Wiele lat temu Opel w jednej ze swoich reklam uzyl sloganu "Technik die begeistert" (technika, ktora inspiruje, ekscytuje) i, jak to czasem bywa, slogan przyjal sie w mowie powszechnej. Teraz, kiedy chcialam uzyc tego sloganu w poscie, musialam poszukac w internetach, kto wlasciwie, jaka firma uzyla tego sformulowania w swojej reklamie, bo to mi wylecialo z glowy, choc bardziej stawialam na branze zwiazana z komputerami i internetami, a tu okazalo sie, ze chodzilo o ulepszenia w samochodach Opla. Jest naprawde wiele sloganow reklamowych, ktore przeszly do potocznego jezyka, choc dzis juz niewielu pamieta, skad sie wziely.
Ja tam specjalnie bystra w technikach nie jestem, troche nauczylam sie sama, ale w pewnych dziedzinach nikt mnie do nowoczesnosci nie przekona, np. slynny juz moj upór w placeniu za zakupy gotowka. Moge, umiem, ale nie chce i nie bede uzywac karty platniczej. Tak mam i nic mnie nie przekona, zebym zlamala swoje zelazne zasady. Nie naleze do pokolenia, ktore za mlodu mialo do czynienia z nowoczesna technika, zreszta podczas mojego zycia ta technika zrobila tak ogromne postepy, ze i tak jestem z siebie dumna, ze za nia nadazam, nie wszyscy bowiem z moich rocznikow sa w te klocki tak biegli jak ja, a przeciez tak wiele mi brakuje do umiejetnosci mlodych.
Nie jestem tez jakas gadzeciara, moje sprzety maja byc wygodne i odpowiadac moim potrzebom. Nigdy nie kupilabym sobie grata komputera, laptop jest dla mnie bardziej odpowiedni. Pewnie jeszcze dluzej zylabym bez niego, gdyby nie byly "prawie-ziec", ktory zmienial swoj laptop i podarowal mi ten stary do nauki. Komorke sprawilam sobie tez dosc pozno, czekalam az stanieja, ale szybko docenilam jej walory i stala osiagalnosc, zwlaszcza ze roznie bywalo z przekazywaniem mi przez slubnego, kto i po co dzwonil na nasz stacjonarny. Z nabyciem smartfonu tez dlugo czekalam, najpierw przygladalam sie testom konsumenckim, zanim wybralam cos dla siebie. Kiedy juz nabralam wprawy, zmienilam go na inny, bardziej odpowiadajacy moim potrzebom. Mam go do tej pory i bedzie mi tak dlugo sluzyl, az sam uzna, ze pora mu na zasluzona emeryture. W miedzyczasie przestalam uzywac telefon stacjonarny, bo nie bylo sensu, skoro nie moglam sie od slubnego dowiedziec, kto i po co dzwonil, kazde z nas mialo wlasna komorke, wiec kiedy ktos chcial rozmawiac z nim, nie zawracal mnie glowy, a telefony wazne zawsze trafialy do mnie. Ten domowy telefon wyciagnelam z szuflady dopiero, kiedy mama z nami zamieszkala, bo jej niektore psiapsie nie mialy smartfonow z WhatsAppem. Stoi wiec u niej w pokoju, a mama odbiera tylko wtedy, kiedy pokazuja sie nazwiska jej znajomych, inne telefony ma ignorowac, bo wazne trafiaja na moja komorke, a mend reklamowych czy innych akwizytorow nie potrzebujemy. Tyle tylko, ze moj pomyslowy slubny podal numer domowego telefonu w przychodni, gdzie mieli mu reperowac stope, bo tylko ten pamietal. On nie umie zajrzec do wlasnej komorki i tam zobaczyc, jaki jest jej numer, nie nosi tez karteczki w portfelu, nie, on podaje numer domowy, mimo ze wie, ze z niego korzysta jedynie jego tesciowa i obcych numerow nie odbiera. Tak tez, kiedy pojechalismy na umowiony zabieg, dowiedzielismy sie, ze lekarz zachorowal i ze dzwoniono do nas wielokrotnie, by o tym powiadomic, ale nikt nie odbieral. No cos podobnego, a kto niby mial odbierac. Przejechalismy sie na darmo, a ten w pip zadowolony, ze pamietal i podal numer domowy.
Smartwatcha sama bym sobie nie kupila, ale dostalam od dzieci na gwiazdke, wiec mam, a jego walory docenilam podczas uzywania. Najpierw liczyl mi kroki, a z czasem odkrywalam inne jego funkcje. Teraz czesto mierze sobie cisnienie, robie ekg, kiedy gorzej sie poczuje, ale jakos nie siedze w nim i nie grzebie, co by tu jeszcze. A szkoda, bo calkiem niedawno odkrylam bardzo przydatna funkcje. Ale w miedzyczasie kupilam sobie sluchawki do sluchania ksiazek i podcastow, mialy byc ladne i z palakiem zakladanych za ucho, zeby nie wypadaly, ale niespecjalnie interesowalym sie, co one jeszcze umieja. Przypadkiem ktos do mnie zadzwonil na spacerze, a ja odkrylam, ze nawet nie musze wyjmowac smartfona z kieszeni, zeby odebrac polaczenie, a slyszalnosc jest calkiem w porzadku, mimo ze mikrofonik jest w sluchawce. No bardzo mi sie spodobalo, bo to oznaczalo, ze moge rozmawiac nawet prowadzac samochod. Szczegolnie w ostatnim czasie mialam cala mase telefonow, a to ze szpitala, a to od dzialu socjalnego, a to kiedy mama byla juz w domu, od opiekunek czy fizjoterapeutow, bo to ja jestem kontaktem we wszystkich sprawach mamy. Telefonowano do mnie w najroznieszych porach, rowniez kiedy wlasnie jechalam autem, wiec ta mozliwosc szczerze mnie zachwycila i zwolnila od oddzwaniania w pozniejszym terminie, bylam ze wszystkim na biezaco. Tyle tylko, ze wychodzac z domu od razu montuje sluchawke do ucha i latam tak przez caly dzien, zeby czegos nie przegapic. Problem byl tylko, kiedy ja chcialam gdzies zadzwonic, musialam wyjmowac telefon z kieszeni czy torebki, wybrac numer, potem juz moglam rozmawiac przez sluchawke. No ale znow cos przypadkiem odkrylam, w zegarku sie to ukrywalo i nazywalo Bixby. Zainteresowalo mnie, spytalam gugla, a ten mnie oswiecil, ze to moj asystent. No i okazuje sie, ze ja mu moge wydawac glosowe polecenia, ale tylko po niemiecku, bo po polsku jeszcze nie nie nauczyl i on grzecznie odpowiada, ze tak jest, milosciwa pani, juz zapier***lam wypelniac twoje rozkazy. Na razie korzystalam proszac o polaczenie telefoniczne z konkretna osoba, np. "Ruf Julia an" (zadzwon do Julii), na co on, ze juz laczy mnie z Julia, a w sluchawce cichnie ksiazka i rozlega sie sygnal wywolujacy. No oszalalam z zachwytu, bo moge dzwonic tez w czasie jazdy, a nie musze ruszac telefonu. Malo tego, bo kiedy odwiozlam najstarsza corke na te wioche, to poprosilam Bixby´ego o pokazanie drogi do domu, nie zebym nie wiedziala, ale chcialam sprawdzic, co ten moj asystent jeszcze umie. No i pokazal, znaczy chyba pokazal, bo telefon byl schowany, natomiast w sluchawce zaczelo mnie prowadzic i mowic, gdzie mam skrecac. No jeszcze bardziej mi sie spodobalo. Bixby poinformuje mnie o pogodzie, bedzie zawiadywal moim terminarzem, budzil na zyczenie, poinformuje o wyniku meczu ulubionej druzyny, no takie tam male czynnosci pomocnicze. Ale paczajta, jaka ja sie zrobilam nowoczesna w ostatnim czasie, a przy tym nie lamie przepisow zabraniajacych uzywania telefonu podczas jazdy. Ha!
No jesteś nowoczesna i ciekawa tych wszystkich nowości, najważniejsze że to jest Twój wybór Twoja decyzja, Twoja wolność. A ja jakoś lepiej czuje się w skórze dinozaura 🦖, iPad, laptop, komórka no są, ale mogłabym bez nich żyć.
OdpowiedzUsuńJa juz chyba nie moglabym bez nich zyc, co najmniej bez smartfona, troche stalam sie jego niewolnikiem. Ta niedawno odkryta mozliwosc rozmawiania podczas prowadzenia auta jest dla mnie nie do przecenienia. Nowe pojazdy maja te nowoczesnosc juz wbudowana, moj to dinozaur, a okolicznosci sprawiaja, ze czesto teraz ktos do mnie dzwoni, wiec mozliwosc odebrania polaczenia bez karkolomnych prob wyciagania telefonu z torebki, jest dla mnie bezcenna.
UsuńMało jeżdżę, ale gdybym nawet dużo jeździła to ani trochę nie lubiłabym rozmów telefonicznych. W przeszłości kiedy dużo jeździłam, no i miałam taka koleżankę gadułę, ona by mnie zabiła gdyby jeszcze do mnie dzwoniła jak jechałam, dobrze że wtedy nie było jeszcze tego wynalazku.
UsuńJa nie prowadze jakichs pogadanek kiedy jade, ale dzwonil a to szpital, a to fizjoterapeuta, ze chory i nie przyjdzie, takie tam wazne, ale krotkie rozmowy, a poza tym slucham podcastow.
UsuńA te urządzenia nawigacyjne, które maja taksówkarze to wcale nie są takie mądre, zawsze wybieraja taka sama drogę powrotu do mojego domu, a jedna z ulic w godzinach kiedy szkoła kończy swój dzień jest tak bardzo zatłoczona, że trzeba być durniem żeby pchać się tam.
OdpowiedzUsuńNas juz tez nasza nawigacja wyprowadzila na manowce, o malo nie zaplacilismy mandatu, kiedy wjechalismy tam, gdzie nie bylo wolno. A niby miala miec w sobie aktualizacje i powiadomienia o wypadkach, korkach i tym wlasnie, ze pewne drogi nie sa przeznaczone do jezdzenia. :)))
UsuńSpryciara! Hehehe :))
OdpowiedzUsuńA wszystko odkryte przypadkiem, bo ja z gatunku tych, ktorzy nigdy nie czytaja zadnych instrukcji obslugi. Po pierwsze bowiem instrukcje pisane sa tak glupim jezykiem, ze nielatwo pojac, o co w tym chodzi, a po drugie nie ma to jak uczyc sie na wlasnych bledach.
UsuńTak najlepiej. Krok po kroczku. Wystarczy to co potrzebne i praktyczne.
UsuńNiestety u nas gotowki nie zawsze przyjmuja.
Technika mnie tez zachwyca tak dalece, ze jeszcze nie przeszkadza.
Takie miejsca, gdzie nie przyjmuja gotowki, co jest NIELEGALNE i wbrew prawu, bo gotowka jest oficjalnym srodkiem platniczym, wiec MUSZA przyjmowac i mysle, ze nawet mozna sie na nich poskarzyc, takie miejsca omijam szerokim lukiem, bo to jest dyktatura, zmuszanie ludzi do czynnosci, jakich nie chca wykonywac.
UsuńNie wszystkich dostepnych gadzetow uzywam nie chcac sie nimi obarczac i ogolnie stosujac zasade "wszystko ale z umiarem" a glownie bo mi iPhone wystarcza jako ze potrafi to wszystko o czym mowisz i wiele o czym nawet nie wiem - ale gdy sobie kupilam samochod z Bluetooth czyli bezrecznym telefonem to tez sie nim zachwycalam i uwazam ze on jest jednym z tych naprawde pozytecznych wynalazkow, ze kazdy obecnie produkowany samochod powinien byc wen wyposazony bo podnosi bezpieczenstwo jazdy. Zaluje ze moj samochod nie ma duzego ekranu tuz przed oczami by mi ulatwil gapienie sie w GPS co zwlaszcza teraz, w nowym miejscu, byloby mi pomocne.
OdpowiedzUsuńJak Ty mam swego focha elektronicznego - nie kupuje czytnika wolac tradycyjne ksiazki i nawet jezdzenie do biblioteki. Czytnik by mnie tego pozbawil.
Ladnie sobie radzisz z elektronika a jesli lubisz, jesli jest Ci pomocna to widac ze skliknelyscie sie.
Jako ze moja Toyotka zdazyla byc pelnoletnia juz w zeszlym roku, a wtedy takich cudow w autach nie montowali, to te cuda, ktore ja odkrylam w telefonie, sluchawkach i zegarku, sa dla mnie bezcenne. Teraz to rzeczywiscie kazdy nowy samochod wyposazony jest w "niebieskie zeby", nawigacje i inne cuda-wianki.
UsuńMoja iPhonowa "wszystkowiedzaca " na imie ma Siri - i rzeczywiscie nie ma pytania na ktore by nie dala odpowiedzi.
UsuńTez ladnie, tak ladnie jak Bixby. :)))
UsuńLubię gadżety i lubię mieć komfort, bo pracuje całodobowo i to.mi życie ułatwia. Obowiązkowo laptop, telefon ,sluchawki zegarek to zestaw obowiązkowy. I też zawsze kupuje sprzęt z górnej półki na który mnie stać. Bez brylowania. Elektronika ma być dobra i funkcjonalna. Nie stać mnie na gówno które się po roku ...ale też nie zmieniam telefonów bo wyszła na wersja. Bo nowsze lepsze modele. Choc nie mowie nie. Dobry telefon można zawsze sprzedać.
OdpowiedzUsuńMoj pierwszy smartfon mialam chyba z 8 lat i zmienilam go tylko dlatego, ze bateria za szybko sie wyladowywala, wciaz musialam wisiec na ladowarce, ten obecny mam chyba trzeci czy czwarty rok i chwilowo nie narzekam, wiec go nie zmienie. Mam Samsunga, choc podobno iphone jest lepszy, ale nie musze dzgac po oczach snobizmem, a po drugie niespecjalnie mnie stac.
UsuńTeż mam Samsunga i nie daję się namówić na iPhone'a, bo mi jakoś nie leży wielkością ekranu itp. Ale już np. pierwszy laptop jakiego kupiłam, to był MacBook, lat temu chyba 17-18? I uważam, że w kwestii komputerów Apple jest najlepsze. Fakt, że wtedy za kasę którą zapłaciłam mogłabym kupić dwa inne laptopy z Windowsem czy innym oprogramowaniem, ale dla mnie w tamtym czasie najistotniejsze było to, że Apple w tamtym czasie były raczej rzadkością i mało kto bawił się w produkcję wirusów na ten sprzęt :-) A wszyscy znajomi z Win ciągle walczyli z jakimiś programami antywirusowymi i innym cholerstwem, na którym ja się średnio znam więc byłabym non stop udoopiona ;-) No i prawda jest taka, że ludzi biednych nie stać na rzeczy tanie. Wprawdzie teraz ten laptop służy już raczej jako dysk zapasowy do przechowywania zdjęć czy muzyki, bo jest zbyt mały (technologicznie) i zbyt duży/ciężki (fizycznie), by z nim np. podróżować, ale jeśli jeszcze kiedyś będę musiała kupić laptopa, to pójdę w Apple jak w dym. Najwyżej ponoszę jedne buty o dwa sezony dłużej ;-) A co do telefonów - te wcześniejsze smartfony miały możliwość kupna nowej baterii bez konieczności oddawania ich do serwisu i oczywiście płacenia miliona monet za wymianę i to było super, dlatego też mój pierwszy Samsung służył mi naprawdę długo. Ale jak wiadomo, nic wiecznego na świecie, więc obawiam się, że teraz ta wymienialność sprzętu będzie niejako wymuszona odgórnie. A szkoda...
OdpowiedzUsuńPierwsze co zrobilam, kiedy nabylam nowy laptop, bylo zakupienie dobrego programu antywirusowego, z ktorym nigdy nie mialam najmniejszych problemow, jak rowniez z jakimikolwiek wirusami, atakami hakerskimi czy czyms podobnym. Place jak za zboze, ale nie zaluje. Moj spokoj jest tyle wart.
UsuńZawsze dotad mialam Acer i bylam zadowolona, teraz uzywam Asus i NIGDY WIECEJ! Ale czekam az sie sam zestarzeje, wtedy dopiero zmienie. Juz i tak przyzwyczailam sie do systemu, wiec ani mysle zmieniac, nawet na lepszy.
Ja się zastanawiam, czy jeszcze będę miała potrzebę kupna nowego sprzętu. Staram się raczej ograniczać czas spędzany w necie, to co potrzebuję wyczytam w telefonie lub na ipadzie, do pracy komputer mi niepotrzebny.
OdpowiedzUsuńNiby tez bym tak mogla, ale nie lubie ani czytac w telefonie, ani tym bardziej na nim pisac. Oczy juz nie te, a klawiaturka malenka. Kiedy chce np. cos zamowic, to ogladam sobie na duzym ekranie w lapku, zaznaczam, a potem dopiero zamawiam przez apke w telefonie, bo tylko tamtedy mam polaczenie z payback. :))) Nie smiac sie!
UsuńNie śmieję się, bo nie wiem co to payback :-))) Ja z kolei mało kupuję/płacę przez internet, więc kiedy muszę to właśnie ipada odpalam, żeby lepiej widzieć. Z tych wszystkich technologii, które wymieniłaś w poście najbardziej lubię technikę w aucie :-) Te wszystkie kamery, speakery, nawigacje - bardzo mi z nimi po drodze ;-) Chociaż z nawigacją często mamy tak, że jadąc z/do Pl używamy tej w aucie, starego GPSa kupionego kilka lat temu i uaktualnianego i dodatkowo aplikacji w tel., bo często jest tak, że każde urządzenie pokazuje inną trasę :->
OdpowiedzUsuńPayback to taki program zbierania punktow za zrobione zakupy, na ogol 1 punkt za wydane 2 euro. Ja juz nazbieralam ponad 10 tys, a to wymierne 100 euro, za ktore moge wziac jakas premie, talon (np. do IKEA czy innego sklepu) lub zaplacic tymi punktami za zakupy. Ale nie znaczy to, ze zrobilam zakupy za 20 tysi, bo co chwile wabia klientow do robienia zakupow za wielokrotnosc punktow.
UsuńAaa... to ja też z tych zbierających :-) U nas (w UK) przeważnie markety mają programy lojalnościowe, zbieranie punktów przez aplikację lub na kartę. Można się czasem zdziwić ile kasy da się uzbierać na takich niby niewielkich obniżkach czy zwrotach dla zbierających :-)
OdpowiedzUsuńNo dokladnie! Kiedy sa te akcje, kupuje za 25 euro, a punktow wpada mi 600.
Usuń