16 marca 2024

Nocne zgrozy (nie mylic ze zmazami)

 Wieczorem we wtorek, tuz przed polozeniem sie do lozka, rutynowo przeszlam sie po mieszkaniu, sprawdzajac czy wszystko powylaczane i nic zlego sie nie dzieje. Jak zwykle, jak kazdego wieczoru. Z ulga polozylam sie do lozka, umoscilam razem z sucza, zamknelam oczy i znalazlam na tym pograniczu, juz nie na jawie, ale wlasciwie jeszcze nie calkiem we snie, kiedy nagle... JEB! Niespecjalnie dotarlo to do mnie, zakopanej w poduszkach i z koldra na glowie, nawet nie bylam do konca pewna, czy ja to rzeczywiscie uslyszalam, czy juz zaczelo mi sie snic. Slubny spal nieporuszony, choc wydawalo mi sie, ze to JEB bylo glosne. Co tu duzo gadac, nie chcialo mi sie wstawac, zdazylam juz nagrzac przestrzen podkolderna, a na zewnatrz zimno, bo my sypiamy bez kaloryfera i z uchylonym oknem. Pomyslalam, ze zobacze nastepnego dnia, no bo coz takiego moglo sie wydarzyc. Ale wiadomo, raz wybudzona, juz nie bardzo moglam zasnac. Wstalam. Najpierw sprawdzilam salon, na srodku ktorego stala Miecka z niezwykle niewinna mina, ale tam nic nie bylo, a przynajmniej ja niczego nie zauwazylam. Druga byla lazienka, bo po drodze, pozniej kuchnia, a na koncu sprawdzilabym pokoj mamy, bo np. to ona mogla sie przewrocic i narobic halasu. Ale nie, zlo zadzialo sie w kuchni. 
Zeby Wam uzmyslowic, jak bardzo niemozliwe bylo to, co sie wydarzylo, wklejam zdjecie pogladowe sytuacji na blacie kuchennym. Slowo wyjasnienia, robilismy porzadki, takie generalne, u mamy w pokoju, zdejmowalismy wiszace kwiatki, zeby je wyprysznicowac. Niestety filodendron pnacy tak sie rozrosl, ze nie sposob bylo go pozbierac w calosci, wiec poobcinalam galezie, czy tam odrosty, jak zwal, i postanowilam go troche rozmnozyc. To roslina latwa w obsludze, a rozmnaza sie jak chwast, wystarczy wlozyc odciete odrosty do wody, a szybko sie ukorzenia. No i wlasnie w samiutkim rogu blatu kuchennego, miedzy sciana a szafka spizarniana, zastawiony z trzeciej strony miska z owocami - stal sobie tenze wazon pelen wody i odrostow filodendrona. Powiedzcie mi, JAK kotom udalo sie go przewrocic? Bo ja do dzisiaj zastanawiam sie i nie moge sobie tego wyobrazic, wazon stal w rogu chroniony z trzech stron, a poza tym jego podstawa jest szersza niz gora, dzieki czemu jest stabilny i naprawde trudny do przewrocenia. W kazdym razie JEB pochodzilo od przewracajacego sie wazonu. Przez pol godziny zbieralam wode z blatow, szafek (do srodka tez nalecialo) i podlogi. Cale szczescie, ze nie zostawilam tego do rana. Kiedy wchodzilam do kuchni, wystrzelila z niej z szybkoscia swiatla Bulka, wiec mniemam, ze to ona miala najwiecej wspolnego z wywroceniem wazonu, bo moja kochana staruszka krulova pewnie by tam nie wlazla, nie wspominajac o breweriach wiodacych do przewracania naczyn pelnych wody.
 Z innej beczki czyli z zycia hajlajfów. Cos dziwnego dzieje sie na brytyjskim dworze krolewskim, choroby dziesiatkuja doswiadczaja czlonkow rodziny, ale o ile sam najwazniejszy monarcha przyznal sie bez bicia do choroby onkologicznej, tak jego synowa robi jakies cudaczne uniki. Nie chodzi nawet o to, ze trzyma w tajemnicy, na co byla operowana, w koncu nie musi opowiadac calemu swiatu, co jej dolega. Ale... wokol niej robi sie coraz bardziej zagadkowo. Najpierw niby widziano ja w aucie, ale obserwatorzy twierdza, ze to byla jej siostra, pozniej na angielski dzien matki 10. marca opublikowala zdjecie z dziecmi, ktore okazalo sie byc tak niefachowo poprzerabiane w fotoszopie, ze nawet Toya zauwazyla niedorobki. Kate przyznala sie do manipulacji i przeprosila (to sie royalsom normalnie nie zdarza!), po czym znow nie wiadomo, co z nia naprawde jest, za to na podstawie spiskowych teorii mozna by wydac kilkuset stronicowa ksiazke. W kazdym razie ani chybi to cos powaznego, bo ten jej okres rekonwalescencji jest niespotykanie dlugi. 
 Z trzeciej beczki, czyli z zycia idiotow. Powiedzcie mi, do czego moze sie jeszcze posunac tzw. prezydent niemalego kraju podczas sluzbowej delegacji do pewnego wielkiego mocarstwa, na zaproszenie prezydenta tegoz mocarstwa. Pajac odziany w dres lata po okolicy i strzela sobie selfiki. Czy nikt z delegacji, a przeciez chyba zabral ze soba jakichs doradcow, nie moze mu podpowiedziec, jak zachowywac sie zgodnie z protokolem dyplomatycznym? A nie jak debil z Polski na wycieczce przykoscielnej z Caritasu.

52 komentarze:

  1. Dlaczego piszesz w liczbie mnogiej, że kotom udało się przewrócić wazon ? W żadnym wypadku nie zrobiła tego Miecka. Wiadomo że jak coś narozrabiane to Bułka, ona jest tym dzieckiem niegrzecznym i jeszcze do tego nie wiemy jak poradziła sobie z tak dużym wazonem, ale jak się jest łobuzem to ma się takie talenty. No i czekała do nocy żeby dokonać zamachu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisze w liczbie mnogiej, bo intuicja mi podpowiada, ze wazon zostal przewrocony na skutek wojenki miedzy obiema kocicami, nawet oczyma wyobrazni widze, ze jedna gonila druga i ta slizgiem wleciala w tamten kat z wazonem powodujac jego przewrocenie. No bo po prostu innej drogi nie ma, NO NIE MA!!! :))) Ale oczywiscie gdyby nie zaczepki Bulczyka, to Miecka by sie nie wsciekla. No i trzeba bylo widziec jej dziwnie niewinna minke, kiedy zajrzalam do salonu. :)))

      Usuń
    2. No i jeszcze mówisz dziwnie niewinna minka, Miecka była zdecydowanie niewinna wiec i minka niewinna a nie że dziwnie.

      Usuń
    3. Juz ja znam mimike Krulovej, ona musiala miec cos za uszami i nie byly to pchly. .)))

      Usuń
  2. Media to potrafią rozkręcić co dzieje się na dworze królewskim. W sumie to współczuję im wszystkim, oprócz Harry’ego, że nie maja żadnej prywatności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz nie tylko nie ma dnia, ale i godziny bez nowych, coraz bardziej sensacyjnych wiadomosci. Teraz kroluje zdrada Williego, a nawet ciaza kochanki. Kate tez jest/byla w ciazy ze swoim kochankiem.
      A te gnojki postksiazece w Ameryce maja ubaw i glupio komentuja.

      Usuń
    2. Gnojki w Ameryce na pewno już robią notatki, będzie nowa ksiazka.

      Usuń
    3. Bez watpienia, bo ostatnio swiat zaczal o nich powoli zapominac. Afera z Kate spadla im jak manna z nieba.

      Usuń
  3. Czyżby prezydent Polski poszedł w dresie na spotkanie polityczne ? bo jeżeli był w tym dresie bo biegał czy chodził dla sportu (i zdrowia) to czemu nie, przecież ma jakiś czas prywatny, nawet prezydent nie sama polityka żyje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam sie, goscie podczas oficjalnej wizyty maja czas prywatny, ale nie zachowuja sie jak debile z selfikami i nie publikuja swojej kazdej glupiej miny pod kazdym pomnikiem czy innym obiektem na fejsbuku czy instagramie. Bedac prezydentem, a nie Kowalskim.

      Usuń
    2. Wszyscy robią selfiki, maja facebooki, instagramy, Biden, Obama też, tylko ja nie.

      Usuń
    3. No wez, ale oni sie przynajmniej nie kompromituja jak ten debil z Polski i nie czatuja z jakims Ruchadlem Lesnym. Przeciez ten Du*a to jedna wielka zenada i wstyd dla Polski. A to znasz? https://youtu.be/6tef4V9ns0A?si=TsErsfK-YlpP3Bt0

      Usuń
    4. Ooo niechcacy dalas mi szanse żeby było po angielsku “A friend in need is a friend indeed” tez płacze mi sie języki. A ta w tle nawet tyle nie umie powiedzieć tylko zawsze rechocze. Bardzo nie lubię tej piosenki.

      Usuń
    5. Ale Duda powiedzial to inaczej, dlatego Kamala tak rechotala. On powiedzial swoja slynna angielszczyzna "the friends in need are a friends in dick", wyraznie to powiedzial!

      Usuń
    6. No brzmiało jak ‘dick’ ale ja to zwalam że miał tremę i tak wyszło niechcący.

      Usuń
    7. No bo jego znajomosc angielskiego jest katastrofalna, jaka sie:
      https://youtu.be/bSiMKiaulNQ?si=l8RT_EEFn5gpqVoy
      Dlatego nie z tremy, a z glupoty walnal tego "dicka".

      Usuń
  4. Zawsze wszystko na biedne kotełki się zwala :) Nieładnie... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A muszę Ci się przyznać, że i u mnie w nocy kwiatki padają. Ale mnie to nie rusza. Nie, nie mam kotełków, padają same z siebie. Kiedyś padła mi dracena ze stojakiem, zauważyłam rano. A huk musiał być nieziemski. Dziś padł mi amarylis jak długi - nawet ceramiczna ciężka doniczka i podpórka nie utrzymały ciężaru ośmiu wielkich kwiatów. No ale ja głucha jestem :P Więc z braku kotełków idzie na domowe skrzaty i na konto pająków ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz szczescie zatem, ze nie doslyszysz, bo jest jednak roznica miedzy hukiem w dzien a takim w nocy, bo ten ostatni odbija sie echem i nie zaklocaja go odglosy dnia. Boszszsz, ja zeszlabym na serce, gdyby u mnie spadaly kwiaty z doniczkami, tak same z siebie. :)))

      Usuń
  6. Dobrze, ze kocice po noze nie siegnely. Mysle, ze ktoras miala kaca i pic jej sie chcialo.
    U mnie tez amarylisy grasuja noca ale sie wycwanilam i stawiam na noc na podlodze, zeby ze stolu nie spadaly. Przy kocie to nam firanki, obrazy a nawet zegary spadaly. Kwiatkow nie bylo bo wszystkie wczesniej obgryzla. Potem tlumaczyla sie, ze pajaka lapala!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam szczescie, ze moje koty nie zra kwiatkow, maja swoja cypryjska trawe, jedyna, ktora lubia i pieknie po niej zarzyguja cale mieszkanie, ale przynajmniej trzymaja sie z daleka od moich roslin domowych.
      Moje zwieraja szyki tylko w jednym przypadku, kiedy jakas cma zawieruszy sie w domu, w pozostalym czasie sa na stopie wojennej.

      Usuń
  7. Jesteś bardzo dziwna. Jako różowy kleks do otwierania puszek powinnaś wiedzieć, że - tak biblijnie pociągnę - "dla kota bowiem nie ma nic niemożliwego".

    OdpowiedzUsuń
  8. O, popieram Frau Be, dla kota nie ma rzeczy niemożliwych. To znani spryciarze i zdolniachy :)
    Ale Twoja roślina to raczej epipremnum, a nie filodendron pnący mam w domu dwa takie samiutkie. https://www.youtube.com/watch?v=QjcJO7Cs-o0
    Faktycznie, są bardzo żywotne, jedna z moich pamięta jeszcze moją mamę, ma na pewno ponad 45 lat, a druga to jej identyczna genetycznie córka z ukorzenionych sadzonek, i też niemłoda. czasem nie wiem, co robić z sadzonkami, bo szkoda mi wyrzucać przycięte gałązki i zawsze wstawiam je do wody. najczęściej rozdaję znajomym i rodzinie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ninka, litosci! Czy ja jestem botanikiem? Jak zwal, rosnie i puszcza te swoje odnogi jak nie przymierzajac perz, jest latwa w obsludze, nie kwitnie, wiec trudno nazwac to leluja. Ja juz tez porozdawalam cala mase sadzonek, praktykowalam tez wystawianie ukorzenionych w doniczkach na ulice z adnotacja, ze do wziecia albo adopcji. Takie posadzone w ziemi gotowce ludzie biora razem z doniczkami, samych sadzonek nie, bo to robota, a ludzie sa leniwi ;)

      Usuń
  9. Twoje hukniecie przypomina mi moja nagle, po wielu latach i wcale w tym momencie nie dotykana polke w kuchennej szafce, ktora sobie z wlasnej woli opadla - tyle ze bez pomocy Belli ktora widzialam w innym miejscu kuchni.
    Pewnie ze Twoje spowodowaly koty a skoro daly rade to znaczy ze jednak bylo mozliwym mimo iz nie pojmujesz w jaki sposob.
    Od dzisiaj zostaje sama i bede ogarniac zaniedbany dom, samochod tez, bo ostatnio mial wielu kierowcow i ma tego slady.
    Sprawy administracyjne zrobione - glownie przez corke, czesc juz dziala, reszta w procesie wykonania.
    Istnieje plan dzialania a m. in. mowi ze mam duzych rzeczy nie ruszac, zajac sie malymi jak szuflady, szafki, spizarnie, reszte wezmie facet zajmujacy sie wzieciem i sprzedaza - tego czego nie wezme na Floryde - inna czesc planu mowi ze pojade tam na urodziny a takze rzut okiem na apartamenty. Na ostateczne zamkniecie domu, gdy go sprzedamy, przyjedzie corka i ziec by mi pomoc.
    Zakasuje wiec rekawy i biore za przywrocenie ladu i porzadku - chodzac wciaz niedospana. Byc zajetym jest dobre dla mnie jako ze nie daje pola do popisu rozmyslaniom.
    Ze mna bedzie ok bo rozumiem przeciez ze musze zmienic miejsce i styl zycia ale jak to wszystko odbierze Bella to nie wiem bo juz jest bardzo skolowana i postapujaca nierutynowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamietam, nie tak dawno o tym pisalas, a nawet zalaczylas zdjecia. Miecka nigdy nie narobila w domu zadnych szkod, a dzieki Bulce stracilam kilka wazonow, musialam przesadzac zwalone na ziemie kwiatki, no i w pewnych miejscach laminat sie rozlazl, bo jak pamietasz, Bulka na poczatku sikala gdzie popadnie.
      To prawda, ze nawal zajec, jaki Cie teraz czeka, pozwoli Ci zajac mysli wyzwaniami i zadaniami, a nie rozpamietywaniem tego, co na Was spadlo w ostatnim czasie. Tak jest lepiej. Nie spiesz sie, rob wszystko po kolei wedlug swojej listy, dobrze, ze ja sporzadzilas, bedziesz mogla odhaczac kolejne zalatwione sprawy. Nie rzucaj sie na robote, bo tylko sie zmeczysz i mozesz sobie zaszkodzic. Nie zapominaj, ze stres z ostatnich dni na pewno odbil sie na Waszym zdrowiu cielesnym, rob powoli i dbaj o siebie. Bella bedzie z poczatku nieszczesliwa, ale uwierz mi, przyzwyczai sie w koncu. Ty bedziesz miala dla niej wiecej czasu na nowym mieszkaniu, jakos sie obie przyzwyczaicie, bo nie ma innego wyjscia.

      Usuń
  10. no więc odmawiam opowiadania historii o kotach !!! ale poweim ci wszystko możliwe. Lucynkakot zwala ze stołu WSZYSTKO co sie da z nudów/ och nie, z podłego charakteru raczej. Siedzi i popycha lapą. a jak nie da rady to dupą. az spadnie. z woda to z kolei maniek ma faze, że wkłąda łapy do każdej wody...i pamiętaj Pantero, że moje koty wychodzą na wieś. więc nie muszą robić sajgonu w domu. a jednak ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, ze moje koty nigdy jeszcze nie zrzucily czegokolwiek ze stolu tak z nudow, jak czasem ogladam na filmach. Zrzucaly duzo, wlasciwie zrzucala Bulka, ale najczesciej skaczac czy nie mieszczac sie gdzies, potracajac wazony czy doniczki cialem podczas skakania, ale nigdy lapka. Miecka to urodzona dama i ona nigdy zadnej szkody nie poczynila.

      Usuń
    2. No czyli jednach podły charakter u tej Lucynki😅

      Usuń
    3. Nie, bo zwierzeta nie sa nigdy podle. Ale niektore maja troche bardziej kocia nature i po prostu przeszkadza im to, co lezy w zasiegu lapek.

      Usuń
    4. opowiedz trochę co z ta kejt i aferą? bo tak po wierchu a czytac mi sie nie chce tych rewelacji royalsowych. plisss

      Usuń
    5. Tak bez zapowiedzi nagle w grudniu byla niby w szpitalu i byla poddana jakiejs skomplikowanej operacji w jamie brzusznej, ale zadnych szczegolow nie podano. Powrocic do obowiazkow miala po wielkiejnocy, a tymczasem zniknela. Upublicznila (ona albo jej pracownicy, albo palac) zdjecie z dziecmi, ktore bylo tak nieumiejetnie przefotoszopowane, ze media odmowily jego zamieszczenia. Przeprosila za to i dalej jest zniknieta. Tymczasem polala sie lawina domniemywan i teorii spiskowych, dlaczego jej nie ma i dlaczego palac milczy na temat stanu jej zdrowia. Najciekawsze teorie to: 1. K nie zyje, 2. Willy ja zdradza, a one nie umie sobie z tym poradzic, 3. przeszla operacje plastyczna, 4. Willy ma z kochanka dziecko, 5. Kate zaszla w ciaze z kochankiem i usunela, 6. popelnila samobojstwo, 7. beda sie rozwodzic, 8. oraz wiele mniej ciekawych.
      Mignela w samochodzie, ale ludzie twierdza, ze to byla jej siostra, ktora ja udawala, znow mignela tym razem z Willym, ale ludzie twierdza, ze to nie byla ona, ale ta domniemana kochanka nastepcy tronu. To tak w skrocie. A Kate nadal zniknieta i nikt nic nie wie. :)))))

      Usuń
    6. Lepsze od Rojsta, bardziej trzyma w napieciu.

      Usuń
  11. Przypomni Sobie, że jak byłam u Ciebie, to któraś zrzuciła z drapaka miskę z suchą karmą, a za chwilę zaczęła się przewracać antena na balkonie, gdy zbierałam karmę z podłogi, a żadnego kociambra nie było na balkonie... Tak, więc wazon, wziął i sam z siebie się wywrócił, jak kiedyś antena. Ja mam zabawę z gniazdkami prądu. Kuchnia zrobiona, a pierdykło w pokoju, w którym spałaś. Wi-fi podłączone do długiego przedłużacza, dwa gniazdka kupione - w razie czegoś, naprawa będzie w poniedziałek, a jak będą niepotrzebne, to je we wtorek oddam z powrotem do sklepu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Antena to nam sie stale przewraca, bo jest na wcisk, a podczas zmiany temperatur metal na balkonie pracuje, kurczy sie i wtedy anteny nic nie trzyma, przewraca sie. Ale nie upadnie, bo jest przywiazana. I to jest wytlumaczenie na antene, a nie ma takiego na wazon.
      To u Ciebie dzieja sie rzeczy niewytlumaczalne, albo moze to dzialalnosc Twojego psa wielkosci kota? :)))

      Usuń
  12. Przychylam się do wcześniejszych opinii: wszystko to kłamstwa są i pomówienia, a koty niewinne.
    Nie mają jak się bronić, słodziaczki bez winy..
    :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to wychodzi, ze mam w chalupie poltergeista, ktory noca skrycie, choc z hukiem, przewraca wazony pelne wody i zieleniny :(((

      Usuń
  13. Chyba najciekawsza była historia związana z kotami. Życie gwiazd średnio mnie obchodzi, w tym jest też życie rodzin królewskich, książęcych itp.

    Zdecydowanie, Beksiński pozostawił po sobie dużo różnych dzieł. Na żywo są najlepsze, miałem okazję parę lat temu je podziwiać.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poniewaz moje zycie, nawet z atrakcjami spowodowanymi przez koty, jest jednak dosc nudne, wiec podpieram sie w postach na blogu jakimis hajlajfami i celebrytami, zeby uczynic je bardziej atrakcyjnym :)))))

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

O szacunku

  Prawdziwą wartość ma jedynie szacunek wroga. Antoine de Saint-Exupery   Czym jest szacunek? To stosunek do kogos nacechowany powazaniem or...