Wioska, w ktorej mieszka corka z rodzina, liczy sobie 8,5 tysiaca mieszkancow i wyglada wlasciwie jak male miasteczko, ale nie ma praw miejskich, wiec chodzi za wies. Ma jednak sporo miejskich udogodnien, szkoly, lekarzy, kilka knajp, sporo sklepow (Lidl, Rossmann, Penny, DM, Rewe, Netto i wiele innych), ale wieksze zakupy robi sie w Limburgu oddalonym o jakies 15 kilometrow. Pisalam o nim TUTAJ i w kilku nastepnych postach. Po bardzo powazne zakupy jezdzi sie do Wiesbaden, Frankfurtu czy Kolonii. Sila rzeczy bylismy wiec kilkakrotnie w Limburgu, ale glownie wedrowalismy lub ja sama wedrowalam po najblizszej okolicy.
Pogoda na szczescie sie poprawila, choc pierwszego dnia padalo, ale i to nas nie wystraszylo i, wdziawszy na sie kalosze i peleryny, a mlodego zakrywszy folia w wozku, udalysmy sie na przechadzke. Bo nie ma zlej pogody, moze byc tylko zle dobrane odzienie. Z ciekawostek, niedaleko znajduje sie Das Ewige Eis czyli zjawisko wiecznego lodu, bez wzgledu na pore roku. To unikalne zjawisko wiecznej zmarzliny na poludniowym zboczu piargi gory Dornburg. Jesli interesuje Was to zjawisko i to, dlaczego lod trwa nawet w lecie, zajrzyjcie TUTAJ i wrzuccie sobie niemiecki tekst na tlumacza gugla.
Hesja jest landem katolickim, wiec podobnie jak w Polsce, wszedzie pelno jest rozniastych kapliczek, krucyfiksow i innych takich.
Spotkalam tez podczas spacerow po okolicy drogowskaz pokazujacy, w ktorym kierunku i w jakiej odleglosci, w jakim landzie znajduja sie miejscowosci o nazwie identycznej jak sasiednia wies Dorndorf.
Wloczylismy sie z Juniorem dokola gory, na ktorej znajduje sie kaplica pod wezwaniem sw. Blazeja (Blasius Kapelle), miejsce pielgrzymek. Chcialam tam pojsc, ale ani corka, ani ziec nie wyrazili entuzjazmu, zeby pojsc tam ze mna, a to dlatego, ze z wozkiem nie da rady sie wspinac na gore i trzeba by niesc Juniora w nosidelku-kangurku. My obie z corka nie za bardzo do wspinania sie z takim ciezarem, a zieciowi akurat kolano wysiadlo, mial bardzo spuchniete. Nie to nie, poszlam sobie sama, bez nikogo, ale o tym napisze w osobnym poscie.
![]() |
To wlasnie ta gora... |
![]() |
...i widoczna kaplica |
Ogolnie jest gdzie chodzic, ja poznalam na razie trzy trasy spacerowe, ale jest ich znacznie wiecej, tyle tylko, ze teren pagorkowaty i jesli idzie sie pod gore pchajac wozek, to czlowiek sie spoci i zasapie.
Bylabym prawie zapomniala! W sasiedniej wsi znajduje sie farma strusi emu. Jesli Was temat interesuje, zajrzyjcie albo na ich strone na fb KLIK, albo na ich strone w internecie KLIK. My z corka i Juniorem podjechalysmy tam krotko przed zachodem slonca, wiec nic sie nie dzialo, ale w innej porze mozna tam kupowac strusie mieso, wyroby z ich skory, jaja i puste skorupki. Dla dzieci organizowane sa jakies imprezy, dziala kawiarenka, no takie tam atrakcyjki.
Nie mozna podejsc bezposrednio do strusi, zwiedzajacych i te wielkie ptaszyska dzieli podwojne ogrodzenie. Nie znam powodu, moze ptaki sa niebezpieczne dla ludzi i moglyby podziobac, a moze chodzi o uniemozliwienie karmienia ich z reki? Nie mam pojecia, ale strusie sa ciekawskie i po chwili podchodza do plotu, mozna je dokladnie obejrzec, a ich wielkosc budzi respekt. Przy czym mozg maja wielkosci orzecha wloskiego, wiec sa chyba troche gupie. :)