06 września 2022

Coraz bardziej zdana na siebie

 W ostatnim tygodniu, kiedy to zrobilo sie ewidentnie chlodniej, ale pogoda nadal byla jak zyleta, duzo spacerowalysmy z Toyka, wlasciwie codziennie. Tyle ze w dni powszednie robilysmy troche mniejsze rundki, bo po robocie czlowiek nieco zmachany. Za to w sobote zarzadzilam marsz na psie kapielisko, a Toyka skwapliwie przytaknela, bo dawno tam nie bylysmy. Raz podczas tych sakramenckich upalow podjechalam samochodem tak blisko jak sie dalo, bo nie usmiechal nam sie morderczy marsz w temperaturze bliskiej wrzenia (mozgu), a ochota na zmoczenie brzusia byla wielka. Wystarczyl ten niewielki dystans od auta do kapieliska i juz mialysmy dosyc, tyle ze Toyka zaraz sie ochlodzila, a ja sie dalej pocilam. Tym razem caly dystans pokonalysmy pieszo, idac wzdluz Leine, wiec sucz miala tych kapieli po kokarde.




Leine ma tak niski poziom wody, ze spokojnie mozna przejsc ja w bród, co dla stroniacej od plywania, ale uwielbiajacej moczyc konczyny i brzusio Toyki ma same plusy. Tyle tylko, ze wielki urodzaj wodorostow utrudnial bieganie po wodzie.
Kiedy w koncu doszlysmy do kapieliska, moim oczom ukazal sie obraz nedzy i rozpaczy. Jak wiecie, chodzimy tam czesto z psami, od lat, i nigdy jeszcze poziom wody nie byl tak katastrofalnie niski, zeby ukazaly sie "wyspy" i przy samym brzegu kamienie, ktore normalnie sa gleboko pod woda.


I na tych wlasnie kamieniach cos sie Toyce przydarzylo, bo nagle zaczela glosno plakac, trzymajac w gorze lewa przednia lapke. Mnie zrobilo sie niedobrze ze strachu, ze bede musiala ja niesc, bo chyba zlamala lapke, a do najblizszego miejsca, gdzie moglby zaparkowac samochod, byl jednak spory dystans. Musialam zlezc po tych niebezpiecznych kamorach na dol, zeby ja stamtad wyniesc, bo caly czas stala i piszczala. A bylo co wynosic, dobre ponad 20 kilo z bolaca lapka. Postawilam i zaczelam badanie, nie piszczala, wiec doszlam, ze to nie zlamanie czy zwichniecie, ale chwilowe skrecenie czy cus w ten desen. Powolutku postawilam lapecke, a Toyka mocno kulejac, przeszla kilka kroczkow. Z kazda chwila szla coraz pewniej, choc nadal kulala dosc mocno. 
Postanowilam nie narazac jej na dlugotrwaly marsz do domu, wiec zadzwonilam po slubnego, zeby nas odebral autem. I tu zaczely sie schody wieksze od tych kamieni, na ktorych doszlo do wypadku. Nad Kiessee mozna dojechac od kilku stron, "nasze" sa dwie, bo do pozostalych musielibysmy jechac przez cale miasto. Nazwalam ulice, gdzie bedziemy na niego czekac, on nie wie, nie zna nazw ulic. Noszszsz... ale ok, ja tez czesto jezdze na pamiec, nie znam nazw wszystkich ulic, wiec tlumacze jak dziad krowie na granicy. On dalej nie wie. Czy to tam, gdzie wiezienie? (czasem wracamy pieszo obok poprawczaka dla malolatow), mowie NIE, to tam, gdzie sa usypane haldy zwiru i piachu (jest jedno takie miejsce). On nie wie. Tlumacze cierpliwie, ze musi jechac obok centrum logistycznego az do Rosdorfer Kreisel (rondo Rosdorfskie - jedno taki w Getyndze), ten zaczyna wymieniac piec innych rond w okolicy. Mowie, ze to jest ten wjazd do Kiessee od tylu, nie od Sandweg, on dalej nie wie. Mnie juz zaczyna sie gotowac i para leciec nosem, pies kuleje, idziemy w strone, skad on mialby nas odebrac, a ten nie wie, gdzie ma przyjechac. W koncu grzecznie polecilam mu, ze ma sie bujac i wylaczylam sie, bo dalsze tlumaczenie mijalo sie z celem. Myslalam, ze da sobie spokoj, jeszcze jakis czas szlam ulica, ktora ewentualnie moglby jechac, pozniej skrecilam do skrotu dla pieszych. Kiedy bylysmy juz bardzo blisko domu, ten dzwoni, gdzie jestesmy, bo on nas szuka i wszystkie wjazdy nad jeziorko objechal, a nas nie ma. Nie wiem, czy myslal, ze bedziemy tam kwitnac, skoro nawet nie umowilismy sie na czekanie, bo przeciez nie wiedzial, gdzie ma przyjechac. Jego szczescie, ze byl w telefonie, a nie stal przede mna, bo bym zabila na smierc. A tak, tylko bez slowa rozlaczylam sie, niech on sie teraz zastanawia, dlaczego. W domu byl przed nami. 
Na szczescie Toyka "rozchodzila" lapke i na dzielnie wkroczyla juz bez kustykania. Trzeba ja jednak obserwowac i nie narazac na ponowne skrecenie, nie pozwalac na brewerie, gonitwy i skoki.
Kiessee jak zwykle zachwycajace, zwlaszcza przy tak pieknej pogodzie, ale niestety zakwitniete w stopniu strasznym.


 
W drugim jeziorku, gdzie bylo kapielisko (dla ludzi), jest obecnie zakaz kapieli, bo przez te upaly tez zakwitlo i pojawily sie sinice. A ja myslalam, ze to tylko w Baltyku wystepuje zakwit sinic. No i fiut bombki strzelil, nie bedzie gdzie juz poplywac, bo kryte baseny beda w Niemczech rowniez pozamykane, a to z przyczyn oszczednosciowych, gdyz-poniewaz trzeba te gigantyczne ilosci wody podgrzewac, a tu Putin przykrecil kurki gazowe. W ogole program oszczednosciowy jest dosc restrykcyjny, pomniki czy atrakcje architektoniczne maja przestac byc oswietlane, wystawy sklepowe od 22.00 rowniez, w biurach i urzedach od zaraz temperatura ma byc zredukowana, mieszkania tez beda mniej grzane. 
Nadchodza ciezkie czasy...

34 komentarze:

  1. Biedna Toyka, taka niepotrzebna przygoda (wypadek) w tej kamienistej rzece. Ale Toya dzielna jest, plakala tylko na poczatku, a potem odwaznie zdecydowala sie isc. No i wszystko sie dobrze dla niej zakonczylo.
    Czasami trudno jest sie dogadac, ale slubny chcial dobrze, nawet wyjechal Was szukac i gdybys czekala to by Was znalazl. Gdybym byla Twoja slubna to bym sie na Ciebie pogniewala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On coraz mniej kontaktuje. Nie powinien rowniez prowadzic juz samochodu, dochodza mnie sluchy od znajomych, ze jezdzi i parkuje juz bardzo niepewnie, ja widze to samo, tyle ze jak jedziemy gdzies razem, to ja prowadze, bo nie wytrzymalabym jego wyglupow. A gdyby tak rzeczywiscie Toya zlamala lapke albo nie mogla isc sama, musialabym chyba wezwac taksowke, bo na niego nie ma co liczyc.

      Usuń
    2. Oj znalazl by Was, jestem pewna, bo chyba objechal wszystkie dojscia. Ludzie chca korzystac z wygody uzywania samochodu jak najdluzej, dlatego starsi ludzie jezdza nawet jak maja jakies trudnosci. Mysle ze kazdy z wiekiem moze miec jakies trudnosci, bo tez mysli sie wolniej, dobrze jak zdajemy sobie sprawe co nam pogorszylo sie w jezdzeniu. Ja wiem ze szybko moga zmeczyc sie moje nogi, wiec jezdze na krotkie dystansy, ale smieszne bo mniej wiecej co drugi rok mam testy jezdzenia i wtedy jezdze ponad pol godziny, co jest dla mnie dlugo, ale daje rade.

      Usuń
    3. Moze by i znalazl, ale ja sie rozlaczylam i wyszlam z zalozenia, ze nie przyjedzie, skoro nie wiedzial, dokad ma przyjechac.
      "Trzeba wiedziec, kiedy ze sceny zejsc niepokonanym", ze tak polece klasykiem, ale do tego trzeba umiec uznac swoja slabosc, a jemu sie wydaje, ze jest wiecznie mlody, zas na uwagi reaguje agresja. On moze i cos czuje, ale za nic sie nie przyzna. Tu niestety nie ma testow dla osob w podeszlym wieku, a szkoda, byloby mniej wypadkow.

      Usuń
    4. Tutaj tez ogolnie nie ma testow tylko dlatego ze masz duzo lat, ja mam testy bo mam specyficzne choroby.
      Niektorzy ludzie nie chca za zadne skarby dowiedziec sie o swoich ulomnosciach, nawet chorobach, nie tylko mezczyzni kobiety tez. Szkoda.

      Usuń
    5. Ja jestem za wprowadzeniem obowiazkowych testow od 75, bo wtedy mniej wiecej zaczyna sie proces. Po przejsciu testow niech nawet jezdzi do setki, jesli jest sprawny, ale niektorym odbieralabym prawo jazdy.

      Usuń
  2. Współczuję akcji z Toyką, a tym bardziej ze Ślubnym. Czasami ciężko jest się dogadać z facetem. Jedno, co dobre dla Ciebie, to te spacery z Toyka, odstresowujące Ciebie po dniu pracy, wpływające na kondycję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale sama widzisz, co mnie odstresowalo, to wystarczyla jedna rozmowa telefoniczna i juz od nowa bylam w stresie po kokarde. Ten facet mnie wykonczy.

      Usuń
  3. Przeraża mnie ten brak wisi w rzekach...

    No się nie dziwię, że straciłaś cierpliwość;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest po prostu dramat! U nas ta susza trwa od wielu tygodni, niby ma od jutra padac, ale ja juz meteorologom nie dowierzam, bo czesto zapowiadali opady i nic nie bylo.

      Usuń
  4. ciekawe co tutaj?? jakoś nie słyszałam że baseny, aquaparki mają być pozamykane. podobnie niedogrzane biura czy oszczędności oświetleniowe wystaw. Serio. Niestety wydaje się być logiczne. No współczuję. cholera że ja nigdy nie pomyślałam łżąc z Erna - 40kg na spacery a tam gdzie ja łaziłam nie bylo jak dojechać, że coś się może psinie stac i co wtedy??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ehhh, Polska to bogaty kraj, moze sobie na wszystko pozwolic, na pincetplusy dla niepracujacych, na pincet swiat koscielnych i pinc dlugich weekendow w roku. Niemcy oszczedzaja na reparacje, no i jeszcze zeby calemu swiatu pomagac.
      Ja juz kombinowalam tam zostac, zeby slubny podjechal jak najblizej mozna, wzial z auta koc i w najgorszym przypadku nieslibysmy ja do auta w kocu we dwoje. Wez pod uwage w razie potrzeby. Ale tfu, tfu, tfu, zeby nie musiec.

      Usuń
    2. Ooo tak a długi rosną i rosną i rosną....i wnuki będą suchy chleb wpierdalac

      Usuń
    3. Na chleb im juz nie wystarczy, ledzie lyzka (nie miska) ryzu dziennie.

      Usuń
  5. Oj, trudna sytuacja. Dobrze, że z łapką Toyi lepiej.
    A sinice są w każdym zbiorniku wodnym, w rzekach też, ale tzw. zakwit pojawia się tylko w wodzie stojącej, albo tam, gdzie bardzo wolno płynie, np. na brzegach zbiorników za zaporami na rzekach.
    Mimo wszystko żal mi Twojego męża. Z pewnością nie czuje się dobrze z tymi problemami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam nie wiem, mój ojciec na przykład ma zdiagnozowaną sporą utratę słuchu, ale nie on ma problem, tylko wszyscy obok. On nie rozumie o co chodzi, przecież jest doskonały, jak zawsze. Taka to, jednak częściej męska, postawa. Jak problemu nie widzę, to go nie ma.

      Usuń
    2. Nie tylko męska, niestety, choć u panów jakby częściej występuje.
      Ale może tak być i u męża Pantery, tzn. że nie widzi i nie rozumie problemu u siebie.

      Usuń
    3. Ninka, mnie nie jest go zal, bo jest bezczelny i agresywny, a wina za wszystko obarcza mnie, teraz tez, ja mu zle tlumaczylam, gdzie ma dojechac. Za to moglabym zabic. Tak samo ze sluchem, nie slyszy, ale to ja podobno mamrocze.

      Usuń
    4. Agniecha, czuy oni wszyscy tak maja? O Moj tez nie widzi zadnego problemu, on jezdzi jego zdaniem bardzo dobrze, a ja widze cos innego. On swietnie slyszy, tylko ja belkoce i odwracam glowe specjalnie.

      Usuń
    5. Oj, skad ja to znam... Mojemu tez sluch zaczyna nieco szwankowac i obraza sie, kiedy prosze, zeby mówil nieco ciszej :(.

      Usuń
    6. Kobiety starzeja sie jakos z wieksza godnoscia i predzej przyznaja do zaklocen w funkcjonowaniu niz mezczyzni.

      Usuń
  6. Sinica neka rowniez jeziora i to juz od lat. Ma swoj okres kwitnienia i wtedy jest zakaz kapieli, o ktorym trabia w radio. A dlaczego nie korzystacie z nawigatora? A tak to pamietaj o "zimnej glowie", kazdy w stresie zaczyna sie zachowywac dziwniej, rowniez drugi czlowiek. Dobrze, ze wszystko skonczylo sie dobrze. Uwazajcie na siebie! A oszczednosci oswietleniowo-grzewcze sa konieczne. Zdjecia sa tak pogodne, ze milo popatrzec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No patrz, myslalam, ze to tylko w morzu, bo najczesciej sie slyszy o sinicach tam wlasnie.
      Nawigacje mamy, a jakze, ale tylko ja umiem ja obslugiwac, zreszta zamim byl zdolala mu wytlumaczyc, gdzie ona lezy, to predzej pieszo doszlabym do domu i sama ja wziela. On nie umie doladowac sobie telefonu, takiego zwyklego dla seniorow, o smartfonie nie wspomne.

      Usuń
  7. Anuś, przecież faceci widzą z reguły zupełnie co innego niż my i ich "punkty orientacyjne" są odmienne od naszych.Nie zdążyłam do końca przeprowadzić w tym temacie dogłębnych studiów, bo mi obiekt niestety odszedł w lepszy wymiar, ale nie jeden raz przekonałam się, że szliśmy tą samą drogą i każde z nas co innego z niej zapamiętywało. No i nic dziwnego, że potem trudno się nagle w terenie odnaleźć. Toyka pewnie nadziała się stawem na jakiś kamyk, a to bywa bardzo bolesne i dość długo boli.
    Serdeczności dla Ciebie i pozdrowienia dla Mamy;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam nie wiem, co on widzi, ale i chodzilismy tamtedy, i jezdzilismy, a zyjemy w tym miescie od ponad 30 lat, wiec nie wiem, jak bardziej moglabym mu tlumaczyc, gdzie co jest. On prawdopodobnie jest zly na siebie, ze sie psuje, a ze jak kazdy facet jest prozny, to zwala wine na mnie, no i na kims musi upuscic swoje frustracje.
      Sciskam i przekazuje.

      Usuń
    2. No właśnie, o to mi chodziło, że jest zły na siebie, a może na los. Nie powinien Ciebie za to obwiniać, ale niestety, robi to.

      Usuń
    3. No dokladnie! Ale i tak wszystkiemu jestem ja winna.

      Usuń
  8. Kiedyś byłam świadkiem, jak moje córki lokalizowały się dzięki telefonom. Młodsza odeszła od nas gdy byłyśmy nad jeziorem, a potem się okazało, że pomyliła kierunki i jest w samym środku nie wiadomo czego. Obie dziewczyny włączyły w swoich telefonach jakieś aplikacje i nagle na ekranie starszej widziałyśmy kropkę z imieniem młodszej. Starsza nawigowała młodszą przez telefon i zguba się znalazła. A piszę to, bo nie mogłam uwierzyć, że takie rzeczy są możliwe. Oczywiście zaznaczam, że ja tak nie umiem :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do takich fajnych akcji trzeba miec jeszcze dwa smartfony, a slubny ma tylko normalna komorke, ktorej obsluga i tak jest dla niego za trudna. Spytaj corek o te aplikacje, to musi byc cos fajnego. A czy w ogole mozna tak kazdego sledzic bez jego wiedzy i pozwolenia?

      Usuń
    2. Każdego nie można. Obie osoby muszą wyrazić chęć. A śledziły się na mapie snapchata, który nie pamiętam już do czego zasadniczo służy :-)

      Usuń
    3. Aha. Ja uzywam snapchata do wyglupow zdjeciowych. ;)

      Usuń
  9. oj!! bardzo mam podobnie i Ty o tym wiesz...bardzo trudno wytłumaczyć ślubnemu jakąkolwiek trasę..czasem traci orientację w terenie mu znanym...jeszcze dobrze prowadzi samochód bo prowadzi go od 14 roku życia. ma tendencję do szarżowania, nie znosi samochodu przed sobą...wymija, żólte światlo to ten moment kiedy trzeba koniecznie przejechać przez skrzyżowanie ...ale prowadzi dobrze...muszę go temperować i tez tego nie lubi...ma masę manii i obsesji. wczoraj musiałam wybyć do ogrodu botanicznego by w ciągu 6 godzin ochłonąć...grozi powrotem do wenezueli..ok...ja nie pojadę.
    gdybyśmy się spotkały ale by było gadania!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesli masz WhatsAppa, to mozemy pogadac przez telefon. Oj, gdyby tak moj chcial gdzies wyjechac, jeszcze bym mu chusteczka pomachala i zyczyla szczesliwej podrozy. Byle nie wracal. Ja tam sama dalabym sobie rade, ale on beze mnie sobie nie da, wiec trzyma sie mnie jak kleszcz.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Zycie sie toczy

  Zycie toczy sie, a kostucha kosi i niespecjalnie przejmuje sie, czy ktos juz dosyc sie nazyl. Ale co znaczy dosyc? Kiedy nastepuje czas na...