Trwa radosnie najpaskudniejszy miesiac w roku. Pogoda jest taka, ze prawie nie wychodze z domu, tylko do roboty i z powrotem, bo jak mam sie silowac na deszczu i wietrze z parasolka i psem na smyczy, to odchodzi mi wszelka ochota na wychodzenie. Z Toyka chodzi slubny, na krotko, na najpotrzebniejszy czas, zeby zrzucic z siebie balast zalegajacy kiszeczki i pecherzyk. Bo Toya tez nie lubi, kiedy pada jej na futerko, spieszy sie i ogranicza pobyt na deszczu. Taki piekny byl wrzesien, ale juz w pazdzierniku nastala u nas pora deszczowa i tak trwa nieprzerwanie, a pogodynka w telefonie pokazuje mi, ze predko sie te monsuny nie skoncza. Inna rzecz, ze za zima to ja tez nie tesknie, choc oczywiscie mozna sie i psa cieplej ubrac i nie rezygnowac z aktywnosci na swiezym powietrzu.
Wielkimi krokami zblizaja sie rodzinne przeprowadzki, dwie z moich corek przeprowadzaja sie jednoczesnie. Dotychczas zawsze aktywnie pomagalismy przy takich akcjach, ale czlowiek zaczyna sie sypac, nie te sily, nie to zdrowie, zeby cos dzwigac i nosic. Slubny w tym roku konczy 80 lat i wprawdzie ani nie wyglada, ani zdrowotnie az tak nie niedomaga, ale tez juz nie te sily. Mnie zas od jakiegos czasu dopadly problemy z oddychaniem. Myslalam, ze kiedy rzuce palenie, wszystko sie poprawi, tymczasem jest coraz gorzej. Lacze te dolegliwosci z przebytym covidem, ale nie moge sie dodzwonic do lekarza plucnego, bede musiala tam podjechac, zeby moc zrobic sobie termin na badanie. Boje sie, ze to moze byc POCP, bo jest coraz gorzej u mnie z tym oddychaniem. Najmniejsze wzniesienie czy wejscie na pietro powoduja silne bole w klatce piersiowej i rozpaczliwe lapanie powietrza. Najgorzej, ze od niedawna mam to rowniez w stanie spoczynku, nie tylko przy wysilku. Tak wiec dzieci moga zapomniec o pomocy, moge jedynie popilnowac dzieci, zeby nie plataly sie pod nogami, nakarmic i ewentualnie pojsc na spacer. Wprawdzie wolalabym w tym czasie odpoczywac, ale tak calkiem nie pomoc, to ja sobie nie wyobrazam.
Jak co roku w okolicach 10 listopada dzieciaki chodza o zmierzchu z lampionami, spiewajac na pamiatke swietemu Marcinowi, biskupowi, ktory oddal swoje ubranie nedzarzowi. Dziatwa przedszkolna i wczesnoszkolna uwielbia te pochody, choc nierzadko pogoda jest wyjatkowo niesprzyjajaca, jak to w listopadzie, ale jak tu nie wykorzystac zrobionej wlasnotrecznie latarni. Czesto pochodom towarzyszy ubrany w czerwona oponcze swiety Marcin na koniu, zawsze w poblizu jest straz pozarna, bo wiekszosc lampionow jest uzbrojona w swieczke w srodku. Nasz Junior jest nieodrodnym synem swojego ojca, fanatyka motoryzacji, tyle ze chwilowo w skali mikro, uwielbia resoraki i inne ATA (tak je nazywa, ato zamiast auto), ma tez takie, do ktorego sam moze wsiasc, a ktos dorosly obsluguje pilotem jego podroz. Ale najwieksza frajda to siedziec w prawdziwym wielkim samochodzie, na przyklad strazackim.
I tak sie to zycie toczy. Moje corki objely teraz role matek i to one chodza ze swoimi dziecmi na lampionowe pochody, a przeciez nie tak dawno to ja z nimi chodzilam...
Listopad zawsze byl deszczowy albo sniegowy, wiec nic nowego, no i jeszcze powinno byc bloto. Nie to co u mnie, jest slonce, cieplo, pada najwyzej jak spie, no piekna wiosenna pogoda.
OdpowiedzUsuńOd tego ciaglego padania woda w Leine tak sie podniosla, ze znow zamknieto ulice biegnaca przy Kiessee, wszystko to jest wysoce upierdliwe.
UsuńNie wiedzialam ze jest taka lampionowa tradycja, Marcin ladne imie, ale swietego Marcina nie znalam i nie wiedzialam ze oddal ubranie nedzarzowi, czyzby nagi zostal i czyzby bylo to w zimnym listopadzie?
OdpowiedzUsuńPoczytaj sobie zywot swietego Marcina: https://pl.wikipedia.org/wiki/Marcin_z_Tours
UsuńNawet w Polsce cos tam sie obchodzi, a tutaj to wielka tradycja, w kazdym miescie i miejscowosci odbywaja sie te pochody z lampionami.
No dobrze, poczytalam, sama chcialas, teraz dostaniesz przepowiednie zimy.
Usuń“Gdy Marcina ges po wodzie, Boze Narodzenie po lodzie”. Szykuj lyzwy.
“Gdy wschodni wiatr na Marcina, bedzie ostra zima”.
A nagi nie zostal, bo oddal biedakowi tylko czesc plaszcza.
Jak jeszcze nadejdzie sniezno-lodowa zima, to pojde sie na smierc zabic! Nienawidze zimy, szykuj dla mnie namiot, to wpadne do Ciebie na przezimowanie.
UsuńKupie Ci taki specjalny, ni to namiot ni to spiwor, takie cos dla bezdomnych. Nawet kupie dwa bedziemy tak spac pod golym niebem. Uwielbiam!
UsuńPewnie przegadamy cala noc zamiast spac, ale co tam, raz sie zyje. :)))))
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńUsunelam sie, bo ogladalam obrazki jaki by pasowal wyslac teraz i dotknelam 🐉 i sie samo opublikowalo.
UsuńDobrze wiem, ze chcialas mnie na smierc wystraszyc tymi Waszymi potworami, ktore sa wszedzie, a glownie w ogrodkach i czyhaja na biednych Europejczykow zimujacych w namiotach. :)))))))))
Usuńale ja tez bym spala obok, wiec obie zagryzione. Podpuscilas mnie tym wyzej “..raz sie zyje”
UsuńCiebie by nie ruszyly, bo Ty juz "swoja", zjadlyby tylko mnie. ;)
UsuńPiękna tradycja z tymi lampionami. Świętego Marcina obchodzą w Polsce w Wielkopolsce i tego dnia, raz do roku są pieczone rogale z białym makiem. Samochody strażackie, dla dzieci są i będą zawsze frajdą. Łódź też cały czas tonie w deszczu, mżawce i innych opadowych ,,przyjemnościach''. Jeszcze deszcz, wiatr mogę znieść, to nie znoszę zimy, śniegu, lodu na ulicach. Byle do wiosny...
OdpowiedzUsuńNo to calkiem jak ja, tez nie znosze zimy. Ten deszcz by mi nawet nie przeszkadzal, ale ile mozna, leje siapi, mzy, pada prawie bez przerwy od polowy pazdziernika, wiec mam juz naprawde dosyc.
UsuńNo rzeczywiście, pogoda niefajna, już zachwyt tzw. brzydką pogodą, którą byłam uszczęśliwiona po całorocznym i piekącym słońcu wenezuelskim mi gdzieś się zapodział, teraz trochę cierpię ale tez przyznaje, że cieszy mnie fakt , że nie muszę wychodzić z domu, bo przecie jest nieprzyjemnie więc świeczuszka i herbatka.
OdpowiedzUsuńJako dziecko w czasie adwentu chodziliśmy, my dzieci, w ciemnościach na roraty, zawsze z lampionami z zapalonymi świeczkami, ale była frajda...oczywiście lampiony robiliśmy sami. Nie wiem czy to był tylko zwyczaj na Śląsku Opolskim.
Jak sie ma piesa, to niestety sie musi wychodzic, no chyba ze w pore nauczy sie futrzaka zalatwiac do czlowieczego sedesu, wtedy nie trzeba moknac, zeby zrobic siusiu. Znaczy zeby pies zrobil siusiu :)))))
UsuńJa nie pamietam z Lodzi zadnych lampionow, wiec to bylo chyba lokalne, bardzo duzo takich quasi niemieckich zwyczajow bylo na obu Slaskach i nigdzie indziej w Polsce.
No fakt - paskudny jest tegoroczny listopad - w ub. roku zdecydowanie mniej padało i chyba nie było tak zimno.Dziś u mnie tylko +4 i ma padać. Tu nie widziałam dzieciaków spacerujących z lampionami, a w Polsce to dzieciaki chodziły z lampionami ku czci jakiejś św. Łucji, ale nie wiem czy to aby nie było na początku grudnia - kiepska jestem w tym temacie. Mój ślubny miał POChP a pomimo tego przeżył operację na otwartym sercu (miał wtedy 68 lat) i po niej przeżył jeszcze 10 lat. POCHP niszczy oskrzela, które nie są w stanie "wyprodukować" z dostarczanego im powietrza odpowiedniej ilości tlenu potrzebnej organizmowi. Bronchoskopia wykazała, że wydajność jego oskrzeli wynosiła zaledwie 30%, a mimo tego przeżył operację na otwartym sercu - fakt, że po operacji dość długo był wspomagany tlenem. Tu dość często widuję osoby spacerujące z własną "podręczną" butelką tlenu. Przytulam;)
OdpowiedzUsuńJa zdazylam jeszcze dzisiaj sucha noga pojsc po zakupy, teraz biore sie za sprzatanie, a kiedy skoncze, moze nie bedzie jeszcze padac, to pojdziemy z Toyka na przechadzke. Tyle tylko, ze strach lazic gdzies dalej, bo jak deszcz dopadnie w polu, to kaplica.
UsuńNie, swieta Lucja to zwyczaj szwedzki i przypada jakos w lecie i nie lampiony, a swieczki w wiankach. Zajrzalam do wiki i przyznaje Ci racje, Lucja to 13 grudnia:
https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%81ucja_z_Syrakuz
Nie wiem, co mi sie z latem i Szwecja skojarzylo.
Nie dostalam terminu do pulmonologa, wiec nie dowiem sie, czy mam to POCHP, czy nie mam. Bedzie o tym w jednym z nastepnych postow.
"Santa Lucia" (szwec.) i "Pyhä Lucia" (fi) to swieto calkiem ladne w oprawie. Ja lubie pioseneczke, ktora spiewa wybrana na Lucie dziewczyna. To jest w grudniu i trzynastego!!!! (https://www.youtube.com/watch?v=xU-G3FJLF_E) jak sie otworzy.
UsuńNie znam tych Marcinkow ani Marcinow, pewnie nie moje regiony to swietowaly.
Ja sama zawsze z zainteresowaniem zagladam do wozow strazackich jak tylko gdzies jest wystawiony, wiec to frajda nie tylko dla dzieci. Junior rosnie.... i cieszy serce bapci.
Ojej, to masz z tym oddechem. Pewno w mgliste i deszczowe, mokre dni to sie nasila.
To juz nie wiem, co mi ta Lucja z latem sie skojarzyla, ale co najmniej w Szwecje trafilam. :)))))
UsuńA z oddychaniem to roznie, ale za to coraz czesciej.
i ja po tym cholernym covidzie już nie pobiegnę w góry....zdaje sie zostało mi już tylko na nie patrzeć, chyba. choć jeszcze planuje jakieś norweskie szlaki lodowce Bieszczady ???ale słabo to widzę.
OdpowiedzUsuńJa się nie mogę nadziwić, że dwie w tym samym czasie...
i bardzo dobrze, nie możesz dźwigać ani nic., zwyczajnie ich wspieraj nieaktywnie.
No pani wóz strażacki, to jest SZTOS. Wszystkie dzieci naszych znajomych były wkładane i wożone przez Naczelnika a nasi przyjaciele pojechali nim na własny ślub ))) znacz naczelnik ich zawiózł i ja tam byłam w środku :-)
Mnie te problemy z oddychaniem juz zaczynaja lapac nawet w stanie spoczynku, nie musze sie wspinac. Gor to ja nigdy nie lubilam, bo jako palaczka mialam zawsze zadyszke, ale nie przeszkodzilo mi to zrobic gorska odznake turystyczna w Tatrach.
UsuńNajstarsza wprowadzila sie do mieszkania najmlodszej, kiedy ta wyjechala na wies pod Limburg do partnera, a poniewaz zwiazek sie rozsypal, wraca do Getyngi, z tym, ze z dziecmi, wiec jej stare mieszkanie jest za male. Mielismy nadzieje, ze najstarsza bedzie mogla zostac w tym mieszkaniu, ale spoldzielnie sie nie zgadza, wiec musi je opuscic. Najmlodsza dostala 4-pokojowe i z tego Limburga tam juz sie przenosi, a najstarsza do innego, stad dwie przeprowaadzki na 1 grudnia.
Jak moze kiedys zawitam w Twoje okolice z wnukami, to bede sie bardzo usmiechala do Naczelnika, ok? Po znajomosci moze mi wnuki przewiezie i to z syrena :)))))))
Usuńo matko to sie narobiło cholera jasna. To rzeczywiście prawie armagedon. Jak tosię nie zgodziła spółdzielnia, cały czas mam jakieś braki informacyjne w sprawie warunków działania waszych spółdzielni!?
UsuńNo jasne że przewiezie :-)))) tylko syreny nie gwarantuje, bo on jest znaczy /naczelnik jest przepisowym maniakiem ;-)
Ja tez, meldujac mame tutaj, dostalam ze spoldzielni pismo, ze gdybym sie przeprowadzala, to mama nie ma prawa zostac w naszym starym mieszkaniu. Kiedys nie bylo takich cyrkow, najstarsza zostawila swoje mieszkanie najmlodszej, kiedy wprowadzala sie do owczesnego partnera i spoldzielnia przyklepala bez problemow, ale to bylo w latach 90-tych, kiedy jeszcze nie mielismy tu "uchodzcow", tych kolorowych i tych ukrainskich. Teraz to spoldzielnie dyktuja warunki i ustalaja czynsze. Ja teraz za 55-metrowe mieszkanie place tyle samo co wtedy za 90-metrowe.
UsuńBardzo niedobrze z tym Twoim oddychaniem ale dobrze iz nie zaniedbujesz i planujesz wizyte lekarska. Z pewnoscia dodatkowa niewygoda jest to co mowisz - ze odbija sie na Toyce i waszych wspolnych spacerach.
OdpowiedzUsuńPantero - jest jesien, musi sie to odbic na rodzaju pogody, nie mozna miec lata i slonca przez okragly rok !
U mnie zupelnie cieplo, choc kazdego dnia o roznym stopniu cieploty - czasem 22 st, czasem 16. Masa ludzi nosi krotkie rekawy, w odmiennosci do meza-cieplucha ktory nosi nie sweter tylko kurtke , bedac jedynym okurtkowanym moze i w calym miescie :) Mamy malo deszczu wiec chyba moja pogoda odpowiadalaby Ci - za to lisci do groma, nie mozna nadazyc z usuwaniem.
Moj syn tyle co sie przeprowadzil no ale on to jedna osoba wiec bylo mu latwiej niz Twoim corka. Corka do niego pojechala by pomoc i urzadzic w sposob z babskim dotykiem - wyszlo tak cudnie ze nie moglam sie napatrzyc na video a nawet troche zazdroscilam bo nie przeszkadzaloby mi mieszkac tak ladnie i wygodnie i SAMEJ.
Mieszkalam w Polsce 36 lat a zadnego Marcina i lampionow nie pamietam.......
Im jestem starsza tym bardziej omijam wszelkie swieta i w zadnym nie widze przyjemnosci a czesto sensu.
Na pewno lato u Ciebie byloby dla mnie za gorace i nie do wytrzymania, bo nawet tutaj sa latem dni, kiedy nie sposob pojsc na dluzszy spacer, a u Ciebie jest znacznie gorecej. Ale Wasza jesien bylaby dla mnie z pewnoscia w sam raz, bo uwielbiam temperatury w okolicach 20°C, najlepiej sie wtedy chodzi.
UsuńJa jestem z gatunku, ktoremu wciaz jest za goraco, nawet w nocy budze sie odkryta, bo jest mi za zimno (na dworze mamy 3°C i uchylone okno), ale to znaczy, ze jakos przez sen musialam sie odkrywac, bo bylo mi za goraco. :)))
Ja tez dopiero tutaj poznalam ten zwyczaj chodzenia z lampionami na Marcina, dla dzieciakow to czysta radocha i niewazne, ze czasem pada deszcz czy snieg, pochod musi byc!
Kto lubi w deszczu spacerować? Dobrze, że i nasze zwierzaczki mądre. Po co bez powodu moczyć futra? U mnie deszcz zamienił się w śnieg. W nocy napadało. Długo pewnie nie poleży. Śnieg toleruję, bo kochają taką pogodę moje wnuki :)
OdpowiedzUsuńJuz znajoma z Olsztyna dawala nam znac, ze u niej bialo, wiec moge sobie wyobrazic, ze u Ciebie tez, jestescie blizej polskiego bieguna zimna. U nas dzisiaj nawet znosnie i nie pada, wiec po obiedzie wybiore sie z Toyka na przechadzke, tak dawno nie bylysmy razem, bo na deszcz to ja slubnego wysylam, co mam sie moczyc po proznicy. :)))
UsuńWeź, nie strasz tą chorobą obturacyjną! To jest nieuleczalne, więc Ciebie nie dotyczy.
OdpowiedzUsuńA dlaczego ma mnie nie dotyczyc? W koncu palilam przez blisko pol wieku, a na koniec przeszlam covid.
UsuńA może masz coś z sercem?
OdpowiedzUsuńNie, serce mialam badane jako pierwsze, trzydniowy holter, usg i koronarografia - wszystko w najlepszym porzadku.
UsuńDziś zmokłam, zmarzłam, więc uważam, że jesienne atrakcje mam już zaliczone i mogę spokojnie czekać na lato...
OdpowiedzUsuńU nas dzisiaj tez bylo nieprzyjemnie zimno, bo tylko 3°C. A przy takiej pogodzie nalezy sie bardzo starac, zeby jakis pneumokok nie dostal sie do pluc albo inny koroniasty nie wtargnal przez nos. Zwlaszcza kiedy sie zmoknie :(
UsuńŚwięty Marcin to imieniny ulicy Święty Marcin i rogale świętomarcińskie w mojej wiosce, mnie się ten dzień bardzo dobrze kojarzy :) A listopad jest jaki jest - cieszy mnie to, że w śnieżnej zawierusze moje dziecko, wbrew moim protestom, dojechało w całości do domu z ładunkiem dwojga moich wnucząt. I tak, zgadzam się, na starość człowiek ma coraz mniej sił na wszystko, ale jak trzyma fason i nie jojczy na zapas, to dzieci myślą, że wciąż rodziciel na 13 lat. Takie objawy jak Ty mam od dobrych 20 lat, choć palenie rzuciłam ponad 31 lat temu, ale nie wpadłam na to, żeby o tym opowiadać lekarzowi. Zawsze lekarza tylko pytam, czy jeszcze pożyję i OK. Boli, bo w tym wieku życie musi boleć, a jak powiesz, że boli, to Ci zawsze coś wynajdą, więc lepiej się śmiać i mówić, że OK, czujesz się jak trzydziestolatka bez roku i jest git majonez :P
OdpowiedzUsuńTyle tylko, ze ja sie czuje jak 80-latka i z dnia na dzień coraz starzej. Male dzieci męczą mnie do zgonu, ja w tym wieku powinnam miec znacznie stsrsze wnuki, ale moje dziewice nie bardzo się spieszyły.
Usuń