01 grudnia 2022

Surogacja

 Wielkim problemem wspolczesnego swiata jest malejaca dzietnosc. Jesli bezdzietnosc jest spowodowana przemyslana decyzja, nie ma problemu, jedni robia to z wygody, inni nie chca powolywac dzieci na swiat, ktory moze sie lada chwila skonczyc, jak nie z powodu katastrofy klimatycznej, to jakiegos czubka, ktorego palce swedza i chce naciskac czerwony guziczek, na Kremlu albo w Bialym Domu czy gdziekolwiek indziej. Gorzej, jesli bezdzietnosc jest nieplanowana, a dzieje sie tak z powodow zdrowotnych. W zachodnim swiecie nie tylko kobiety "ponosza wine" za niemoznosc zajscia lub donoszenia ciazy, nasienie mezczyzn jest tez coraz gorszej jakosci, a przyczyny bywaja rozne, od zatrucia srodowiska po za waskie rurki w mlodosci.
Nauka jednak biezy z odsiecza i zapladnianiem pozaustrojowym, tzw. in vitro. Ale to jest jak loteria, uda sie albo nie, a proces jest dosc kosztowny i nawet jesli ktos czesc sfinansuje, to nie mozna bez konca, bo inni czekaja w kolejce. Z roznych przyczyn mozna w ciaze zajsc, ale jej donoszenie jest niemozliwe i tu mozna pokusic sie o wynajecie brzucha obcej kobiety (lub wlasnej siostry czy nawet matki). Wydawaloby sie, nie ma nic lepszego, mloda zdrowa, ale biedna oddaje swoj brzuch do dyspozycji, a potem radosnie rozstaje z dzieckiem, ktore nosila w sobie przez kilka miesiecy, kasuje forse i wszyscy zadowoleni. Ale to nie takie proste, choc to dziecko biologicznie nie jest jej, ona nosila w sobie nie swoja "wlasnosc", nie ma wiec prawa o niej decydowac. Po drodze moga wydarzyc sie wszelakie turbulencje, nosicielka moze zechciec dziecko zatrzymac lub rodzice biologiczni nie beda chcieli odebrac wadliwego "towaru" (zdarzaly sie takie przypadki), a poza tym nie we wszystkich panstwach jest dopuszczony taki handel zywym towarem, czy jak to nazwac, takie uslugi. Istnieja tricki na obchodzenie prawa, np. badania genetyczne i adopcja wlasnego dziecka czy tez porod za granica z dokumentem tozsamosci matki biologicznej.
I tu wkracza etyka i nasuwa sie pytanie, czy wazniejsza jest chec posiadania wlasnego dziecka kosztem uprzedmiotowienia owego, sprowadzenia go do rangi towaru, ryzykowanie lamania prawa, czy moze lepiej byloby adoptowac dzieciaka z przytulku? Przeciez w przypadku takich pieskow czesto uzywa sie sloganu "adoptuj, nie kupuj", dlaczego wiec w przypadku ludzkich sierot mialoby byc inaczej? Szczerze? Znakomita wiekszosc dzieci w placowkach to sieroty spoleczne, potomstwo alkoholikow, narkomanow i qrew, dzieci odebrane tym ludziom. A genow nie oszukasz, chocby nie wiem jak sie starac. I tu wlasnie rodzice tak bardzo chcacy miec potomstwo, wypekaja, boja sie, co z tego wyrosnie. Za duzo sie slyszalo o "powrotach do korzeni" adoptowanych dzieci, kochanych, chuchanych i dmuchanych. Ja tez bym sie bala. Oczywiscie nie ma zadenj gwarancji, ze wlasne dziecko nie wyrosnie na bandziorka czy narkomana, wszystko moze sie przeciez zdarzyc, ale wtedy mozna miec pretensje wylacznie do siebie.

31 komentarzy:

  1. Ciekawy temat. Ale zanim doszlam do setna sprawy utknelam na poczatku, bo jak tu nie zatrzymac sie na katastrofie klimatycznej, kIedy wlasnie czytalam ze to nie na zewnatrz tylko wewnatrz nas wykoncza, ze nasze mieszkania, nasze domowe powietrze jest dwa razy gorsze niz to na zewnatrz, nawet smog jest lepszy niz dom z zamknietymi oknami. Wiec calkiem mozliwe ze sa trudnosci zajscia w ciaze w takich warunkach.
    W kazdym razie mniej juz sie boje zmian klimatycznych, a calkiem powaznie koncentruje sie na ratowaniu domowego wnetrza. A jak jestesmy przy temacie dzieci to moze ratujmy niechciane dzieci i te glodujace, bo ostatnio swiat tak bardzo skocentrowal sie na ratowaniu planety, ze zapomnial o glodujach dzieciach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedawno czytalam opracowanie, ze niesprawiedliwie obwinia sie kobiety o bezplodnosc, a to glownie mezczyzni ponosza wine za brak dzieci w zwiazkach, ich nasienie jest coraz gorszej jakosci, zawiera coraz mniej zdrowych plemnikow, a jest to spowodowane tak wieloma czynnikami, ze nie sposob wskazac tylko jeden. Zatrucie srodowiska, przetwarzane jedzenie, brak ruchu, uzywki i wiele innych pomniejszych.
      Czlowiek chetnie pomagalby kazdemu, kto tej pomocy potrzebuje, ale moze zacznijmy od edukacji w sprawie antykoncepcji, zamiast sprzedawac polglupkom, ze maja sie rozmnazac na chwale pana, tylko jakos ten pan niespecjalnie spieszy sie pomagac glodujacym dzieciom.

      Usuń
  2. A zobacz jak dobrze ma sie adopcja dzieci przez gwiazdy hollywoodzkie. Znalazlo by sie troche dzieci chetnych zostania taka sierotka gotowa do zaadoptowania przez Angeline Jolie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko wiesz, ja sie bardzo tym gwiazdom dziwie, bo zapewne w USA nie brakuje sierot, ale nie, gwiazdy maja teraz w modzie poprawnosc polityczna, wiec jezdza po dzieci do Afryki, jak Madonna, Bullock, Cruise, Jolie i paru innych, bo modne sa w tym sezonie dzieci kolorowe.

      Usuń
    2. Biorąc pod uwagę, że wiele sierot to sieroty społeczne, trudno się dziwić ludziom z dużymi pieniędzmi, że wolą mieć dzieci adoptowane daleko, gdzie maleje szansa, że pociotki zwalą się na głowę. Taka Megan próbuje ignorować część rodziny bardzo dzielnie i zdaje się, że rodzeństwo przyrodnie na tę okoliczność już nie pracuje, tylko wydaje o niej książki.

      Usuń
    3. Megan to dosc kontrowersyjny akurat przyklad, mam o niej jak najgorsze zdanie, podobnie zreszta jak jej pracownicy. Bo o czlowieku najlepiej swiadczy to, jak traktuje ludzi sobie podleglych. Moge wiec przypuszczac, ze odkad zaczela gwiazdorzyc role krolewny, do wlasnej rodziny tez odnosila sie z niesluszna wyzszoscia.

      Usuń
  3. Gdybym miała adoptować dziecko oddane, odebrane rodzicom lub osierocone, to nie jego genów bym się bała, ale raczej tego, że np. matka piła, paliła i nie dbała o siebie i tym samym o dziecko podczas ciąży. I tego, że ojciec też pił, palił itd. Bo to dziecko mogłoby mieć różne wady, zarówno psychiczne jak i fizyczne. Geny nie determinują wszystkiego. To raczej skłonności, możliwości do wykorzystania. Weźmy za przykład dziewczynkę, która jest bardzo utalentowana muzycznie, ale urodziła się w Indiach i od dziecka pracuje przy wydobyciu miki. W innych warunkach byłaby może światowej sławy skrzypaczką, a tak co? Jej talent być może nigdy się nie rozwinie. Tak samo dziecko złodzieja wcale nie musi kraść, a dziecko alkoholika wpaść w nałóg. Żeby wiedzieć na pewno, trzeba by wziąć pod uwagę tyle zmiennych, że to się ogarnąć nie da. No to ludzie dmuchają na zimne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama wiesz jak jest, kazdy woli miec walsne dziecko, bo z cudzymi naprawde roznie bywa, znam naprawde wiele przykladow i wcale nie chodzilo, ze biologiczni rodzice pili czy brali substancje psychoaktywne. Dzieci byly wychowywanie od niemowlectwa przez adopcyjnych rodzicow i nagle problemy wychowawcze, z policja w domu wlacznie, uzywki, zle towarzystwo - to naprawde czeste przypadki. Nierzadko tez, kiedy dziecko dowiaduje sie o adopcji, buntuje sie przeciw rodzicom adopcyjnym. Kto by chcial przez to przechodzic?

      Usuń
  4. ADOPTOWAĆ bezwzględnie. Gdybym się zdecydowała. to bym adoptowała. tyle. wiem, że może być różnie ale loteria jest zawsze. i tyle dzieci czeka ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Balabym sie, naprawde. Jak zreszta wiekszosc rodzicow, ktorzy wola przechodzic przez te wszystkie bolesne i dlugotrwale procedury, wlacznie z wynajeciem brzucha obcej kobiety, byle nie ryzykowac adopcji obcego dziecka.
      A tyle dzieci czeka, bo patola, zachecona przez pincetplusy parzy sie na potege, a potem gdzies zostawia po oknach zycia, wzglednie samo w domu, kiedy idzie przepijac zasilki.

      Usuń
  5. Oj tez bym się bała, znane se takie nieszczęśliwe rodziny z adoptowanymi dziećmi, mam znajomą dentystkę, która przeżywa straszną gehenną z taka córką, a choćby przypadek Krystyny Sienkiewicz. Ja chyba bym się nie zdecydowała na takie rozwiązanie. Więc szacunek wielki dla takich osób.
    Wiem, że te dzieci nie prosiły się na świat i w końcu sa ofiarami swoich biologicznych rodziców...jakie rozwiązanie? pewnie państwo powinno się takimi sprawami zająć.
    Moka wnuczka portugalska zapewnia, że nie będzie miała dzieci bo na nasz świat, taki jaki teraz jest nie powinno się skazywać potomstwa...moja córka a jej matka przyznała jej rację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak mysli wielu mlodych ludzi, nie chca miec dzieci. Ale ci, ktorym placi sie jalmuzne za rodzenie dzieci, beda powolywac na swiat kolejnych kandydatow do zaludniania domow dziecka. Beda rodzic osobniki slabe, chore, polglupie, uposledzone przez pijace matki czy narkotyzujacych sie ojcow. Ich bedzie sie rodzic coraz wiecej, taka to prodemograficzna polityka pisu. Pogratulowac! Kto mysli, nie bedzie sie rozmnazal w tamtym kraju i nie tylko. Ludzie myslacy wymra, pozostanie populacja biednych idiotow.

      Usuń
  6. A mnie sie wydaje, ze jest to tylko biznes szczegolnie dla pewnych specjalisow, ktorzy zauwazyli potrzeby i mozliwosci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po czesci na pewno, popyt napedza podaz, jednak bezplodnosc lub niemoznosc donoszenia ciazy staje sie powoli swiatowym problemem. Dziwne tylko, ze osobniki, ktore rzeczywiscie powinny przestac sie rozmnazac, nie maja zadnych problemow, ani z zajsciem, ani z donoszeniem.

      Usuń
    2. Wszystko przez poczte. Brak listonoszy lub listonoszki zatrudniaja. Czyz nie?

      Usuń
    3. Myslisz, ze nasienie poczta wysylaja? Znam znacznie przyjemniejsze sposoby unasienniania. :)))

      Usuń
    4. Aaa, donosiciele! A to brzydka cecha. :)))))

      Usuń
    5. Genetycznie dziedziczna. :D

      Usuń
    6. A jak! Jak wszystko złe.
      I dobre też.

      Usuń
  7. Nie dziwię się ludziom, że nie chcą adoptować dzieci, bo bywa z tym różnie. Mam w rodzinie adoptowane dziecko i jest to najlepsze dziecko, dla swojej Matki, ale wiedziało od początku, że inna mama ją urodziła, a ta ją wybrała. Po latach poznała swoją biologiczną rodzinę, ale żadnych głębszych więzi nie udało się nawiązać... Adopcja dziecka jest wielką loterią i tylko, gdy rodzice adopcyjni potrafią od początku nie okłamywać dziecka, potrafi się to udać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To moze nawet nie chodzi o oklamywanie, ale rodzice adopcyjni sami sa w strachu, ze jesli dziecko pozna prawde, bedzie w stosunku do nich inne, gorsze, bedzie chcialo poznac biologicznych rodzicow i moze poczuje do nich wlasnie cos takiego, ze je straca. Oczywiscie kazdy, nawet adoptowane dziecko, ma prawo znac cala prawde, ale jego nowi rodzice maja nadzieje, ze jej zatajenie bedzie lepsze, dla dziecka, a przede wszystkim dla nich.

      Usuń
  8. Jestem świeżo po lekturze "Matrycy" - książki o dziedziczeniu cech psychicznych. Nawet trudno jest mi teraz wskazać cechę psychiczną, która jest niedziedziczna. Począwszy od reagowania na niepowodzenia, po liczbę lat kształcenia - wszędzie naukowcy znajdują wpływ genów. I im dłużej pracuję z dziećmi z domu dziecka, tym bardziej widzę - genów się nie oszuka. Dlatego doceniam pracę osób, prowadzących rodziny zastępcze (uczniów z takich rodzin też mam) i jestem pełna podziwu dla tych, którzy decydują się na adopcję niespokrewnionego ze sobą dziecka. To naprawdę bardzo poważna i wymagająca niezwykłej odpowiedzialności decyzja. Znam też dzieci, które były w kilku rodzinach zastępczych i nie odważyłabym się krytykować ludzi, którzy rezygnowali z opieki nad tymi dziećmi. Życie nie jest proste.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciezka jest praca rodzin zastepczych, ale ci rodzice nie sa az tak obciazeni psychicznie jak adopcyjni, bo tu prawda jest wszystkim od poczatku znana i w najgorszym przypadku panstwo, ktore sprawuje kontrole nad rodzinami zastepczymi, moze sie wmieszac i interweniowac. Adopcyjni sa zostawieni sami sobie i chyba nie bardzo moga zwrocic dziecko i anulowac adopcje. Wiem, w skrajnych przypadkach moga i tak robia.

      Usuń
    2. @Kalina, czy wspominasz o ksiazce T. Meszko?

      Usuń
    3. Robert Plomin "Matryca. Jak DNA programuje nasze życie"

      Usuń
  9. Mam ogromne wątpliwości co do "zdobycia" dziecka dzięki matce-surogatce. Mam wrażenie, że z takiego układu wszyscy wychodzą pokiereszowani- łącznie z dzieckiem. To psychologicznie cholernie trudne- tak to odbieram.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mysle, ze akurat dziecko najmniej odczuwa, kto je "donasza", a biologicznie jest tylko gosciem w cudzej macicy. Podobnie chyba maja biologiczni rodzice dziecka, to dla nich jedyna droga do cieszenia sie rodzicielstwem. A matka-nosicielka? Tu moglabym miec watpliwosci, bo jednak przez te kilka miesiecy moze powstac wiez.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Po skandynawsku

  Ha, nawet nie myslalam, jaka ja jestem nowoczesna. No tak bardzo, ze moglyby sie uczyc ode mnie topowe influencerki, tiktokerki, jutuberki...