10 grudnia 2022

Niedomagam

 Pisalam juz wczesniej, ze dopadaja mnie ataki bolu, ze trzech lekarzy niezaleznie zdiagnozowalo pelen pecherzyk zolciowy i ze kiedys trzeba bedzie go usunac. Przy okazji moja rodzinna robila mi badania krwi i proby watrobowe wyszly wyjatkowo wysokie, przekraczajace wszystkie dopuszczalne normy. Jednak ja bylam zdania, ze moje ataki bolu zupelnie nie odpowiadaja bolom spowodowanym przez woreczek zolciowy, w zwiazku z czym chirurg wyslal mnie na gastroskopie. Wstepna diagnoza spelnila moje oczekiwania, odezwaly sie wrzody, typowo jesienna i postresowa dolegliwosc. Chirurg odetchnal z ulga i juz chcial mnie odeslac do domu, kiedy spytalam, co z wynikami watrobowymi odpowiadajacymi wysokoscia wynikom ekscesywnego alkoholika z marskoscia trzeciego stopnia. Podpytywal mnie, czy sie alkoholizuje, a ja nic. A trzeba bylo, przynajmniej wiedzialabym, z jakiego powodu cierpie. W kazdym razie operacja zostala odlozona na czas blizej nieokreslony, no bo skoro nie boli, to co sie przejmowac. Pobral tez krew, wyniki opadly, choc sa jeszcze powyzej dopuszczalnej normy. Na wrzody dostalam lek, chociaz kiedy po szpitalnej gastroskopii w 2014 stwierdzono wrzody, dostalam antybiotyk, teraz zas nie, ale co ja sie znam, bylam nawet zadowolona, bo nie lubie antybiotykow.
I sprawa bylaby zalatwiona, ale ten fachowiec od gastroskopii pobral podczas badania jakies tkanki do histopatologii i niedawno dostalam poczta wyniki, ktore wbily mnie w ziemie. Bo oprocz wrzodow lekarz wyczail u mnie celiakie czyli nietolerancje na gluten. W tym pismie na koniec zaprosil mnie do siebie na wizyte, celem obgadania zaklocen mojego bogatego wnetrza. Ja zas, nie czekajac na rozmowe z nim, bo termin wyznaczylam sobie na styczen, jako ze teraz nie mam ani czasu, ani ochoty szlajac sie po poradniach, poczytalam sobie o dietach wrzodowych i bezglutenowych. Doszlam do jedynego wniosku, nie bede stosowala ZADNYCH diet, w dupie mam prowadzenie dwoch kuchni, dla mamy i slubnego, a drugiej dla mnie. Poza tym, ja za bardzo kocham pewne produkty spozywcze, zeby sobie ich odmawiac, zreszta gdybym chciala zastosowac zalecenia obu diet, do jedzenia niewiele by mi zostalo, glownie mdle i niedoprawione shity, bez surowych owocow i warzyw, bez chleba czy makaronow. Wole pozyc krocej niz tak sie katowac i odmawiac sobie wszystkiego, co dobre.

28 komentarzy:

  1. No i dobrze ze Ci nie przepisal antybiotyku, co madrzejszy lekarz juz wie ze trzeba ograniczac wrecz unikac antybiotykow. Bakterie sa sprytne, szybko sie zmieniaja i antybiotyki przestala byc skuteczne. Wyszlo na to ze bakterie staja sie niezniszczalne. Za kilka lat czeka nas grozna epidemia bakteryjna, ze tak powiem bedzie katastrofa. Dlatego nie ma co przejmowac sie dieta, no chyba ze bedziesz wiedziec ze jakis produkt konkretnie Ci szkodzi to mozna sobie odmowic jedzenia tego czegos.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uzywam antybiotyku w ekstremalnych sytuacjach, kiedy naprawde musze. Ostatnio mialam tak silne zapalenie pecherza, ze sikalam krwia, nie dalo sie uniknac antybiotyku. Ale ogolnie tez jestem ich przeciwnikiem. Juz teraz mamy tala superbakterie MRSA, jak taki ktos trafi do szpitala, to izolatka i fartuchy jednorazowe dla personelu.
      I nie mam najmniejszego zamiaru przejmowac sie dietami.

      Usuń
  2. Mam znajomą, która do wegetarianizmu dołożyła jeszcze dietę bezglutenową. Dla mnie to pogranicze heroizmu. Wygląda jak własny cień, ale twierdzi, że czuje się dobrze...No, cóż! Każdy dokonuje własnych wyborów...
    Zdrowia Ci życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez bym sobie zyczyla, ale bez zadnych ograniczen. Dopoki mnie nie bedzie nic bolalo, ani mysle stosowac jakichkolwiek diet. I na pewno nigdy w zyciu nie zostane weganka, bo to mi powoli zaczyna graniczyc z nadgorliwoscia, a ta, jak wiadomo, jest gorsza od faszyzmu.

      Usuń
  3. Mój tata ma celiakię (zdiagnozowaną przez mamę), w latach 80-tych uznawano go za mitomana, dopiero przejście na dietę bezglutenową na kilka lat pomogło. Z leczeniem się, dietami leczniczymi i takimi innymi sprawa jest taka, że wszystko zależy jak bardzo nam jest niewygodnie. Skoro dajemy radę bez zmiany trybu życia, to najpewniej nie boli aż tak mocno. Mnie w ostatnim tygodniu coś dolega, idę do lekarza w poniedziałek i się zobaczy. Życzmy sobie wzajemnie zdrowia 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy, co bedzie mial do powiedzenia lekarz, ja w kazdym razie nie jestem gotowa na ograniczanie sobie zycia, prowadzenie dwoch kuchni i rezygnacji z tego, co lubie jesc. Dlatego miedzy innymi nie jestem wegetarianka ani weganka, bo czasem moj organizm domaga sie miesa, choc jadam je rzadko, wedlin wlasciwie wcale.
      Oczywiscie trzymam kciuki, zeby Twoje dolegliwosci okazaly sie jakas bagatelka. Zdrowia!

      Usuń
  4. W tym temacie nie zmieniam zdania...zgodnie z tym co ci już pisałam, powinnaś przestrzegać diety Anno!!! przynajmniej w części, którą smakowo i węchowo udźwigniesz. Zdrowia dużo i ściskam.
    A na koniec taka dykteryjka osobista: otóż przez lata całe mnie leczono na wrzody...wreszcie się zgodziłam na gastroskopie(pierwszy raz i ostatni( i wyszło, że nigdy w życiu żadnych wrzodów nie miałam. hmmm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w zyciu!!! Zadnych diet!!! To juz lepiej od razu do trumny sie klasc. Albo bede mogla zyc jak przedtem i kosztowac zycie tak jak lubie, albo wole umrzec.
      U mnie wrzody sa stwierdzone jedna gastroskopia i potwierdzone kolejna gastroskopia, mam je i musze sie z nimi zaprzyjaznic albo niech mi wycinaja czesc zawrzodzona, nie potrzebuje jej. :)))

      Usuń
  5. Choroby to paskudztwo. Życzę, żebyś dobrze się czuła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuje sie wlasciwie dobrze, moze dlatego jestem (jeszcze) taka butna i odrzucajaca wszystkie diety. Byc moze, kiedy mnie przygnie do ziemi z bolu, zmienie zdanie i zaczne zrec make kukurydziana z woda, na razie jednak odmawiam kategorycznie wszystkich diet.

      Usuń
  6. Mój komentarz zjadło a tak się w nim wymądrzałam, więc napisałam, że być może dobrze by było zastosować dietę na te wrzody bo ona nie trwa wieki całe i kiedy wrzody się wyleczą to możesz wrócić do normalności niewrzodowej a gluten..cóż myślałam, że z nietolerancją tegoż się rodzi więc musiałaś całe życie borykać się z tymi niedogonościami, ale też przez pewien czas możesz spróbować, czy brak glutenu poprawia Twoje samopoczucie...polecam Ci mąkę kukurydzianą pod tytułem Harina Pan i robienie arep , którymi będzie zajadała się cała rodzina więc niepotrzebne będą dwie kuchnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja juz raz mialam wrzody wyleczone, a teraz wszystko znow wrocilo i pewnie bedzie mi wracac, jak nie kazdej jesieni, bo to choroba taka troche sezonowa, to znow sie zestresuje i osiadzie mi ten stres na zoladku. Po co wiec mam sie poswiecac?
      Oraz dlaczego mam rezygnowac z chleba, makaronow, surowych owocow i innych dobrych rzeczy? Czy ja komu ojca i matke zabilam, zeby odzywiac sie jak umarlak? Arep to ja moge raz sprobowac, ale na tym koniec.

      Usuń
  7. W sumie, dieta bezglutenowa, jeśli tylko traktowana bez histerii (!), jest w miarę do opanowanie i jeśli sie nieco pokombinuje, właściwie nie musisz prowadzić dwóch kuchni. Z wrzodową już gorzej :(.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem, ze jest do opanowania, ale wytlumacz to mojemu slubnemu, ze od dzisiaj bedzie zarl bez glutenu, albo mnie, ze bede prowadzila dwie kuchnie. Ani mi sie sni, bo wiem na pewno, ze slubny i matka nie beda razem ze mna na diecie, wiec ja bede z nimi bezdietowa.

      Usuń
  8. Anusiu - dieta bezglutenowa nie zaszkodzi ani Twemu mężowi ani Twej Mamie.Jestem na diecie bezglutenowej, chociaż nie mam celiakli, tylko Hashimoto. I będzie naprawdę lepiej gdy staniesz się bezglutenowa. To nie jest jakaś potworna dieta, to kwestia głównie odstawienia mąki pszennej i żytniej. W Polsce dieta bezglutenowa była niejakim problemem, tu nie mam żadnego problemu, bo są produkty dla bezglutenowców do kupienia -idę do edeki i sięgam po prostu po "bezglutenowce". I tak naprawdę możesz prowadzić jedną kuchnię dla wszystkich. Już pominę fakt, że się na niej nie tyje. Gdy jeszcze żył mąż to wcinał razem ze mną wszystko bezglutenowe i wcale nie wiedział, że je "bezglutenowo". Całuję i pozdrowienia dla Twej Mamy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ani moja mama, ani tym bardziej slubny, nie zrezygnuja z glutenu, zreszta ja tez nie mam na to ochoty. Zyc bez chleba? Bez bulek? NEVER !!! Na pewno tak sie nie poswiece, a moi bliscy juz w ogole. Jakies papki kukurydziane to nie dla mnie, ja nie mam ani czasu, ani tym bardziej ochoty na zmiany w jadlospisie. Nie i juz!

      Usuń
    2. Przecież jest tu do kupienia pieczywo bezglutenowe! Ale to Twoje bóle, nie moje. Przytulam;)

      Usuń
    3. No wiem, ale te dietetyczne artykuły sa droższe od normalnych. I nie wiem, czy by mi smakowały.

      Usuń
  9. Anno Mario, CI powiem ze mnie wkurzylas. Celiaklia to jest powazna choroba, ktora niezdiagnozowana lub nieleczona prowadzi do powaznych nastepstw zdrowotnych - chorob serca, pecherzyka zolciowego, niewydolnosci watroby i trzustki, osteoporozy, anemii i innych. Im pozniej zdiagnozowana tym wiecej chorob wspolistniejacych. Mowi Ci to cos?
    Dieta bezglotenowa to nie jest fanaberia (choc dla niektorych jest) tylko koniecznosc. I naprawde nie ma zadnego problemu jej stosowac. Sa chleby i bulki bezglutenowe, a niektore (np. Schar) nie rozna sie w smaku od tych normalnych. Co to za problem, sobie kupic jeden a dla innych drugi i robic takie same kanapki? Tak samo z makaronem. Znakomita wiekszosc rzeczy, ktore jemy i tak jest bezglutenowa. Oczywiscie zrobisz co zechcesz, ale mozesz byc pewna ze Cie bede wspierac na odleglosc i jak tylko bedziesz potrzebowac rady lub pocieszenia to wiesz jak sie do mnie zglosic. I zeby bylo jasne - wsparcie to nie zawsze glaskanie po glowie, czasami trzeba komus dac kopa i ja Ci go wlasnie daje. Tak ze wybacz, zamiast sie upierac jak osiol przy swoim zacznij szukac informacji jak sobie przedluzyc zycie bo masz dla kogo zyc. ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwona, nie tylko nie stac mnie na prowadzenie dwoch kuchni, ale rowniez mi sie nie chce. U nas artykuly dietetyczne sa znacznie drozsze od normalnych, a i te normalne kupuje z nizszej polki, bo na bio tez mnie nie stac. Nie przeskocze pewnych rzeczy i tyle, a z tym "zyciem dla kogos" to przereklamowane, wolalabym zyc dla siebie, a ze zycie z depresja jest znacznie bardziej upierdliwe niz z celiakia, wiec i na tym malo mi zalezy. Na pewno nie chcialabym zyc tak dlugo jak moja mama, bo zyc, zeby zyc to nonsens. Wole wiec krocej, ale bez ograniczen.

      Usuń
  10. Ania, nie będę Ci tłumaczyć, czy powinnaś stosować dietę, bo jesteś osobą dorosłą, ale część rzeczy mogłabyś wprowadzić do swojego domowego menu powoli, nie na hurra. 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, co powinnam i wiem, czego nie wprowadze. Musialoby mi zalezec, a nie zalezy, wiec po co.

      Usuń
  11. No to ja jestem Twoim przeciwieństwem, sama sobie narzuciłam ostra dietę, bo mam dość piguł. Ale mnie to rybka, bo jestem sama sobie sterem, żeglarzem, okrętem i w sumie wywaliłam tylko mięso, tłuszcze i alkohol. Nie bolało. Od czasu do czasu łamię ją, bo mogę, jeden dzień dla przyjemności, zjem coś zakazanego albo skuszę się na wino. Ściskam kciuki, żeby Twoje dolegliwości nie dawały Ci za bardzo w kość. A do twarzy Twoim wnukom z Tobą, że tak to delikatnie ujmę :) Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Roznica jest taka, ze Ty zyjesz sama i mozesz sobie dietowac do wypeku. Ja musialabym prowadzic dwie kuchnie, dla nich normalna i dla mnie dietetyczna. To jedno, a drugie, ze artykuly dietetyczne sa dosc drogie, co znow zwiekszyloby jeszcze wydatki, a mnie pieniadze nie rosna na drzewach.
      Oraz bede sie trzymac, bo na puszczanie jestem juz za stara :)))))

      Usuń
  12. Trudnosc przy diecie bezglutenowej to cena produktow, reszta do opanowania: sapuszka bez glutenu lub glodowka i cena sie wyrowna. Na Twoim miejscu zdecydowalabym sie jednak na diete i dodatkowo poobserwowala czy tez nietolerancja laktozy sie w parze nie przyplatala. Z doswiadczenia wiem, ze po dwoch latach diety (bez wyjatkow) znacznie sie poprawia... czego Ci zycze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No do kompletu brak mi jeszcze nietolerancji laktozy, a ja bez mleka i jego przetworow nie wyobrazam sobie zycia. Bez twarozku codziennie na sniadanie? Bez kakauka? Bez jogurtow? Chyba zartujesz!!!

      Usuń
    2. To wszystko mozna jesc bez laktozy. A na sniadanie przy takich historiach to najzdrowsza owsianka. ;) Smacznego.

      Usuń
    3. Niespecjalnie kocham owsianke, za to codziennie zjadam serek Philadelphia z rzodkiewkami. Raz sie zyje, co sobie bede odmawia.c

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Wiekszosc ludzi...

  Wiekszosc ludzi nie zawraca sobie glowy samodzielnym mysleniem - bo nie moze albo nie chce - i w rezultacie latwo pada ofiara zbiorowych s...