29 listopada 2023

Rowery, bajery, frajery

 Niemcy to kraj pelen rowerow, wprawdzie przypuszczam, ze od Holendrow mogliby sie uczyc, ale i tak jest tu tego towaru zatrzesienie. Uzywaja ich sobie dla rekreacji, wycieczek rodzinnych, dojazdow do pracy, ale sa tez tacy, dla ktorych rower jest jedynym srodkiem lokomocji, nie maja bowiem samochodow. Szczegolnie studenci, a ze Getynga jest miastem uniwersyteckim, stad tych rowerow jest tu zatrzesienie. Sa rozne, poskladane z roznych czesci i majace posluzyc przez czas studiow, sa takie calkiem normalne, kupione wprawdzie w sklepie, ale bez wypasow i wodotryskow, do normalnego uzytku. Sa dosc wypasione, na ktorych sportowcy trenuja sobie, wreszcie coraz modniejsze i w pagorkowatej Getyndze niezbedne e-bike´i. Te to juz sporo kosztuja, ich ceny zaczynaja sie od kilkuset euro, a powyzej tysiaca to nie rzadkosc. Jest tez oczywiscie cala rowerowa infrastruktura, wyznaczone pasy ruchu dla rowerow na ulicach, gdzie nie dalo sie wydzielic osobnych sciezek, sa sciezki a nawet drogi szybkiego ruchu. Wszedzie stoja do dyspozycji rowerzystow te dynksy do przymocowania i zaparkowania roweru. A przed dworcem jest gigantyczny parking rowerowy dla dojezdzajacych do lub z Getyngi pociagami. Sa sklepy z akcesoriami i gadzetami, sa warsztaty, sa ulatwienia. Nie ma tylko obowiazku posiadania karty rowerowej, co oczywiscie przeklada sie na niejaka dzikosc stylu jazdy niektorych rowerzystow, majacych sie za swiete krowy i przekonanych nie tylko o wlasnym pierwszenstwie zawsze i wszedzie, ale i o wlasnej niesmiertelnosci, bo niewielu uzywa kaskow i uwaza na drogach publicznych.
 Sa tez ZLODZIEJE. Kradzieze rowerow staly sie plaga w calych Niemczech, ale w Getyndze przybraly rozmiary monstrualne. Rowery gina nie w nocy, gdzies na bezludnym parkingu, przeciwnie - w bialy dzien, pozostawione na chwile, przypiete i zabezpieczone zamkami i lancuchami, znikaja jeden po drugim. Sa tez oczywiscie wlamania do komorek i garazy, sa napady na osoby slabsze (mlodziez czy kobiety) i zabieranie i m pojazdow spod tylka. W tym fachu specjalizuja sie bandy z bylych krajow demokracji ludowej, nie bede wymieniac po kolei, i straumatyzowani "uchodzcy". Skad to wiem? Ano czasem udaje sie policji natknac na jakas dziuple, gdzie zadolowane sa przerozne kradzione towary, w tym rowniez rowery, przygotowane do transportu do kraju przeznaczenia. Kilka razy jakis czujny sasiad zauwazyl, ze rozny element laduje podejrzane przedmioty noca do transportera i powiadamia policje, ktora odbiera trofea zlodziejom. Niestety wiekszosc znika na zawsze, bo nie sposob dopilnowac wszystkiego.
 Coraz wiecej wlascicieli drogich rowerow instaluje w nich nadajniki GPS i dosc czesto prowadzi on do pewnego wiezowca na poczatku glownej ulicy, w poblizu ktorej mieszkamy. Wydawaloby sie, ze nic prostszego, jak pojsc tym tropem i odebrac ukradziony rower. Tymczasem sprawa jest bardziej skomplikowana. Tenze wiezowiec to glownie male apartamenty, na kazdym pietrze jest kilkadziesiat lokali, a te tansze nadajniki GPS wysylaja dosc niedokladny sygnal. Policji nie wolno sprawdzac mieszkania bez 100-procentowej pewnosci, ze wlasnie w nim znajduja sie kradzione towary. A sygnal moze dochodzic np. z dziesieciu lokali znajdujacych sie w poblizu. Czyli wiadomo, ze gdzies ten rower jest, na wyciagniecie reki, ale nie mozna go odzyskac, a policja tez nie moze trzymac strazy do czasu az zlodzieje zechca lupy wyprowadzac z dziupli. Jedynie drozsze nadajniki pozwalaja na ich zlokalizowanie w konkretnym lokalu, wtedy policja wchodzi do niego z futryna i odzyskuje skradzione rzeczy, bo sa to nie tylko rowery, choc one sa w przewadze.
 Mamy zatem wielka wspolnote europejska, wspaniala okazje dla wszelakich zlodziei, wlamywaczy, rozbojow, oszustw, mekke dla roznych obwiesiow z blizszego i dalszego wschodu, ktorzy szukaja w Ger-money frajerow do obrabowania czy gwaltow, bo nie bezpiecznego azylu przeciez. To wszystko staje sie powoli nie do wytrzymania, a nowe hordy najezdzcow juz czekaja w blokach startowych, jak nie jako kolejni kandydaci do unii, to znow uchodzcy z calego swiata, ktorzy nigdzie indziej nie wyobrazaja sobie zycia, jak tylko tutaj.

30 komentarzy:

  1. Nooo, mieszkając lata długie w miasteczku Amsterdam, człowiek przyzwyczaił się, że rower to rzecz przechodnia, kradzież rowerów była tam dość rozpowszechniona, wiadomo było, kto kradnie ( narkomani ) i gdzie sprzedają ( na moście koło uniwersytetu - bo oni tanio sprzedawali, a studenci biedni tacy, a roweru zawsze potrzebują ). Raz zdarzyło mi się kupić swój własny rower.
    Jak jest teraz, nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My przyzwyczajeni bylismy do innych okolicznosci. Moja najstarsza corka zostawila w miescie swoja torebke na bagazniku roweru, wtedy jeszcze nie przypietego zadnym lancuchem, bo nie kradli. Obciela sie po dluzszym czasie, podjechalysmy do srodmiescia i wszystko stalo na swoim miejscu, zarowno rower jak i torebka na bagazniku, z dokumentami, pieniedzmi i kartami platniczymi. Ja z jamnikiem chodzilam na wieczorne spacery sama (slubny pracowal) i nie balam sie niczego. Teraz w dzien z pitbulem nie jestem juz taka odwazna.
      Nie ma dnia, zeby nie zginelo kilka rowerow, jest specjalna strona na fb, tylko rowery i tylko z mojego miasta. Wierzyc sie nie chce w skale zjawiska.

      Usuń
    2. no no paczcie państwo, to nie wiedziałam Agniecha. chwała im za to, że choć tanio sprzedawali :-)

      Usuń
    3. Tutaj takie gowniane tez mozna za grosze kupic.

      Usuń
  2. Wszedzie tych rowerow pelno. U mojego sasiada stoi z dziesiec rowerkow dzieciecych a dzieci dwojka. Pewnie w kazdy dzien jezdza innym kolorem rowerka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nie kradna? Moze nie ma zapotrzebowania na rowerki dzieciece, najwieksze jest na te elektryczne i takie nieelektryczne, ale z wyzszej polki. Strach na chwile stracic z oka, bo mozna sie juz na zawsze pozegnac z pojazdem.

      Usuń
    2. Moze one z przedszkola wracaja na rowerkach kolegow.

      Usuń
    3. Zupelnie niewykluczone, a potem tata wezmie wszystkie rowerki do bagaznika i odwiezie z powrotem do przedszkola :)))

      Usuń
  3. No fakt- czego jak czego, ale rowerów w Niemczech nie brak.I wg przepisów rowerzyści mają pierwszeństwo. Na każdym podwórku stoją rowery jak i przy każdej stacji metra lub E-Bahna. Ulica przy której mieszkam ma zwężone chodniki, bo jej częścią są ścieżki rowerowe.Są też ulice, na których część jezdni jest wyznaczona dla rowerzystów.Wszystko to piękne w założeniu ale tak naprawdę to trzeba mieć oczy dookoła głowy, bo rowerzystom się wydaje że są świętymi krowami w Indiach i wszyscy powinni im ustępować z drogi i jeszcze do nich modły wznosić. Kradzieże rowerów to plaga- ci co mają bardziej wypasione i drogie rowery to je trzymają w....mieszkaniach. Mój sąsiad taszczy swój rower na 3 piętro do swej kawalerki, bo niestety winda jest malutka i rower się w niej nie mieści. A że budynek stary to i piętra są wysokie bo mieszkania mają ok. 4m wysokości a nie 2,65 jak we współczesnych warszawskich blokowiskach. Córce już 2 razy ukradli rower- z zamkniętego podwórka., a rower był oczywiście "uwiązany" solidnym łańcuchem z równie solidna kłódką. Śnieg u mnie prószy, ale tak drobny, że go prawie nie widać gdy pada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rowerzystom nie tylko wydaje sie, ze sa swietymi krowami, ale tez, ze sa niesmiertelni, a wiadomo, ze w konfrontacji z samochodem, chocby i najmniejszym, nie maja zadnych szans, zwlaszcza bez kasku. Na starym blogu pisalam o bialych rowerach postawionych w miejscach, gdzie zginal jakis rowerzysta. Mialy innym uzmyslawiac, jak ulotne jest zycie, przypominac o dotychczasowych ofiarach wlasnej lekkomyslnosci. Nie pomaga, wciaz gina kolejni "kolarze".
      Ja swoj rower i slubnego trzymam we wlasnej piwnicy, nie korzystamy ze specjalnej wozkowo-rowerowej, bo ona jest nie zamykana na klucz, choc wewnatrz i wejscie jest wylacznie z klatki schodowej, a ta jest zamknieta.
      U nas tez drobny opad i niechby na tym poprzestalo, bo zapowiadaja na jutro strajki sluzb miejskich, wiec ulice nie beda sprzatane ani posypywane.

      Usuń
  4. Z rowerami jest u mnie podobnie jak u Ciebie - w niektorych miastach zatrzepanie zwlaszcza gdy jest studenckie, w innych tylko rekreacyjnie. Tak jest u mnie - rekreacyjnie. Nie znam problemu kradziecy ich ale pewnie istnieje - skoro kradna auta to pewnie rowery tez. Z drugiej strony w roznych dzielnicach jest roznie - w mojej widze czasem rowerki czy inne dzieciece zabawki porzucone na trawniku przez noc i leza, nikt nie ukradnie, z kolei na mojej osiedlowej stronie internetowej wciaz slysze o np skradzionych paczkach dostarczonych i zostawionych pod drzwiami. Ogolnie rowerzystow traktujacych je jako srodek przemieszczania sie widuje bardzo rzadko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odkad tu jestem, nigdy nie bylo tak gigantycznej skali kradziezy, zreszta nie tylko rowerow, rowniez maszyn rolniczych, narzedzi, wlaman do mieszkan, rabunkow na ulicy w bialy dzien, rowniez gwaltow, w tym grupowych - jak teraz, kiedy caly swiatowy odpad zmierza do Ger-money.

      Usuń
    2. W grajdolkowej okolicy, mozesz jeszcze dodac kradzieze oliwek i kory z debów korkowych na spora skale :(. Na szczescie, rabunki/gwalty na ulicy jeszcze tutaj nie dotarly.
      Tutaj tez zaczyna sie pojawiac coraz wiecej e-bike´ów i wlasciciele pilnie je w domach trzymaja, zaby losu nie kusic. Niestety, z roweru (poza scislym miasteczkiem) musialam zrezygnowac, bo zbyt czesto jakis samochód przystawal, zapraszajac namolnie na inny rodzaj "przejazdzki".

      Usuń
    3. Kilka dni temu przeczytalam, ze dwoch arabow (wedlug zeznania 29-letniej poszkodowanej) zgwalcilo ja na terenie szkoly, kiedy przyjechala odebrac dziecko z placowki. W bialy dzien, ze swiadomoscia, ze szkola jest pelna dzieci i pracownikow. Oni juz nie maja zadnych hamulcow. A polskie ciotki beda pisac, ze jestem rasistka, bo one byly w Niemczech i nikt ich nie zgwalcil, wiec wszystko, o czym pisze to propaganda antyimigrancka.

      Usuń
  5. I tu sporo jest rowerów, złodziei rowerów też nie brakuje, tak myślę. Dla mnie to już tylko wspomnienie, miałam rower i bardzo lubiłam wycieczki rowerowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas tez zdarzaly sie pojedyncze przypadki, jak wszedzie, ale to, co teraz sie wyprawia, przekracza wszelkie wyobrazenie. Nie pomagaja gpsy, znaczenie rowerow przez policje, najmocniejsze lancuchy czy klodki do miejsc ich przechowywania. Skala stala sie niewyobrazalna. Przyjezdzaja tu zorganizowane bandy, glownie z RO, Balkanow, no i "uchodzcy" tez maja swoj wielki udzial.

      Usuń
  6. ciekawa jestem ile taki rower w Polsce kosztuje przywieziony od /ciebie? bo z pewnościa cena konkurencyjna i z pewnościa ludzie kupują...ja sama kupiłam lata świetlne temu też fajny używany. wtedy nie taki znów tani w sklepie rowerowym właśnie z używanymi rowerami. Mam nadzieje, że nie kradziony. Teraz mam ochotę na elektryka ale...no właśnie w mieście nie zostawię, przed szkołę nie zostawię, Nigdzie nie zostawię. jedynie teatr, okolica i wycieczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mozesz byc pewna, ze wiekszosc uzywanych rowerow sprzedawanych w Polsce i innych panstwach to zlodziejskie lupy. Oni juz dobrze wiedza, jakiej firmy rowery sa najbardziej oplacalne i nie sprzedaja ich za podejrzanie niskie ceny, bo byloby to podpadajace.
      Jesli kupisz elektryka, to radze wszedzie brac go ze soba, nawet w szkole do klasy, a podczas zakupow niech ktos znajomy pilnuje, bo lancuchowi flexa daje rade w kilka sekund. I lepiej kup nowy, bo uzywany moze byc od nas :)))

      Usuń
  7. W Holandii rowerowe szaleństwo. Tym rower lepszy, im bardziej zardzewiały i starszy. Rower mojej córki wygląda jakby był wyciągnięty po kilku latach z kanału, ale dopóki większość elementów trzyma się razem, jest idealny. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i taki rower ma jeszcze jedna, najbardziej przydatna ceche: nikt go nie bedzie chcial ukrasc. Choc pewnie cos na rzeczy bylo, skoro obywatele wybrali niespecjalnie poprawna politycznie partie, a w Niemczech podobnej partii bardzo rosnie.

      Usuń
    2. Ja taki właśnie rower ukochany zardzewiały zabrałam z Holandii do Polandu i do tej pory jeżdżę nim po wsi, co prawda nie za często. On bez-przerzutkowy jest, a tutaj jest teren bardziej pofałdowany niż w NL, ale i tak daje ten złom radę.

      Usuń
    3. Ja juz nie daje rady na moich pagorkach, mam cos z plucami i nie ogarniam chocby najmniejszych podjazdow. Dobrze jezdzilo mi sie u psiapsi nad morzem, tam jest plasko jak na stole. Dlatego przydalby mi sie elektryczny, ale jest dla mnie za drogi i z drugiej strony musialabym go stale nosic ze soba, a to ciezkie cholerstwo. :)))

      Usuń
    4. Śmieszy mnie widok osób na elektrycznych rowerach, które z taką łatwością, bez cienia zmęczenia wjeżdżają pod górkę :-)

      Usuń
    5. No to na moj widok umarlabys ze smiechu, bo na zwyklym rowerze to ja umarlabym wjezdzajac pod gorke.

      Usuń
    6. Kalino, nie no spoko czas dizajnerskich rowerów u mnie sie skończył, moja ukraina po przodkach stoi jako element dekoracyjny a jeździć będę na elektryku, dla zdrowotności
      :-PP

      Usuń
    7. No i Kalina też kiedyś wejdzie w wiek, kiedy nie da rady pedałować na normalnym rowerze. 😁

      Usuń
  8. Na temat rowerzystów na drodze wolę się nie wypowiadać, bo dzisiaj miałam ochotę strzelić przez głupi łep rowerzystkę, która nie dosyć, że jechała środkiem drogi, spacerkiem i do tego bez oświetlenia po ciemku. I co zrobisz takiej idiotce? Tutaj dla odmiany plagą są teraz hulajnogi elektryczne, które są wypożyczane i porzucane, gdzie bądź.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hulajnogi elektryczne to osobny rozdzial i juz w niektorych miastach zaczynaja ich zakazywac, bo stanowia wielkie zagrozenie, zarowno dla pojazdow, jak i pieszych, a szczegolnie dla dzieci, dla ktorych sa smiertelna pulapka. A ich porzucanie na srodku chodnika to dopust dla matek z wozkami lub osob niepelnosprawnych.

      Usuń
  9. Hołota to hołota, nie ma o czym mówić.
    Inna rzecz, że jestem zdania, iż do rowerzystów należałoby obligatoryjnie strzelać. Mówię to i jako pieszy, i jako kierowca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem tego samego zdania jako kierowca, piesza i... rowerzystka od czasu do czasu.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Maja nas za idiotow?

  Polska swietuje rocznice przystapienia do unii, no ja mysle, skoro ma same korzysci z tego przystapienia, gorzej z tym u nas, ja wolalabym...