18 września 2021

Mialam szczescie cz.1

 Tak, mialam szczescie wychowywac sie w rodzinie nienachalnej religijnie, zgola na wpol ateistycznej. Moj ojciec byl ateista, ale jednoczesnie bardzo kochal swoja matke, ktorej zalezalo, zebym zostala ochrzczona, bo gdyby to zalezalo tylko od moich rodzicow, nie ochrzciliby mnie nigdy. Dlugo trwaly pertraktacje i w koncu tato ustapil, kiedy mialam 3 lata, wiec do chrztu podreptalam juz samodzielnie.
Pozniej juz nie zapisywali mnie na zadna religie i pierwsza klase podstawowki przebrnelam w bezboznosci, jednak w drugiej obcielam sie, ze prawie cala klasa gdzies chodzi, ma jakies zajecia, w ktorych ja nie biore udzialu, no i zadzialal mechanizm barana, nagle zachcialo mi sie chodzic na religie ze wszystkimi, bo gadali o jakiejs komunii, wiec chcialam tez do niej przystepowac. Najpierw zajecia prowadzila zakonnica, po pierwszej komunii ksiadz, a mnie spodobalo sie na tyle, ze chcialam jeszcze bierzmowania, chociaz juz wtedy zaczelam myslec o tej calej religii nieco bardziej krytycznie. Zaczelam dostrzegac zwiazek poboznosci z brakiem wyksztalcenia, widzialam te bezkrytycznosc i bezrefleksyjnosc, choc wtedy na pewno nie umialabym tego nazwac, jednak cos mi nie pasowalo. Dotrwalam jednak do bierzmowania, choc niewiele brakowalo, zebym uciekla stamtad jeszcze przed sakramentem, tuz po spowiedzi, podczas ktorej bylam seksualnie molestowana przez spowiednika. Nie bylo to molestowanie fizyczne, dzielila nas w koncu kratka, ale to, co ten zwyrol wygadywal, o co mnie wypytywal, powodowalo moj wielki dyskomfort. Nie chcialam na te tematy rozmawiac, mialam tylko 13 lat i moze dzisiaj zabrzmi to smiesznie, ale wtedy bawilam sie jeszcze lalkami, a o seksie chyba w ogole nie wiedzialam. Mozna sobie wyobrazic, jak bardzo bylam po tej spowiedzi zszokowana. 
Wtedy wzielam rozbrat z kosciolem, choc nadal uwazalam sie za wierzaca niepraktykujaca. Ja juz nawet wowczas wiedzialam, ze nie chce brac slubu koscielnego, bo wiazalby sie on z weselem, a dla mnie wesela to najglupsze imprezy na swiecie, te wszystkie idiotyczne gry i zabawy, te ryki pijanych gosci, ze "gorzko", a przede wszystkim gruba kasa wyrzucona przez okno. Zreszta nie mialam zamiaru uczestniczyc w jeszcze bardziej kretynskich naukach przedmalzenskich prowadzonych przez goscia, ktory w praktyce nie mial miec pojecia o malzenstwie i maltretowanym kobietom radzil dalej nosic swoj krzyz. Ponadto ja traktuje przyrzeczenia, czy to swieckie, czy przed oltarzem, bardzo powaznie, a dokola widze gromadne rozwody. A co smieszniejsze, rozwodza sie w przewadze ci, ktorzy obwiazani stula przyrzekali dopoki smierc ich nie rozlaczy. Zaczelam miec wrazenie, ze cywilni z wieksza rozwaga dobieraja partnerow od tych koscielnych, ze wlasnie koscielni czesciej sie rozwodza, bo im bardziej zalezy na samej ceremonii i weselu niz na rozwaznym doborze przyszlego malzonka. Moi rodzice tez nie mieli slubu koscielnego, wprawdzie glownie z przyczyn finansowych (malzenstwo studenckie), ale dotrwali razem do 60 rocznicy, podczas gdy wielu ich koscielnych znajomych dawno bylo po rozwodzie.

dokonczenie nastapi...
 

46 komentarzy:

  1. No i ja urodzilam sie i wychowywalam w rodzinie nienachalnej religijnie (dobrze to okreslilas wiec ukradlam).
    Ojciec musial byc bardzo niereligijny ale dla matki wszystko by zrobil, wiec mieli slub koscielny i ochrzcili mnie, matka nie chodzila na zadne nabozenstwa, tylko raz w roku na pasterke, dla mnie tez nie bylo przymusu chodzenia do kosciola ale bylam nauczona kilku pacierzy i przez jakis czas modlilam sie przed spaniem kleczac na podlodze.
    Pamietam lekcje religii w szkole, chyba tylko w pierwszej klasie i bardzo lubilam ta lekcje, bo ksiadz byl dobry dla nas i ciekawie odpowiadal religijne historie, tak zeby dzieci zainteresowac i mowil do nas po imieniu a wtedy w szkole bylo po nazwisku, a jak sie tak bardzo lubi ksiedza do bylo oczywiste ze pojde do komunii. I chyba tyle mojej religijnosci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy slysze opowiadania moich znajomych, ze byli zmuszani chodzic co niedziele na msze, pozniej na jakies okolicznosciowe, majowe czy inne (nie znam sie za bardzo na tym ich mszanym wyborze), a ja nigdy w zyciu nie bylam nawet na pasterce, bo mama twierdzila, ze nie bedzie mnie prowadzac tam, gdzie rozpychaja sie pijani ludzie. Bo wprawdzie wigilia postna, ale kto polskiemu katolikowi zabroni ryja zamoczyc, skoro jest okazja. ;) Tak patrzac, to moi rodzice zyli bardziej po katolicku od tych zdeklarowanych.

      Usuń
  2. Ja też podbieram określenie rodzina nienachalna religijnie- bardzo trafne.
    Moja religijność mocno falowała - nie będę wyjaśniać dlaczego, po prostu tak było. Jak jest teraz? Od instytucji kościoła jestem bardzo daleko, od samej religii- na tyle daleko, że sama się dziwię, bo podobno im człowiek starszy ... trochę na zasadzie " jak trwoga to do Boga". U mnie jest inaczej. Nie wiem i nie usiłuję dociekać. Jeśli istnieje jakaś siła wyższa, jakaś energia, to i tak nie mam wpływu na jej działania.
    Staram się żyć najlepiej, jak umiem a że w życiu popełniłam dużo błędów...No, cóż! Każdy popełnia mniejsze czy większe i rozlicza się z nich głównie przed sobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kazdy popelnia w zyciu bledy, jednak dla mnie najgorszym i niewybaczalnym jest grzech hipokryzji, tak powszechny wsrod gorliwych katolikow, nienawidzacych, ziejacych jadem, gotowych rozerwac na strzepy, nietolerancyjnych i glupich, ale majacych sie za cos lepszego od ateistow.
      Moj tato do konca byl konsekwentny, zyczyl sobie pogrzebu swieckiego i taki mial, a byl to pogrzeb piekniejszy od zwykle odwalanego po lebkach pogrzebu katolickiego. Byl bez krzyza, bez swietej pamieci, za to z wielkim pietyzmem i uroczyscie. Mama tez sobie taki zyczy, a ja jestem im wdzieczna, ze nie bede musiala obcowac z klechami z tej okazji.

      Usuń
    2. Wiem, o czym piszesz, bo mnie też mierzi ludzka dwulicowość. Gdy przez lata wojowało się z religią a później wędruje się przed główny ołtarz i codziennie przyjmuje komunię. A znam takich ludzi.

      Usuń
    3. Dla mnie tacy sa ekstremalnie odrazajacy, bo trzeba miec twarz, zeby moc bez obrzydzenia co rano w lustro spojrzec. Dla mnie ci polscy katolicy to w przewadze (sa wyjatki, znam osobiscie) banda obmierzlych niedoukow, nienawistnikow, ktorym nie po drodze z doktrynami kosciola, ktorego wyznawcami sie nazywaja.

      Usuń
  3. Ach te wesela, bylam tylko na dwoch, pierwsze wesele to bylo mojej kuzynki, mloda i piekna, ja mialam moze 15 lat a ona moze 18, pamietam ze jej swiezy maz zniknal nagle i jedna pani tez, wszyscy rzucili sie na poszukiwanie a bylo gdzie szukac bo byl obok park i duzo krzakow i ciemno, szybko odechcialo mi sie tego wesela, wzielam klucze od mamy i wrocilam do domu.
    Drugie wesele mojego brata bylo na wsi, pojechalam z kolezanka ktorej nie widzialam dlugo, mialysmy duzo do pogadania, jedzenie bylo fantastyczne, ale co rusz trzeba bylo odmawiac tanczenia bo przeciez tylko nam przeszkadzali ale mialasmy wytlumaczenie ze nie tanczymy z pijanymi, w koncu zrobila sie awantura ze te dwie uwazaja sie za nie wiem kogo i musialasmy uciekac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem zacietym przeciwnikiem wesel, to dla mnie najglupsza uroczystosc z mozliwych. Mlodzi maja wyobrazenie, ze prezenty od gosci maja zwrocic naklady, goscie za to chetnie sie pobawia i napija, ale jak najmniejszym kosztem, woda sie leje, a ja nie znosze pijakow, bo sama niewiele uzywam alkoholu. Poza tym te prymitywne zwyczaje weselne. HORROR !!!

      Usuń
  4. Co tu pisać, znowu się z Tobą zgadzam...u nas tez było nienachalnie religijnie, świetne określenie. ale były chrzty, religie i komunie, a nawet bierzmowanie, ale mam wrażenie, że to za sprawą naszej najukochańszej niani, Pani Zosi, której nie chcieliśmy, my dzieci, robić przykrości.. Tylko odeszła od nas do córki niańczyć jej dzieci to skończyło się praktykowanie wiary. Z Panią Zosią aż do jej śmierci mieliśmy przeciepłe relacje, to że nie wzięłam śłubu kościelnego bardzo przeżyła, moi bracia takowym się podporządkowali, ale pamiętam, że lat kilka potem powiedziała...Popatrz Grażynko, Ty nie wzięłaś ślubu kościelnego i masz taka ładną rodzinę a tyle par wokół już po rozwodach mimo ze taki ślub wzięli. .
    Mam nadzieję, ze Jej Pan Bóg dogadza jej tam w niebie ...
    Moje dziewczęta już ja nie ochrzciłam...czasem sobie myślę, że należało je zaznajomić z wierzeniami i tradycjami katolickimi, są absolutnymi ignorantkami w tym względzie.
    Moja mama kiedy doszła wieku dość zaawansowanego zaczęła mocno praktykować wiarę, i nas, swoje dzieci, nawracać na, według niej , właściwą drogę i z czasem zaczęła to robić nachalnie, dochodziło do mocnych scysji..teraz patrzę na to krytycznie, trzeba było jej ulec i udawać, bo umarła bardzo zniesmaczona naszym oporem.
    Mogłabym na ten temat bez końca...pozdrawiam ...Aniu!! lato czy jesień? bo u mnie jesień, że hej!! ale jesień też lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze sa ignorantkami, ale dzieki temu sa zdrowsze psychicznie, bo kazda religia ryje beret az milo, a katolicka, judaizm i islam szczegolnie mocno, zas najmocniej polska odmiana katolickiej.
      Mysle, ze dobrze zrobiliscie, ze nie poddaliscie sie maminemu terrorowi religijnemu, to Wasze najswietsze prawo miec wlasny swiatopoglad i postepowanie wbrew sobie, zeby tylko zadowolic kogos innego, jest niepotrzebne. Gdybyscie sie podporzadkowali, mama pewnie znalazlaby siebie inny powod, zeby narzekac i narzucac wlasna wole, taki charakter. Podobnie zreszta nie rozumiem religijnosci, zeby zrobic przyjemnosc pani Zosi, a nie z wlasnego przekonania.
      U mnie jeszcze lato, malo co zolknie na drzewach, no oprocz kasztanowcow, ale te sa po prostu chore od lat, wiec wczesnie brazowieja ich liscie. Temperatura... no moglaby byc troche wyzsza, ale w dzien bedzie dobiegac do 20, niebo czyste, slonce swieci. Zyc sie chce! :)))

      Usuń
  5. U mnie rodzina była wierząca, ale praktykująca inaczej. ;D Nie było narzucania, ogólnie wychowywali mnie w świadomości, że coś tam poza nami jest, ale sami mieli ślub cywilny wyłącznie. Co do lekcji religii, na początku u mnie również zadziałał instynkt barana i chciałam chodzić. Tak samo chciałam do komunii, więc musieli mnie ochrzcić, toteż chrzest i komunię odbyłam w tym samym roku.
    Za to później już zażyczyłam sobie wypisania z religii, bo klepanie modlitw i przerabianie na lekcjach wciąż tego samego, zaczęło mnie nużyć. Denerwowało mnie to, że wiecznie pozostawałam bez odpowiedzi, a pytań miałam mnóstwo. Klasowe pielgrzymki mnie nie interesowały, wolałam "wycieczki z kontekstem religijnym", czyli zwiedzanie z rodzicami różnych ładnych budynków o znaczeniu historycznym.
    Potem coś nagle rodzicom się odkleiło i kazali mi chodzić na religię, żebym miała bierzmowanie. Tu się pokłóciliśmy, ale ostatecznie dopięli swego. Argument – bo nie będę mogła wyjść za mąż.
    Bierzmowanie mam, ale ślub i tak tylko cywilny, bo powiedziałam, że przed kobiercem moja noga nie stanie.
    O, widzę, że mamy dokładnie taki sam pogląd o weselach. ;] Piona!
    Nie mam żadnych informacji, by potwierdzić, czy faktycznie kościelne śluby to więcej rozwodów niż cywilne. Ja jestem przykładem akurat tego drugiego.
    Czekam na ciąg dalszy, bo to ciekawe. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzies mignely mi takie statystyki, ze czesciej rozwodza sie pary poslubione koscielnie niz pary ze slubem tylko cywilnym. Probowalam to teraz odszukac, ale nie moge znalezc. Zreszta sama powiedz, kto normalny i myslacy bierze slub koscielny? Raczej ludzie slabiej wyksztalceni, ktorym zalezy bardziej na samej ceremonii niz na malzenstwie z tym wlasnie czlowiekiem, wiec kiedys musi pierdyknac.
      Za moich czasow nie bylo religii w szkolach, co uwazam za lepsza alternatywe od obecnej, bo religia to NIE NAUKA, powinna byc absolutnie dobrowolna i poza placowka oswiatowa. Teraz jest tylko teoretycznie dobrowolna, a skandalem jest, ze zaczyna sie juz w przedszkolu, gdzie umysl dziecka nie jest przygotowany na jakiekolwiek metafory i wymysly, dziecko wszystko bierze na powaznie i jest szczegolnie narazone na ataki pedofilskie.

      Usuń
    2. Często kobiety marzą o wyniosłej ceremonii w pięknie udekorowanym kościele, o organach wygrywających im marsza, o sukni z długim trenem... Może to się bierze bardziej z dziewczęcych marzeń? Kiedy pytam "po co Wam kościelny?", zawsze pan młody się odzywa: "żona chciała". No to masz babo place, chciałaś się poczuć jak księżniczka, to teraz poczuj się jak rozwódka.
      Pedofilia, weź mi nic nie mów. Wiesz co? Jest niedziela, właśnie wybieram się do miasta, w którym dobrymi uczynkami wsławił się diabeł Boruta.

      Usuń
    3. To wlasnie swiadczy o tej wielkiej infantylnosci, glownie panien mlodych. Wiekszosc z nich w gruncie rzeczy nie chcialaby tych idiotycznych nauk (niedawno wynikla afera z falszowaniem swiadectw odbycia tych "nauk" i mlodym glozi nawet wiezienie), spowiedzi i calego tego cyrku, ale chec pobycia krolewna chocby przez chwile, jest wieksza od zdrowego rozsadku. Potem juz tylko szara rzeczywistosc, a nierzadko codzienny lomot.
      Sama sie wybierasz?

      Usuń
    4. WIĘZIENIE ZA FAŁSZOWANIE KSIĘGOWOŚCI W KOŚCIELE?! O_O Grubo...
      Ze znajomkiem.

      Usuń
    5. Nawet nie wiem, ale chyba byli to Dominikanie, tak mi sie wydaje.
      Sama powiedz, po jakiego grzyba brac slub koscielny, skoro pozycie zaczyna sie od falszerstwa?

      Usuń
    6. Mnie się pytasz? Ja tak nie robię. :D

      Usuń
    7. Nie Ciebie pytam, tylko tak dywaguje. Moja kuzynka tez zes***la sie na slub koscielny, ale kartke ze spowiedzi to juz podpisywali sobie sami.

      Usuń
  6. Moi rodzice deklarowali się jako ateiści, ojciec mamy po spowiedzi, nie wiem tylko po jakiej, być może też po tej przed bierzmowaniem, powiedział, że jego noga więcej w kościele nie postanie, mama mamy był wierząca, ale nigdy nas do niczego nie zmuszała. Czasem, kiedy chciała się pomodlić w kościele, a miała nas, mnie i siostrę, pod opieką, to zabierała nas ze sobą, ale po prostu siedziałyśmy sobie w ławce i gapiłyśmy się na witraże. Rodzice ojca też byli nienachalni religijnie, choć to chyba głównie przez nich zostałyśmy ochrzczone. na religię nie chodziłyśmy, choć też zazdrościłam koleżankom - w naszej klasie tylko 3 osoby nie chodziły. Jedyną uroczystością religijną, w której regularnie brałyśmy udział było święcenie jajek.
    Ślubu kościelnego nie brałam i jakoś się z mężem nie rozwiodłam, choć rozwodziły się niemal wszystkie znajome pary po kościelnym ślubie. Brat męża, jako że i ich rodzice nie posyłali na religię, załatwiał wszystkie, poza chrztem, sakramenty, tuż przed własnym ślubem. I rozwiódł się po kilku latach.
    Sukienkę chciałam mieć białą, koronkową, z welonem, to miałam, nie interesowało mnie, że do ślubu cywilnego trzeba skromniej. A Jacek był we fraku :)
    Wesela, na przekór, lubię, dla mnie to zawsze była okazja, żeby się wytańczyć, choć faktycznie, te wszystkie głupawe zabawy mnie denerwują. Byłam jednak tylko na jednym weselu z takimi zabawami, inne to było po prostu jedzenie i tańce.
    Uważam dziś, że popełniłam błąd pozwalając dzieciom chodzić na religię i pójść do komunii, a potem do bierzmowania, tym bardziej że ochrzciłam je dopiero przed komunią córki. Przynajmniej nie byłyby w kościelnych rejestrach. Niestety, miały mądrą, miłą i bardzo przekonującą katechetkę, oboje tę samą. Dziś nie dałabym się namówić, ale wtedy byłam jeszcze wystarczająco naiwna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze nie uwierzysz, ale nawet, kiedy miewalam w zyciu epizody religijne, to nigdy nie uczestniczylam w obrzedach i uroczystosciach, w ktorych wlasciwie kazdy uczestniczy. Nie bylam na pasterce, raz w zyciu przyjelam ksiedza po koledzie, ale nie bylam do tego w ogole przygotowana, kiedy zdecydowalam sie ochrzcic moje dwie corki, obie naraz, choc roznica miedzy nimi wynosila 4,5 roku. Pozniej juz nigdy nie wpuscilam klechy do domu. Nie swiecilam nigdy jajek, nie bylam nigdy na pasterce, a i w kociele widywano mnie sporadycznie. ja nawet jako dziecko czulam jakis rodzaj pogardy do tego wszystkiego.
      Katolicy zupelnie niepowaznie traktuja przysiege malzenska, powinni zmienic wypowiadana formule "i nie opuszcze cie do rozwodu". Ja nawet bialej sukienki miec nie chcialam, a welonu to juz w ogole. Pokazywalam kiedys nasze slubne zdjecie, sukienke mam do dzisiaj, chociaz pewnie juz bym sie nie zmiescila. :)))
      Ja, podobnie jak Ty, dzisiaj juz bym inaczej postepowala z dziecmi, zadnej religii, zadnych chrztow i innego badziewia. Gdyby chcialy, to niech sie chrzcza jako dorosle, mnie nic do tego.

      Usuń
  7. Pisałam to już wielokrotnie: często mam wrażenie, że gorliwi katolicy mają więcej za uszami niż ateiści. I nie wiem, z czego to wynika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz wlasciwe wrazenie, jestes podobnie spostrzegawcza jak wielu innych, w tym mua. A wynika to z przekonania, ze sama wiara czyni onego lepszym, zas ateizm z gory skazuje na ognie piekielne. Nie musi sie wiec wysilac, bo i tak w koncu trafi do nieba, chocby przez czysciec. Zreszta co to za szopka, skoro swietymi obwoluja najwieksze kanalie.

      Usuń
    2. Wypieram myślenie o świętych od czasu, gdy dotarło do mnie, że większość świętych to zakonnicy, zakonnice i księża. Czyli bycie matką wielu dzieci, wychowywanie ich, dbanie, otaczanie miłością nie jest najlepszą drogą postępowania.
      Moja mama często mówiła, że spowiedź to największe zło katolicyzmu. Nabroisz, idziesz do spowiedzi i stan się zeruje. A zdaniem mojej mamy zeruje się dopiero wtedy, gdy naprawisz, przeprosisz, zadbasz, zatroszczysz się, żeby było dobrze.

      Usuń
    3. Mnie wystarczyl Wojtyla i ta Tereska z Kalkuty, jedno warte drugiego, a oboje niewarci nic. No i ten handel relikwiami, niesmaczne geszefty na padlinie.
      Zas spowiedz to nie tylko "samooczyszczanie sie", ale srodek do zbierania informacji przez klechow, szczegolnie jesli chodzi o dzieci. A to juz wiadomo, w jakim celu.

      Usuń
  8. Podzielam Twoje zdanie na temat wesel. Dokładni to samo twierdzę- obrażeni niezaproszeni, kasa wywalona, kompromitujące zachowania pijanych gości, kłótnie rodzinne, czasem rodziny skłócą się na zawsze, blichtr i pozłota wiejące tandetą, nieprzeżarte jedzenie, wywalane kwiaty i durne zabawy weselne typu panie robią tunel, rozkraczając się i podnoszą kiecki, a panowie na kolanach przez ten tunel czołgają się na czas.
    Od urodzenia jestem chowana bez wiary, zostałam tylko ochrzczona, prawdopodobnie pod naciskiem bababek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo tzw. "bramy" po drodze orszaku z kosciola do domu weselnego, gdzie trzeba sie wykupic alkoholem, bo inaczej sie nie przejedzie. Ostatnio czytalam, ze mloda para wyslala rachunek gosciom, ktorzy nie przyszli na wesele, a byli zaproszeni, za zmarnowane jedzenie. Inni znow oczekuja w kopertach tyle, zeby im sie ta impreza zwrocila. Kiedys organizowalo sie wesela normalnie i nikt nie oczekiwal od wesel oplacalnosci, teraz musi sie zwrocic.
      Nadal uwazam wesela za skrajnie prymitywne zabawy dla polglowkow.

      Usuń
    2. Moi przyjaciele lata temu zorganizowali cudne wesele - zaprosili swoich bliskich znajomych na ognisko. Było uroczo, wesoło, graliśmy w różne gry, śmialiśmy się i pociągiem wracaliśmy do domu. Nie umiem powiedzieć, ile kosztowała kiełbaska, ale sądzę, że rachunek nie powalał. I niczego więcej do cudownego weselenia się po ślubie nie trzeba!
      A te suknie do ziemi, rozchodzące się na brzuchach męskie koszule, buty na niebotycznych szpilkach i fryzury jak u wypranych lalek Barbie - brrr. Moje wesele było malutkie, skromne, nieudane i pozostało kiepskim wspomnieniem. Trzeba było wydać te pieniądze na bilet lotniczy do Lizbony. Teraz to wiem :-)

      Usuń
    3. Nawet jesli mlodzi chca tak tanio i niekonwencjonalnie, to seniorzy na ogol oponuja, bo ciocia Frania na igliwiu nie usiadzie, a ujek chce tancowac na parkiecie. Zreszta babcia tez musi miec pod tylkiem krzeslo, a nie pieniek itd, itp.
      Dlatego wesela (te "klasyczne") to najglupsza i najbardziej nieoplacalna rzecz na swiecie. Ale co kto lubi.

      Usuń
    4. Moje trzecie "wesele" to- obiad w restauracji, potem był długi spacer, a potem tort- ze świadkami. W sumie było nas sześciu.

      Usuń
    5. Ty masz fajnie, Jaskolka, trzecie wesele. To tylko ja, jak taka porzadna katoliczka, tkwie od 40 lat przy tych samych spodniach :)))

      Usuń
  9. Ja też z rodziny"nienachalnie" katolickiej..świetne określenie.
    Co do wesel - sprawa zaiteresowanych,ja lubię wesela,spotkania z rodziną wrecz uwielbiam.Teraz już młodzi rządzą - pomału(zależy gdzie) zmieniają sie obyczaje,coraz czesciej sa wesela bez księdza i bez alkoholu.:)) Czesto bez mięsa.:
    Bylam na weselu 2 tyg. temu,bardzo udana impreza w przecudnych okolicznosciach przyrody.Warunkiem koniecznym było posiadanie zaswiadczenia o szczepieniu,coz takie czasy..:)) Podobno parę osob zrezygnowało w związku z takim wymogiem,ale młodzi(mlodzi medycy)byli stanowczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytalam gdzies, ze wesela ewoluuja do ekologicznych, weganskich czy abstynenckich i na takie moze bym nawet chetnie poszla, bo nienawidze pijanych ludzi i imprez z nimi. No a bez ksiedza to juz w ogole.
      Osoby uczestniczace w pogrzebie mojego ojca tez ze zdziwieniem niejakim stwierdzily, ze ta swiecka cereminia byla lepsza od koscielnej i mimo poczatkowego zdziwienia, nie odczuli braku ksiedza. Mama tez sobie tak zazyczyla, kremacja i po swiecku.

      Usuń
  10. Hmmmmm, musze przyznac, ze nigdy nawet nie bylam na typowym weselu i, jak widac, niewiele stracilam ( :D), a jakiekolwiek aspekty religijnych obrzadków sa mi równie obce, jak srodowieko na Alfa Centaurii i z wiekiem coraz bardziej doceniam pochodzenie z nie religijnego domu. Przynajmniej oszczedzono mi traumy zwiazanej z tego typu indoktrynacja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba raz w zyciu bylam na takim typowym od A do Z weselu i pozniej nigdy wiecej, co bardzo bylo mi na reke i chyba po raz pierwszy w zyciu bylam zadowolona, ze mamy mala rodzine i bedzie nam oszczedzone. Tak sie zlozylo, ze moj najblizszy kuzyn planowal, ale wyskoczyl mu stan wojenny, wiec wesela nie bylo. My zrobilismy w domu obiad dla najblizszej rodziny i swiadkow, w sumie 12 osob, a znajomych w naszym wieku zaprosilismy dzien pozniej na dyskoteke.

      Usuń
    2. Ha, to u nas bylo jeszcze oszczedniej - po wyjsciu z USC, ze swiadkami wskoczylismy na kawe i ciacho tuz obok urzedu, a jako ze pan mlody wlasnie pracowal na nocna zmiane nawet nocy poslubnej nie bylo 🤣.

      Usuń
    3. A przedslubna chociaz byla? Czy czekaliscie ze spelnieniem tego malzenstwa az wroci z pracy? :)))))

      Usuń
    4. O rany, uwazasz, ze bym nie sprawdzila, czy mi pasuje??? Nieodpowiedni ciuch latwo zwrócic, ale z malzenstwa wyplatac sie juz trudniej, bo biurokracja i koszt wiekszy :))).

      Usuń
    5. Tak myslalam, ale wolalam sie upewnic.

      Usuń
  11. Byłam ochrzczona, chodziłam na religię, która była w salce przy kościele, nie było zeszytów, klasówek, a na spowiedzi przed I komunią pytania zadawane dzieciom w konfesjonale dotyczyły tylko posłuszeństwa wobec rodziców i grzeczności itp. Bierzmowana byłam dosłownie w 2 tygodnie po komunii, bo w tej parafii miały być uroczystości, na które przyjeżdżał biskup Niemira, wiec połączono jedno z drugim. A potem już nie chodziłam na religię. Ślub miałam cywilny+ kościelny, (nic nie płaciliśmy, bo proboszcz powiedział, że sakramentami się nie kupczy, a jesteśmy b.młodzi i pieniądze będą nam potrzebne) obydwa jednego dnia, bez wesela. Dziecko ochrzciłam, żeby mi teściówka głowy nie suszyła, ale na religię nie chodziła i nie była u komunii. Ona brała ślub w kościele protestanckim, a o tym, że nie "komunikowana i nie uczestnicząca w wierze" osobnik udzielający ślubu wiedział i nie widział w tym nic nagannego - ślub był w Niemczech. Wnuki nie chrzczone, nie posyłane na religię. A tu zgłosiłam, że jestem ateistką. Pani w urzędzie była chyba zdruzgotana- jak to? Polka i ateistka? Oczęta jej mało nie wypadły z orbit ze zdumienia.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy mnie tez sie mocno dziwuja, kiedy slysza, ze jestem bezwyznaniowa i na dodatek nie lubie alkoholu. Fajna mamy opinie w swiecie, co nie?
      Mialas zatem w zyciu szczescie trafiac na dosc porzadnych ksiezy, nie zwyroli i nie chciwych na kase. Wiekszosc niestety trafia wsrost przeciwnie i wciaz jeszcze sa zdegustowani, ze klecha tak duzo zada za slub, chrzest czy pokropek trumny babci. Jakby sie wczoraj narodzili i jeszcze nie zdazyli doswiadczyc chciwosci klechow.

      Usuń
  12. Ja również pochodzę z częściowo nienachalnej rodziny. Ochrzczona, komunia, bierzmowanie, a nawet ślub kościelny, kościelny pogtrzeb Męża, ale mój już będzie cywilny. Moje dzieci miały jeszcze komunię, ale Syn ma ślub cywilny, a Córka w kościele bezwyznaniowy, czyli dla Niej jest to, ślub cywilny, a dla Zięcia kościelny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i po co taki cyrk, ze w kosciele jedno zeni sie koscielnie, a drugie wychodzi za maz cywilnie, przeciez to nie ma sensu. Corka moze w kazdej chwili powiedziec, ze zadnego slubu nie brala. Nie rozumiem. Dla mnie albo tak, albo tak, a nie w rozkroku pol na pol. To tak jakby wzieli slub w USC, a ziec udawal, ze to koscielny.

      Usuń
  13. a ja jak wiesz wprost przeciwnie, katolickie wychowanie ale na szczęście z czasem z dala od wsiowej babki Zofii , gorliwej katoliczki terroryzującej rodzinę. Dzieciństwo jednak spędziłam u niej. Dobrnęłam do matury z religii. I na tym się skończyło. Ślub był jeden cywilny, potem rozwód i teraz z Naczelnikiem żyjemy bez ślubu jakiegokolwiek. Jesli się zdecydujemy na papier z powodów wiadomojakich, to zwyczajnie pójdziemy po ten papier bez kogokolwiek. No może z para przyjaciół u boku. Żadne gusła czy kościelne, czy cywilne mnie nie interesują. Nie uległam i nie ulegam też romantycznym i kompletnie durnym tradycjom. amen. tylko Matkajadwiga drugi raz dostanie w serce...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziwiac Twoj psychiczny system immunologiczny, ze dal rade tej indoktrynacji od urodzenia i nie pozwolil zryc Ci beretu do reszty. To raczej rzadkosc, bo zdaniem naukowcow stosunek do boga i religijnosc tworzy sie miedzy 12 a 25 rokiem zycia, wiec chyba zdazylas w ostatniej chwili zmadrzec i odciac sie od tych trucizn. I to mimo stalej dalszej indoktrynacji i marudzeniu MJ. :)))

      Usuń
  14. Osobiście mi nie po drodze z zakłamanymi szujami dewotaki i innymim świętojebliwymi zjebami. Fanatyzm jest niebezpieczny. Sama ceremonia ślubna w kościele jest dużo ładniejsza, ale mój syn wziął ślub cywilny i chcieli tylko małe przyjęcie w restauracji na niespełna 30 osób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madrego masz syna, Jaga, ze nie chce miec do czynienia z mafia koscielna i nie dal jej zarobic na wlasnym slubie "co laska, ale nikt nie daje mniej niz..." Niech tych kleszych smierdzieli pochlonie to wymyslone przez nich pieklo!

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Po skandynawsku

  Ha, nawet nie myslalam, jaka ja jestem nowoczesna. No tak bardzo, ze moglyby sie uczyc ode mnie topowe influencerki, tiktokerki, jutuberki...