01 lipca 2024

Pólrocze.

 I co powiecie, polrocze za nami, strasznie szybko to przelecialo. Dnia ubywa, za to temperatury rosna, czlowiek sie poci jak chabeta, spod prysznica by nie wychodzil, bo co wyjdzie, to od nowa spocony. 
 Wczoraj mama skonczyla 92 lata, a dopiero hucznie obchodzilismy jej 90-tke. Czas chyba ostatnio przyspieszyl. Trwaja wakacje, wiec wladze ratusza ruszyly z remontami ulic, maja na nie 6 tygodni, bo tyle dzieci maja wolnego. Jest to logiczne, poranny ruch jest zdecydowanie mniejszy, wiekszosc powyjezdzala, trzeba wykorzystywac ten czas, a ze ja i kilka innych osob nadal pracujemy i musimy brac dalekie objazdy, to nasz pech. Najgorsze, ze na trasie objazdow tez trwaja roboty i ulice sa pozamykane, wiec trzeba brac objazdy objazdow. Jest zabawnie, ale przynajmniej przed tym calym armagiedonem poinformowano nas na lokalnej stronie fb, co i w jakim czasie bedzie poblokowane.
 Niedawno obchodzil urodziny nasz  znajomy i normalnie albo wpadam do nich na chwilke, albo dzwonie z zyczeniami, jednak tym razem sytuacja jest inna, dosc dramatyczna, bowiem on powoli umiera. Mimo ze zawsze robil badania profilaktyczne, nie wykryto na czas choroby nowotworowej i teraz to juz tylko opieka paliatywna, glownie w domu. On jest w tak zlym stanie, ze nawet mowi z trudnoscia, nie chcialam wiec go ani odwiedzac, ani dzwonic, zeby z pospiechu nie "pozyczyc" mu zdrowia. Stanelo wiec na zamowieniu bukietu z dostawa do domu i nie obylo sie bez przekonywania, bo kwiaciarnia normalnie w niedziele nie dostarcza, ale jakos wyblagalam, bo i sytuacja byla wyjatkowa. Niestety dzien wczesniej jubilat wyladowal w szpitalu, mogl wiec podziwiac bukiet jedynie na zdjeciach. Ja tez po raz pierwszy moglam go zobaczyc na zdjeciu, kiedy dostalam whatsappowe podziekowanie. Zaraz potem sama zadzwonilam do kwiaciarni, zeby im podziekowac za tak piekna kompozycje kwiatowa i za to, ze poszli mi na reke z dostawa niedzielna.
 W ogole zle sie dzieje, bo niedlugo przed swoimi urodzinami mama przewrocila sie w kuchni, ja stalam obok, ale w tej akurat chwili odwrocilam sie do zlewu, kiedy uslyszalam za soba lomot. Znow jej sie w glowie zakrecilo, jak dwa razy, kiedy skutkiem upadku byly zlamania, najpierw reki, a kilka lat pozniej nogi, co doprowadzilo do przeprowadzki mamy do nas. Wtedy tez ni stad ni zowad mama stracila kontakt z rzeczywistoscia, zakrecilo jej sie w glowie i upadla. Mozecie sobie wyobrazic, jak sie wystraszylam tym razem, jakie robilam sobie wyrzuty, ze wlasnie w tej chwili sie odwrocilam, a nic nie wskazywalo, ze cos zlego sie dzieje. Zrobilo mi sie niedobrze ze strachu, najpierw zabronilam mamie sie ruszac, pozniej po kolei sprawdzalysmy wszystkie konczyny, nie chcialam bowiem ryzykowac jakichs przemieszczen kostnych, gdyby cos bylo zlamane, a my bysmy mame podnosili. Lezy wiec sobie w lozku, cale szczescie, ze zostaly nam jeszcze pieluchy z poczatkow jej pobytu tutaj, kiedy nie wstawala w nocy, to teraz tez nie musi, bo nie bardzo moze przemieszczac sie bez rolatora. Boli ja glowa, bo upadajac uderzyla sie o cos.
 Nastaly upaly, w koncu i nas trafilo, choc jak dotad mielismy duzo szczescia, bo kiedy wszedzie indziej, nawet w Polsce, ludzie sie rozpuszczali z goraca, u nas trwaly przyjemne temperatury ok. 20-23°C i korzystalysmy z Toyka do wypeku z tych dobrych pogodowych warunkow spacerowych. Ale juz 30°C to dla nas obu stanowczo za duzo, jestem w wieku, kiedy upal moze zabic, a wedlug tabelek Toya jest w podobnym, przeliczajac na "ludzkie" lata, musimy obie uwazac. 
 Nie brakuje jednak brawurowych ryzykantow pod postacia tzw. pielgrzymow, fanatycznych wyznawcow, bez wzgledu na wyznanie. Trwa sezon pielgrzymek do Mekki, Allah im kazal choc raz w zyciu sie tam wybrac i porzucac kamieniami w diabla, przejsc kilka kolek wokol Kaaba, a wszystko musi odbyc sie w konkretnym czasie, nie mozna sobie poczekac, az sie ochlodzi. No i umieraja tam grupowo, liczba nieboszczykow pielgrzymkowych idzie w tysiace. U nich jak w Polsce, klimatyzowane namioty sa dla tych zamozniejszych, reszta pelznie kilometrami w 50-stopniowym upale. Ciekawe, jak pogoda dopisze polskim pielgrzymom do Czestochowy w sierpniu, moze tez byc skwarnie, ciekawe, ile w Polsce bedzie ofiar tych szkodliwych podrozy do miejsc swietych. W zyciu nie bylam i nigdy nikt by mnie na to nie namowil.
    

27 komentarzy:

  1. Bukiet piekny, lubie takie zestawienie roznych kwiatow i kolorystycznie tak taktownie dla starszego pana. Na pewno wzruszyl sie ze pamietalas o nim.
    No zle sie stalo ze mama Twoja upadla, niestety pewnych sytuacji nie przywidzi sie, stalo sie nagle I nie mysle ze moglas zapobiec czy jakos pomoc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. We wtorek upadla, a bol ani mysli przejsc, nawet po zastrzyku, ktory zrobila jej rodzinna w piatek. Musimy zatem przeswietlac, bo byc moze gdzies jest jakies pekniecie kosci. To wszystko koliduje mi z praca, a przeciez musze byc przy mamie z racji tlumaczenia.

      Usuń
    2. Na pewno lepiej prześwietlić, żeby nawet nie myśleć za dużo czy złamane czy nie. Jedno wiem że nawet jak nie złamane takie bóle u mnie (a tym samym u starszych ludzi) trwają długo, około 2 tygodni.

      Usuń
    3. Obys miala racje! Mnie przeraza perspektywa dodatkowych obowiazkow, jakbym obecnych miala za malo.

      Usuń
  2. A o pielgrzymkach to ja nic nie wiem. Tutaj chyba nie sa popularne, zadne wiadomosci nawet o nich nie wspominaja, az musze poszukac jak wedruja stad to Mekki czy Czestochowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy od Ciebie do Czestochowy pielgrzymuja wierni, to raczej watpie, ale muzulmanie powinni choc raz w zyciu odbyc pielgrzymke do Mekki. Pewnie samolotem do Arabii Saudyjskiej, a stamtad na nogach.

      Usuń
    2. No i doczytałam (dobrobyt internetu) ze przegapiłam wiadomość o tych wielkich pielgrzymkach. Już 6 dni temu podawali że 1300 umarło i w tym jeden pan z Sydney 46 lat. Tak lecą do Arabii i stamtąd idą. Nawet mogę obejrzeć na filmiku, ale zdjęcia wystarczą jak dla mnie, niesamowite tłumy.

      Usuń
    3. No tam w tym roku szczegolnie upaly dawaly sie we znaki, choc niby zawsze jest goraco, stad tyle ofiar smiertelnych z goraca. Co tylko udowadnia, jak szkodliwe sa religie.

      Usuń
  3. Bukiet piękny. Co, do pielgrzymów i pielgrzymek, to dla mnie jest, to totalna głupota i to szczególnie od dnia pogrzebu mojego taty, gdy karawan z jego trumną nie mógł wyjechać ze szpitala na Żeromskiego, bo trwała tam zbiórka pielgrzymów do Częstochowy. Myślałam, że szlag mnie trafi, bo uważali się za ważniejszych i nie chcieli ustąpić z drogi. Na szczęście przejeżdżał tam radiowóz i pogonił z drogi towarzystwo, bo klechy patrzyły i nic sobie z tego nie robiły.
    Współczuję Ci tego przejścia z Mamą, bo moja Mamcia, po uderzeniu się w mostek, dochodziła do siebie przez ponad miesiąc, ale pierwsze kilka dni, to była makabra. Teraz jest już nie najgorzej, ale już nie wróciła od tego czasu do poprzedniej sprawności, abyło to na początku lutego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaje sobie sprawe, ze kazdy dzien w lozku to utrata sil i sprawnosci, ktore trzeba bedzie dlugo i mozolnie odbudowywac. Czasem lepiej w bolach chodzic niz lezec i tracic sily, no ale nie wiadomo, czy cos nie jest pekniete, wiec chwilowo chodzenie mogloby byc ryzykowne. Ale jesli sie okaze, ze kosci sa w porzadku, bede nalegala, zeby mama wstawala.

      Usuń
  4. A dobrze im tak. Cała masę wyznawców mniej
    Oraz wszystkiego najlepszego dla mamy i mam nadzieje ze będzie dobrze i nic poważnego się nie stało.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, oby Twoja mama jak najszybciej doszła do siebie!
    O pielgrzymkach do Częstochowy opowiadały mi znajome. To, co się tam czasem działo, jest zaprzeczeniem ich idei, czyli jak zwykle - hipokryzja i tyle. Dobra, pewnie są tacy, którzy szczerze wierzą i uczciwie realizują cele pielgrzymki, ale ogólnie to jest mydlenie oczu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Trzymam kciuki bardzo mocno, niech się wszystko poukłada. Dzielnaś, dziewczyno!

    OdpowiedzUsuń
  7. W takim razie jestem ZA pielgrzymowaniem do Mekki. Do Czynstochowy zresztą też.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czas potwornie szybko mija, u nas za dwa tygodnie zaczynają się letnie wakacje. No nie fajnie, że Twoja Mama ma takie niespodziewane zaniki "równowagi", to szalenie niebezpieczne. A ta pogoda nie służy zupełnie ludziom w starszym wieku. Ja z uwagi na te temperatury i ciągłą huśtawkę ciśnienia atmosferycznego wychodzę tylko wtedy, gdy czuję się na 100% dobrze. Strasznie mnie męczy i wkurza to uważanie na siebie- wszak jeszcze całkiem niedawno to ja uważałam głównie na męża, bo jego serducho było na wykończeniu, a w sierpniu stuknie już pięć lat, odkąd już nie muszę tego robić, a w październiku siedem lat, odkąd tu jestem. Z przerażeniem myślę o chwili gdy stracę pełną kontrolę nad swoją samodzielnością. I zastanawiam się co ma w głowie ktoś kto bierze udział w pielgrzymce -którejkolwiek. I jakoś mi nie żal ani tych w Mekce ani tych gdzieś indziej- chcieli- poszli- nie przeżyli? Ich sprawa! Berlin teraz latem przypomina super wielki plac budowy, a że w tym roku zimy prawie nie było to i zimą ciągle były wykopki i objazdy. Taka to uroda Berlina - ciągły plac budowy. Serdeczności dla Twojej Mamy i dla Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ze mnie taki byl "katolik" ze nigdy w zyciu na pielgrzymce nie bylam, na procesjach tez. Coz, jesli katolicy czy muzulmanie czuja taka potrzebe niech sobie chodza. To umieranie z powodu upalu czy stampede jest co roczne, wiedza o tym a uczestnicza czyli maja wedlug zyczenia.
    Czy bol Mamy jest skoncentrowany na jakims miejscu czy ogolny? Oby przeswietlenie nie wykazalo zlamania co byloby okropnoscia dla calej rodziny.
    Przy okazji urodzin zycze jej powrotu do zdrowia i formy jaka miala. 92 lata to bardzo imponujacy wiek!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak pelnoletni to niech pielgrzymuja! Na zdrowie! Na nadzieje do nieba! Na wszystkie smutki tego swiata!
    Oj, zdrowia dla Mamy. Znam ten bol. 94 to dla mnie tez magiczna cyfra jak dla Was 92.
    Kwiaty wiele potrafia powiedziec.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zła kobieta ze mnie i pewnie sczeznę za to w piekielnym ogniu, ale jakoś mi nie żal tych muzułmańskich pielgrzymów. Siłą ich tam ciągnęli w taki upał? Nie wiedzieli czego się spodziewać? Kolejni, którym głowa służy do jedzenia, a nie do myślenia...

    Ja akurat byłam kiedyś na pielgrzymce do Częstochowy. Jeśli dobrze pamiętam, to w mojej szkole podstawowej było taki "obowiązek" po (a może przed?) przystąpieniu do sakramentu komunii świętej, ale akurat miło to wspominam. Pojechałam z moją ulubioną ciocią, autokarem, z dziećmi ze szkoły. I jakieś atrakcje też wtedy były dla dzieci, nie sama modlitwa i kościół.

    Współczuję - mamy w rodzinie taką właśnie seniorkę i te samy objawy. Trzeba się z nią obchodzić jak z jajkiem, i nie wolno absolutnie zostawić samej na choćby jeden dzień. Powtarza, że chętnie by już umarła, ale śmierć jakoś robi jej na przekór i nie chce do niej zawitać. Niefajnie być starym, choć mówią, że to przywilej. Chyba bym nie chciała dożyć takich lat. I raczej mi to nie grozi.

    OdpowiedzUsuń
  12. Odpowiem zbiorczo, bo caly dzien spedzilam z mama w szpitalu, teraz jestem chwilowo w domu, ale zaraz znow jade.
    Mama ma polamane kregi w kregoslupie, czeka ja dlugi pobyt w szpitalu, nie wiadomo jak dlugi, ale dlugi. Ani tego zoperowac, anie w gips wsadzic, ani gorsetem ustabilizowac.
    Dramat z porozumiewaniem sie, kiedy mnie przy niej nie ma, a ja nie moge byc tam bez przerwy. Corka pracuje w laboratorium szpitalnym, wiec tez bedzie pomagac i tlumaczyc.
    Qrwa, ja sie zabije!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To straszne!!! Nawet nie wiesz jak ogromnie współczuję Wam obu - Mamie, bo cierpi fizycznie a Ty Biedulko masz z tym urwanie głowy. Ale w sumie szczęście w nieszczęściu, że stało się to w Niemczech a nie te kilka setek kilometrów dalej. Ja to miałam fart, gdy tu leżałam z tym swoim złamaniem, bo lekarka, która mnie miała pod opieką znała rosyjski a poza tym to miałam przy sobie rozmówki i słownik i jakoś to wszystko razem zadziałało. No i miałam smartfon z wgraną aplikacją tłumaczenia polsko- niemieckiego i odwrotnie (wersja dźwiękowa) i tak się porozumiewali ze mną. Szalenie kruchutkie ma Twoja Mama te kosteczki a do tego to jeszcze dochodzi kwestia wieku. Przytulam Was obie.

      Usuń
  13. Bardzo to przykre, Aniu :( Przetrwania. Ty też o siebie musisz zadbać, bo jesteś jak widzę, niezastąpiona. A Twój mąż nie może czasem pojechać do szpitala potłumaczyć? :( Serdecznie Ci współczuję. Niech mama jak najszybciej z tego wyjdzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomnij, on traci kontakt z rzeczywistoscia wlasnego zycia, nie powierzylabym mu zycia matki, bo byc moze zrozumialby, co chcialby zrozumiec, a nie to, co lekarze mowili naprawde. Niech juz lepiej siedzi w domu i zajmuje sie psem.

      Usuń
    2. Skoro jest aż tak źle, to rozumiem. Rozumiem też, że masz ubezpieczenie - nie orientuję się, jakie są zasady w DE, gdy sprowadzasz rodzica z PL. Przytulam mocno, bardzo mocno.

      Usuń
    3. Kazdy obywatel unii moze mieszkac, gdzie chce. Niemiecka kasa chorych, w ktorej mama jest teraz ubezpieczona, rozlicza sie z NFZem, a emerytura wplywa na niemieckie konto, co zalatwilam jeszcze bedac w Lodzi.

      Usuń
  14. Oj - mam odpowiedz na pytanie zadane inna droga - i jest mi niezmiernie przykro ze wiadomosci sa zle. Bardzo duzym utrudnieniem bedzie potrzeba tlumacza. Wprost nie wyobrazam sobie jak pobyt w szpitalu, leczenie, porozumiewanie sie bedzie przebiegalo. Czesciowo moze pomoc telefon komorkowy, mozecie zen rozmawiac w trojke - Mama, Ty, lekarz - ale to taki polsrodek.
    Bardzo Ci wspolczuje Pantero, to prawdziwa tragedia i ogromny klopot dla Ciebie. Pewnie Mamie tez trudno bo przeciez ma powazna kontuzje i na dodatek przebywa w srodowisku w ktorym nie moze sie nawet poskarzyc czy o cos poprosic - nie wyobrazam sobie jak sie czuje, cierpiaca i wystraszona. Straszne to!
    Mocno Cie przytulam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Pantero no bardzo mi przykro. Bardzo.. współczuję i Tobie i mamie. Może faktycznie częściowo telefon??

    OdpowiedzUsuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Pólrocze.

  I co powiecie, polrocze za nami, strasznie szybko to przelecialo. Dnia ubywa, za to temperatury rosna, czlowiek sie poci jak chabeta, spod...