Serpentynie, naprawde, z calego serca zazdroszcze nudy, na ktora sie skarzy. Jak ja bym chciala miec choc jeden taki dzien, zeby dopadla mnie nuda, zebym sobie lezala i pachniala i nie miala co robic. Weekend mialam niezwykle ruchliwy, w piatek ruszylam ze sprzataniem mieszkania, bo w poprzednim tygodniu mialam te msze zalobna, wiec nie mialam czasu, a sobote i niedziele to ja mam, przynajmniej w teorii, do odpoczynku, wiec w te dni nie tykam szmaty ani mopa. W koncu nic sie nie stanie, kiedy raz odpuszcze sobie piatkowe sprzatanie. Na slubnego jak wiadomo, nie mam co liczyc. Spieszylam sie, bo chcialam zdazyc, zanim opiekunka przyjdzie do mamy, na salon puscilam robota, wiec podloge mialam odkurzona, pozostaly mi tylko gorne partie, pólki itp. Zdazylam, ale pot sie ze mnie lal strumieniami, bo i pogoda zrobila sie taka przedburzowa. Potem ruszylam na podboj kuchni, zrobilam obiad, po raz kolejny doceniajac pomoc mamy, kiedy jeszcze byla sprawna i gotowala dla nas. Pozniej jakies drobne prania, wieszania w suszarni piwnicznej i tak zeszlo do wieczora.
Na sobote mialam w planie tylko zrobienie obiadu, ale slubny zameldowal mi, ze nie ma juz wody mineralnej. Skrzynke trzymamy w piwnicy, jak zreszta wszystkie zapasy, i na gore bierzemy po dwie butelki. A ze pogoda duszna i bardziej pic sie chce, to i szybciej skrzynka sie oproznila. Od jakiegos czasu slubny nie jezdzi samochodem. Nie wiem, czym to zostalo spowodowane, ja co prawda namawialam go do tego, ale zawsze mnie zbywal i dalej korzystal z dobrodziejstw mania auta. Nagle przestal, tak sam z siebie. A to on byl zawsze odpowiedzialny za kupowanie skrzynek wody mineralnej i innych ciezkich rzeczy. No i dylemacik, puscic go samego na zakupy, a juz tak dobrze trwal odwyk, czy samej jechac i dzwigac. Postanowilam, ze pojedziemy oboje, ale to chyba po raz ostatni w zyciu, bo ja nie mam nerwow na niego. Robilismy zakupy w czyms, co w Polsce nosiloby nazwe galerii, duzo roznych sklepow pod jednym dachem. Zrobilismy zakupy spozywcze, tj. glownie te wode i pare zapomnianych przeze mnie drobiazgow, bo normalnie to ja robie duze zakupy i na pewno nigdy w sobote, kiedy jest najwiekszy tlok. Pozniej mielismy wstapic do OBI po pare innych drobiazgow. Skonczylismy zakupy spozywcze, a slubny kieruje sie do wyjscia z budynku i rwie na parking, wiec mu przypominam, ze jeszcze OBI, on na to, ze przeciez trzeba sie wypakowac, zanim pojdziemy do drugiego sklepu. No rece i cycki opadli mi z hucznym plaskiem na ziemie. Tlumacze, ze w takiej galerii robi sie jednym wozkiem wszystkie zakupy, oczywiscie foch, agresja i mamrotanie. Ja pier***le!!! On by za kazdym razem latal te kilometry do auta, tam sie wypakowywal i szedl po nastepne zakupy. W tym OBIm zgubil mi sie, bo zamiast sie mnie pilnowac, polazl gdzies w bok, a ja latalam tu i tam, bo zanim czlowiek znajdzie czego szuka, to musi sie nabiegac, jako ze sprzedawcy nie bylo na horyzoncie, zeby dopytac. Dobrze, ze choc mial ze soba telefon, to moglam go wydzwonic. Parking jest gigantyczny, srodkiem idzie taka "ulica", ktora jezdza auta i skrecaja w boczne, przy ktorych sa miejsca parkingowe. Ten leci z wozkiem do ulicy, a tam nie ma miejsca dla pieszych, jest kilka specjalnych alejek, rownoleglych do tej "ulicy" a przeznaczonych wlasnie dla pieszych. No malo mnie tam nie pobil, szarpal wozek, bo on bedzie szedl ulica. Z trudem udalo mi sie namowic go do pojscia alejka. Pisze o tym tak dokladnie, zebyscie czuli, co mnie te wspolne zakupy zdrowia kosztowaly. Juz nigdy wiecej!!!
Zdazylam wypakowac zakupy, wziac prysznic, bo oczywiscie znow lalo sie ze mnie, zasiasc pod wentylatorem z ulga i otworzyc lapka, kiedy zadzwonil telefon. Moje najstarsze dziecko poprosilo mnie, zeby je zawiezc na jakas zabita wioche pod Getynga, bo odbywa sie tam jakis festiwal, ona byla juz tam wczoraj wlasnym autem, ale dzisiaj (w sobote znaczy) chcialaby cos wypic, wiec auto zostaje i czy ja ja zawioze. No jak mam nie zawiezc, skoro ona tez sie dla mnie poswiecila i wstala w srodku nocy o 6.00, zeby zawiezc mnie na te nieudana gastroskopie. Ale mozecie sobie wyobrazic, jak bardzo mi sie nie chcialo. Wiocha nie byla daleko, znaczy od jej domu, ktory od mojego jest jednak kawal drogi, ale prowadzila do niej droga, gdzie dwa auta nie mogly sie wyminac i dwa razy musialam zjezdzac polowa auta na pobocze, poza tym bez namalowanych linii, w lesie i z wirazami 180°. Od razu oswiadczylam, ze po ciemku po nia nie przyjade i musi sobie znalezc jakis transport do domu. Ja cierpie na te tzw. kurza slepote i w nocy poza miastem gowno widze, a jeszcze bez linii, po ktorej moglabym jakos jechac, to juz w ogole. Obiecala, ze w ostatecznosci wezmie taryfe, ale pewnie spotka kogos, bo ona dzien wczesniej tez wozila innych. Po tej przygodzie juz moglam odpoczywac, ale w sumie zrobil sie wieczor, wiec za duzo sie nie naodpoczywalam.
Wiele obiecywalam sobie za to po niedzieli, bo na poniedzialek mialam termin na kolejna gastroskopie, zadzwonili do mnie w piatek, termin byl na popoludnie,wiec nie musialam zwalniac sie z roboty. Moje najstarsze dziecko niestety nie moglo mi sluzyc podwozka, bo samo mialo zmiane popoludniowa w szpitalu, wiec wkroczyla najmlodsza, tyle ze ona musi jezdzic z przychowkiem, bo nie ma co z nimi zrobic. Nawet przy odbieraniu mnie po zabiegu, bedzie musiala zostawic chocholy na chwile same w aucie i wejsc po mnie na gore, bo inaczej mnie nie wypuszcza bez osoby towarzyszacej. Odpoczelam, a nawet sie zdrzemnelam.
W poniedzialek tez wszystko poszlo jak po masle, nie czekalam, od razu poproszono mnie do gabinetu, gdzie pod krotka narkoza pozwolilam sobie zajrzec w swoje bogate wnetrze i pobrac wymaz na zrobienie antybiogramu. Mam to na szczescie juz za soba.
No dużo dzieje się u Ciebie, ale mam wrażenie że Ty nie lubisz nic nie robić. Zawsze znajdziesz sobie coś do robienia, ale myślę też że należysz do ludzi potrafiących wszystko dobrze zorganizować, że i masz czas na przyjemności. Jesteś też obowiązkowa i czujesz się odpowiedzialna, wiec opiekujesz się mama, no i Ślubnym w pewnym sensie też.
OdpowiedzUsuńMasz racje, jestem chyba nadmiernie odpowiedzialna i z za wielkim poczuciem obowiazku, co mnie w koncu kiedys zabije, ale moze to i lepiej, bo lepiej umrzec, niz zyc w takich warunkach, kiedy wszyscy czegos oczekuja, nigdy nie podziekuja, a pomocy znikad.
UsuńMimo wszystko myślę, że pomoc możesz mieć chociażby od córek. Macie bardzo dobre relacje i jak jest konieczność to pomogą Ci. Nie mówię o niewiadomo jakiej pomocy, bo przecież one maja swoje życie, ale jak o coś poprosisz to możesz na nie liczyć, zresztą Ty też pomagasz im. Fajna macie rodzinę.
UsuńA daj spokoj, zanim od nich doczekam sie pomocy, to predzej sama zrobie. Wcale nie sa chetne, chyba tylko do brania, bo kiedy one potrzebuja, to ja musze byc na zawolanie, ale odwrotnie, to one sa zajete.
UsuńDobrze, ze z badaniami sie udalo! Chlop jest chlopem i basta. Niewiasty tez potrafia narobic zamieszania. Nic idealnego, nawet nuda idealna nie jest.
OdpowiedzUsuńNiby wiem, ze chlop mysli nie mozgiem i ja znosilam to cierpliwie przez ponad 40 lat, ale moja cierpliwosc sie wyczerpala. Powinnam miec wyrozumienie dla jego choroby, ale nie mam, on mnie juz tylko swoim istnieniem wqrwia.
Usuńchłopa współczuje bardzo...czy zawsze był agresywny?
OdpowiedzUsuńno ale gastro masz z głowy i to jest dobra wiadomość.
Nigdy nie byl agresywny, to ja jestem choleryczka, ale szybko mi przechodzi, on byl oaza spokoju i cierpliwosci do mnie. To choroba zabiera powoli jego czlowieczenstwo, ale ja tez zdrowa nie jestem i nie mam cierpliwosci do jego wyskokow.
UsuńRozumiem. i Współczuję tak po ludzku. to jest straszne. I ja choleryczka więc ...
UsuńJa dodatkowo z moimi depresjami, najchetniej chcialabym znow miec mozliwosc psychoterapii, bo to dobrze na mnie dzialalo, ale moge zepomniec, terminy sa roczne, a ja nie mam sily walczyc o ich skrocenie, bo jedyna mozliwosc to byloby zgloszenie sie do szpitala i tam dostalabym pomoc od razu. Ale jak wiesz, nie moge zostawic domu i rodziny bez opieki. Kolo sie zamyka.
UsuńNa dluzszy czas nuda tez moze umeczyc. Nie szukam rozrywek w postaci rzeczywistych problemow ale nie zaszkodziloby mi miec lekkie i przyjemne zajecie poza czytaniem. Rozmyslalam nad tym szukajac hobby i doszlam do wniosku ze nie ma takiego ktore mnie interesuje i moglo wciagnac. Wiele mozliwosci odpada, tych outdoors, ze wzgledu na upal i natychmiastowy bol nog gdy chodze, towarzyska nie jestem.... ale to nic, przyzwyczaje sie do tego stylu zycia, prozniaka, nie majac wyboru.
OdpowiedzUsuńTwoje z kolei zmeczylo mnie tylko czytajac o nim a przeciez wiem ze to poniekad normalka, ze wciaz masz podobnie plus pracujesz. Z jednej strony dobrze ze padlo na Ciebie, osobe pracowita, sumienna, dokladna i zawsze dostepna w potrzebie innych - bo gdyby nie to chyba reszta rodziny zagubilaby sie w natloku wydarzen.
Masz dobre powody nie byc zadowolona z tych ukladow, byc zmeczona i udreczona, bez okazji na swoj solidny wypoczynek czy zwyklego robienia czegos dla siebie a nie innych.
Ciesze sie ze badanie za Toba i trzymam palce za otrzymaniem dobrego wyniku.
W tym przypadku wynik bedzie prawdopodobnie jak zwykle, czyli ze bakterie tam sa i maja sie dobrze, ale glownie chodzi o dobranie dzialajacego antybiotyku, zeby je stamtad przegonic, bo jak wiesz, trzy terapie antybiotykowe nie wniosly zupelnie nic, tylko mnie niepotrzebnie wyjalowily. Podczas tej gastroskopii zostal pobrany wymaz, zeby zrobic antybiogram (wrazliwosc danej bakterii na rozne antybiotyki). Na moja logike powinni od tego zaczac, a nie maltretowac mnie coraz silniejszymi antybiotykami. Zobaczymy, co z tego wniknie, czekam na sygnal od lekarza.
UsuńJesteś moją bohaterką. Podziwiam Cię i szanuję. Też jestem choleryczką i chyba bym wylała żółć, a nie ciągnęła w pokorze takiego wózka. Ale to Twój wybór. Trzymam kciuki za dobranie antybiotyku :* I przytulam mocno.
OdpowiedzUsuńUwierz mi, najchetniej ucieklabym stad jak najdalej, gdzies nad morze albo w poblize malowniczego jeziora. Tyle tylko, ze zostalam wytresowana na obowiazkowego czlowieka, nie umiem inaczej. Zawsze jestem ostatnia osoba, o ktorej dobru moglabym pomyslec.
UsuńMogę tylko trzymać kciuki za Twoją wytrzymałość, bo wiem co znaczy opieka nad osobami chorymi. Dobrze, że jeszcze mogę wieczorem uciec do swojego mieszkania i bawić się w malowanie na tipsach, bo ta czynność wymaga skupienia i całej mojej uwagi.
OdpowiedzUsuńAno wlasnie, a ja nie mam dokad uciec, zreszta i tak nie moglabym zostawic calego tego kramu samego sobie, bo wiem az za dobrze, ze beze mnie sobie nie poradza.
UsuńNo nie wiem czemu Serpentyna się nudzi - mieszkam sama, nie mam tu żadnych znajomych a rodzina nie obarcza mnie żadnymi obowiązkami i jakoś nie cierpię na nudę. Teraz od soboty do końca miesiąca znów będę sama w Berlinie, ale nawet gdy moi są na miejscu to i tak nie widuję się z nimi częściej niż raz na tydzień, bo wszak mieszkamy oddzielnie. Nie dziwię się Twojemu, że przestał prowadzić - on jest chyba z mojego rocznika - ja odcięłam się od kierownicy gdy tu przyjechałam. On prawdopodobnie przestał się pewnie czuć za kółkiem, a jak każdy facet nie przyzna się, że coś mu już nie wychodzi tak jak powinno tylko po prostu przestanie to robić i tyle. Wiesz- też nie mogę pojąć dlaczego od razu nie zrobili Ci antybiogramu - wszak od dawna wiadomo, że w dobie antybiotyków coraz więcej różnych paskudztw jest uodpornionych na różne leki. W Warszawie pani laryngolog zamiast zacząć u mnie przy zapaleniu zatok od antybiogramu wepchnęła we mnie po kolei trzy różne antybiotyki a zrobiła antybiogram dopiero wtedy, gdy omal nie wylądowałam w grobie bo mi roztrajdoliła antybiotykami me szanowne jelita. Przez miesiąc je potem kurowałam.
OdpowiedzUsuńAnabell - ogolnie ani przeprowadzka ani smierc meza nie zmienila Twego stylu zycia, obowiazkow i zajec.
UsuńU mnie tak sie stalo jako ze dom i ogrod wymagal ciaglej uwagi i pracy, byly "zalatwienia" tez tyczace naprawiaczy i tym podobne - i to wszystko sprawialo ze wiekszosc dnia bylam w ruchu, bylam w miescie, ze czas dla siebie i czytanie mialam nie wczesniej niz poznym popoludniem. Zarazem dawalo mi to poczucie ze cos robie, wiele z tego bylo po prostu widocznym jak zadbane grzadki, dawalo mi troche ruchu co z kolei robilo czytanie czy ogladanie filmow jakby nagroda za wczesniejsze aktywnosci a takze poczucie ze jestem nieodzowna by nasze zycie toczylo sie plynnie. Poza tym spotykalismy sie ze znajomymi na wspolne kolacje czy grille, chodzilismy do Filharmonii albo kina, gdy mielismy wiecej energi w sobie jezdzilismy na weekendowe wycieczki wiec nigdy nie bylo nudno - teraz nie mam tego. Co mam to minimum sprzatania, sklep odwiedzam raz na pare dni, urozmaicenie daja mi spotkania z corka czy obojgiem mlodych i to wszystko.
Czytam, patrze na filmy ale jako ze zawsze bylam osoba akcji a nie siedzaca przy komputerze czy telewizorze brakuje mi tych aktywnosci, wykonywania czegos, nie tylko grzebania w komputerze - dla mnie to nie jest rozrywka czy jakims tworczym zajeciem.
Poza tym to moze sprawa osobowosci - mnie brakuje tego co wymienilam, takiego polaczenia pozytecznego z przyjemnym.
No i jeszcze trzeba dodac, ze na Florydzie nie da sie nawet polazic po okolicy, wyjsc z domu do otaczajacego osiedle parku i posiedziec na lawce, bo upal i wilgotnosc moze zabic. Pozostaje siedzenie w domu albo przemieszczanie sie klimatyzowanym autem. Moze z czasem znajdzie sie jakis albo jakas kompanka do pojscia na koncert czy pogrania w karty lub po prostu pogadania. Zawsze w nowym miejscu jest poczatkowo troche dziko, jak sie nikogo nie zna, a dzieci jeszcze pracuja, zreszta maja swoje sprawy.
UsuńSerpentyna, moze kup sztalugi i plotno i zacznij malowac obrazy :)))
Anabell, pytalam tego konowala, czy nie logiczniej byloby najpierw zrobic ten nieszczesny antybiogram, zamiast truc mnie coraz mocniejszymi antybiotykami, to mi odpowiedzial, ze takie sa procedury. Nieszkodzi, ze idiotyczne i szkodliwe, ale inaczej kasa nie zaplaci.
Usuń