21 listopada 2023

Tosmy sie doczekali!

 Kilka postow temu Teatralna skomentowala pod jednym z wpisow:


 Napisalas, ze mam farta? To poczytaj, jak to w Niemczech mozna chorowac.

 Dwa posty wstecz pisalam o moich problemach oddechowych, ze mam je od dluzszego czasu, ale zawsze cos wazniejszego stalo na drodze, wiec zwlekalam, ale ostatnio pogorszylo mi sie znacznie, wiec zaczelam wydzwaniac do jedynego chyba w moim miescie gabinetu pulmonologa. Po chyba 50 bezskutecznych polaczeniach, albo zajetych, albo z wypowiadanym aksamitnym meskim glosem komunikatem, ze nic z tego i mam dzwonic pozniej, skorzystalam z wolnego poniedzialku i podjechalam do tego ich gabinetu zrobic termin. Nie zrobilam, bo przyszlo nowe i terminy robi sie inaczej. Nie wiem tylko, czy do wszystkich lekarzy specjalistow, czy tylko do pulmonologa, jeszcze tego nie rozkminilam. Zostalam pouczona, ze mam najpierw pojsc do rodzinnej, od niej dostac skierowanie i jakis kod, z tym kodem mam dzwonic na taka centrale 116117, jest to serwis dla pacjentow nie wymagajacych natychmiastowej pomocy medycznej w stanie zagrozenia zycia, bo od tego jest 112, ani nie kwalifikujacych sie do szpitala na ostry dyzur. To ogolnoniemiecka centrala, wiec zeby trafic we wlasny land i powiat, trzeba wbijac kod pocztowy, a oprocz niego pojedyncze cyferki, w zaleznosci czego sie akurat chce, bo opcji jest wiecej. Zanim jednak mozna klikac te kody pocztowe czy cyferki, mus wysluchac przemowy, dlugiej przemowy, z kim jestesmy polaczeni, co oni moga, co my ewentualnie powinnismy i takie tam. Z centrali ogolnoniemieckiej kieruja na landowa, tam kolejne przemowy, dokladnie to samo co przedtem i znow trzeba naciskac cyferki. Wreszcie jest sie u "rozdawaczy terminow", gdy nagle... slyszysz, ze linia jest przeladowana i masz dzwonic pozniej. Dzwonilam ok. 30 razy i tylez musialam wysluchowac od nowa tego samego, wreszcie pod wieczor zaskoczylo, ale powiedzialo, ze czas oczekiwania ok. 10 minut i tylez musialam wysluchoiwac muzyki. Ale wreszcie odezwala sie jakas sucz z callcenter i zaproponowala mi termin... w Northeim, to miasto 30 km od nas. Sama nie pojade, a z nim na pewno, bo sie boje, ze nas zabije. Poprosilam wiec o termin w moim miescie, niewazne jak odlegly, a sucz mnie na to, ze nie ma. I sie rozlaczyla. 
 W Polsce od biedy moglabym pojsc do lekarza prywatnie, tutaj nie ma takiej opcji. Po prostu pozbawiono mnie mozliwosci leczenia, bo na jednym terminie sie nie skonczy, a ja nie mam checi jezdzic czesto tak daleko. I nie piszcie, ze moge sobie pojechac do innego miasta, nie moge i nie pojade. Moze kiedy zaczne sie dusic, przyjmie mnie jakis szpital i poratuje aparatem tlenowym i pewnie wtedy juz bedzie za pozno na jakiekolwiek leczenie. Zanim Niemcy zalaly te hordy malo zdrowych ludzi, ktorzy ani centa skladek nie wplacili, ale z opieki medycznej korzystaja pelnymi garsciami, nie bylo podobnie skandalicznych warunkow i braku mozliwosci skorzystania z porady medycznej. 
 To tyle o moim szczesciu, ze jestem w niemieckim systemie opieki medycznej.
 

32 komentarze:

  1. No to rzeczywiście przykre zamieszanie. U mnie do każdego specjalisty muszę mieć skierowanie od rodzinnej, a jak już mam to dzwonie do specjalisty, którego najczęściej poleca mi moja lekarka, ale mogę też wybrać sama.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedys i u nas tak bylo, a teraz... jak widac. Czyli pulmonologa mam juz jakby z glowy, nie bede jezdzic do Northeim, skoro mam gabinet w moim miescie i tylko zla wola jakiejs suczy z centrali uniemozliwia mi konsultacje i ewentualne leczenie.

      Usuń
    2. Widze tylko że Twoja rodzinna lekarka może Ci pomoc, bo ona też może jakoś sprawdzić Twoje oddychanie, a jak uzna że potrzebny do tego specjalista, to będzie musiała to zorganizować.

      Usuń
    3. Zeby sprawdzic dzialanie pluc, trzeba miec niestety specjalne urzadzenia do badan, a te maja tylko pulmonolodzy. Rodzinna nic nie pomoze w tej kwestii, ma zwiazane rece i jedyne, co moglaby zrobic, to dzwonic jak ja to robilam, wiekszej sily sprawczej nie ma.

      Usuń
  2. A jednak moja koleżanka, która przeprowadziła się do Niemiec, była w pozytywnym szoku, gdy zderzyła się z niemiecką medycyną. Tak jej się spodobało, że zoperowała sobie mięśniaki w macicy i piała peany na temat traktowania pacjenta i innych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo jeszcze w kwestii traktowania pacjenta nic sie nie zmienilo, lekarze i personel sa uprzejmi, odpowiadaja bez zniecierpliwienia na wszystkie pytania. Na badania tez nie czeka sie latami. Ja sama do niedawna pialam peany i niemieckiej sluzbie zdrowia nie mialam wiele do zarzucenia. Do teraz.

      Usuń
    2. No to prawie jak u nas :) Też trzeba mieć skierowanie od rodzinnego do specjalisty. Zderzając się ze ścianą, bo rejestracja tylko telefoniczna, poszłam prywatnie do kardiologa, ale też dupa trąbka i jadę jak jadę, albo padnę od razu, albo mnie odratują. I cuda jednak są: do okulisty załatwiłam wszystko śpiewająco mailowo, a i potem pan doktor ma świętą cierpliwość do mnie i już mnie zna jak zły szeląg. Musiało się u Ciebie pozmieniać, bo wiem, że moja szwagierka lekarka ma w Niemczech prywatną praktykę, no ale ona jest anestezjologiem i dodatkowo zajmuje się medycyną wschodnią - pewno te chińskie cuda wianki ma prywatnie - nasz kontakt jest od lat prawie zerowy :)Zdrowia, Aniu i może córka by Cię mogła tam zawieźć?

      Usuń
    3. Nie do wszystkich specjalistow musisz miec skierowanie od rodzinnego, ale u wiekszosci jest ono dobrze widziane. Nigdy dotad nie zdarzylo mi sie, ze musialam zamawiac termin przez jakas oglupiala centrale, teraz musze. Nie moglam telefonicznie ani mailowo, nawet nie osobiscie, tylko i wylacznie przez te centrale.
      Ja mam caly sztab ludzi, ktorzy mogliby mnie tam zawiezc, ale ja chce lekarza z mojego miasta, skoro juz tu jest, nie bede nigdzie jezdzila, bo nie. Zwlaszcza, ze juz u niego sie leczylam dawniej i nie mam ochoty zmieniac.

      Usuń
  3. Nie potrafie skomentowac inaczej jak krotkim - niesamowite!
    Nie wypada sie chwalic ani jeszcze bardziej dobijac ale u nas tak nie ma. Tylko do bardzo specjalnych specjalistow moga byc kolejki do otrzymania wizyty ale dodzwonic na umowienie sie mozna latwo. Mozna rowniez emailowac albo wdepnac do kliniki i osobiscie sie umowic.
    Z moich doswiadczen no bo mam syna w innym stanie, corke w jeszcze innym, wynika ze nie w kazdym jest jednakowo latwo - najgorzej w Bostonie bo maja jakies specjalne przepisy i procedury spowalniajace leczenie, u mnie jest ok a najlepiej i najlatwiej u corki na Florydzie a co wiecej u niej maja chyba najlepszych lekarzy. U syna nie podoba mi sie bo sie rozkochali w leczeniu przez telefon i zawsze od tego zaczynaja, proponujac osobista wizyte gdy ta zdalna pomoc nie pomaga. Oczywiscie tyczy to tylko niektorych rodzajow choroby, Twoja wymaga badan i testow. Poza tym istnieje leczenie prywatne jesli ktos chce - i stac go na to.
    Zycze bys sie czula lepiej, bys wogole nie potrzebowala pomocy lekarskiej a jesli bedzie nieodzowne zaangazuj do podwiezienia ktoras z corek.
    Dodam iz u mnie tez nieraz musi sie odczekac na telefonie zanim uzyska moznosc rozmowy z osoba - jednego razu pobilam chyba swiatowy rekord , gdy to gazownia zmienila swa strone internetowa i na nowej trzeba bylo sie od nowa rejestrowac a na tej nowej byl blad ktory nie pozwalal skonczyc procesu . Wszyscy, jak sie okazalo, dzwonili by uzyskac pomoc a przeciez gazownia to tysiace klientow. Trzymano mnie na telefonie prawie trzy godziny a na samym poczatku uslyszalam ze jestem cos 70ta w kolejce . Najgorsze ze gdy wreszcie moglam rozmawiac z osoba to szybko wskazala co nalezy zrobic i zajelo 5 sekund i jedno klikniecie by ruszyc dalej z ta rejestracja i zakonczyc sprawe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu zeby pojsc "prywatnie" do lekarza, musisz byc prywatnie ubezpieczona w kasie chorych, ja jestem w panstwowej i mam jak mam. Nie ma mozliwosci pojsc prywatnie do tego mojego lekarza, jak bylo w Polsce, szlo sie do spoldzielni lekarskiej albo do gabinetu danego lekarza w jego domu, teraz pewnie jest inaczej, ale ta mozliwosc prywatnej wizyty pozostaje, a tu nie.
      Ja tak mam, ze nie lece z byle czym do lekarzy, musi mnie albo bardzo bolec, albo dlugo trwac i sie pogarszac, zebym zaczela myslec, ze warto by skonsultowac z medykiem. Jak wiec juz sie zdecydowalam, to przeszkody sa takie, ze moi sie calkiem odechcialo.

      Usuń
  4. Dobrze napisałaś "sucz" (tylko niech to nie będzie obraźliwe dla piesków płci żeńskiej), Dzwoń jeszcze raz, może w/w będzie miała wolne. Dostałaś kod do pulmonologa to trzeba wykorzystać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz nie bede dzwonic, podarlam na strzepy to skierowanie razem z tym glupim kodem i teraz wszyscy moga mnie tam, gdzie pan prezes.

      Usuń
  5. Widzisz, a przez długie lata rzucałaś q...y na polską służbę, że nie chcieli leczyć Twojego Taty...
    Przykro mi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, niestety, ale polska służba zdrowia nie lubi zajmować się pacjentami onkologicznymi. Mam przykład sąsiada, który choruje i w międzyczasie miał lekki udar. Pogotowie, zamiast na sygnale, przyjechało, jak na wizytę, zabrało go do szpitala, ale lekarze neurolodzy nie widzieli potrzeby, żeby go leczyć na oddziale udarowym, przenieśli go na normalną neurologię, a ci natychmiast odesłali go do domu. Dobrze, że karetką, bo nie chodzi sam. Trzeba było posłuchać lekarki z hospicjum domowego, jak się na to wściekła. Dziś jest u Niej w szpitalu, przy hospicjum i zaczął chodzić.

      Usuń
    2. Aniu, nadal jestem zdania, ze polska sluzba zdrowia jest katastrofalna, chodzi nie tylko o mojego ojca, ale pamietaj, ze pozniej juz dwa razy mama zlamala reke, a pozniej noge, wiec mialam z tym burdelem troche do czynienia. Czytam tez na blogach, jak sie ludzie skarza, jak im po kilka razy odmawiaja operacji, bo cos tam. Widze na fb, ilu rodzicow zebrze o srodki na operacje ratujaca zycie ich dziecka, bo rzad woli pchac w dupe kosciolowi zamiast te miliardy przeznaczyc na szpitale. I dalej slysze, ze na rehabilitacje czeka sie miesiacami, czego najlepszym przykladem jestes Ty sama.
      Nie wiem, czym jest spowodowany tutejszy burdel, ktory nastapil po 35 latach mojego tutaj pobytu, wlasciwie sie dom yslam i o tym napisalam. Ale czy to chocby w najmniejszym stopniu usprawiedliwia polski burdel w sluzbie zdrowia, zeby mi wypominac psioczenie?

      Usuń
    3. Bogusia, polska sluzba zdrowia nie lubi zajmowac sie zadnym pacjentem, nei tylko onkologicznym.

      Usuń
    4. Wiesz Aniu, na szczęście nigdy nie musiałam szukać ratunku na cito, więc czekanie do specjalisty 3 miesiące, wcale nie nie zaskakuje. To przez wrednych pacjentów tyle się czeka, bo nie przychodzą na umówione wizyty. Lekarze apelują, by odmawiać, jeżeli ktoś w danym dniu nie może, ale nieee. Co do mojego czekania na rehabilitację...może znalazła bym gdzieś szybciej, ale ja chcę tam, więc czekam i cieszę się, że chcieli mnie zapisać za drugim razem, bo pierwszy raz mnie pogonili, bym sobie szukała w innych.

      Usuń
    5. Tyle tylko, ze rehabilitacja jest na ogol potrzebna na juz, wszelkie opoznienia spowodowane czekaniem na odlegly termin to przeszkoda w szybszym powrocie do zdrowia. Ludzie po wylewach, zlamaniach czy innych przypadkach nie powinni czekac ani chwili na reha. Kiedy mama przyjechala tutaj, natychmiast dostala recepte na rehabilitanta do domu, nigdzie nie musiala jezdzic.
      Sama widzisz, jak nie ma powodow do narzekania, to nie narzekam, teraz sie znalazl powod, wiec gdacze i nie ma co mi wypominac, ze narzekalam na Wasza sluzbe, bo jak trzeba, to i na swoja ponarzekam.

      Usuń
  6. AMP spróbuj jeszcze raz zapisać się do pulmonologa. 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skierowanie razem z tym kodem podarlam na strzepy i wyrzucilam, nie bede juz nigdzie dzwonic, bo mam wiele ciekawszych rzeczy do roboty od wielogodzinnego siedzenia na telefonie. Mam to w dupie.

      Usuń
  7. bezsilność jest najgorsza ...Przytulam Cie ale i bezsilnośc z wkurzeniem to najgorsi doradcy Aniu. Odczekaj wkurw i działaj. i mnie płetwy opadły i w zasadzie nie mam już ochoty na żadne operacje, zabiegi...chuj z tym wszystkim.
    ech.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej kwestii rozumiemy sie jak malo kto. U mnie proces do podjecia decyzji, ze powinnam pojsc do lekarza, a rozpoczeciem staran o termin, to czasem miesiace, jesli nie lata. Teraz spadlam na samo dno procesu i akurat nie mam najmniejszej ochoty piac sie znow do gory. Pewnie minie kilka lat, zanim znow mi sie zachce. Moze dozyje.

      Usuń
    2. Qrcze, znow Cie wrzucilo do spamu! Dobrze, ze zawsze na biezaco sprawdzam jego zawartosc.

      Usuń
  8. No niestety tak tu jest. Wizyty zamawia się na ogół tylko internetowo, na szczęście robi to za mnie moja córka, czyli czasem bardzo opłacalna dla mnie jest nieznajomość języka.. W Polsce ostatnio, (czyli 6 lat wcześniej) wizyty w specjalistycznej przychodni zamawiałam przez "koleżankę" pracującą w przyszpitalnej przychodni co zawsze było związane z odpowiednio drogimi prezentami - nie wnikałam czy dla niej czy dla innych- grunt, że bywałam zapisywana ja lub mój mąż nawet na następny rok, gdy w danym już nie było terminów. Przed wyjazdem z Polski mój mąż miał termin do nefrologa "złapany" na rok 2019 a wyjechaliśmy do Berlina w 2017r. A napływu cudzoziemców do Polski wtedy nie było. Tu podobno jest wściekły brak lekarzy. Gdy leżałam tu w szpitalu to mottem przewodnim było słowo "brak"- brakowało lekarzy, brakowało pielęgniarek, brakowało salowych i tylko pacjentów nie brakowało. Przytulam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy wczesniej, powtarzam NIGDY, nie musialam umawiac terminu przez centrale i nie bede przyjmowac terminow w innych miastach, bo nie po to mam tu lekarza danej specjalnosci, u ktorego juz sie wczesniej leczylam, zeby zaczynac gdzie indziej od nowa. Nie to nie. I nie jest prawda, ze wizyty zamawia sie internetowo, zawsze zamawiam telefonicznie i nigdy nie bylo to problemem. Jedyne co zamowilam internetowo, to byly pierwsze szczepienia na covid, nigdy nie robilam w ten sposob terminow do specjalistow.
      W Polsce maja, co chcieli, przeciez jakas sucz pisowska powiedziala lekarzom "niech jada", wiec wyjechali i teraz pracuja sobie spokoj nie gdzie indziej za godne pieniadze. Nie wiem jednak, skad nagle tutaj zaczyna brakowac lekarzy i ustalenie terminu staje sie niemozliwoscia.

      Usuń
  9. Zauważ, że jesteśmy w różnych Landach. Tu jest taka aplikacja "Doctolib" i większość przychodni życzy sobie by zamawiać wizyty właśnie mailem przez Doctolib. Lekarzy to może nie brakuje biorąc ogólną liczbę ludności pod względem statystycznym, ale pacjentów leciwych i przez to więcej chorych jest coraz więcej. Zatkało mnie ostatnio, bo się dowiedziałam, że jestem jeszcze młoda - aż pomyślałam, że się przesłyszałam, ale ten tekst wygłosiła pani starsza ode mnie o 15 lat. Ostatnio mam lekarza pierwszego kontaktu w sąsiednim budynku ale i tak jeśli nie mam ustalonego przez lekarkę następnego terminu to się go ustala przez "Doctolib". To samo mam z wizytami u okulisty, ale np. Laryngolog sam się o mnie upomniał przysyłając mi zaproszenie na konkretny dzień i godzinę co mnie zdumiało i omal nie padłam ze zdziwienia, bo wcale za widokiem pani laryngolog i badaniami nie tęskniłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mozliwe, ze Berlin rzadzi sie innymi prawami, jesli chodzi o rozdawanie terminow do lekarzy, tutaj dotychczas bylo normalnie, teraz dopiero zaczeli swirowac i ulepszac to, co dotychczas funkcjonowalo bez szwanku.

      Usuń
  10. 30 km to tyle ile ja jezdze. Prawie, bo 25 km. Ciesze sie, ze nie 180 albo 300. Ale gdyby mi dali taki termin to bym pojechala i dyskutowala czy nie mozna zamienic miejsca. Co do wyboru lekarza to marzenie scietej glowy. Porozmawiaj sobie jeszcze raz z soba-potrzebujaca pomocy i z soba-uparta na danego lekarza. Interesuje mnie jak odwolasz ten termin i na nowo otrzymasz nastepny: nerwy, strata czasu wieksza niz ta godzina drogi tam i spowrotem. Chyba, ze u was nie placi sie gapowego jak sie nie skorzysta z terminu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym przystala na ten termin, nie byloby dalszych dyskusji, musialabym juz stale tam jezdzic. Po pierwsze nie znam tamtego miasta, nie wiem, jakie sa mozliwosci parkingowe lub w przypadku podrozy pociagiem odleglosc ze stacji. Nie mam zamiaru leczyc sie u lekarza, ktorego nie znam. U tutejszego juz bylam, ten mi odpowiada i nie pozwole sie zmuszac do zmian. Ja nie odwolam terminu, bo go w ogole nie przyjelam i nie zrobie nowego, bo nie chce mi sie znow 50 razy sluchac tego belkotu w telefonie, a nie moge tego ominac. A w ogole juz podarlam skierowanie i ten kod.

      Usuń
  11. Otrzep pióra, strząśnij kurz z butów i spróbuj dalej za jakiś czas. Nie będzie jakaś ...ujowa służba zdrowia odbierać Ci szansy na zdrowie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, Kalina, ten rozdzial juz zamknelam, skierowanie podarlam i nie bede ponownie dzwonic i wysluchiwac, zeby na koniec znow trafic na sucz, ktora wysle mnie tym razem np. do Braunschweigu.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Maja nas za idiotow?

  Polska swietuje rocznice przystapienia do unii, no ja mysle, skoro ma same korzysci z tego przystapienia, gorzej z tym u nas, ja wolalabym...