Dzisiaj mamy swieto w Niemczech, to dzien zjednoczenia Niemiec. Po mojemu to Niemcy powinni w tym dniu odziewac sie w zalobny kir, bo mniej wiecej wtedy zaczal sie upadek tego panstwa, wowczas jeszcze niezauwazalny i nie do przewidzenia, nikt nie przypuszczal, jak to sie skonczy za 35 lat. A ja mam dlugi weekend i tyle radosci z tego dnia wolnego.
Nastal pazdziernik i jesien, a ja sie zastanawiam, gdzie podziala sie wiosna i kiedy przelecialo lato. To wszystko stalo sie nie tylko szybko, ale jakby poza mna, zreszta niedawno o tym pisalam, ze przestalam postrzegac, co sie wokolo mnie dzieje. Jakbym jechala bardzo szybkim pociagiem w wawozie, za oknami rozmazany obraz, zadnych szczegolow. Czytam w internecie, ze zurawie zaczely podroz na poludnie, a mnie to wszystko umyka, nie wychodze wieczorem na balkon, zeby zapalic, nie slysze ich nawolywan, w dzien nie mialam szczescia widywac ich kluczy na niebie.
Zielen na drzewach jeszcze nie ustepuje, lato bylo dosyc deszczowe, nie zeby jakos przesadnie, ale podlewalo regularnie, wiec drzewa nie zrzucaja lisci przedwczesnie jak w ubieglych latach, kiedy susza dawala sie we znaki. Trzeba jeszcze poczekac na te typowo jesienna palete. Ale to dobrze, ciesze sie ta zielenia, daje mi poczucie letniosci, nie wpedza w jesienny nastroj, choc jesien nie jest taka zla jak ja maluja. Nie chce jednak zadnych jesiennych dekoracji, nie znajdzie sie u mnie miski z kasztanami, ozdobnych dyniek czy bukietow z lisci. Swieczek nie uzywam ze wzgledu na koty, zawsze boje sie, ze pojde po cos do kuchni czy do lazienki, a przez ten czas Bulka straci swieczke lapka i zajmie sie mieszkanie. Nie zeby jakos czesto wlazila na stol i psocila, dawno przeciez wyrosla z wieku dzieciecego, ma juz 11 lat, choc mnie sie nadal wydaje taka mloda i dziecinna. W przeciwienstwie do siostry, ktora nigdy jej nie zaakceptowala. Po Miecce zaczyna byc widac wiek, choc to wlasnie 8-letnia Toya bardziej wyglada na staruszke, bo pyszczus jej mocno osiwial. Na Miecce pojawilo sie wiecej pojedynczych bialych wloskow, ale to nie one sygnalizuja proces starzenia sie, sa prawie niewidoczne. Mieciuchna w marcu przyszlego roku stanie sie pelnoletnia, ale ma wszystkie swoje zabki (zombki) i to w dobrym stanie, a regularnie podawana thyroxina pozwala jej zyc sobie wygodnie z nadczynnoscia tarczycy. Niestety chyba zaczyna sie u niej to, na co i ja sie uskarzam, czyli artretyzm. Widze, ze ma juz problemy z wskakiwaniem na krzeslo czy sofe, bo o wskoczeniu na stol z podlogi juz od dawna moze zapomniec. W sama pore zrobilismy dla niej to kocie drzewo z niewielkimi odstepami miedzy pólkami, moze sobie wygodnie na nie wchodzic. A lubi wlazic na samiutka gore i stamtad obserwowac pokoj, moja Krulova kochana. Z wiekiem ewoluowala z niedotykalskiej zolzy do dopominajacego sie o pieszczoty kota, ale te karesy maja byc na jej wlasnych warunkach i tylko, kiedy ona sama tego chce. Jesli tylko cos jej nie pasuje, wydziera sie miaukliwie pod niebiosa. To moj pierwszy w zyciu kot, a wlasciwie kot odziedziczony, bo to corka napalila sie na kota, a pozniej nie miala czasu. Kotem wzietym przeze mnie jest Bulka, miala byc dla towarzystwa Miecce, ale ona towarzystwa nie chciala, wystarczaly jej psy, ktore sobie wychowywala. No coz, ze strachem mysle, co bedzie, kiedy jej zabraknie.
Piękna polska złota jesień została mi tylko w pamięci, to była moja ulubiona pora roku. Może w dzieciństwie wiosna była ulubiona, bo zawsze czekałam na fiolki, ale na pewno później właśnie jesień, szczególnie październik, bo wtedy zaczynał się rok studencki a to był mój cudowny czas.
OdpowiedzUsuńMiecke jakoś pokochałam od początku, Bułka to taka piękność, która wszyscy kochają, zaraz od pierwszej chwili, wiec ma tej miłości z nadmiarem.
Kiedys nie lubilam jesieni, bo konczyly sie wakacje i lato, a zaczynala szkolna harowka, a ja nie mam ze szkoly szczegolnie dobrych wspomnien. Teraz jednak nadejscie chlodniejszych dni przyjmuje z ulga i wdziecznoscia, bo upaly sa dla mnie nieznosne. Poza tym wlasnie wyglad jesieni stawia ja u mnie na pierwszym miejscu, choc i wiosna jest urocza. Za to zimy nigdy nie pokocham.
UsuńNawet mi nie mów o odchodzeniu zwierzaczka. Nie było bardziej kochanego, oddanego, czułego pieska od Reksia (ze schroniska). Podobny do Szarika, ale mniej rasowy. Zdawało mi się że... gdy odchodził. Wiele tych bolesnych pożegnań było i psów i kotów, ale to pożegnanie zrobiło mi dziurę w sercu, która nigdy się nie zasklepi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam dziewczyny🙋🏻♀️ i twoje piękności 🐱🐶
Dla mnie smierc Kiry byla najbardziej bolesna, szczegolnie ze musialam sama o niej zadecydowac. Tak, wiem, pomoglam jej, bo byla nieuleczalnie chora, ale... Chyba juz do konca zycia nie pozbede sie wyrzutow sumienia.
UsuńDla mnie, to lato też bardzo szybko minęło, nawet nie wiem kiedy i jak. Czasami czuję się, jak chomik w kołowrotku. Pobudka, jazda do Mamci, cztery wyjścia z Gutkiem i dzień mija, nie wiadomo kiedy. Dziś u nas typowo jesienna pogoda, czyli, mokro, ponuro i deszczowo. Kropi taki drobny kapuśniaczek. Za szybko ten czas leci...
OdpowiedzUsuńWczoraj u nas caly dzien padalo, lalo, mzylo, dzisiaj jest wprawdzie pochmurno i zimno, ale przynajmniej nie pada, a pogodynka obiecuje, ze padac nie bedzie. Ale i tak jest ponuro.
Usuńobie bardzo dobrze wyglądają, nie widać po nich wieku.
OdpowiedzUsuńogród na mnie czeka, teraz widzę ilu rzeczy nie zrobiłam, bo było gorąco, letnio ... maliny niestety gniją na krzakach. dziś mży. i ja tego nienawidzę. jesień październikowa jeszcze bywa znośna, przebarwia kolorami, świeci słońcem....ale już listopad to dramat. trzym się.
U nas chwilowo nie pada, ale straszy, wiec wyjsc na jakis dluzszy spacer to ryzyko, ze zmoczy do majtek. Listopad tez bardzo zle mi sie kojarzy, ze wzgledu na pogode i na to, ze bede znow o rok starsza. :(
UsuńCo dramat listopad najlepszy miesiąc, mój miesiąc,ma same plusy wogóle👌🏼
Usuń(sorki, lubię się wydurniać, ale o 11. to akurat prawda)💞
Co źle kojarzy, jestem o rok starsza i fajnie 🙃
UsuńSorki... Czytaj powyżej...
W pośpiechu do ciebie napisałam poniżej, lecę na szychtę👣
UsuńAle ja nie chce byc o rok starsza i chce miec ladna pogode, zebysmy mogla latac z Toyka po polach i wertepach.
UsuńNo to przyjemnej pracy, ja mam do poniedzialku swiety spokoj i labe.
Jak nie chcesz jak chcesz bo już tego świata maszcałkiem docść😉
UsuńNo tojuż teraz kurna nie zdąże. Labuj przyjemnie jak się uda💞
Basia, listopad mnie depresjuje najbardziej z powodu pogody, braku światła, szkoły, święta umarlaka...że leje i gnije.
Usuńale wy skorpionice to fajne dziewczyny jesteście :-)
Basia, swiata mam dosc, wiec niechby mi chociaz zdrowie dopisywalo, a nie zebym sie starzala i psula. To juz wole teraz zaraz umrzec, niz sie meczyc.
UsuńTeatralno, O to to! Listopad to najgorszy miesiac w roku, najbrzydszy najpodlejszy. I jeszcze te cmentarne wystepy w calej Polsce, jak to dobrze, ze u nas tego nie ma.
UsuńNo ba! :)))))
Za fajna to nie jestem, ale pracuję nad sobą ;)
UsuńOd wielu lat listopady są piękne, ja to obserwuję. Ale Święto Zmarłych jest bezczeszczone, ludzie przychodzą na pokaz mody i spotkanie towarzyskie. Wskazany jest pewien umiar, ale go nie widzę.
Co do zdrowia, pisałaś kiedyś że bardzo lubisz nabiał. Może zapytaj lekarza, jaka jest norma, czy czasem nie jesz za dużo, bo ja np za dużo jadłam i bolał mnie żołądek. Sama to wyłapałam, porządnie ograniczyłam i jest ok.
UsuńBasiu, nie chodzi o pokaz mody, a o nachalnosc, komercje i te miliony ton chinskiego plastiku, ktory pozostaje. No i slynna akcja Znicz, kiedy to tabuny pijanych katoli przemieszczaja sie od tescia do szwagra, zeby przy kielichu powspominac. To juz dawno nie jest swieto zmarlych, a okazja do pokazania sie, nie tyllko modowo, ale tez tego kiczu nagrobkowego, no i glownie do wypicia.
UsuńA jesli chodzi o nabial, to owszem, bardzo lubie, ale na pewno nie naduzywam.
UsuńWiesz, o tym to już nawet nie piszę bo siły mi brak. Ja zawsze bardzo oszczędnie, tak też robiła moja mama. Niech się śmieją, i tak jestem na indeksie, bom indywidualistka i nie muszę krakać jak wszyscy.
UsuńCo do nabiału, to ok, bo ja przesadzałam.
A ja, jezeli w ogole mam ochote gdzies pojsc, to biore psa i idziemy na spacer po cmentarzu. Albo po lesie, gdzie anonimowo chowa sie zmarlych. Albo na cmentarzyk dla zwierzat. Albo wcale, jesli pogoda nie dopisuje, bo u nas to normalny dzien pracy.
UsuńZ nabialu to jedna kromka chleba z Philadelphia na sniadanie i mleko do dwoch kaw dziennie, raz w tygodniu jajka.
A jednak jesień, bo tematy smutne...
OdpowiedzUsuńTak mi zejdzie do marca, bo najpierw te halouinowe idiotyzmy, potem szturm na cmentarze, na ktorych pozostana miliony ton chinskich smieci, rzewne swieta prowadzace do bankructwa, kiedy ma sie czworo wnukow, horror okolosylwestrowy, zima, mrozy, slizgawka, skrobanie co rano szyb, a dopiero w marcu poczatki wiosny.
UsuńMam to samo, oprócz wnuków. Depresyjni wszystkich krajów, łączcie się!
UsuńSiadz obok, posune sie i moze jakos przetrwamy do tego marca.
UsuńPrzeskok między latem i jesienią był - jak zwykle ostatnio - zbyt gwałtowny. Bardzo tego nie lubię Na dobrą sprawę nie ma kiedy pochodzić w żakiecie czy dżinsowej katanie. Jeszcze w zeszłym tygodniu biegałam w bluzce z krótkim rękawem, ale do córki już musiałam wziąć ramoneskę (a i to chwilami było zbyt mało), a po powrocie do domu musiałam wskoczyć w kurtkę ocieplaną, taką cieńszą, ale jednak. No i sweter pod spód. Dekoracje jesienne robiłam i robię. Nie mogę się oprzeć leżącym mi na drodze żołędziom i kasztanom, patyczkom różnym. U nas też dalej zielono, tylko gdzieniegdzie zżółkły lub zaczerwieniły się liście, ale bardzo niewiele. Balkon wciąż wygląda jak latem.
OdpowiedzUsuńNie mam teraz żadnego zwierzaka, zbyt często wyjeżdżam i byłby z tym problem. Ale sama myśl o ich odchodzeniu wywołuje we mnie smutek.
Cos ze mna ostatnio niedobrze, bo wciaz rozmyslam o odchodzeniu. Skonczyly sie czasy, kiedy umierali starsi, zaczeli umierac ludzie moich rocznikow, mlodsi i bardzo mlodzi, a to doluje mnie straszliwie. Zdaje sobie sprawe, ze niedlugo zostane sama, odejda zwierzeta, mama, slubny, odeszli blizsi i dalsi znajomi, ulubieni aktorzy, luminarze.
UsuńA przeskoki w ostatnich latach sa rzeczywiscie gwaltowne i mnie to tez sie nie podoba.
No i jeszcze jedno; wszędzie widać jakiś upadek, w mniejszym lub większym stopniu, ale Niemcy rzeczywiście bardzo się zmieniły. No i te kolejne wojny. Od lat mówiłam, że jeśli coś większego się zadzieje, to na Bliskim wschodzie. Cóż okazało się, że to bardzo bliski wschód zaczął. A na tym trochę dalszym konflikt się rozszerza.
OdpowiedzUsuńNiemcy sa na skraju bankructwa, zreszta wiekszosc panstw unii ma problemy gospodarcze spowodowane i oplacone przez grupe uzurpatorow chcacych rzadzic swiatem. Dokladnie jak Kaczynski w Polsce podzielil ludzi, bo podzialy ulatwiaja rzady autokratyczne, tak owa grupa uczynila wszystko, zeby w Europie zlikwidowac narodowosc panstw. Panstwa zmagajace sie z bezrobociem, terroryzmem, konfliktami gospodarczymi, politycznymi i narodowosciowymi, sa latwiejsze do ujarzemienia. Brak jednosci bardzo ulatwia dyktatury.
UsuńTam gdzie dawniej mieszkalam podobalo mi sie miec cztery sezony a najpiekniejszym byla wiosna. Nie da sie opisac jej nadejscia i wciaz nowych rozwijajacych sie drzew i kwiatow a przy tym bardzo przyzwoita temperature. Jesien o tyle mi dokuczla ze wciaz mialam trawniki zawalone zoledziami i liscmi. Skonczylo mi sie jednak - teraz bede miec praktycznie jeden sezon :(
OdpowiedzUsuńTez mialam tak ze kilka miesiecy tego roku byly inne i przeminely inaczej. Ogolnie nie byl to dobry rok dla mojej rodziny.
Co za przypadek, to ze piszesz o zwierzetach akurat gdy corka ma swe kocie klopoty!
Dobrego weekendu zycze.
Tak, Floryda ma przez caly rok bardzo wilgotne lato i od czasu do czasu "atrakcje" w postaci huraganow. Co oczywiscie jedynie troszeczke mnie pociesza w zwiazku z nadchodzacym listopadem.
UsuńMasz na mailu kilka dobrych rad w zwiazku z kotami, bo jak pamietasz, mialam i mam podobne problemy.
Weekend bedzie na pewno dobry, bo cala robote mam zalatwiona i moge odpoczywac.
Ja przepraszam ale muszę zapytać
OdpowiedzUsuńUpadek którego państwa?
Niemiec oczywiscie.
UsuńUwielbiam jesień, każdą - ciepłą, zimną, suchą, mokrą. Każdą :-) Może dlatego, że lubię swetry, ciężkie buty, szaliki itp., a może dlatego, że jesień zawsze kojarzy mi się z zapachem palonych w ogródku lisci i Dziadkiem, opartym na grabiach, z nieodłącznym papierosem w kąciku ust :-) I nawet teraz, kiedy palenie liści jest zakazane, myślę że to jest jedyny zapach, który potrafię przywołać w swojej głowie o każdej porze roku. Nie przeraża mnie listopad, ani ze względu na pogodę, ani na święta jakie oferuje. Może dlatego, że nie jestem osobą depresyjną, listopadowe ciemności nie wpływają na moje samopoczucie? Jedyne czego nie znoszę to wiatry, szczególnie takie upierdliwe, huraganowe, zapierające dech, ale takie zdarzają się w ciągu roku, nie tylko jesienią. Uwielbiam też zimę, bo jako lutowy "zimorodek", mam ją niejako wpisaną w DNA :-D
OdpowiedzUsuńWczesna jesien jest ok, ale pozniej to prawdziwa drama dla mnie. Ja z kolei nienawidze sie ubierac na cebule, swetrow prawie nie mam, bo nie znosze i mnie gryza, zwlaszcza welniane, wiec tych nie mam w ogole, nie cierpie skarpetek i zakrytych butow. Urodzona w listopadzie nienawidze listopada jak zarazy, cierpie i rozgladam sie na mocnym sznurem.
UsuńAle zapach palonych lisci albo ognisk na polu, w ktorych popiele pieklo sie kartofle... bardzo lubie.
Dopiero teraz zauważyłam... O co chodzi z tą "aureolą z alufelgi"? 🤔🙂
OdpowiedzUsuńStare mi sie znudzilo, wiec przyszlo nowe. :)))))
UsuńO matko, a ja nawet nie pamiętam jakie było poprzednie :-O :-)
OdpowiedzUsuń:))))))))) Dezinformacje i konfabulacje.
Usuń