26 sierpnia 2024

Cos odkrylam

 Kiedy jechalam w tamten piatek robic ten niepotrzebny termin na przeglad techniczny, po drodze mignelo mi cos, co mnie zainteresowalo, ale nie mialam ani czasu, ani ochoty blizej sie temu przygladac. TÜV jest bardzo blisko naszego miejsca zamieszkania, a jeszcze blizej trasy, ktora czesto chodze z Toya na spacery. To jest taka okragla ulica, nawet nazwe ma "okragla", bo nazywa sie Anna-Vandenhoeck-Ring, a ring to wiadomo: pierscien, kolo, okrag, obrecz. Wzdluz tejze wlasciwie  jajowatej, bo nie calkiem okraglej ulicy znajduja sie salony samochodowe, rozne firmy, a kawalek w bok placowka TÜV. Tam robia nie tylko przeglady techniczne, ale odbywaja sie rowniez egzaminy na prawo jazdy. Delikwent przyjezdza samochodem ze szkoly jazdy, nauczyciel przesiada sie do tylu, egzaminator siada z przodu i jazda. Tam czekalismy ze slubnym i w dwa samochody, kiedy nasza najstarsza byla egzaminowana, jedno auto bylo nasze, drugie jej, ale przyjechac jeszcze sama nie mogla. za to odjechala juz swoim. Tu mapka pogladowa TÜV zaznaczony czerwona "lezka", rzeczona jajowata ulica troche nizej.


 Kiedy wracam z Toya ze spaceru, przechodzimy pod autostrada, idziemy wzdluz strumienia i wchodzimy jakby do srodka tego ulicznego okregu, tam Toya moze biegac bez smyczy. Ale kiedy w poniedzialek wzielam ja na spacer, postanowilam pojsc wzdluz ulicy-pierscienia, zeby zobaczyc z bliska to, co mnie w piatek zainteresowalo. Dosc dawno temu stal w tym miejscu legendarny juz "szklany palac", niechlubna pozostalosc po gigantycznym skandalu, jakiego dopuscila sie tzw. grupa getynska, tworzac cos w rodzaju piramidy finansowej, w ktorej swoje pieniadze stracily setki tysiecy inwestorow, na lacznie ponad miliard euro. W 2007 roku oglosili upadlosc, pozostal po nich szklany palac w stanie surowym, ktory mial byc pompatyczna siedziba firmy, a ktory nigdy nie zostal ukonczony, pozniej przez lata straszyl, wreszcie zostal wyburzony.


  Teren nabyla w 2018 roku getynska firma deweloperska, ktorej celem bylo stworzenie „kampusu wyznaczajacego trendy technologiczne i biznesowe”. Nie bardzo sledzilam dalszy rozwoj, z daleka widzialam rozbiorke szklanego palacu, ale pozniej juz niespecjalnie wiedzialam, co dalej. Dopiero teraz wyszukalam w guglu, ze mialy to byc budynki laboratoryjno-biurowe, magazyny i wielopietrowy garaz. Sztandarowym projektem miala byc budowa tzw. Bosco Vertikale, pionowego lasu na 15-pietrowym budynku, majacego produkowac tlen, pochlaniac brud i halas i stac sie siedliskiem duzej liczby gatunkow ptakow i owadow. Dwa wiezowce tego projektu stoja juz w Mediolanie.
 Chyba nie za bardzo, nie do konca wyszedl im ten projekt, bo wprawdzie pionowy las (ja bym to nazwala chaszczami) jest i to on wlasnie zainteresowal mnie w drodze do TÜV, ale do 15 pieter brakuje mu tuzina. Pietrowy parking jest, zabudowa dosc rozlegla, ale nizsza niz w pierwotnym zamierzeniu.






 Niemniej projekt bardzo ciekawy, fajnie wyglada z bliska i z daleka, no i nareszcie zniknelo to szklane straszydlo sluzace menelom i parom na szybki numerek. BTW, na szybie widac napis "amedes", to firma swiadczaca szeroki wachlarz uslug medycznych, w ktorej pracuje moja najstarsza corka. Z tym, ze ona pracuje w szpitalu, ale placone ma przez te firme, a nie przez szpital.

 

32 komentarze:

  1. Moze i to ciekawe, nie wiem co o tym myśleć. Na pewno kosztowne, może i spełnia swoje zadanie, ja tam wolę normalne zadrzewienie terenu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zadrzewienie tez tam jest, jak widac na zdjeciach, a ta zielona sciana dodatkowo. Mnie sie podoba, tylko zastanawiam sie, czy i jak to jest nawadniane, zeby nie doprowadzic do plesnienia sciany.

      Usuń
    2. No wiec właśnie, jak nawadniają, a teren dla mnie wygląda dość łyso. Już gdzieś kiedyś widziałam takie ogrody na ścianach, ale mało mnie to interesuje, bardziej wolę ogrody na dachach domów.

      Usuń
    3. Wreszcie cos oryginalnego, ja tam jestem zachwycona, a drzewa urosna, nie zapominaj, ze to dosc nowy teren budowy, wiec i tak dosc zielono wyglada, a z pewnoscia nasadzili tam sporo nowych drzewek i innej zieleniny.

      Usuń
    4. Nie mam czasu na czekanie aż drzewa urosną, mnie już tylko obchodzi dzisiaj i to natychmiast, taka że mnie egoistka, która nie troszczy się o przyszłość, szczególnie o przyszłe ludzkie pokolenia.

      Usuń
    5. Przyszle pokolenia same sobie beda winne nie tylko wycinki ostatnich na ziemi drzew, ale wlasnej smierci lub przynajmniej niewolnictwa na rzecz islamistow, te "ostatnie pokolenia", antify czy inne lewicowe barachlo optujace za sprowadzeniem tych bandytow.

      Usuń
    6. No naprowadziłam Cie na właściwy tor, to przez to że napisałaś że drzewa urosną w końcu, ja się pytam dla kogo, czy oni chcą te drzewa. Jedna blogerka martwiła się że mało Polaków rodzi się, a tak dobrze i szybko rodzą się we Francji i jeszcze gdzieś tam, ale ktoś jej szybko odpisał że to za sprawa migracji, no i u Ciebie podobnie.

      Usuń
    7. O tak, to migranci umieja perfekcyjnie, parzyc sie i powolywac na swiat kolejnych odbiorcow zasilkow, choc przyznac musze, ze nikly procent z nich chce sie jednak uczyc i pracowac.

      Usuń
  2. bardzo mi sie podobaja takie projekty, że lasy, ogrody na dachach, ze trawa, łąka kwietna na dachu, czyli oddajemy ziemi ten kawał co jej zabraliśmy...że ule na dachach miast. i ten wasz tez mi sie podoba. Mnie sie podoba wszystko ! co zielone, co niebanalne co ma nam ratowac dupę. Nienawidze betonozy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na dachu to nie sztuka zrobic ogrodek, ale na pionowej scianie juz tak. Nie mam pojecia, jak to sie tam trzyma, ale jak widac na zdjeciach - trzyma sie, pewnie jest na scianie rozpieta jakas siatka czy cos w ten desen. Trzeba przyznac, ze tu bardzo dba sie o zazielenianie, tu niedaleko nas posadzono las, jest chwilowo ogrodzony, zeby nikt tam nie lazil, moze za mojego zycia bedzie mozna po nim spacerowac, na razie drzewka sa niewielkie, ale tabliczka stoi, ze to las.

      Usuń
  3. Fajny pomysł, szczególnie do wykorzystania w wielkich miastach o gęstej zabudowie. Chociaż tam może być problem z dostateczna ilością światła na niższych poziomach, no i ściana musi mieć bardzo dobrą izolację przeciwwilgociową.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno musieli to jakos zabezpieczyc, bo gdyby to byl np. bluszcz, ciagnalby tymi swoimi przyczepkami wilgoc z muru, ale na moje oko to rosliny normalnie rosnace na ziemi, wiec chyba jest tam jakis system ich nawilzania, inaczej by wyschly. Ufam, ze aranzowal ten ogrodek ktos myslacy.

      Usuń
  4. Wygląda to fajnie. Co do przydatności- wiem tylko, że ściany budynku obrośnięte np. jakimiś pnączami (wtedy pnącza mają korzenie w ziemi przy ścianie budynku) mają to do siebie, że nigdy w wewnątrz budynku nie ma wilgoci, bo owe pnącza ją zawsze pochłaniają. Od osoby, która mieszkała w budynku "oplątanym" przez pnącza wiem, że miewała często pająki w mieszkaniu- wszak otwierała okna w mieszkaniu , więc przyłaziły z wizytą. Co do dachów porośniętych "lasem"- konstrukcja takiego budynku musi być piekielnie droga bo musi znieść dodatkowy ciężar- ziemi, zieleni i wody- samym powietrzem owa zieleń nie wyżyje. Prawko to ja robiłam w 1976r- do samochodu wsiadało 2 kursantów i egzaminator. A zdawałam na "maluchu"- fiatku 126p.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, masz racje, bluszcz czy winorosl czerpia wilgoc z muru, ale niestety sa tez siedliskiem tych, ktorych ja nie lubie i chyba musialabym sie zabezpieczac siateczkami, zeby mi nic do domu nie wlazilo.
      Kiedy ja robilam prawo jazdy, to jeszcze Maluchow nie bylo w szkolach jazdy, ja robilam kurs w Automobilklubie w 1972 roku na duzym Fiacie. I chyba masz racje, bylo dwoch kursantow i egzaminator, nauczyciela nie bylo. Ale wtedy zdawalo sie jeszcze z budowy samochodu, teraz juz tego na kursach nie ma, za to jest kurs pierwszej pomocy, mysmy tego niestety nie mieli w Polsce. Ale zrobilam go razem z najmlodsza, kiedy ona szykowala sie do robienia prawka.

      Usuń
    2. Kurs pierwszej pomocy miałam, ale nie mieliśmy "trenażera" i nie można było "pojechać na niby". A zdawałam w marcu, w samym centrum stolicy bo w okolicy Dworca Centralnego i około godz.16,00 gdy już naród wychodził z roboty i ruch był jak diabli, a do tego to byłam w 5 miesiącu "odmiennego stanu" i miałam zawroty głowy. Ale zdałam bez problemu.A jak wysiadłam z samochodu i egzaminator zobaczył w jakich byłam butach to omal nie zemdlał z wrażenia bo moje kozaki były na tzw. "platformie" i na wysokim obcasie. Ale to była zasługa naszego prowadzącego kurs, bo nie pozwalał na zmienianie butów z racji jazdy samochodem.

      Usuń
    3. Ja tez nie mialam trenazera, nawet nie wie, co to jest. Na niby trenowalam wrzucanie biegow bez kluczyka w stacyjce, to byl tzw. suchy pedalaz. A buty zawsze preferowalam wygodne, miewalam szpilki, ale niechetnie w nich chodzilam.

      Usuń
  5. Moze to i ladnie wyglada ale jest takze niebezpieczne a wiem z doswiadczenia, z tym ze pewnie duzo zalezy jaki rodzaj roslin pnacych uzywa sie do zasadzenia.
    W pewnym domu jaki posiadalam swego czasu wysiadla mi pralka zalewajac pralnie a naprawiacz odkryl ze to nie pralka tylko korzen blisko rosnacej wisterii oplatal i przebil rure odprowadzajaca wode. Musielismy nie tylko kopac i wymieniac rure ale usunac ta wisterie tez.
    Inna wisteria, a one w naszych poludniowych okolicach rosna jak szalone, piela mi sie po scianie co wygladalo przepieknie ale odkrylismy ze knacza wrastaja sie pomiedzy cegly sciany
    co ewentualnie mogloby spowodowac powazne uszkodzenie struktury domu - wiec musielismy usunac ta takze a przy okazji widzielismy jak jej korzenie wrosly sie pod fundamenty stwarzajac dodatkowa grozbe uszkodzen. Nauczylo nas byc ostroznym z tymi pnacymi sie roslinami, nawet ivy.
    Jednak u was sa moze inne rodzaje, nie tak inwazyjne jak te o ktorych napisalam.
    Gdy ja robilam prawo jazdy, w Polsce, poszlo mi latwo bo wczesniej maz mnie wyszkolil wiec caly kurs i egzamin byly dla mnie formalnoscia. Tutaj, w USA, wymagano ode mnie jedynie egzaminu pisemnego a poniewaz wtedy nie znalam jezyka towarzyszyl mi tlumacz ktory
    wlasciwie za mnie dal trafne odpowiedzi. Dwa dni temu, gdy zmienialam prawo jazdy na florydzkie, jedynie sprawdzono mi wzrok.
    Pochwale sie jeszcze czym innym - gdy cala rodzina zdawala egzamin konieczny do uzyskania obywatelstwa, ja wyszlam na nim najlepiej, lepiej nawet od dzieci ktorych jezyk byl juz wtedy doskonaly - otrzymalam 19 punktow z 20 mozliwych, dzieci po 18 a maz 16 co go ino, ino zakwalifikowalo. Okazalo sie ze lepiej zapoznalam sie z Konstytucja niz dzieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, wisteria jest rownie piekna co niebezpieczna korzeniowo, u nas tez kilkoro znajomych wycinalo swoje wisterie, kiedy im zaczely domy "podnosic". Ale przed dworcem w naszym miescie zbudowano wielka i dluga pergole, ktora obsadzono wlasnie wisteria. Budynki sa daleko, wiec jej korzenie niczego nie moga uszkodzic, a na wiosne wyglada to przepieknie, kiedy ona kwitnie.
      Tyle tylko, ze na tych budynkach to nie sa zadne pnacza, tylko ogrod na pionowej scianie, ktory jakos jestumocowany, zeby sie nie odkleil. Odpada wiec coroczne skracanie , co w przypadku wisterii, bluszczu czy winorosli jest niezbedne, bo inaczej zaczeloby dach podnosic.
      Ja moglam jeszcze przepisac swoje polskie prawo jazdy na niemieckie, pozniej juz to zlikwidowano i trzeba bylo robic kurs od nowa, dostalam niemieckie bezterminowe, ale kiedy kazali nam wymieniac na takie male plastikowe, juz mam na nim termin waznosci, jakos przypada na moja 90-tke, wiec mam jeszcze troche czasu. :)))
      Ale jestem absolutnie ZA obowiazkowymi okresowymi badaniami wzroku i refleksu dla seniorow, bo bywa, ze 90-latek jest calkiem fit, a 60-latek gorzej widzi albo ma jakies schorzenie wplywajace na refleks.

      Usuń
  6. Przepięknie wygląda ta ściana zieleni. Ja miałam przez wiele lat dziki winogron, w dwóch ogromnych donicach na balkonie i bardzo go lubiłam. Niestety, pięć lat temu, nagle na wiosnę szlag go trafił. W następnym roku, próbowałam wychodować nowy, ale trzy lata temu znów padł. Nigdy nie miałam problemu z robactwem w mieszkaniu, nawet mróweczki, chodziły po progu balkonu i nie wchodziły do domu. Tetaz nie mam siły na większą ilość kwiatów i roślin na balkonie., wtedy szło mi dziennie na wszystko ponad 25 litrów wody dziennie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie idzie na podlewanie balkonowe jedna 5-litrowa konewka, nie wyobrazam sobie 5 razy tyle podlewac majac nawet sporo innych kwiatow, cos chyba przegielas z danymi, Boguska :))))) Chyba ze podlewalas dodatkowo kwiatki sasiadow z dwoch pieter pod Toba :)))))

      Usuń
    2. 5 litrów? Ja mam konewkę 10L i robię przynajmniej z 7-8 kursów na trasie balkon-łazienka :-) A balkon średniej wielkości, ok. 7m2.

      Usuń
    3. To te Twoje kwiaty plywaja! No ale moj balkon jest mniejszy 5 litrow na dzien zupelnie wystarcza.

      Usuń
    4. Aniu, to były dwie donice z dzikim winem, pięć skrzynek pelargonii, siedem skrzynek szczawiku, dwie skrzynki fukcji i dwie duże doniczki z komarzycami... Tak, więc szło tyle wody jednorazowo...

      Usuń
    5. Jesu, gdzies Ty to trzymala? Przeciez Twoj balkon az tak wielki nie jest. :)))

      Usuń
    6. Górna poręcz pięć skrzynek, barierka niżej - sześć skrzynek, parapet trzy, a z boku na poręczy, z każdej strony wisiała doniczka... Balkon 4,5 na 1,5 metra - nie taki mały...

      Usuń
    7. Nie wydawal mi sie az TAKI duzy... :)

      Usuń
  7. Te roślinki rosną w specjalnych multiplatach czy też wielodoniczkach, jak kto woli. To są specjalne palety, przykładowo 1x1m, w których jest kilkadziesiąt czy kilkaset małych otworów, w które sadzi się po jednej roślince. A potem przyczepia się do ściany. Więc wyobraź sobie, że na takiej jednej ścianie jest prawdopodobnie pierdylion roślin :-) Widziałam taką ścianę po raz pierwszy jakieś 15 lat temu na jednej ze ścian londyńskiego metra. Efekt był naprawdę WOW! Nie wiem dokładnie jak z nawadnianiem tego, podejrzewam że jakiś system kropelkowy, albo poprostu deszcz :-) I pewno jakaś izolacja jest między ścianą i elewacją, chociaż do tego typu aranżacji wykorzystuje się raczej roślinki ze słabym systemem korzeniowym, rozchodniki itp. Następnym razem podejdź bardzo blisko, pewnie zauważysz, że rosną w plastikowych paletach :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja widzialam takie pionowe ogrody, ale w malym formacie, jako "obraz" na scianie, no ale takie male to latwiej sie trzymaja w pionie. Ale masz racje, wezme i podejde, bo inaczej ciekawosc mnie zniszczy :))))) Choc to pierwszy stopien do piekla podobno.

      Usuń
  8. * Między paletami i elewacją, a nie między ścianą i elewacją ;-))

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie lubię stalowo-szklanych potworów. Natomiast takie chaszcze na ścianach budynków widziałam już kilka razy. Nie kojarzę, gdzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Budowanie ladnych domow jest nieoplacalne, a wszystkim chodzi o szybki zysk, wiec stawiaja takie stalowo-szklane potwory.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Jarmarki swiateczne

  Nie moj to wymysl, ze swiateczne jarmarki w Niemczech moga stac sie miejscem zagrazajacym zdrowiu i zyciu odwiedzajacych. Ministerstwa spr...