15 lipca 2024

Operacja

 W dniu operacji, a byl to piatek 5 lipca, umowilam sie z mama, ze wpadne przed, zeby ja podtrzymywac na duchu. Planowo miala byc operowana o 13.00, ale kiedy wpadlam do jej sali o 11.00, juz tam nikogo nie bylo, obie ze wspolpacjentka pojechaly na blok. Wrocilam wiec do domu i czekalam okropnie sie denerwujac. Przy wywiadzie anestezjolog pytal, czy zadzwonic do mnie po operacji, ale widac mieli duzo do roboty i nikt nie zadzwonil. Sam zabieg mial trwac jakies trzy kwadranse do godziny, a ja nawet nie bardzo wiedzialam, o ktorej ta operacja miala sie zaczac, bo wszystko bylo inaczej niz zaplanowane. 
 
Taki mama miala widok z okna, a kwiatki przynioslam z domu, mamy urodzinowe, przetrwaly caly czas jej pobytu w szpitalu
  
 Przy okazji dopuscilam sie zlego uczynku, bo bylysmy z mama umowione, ze wezme jej telefon, doladuje nie tylko sam telefon, ale i mobilny internet, no ale kiedy przyszlam, pokoj byl pusty. Weszlam, wzielam telefon z szuflady i pojechalam doladowywac. Tyle tylko, ze do tego pustego pokoju mogl wejsc kazdy, rowniez czlowiek w zlych zamiarach, zlodziej. Pies z kulawa noga nie zainteresowal sie, ze sobie wchodze i wychodze, a na korytarzu bylo sporo osob, w tym takie, ktore widzialam po raz pierwszy, z racji ich pracy na zmiany, wiec nie wszyscy wiedzieli, kim jestem. Tak to pilnuje sie dobytku pacjentow. Wprawdzie w kazdej szafie jest sejfik, gdzie mozna schowac cenniejsze przedmioty, ale pacjenci nie mogacy chodzic, nie moga nawet zblizyc sie do szafy, jak moja mama.
 Czekalam w domu do 15.00 denerwujac sie okrutnie, w koncu sama zadzwonilam na oddzial i zapytalam, czy mama juz jest z powrotem. Byla, wiec od razu pojechalam. Narkoze miala krotka, wiec prosto z sali operacyjnej zawiezli ja do jej pokoju, podczas gdy jej sasiadka musiala odkiblowac na wybudzeniowym i przywiezli ja dopiero hen po mamie. To juz byl dobry znak, ze narkoza nie narobila szkod u mamy. Anestezjolog uprzedzal, ze u starszych ludzi czesto wystepuja po narkozie jakies omamy mogace trwac nawet do kilku tygodni, ale mama, choc troche zakrecona i senna, mowila sensownie, odpowiadala normalnie na pytania, nawet powiedziala, ze wprawdzie ja boli, ale inaczej, tak pooperacyjnie, a nie pozlamaniowo, czyli trzeba miec nadzieje, ze wszystko jest w porzadku. Miala kontrolne przeswietlenie, ktore tez potwierdzilo powodzenie operacji.
 Zaczela sie szpitalna fizjoterapia, nie bylo latwo, ale mama dzielnie wykonywala spacerki po korytarzu. Wypis ze szpitala wyznaczono dokladnie w tydzien po operacji, 12 lipca w piatek. Od nastepnego tygodnia miala sie zaczac fizjoterapia domowa i choc z poczatku wszystko wygladalo dosc ponuro, bo nie wszyscy terapeuci chca przychodzic do domu, a poza tym jest okres urlopowy i wielu jest wyjechanych, to w koncu znalazlam kogos, kto sie mama fachowo zajmie. Poza tym pracownica socjalna zalatwila mobilna pomoc, ktora bedzie codziennie rano obslugiwac mame kosmetyczno-higienicznie, a ja bede mogla w spokoju udawac sie na ten swoj zmywak
 Planowo po ok. 6 tygodniach pooperacyjnego dochodzenia do siebie i cwiczen w domu, od 21 sierpnia mama zostanie ponownie przyjeta do tego samego szpitala, ale tym razem na geriatryczny oddzial rehabilitacyjny, stacjonarnie i na trzy tygodnie. 
 Chwilowo jednak mama ma jeszcze dosc silne bole po operacji, wiec wiecej lezy niz chodzi, no ale nie moge do niczego zmuszac. 


20 komentarzy:

  1. Widok z okna piękny i bukiet i bukiecik urodzinowy, no i oczywiście najważniejsze że operacja poszła tak dobrze, i że mama już w domu i ma opiekę fachowa i Twoją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przynajmniej tyle, ze widok z okna mama miala przyjemny, no i lozko pod oknem, bo to tez wazne, wbrew wszelkim pozorom.

      Usuń
    2. Jakie przynajmniej tyle ? Wszystko było jak należy, lekarze zdiagnozowali, była operacja, opieka pielęgniarek, opieka fizjologa. Porządny pokój w szpitalu z widokiem za milion. Odwiedziny Twoje, wnuczek, prawnuczek, prawnuków.

      Usuń
    3. Chodzi o pobyt w szpitalu, tak ogolnie, wiec przynajmniej widok z okna byl przyjemny, bo cala reszta to meczarnia, jak to w szpitalu, wiec gdyby i widok z okna byl brzydki, to gorzej by sie dochodzilo do zdrowia.

      Usuń
  2. Cieszę się bardzo, podziwiam Ciebie, zdrówka Mamie, przetrwania Tobie życzę :) Ogarnęłaś wszystko śpiewająco. Ja to mam problemy z ogarnianiem, bo nigdzie nie zadzwonię. Brawo Ty :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mozliwosc dzwonienia to ogromne ulatwienie, zreszta to ja jestem dla wszystkich tzw. osoba kontaktowa z racji bariery jezykowej u mamy. Ja wiem, ze to wszystko sie unormuje, uspokoi, wkroczy rutyna,a le na razie jestem okrutnie zmeczona tym wszystkim, glownie psychicznie.

      Usuń
  3. cieszę sie bardzo, że wszystko poszło dobrze i że masz dobre warunki rehabilitacyjne swojej mamy :-) a emocje opadną i nerwy się uspokoją, najgorsze za Wami, wejdziecie w kolejna rutyne. Sciskam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem jest, bo mame boli i z bolu nie chce chodzic, a co to oznacza w tym wieku, to sama wiesz, miesnie zanikaja w tempie przyspieszonym. No ale trzeba byc dobrej mysli, bo kiedy przyjdzie fizjoterapeuta, bedzie musiala wstawac i cwiczyc.

      Usuń
    2. ano właśnie, ciebie nie posłucha ale rehabilitanta już tak.

      Usuń
    3. Ma przyjsc jutro. Dzisiaj byla ta kobieta do pomocy w toalecie i myciu. Po poludniu transportem medycznym jedziemy na kontrole do chirurga. Kazdy dzien mamy wypelniony po brzegi.

      Usuń
  4. Dobrze, że już jest na tyle dobrze. Wiem, że przytoczę frazesy, ale zacznij bardziej dbać o siebie, bo wiem jak taka opieka jest wykańczająca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nawet nie mam czasu zadbac o siebie, nawet nie mam sily pojsc z Toya na spacer, jestem wykonczona rownie psychicznie jak i fizycznie.

      Usuń
  5. No popatrz - nie mowie ze na wyrost bo moglo byc roznie, ale troche niepotrzebnie sie zamartwialas. Oczywiscie ze kazda operacja, a u starszej osoby tym bardziej, nie jest czyms do lekcewazenia - a tu masz ! poszlo bez komplikacji, mama moze nawet chodzic i dostaniesz pomoc w postaci przychodzacej pielegniarki.
    Bedzie wiec dobrze, glowa do gory.
    Widok z okna przepiekny i z pewnoscia tym chorym ktorzy moga go podziwiac umilajacy pobyt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zeby jeszcze mama chciala wspolpracowac, bo ja moge zalatwiac pomoc, fizjoterapeutow, transport medyczny, ale jak ktos nie ma ochoty, to jak mam zmusic do wspolpracy, do cwiczen i chocby chodzenia po domu.
      Fakt, ten widok za oknem jest tak piekny, ze musialam sfotografowac.

      Usuń
  6. No to całkiem dobre wieści względem tego złamania. Ja tu wpierw leżałam na ortopedii, ale króciutko, bo odstąpili od operacji bo chirurg wypatrzył, że już się zaczyna tworzyć kostnina i potem trafiłam właśnie na taki oddział geriatryczny, a panie pielęgniarki wypatrzyły, że mają również drugą, taką nieco połamaną pacjentkę Polkę i "zamelinowały" nas w jednej sali trzyłóżkowej, a byłyśmy tylko dwie. Tamta pani była tak samo niegramotna w niemieckim jak ja i miała wtedy 86 lat a w Niemczech mieszkała już sporo lat. A miała gorzej, bo miała połamaną miednicę była po dość długiej operacji- wywróciła się na ulicy razem z rollatorem którym się posługiwała. Z tym, że operowana była w innym szpitalu a tu trafiła właśnie na oddział geriatryczny, którego w tamtym szpitalu nie było. Pozdrów Mamę ode mnie i przekaz życzenia jak najszybszego powrotu do zdrowia. I przytulanki dla Ciebie ode mnie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak juz napisalam wyzej u Serpentyny, mama nie bardzo chce wspolpracowac, lezy taka zrezygnowana. Dzisiaj rano nie chciala jesc sniadania, wiec spytalam,. czy postanowila sie zaglodzic. Takie nastawienie ani jej, ani mnie nie pomaga, ale mama ma generalnie z tylu, jak ja sie z tym czuje i w ogole jak sie czuje, a z tym coraz gorzej.
      Niby wszystko wyglada obiecujaco, ale trzeba tez dobrej woli.

      Usuń
  7. Nie denerwuj sie. U starszych osob tak jest, ma swiadomosc, ze sama nie potrafi ... piechotka, krepuja ja lub sa wielce niekonfortowe dla niej czynnosci higieniczne, wiec zaczyna myslec, ze mniej zjem lub nie zjem to ... wiadomo co. Pamietaj, ze byla sprawna i nagle jest w 100 procentach niesprawna i z jasna swiadomoscia tego. Osoba taka tak sie zle czuje z sama soba, ze nie mysli nawet, zeby innym robic przykrosci. Te odczucia, druga osoba, sama generuje sobie je w glowie. Robisz i pomagasz ile mozna, ile mozesz. Ostatecznie chora osoba ma prawo czuc sie zle. Na poczatku wystarczy, ze cwiczy z fizjotarapeutka. Na inne chodzenia przyjdzie czas. To jeszcze krotki czas po operacji no i wiek...
    Aniu, nie reaguj tak mocno przy malych sprawach. Wiem, wiem, ze trudno.
    Pelnej zgody i wspolpracy zycze. Pozdrowienia dla Was wszystkich!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to wszystko wiem i staram sie brac pod uwage, ale czy za duzo wymagam, zeby inni brali pod uwage moj stan zdrowia? Kazdy jest skupiony na sobie, odé mnie wymaga sie pelnej gotowosci zawsze i wszedzie, a kiedy mowie o dolegliwosciach, to wszyscy gluchna.
      Na razie cos nie wychodzi z tym fizjoterapeuta i nie jestem pewna, czy uda sie w tym tygodniu, czas ucieka, mamie miesnie zanikaja, mnie opuszczaja sily i wszystko to, co tak dobrze sie zapowiadalo, teraz nie chce sie poukladac.

      Usuń
    2. W ciagu tygodnia nic nie zaniknie. Miejmy nadzieje, ze za tydzien bedzie lepiej. Byle nie bylo gorzej. Okres lata i urlopow to ciezka proba dla chorego, bo to taka stagnacja rowniez w gojeniu sie. Nie jest latwo. Choroba nigdy nie jest latwa. Dla nikogo.

      Usuń
    3. Mama lezy od 25 czerwca, tj. od dnia upadku, a to nie jest jeden tydzien, zyczyna sie czwarty, a w mamy wieku proces przebiega szybciej niz u kogos mlodszego.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Zostac z niczym

  W Poznaniu wybuchl pozar w starej kamienicy, zgineli w nim dwaj mlodzi strazacy, ale nie bylo ofiar wsrod mieszkancow, zdazyli sie szczesl...