28 marca 2024

Wzielo mnie na wspominki

 Juz nawet nie pamietam, od czego sie zaczelo, ze ktoregos dnia wzielo mnie na wspominki. Prawdopodobnie impulsem musialo byc jakies zdjecie na ktorejs z lodzkich stron na fb, bo regularnie sledze nowinki remontowo-rewitalizacyjne, jakie dokonuja sie w Lodzi. Dopiero jednak niedawno zdalam sobie sprawe, jak bardzo Lodz byla... po prostu brudna. Kiedy jeszcze tam zylam, wyglad ciemnych kamienic byl dla mnie czyms calkiem normalnym, bo nie znalam innego. Pamietacie pewnie z filmu Ziemia Obiecana obraz dymiacych wielkich kominow, one tak kopcily, wtedy i nieprzerwanie do czasow, w ktorych sie urodzilam i zylam w tym miescie. Pamietam, ze sama bardzo czesto chorowalam na gorne drogi oddechowe, a kiedy urodzily sie moje dzieci, byly stalymi pacjentkami emerytowanego pediatry wojskowego, doktora Kozubkiewicza, ktory wprawdzie usilowal postawic je jakos na nogi za pomoca homeopatii i pszczelich produktow, ale niespecjalnie mu sie to udawalo. Zawsze mi powtarzal, ze jezeli chce miec zdrowe dzieci, powinnam wyprowadzic sie z Lodzi na stale, bo jest to, po jakims slaskim miescie, drugie z najbardziej zanieczyszczonym powietrzem w Polsce. W zasyfieniu Lodz wyprzedzala Plock z petrochemia, Tarnobrzeg z siarka i caly Gorny Slask, a przeciez Lodz miala "tylko" przemysl zwany lekkim. Niestety ta jego lekkosc nie przekladala sie na lekkosc zanieczyszczenia powietrza. Latwo bylo powiedziec - przeprowadzka, ale w tamtych czasach zmienic miejsce zamieszkania to bylo nie lada wyzwanie. Meczylam sie zatem z tymi chorujacymi dziecmi do czasu, kiedy rzeczywiscie zamienilismy zatruta Lodz na zielona i praktycznie bezprzemyslowa Getynge. Pediatra mial racje, jak sie okazalo, dzieci przestaly tak czesto chorowac. Wiadomo, ze czasem cos przywlekly z przedszkola albo szkoly, ale czestotliwosc chorob utrzymywala sie juz w jakichs rozsadnych granicach.
 Jezdzilam do Lodzi, widzialam zmiany, przede wszystkim po upadku przemyslu i ubytku okolo 200 tysiecy mieszkancow, co zdegradowalo moje rodzinne miasto z drugiego miejsca w liczbie mieszkancow do czwartego w Polsce, ale latwiej bylo oddychac, zwlaszcza ze wladze miasta postawily sobie za cel jak najbardziej je zazielenic, gdzie sie dalo, tam powstawaly klomby, sadzono drzewa i krzewy. 
 Najwieksze jednak wrazenie zrobily na mnie "wybielone" budynki, ktore zostaly albo wypiaskowane, jak np. kosciol ewangelicki na Piotrkowskiej, hotele Polonia i Grand albo pomalowane. I nagle te dotad czarne lub bardzo ciemne budynki zrobily sie tak jasne, ze prawie ich nie poznalam. Powiem wiecej, zanim sie przyzwyczaje, one dla mnie wygladaja "glupio", ja przez ponad pol wieku odbieralam je inaczej.
 Poszperalam w internetach i zrobilam dla Was zestawienie przed-po.

Hotel Polonia

Hotel Grand

Palac Steinerta
 
 Najwieksze zmiany mozna zauwazyc w rewitalizowanych budowlach z czerwonej cegly, one tez zmienily kolor. Manufaktura juz jest gotowa, teraz rewitalizowane sa nalezace do Poznanskiego famuly (w jednej z nich przyszlam na swiat). Podobnie z zabudowaniami fabrycznymi Scheiblera (za PRL Uniontex) i nalezacymi do nich famulami Ksiezy Mlyn. 

Brama Manufaktury

Famuly na Ksiezym Mlynie

 Pomyslcie, wszystko to, co osiadalo przez lata na domach, bylo przez nas wdychane i osiadalo nam na plucach i oskrzelach, powodowalo wiele chorob u dzieciakow i to przez kilka(nascie) pokolen. Teraz dom po domu wylania sie z tych osadow, pokazuje swoje piekno tak dlugo ukrywane, zaniedbywane z braku srodkow, niszczone przez "lud pracujacy miast i wsi", bo to nie ich, bo im dali i pozwolili uzytkowac za grosze, wiec mozna bylo bezkarnie dewastowac. Dzieki dotacjom unijnym to w gruncie rzeczy piekne, choc latami zaniedbywane miasto, zaczyna prezentowac swoja specyficzna urode. Niby znam, ale wiele rzeczy mnie zaskakuje, bo przyzwyczajona do brudu i nijakosci, nie zwracalam nigdy wczesniej uwagi na detale, uznajac jakby z gory, ze nie warto.

28 komentarzy:

  1. Za mojego życia w Polsce po prostu wiedziałam że Łódź jest brzydka i brudna. No taka miała opinię. Byłam tylko raz w Łodzi i w zasadzie przez ‘chwilę’ tuż przed samym opuszczeniem Polski. Moje miasteczko dzieciństwa i wczesnej młodości było piękne (poniemieckie) mnóstwo zieleni, park ciągnął się przez całe miasto, pamiętam te przepiękne lipy, a aleja parkowa przy moim liceum to dorodne, piękne kasztany, wszędzie było mnóstwo drzew. Kamienice, domki w miarę zadbane, elewacje ciągle w dobrym stanie, no i były kolorowe, do dzisiaj pamiętam niektóre domy różowe. To były lata że że nic jeszcze nie niszczało, bo robota niemiecka była jak należy, ulice, chodniki, porządna kanalizacja. Ogrody w których było mnóstwo drzew owocowych, orzechowych, krzaki porzeczek i agrestu, no dobrobyt poniemiecki dla nas, a od frontu dużo pięknych kwiatów, a żywopłot wzdłuż ogrodzenia miał malutkie kwiatuszki i pachniał przecudnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lodz tez miala sporo zieleni, np. las lagiewnicki to najwiekszy zielony kompleks w obszarze miasta w Europie, poza tym historia Lodzi jest niezwykle ciekawa, bo to jedyne miasto az czterech kultur i religii. Ale niestety byl i przemysl, ktory pozwolil w krotkim czasie powstac temu miastu, to tez ewenement na skale swiatowa. Inne miasta rozrastaly sie wokol tzw. starowki, a Lodz jej nie ma, bo Lodz rosla wzdluz rzeczek, a jest ich w miescie 19, najwiecej chyba w Europie, tyle, ze ich nie widac, plyna glownie gdzies pod ziemia. To miasto jest wyjatkowe, jedyne w swoim rodzaju, choc przemyslowe okolicznosci sprawily, ze bylo brudne. Teraz jednak spod brudu wylania sie jego secesyjne piekno.

      Usuń
    2. A wiesz co ja pamiętam o Łodzi, toaletę, jak dotarłam, sama nie wiem ale chyba autobusem a może pociągiem i na stacji weszłam do toalety, to oniemiałam, była tylko dziura w posadzce, czyli co na kucaka, dobrze że byłam jeszcze w miarę młoda i sprawna, ale było to okropne dla mnie, jak szok.

      Usuń
    3. Tak, byly takie w publicznych miejscach, wtedy mi nie przeszkadzaly, teraz moze nawet bym ukucnela, ale do podniesienie sie potrzebowalabym dzwigu, bo moje artretyczne kolano juz nie wspolpracuje. Inna rzecz, ze takie kibelki sa duzo bardziej higieniczne od normalnych, w krajach orientu nadal dobrze funkcjonuja.

      Usuń
  2. Jako dziecko, wychowywałam się w Śródmieściu i też nie widziałam tej brzydoty elewacji, bo to było normalne. Teraz sama, gdy czasami przejeżdżam obok odnowionych kamienic, to zaczynam się dziwić, że są takie urocze. Niestety, jeszcze długo Łódź będzie się zmieniać, ale ostatnie kilkanaście lat. Kiedy zaczęto prace przy rewitalizacji Manufaktury, Ogrodów Gayera słychać było głosy, po co to komu... Lat zaniedbania, nie odrobi się w trzy, cztery lata. Choć czasami ogarnia człowieka nostalgia, za dawnymi, beztroskimi latami. Są ludzie, którzy uważają, że, zamiast odnawiać powinno się wszystko zrównać z ziemią....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie az skreca ze zlosci na stopien zniszczenia Obroncow Pokoju na Kilinskiego, wejscie i tkalnia. Kosciol ruszyc nie dal, liczyl, ze dostanie te obiekty za darmo, bo ober pedofil byl tam z wizyta, wiec swiete miejsce. Ponoc teraz ktos to znow kupil, a klechy wreszcie daly zielone swiatlo. Natomiast miejsce mojej pierwszej pracy (Sukcesja) to jakas pomylka, tyle lat, a jak nie szla, tak nie idzie. W sumie tylko Manu, Ksiezy Mlyn, Ogrody Geiera i na Milionowej to byly bardzo trafione inwestycje.

      Usuń
  3. Każdy ma swój Heimat :) Nie byłam nigdy w Łodzi, nawet przejazdem, ale przez pewien czas miałam tam czatowych znajomych. Dobrzy ludzie tam mieszkali i mieszkają, nie powiem :) Co potwierdzają też teraz moje fejsbukowe znajomości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ba! Uc z Koziolkowem zawsze po bratersku. :))) Ja tam bywalam w Koziolkowie, szkoda, ze wtedy sie nie znalysmy. Kiedys to wszystkie miasta byly ladniejsze od Lodzi, teraz moglabym dyskutowac, bo Lodz tak wypiekniala, ze nie wiem. Jakbys kiedys miala okazje pojechac, to skorzystaj, naprawde warto.

      Usuń
    2. Nigdy nie mówię nigdy :) Może na emeryturze zacznę zwiedzać. W sumie za granicą ostatnio częściej bywałam niż w krajowych miejscowościach :)

      Usuń
    3. Ja tez :))) Dopiero mieszkajac za granica zaczelam poznawac swoje rodzinne miasto, wczesniej wychodzilam z zalozenia, ze nie ma co sobie glowy zawracac tym brzydactwem, a okazuje sie, ze to naprawde piekne i piekniejace z dnia na dzien miasto.

      Usuń
  4. Już kiedyś pisałam, że w czasach transformacji ustrojowej w Polsce bywałam w Łodzi i byłó to dla mnie miasto nie tylko nieładne ale i mało komunikacyjne. A teraz z zachwytem oglądam zdjęcia pana Areckiego prezentujące Łódź. Świetnie się stało, że podjęto decyzje na odnowienie tego starego budownictwa a nie wyburzono tych domów i nie postawiono w to miejsce tych nowoczesnych wieżowców typu szkło i metal. Między innymi lubię Berlin za to, że tu nadal jest sporo starych domów, które są pięknie zrewitalizowane. Ja mieszkam w budynku, który został wybudowany w 1900 roku, moja córka w budynku tylko 5 lat młodszym. I każdy z tych domów jest inny, ale każdy na miarę człowieka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez sledze strone Areckiego, pieknie przedstawia miasto, szczegolnie ze w sposob dla mnie nieosiagalny, bo ja moglam jedynie z perspektywy chodnika. Lodz dostala znakomita gospodynie w osobie Zdanowskiej, nikt przedtem tyle nie zrobil dla miasta co ona.
      Dzisiejsza Lodz naprawde mnie zdumiewa swoja uroda, ze tez ja wczesniej nie umialam tego zauwazyc.

      Usuń
  5. Rzeczywiscie kontrast pomiedzy starym a nowym jest drastyczny. W dodatku skoro wiecej zieleni i czyste powietrze to Lodz zrobila sie pieknym, zadbanym i zdrowszym miastem.
    Z dawniejszych odwiedzin Polski, oczywiscie glownie rodzinnego miasta , wiem ze dzieki Uni nastapily rewitalizacje co dobrze, ale spowodowaly rowniez to ze odwiedzajac pewne miejsca nie moglam ich poznac, odnalezc dawnych wygladow i wrazen.
    Jak dobrze iz budynki przyjmuja te kosmetyczne operacje lepiej niz kobiety ktore czesto wychodza z nich w gorszym stanie niz przed :)
    Nie odzywam sie bo o czym pisac - wykanczanie czesci papierowej z czego zostala jedna sprawa bedaca w procesie, a poza tym dalsze segregowanie, decydowanie.....moja obecna codzienna rutyna.
    8go lece na tydzien do corki chociaz wcala a wcale mi sie nie chce - po prostu to pierwsza czesc procesu przeprowadzki, rozpoznawcza, bo rzeczywista nastapi pewnie czerwiec-lipiec.
    Zycze milych Swiat i dobrego zdrowia.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze sie zlozylo, ze Polska jest w unii, bo tylko dzieki niej i dotacjom mozliwe bylo to, co dokonalo sie przez te ostatnie 20 lat, bez tych srodkow zadne miasto nie daloby rady na te wszystkie rewitalizacje, remonty ulic i drog. Remont starej zaniedbanej kamienicy jest bowiem znacznie drozszy, niz gdyby ja rozebrano i postawiono w tym miejscu calkiem nowy dom. Zadnego miasta nie byloby na takie wydatki stac.
      Nie zazdroszcze Ci tej roboty, tych decyzji, co zostawic, a czego sie pozbyc, wyrzucania drogich sercu pamiatek, zegnania sie z calym dotychczasowym zyciem. Nie bez kozery mowi sie o przesadzaniu starych drzew, ale jak trzeba to trza.

      Usuń
  6. A ja w odnowionej Lodzi nie bylam, nie bylo mi po drodze od jakichs 20-25 lat. Zapamietana Lodz podobala mi sie ale pamietam, ze dzielnice bardzo sie roznily miedzy soba. Wtedy mi to nie przeszkadzalo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wtedy nie lubilam Lodzi, zylam tam, bo zylam, bo nie mialam innego wyjscia, ale tyle bylo piekniejszych miast,a ja musialam wegetowac w tym smrodzie. Ale to juz na szczescie przeszlosc i nie wroci nigdy wiecej (mam nadzieje, choc powiadaja "nigdy nie mow nigdy").

      Usuń
  7. Nie wierzę, że homeopatia i produkty pszczele leczą. Może tylko zdrowych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolno Ci nie wierzyc, zreszta ja nie pisalam o leczeniu, a bardziej o nabywaniu odpornosci.

      Usuń
  8. Łódź jest wg mnie niezwykle kontrastowa. Piękna, odremontowana ulica, błysk na fasadach, a zaraz obok kompletne rudery, brak nawierzchni na drodze, brud i smród. Chyba tylko w Katowicach miałam podobne wrażenie: co zakręt to inna rzeczywistość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie od razu Krakow zbudowano i nie od razu Lodz wypieknieje, na to nie ma ani srodkow finansowych, ani ludzhi do roboty. Juz zostalo zrobione bardzo duzo i wciaz robi sie kolejne odcinki miasta, rewitalizuje kolejne kamienice. To jak wymagac od Tuska, zeby w tydzien dotrzymal obietnic wyborczych :)))

      Usuń
  9. Dawniej bardzo chciałam pojechać do Łodzi, ale w konkretnym celu. Można tu było kupić tkaniny, których gdzie indziej nie było. Nie myślałam wtedy o zwiedzaniu miasta. Jednak w zeszłym roku córka była w Łodzi, biegła w Rossman Run, a poza tym udało się jej trochę zwiedzić i wróciła zachwycona. U nas też sporo rewitalizacji starych obiektów, bardzo mi się ta moda podoba. Nasze miasto nie miało tak zanieczyszczonego powietrza. Najbardziej "brudziła" kolej i ciepłownie. Nawet kiedy wybudowano OZOS (później to był STOMIL, a dziś Michelin), to od razu umieszczono filtry na kominach, a fabryka zaczęła ogrzewać część miasta, co jeszcze zmniejszyło zanieczyszczenie.
    Twoje wspominki oczywiście uruchomiły moje. Trochę to może nie na temat, ale dbałość o własne otoczenie (to a propos tego ludu pracującego, który niszczył bo to nie moje) nieraz się mściła. Nasza rodzina mieszkała w trudnych warunkach, sześć osób w małym, zawilgoconym, jednopokojowym domku z sionką i malutką kuchenką, bez toalety. Ale zawsze było w nim czyściutko, serweta na stole, świeże firanki, dużo kwiatów doniczkowych i porządek. Rodzice składali podania o przydział mieszkania i przez kilka dobrych lat dostawali odmowy, bo kolejne komisje stwierdzały, że mamy całkiem dobre warunki. Ojciec wracał z ratusza wkurzony, a mama z płaczem. Byłam mała, a dobrze to pamiętam. Dopiero kiedy ojciec zaprosił do nas wysoko postawionego znajomego, który na widok naszego mieszkania tylko powiedział: "No, tak..." dostaliśmy mieszkanie, w którym zresztą mieszkam do dziś. Znam ludzi, którzy celowo robili u siebie przysłowiowy sajgon, żeby osiągnąć efekt "bród, smród i ubóstwo" i oni dostawali przydziały dużo szybciej.
    Oczywiście to nie zmienia faktu, że często ludzie nie potrafią szanować tego, co im lekko przyszło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ci ludzie, ktorzy niszczyli, tez mieli we wlasnych mieszkaniach czysciutko, ale juz klatka schodowa czystoscia nie swiecila, albo wspolne ubikacje na podworkach. Bo wlasnie byly wspolne, wiec niczyje i kazdy wychodzil z zalozenia, ze nie bedzie "po kims" sprzatal, jakby sam z tych pomieszczen nie korzystal. Taka mentalnosc, czy moze lepiej by to nazwac - mendalnosc. Ale tak bylo, bo, jak piszesz, latwo przyszlo i tanie bylo. Kiedy trzeba bylo samemu nazbierac na wklad spoldzielczy, ludzie bardziej szanowali, bo jednak cos to kosztowalo. Wlasnosciowe sa jeszcze bardziej zadbane, nawet pomieszczenia wspolne, bo wszyscy za to placili. Nie powinno sie "dawac" ludziom niczego.

      Usuń
  10. w Łodzi bywałam przed i po odnowieniu i Zawsze mi się podobała i ta przed a teraz to wiadomo :-)
    nie wierzyłam w homeopatie ale mam dowody że jednak działa. konkretnie bardzo niedawne sprzedwczoraja, kiedy to aktorka straciła głos i kuleczki zamiast sterydów w zastrzyku oraz inhalacje pomogły. serio. Zagrała i wszystko poszło dobrze.
    Ania, stara zasada, nie widać, to nie szkodzi. nie ma się czym przejmować, weź zobacz tylko palą syfem, kopcą, palą plastiki....nadal. a co tam, że to rakotwórcze jest...a potem zdziwienie, że młodzi ludzie zapadają na raka i choroby które kiedyś dopadały tylko wiekowych. i zobacz jaka jest średnia życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby ci "palacze" sami sie truli, nie mialabym nic naprzeciwko, ale oni truja wszystkich dokola i to przez nich ludzie zapadaja na brzydkie i smiertelne choroby. Aleeee... z drugiej strony nedzarze tez chcieliby miec cieplo w domu, a nie stac ich ani na nowoczesniejsze piece, ani nawet na normalny opal. I ja w jakis sposob usprawiedliwiam ich, ze pala czymsieda, co znajda na smietniku i co normalnie do palenia wcale sie nie nadaje.
      Te moje homeopatyczne zapedy byly aktem desperacji, zeby dzieci w koncu przestaly chorowac, zeby nabraly choc odrobine odpornosci, a ze jestem milosniczka pszczol i ich wytworow, to jakos probowalam wierzyc w skutecznosc homeopatii. Niestety niewiele pomoglo, dopiero zmiana miejsca zamieszkania.

      Usuń
    2. ano i ja z tą homeopatią też nie praktykuję ale namiar na kuleczki wzięłam w razie W ;-))
      a pewnie ze na takie syfy w powietrzu żadna homeopatia nie pomoże tylko trzeba spier....jak najdalej od środowiska.
      Wiem i dlatego uważam i jestem zła, że zamiast wydawać kasę na kościoł, idiotyzmy, bron!!! zbrojenia, wojny ...to na wyposażenie ludzi w grzanie, dobre bezpieczne grzanie, żeby syfem nie palili bo to w nas wszystkich uderza.

      Usuń
    3. Teraz to mozna spokojnie w Lodzi mieszkac, powietrze czysciutkie, woda z kranu nadaje sie do picia na surowo, wciaz nasadza sie nowe drzewa. Z pewnoscia dzieci choruja, jak wszedzie, ale pewnie juz nie tak jak wtedy.
      A tych ludzi palacych syfem jest mi po prostu w przewadze bardzo zal.

      Usuń
  11. Co jakiś czas jestem w Łodzi i odkrywam jak się zmienia na plus 👍ostatnio połączyłam zwiedzanie z koncertem Depeche Mode😻to był bardzo udany wyjazd , a mój mąż odkrył Łódź na nowo i chce jej więcej 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez odkrywam moje, bylo nie bylo, rodzinne miasto. Bo kiedy jeszcze tam zylam, nie tylko nie bylo czego odkrywac, ale i ja niespecjalnie interesowalam sie jego historia. Ja go wrecz wtedy nie lubilam.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

O szacunku

  Prawdziwą wartość ma jedynie szacunek wroga. Antoine de Saint-Exupery   Czym jest szacunek? To stosunek do kogos nacechowany powazaniem or...