26 października 2022

Futrowe ustawki

 W czasie, kiedy zwierzeta znajdujace sie pod moja opieka, sa w moim zyciu i pelnia w nim bardzo wazna role, wypracowujemy z kazdym z nich jakies rytualy, z kazdym z nich troche inne, choc wszystkie jednakowo lubia byc miziane, wyrozniane sposrod innych, ale tez kazde lubi cos innego. Na przyklad koty. Miecka co wieczor pcha sie na mnie, kladzie mi na klatce piersiowej i pozwala (tak, laskawie pozwala) sie miziac, ale tylko po niektorych czesciach jej kociego majestatu, w przeciwnym razie gotowa odgryzc mi reke. Inaczej Bulka, ona zalega obok mnie i hulaj dusza, mozna miziac po calym kocie, z brzusiem wlacznie albo na czele nawet. Tak samo roznie sie zachowuja, kiedy uznaja, ze dosc miziania na ten dzien. Bulka z gracja przeskakuje przeze mnie i lekko jak elf laduje od razu na podlodze, Miecka zas najpierw mnie wsciekle osobaczy i biada mi, gdybym natychmiast nie cofnela reki, moglabym zostac ugryziona. Co prawda gryzie mnie z wyczuciem, nigdy do krwi, ale boli mimo to. Potem wstaje z wielkom godnosciom osobistom, odwraca sie dupskiem do mnie i przez jakis czas obraz swiata zaslania mi rozyczka kociego podogonia, a potem, caly czas przy tym glosno pomstujac na caly swiat, powoli maszeruje po mnie, az w koncu zeskoczy z lomotem na podloge. W jej przypadku nie ma uzytku tzw. kocia lekkosc i gracja, ona ma gracje foki w ciazy.
No i Toya, ona nie ma wymagan, jej wystarcza moja obecnosc, a jeszcze lepiej bliskosc, wtedy juz jest szczesliwa. Co wieczor czeka na mnie juz w lozku, ale dopiero kiedy sie klade, wpelza pod koldre i kladzie sie albo w zgieciu kolan, albo dopasowuje do zgiecia brzucha, kiedy leze na boku, byle blisko, byle byl kontakt. W zimie to dosc praktyczne, bo grzeje jak piecyk, ale latem to juz nie bardzo. 
Lubie czasem polozyc glowe na jej brzuchu, jest taki cieply i bezpieczny, majacy ten specyficzny zapach i w takich chwilach wiem, dlaczego szczenieta tak do niego lgna, no oprocz tego, ze maja tam bar mleczny. Kiedy tak leze z uchem przylozonym do brzusia, slysze jak intensywnie kiszeczki pracuja, w psie istnieje jakis mikrokosmos, drugi rownolegly swiat, perfekcyjny i poukladany. Moglabym tak lezec i wsluchiwac sie w zycie wewnetrzne psa, to bardzo kojace. Obie w takich chwilach jestesmy spokojne i zadowolone, ze mamy siebie. Moze pomyslicie, ze jestem wariatka, ze przesadzam z ta miloscia. Mozliwe, ale to moja milosc, moje zwierzeta, ktorych obecnosc w moim zyciu czyni je lepszym, a na pewno ciekawszym.
Najszczesliwsi ludzie to ci, ktorzy zaprzyjaznili sie ze zwierzetami.

40 komentarzy:

  1. Kochane zwierzaki i kochane relacje macie. Pieknie piszesz.
    A wariat a moze raczej ubogi jest ten kto nie potrafi zrozumiec takiej milosci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze jedno, kiedy slubny bierze smycz, Toyka nie rusza sie z miejsca, to on musi do niej podejsc i zapiac obroze. Mnie wystarczy zamknac lapka i moge to robic nie wiem jak cicho, ona uslyszy z drugiego konca mieszkanai i we snie - i juz jest przy mnie, cala w spazmach. Dobrze, kiedy rzeczywiscie idziemy razem na spacer, gorzej, kiedy musze jej powiedziec, ze zostaje, a ide ja sama, wtedy z opuszczona glowa idzie z powrotem na poslanie.

      Usuń
    2. Niesamowite jak Toya bardzo Cie kocha, niby wiem od dawna, a jak to czytalam to sie znowu wzruszylam. Bardzo jestes wyrozniona a Toya jest bardzo kochana i madra.

      Usuń
    3. Na poczatku pobytu mama wybiegala z pokoju, bo myslala, ze Toyce sie cos stalo, tak bardzo spazmowala i oznajmiala calemu swiatu, najglosniej jak umiala, ze idzie wlasnie z mamusia na spacer. Pozniej juz sie przyzwyczaila do tych psich wyrazow najwyzszego szczescia.

      Usuń
    4. A wracajac do temu ze zamykasz lapka a wcale nie wychodzicie razem, takie rozczarowanie i dla Ciebie bolesne I dla Toyki, no musisz jakos jeszcze cieszej to robic.

      Usuń
    5. Nie da sie ciszej i mysle, ze ona to bardziej wie telepatycznie niz slyszy uszkami, chociaz psi sluch jest naprawde znakomity.

      Usuń
  2. wzruszająco i pięknie piszesz!!!! Koty to wielcy indywidualiści, każdy inny a psy dużo bardziej skierowane na człowieka, bardziej mu oddane...preferuje psy, zdecydowanie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez, ale przy "pozyskiwaniu" sobie kotow jest znacznie wieksza satysfakcja, kiedy uda sie je w sobie rozkochac. One sa bardzo powsciagliwe w okazywaniu uczuc, ale mysle, ze kochaja tak samo, a moze nawet bardziej.
      Bylyscie w miescie Uc?

      Usuń
    2. Byłyśmy, w sobotę, nie bardzo miałyśmy szczęście do pogody, deszczyk moczył, Artenka wybrała muzeum a ja chciałam się powłóczyć..więc w tym deszczyku chodziłam, co poniektóre podwórka zaliczyłam, pstrykałam, Piotrkowską przeszłam od Placu Wolności do alei Mickiewicza, tutaj już byłam co nieco mokra i weszłam do starbucka bo akurat był tamże i sobie siorpalam herbatkę czekając na lepszą aurę.. nie nadeszła. ale miałam czas by się napatrzeć na kamienice, widziałam przepięknego jednorożca, byłyśmy w Manufakturze, widziałam Twoje familoki, serce Owsiaka..a wieczór spędziłyśmy na szantach w pubie Keja...

      Usuń
    3. Oj, to wielka szkoda, bo naturalnie lepiej sie wloczy, kiedy przyswieca slonce, a i wszystko dokola wyglada weselej i zdjecia lepsze wychodza. No ale nie trace nadziei, ze Was tam jeszcze zaniesie, w koncu odleglosc nie jest jakas zaporowa. Lodz zmienia sie w takim tempie, tak z dnia na dzien pieknieje, ze trudno za tym nadazyc. Jak bedziecie sie wybierac, podam nastepne typy.
      A ktore muzeum wybrala Artenka?

      Usuń
    4. muzeum miasta Łodzi...Pałac Poznańskiego, wrócę do Lodzi

      Usuń
    5. Aaa, to muzeum tez jest fajne. A na przyszlosc polecam muzeum kinematografii.

      Usuń
  3. Ani trochę nie przesadzasz z tą miłością!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wprawdzie nie wyrazam tak glosno swojego szczescia jak Toyka, ale kocham ja rownie mocno jak ona mnie.

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Moja odpowiedz moglaby brzmiec: to sobie spraw zwierzatko. Ale nie, tak nie powiem, bo zwierze to nie maskotka czy odstresowywacz dla czlowieka, to zywe i czujace stworzenie, ktoremu trzeba poswiecac duzo czasu. My tego czasu mamy sporo, co najmniej moj slubny emeryt, ale i ja tez. Ty pracujesz nie tylko w "fabryce", ale sporo czasu w domu i wiem, ze nie bedziesz mogla poswiecic go odpowiednio duzo psu, a adoptowac go po to tylko, zeby przez 8-10 godzin siedzial sam w domu to bezsens. Ale masz racje, jest czego zazdroscic. :)

      Usuń
    2. Ja tez zazdroszcze ale balam sie przyznac. U mnie co z tego ze jest czas, kiedy choroby, niesprawnosc fizyczna nawet to mi zabrala. Dlatego robie co moge zeby pomoc porzuconym pieskom, kotkom i innym zwierzatkom.

      Usuń
    3. Powiedzmy, ze kot jest mniej absorbujacy i nie trzeba z nim chodzic na dlugie spacery, a jesli jest wychodzacy, to odpada nawet wymiana zwirku w kuwecie. A zawsze jest do kogo pogadac, albo z kim pogadac, jesli trafisz na gadatliwy egzemplarz. :)))

      Usuń
    4. Tylko ze ja z moja choroba dostalam wyrok smierci. Przez pierwsze pol roku praktycznie nie wychodzilam z lozka, tylko czekalam na smierc, bo jak inaczej kiedy podobno srednio zyje sie 2-3 lata a nawet mniej, no zyje ciagle, troche czuje sie oszukana, bo moglam miec kota wlasnie, a teraz czuje ze juz za pozno. Nie chcialabym zostawic kota.

      Usuń
    5. No rzeczywiscie, przy takiej diagnozie i niewesolych rokowaniach byloby lekkomyslnoscia brac zwierzaczka, zeby go za chwile osierocic. Cale szczescie, ze lekarze sie pomylili w swoim czarnowidztwie.

      Usuń
  5. Wiem coś na temat więzi między człowiekiem, a zwierzakiem, a dokładniej psem, bo kotów nigdy nie miałam i chyba nie będę miała. Żeby nie Gutek, nie chciałoby mi się walczyć o jakąkolwiek sprawność fizyczną. Jest moim trenerem osobistym - cztery spacery dziennie i wspinanie się na trzecie piętro. Pilnuje mnie lepiej niż niania, bo zawsze muszę być w zasięgu jego wzroku, a najlepiej, gdy jestem obok. Nie lubi zostawać u kogokolwiek, nawet u mojej Mamci, jak go zostawię na godzinę i wyjeżdżam po zakupy, tam gdzie nie mogę wejść z piesem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cos jest na rzeczy, bo rzeczywiscie nasi podopieczni motywuja nas do zycia i zdrowia, moze egoistycznie dla samych siebie, ale czy to wazne? Wazne, ze dzieki nim chce nam sie zyc.

      Usuń
  6. Ale oczywiście zwierzeta nie mają duszy, nie maja charakterów, nie czują. Dla katooszołomów-obrońców "życia" istnieje tylko jedna jego forma. Kiedyś jakiś stary skurwiel stał i wyklinał, że nienawidzi kotów i jak widzi takiego, to by go od razu mordował. I tylko ja się odezwałam, żeby mu złożyć odpowiednie życzenia. Ponieważ był to rynek, pełno było tam starych moherów - to wyjaśnia wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wez, FrauBe, przeciez to biedne polskie kobiety, stlamszone i potrzebujace czasu, zeby sie przebudzic z letargu, a Ty tu taka mowe nienawisci stosujesz. One by chcialy byc inne, ale nie idzie, no nie idzie i juz. One potrzebuja jeszcze kilku pokolen, zeby przestac chrzcic dzieci i brac sluby koscielne, odchodzic od mezow i zaczac traktowac zwierzeta jak istoty czujace, a nie przedmiotowo.

      Usuń
    2. Jak nie idzie, to tym bardziej nadają się do odstrzału. Razem z tym skurwielem. Głupota, ciemnota i skurwysyństwo są ZAWINIONE.

      Usuń
    3. Tez jestem tego zdania, nie ma usprawiedliwienia dla glupoty, a dla sqrwysynstwa to juz wcale.

      Usuń
  7. Ech, zwierzaki. Jeśli je kochamy i dobrze traktujemy zawsze odpowiedzą nam bezwarunkową miłością. I to nie tylko psy, które nawet krzywdzone, potrafią kochać. Koty kochają równie mocno, tyle że lepiej stawiają granice. A my, kiedy je kochamy, jesteśmy szczęśliwsi.
    Nie mam teraz żadnego zwierzęcia, zbyt często wyjeżdżam, a teraz, kiedy siostra wyprowadziła się na drugi koniec miasta, nie miałyby zapewnionej opieki. Zresztą, nawet kiedy mieszkała blisko, nie miałam do niej zaufania. Ona na przykład uważała, że kota należy karać fizycznie, klapsem. Popukałam się tylko w głowę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moglabym zabic na smierc kogos, kto pogardza psami, ze nawet bite, dalej sie lasza do swojego oprawcy, a ci sami ludzie nie widza juz laszenia sie glupich ludzi do ich oprawcow, czy to politycznych, czy religijnych. I zeby byla jasnosc., to NIE jest odpowiedz w nawiazaniu do tego, co Ty napisalas, choc nie przecze, ze tak mi sie troche skojarzylo. W tym przypadku chodzilo o wychwalanie kotow, ze maja dume, a pies nawet kopany i tak bedzie lizal rece "pana".
      Calkiem rozsadnie myslisz przyszlosciowo, ze nie masz warunkow na trzymanie zwierzat domowych, choc wlasnie teraz jakies towarzystwo w pustym domu dobrze by Ci zrobilo, wiec szkoda, ze nie masz kogos do opieki.

      Usuń
  8. no potwierdzam Aniu )) zwierzęta dają ogromną radość i pomagają ulżyć w cierpieniu i są podporą przy emocjonalnych huśtawkach i nas rozbawiają do łez i wywlekają z domu na spacer i przytulanie się jest takie kojące. Leczące bym nawet powiedziała. Serdecznie Was pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pies jest naprawde wielka podpora i tak sobie mysle, ze gdyby nie ona, to mogloby mnie juz dawno nie byc. Wlasnie ona, nie dzieci, nie maz czy matka, ona trzyma mnie w pionie.

      Usuń
  9. Osobników, którzy zywiolów "nie lubia" staram sie omijac szerokim lukiem - od razu wiadomo, ze tacy to i dla ludzi wredni...

    Moje panienki bardzo rózne. Szara zolza i Miecka wyraznie mogly by za blizniaki uchodzic 😂. "Bezogonie" zas , choc bardzo rzadko domaga sie miziania, jesli juz ma dosyc, to blyskawicznie zdzieli lapa - trzeba uwazac, zeby po oczach nie dostac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tu w jednej Miecce najgorsze cechy obu Twoich kotow, wredne to jak SzaraZolza i gryzie tak, jak bije Bezogonie. :)))

      Usuń
  10. Te cztery nogi z ogonem (zyjace szczegolnie grupowo) to najlepsi odstresywacze! Ja nie mam psa ani kota (z premedytacji) ale mam wiewiorki! Cztery a czasem nawet osiem i cotygodniowa wiewiorkoterapie. Nie daja sie poglaskac ale to nie przeszkadza, wazne, ze biegaja, ze sa piekne i zwinne a ja mam pare oczu. Nauczylam je, wolam po polsku. REAGUJA :DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja sie nie dziwie, ze reaguja na normalny jezyk, z tambylczym jezykiem dostalyby krecka, przeciez tego nie da sie zrozumiec. Nawet, a moze szczegolnie wiewiorkom. Lubie wiewiorki, to jedne ze slodszych zwierzatek.

      Usuń
    2. A wiesz co? Wiewiorka po tutejszemu jest prawie polskim slowem, pisze sie szybciej bo krotsze 'w' - Orava :)))))

      Usuń
    3. Jak rzeka na Slowacji, tez ladnie. I jezyka nie trzeba lamac ani wiazac na supelki.

      Usuń
  11. Przepiękny tekst!! Chyba go sobie wydrukuję i będę czytała w gorszych chwilach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale wiesz najlepiej, jak bardzo jest prawdziwy, odkad Babel zamieszkal pod Twoim dachem i w Twoim sercu.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Maja nas za idiotow?

  Polska swietuje rocznice przystapienia do unii, no ja mysle, skoro ma same korzysci z tego przystapienia, gorzej z tym u nas, ja wolalabym...