W poprzednim poscie obiecalam Wam sprawozdanie z mojej wspinaczki na gore Blazeja do miejsca pielgrzymek i dziekczynnych wycieczek w znajdujacej sie tam kaplicy. Z okna mojej sypialni gora przedstawiala sie tak:
Zaopatrzona w kije, wode i aparat fotograficzny w plecaku, ruszylam razno do miejsca, w ktorym juz bylam na spacerze z corka, gdzie zaczyna sie droga do kaplicy, cala usiana stacjami drogi krzyzowej. Swoja droga, respekt dla tych starszych wiernych, ktorzy w okolicach wielkanocnych wspinaja sie na gore, zeby moc przejsc razem z kaplanem droge krzyzowa. Niestety, kiedy doszlam na miejsce, oczom moim ukazal sie postawiony przez gmine plot i ostrzegawczy komunikat, ze droga na gore zamknieta, bo zwalone drzewa uniemozliwiaja przejscie, poza tym istnieje niebezpieczenstwo, ze moga zwalic sie nastepne na glowy wedrowcow. NIET, HALT i STOP!!! Juz mialam zawracac, zdazylam zadzwonic do corki, ze ide gdzie indziej i zeby w razie czego szukala moich zwlok nie na gorze, a na trasie, ktora juz wczesniej szlysmy, ale pozniej zdecydowalam sie pojsc w przeciwnym kierunku i to byla dobra decyzja. Spotkalam bowiem tubylcza kobiete i wdalam sie z nia w rozmowe, ze chcialam zwiedzic, a nie moge, na co ona wskazala mi inna droge na gore i zagwarantowala, ze na niej nie ma zadnych niebezpieczenstw. Szybko oddzwonilam do corki, ze jednak ma mnie szukac na gorze, jakby cos. I zaczelam sie wspinac.
Slalam na biezaco filmiki na fejsa, jak to sapie i ocieram pot z czola. Jakbyscie chcieli je sobie poogladac, zapraszam na moj kanal na jutubie, jest piec krotkich filmikow "Wspinaczka z przygodami", o tutaj KLIK. Nie wiem tylko, dlaczego wgraly sie nie po kolei, ale sa ponumerowane, wiec nie bedzie klopotu z kolejnoscia.
Dobrze, ze po drodze nastawiali duzo lawek, to sobie odpoczywalam, popijalam wode i napawalam sie cisza oraz trwozliwie rozgladalam, czy z krzakow nie wylazi jaki wilk, niedzwiedz czy inny gwalciciel. Nie zanotowano. Powolutku i mozolnie w koncu dobrnelam na szczyt, skad rozciagal sie widok na okolice. Niestety drzewa powoli zarastaja cala panorame i jeszcze ze dwa lata, a nie bedzie widac nic.
Postanowilam wiec zwiedzic kaplice od srodka. Budowla stoi w srodku niczego, jacys ludzie jednak ja odwiedzaja, bo napotkalam palace sie swieczki, a przed wejsciem stal zaparkowany samochod jakiejs kontroli budowlanej czy czegos w tym sensie. Na drzewach powieszone byly kamery, ale poza tym nie ma zadnej ochrony tego zabytku, jest otwarty 24 godziny na dobe. Tu zreszta koscioly sa na ogol zawsze otwarte, nawet jesli nikogo w nich nie ma.
|
Tu niechcacy weszlam do zakrystii, ale szybko sie wycofalam i poszlam z drugiej strony
|
|
Nawa po lewej
|
|
Centralna czesc
|
|
Czesc sufitu i antresola, czy jak to sie nazywa
|
|
Tzw. kamien chrzcielny (Taufstein)
|
|
To kamien nagrobny (Grabplatte) dwojga arystokratow zmarlych w XVI wieku
|
|
Glowny oltarz
|
|
Widok od strony oltarza
|
|
Swiece wotywne, nie mialam przy sobie pieniedzy, wiec nie zapalalam, choc nikt nie pilnowal, a prosili o ofiare w wysokosci 50 centow
|
|
Antresola i gorne okna
|
|
W lewej nawie sciany sa wylozone dziekczynnymi kafelkami
|
|
Pewnie dziekuja za wysluchane modlitwy
|
|
Oltarz w lewej nawie
|
|
Wykafelkowany w gwiazdki sufit
|
|
Wejscie na gore niestety zablokowane
|
|
Widok prawej nawy ze schodkow
|
|
Detale glownego oltarza
|
|
To swiety Blazej
|
|
Witraze bardzo skromne, ale ladne
|
W kaplicy zauwazylam dwie ciekawostki, skrzynke dla pielgrzymow, gdzie znajduje sie stempelek, majacy uwiarygodnic odbyta pielgrzymke i rozkladane kleczniki w lawkach z grubym kawalkiem filcu, zeby wygodniej bylo kleczec.
W kaplicy jest sporo roznych rzezb swietych.
Ten ostatni to sw. Blazej. Na zewnatrz znajduje sie jeszcze jeden oltarz, polowy, poswiecony poleglym na wojnie.
Tak sie zapamietalam w tym zwiedzaniu, tak poddalam nastrojowi tego miejsca, ciszy i bezludziu, ze zapomnialam o uplywajacym czasie. Z letargu wyrwal mnie telefon od corki, czy juz maja zaczac poszukiwania ciala mego doczesnego, bo cos dlugo mnie nie ma. Rzucilam z daleka ostatnie spojrzenie na kaplice i udalam sie do domu.
Rzeczywiscie widok z tego okna piekny, juz sama zielen wystarcza zeby oko cieszyc, a tu tyle przestrzeni, widok na gore, zadnych sasiadow po drodze, linii elektrycznych, cywilizacji, tylko natura, cudnie.
OdpowiedzUsuńA wyprawa Twoja to wielki wyczyn, ile to kilometrow przeszlas ? i pod gore, ho ho, podziwiam, masz kondycje.
No wlasnie nie mam kondycji za grosz, sapalam jak lokomotywa, pocilam sie jak chabeta na wyscigach, odpoczywalam czesto na lawkach w bardzo malowniczych okolicznosciach przyrody, ale jakos pod te gore sie wczolgalam.
UsuńI wiesz co chyba Ci uwierze ze nie masz kondyycji, bo ostatni paragraf tak jakby swiadczyl o tym. Bo jak juz dotarlas do celu to nie tylko zapamietalas sie w zwiedzaniu, ale praktycznie moglabys tam juz zostac, jak sama piszesz poddalas sie nastrojowi, az sie boje, bo co by Ci pozostalo tylko modlic sie, chociaz z drugiej strony pieknie tam.
UsuńO malo co moglabym sie tam nawet modlic, zwlaszcza ze na klecznikach mozna sobie polozyc te mieciutkie filcowe podkladki. Kasowalabym pielgrzymow i z tego zyla :)))
UsuńNo wlasnie pieniadze rzadza swiatem. Ale i do mnie te miekkie kleczniki przemawiaja.
UsuńLawki tez sa wyscielane na miekko. A na antresoli wyszykowalabym sobie przytulne mieszkanko. :)))
UsuńI zylabys dlugo i szczesliwie. A tam tak pieknie, spokojnie, szum drzew, spiew ptaszkow i do Juniora blisko.
UsuńFakt, sielsko dosyc i jeszcze lepiej byloby, gdyby Toyka tam mogla ze mna byc, mialaby gdzie latac.
UsuńNo przeciez wiadomo raz jeszcze wrocilabys do Getyngi po Toyke, albo nie, corka Ci ja przywiezie.
UsuńZreszta nie zostalas tam, wiec teraz dobrze to przemysl i jeszcze raz wdrapiesz sie na gore, a raczej bedzie to juz pielgrzymka na zawsze i wieczne modlenie.
A kto bogatemu zabroni pielgrzymkowac na gorke Blazeja? Nie jest tak strasznie, jak przypuszczalam, wiec niewykluczone, ze bede tam czesciej wlazic.
UsuńMogę tylko pogratulować wyczynu, bo podejrzewam, że ja teraz nie dałabym rady, a przecież jeszcze półtora roku temu, to zasuwałam z Gutkiem kilometry. Brakuje mi tej kondycji.
OdpowiedzUsuńWidoki piękne i mam tylko jedno pytanie, dlaczego ten kościółek może być tak piękny w swojej prostocie, a tutaj kościoły ociekają przepychem...
Cwiczenie czyni mistrza, nie wiesz? No ale Ty (i ja zreszta tez) sadzasz dupsko do auta i podjezdzasz jak najblizej, zamiast oddac sie chodzeniu. Nic dziwnego, ze z roku na rok coraz ciezej chodzic nawet po plaskim, ze nie wspomne o wspinaczkach.
UsuńTo w zasadzie nie kosciol, a tylko kaplica i nie pytaj mnie o roznice, bo nie wiem. Co dziwne, ta kaplica jest katolicka, wiec w zasadzie powinna odpowiadac standartom blichtu i kiczu, w przeciwienstwie do pieknej surowosci swiatyn protestanckich.
no więc po pierwsze w każdym cywilizowanym niepisdzielskim i nie wyznaniowym kraju kościoły i kaplice są otwarte, tylko w tutejszym pisdzielskim, święto...m katolickim owszem zamknięte. ciekawe co? po drugie przyjdzie czas, że wyniosę w worku na własnych plecach, dobrze zamaskowaną rzeźbę drewnianą. z jakiegoś kościoła. po trzecie, czyś Ty kobieto z uma saszła czy jakoś tak? kiedyś szliśmy w mroźną zimę ekipą na Przehybę (Beskid Sądecki), szlak był przez górali nieodśnieżony, byśmy wszyscy zginęli, zamarzli, gdybyśmy nie zjarali bacówki po drodze a wszystko dlatego, że miejscowa babcia, powedziała, że ona w pięć godzin wchodzi...NIE SŁUCHAJ miejscowych, źle nam życzą, pewnie potem w domu bezzębną szczękę suszyła przy ogniu od śmiechu.
OdpowiedzUsuńNo co Ty! To tylko polscy gorale nam zle zycza, im jeno dutki w glowach. I wodka. Czasem panbucek. Tutejsi tubylcy sa naprawde fajni, no i umowmy sie, jakie to gory, raptem pagorki, choc dla mnie i mojej kondycji to Himalaje. Ale dalam rade i jestem z siebie niezwykle dumna. Na jakies Beskidy czy inne Tatry to bym sie w ogole nie rzucala, w koncu chce jeszcze pozyc. Nienawidze gor!!!
UsuńObejrzalam wszystkie filmiki. Wiem, juz wiem jak szlas I wcale nie masz zadyszki. W zasadzie calkiem normalnie sie zmeczylas, mowisz pieknie, poza tym mowisz jak czlowiek ktory idzie. Z prawdziwa zadyszka nie w glowie jest mowic. A Ty idziesz, filmujesz, mowisz, pieknie mi wszystko opowiedzialas. I wyszlo ze masz kondycje.
OdpowiedzUsuńNo dzie ja mam kondycje? Gdyby nie te niezliczone odpoczynki pod pretekstem robienia zdjec i picia wody, to pluca bym wyplula. Czulam sie jak przebita detka po gruzlicy, ale tym wieksza mialam satysfakcje, ze dalam rade. No i fajnie sie schodzilo w drodze powrotnej.
UsuńNiezły pomysł z tym filcem na klęcznikach. I jak na kościół to zadziwiająco mało złoceń, co mnie akurat pasuje. Masz dobrą kondycję- to te Twoje spacery z Toyką Cię zahartowały.
OdpowiedzUsuńSerdeczności;)
Z Toyka to ja najczesciej latam po plaskim, bo wlasnie na najnizszej chocby nierownosci probuje pozbyc sie pluc z klatki z piersiami, jednak te pol wieku palenia nie pozostalo calkiem bez sladu. Dlatego wole byc u psiapsi nad morzem, gdzie wszystko plaskie jak stol, tam nawet na rowerze niespecjalnie sie zasapie, a tutaj w domu juz bardziej.
UsuńTy, a tymi kijami to kogo chciałaś bić? Współpielgrzymów-konkurentów do łask świętego?
OdpowiedzUsuńQrna, podpieralam sie, jak porzadnemu pielgrzymu przystalo. :)))
UsuńNie bij, ja tylko pytam...! Nie znam się na pielgrzymowaniu...
UsuńJa tez nie, ale na miejscu dopiero okazalo sie, ze pielgrzymowalam i przypielgrzymowalam do celu. :)))))
UsuńZostałaś obsypana łaskami na zachętę?
UsuńNie, a powinnam? Moglam sobie postawic stempelek na czole na dowod, ze tam bylam, moglam zapalic swieczke, choc nie mialam przy sobie 50 centow. Moge tez ofiarowac dziekczynny kafelek. Tylko, qrna, powiedz mi, po jakiego grzyba?
UsuńPo żadnego. Nie ma łaski - nie ma wotów! Wszak bozia sama uczy ludzi przekupstwa.
UsuńI chciwosci, wielkiej chciwosci uczy ten ich bog.
UsuńPrzyznam, że nie lubię samotnych wycieczek, stąd szczególne wyrazy uznania dla Twojego wyczynu! Ale oglądając zdjęcia widzę, że warto było!
OdpowiedzUsuńMniej sie tam balam calkiem sama w tym lesie niz czasem tu u siebie w miescie, kiedy z naprzeciwka idzie grupa kolorowych, a ja jestem tylko z Toyka na spacerze. Na wsi jest stanowczo bezpieczniej, bo towarzystwo nie pcha sie tam, za bardzo sa widoczni, bo wszyscy sie znaja.
UsuńA zatem., córko, zostanie Ci odpuszczone...
OdpowiedzUsuńJuz sie ciesze :)))))))))) Zywcem do nie´ba pojde.
Usuń