Niedawno wielka burze w mediach i lawine komentarzy oburzonych madek wywolala informacja, ze na dzisiaj wlasnie, 19 pazdziernika, kompleks lodzkich basenow Fala wyznaczyla jako dzien tylko dla doroslych. Zadnych dzieci! Jeden dzien! Nie ze co tydzien bombelki nie beda mogly moczyc tylkow, nie, tylko jeden jedyny dzien. Rozlegl sie zewszad donosny wrzask, bo chyba wszystkie madki swiata zaplanowaly sobie wlasnie dzisiaj plawic bombelki na Fali. No i ze to dyskryminacja, skandal, ze demografia ujemna, a tu takie szykany. A do napisania tego posta zmobilizowal mnie odcinek podcastu "wideoprezentacje" o budzacym groze tytule nawiazujacym do... UWAGA!... przesladowan bombelkow w Polsce. Tu do obejrzenia.
Zaczelo sie od Fali, poszlo po hotelach "bez dzieci", po restauracjach, gdzie nie ma miejsca ani na postawienie wozka, ani nie bylo odpowiednich dzieciecych krzeselek, poprzez dezaprobate otoczenia, kiedy bombelek demolowal miejsce, w jakim sie akurat znajdowal, wrzeszczac przy tym tak, ze pekaly bebenki, no i ogolna konkluzja, ze jej wielu znajomych rezygnuje z rodzicielstwa, bo boja sie negatywnych reakcji otoczenia. Zapomniala dodac, ze nawet kler dolaczyl do akcji przesladowczej, wyrzucajac rozbrykane i wrzeszczace bombelki z kosciolow. No co za skandal! A swoja droga klechom nie przeszkadza wrzask pietnowanych woda swiecona bombelkow, bo za to tlusto kasuja, a na mszy to juz za maly dochod, zeby musiec wysluchiwac bombelkowych rykow.
Nastapilo tlumaczenie, ze teraz to dzieci wychowuje sie inaczej niz kiedys, niz mysmy byli wychowywani, padl argument Korczaka nawet, A ja sluchalam z rozwarta paszcza jak swinia grzmotu i z podziwu wyjsc nie moglam na tak prymitywne przeinaczanie faktow. Owszem, teraz wychowanie dziecka to calkiem inna robota, trzeba je traktowac jak czlowieka, zgoda. Ogolnie panuje trend wychowania (slowo-klucz) bezstresowego, ale nadal wychowania, a madki przyjely, ze bezstresowe to maja byc one, a nie bombelek, wiec pozostawiaja kwestie wychowania losowi, szczyl robi co chce, ona na ogol siedzi w telefonie. Podkresla prawa, ktore dziecko ma miec, zapominajac wygodnie o obowiazkach, ktore miec powinno, zeby proces wychowania byl pelny. Bo dziecie majace jedynie prawa i zadnych nieprzekraczalnych granic, wyrasta na roszczeniowe stworzenie, malego socjopate niespecjalnie przygotowanego na zycie wsrod innych ludzi.
Nie mam nic przeciw dzieciom w restauracjach, ale pod warunkiem, ze beda zachowywaly sie jak ludzie, a nie jak swinie i pozostawialy na stole nieakceptowalny chlew z pelna pielucha jako wisienka na torcie. Zeby nie lataly miedzy stolikami, nie zaczepialy innych gosci i nie lapaly ich tlustymi brudnymi lapkami. Zeby nie ryczaly tak glosno, ze nie slychac osoby siedzacej obok. To wszystko jest do zrobienia, pod warunkiem, ze madka takie dziecko wychowuje, a nie tylko rodzi i puszcza samopas. Ja zdaje sobie sprawe, jak szybko dzeicko nudzi sie siedzac w jednym miejscu, ale to rola matki jest w takiej chwili opuscic lokal z dzieckiem, a nie trajkotac przy stole, bedac zadowolona, ze dziecko bawi sie na wlasna reke. I tak jest dokladnie ze wszystkimi miejscami publicznymi, gdyby rodzice zajmowali sie swoim potomstwem, gdyby stawiali im pewne granice, bardziej dbali o maniery dziecka, nie byloby kwestii ustanawiania dni wolnych od kaszojadow na basenach, pelnego zakazu wstepu do np. kocich kawiarni, tworzenia w hotelach stref bezbombelkowych itp. To roszczeniowi rodzice nie chca przyjac do wiadomosci, ze sami sa temu winni. Bezstresowe wychowanie jak najbardziej, ale nie bezwarunkowe, kary cielesne to zlo, podobnie jak durne powiedzonka, ze dzieci i ryby glosu nie maja, jednak wychowanie to nie tylko prawa, to rowniez obowiazki, ktorych trzeba dzieci uczyc, podobnie jak szacunku wobec innych ludzi, zarowno doroslych jak i rowiesnikow, madre uczenie, ze kaszojad nie jest pepkiem swiata, ze raz sie wygrywa, raz przegrywa, zas maniery przydaja sie przez cale zycie.
Całkiem przyjemne to co piszesz do czytania, ale tylko do czytania, na żywo bombelki są wykańczające. Jeśli chodzi o dzień bez dzieci na basenie to czemu nie, kiedy były w praktyce takie dni tylko dla kobiet, pamiętam też dzień tylko dla kobiet Muzułmanek i nie było oburzenia.
OdpowiedzUsuńCzasami to wychowywanie bezstresowe, a wiec maksimum swobody dla dzieci, przeraża mnie kiedy maluszek wspina się żeby otworzyć okno w rozpędzonym pociągu, było to dawno trzy,małam czujnie oko i byłam gotowa rzucić się do ratowania, mama dziecka jakoś nie bała się.
Z muzułmankami to co innego, gradacja wartosci i poprawnośc polityczna. One są ważniejsze nawet od białych bombelków, więc nikt nie odważył się zaprotestować. Ale jak kaszojad nie może tyłka zamoczyć, to koniec świata. Nie po to madka go na świat sprowadzała, żeby teraz mu czegoś zabraniać.
UsuńWiesz co, teraz obserwuję najczęściej dwa rodzaje wychowania, jedno to cackanie się z pociechą do przesady, a drugie to warczenie, karcenie a nawet wrzask i poszturchiwanie. Gdzie nie spojrzysz brak złotego środka i rozsądku. Nie może być normalnie? W kościele też powinno być środkowo, nie może być tak, że małe dziecko ma być jak kukła, chyba widać kiedy jest już nie halo. Ale jak moja parafianka karmi swojego 6. latka cukierkami a on mimo wszystko "rozmazuje" no to wybacz. A inny kładzie się i kopie ...
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim tak małe dziecko nie powinno być brane do kościoła, bo żadne nie wysiedzi tak długo spokojnie. Wszędzie indziej też rodzice powinni brać odpowiedzialność za zachowanie pociechy, a nie pozwalać na wszystko, bo to małe dziecko.
UsuńAle te dwa ostatnie przypadki to rzadkość...
OdpowiedzUsuńOpowiadała mi znajoma, że w Zakopanem zastała multum Muzułmanów z hordami dzieci, które zachowywały się karygodnie. Nikt z dorosłych nie zwrócił im uwagi, sami zresztą byli bardzo głośni, jak to oni.
Niedługo chyba wykupią nam góry.
No tak, klient nasz pan i nikt nie zareaguje, żeby nie stracic goscia i dularów.
Usuńno więc ja w temacie prześladowań i dyskryminacji ale nie bąbelków. Otóż w pewnym miejscu, ośrodku kultury odbywała sie gimnastyka dlapań, fitnes dla pań i tylko dla pań. Az tu nagle przyszła madka z trzydziestoletnim upośledzonym swym dzieckiem Panem. i bez pardonu wbiła na te zajęcia. no nic pomyślały panie i organizatorzy, zobaczymy co sie wydarzy. wydarzyło się to, że pan pierdział, śmierdział, chrapał, gapił sie na ich tyłki i nie wychodził, gdy sie panie przebierały. oraz skutecznie wykurzał panie z zajęć , w czerwcu nie było ani jednej, za wyjątkiem mamusi. W tym roku organizatorzy postanowili wrócić do zajęć: tylko dla pań. ze względu na bark warunków(szatnia, prysznic, przebieralnia). i tu mamuska dała popis, otóż zarzuciła im Dyskryminacje płciwą i skontaktowała sie z radcą prawnym. dodam, ze mamuśka nie uznaje niedorozwoju swojego syna. i jest wchuj niemiła, upierdliwa i sama śmierdzi. tyle.
OdpowiedzUsuńNo cóż, trzeba być po prostu bardzo konsekwentnym i mamusię razem z jej dorosłym dziecięciem wyp***ić na zbity ryj. Jak tylko dla kobiet, to dla kobiet i niech madka szuka sobie jogi koedukacyjnej.
Usuńno nie uwierzysz, w tym miejscu jest joga koedukacyjna i oni tam chodzą i śmierdzą. także ten. zachłanne towarzystwo.
UsuńA nie ma jakiegos przepisu, ze kiedy ktos zaczadza powietrze, bo nie lubi mydla i wody, to trener ma prawo takiego wywalic na zbity ryj z sali cwiczen? Czy to tez bedzie dyskryminacja brudasow?
UsuńBędzie jak mniemam w oczach tej pani.
UsuńI to jest wlasnie powod, dla ktorego nie lubie i nie toleruje roszczeniowych pind wychowujacych swoje bombelki na rownie roszcze niowych osobnikow.
UsuńMoi wnukowie mają pecha, bo ich rodzice nie byli wychowywani "bezstresowo", czyli w wieku dziecięcym znali swoje miejsce w szeregu i obaj chłopcy zostali tak samo wychowani. Ale nie da się ukryć, że w wielu sklepach mam ochotę dorwać cudzego wrzeszczącego i szalejącego dzieciaka i przywrócić go do pionu.
OdpowiedzUsuńWe mnie takie dzieci budzą już nie chęć postawienia do pionu, ale bolesnego skopania im tyłków, a zaraz potem powtorzenia procesu na madkach, które nie reagują.
UsuńI tak macie dobrze, bo możecie jakoś uciec od tych wrzasków i szaleństw, a ja idąca ostrożnie z rollator’em muszę dodatkowo martwić się żeby mnie nie przewróciły rozpędzone maluchy.
UsuńO matko! A rodzice radosnie wpatrzeni w ekranik smartfona nie widza, ze bachor zagraza zdrowiu i zyciu innych klientow?
UsuńZgadzam sie - obecnie zachowanie sie dzieci jest nie do zniesienia. Kompletnie nie nauczone jakichs zasad, bez pojecia ze w miejscach publicznych nalezy je stosowac, szanowac obecnosc innych. Mialam lekki wglad w ich zachowanie sie w szkolach, tak podczas lekcji jak w czasie przerw - koszmar. Byc nauczycielem to ciezka, wykanczajaca robota. W restauracjach kiedy jest wybor to prosze o stolik z dala od dzieci. W sklepach grzebia na polkach rozrzucajac ulozony towar a mamusia albo tylko oglada co jainteresuje albo patrzy w telefon kompletnie nie sforujac dziecka i nie nakazujac mu rzecz polozyc tam gdzie byla. Kilka razy ja tak zrobilam to patrzyly na mnie jak na dziwaka. Ich zachowanie to oczywiscie obowiazek rodzicow, oni powinni udzielac wskazowek, dyscyplinowac, nagradzac , dawac przyklad ale tego nie robia zwalajac obowiazek na szkole ktora moze niewiele majac za glowny cel wbijac do glow wiedze a takze sama jest ograniczona przepisami.
OdpowiedzUsuńU nas istnieje strasznie duzy procent dzieci z rozbitych rodzin co czesto polega na tym ze dziecko czesc tygodnia czy miesiaca mieszka z matka, czesc z ojcem a kazde z nich stosuje inne metody wychowania albo zadnych.
Inny temat ale tez wziety z miejsc publicznych - nie podoba mi sie publiczne karmienie niemowlat piersia. Uwazam ze w takich momentach matka powinna poszukac miejsce w ktorym moglaby to robic dyskretnie, nie zmuszajac innych do patrzenia na to. Niby nic zdroznego ale jakies niesmaczne (czesto odbywa sie przy stole w restauracji co innym odbiera apetyt). To nie tylko moja opinia, slysze ja od wielu ludzi.
I wcale nie musi sie tych obserwacji ubierac w naukowe okreslenia - po prostu pewne czynnosci, zachowania sie powinno sie wykonywac prywatnie.
O to to, niby jest mi obojętne gdzie mamusie karmią piersią ‘babies’ ale mam ten problem że tracę apetyt. Gdybym chciała schudnąć to tylko latać po restauracjach z niemowlakami domagającymi się piersi.
UsuńSzkoły już dawno przestały uczyć dzieci i wbijać im do głów wiedzę, tam już się tylko indoktrynuje, uczy poprawności politycznej, informuje o wolnym wyborze własnej płci i o prawach, za to ani słowa o obowiązkach.
UsuńAkurat karmienie dzieci cycem niewiele mi przeszkadza, bardziej pozwalanie bombelkom na wszystko.
Och, ostatnio zwróciłam uwagę córeczce mojej koleżanki. W ich domu. Potem żałowałam. Nie powinno mnie obchodzić, że 3-letnie dziecko, siedzące przy stole w swoim domu, celowo zrzuca wszystko ze stołu na podłogę, starając się, żeby mama nie zdążyła posprzątać...
OdpowiedzUsuńUwielbiam małe dzieci. Mogłabym zajmować się nimi godzinami. Potrafię wymyślać zabawy i nie mam żadnych oporów, żeby tarzać się z bobasem na podłodze. Jednak nie cierpię, gdy w jakimś publicznym miejscu dziecko ogranicza moją swobodę. Gdy zagląda do mojej toalety pod drzwiami, w czasie, gdy jego mama myje ręce. Gdy potrąca mnie bezustannie w restauracji. Gdy kopie mój fotel w samolocie.
Czasem proponuję pomoc rodzicom, którzy są sami z dzieckiem w jakimś publicznym miejscu. Raczej nie odmawiam pomocy, gdy ktoś w takiej sytuacji poprosi. Tak, przytrzymam dziewczynkę za rękę, gdy jej tata pakuje zakupy. Tak, przesunę się w samolocie, żeby pokazać widoki za oknem. Tak, postoję z pustym wózkiem pod restauracją, gdy mama chce przewinąć synka. Ale nie, nie i nie - nie chcę w sklepie w kabinie przymierzać bielizny w towarzystwie chłopca, który nudzi się, gdy mama ogląda staniki.
mam dokładnie jak Kalina, tylko nie przepadam za małymi dzieci na dłużej, znaczy boję się ich...tak do lat 5.
UsuńKalina, mogłabym podpisać się pod Twoim komentarzem, nic dodać, nic ująć.
UsuńDla własnych dzieci byłam może zbyt surowa, z wnukami wykazuję więcej luzu, ale w pewnych granicach. Pilnując ich nigdy nie orzeglądam telefonu, bo chwila nieuwagi może drogo kosztować.
oraz dodam, że jak się jest też nauczycielem to się takich miejsc, restauracji hoteli UNIKA jak diabeł święconej wody. na wakacjach sami używamy, gdy tylko możemy, opcji bez dzieci, dla dorosłych itepe. no chyba rozumiesz. Ostatnio pewna młoda francuska tłumaczyła nam, że była w hotelu tylko dla dorosłych i była sama geriatria, więc jej powiedziałam, że wolę kulturalną geriatrię niż ....
OdpowiedzUsuńOczywiście rozumiem, też wolałabym odpoczywać w spokoju. Dodam, że nie widzę winy w dzieciach, a głównie w rodzicach. Dzieci muszą być uczone życia wśród innych, nie są same na świecie.
UsuńNo u mnie nie było tolerancji wyskoków ani u dzieci, ani u wnuków. Oczywiście, nie było faszystowskiego reżimu, ale od małego byli pilnowani. Jedno, nad czym boleję, to to, że moje wnuki nie umieją porządnie trzymać sztućców, ale to już nie jest moja działka. I nie na moje nerwy :P
OdpowiedzUsuńA wiesz co? To chyba jakas globalna choroba u kaszojadow, ze ze sztuccami jakos im nie po drodze. Ale nie trace nadziei, ze kiedy podrosna, to sztucce zaczna im bardziej pasowac do raczek. Nie ma sie co denerwowac, ja denerwowalam sie przy dzieciach, a przy wnukach luzik, nie moja sprawa, od tego maja rodzicow.
UsuńPantera, masz rację: to chyba globalne! Dzieci i młodzież trzymają sztućce zupełnie inaczej niż my! Może to zmiana kulturowa i teraz widelec będzie używany raczej jak harpun... ;-)
UsuńCzyms przeciez trzeba sie bronic przed nielubianymi potrawami serwowanymi przez mame.
UsuńNareszcie cos rozsadnego!
OdpowiedzUsuńAle ze co? Cos rozsadniego nareszcie napisalam po serii wpisow nierozsadnych czy chodzi o cos innego? :)))))
UsuńNo o ten dzien bez dzieciow...
UsuńAaaa... bo juz sie wystraszylam. ;)
UsuńJa jestem za tym, żeby były miejsca bez dzieci, bo to co się wyrabia, to już szczyt wszystkiego. Wczorajszy dzień, na Fali, bez dzieci, to była ogromna awantura przed wejście, bo mimo wcześniejszych ogłoszeń, to i tak byli mądrzy inaczej, ze stwierdzeniem, że oni mają prawo wejść z dziećmi, bo tak chcą, a żaden ochroniarz im w tym nie przeszkodzi. Od razu przypomina mi się moja praca w zakładach bukmacherskich, gdzie
OdpowiedzUsuńna drzwiach wejściowych była ogromna naklejka - wstęp tylko dla pełnoletnich, i nie było zmiłuj. Ile dyskusji potrafiło być z takimi "tatusiami" i "mamusiami", szczególnie w soboty i niedziele, bo jak to, on, ona nie wejdzie wysłać kuponu, przecież dziecko nie będzie grało, tylko stało i patrzyło... Nie dosyć, że gdyby naszła na to kontrola, to miałabym mandat w okolicach 5 tysięcy, to jeszcze zamknięcie punktu, do czasu nowego zezwolenia, strata pracy, to byłby mały pikuś...
UsuńCzytalam o tych przepychankach przed wejsciem do Fali i ze wiele osob specjalnie przyjechalo spoza Lodzi, zeby moc pobawic sie w wodzie bez dzieciecych wrzaskow. Ale wiadomo, madki wiedza lepiej, beda pokazywac swoja roszczeniowosc, bo akurat tego dnia bombelek chce poplywac i nie ma tlumaczenia.
UsuńSzczerze mowiac i ja mam wiecej niz dosc tych wrzaskliwych bombelkow, ktore nie znaja zadnych granic zlego zachowania.
Sama widzialas w swojej bylej pracy, nic nie rzadzi madkami i ich rozbisurmanionymi kaszojadami.
UsuńRacja, racja, racja! Przyznaję ją również komentującym z jednym tylko zastrzeżeniem; chodzi mi o karmienie piersią w miejscach publicznych. Tracenie apetytu na ten widok, a czasem, jak słyszałam, obrzydzenie świadczy moim zdaniem o braku akceptacji ludzkiego ciała w ogóle, a stąd już niedaleko do takich twierdzeń, jak to, że kobiety po pięćdziesiątce "nie powinny epatować seksem" albo że starsze panie nie powinny się pokazywać w strojach plażowych, a już bukbroń w bikini. Oczywiście to karmienie nie powinno być ostentacyjne, jakaś dyskrecja obowiązuje, ja osobiście nie chciałabym, żeby w takiej chwili połowa klientów restauracji gapiła się na mój biust, choć karmienie dziecka jest czynnością zupełnie niewinną i może być akurat konieczne. Ale sama wolałabym mieć możliwość nakarmienia dziecka w jakimś choć trochę odosobnionym miejscu. Zresztą kiedy ja karmiłam i w ogóle, kiedy dzieci były małe, tak do pięciu lat, nawet nie przyszło mi do głowy pójście z nimi do restauracji czy do kawiarni. Choć moje dzieci były spokojne i nauczone właściwego zachowania.
OdpowiedzUsuńMnie matki karmiace ani troche nie przeszkadzaja, bo wiem, ze jak bejbi glodne, to nie ma czasu szukac ustronnego miejsca, zeby moc je nakarmic. A karmienie piersia to taki wygodny sposob, nie trzeba podgrzewac butelek czy rozpuszczac proszku.
UsuńTeraz czasy sie zmienily, wiele osob nie chce rezygnowac ze spotkan ze znajomymi w restauracjach czy kawiarniach i ciagnie ze soba te biedne dzieciaki, ktore po pieciu minutach juz umieraja z nudow.
No widzisz Ninka nie wszystko wiesz, nie chodzi o tracenie apetytu na widok piersi, ciała,
Usuńchodzi tylko o ciepłe mleko !!
A, hrehrehre! Jasne! Ja też nie lubię ciepłego mleka, a już takiego prosto od krowy nie wypiłabym za nic, ciepłego oczywiście, bo schłodzone w studni to owszem, pijałam. Ale w ogóle mi się widok kobiety karmiącej piersią z tym nie skojarzył :D
UsuńChciałam parę zdań napisać o polskiej polityce migracyjnej, ale nie mam siły. Ci którzy popierają chyba muszą poczuć nóż na karku żeby zmienić zdanie.
OdpowiedzUsuńPancie z Polski naogladaly sie filmow Holland, a slyszac slowo migrant, widza zabiedzonego uczciwego chorego kogos, kogo zli zolnierze pogranicznicy wyrzucaja z powrotem do Bialorusi. Ja zas widze zgraje bandytow i terrorystow, bo takich tu mamy, glownie nielegalnych. Jakosc zycia bardzo nam sie pogorszyla, ale w Polsce sie nie pogorszy, jako ze Polacy wiedza, ze ci wszyscy migranci i tak udadza sie tam, gdzie socjal wysoki, a kary za przestepstwa niskie i gdzie nie ma zadnych wojownikow maryji i bakiewiczow, czyli do Ger-money.
UsuńPanti, muszą dostać tyle ile u was, i wiedzą że jest ich tam już dużo, a tu luźniej.
UsuńNa forum gazeta jedna napisała że Polacy i z lewa i z prawa się nie dają i pogonią, a wtedy będzie płonąć granica pol -niem. Fatalna wizja.
A na granicy znowu ranni żołnierze :(
UsuńJakoś mało wierzę w to, że wszyscy ci rodzice walczący o wejście na basen w tym konkretnym dniu mieli na celu dobro (?) dzieciaków. Bardziej skłaniam się ku temu, że to taki typ osobników, którzy nawet gdyby im dać wolne wejścia do końca roku, to i tak piekliliby się, że nie, bo oni chcą tu i teraz. Takie mendy społeczne, chcące pokazać, że "ja wam pokażę!" No cóż, tym razem był ZONK i pozostaje mieć nadzieję, że im nieco przytarło nosa ;-)
OdpowiedzUsuńJa byłam dwa razy na takich weekendowych wypadach do hoteli "dla dorosłych", już kilkanaście lat temu i uważam, że to jest super sprawa. I te nasze wypady to były chyba nawet dla ludzi 21+, nie dla 18+. Towarzystwo zbąbane na maksa, bary w kompleksie wypełnione po brzegi ludźmi palącymi, pijącymi, niekoniecznie kompletnie ubranymi (nadmorski ośrodek), przeklinającymi i śmiejącymi się z niezbyt wyszukanych żartów - totalny luz, w którym zupełnie nie potrafiłabym sobie wyobrazić rodzin z dziećmi czy nawet starszych nastolatków. No sorry, ale tak jak ja nie wbijam do Maca na burgera, kiedy widzę że jest zamknięte Kinder party, tak samo nie mam ochoty przejmować się czyimiś pociechami i martwić tym, że "daję zły przykład", bo zapaliłam czy szłam przez ośrodek z butelką szampana w ręce.
Ale gdyby ci roszczeniowi rodzice jakos wymusili wejscie dla siebie i kaszojadow, ryczeliby gromkim glosem, zeby nie przeklinac, nie pic, ubrac sie i nie byc za glosno, bo dzieci przeciez. Kiedys dzieci byly naprawde lepiej wychowane, choc moze metody byly nie po linii, ale liczyl sie rezultat.
UsuńOd lat wybieramy na wakacje hotele, do których bąbelki nie mają wstępu. W miarę możności też, niestety, wybieramy wczasy bez Polaków.
OdpowiedzUsuńBombelki, nie babelki. Jest roznica, te pierwsze sa od madek. Ja tez staram sie omijac zbiorowiska bombelkow. A jesli chodzi o wczasy bez... (wpisz jakakolwiek narodowosc), to wydaje mi sie, ze wszyscy traca na urlopach hamulce, nie tylko Polacy.
UsuńAle przynajmniej nie kurwują nieustająco.
UsuńZa to maja swoje folklorystyczne przeklenstwa.
Usuń