, czy bym dała radę być z nią na codzień, nie musiałam tego sprawdzać. 😊Ja mam ogromne zaufanie do kompetencji rodzicielskich moich młodych - córki i zięcia, wiem, że nie zawsze tak jest, zdarza się,że nasze dzieci związa się z nie odpowiednimi partnerami, wtedy rodzice tym bardziej chcą pomoc,..bywa różnie, jak w życiu. Bycie babcia/dziadkiem to przywilej, nie wszystkim dany, jestem bardzo szczęśliwa babcia😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Instytucja dziadkow jest bardzo pozyteczna, maja wiecej czasu i cierpliwosci dla wnukow, juz nic nie musza, moga sobie porozpieszczac wnuki, ale w imie czego mieliby zastepowac rodzicow. Jednak nie brakuje dzieci, dla ktorych przejecie opieki nad ich dziecmi przez rodzicow jest zrozumiale samo przez sie. Oni nawet nie pytaja, oni wymagaja i nie biora zadnej odmowy pod uwage. Mowimy oczywiscie o rodzicach juz nie pracujacych. Oni musza miec czas dla wnukow.

      Usuń
    2. My -babcie i dziadkowie nic nie musimy. Nie nasze dzieło, nie nasz cel w obróbce😊My mamy tylko kochać i starać się to robić mądrze..

      Usuń
    3. Otoz wlasnie! Ja uswiadomilam to moim corkom jak tylko zaszly w ciaze, ze moge pomoc, ale wtedy, kiedy ja mam na to ochote i czas, a nie kiedy im sie zamarzy, no i odpowiednio wczesniej maja sie zapowiadac z ta opieka.

      Usuń
  11. Matko, pilnować dzieci? a w życiu!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ponieważ nie miałam nikogo kto miałby się zająć dzieckiem gdy ja będę w pracy to: zdecydowałam się na dziecko (12 lat po ślubie) gdy miałam na to odłożone pieniądze i wiedziałam, że mogę wziąć trzyletni , bezpłatny urlop wychowawczy. A to że potem nadal nie pracowałam tylko zajmowałam się dzieckiem i domem to już inna historia. Denerwuje mnie, gdy dorośli skądinąd ludzie zupełnie nie myślą- dziecko, jego wychowanie, opieka nad nim to sprawa rodziców a nie dziadków. Moja córka odchowała dzieci bez pomocy babć .A ściągnęła nas tu gdy już dzieci nie wymagały pielęgnacji.
    Serdeczności dla Ciebie i Twojej Mamy;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekujemy! :*
      Dla mnie niezrozumiale jest to oczekiwanie i pewnosc, ze matka sie na wszystko musi zgodzic. Bo przeciez nie pracuje, bo nam sie nalezy, bo musi pomoc, taka jej rola. Manipulacja i zarzucanie egoizmu, prawdziwy dramat, bo matce juz sie nic od zycia nie nalezy.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Maja nas za idiotow?

  Polska swietuje rocznice przystapienia do unii, no ja mysle, skoro ma same korzysci z tego przystapienia, gorzej z tym u nas, ja wolalabym...