Kiedy bywam w Polsce, do szalu doprowadzaja mnie stawiane na kazdym kroku idiotyczne pytania: "Gotówka czy karta?" Z poczatku to smieszy, ale z czasem zaczyna mocno wqrwiac, bo doslownie wszedzie o to pytaja, a ja nie moge dopatrzec sie sensu tych pytan.
Przeciez tutaj tez robie zakupy, tez place za wstep gdziestam, tez mam do czynienia z przeroznymi platnosciami i NIGDY NIKT nie zadaje takich idiotycznych pytan. Kasjerka wymienia kwote, jaka jest do zaplacenia i czeka. Wyjmujesz gotowke, przyjmuje gotowke, wyjmujesz karte, podsuwa to urzadzenie, wyjmujesz telefon/smartwatch, ona tez jest na to przygotowana. Czyli mozna? No mozna, ale nie w katolickiej najjasniejszej, tam katuja pytaniami przy najmniejszym obrocie pieniedzmi: "Gotówka czy karta?". To jest dla mnie calkowicie niezrozumiale i za kazdym razem coraz bardziej irytujace. A tak przy okazji w zwiazku z tematem, znalazlam na fejsbuczku taki tekst:
Tylko gotówka!!! W związku z akcją w mediach społecznościowych coraz większą popularność zdobywa ten oto tekst nieznanego autora:
,,Mam w kieszeni banknot 50 zł. Idę do restauracji i zapłacę banknotem za obiad. Właściciel restauracji następnie wykorzystuje banknot do zapłaty za pranie. Właściciel pralni następnie wykorzystuje banknot, aby zapłacić fryzjerowi. Fryzjer wykorzysta banknot na zakupy. Po nieograniczonej liczbie płatności nadal pozostanie banknotem 50 zł, który spełnił swoje zadanie dla każdego, kto użył go do płatności, a bank wyskoczył z każdej transakcji płatności gotówkowej.
Ale jeśli przyjdę do restauracji i zapłacę cyfrowo - karta, opłaty bankowe za moją transakcję płatniczą pobierane od sprzedawcy wynoszą 3%, czyli około 1,50 zł, podobnie jak opłata 1,50 zł za każdą kolejną transakcję płatniczą lub ponowne pranie właściciela lub płatności właściciela pralni, płatności fryzjera itp. Dlatego po 30 transakcjach początkowe 50 zł pozostanie tylko 5 zł, a pozostałe 45 zł stało się własnością banku dzięki wszystkim cyfrowym transakcjom i opłatom. Płacę tylko gotówką i polecam to innym"
Ja stosuje sie do tego przez cale zycie. Tylko gotówka!
Bedac w Polsce autem, razu pewnego chcielismy zaparkowac samochod. W tych polskich parkomatach trzeba wbijac caly zyciorys, rejestracje, numer buta, adres, telefon i rozmiar majtek. Pytam sie po co, jaki to ma cel. Tu do parkomatu wrzuca sie odpowiednia kwote w zaleznosci, jak dlugo ma sie zamiar parkowac lub wyciaga bilet do zaplacenia pozniej, takie sa dwie opcje, ze albo placi sie z gory, albo kiedy opuszcza sie parking. Bilet musi byc polozony w widocznym miejscu i tyle, jesli jest w samochodzie, to dotyczy wlasnie tego pojazdu, a nie innego, wiec po jakiego grzyba jeszcze numer rejestracyjny na bilecie? Polskie parkometry sa trudne w obsludze i juz wspolczuje starszym i niedowidzacym osobom czy komus mniej kumatemu rozszyfrowywania tego pierdyliona guziczkow czy klawiszy. A wystarczyloby wrzucic pieniadze, nacisnac guzik, wyjac bilet i zostawic go w aucie. Ale nie, polskie katoliki nastawione sa na czynienie swoim obywatelom zycia jak najbardziej upierdliwym, bo po co ulatwiac, jak mozna utrudnic.
Co mnie jeszcze dobija, to naduzywanie syren w pojazdach uprzywilejowanych, przy czym polskie radiowozy policyjne maja takie wyjatkowo irytujace sygnaly dzwiekowe na wzor i podobienstwo tych amerykanskich. Ciemna noc, puste ulice, zielone swiatla, a ten jedzie i napierdala tak glosno, ze ja za kazdym razem staje na sztorc obudzona z najglebszego snu. Tutaj mieszkam niedaleko bardzo glownej i bardzo ruchliwej ulicy, po ktorej jezdza dziesiatki pojazdow uprzywilejowanych. W dzien oczywiscie uzywaja sygnalow, nie tylko dzwiekowych, bo wala tez kogutami i stroboskopami, ze naprawde nie sposob ich nie dostrzec, czy to z przeciwka, czy we wstecznym lusterku, ale ok. daja tez sygnal dzwiekowy, zeby szybciej sie przedrzec w godzinach szczytu albo dojezdzajac do skrzyzowania, kiedy jest dla nich czerwone, zeby ostrzec tych z bokow, ktorzy akurat maja zielone. Ale uzywaja go naprawde sporadycznie i kiedy minie powod uzycia, natychmiast wylaczaja syrene. Wtedy wystarczaja tylko swiatla alarmowe. Natomiast w nocy nie wyja, bo i po co.
I tak wiele juz zmienilo sie na lepsze, kiedy zalatwialam w ubieglym roku formalnosci zwiazane z przeprowadzka mamy do Niemiec, wyobrazalam sobie wiecej utrudnien, a co najmniej zlego traktowania przez polskie biurwy. Tymczasem panie w ZUSach i NFZach byly bardzo uprzejme i pomocne, formalnosci zalatwialam szybko i bez specjalnych utrudnien czy tam donoszenia po sto razy brakujacych papierkow. Naprawde musze pochwalic, ze co najmniej pod tym wzgledem bylo dosc europejsko. Inaczej to pamietam z przeszlosci.
No i jeszcze to, o czym kiedys juz wspomnialam, ze w polskim hotelu ani jedna osoba z recepcji nie mowila po polsku, ale to zdarzylo sie jeden jedyny raz, wiec mozna zaakceptowac, choc oczywiscie gdyby chodzilo o cos bardzo waznego, mogloby zle sie skonczyc. Takie rzeczy tylko w Polsce.
A to ciekawy tekst “Tylko gotowka” i nie kojarzylam ze sa takie oplaty bankowe. Tez mam portfel z pieniedzmi i place pieniedzmi, czasami tylko karta.
OdpowiedzUsuńAutomaty na parkingach tez ciekawe, ze trzeba rozne dane podawac. U mnie tak jak u Ciebie wystarczy wrzucic pieniadze czy uzyc karte.
No i sygnaly roznych wozow tez chyba logicznie uzywane, w tej dziedzinie to mnie tylko wkurzaja inne samochody, ktore nie zjezdzaja z drogi uprzywilejowanym.
Banki to piranie, biora za wszystko, za kazda najmniejsza operacje. Ja biore na poczatku miesiaca gotowke i za to tez mnie kasuja, ale to jest jednorazowe, a przy placeniu karta bank bierze za kazdym razem troche.
UsuńJa w ogole jestem przewrazliwiona na wszelkie halasy, nawet radia slucham bardzo cicho, wiec takie wycie syren odbieram bardzo negatywnie i pewnie niemieccy kierowcy pojazdow uprzywilejowanych dobrze wiedza, jak zle takie wycie dziala na ludzi. Polska kulsoneria zachowuje sie ja w powiedzeniu "dac malpie brzytwe".
Na mnie halasy tez zle dzialaja, ale jestem wyrozumiala na karetki pogotowia, wozy strazackie, no i policyjne, niech gonia bandyte. A wokol domu to lubie tylko naturalne, czyli ptaszki (nawet te upierdliwe), deszcz, wiatr.
UsuńNo to co powiesz o polskich zwyczajach wycia w srodku nocy przy pustych ulicach? Ja rozumiem duzo, w dzien niech sobie powyja, bo trzeba rozpedzac utrudniaczy, ale w nocy? A jeszcze jak mieszkasz przy ulicy o sporym natezeniu ruchu, ktora czesto jezdza takie pojazdy, to w Polsce nie pospisz w nocy.
UsuńNo wiadomo ze przy takich halasach nie spalabym, no ale nie jestem w Polsce, a tutaj mam ulice cicha, zamknieta. Byla kiedys taka noc ze kilka domow dalej dziadek sie podpalil, ale wozy strazackie musialy cicho przyjechac, bo dopiero ich dzialanie w gaszeniu obudzilo mnie, moze swiatla, bo spie z odslonietymi oknami, syren nie slyszalam.
UsuńNo bo tylko w PL te syreny sa zawsze naduzywane, gdzie indziej taki pojazd stara sie nie zaklocac zycia innym ludziom.
UsuńDla mnie pytanie karta, czy gotówka jest normalnym pytaniem, ponieważ do płacenia kartą, kasjer musi wbić na czytnik kwotę. Kiedyś był to jeden przycisk na klawiaturze kasy, ale w związku z tym, że jest możliwość płacenia mieszanego, kartą i gotówką, to dlatego zapytanie. Przestała byś się dziwić, też sygnałom dźwiękowym w dzień i w nocy, bo niestety, ale naród polski, a szczególnie starsze osoby uważają, że mają wszędzie pierwszeństwo, a kodeks drogowy, wręcz mówi, że pojazd uprzywilejowany może wjechać na skrzyżowanie tylko wtedy, gdy upewni się, że nikomu nie zajedzie drogi i
OdpowiedzUsuńA jak myslisz, czy w Niemczech kasjerka nie musi czegos stuknac, kiedy ktos placi karta? A nie pyta, bo po co. Kiedy widzi karte w reku klienta albo slyszy z jego ust, ze chce placic karta, to sobie klika w ten dynks na klawiaturze.
UsuńCzy zdaje Ci sie, ze pojazdy uprzywilejowane w Niemczech maja jakies inne prawa od tych w Polsce? Przepisy sa przepisami. I nie sadze, ze te starsze osoby, ktorym sie wydaje, ze wszystko im wolno, akurat po nocach spaceruja po przejsciach dla pieszych i dlatego karetki czy policja musza mnie ze snu wyrywac.
Do tego, żadnej łajzy nie uderzy autem na środku drogi, bo idiocie zachciało się przechodzić na skos przez ulicę. Wczoraj wieczorem była koło mnie sytuacja, że przed dwudziestą trzecią jechała karetka, na światłach, ale bez hałasu. Dobrze, że miał refleks kierowca karetki, bo młodzież wlazła na pasy. Gdyby był wypadek, to wina kierowcy, bo nie używał równocześnie sygnałów świetlnych i dźwiękowych. Wszelkie nowelizacje kodeksu drogowego są coraz głupsze.
OdpowiedzUsuńW Polsce tak, rzeczywiscie sa coraz glupsze i coraz bardziej upierdliwe dla wszystkich. Nawet taka glupia wymiana dowodow osobistych czy praw jazdy, u nas wszystkie stare sa wazne do dnia zakonczenia waznosci dokumentu, a wydaje sie go na 10 lat, wiec mamy 10 lat na calkowita wymiane ausweisow, nie ma stresu, kolejek. W Polsce jest na to dwa lata, z czego wiekszosc odklada wymiane na sam koniec i wiesz, co sie dzieje.
UsuńPrawa jazdy nie mam, to nie wiem, ale dowód osobisty ważny jest na 10 lat.
UsuńZgadza sie, ale kiedy ktos chce uszczesliwic swojego pociotka, ktory moze zarobic na wymianie dowodow to daja na to czas DWA LATA, bez wzgledu na to, jak dlugo dowod ma jeszcze waznosc.
UsuńMnie tam pytanie "gotówka czy karta?" nie drażni. Jestem stąd, więc się pewnie przyzwyczaiłam. Ale mam wrażenie, że mniej pytają ostatnio.
OdpowiedzUsuńNatomiast z hałasami pojazdów uprzywilejowanych mało mamy tu do czynienia. A już z pewnością nie w nocy. Cicho zazwyczaj. Prędzej tu jakiś podrasowany motor zaryczy czy quad, niż karetka czy straż zawyje ( odpukuję w niemalowane ).
No wlasnie "ostatnio", kiedy bylam w Polsce z Hexa, musialam sluchac to glupie pytanie po sto razy dziennie. Ani troche rzadziej nie pytaja, powiedzialabym nawet, ze jeszcze czesciej.
UsuńA dlaczego Ty się dziwisz? Przeciętny Polak-katolik to idiota nieprzywykły do samodzielnego myślenia, więc trzeba mu zadawać pytania, które przeprowadzą go za rączkę przez każdy proces.
OdpowiedzUsuńAha, i ja tez poważam li i jedynie gotówkę, bo to jest prawdziwy pieniądz, nie jakieś abstrakty.
O to to! Przynajmniej wiem, ile mam i ile moge wydac, nie trace ani na chwile kontroli nad wlasnymi finansami.
Usuńa to polska właśnie :-))
OdpowiedzUsuńpodobno tez pko zmusza do korzystanie only z karty ...opodatkowując wypłaty z bankomatu?! ale musze to sprawdzić.
Oczywiscie, ze chca ludzi zmusic do operowania kartami, w takim przypadku inwigilacja jest skuteczniejsza. Mnie moga najwyzej zlokalizowac po telefonie, ale juz na pewno nie beda wiedziec co, gdzie i za ile kupuje. U nas tez juz przebakuja, ze chca zlikwidowac gotowke, ale Niemcy sa tradycyjni i z kart korzysta niewielka czesc spoleczenstwa, glownie mlodzi ludzie.
UsuńTeż płacę tylko gotówką, bo tak. Ania wiele jest kierowców (jełopów) na polskich drogach, którzy celowo nie ustępują korytarza życia, co jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe, ale tak się dzieje.
OdpowiedzUsuńMieszkam w bliskiej odległości od obwodnicy i akurat na wprost okien mam skrzyżowanie ze światłami i najbardziej działało mi na nerwy "klaskanie" na przejściach. W nocy było to bardzo upierdliwe, ale zlikwidowano. Z racji owej obwodnicy miasta, ciągle latają karetki i straż w te i nazad na sygnałach, ale to na mnie nie działa.
Jakis kierowca z Polski cwaniaczkowal na niemieckich autostradach i popylal korytarzem zycia zaraz za karetka. Juz nie kozakuje, przycichl i zmalal, kiedy dostal mily list od niemieckiej policji, widac wysokosc grzywny wbila go w ziemie. Te ziemie!
UsuńMnie w Polsce te ich akustyczne brewerie budzily kazdej nocy, a przeciez drogi sa puste, mogliby sobie darowac, ale polski kulson jest jak mapla, ktorej dano brzytwe do zabawy.
Ostatni raz w Polsce to byłam w 2019r, gdy załatwiałam formalności związane ze śmiercią męża, ale nikt się mnie nie pytał przy kasach czy płacę kartą czy gotówką. A przed rokiem 2017 jakoś nie przypominam sobie, by nadużywano sygnałów dźwiękowych poza sytuacją, gdy cała trasa szybkiego ruchu była zapieprzona równo pojazdami (np. Trasa Siekierkowska do której miałam od domu 150m) a karetka z pacjentem pomykała do szpitala i musiała co chwilę hamować). Pogotowie ratunkowe miało nakaz stosowania sygnałów dźwiękowych gdy wiozło pacjenta z zagrożeniem życia. Tu, gdy wieziono mnie karetką ze szpitala do domu, to włączono sygnał przed skrzyżowaniem , chociaż wieźli mnie wcale nie ruchliwą "moją" ulicą i nie w godzinach "szczytu", a ja z karetki wydłubałam się na własnych nogach, tylko mi stołek podstawili, żebym nie zeskakiwała ze stopnia.
OdpowiedzUsuńTo dziwne, ze Cie nikt nie pytal, bo juz od dluzszego czasu wszedzie zadaja te glupie pytania, a w ostatnim czasie ten proceder przybral jakby na sile i kiedy bylam ostatnio, to mi juz uszy wykrecalo, bo duzo kupowalam, jadalysmy tez codziennie w lokalach gastronomicznych, placilysmy duzo wejsciowek, moze dlatego wydawalo mi sie wiecej niz zwykle.
UsuńNo i nie kazdy karetka wiezie akurat czlowieka z zagrozeniem zycia, za to kazda wyje jak potepieniec, nawet w srodku nocy, kiedy nie musi juz nikogo z daleka informowac, ze nadjezdza, bo ulice sa puste.
W USA tez sa przygotowani na kazda metode placenia - oczywiscie karty bankowe sa najpopularniejsza.
OdpowiedzUsuńSa miejsca ktore nie przyjmuja gotowki lub czekow ze wzgledu na bezpieczenstwo. Najczesciej takimi miejscami sa male sklepiki przy stacjach benzynowych czy peryferiach miast bo bywaja obrabowywane wiec nie chca trzymac gotowki a czeki bywaja bez pokrycia wiec dlatego nie sa chciane. Oczywiscie nigdzie kasjer nie pyta o forme zaplaty.
Mysle ze pomalu Polska dojrzeje i dorowna reszcie swiata :)
Mnie wycie pojazdow nie drazni - raz ze zbytnio nie zaklocaja ciszy mego osiedla a drugie sa po prostu potrzebne, ich istnienie ma dobre uzasadnienie. Raczej nienawidze halasu motorow czy tych bardzo podrasowanych samochodow.
U nas tez raz trafilam na parking, z ktorego nie moglam wyjechac, bo zyczyli sobie zaplaty karta, a ja jej akurat ze soba nie mialam, ale poprosilam kogos, zeby za mnie zaplacil i oddalam mu gotowke. Teraz nosze karte na takie wypadki, ale preferuje gotowke, bo nie znosze byc potencjalna ofiara inwigilacji. Nie i juz!
UsuńMalo masz do czynienia z halasujacymi pojazdami uprzywilejowanymi na swoim spokojnym osiedlu, ale pewnie inaczej bys sie do tego odnosila, gdyby co noc jezdzily Ci pod oknami wyjace karetki, na pweno zaczeloby Ci to przeszkadzac. Mnie w Polsce zarowno u mamy w domu, jak i teraz w hotelu, budzily i naprawde bardzo przeszkadzaly.
No to się wyłamię :) Uwielbiam płacenie kartą, bo nie muszę wygrzebywać końcówki, bo zazwyczaj panie w kasie "nie mają drobnych". I nie dźwigam kilogramów monet, do wydłubania i przeliczenia których muszę zdjąć okulary (gdzie jest moja trzecia ręka?). Taki urok starości, a kartą pstryk i po bólu :) Dopóki mam na koncie środki na plusie, płacę kartą, bo to wygodnie, oczywiście wiem o tych wszystkich bankowych sztuczkach, ale cóż, business is business, Winnetou :) U nas nawet na Manhattanie, w budach z lat 80. można już płacić kartą i telefonem :) Do płatności telefonem nie mogę się przekonać, bo czwartej ręki do trzymania telefonu, odblokowywania, zdejmowania okularów nie mam :) No i nie mam Blika, na który często ludzi naciągają. Jednak opanowałam już płacenie PayU i inne takie tam, więc idę z duchem czasu, nie mówiąc o tym, że nie wyobrażam sobie stania na poczcie czy w banku (akurat w pobliżu nie mam teraz żadnego banku), aby opłacić rachunki. Bank mam w kompie i jest OK. Co do sygnałów nie wypowiadam się, głucha jestem i jak będzie wojna (nie daj borze liściasty) czy inna bajka, to ja po prostu zejdę bezboleśnie i spokojnie z tego świata :) Przy przełażeniu zaś przez jezdnię, mam od wieków zasadę ograniczonego zaufania, co pewno wkurwia przepuszczających mnie kierowców, bo zanim przelezę, upewniam się, że z drugiej strony nie jedzie wariat i czekam aż się zatrzyma... Parę razy uchroniło mnie to przez wózkiem albo urenką :)
OdpowiedzUsuńNo bez przesady, ja tez nie dzwigam zadnych kilogramow, a te kilka monet nie wazy duzo. Oraz mam glegoko w odbycie te ich "grosiki", ktorych nie maja wydac, obejde sie bez nich, a kasjerka musialaby nie wydac reszty stu osobom, zeby wzbogacic sie o zlotowke. Tu nie ma takich problemow, kasjerki zawsze maja wydac. Nooo owszem, drobnych centowek nie rozrozniam bez okularow, ale nosze je na sznurku, wiec w kazdej chwili moge zalozyc i uzbierac koncowke. Ja nawet nie wiem, co to sa te bliki, wiec mnie to nie dotyczy, ja nie obsluguje swojego konta onlajnowo, z przelewami wysylam slubnego, on lubi spacerowac. Mnie nikt konta w banku nie zhakuje, wiec spie spokojnie.
UsuńNo faktycznie, Ty musisz uwazac potrojnie. Tak zginal moj dobry kolega, z wiekiem sluch mu zaczal szwankowac, a przelazil przez tory kolejowe. Nie rozejrzal sie dostatecznie i nie uslyszal...
W grajdolku wprawdzie nie pytaja, czym place, ale za to, czy chce fakture, co tez mnie wku..ia do bialosci (tutejszy urzad podatkowy umyslil sobie robienie czegos w sensie loterii dla tych, ktorzy chca faktury, podobno w celu zmiejszenia nieopodatkowanych tranzakcji). W miejscach, gdzie zazwyczaj robie zakupy juz sie nauczyli, ze nie mnie sie o to nie pyta, jesli nie chca zostac ugryzieni, a place tez glównie gotówka, bo bankowe sukinsyny zdzieraja niemozebnie (za samo posiadanie konta ponad 5 euro/m-cznie, nie mówiac juz o placeniach wirtualnych).
OdpowiedzUsuńParkomaty, jak u Ciebie, a pojazdy uprzywilejowane tez nie wyja bez potrzeby, co bardzo sobie cenie, mieszkajac przy jednej z ulic dojazdowych do tutejszego szpitala.
Ja place za konto dyche miesiecznie, ale mam bank niedaleko. Sa banki darmowe, ale mialabym za dalego chodzic, a ja wszystko zalatwiam na piechote, wiec nie chce mi sie, wole stracic te dyche i miec blisko.
UsuńU nas czasem pytaja, czy chce paragon kasowy. Kiedy mam cos wiecej do kupowania w tym centrum handlowym, to biore, zeby miec dowod, co w jakim sklepie kupilam, ale jak po zakupach jade prosto do domu, to nie biore. Nigdy bowiem nie sprawdzam paragonu.
Pantero, w każdym mieście w Polsce inaczej płaci się za parkowanie. W moim mieście, dla odmiany, do parkometrów można wrzucać tylko gotówkę, więc gdy jedziesz do centrum, musisz mieć ze sobą zawartość świnki skarbonki, żeby dopasować monety do czasu parkowania :-)
OdpowiedzUsuńTu karta mozna zaplacic jedynie w domu parkingowym, do ulicznych parkomatow tylko drobne gotowka albo... przyszlo nowe i mozna jakos zaparkowac na telefon majac specjalna aplikacje, ale jeszcze tego nie probowalam i pewnie nie sprobuje, bo ja na bakier z nowoczesnoscia.
UsuńU nas tez, co parking to inny system platnosci; od gotowki przez karty do "apkow" na telefon. Jesli wymagaja numeru rejestracyjnego to dla kamerek bo karneciki przy wjezdzie juz poznikaly. Z ulic zniknely automaty na gotowke bo je niszczono dla lupu. Najlepiej to sie przygladnac jakiego typu jest parking i przeczytac zasady, i sie dostosowac. Czasem sie to wydaje zawile ale w sumie to prostsze niz wczesniej.
OdpowiedzUsuńMnie czasem wkurzaja uwagi, ze u nas placi sie tylko karta! U nas pytaja w sklepie o sposob placenia i jest to normalne. Tak samo pytaja czy sie chce paragon. Karty maja tez mozliwosc latwego i szybkiego placenia bez podawiania pinu do 50e. W sklepach coraz wiecej jest kas samoobslugowych wiec tam tylko karta sie placi.
Mnie nie denerwuja wyjace karetki bo wtedy mam nadzieje, ze komus sie jeszcze uratuje zycie. Martwia mnie karetki jadace cicho.
Zle mnie zrozumialas, syreny karetek sa potrzebne i nie ma co do tego zadnych watpliwosci, ja pisalam wylacznie o naduzywaniu, np. w nocy, bo mnie budzily.
UsuńU nas tez sa te kasy samoobslugowe, ale ja nie korzystam, bo zawsze kupuje za gotowke, a poza tym obok kas stoi jakis cerber i groznie kontroluje, czy aby ktos nie kradnie, mnie to bardzo deprymuje.
Cerber i tu stoi. Ale mnie to nie przeszkadza, choc czesciej korzystam z kas z czlowiekiem. Zawsze to milej. Mnie tam wszystko budzi wiec i syreny nie sa czyms straszniejszym.
UsuńJa za to mam zdrowy gleboki sen i wyrywa mnie z niego dopiero naduzywana syrena pojazdu uprzywilejowanego. :))) W Polsce, bo tu nikt po nocach nie trabi po proznicy.
UsuńNo to juz rozumiem. Dobrego snu nie wolno przerywac.
OdpowiedzUsuńNo wlasnie. A tego niespecjalnie dobrego tym bardziej.
Usuń